Czas wejść do środka...
Dochodzimy jako ostatni do grupy, więc wzbudzamy żywe zainteresowanie, no cóż, odkąd zostałam mamą, wiecznie się spóźniam...
Pan Skrzatolog oprowadza i opowiada bardzo interesująco o Skrzatach, skacze nawet po drzewach
Młody gniewny
Nie ma to jak dobrze się schować
Okazało się, że zapomniałam o naładowaniu baterii w aparacie, również zapasowej, więc już po 10 minutach zdjęcia robiłam telefonem
Ale za to mogliśmy zrobić sobie selfie
W tym miejscu zostałam nazwana wiedźmą... bo wszystko wiem
Po opowieściach Skrzatologa był czas na samodzielne zwiedzanie, picie ziółek i robienie motanek
Mogliśmy posiedzieć i pogadać o domku na drzewie, na który udało nam się wejść po stromej drabinie
Wycieczka się udała, a świadczą o tym nasze miny

