Ostatnio mamy jakies nieszczegolne szczescie do pogody- co gdzies pojedziemy to jest tak:
Tu akurat sniezno-deszczowa zawieja na przeł. Wilczej gdzie postanawiamy zapodac pierwsze tegowyjazdowe ognisko.
Tak wymyslilismy, ze moze w kominku bedzie bardziej sucho niz w lesie i uda sie je rozpalic. Z ogniem sie udaje, ale sama wiata jest totalnie do niczego. Pizga przepotwornie, no ale czego oczekiwac od daszku na żerdziach..
Wieczorkiem docieramy do schroniska Jagodna. O dziwo troche ludzi sie kreci, mimo ze jest pozaweekendowo. Impreza jednak na wieczor sie zadna nie szykuje, ludziska zajmują sie raczej ogladaniem filmow na swoich laptopach albo grą w gry planszowe w podgrupach. Idziemy wiec spac razem z kabakiem kolo 21. Spimy ponad 12 godzin Od razu czlowiek budzi sie radosny i i rozpiera go chec do zycia!
A za oknem zwarta sciana mgły. I wszedzie ułozone wiatrem igiełki szadzi. Szadź i sople - to są te dwa jedyne elementy zimy, ktore lubie.
Busio wyglada bardzo malowniczo - jak jedna wielka bryła lodu i juz sie toperz zastanawia jak jutro oddrapie szyby
My tymczasem ruszamy z sankami w dal, tzn. w tą białą nicość, ktora sie przed nami rozposciera.
W bystrzyckich lasach za to panują zupelnie inne warunki klimatyczne niz na przeleczy - jest odwilż. Wszystko płynie i ciapie. Widac tez namacalnie, ze ostatnio mocno tu wiało.
Pod leśną chatką zapodajemy ognicho!
Ognicho jednak przegrywa z samą chatką, ktora wybitnie przypada kabakowi do gustu (chyba nie pamieta, ze byla tu juz 3 razy, z czego 2 razy spała). Biega jak najęta wte i wewte i cały czas śpiewa.
W ktoryms momencie kabaczę wytarguje gdzies z chatki składane krzesełko. Nie mam pojecia skąd ona go wyfasowała, bylam chwile wczesniej w chacie i go nie widziałam! Zanim zdązylismy sie nad tym zastanowic krzesełko stoi juz przy ognisku, jest rozłozone a mały kuper na nim usadzony.
Ku wieczorowi mgły gęstnieją jeszcze bardziej.
Schronisko zarowno wczoraj jak i dzis bardzo udalo sie kabakowi, a to glownie z racji 4 powodow: kot, pies, konik i racuch
Jestem tez bardzo szczesliwa, ze małe wykazuje pociąg do map. Ciekawe czy jej zostanie Upodobala sobie jedno miejsce w Czechach i w nie dziubie paluszkiem wolajac “Tu tu”. Nie pojechalismy tam. A moze to błąd.. Moze takie małe ma instynkt? I tam bylo cos ciekawego?
Rano okazuje sie, ze mgły poznikały a szadz i zlodowacenia wraz z nimi. Tzn. wszystko poszlo w doliny.
W kamieniolomie kolo Żelazna zapodajemy kolejne ognicho! Statystyka prawie jak na tegorocznej Suwalszczyznie - 2.5 dnia= 3 ogniska!
Śnieg wiec tej zimy zaliczony, może juz przyjsc wiosna!
Bystrzyckie sanki
Bystrzyckie sanki
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Byłem na Jagodnej w ostatni weekend. Pogoda w piątek jeszcze ciut śnieżna a potem z każdą godziną raczej wczesnowiosenna niż zimowa. Droga pod same schronisko na czarno. Parking jeszcze w piątek w ciapie śnieżnej, a w niedzielę praktycznie suchy (poza kapiącym deszczem) - w sensie bezśnieżny.
W weekend w schronisku pełno (racuchy i kilka innych dań zaliczone ).
W weekend w schronisku pełno (racuchy i kilka innych dań zaliczone ).
gar pisze:a w niedzielę praktycznie suchy (poza kapiącym deszczem) - w sensie bezśnieżny.
To pewnie minelismy sie o kilka godzin Mysmy przyjechali w niedziele kolo 18
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Wiolcia pisze:Widzę, że żadna pogoda Wam nie straszna. Jak kabak znosi takie temperatury?.
Kabak cos niezbyt lubi zimno (pewnie po mamusi ) Chyba najbardziej jej sie podobalo schronisko, ognisko i jazda ogrzewanym autem. A sanki to tak srednio.... A jak łapki w snieg wsadzila to zaraz byl wrzask
Ostatnio zmieniony 2018-01-22, 18:37 przez buba, łącznie zmieniany 1 raz.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Kefir - sladow wspinaczkowych nie widzialam, ale tez nie patrzylam jakos specjalnie za nimi. Ale wydaje mi sie ze to miejsce sie do tego nie nadaje- strasznie krucha skala. W ogole bym nie polecala zblizania sie do scian - w czasie gdy siedzielismy przy ognisku to 3 razy poszly minilawiny z kamieni. Tak same z siebie.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 8 gości