Niby spotkanie forumowe, a tak naprawdę to wycieczka w Beski
Niby spotkanie forumowe, a tak naprawdę to wycieczka w Beski
W sobotę nie dojechałem. Około południa, gdy w mieście jest piękna pogoda, rzucam pomysł, aby może w niedzielę jednak pojechać w ten Śląski. Sobotnia ekipa wtedy pewnie jest w okolicach Malinowskiej Skały. Wieczorem podejmujemy decyzję i tak prawie pół godziny przed 7, parkujemy na przeciw remontowanego Domu Turysty PTTK w Wiśle.
Pierwsze kroki w lesie robimy w szarówce i dopiero w okolicach skoczni robi się jaśniej:
Pierwsza przerwa, jest przy wyciągu na Cieńków Niżni:
Oprócz piwa, buły robimy też kilka zdjęć:
Jak to jeden dzień potrafi zrobić różnicę. W sobotę jesieni szukano, my ją już mamy
Kolejna przerwa, znów na zdjęcia kawałek dalej:
Słońce się na chwilę pojawia, choć nie ma takiego efektu jak w sobotę:
Robimy kolejne wspólne zdjęcie:
To przed nami:
A to za plecami:
W końcu chowamy statywy i ruszamy dalej. Po przejściu lasku za nami widać coraz więcej, słońca też coraz więcej:
Jest żółto, pomarańczowo, czerwono oraz...zielono:
z daleka, wyglądało, jakby jedno drzewo miało takie kolory.
Jesień "kwitnie":
Takie beskidzkie drogi to ja uwielbiam:
W mijanej wiacie robimy kolejny popas. Mija już trzy godziny, od wyjścia na szlak, a my dopiero na początku. Ale nigdzie się nam nie śpieszy. Po napełnieniu brzuchów kanapkami, mijamy Cieńków Wyżni:
skąd widać dalsze pasma Beskidu Śląskiego, oraz pewnie Morawskiego:
Malinowską Skałę:
oraz Magurka Wiślańska:
choć to zdjęcie jest zrobione już z pod Zielonego Kopca, który omijamy, w przeciwieństwie do ekipy z dnia wcześniejszego. Ruszamy drogą na północ.
A ta droga przypomina mi te z Izer:
Droga:
Z niej podziwiamy zardzewiały Malinów:
by po chwili, zejść na ścieżkę w kierunku przełęczy między Zielonym Kopcem, a Malinowską Skałą. Oczywiście nie byłbym sobą, gdybym nie zlazł z niej i nie pochaszczył:
Jest ślisko, gęsto, pełno wykrotów, więc chwilę muszę poczekać na ścieżce na kolegów. Czas ten wykorzystuje na podziwianie barw na stokach
- Skrzycznego, wraz z Malinowską Skałą:
- Kościelca:
- oraz Murońki i Ostrego:
W końcu słyszę co nieco na swój temat no i zdobywamy Malinowską Skałę:
Na samą skałkę jednak idzie sam Sławek...:
My z Krzyśkiem podziwiamy co widać z szlakowskazu:
czyli Skrzyczne:
czy pożar lasu Zwaliska pod Równią:
Po czym opuszczamy to spokojne miejsce:
kierując się na Salmopol.
W około las płonie:
więc zaczynamy dość stromę podejście:
by po chwili się ucieszyć, że już szczyt widać:
ale, to nie koniec, dobrze, że po drodze, jest Jaskinia Malinowska:
ja tylko zaglądam, do niej, ale to ekipa, która za nami dotarła ma uprząż i to oni wchodzą do środka:
Na przełęczy zjadamy po kotlecie, przepijając piwem. Potem rezygnujemy z Hali Jaworowej. Podobno ma być tam nieciekawie, do tego czas jednak już na styku, a i jak na pierwszy raz, nie ma co chłopaków przeganiać. Mijamy idąc w żółtym lesie Jawierzyny, by dotrzeć do Czupla:
Tu widzimy ślady sobotniego ognicha, a my rozkładamy statywy i korzystając z powoli zachodzącego światła fotografujemy naszą trasę:
tu Barania Góra, a przed nią widać garb Cieńkowa, którym wchodziliśmy z rana:
widać miejsce pierwszego posiłku:
widać też Ochodzitą, na której we wrześniu się szkoliłem:
Za nią oczywiście widać Mała Fatrę, a dokładnie Stoha i Wielkiego Rozsutca.
Nasza trójca:
I czas schodzić. Po drodze jeszcze trzy zdjęcia:
by po 11 i pół godzinach wrócić do auta, mając 22km za sobą, oraz ok 1400m podejść i zejść.
Szkoda, że nie zaszliśmy na Jaworową, ale zdjęcie z samego końca, to nagrodziło.
Dziś zadano mi pytanie, czy mi się trasa podobała? Jasne, że tak.
Tylko następnym razem odwróciłbym kolejność. Czupel na zachód nadaje się średnio, przeszkadzają drzewa. Na wschód byłby lepszy. No może lepiej na Malinowską Skałę iść na wschód. Zachód zdecydowanie jednak na Cieńkowie.
Szkoda, że nie dane mi było dotrzeć na spotkanie. Popołudnie jednak w niedzielę było ładniejsze. To zapowiedź była tryptyku...
i na koniec link:
https://www.flickr.com/photos/138543993 ... 831002486/
Pierwsze kroki w lesie robimy w szarówce i dopiero w okolicach skoczni robi się jaśniej:
Pierwsza przerwa, jest przy wyciągu na Cieńków Niżni:
Oprócz piwa, buły robimy też kilka zdjęć:
Jak to jeden dzień potrafi zrobić różnicę. W sobotę jesieni szukano, my ją już mamy
Kolejna przerwa, znów na zdjęcia kawałek dalej:
Słońce się na chwilę pojawia, choć nie ma takiego efektu jak w sobotę:
Robimy kolejne wspólne zdjęcie:
To przed nami:
A to za plecami:
W końcu chowamy statywy i ruszamy dalej. Po przejściu lasku za nami widać coraz więcej, słońca też coraz więcej:
Jest żółto, pomarańczowo, czerwono oraz...zielono:
z daleka, wyglądało, jakby jedno drzewo miało takie kolory.
Jesień "kwitnie":
Takie beskidzkie drogi to ja uwielbiam:
W mijanej wiacie robimy kolejny popas. Mija już trzy godziny, od wyjścia na szlak, a my dopiero na początku. Ale nigdzie się nam nie śpieszy. Po napełnieniu brzuchów kanapkami, mijamy Cieńków Wyżni:
skąd widać dalsze pasma Beskidu Śląskiego, oraz pewnie Morawskiego:
Malinowską Skałę:
oraz Magurka Wiślańska:
choć to zdjęcie jest zrobione już z pod Zielonego Kopca, który omijamy, w przeciwieństwie do ekipy z dnia wcześniejszego. Ruszamy drogą na północ.
A ta droga przypomina mi te z Izer:
Droga:
Z niej podziwiamy zardzewiały Malinów:
by po chwili, zejść na ścieżkę w kierunku przełęczy między Zielonym Kopcem, a Malinowską Skałą. Oczywiście nie byłbym sobą, gdybym nie zlazł z niej i nie pochaszczył:
Jest ślisko, gęsto, pełno wykrotów, więc chwilę muszę poczekać na ścieżce na kolegów. Czas ten wykorzystuje na podziwianie barw na stokach
- Skrzycznego, wraz z Malinowską Skałą:
- Kościelca:
- oraz Murońki i Ostrego:
W końcu słyszę co nieco na swój temat no i zdobywamy Malinowską Skałę:
Na samą skałkę jednak idzie sam Sławek...:
My z Krzyśkiem podziwiamy co widać z szlakowskazu:
czyli Skrzyczne:
czy pożar lasu Zwaliska pod Równią:
Po czym opuszczamy to spokojne miejsce:
kierując się na Salmopol.
W około las płonie:
więc zaczynamy dość stromę podejście:
by po chwili się ucieszyć, że już szczyt widać:
ale, to nie koniec, dobrze, że po drodze, jest Jaskinia Malinowska:
ja tylko zaglądam, do niej, ale to ekipa, która za nami dotarła ma uprząż i to oni wchodzą do środka:
Na przełęczy zjadamy po kotlecie, przepijając piwem. Potem rezygnujemy z Hali Jaworowej. Podobno ma być tam nieciekawie, do tego czas jednak już na styku, a i jak na pierwszy raz, nie ma co chłopaków przeganiać. Mijamy idąc w żółtym lesie Jawierzyny, by dotrzeć do Czupla:
Tu widzimy ślady sobotniego ognicha, a my rozkładamy statywy i korzystając z powoli zachodzącego światła fotografujemy naszą trasę:
tu Barania Góra, a przed nią widać garb Cieńkowa, którym wchodziliśmy z rana:
widać miejsce pierwszego posiłku:
widać też Ochodzitą, na której we wrześniu się szkoliłem:
Za nią oczywiście widać Mała Fatrę, a dokładnie Stoha i Wielkiego Rozsutca.
Nasza trójca:
I czas schodzić. Po drodze jeszcze trzy zdjęcia:
by po 11 i pół godzinach wrócić do auta, mając 22km za sobą, oraz ok 1400m podejść i zejść.
Szkoda, że nie zaszliśmy na Jaworową, ale zdjęcie z samego końca, to nagrodziło.
Dziś zadano mi pytanie, czy mi się trasa podobała? Jasne, że tak.
Tylko następnym razem odwróciłbym kolejność. Czupel na zachód nadaje się średnio, przeszkadzają drzewa. Na wschód byłby lepszy. No może lepiej na Malinowską Skałę iść na wschód. Zachód zdecydowanie jednak na Cieńkowie.
Szkoda, że nie dane mi było dotrzeć na spotkanie. Popołudnie jednak w niedzielę było ładniejsze. To zapowiedź była tryptyku...
i na koniec link:
https://www.flickr.com/photos/138543993 ... 831002486/
Ostatnio zmieniony 2017-10-24, 08:24 przez laynn, łącznie zmieniany 1 raz.
No - jeden dzień - troszkę inna pogoda. Lepsza w wyższych partiach, ale... co zrobić, myśmy za to byli na Zielonym. Ogólnie fajne są takie spotkania, że idziesz, kiedy chcesz i nigdy nie wiesz, z kim pójdziesz Okazuje się dopiero na miejscu.
Najbardziej to żałuję, że za oknem brzydko, bo bym już znów rwał ku południowi, tak mi tęskno znów polatać po pagórach.
Ludzi w niedzielę zdecydowanie więcej.
Najbardziej to żałuję, że za oknem brzydko, bo bym już znów rwał ku południowi, tak mi tęskno znów polatać po pagórach.
Ludzi w niedzielę zdecydowanie więcej.
- sprocket73
- Posty: 5939
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
A ja w głowę zachodzę, czemu żeśmy się na niedzielę nie umówili... To, że będzie lepsza pogoda wiadomo było już kilka dni wcześniej.
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Bo po pierwsze miałem spędzić ją z rodziną, gdyż poniedziałek i wtorek byłem na szkoleniu w Krakowie. Bo Dobromił nie mógł, bo sam pisałeś o planach nie górskich.
W piątek wieczorem z córką było jeszcze średnio, problem z podawanie antybiotyku. Dopiero w sobotę była poprawa.
Żona była wściekła za mój wyjazd niedzielny.
W piątek wieczorem z córką było jeszcze średnio, problem z podawanie antybiotyku. Dopiero w sobotę była poprawa.
Żona była wściekła za mój wyjazd niedzielny.
- sprocket73
- Posty: 5939
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
sokół pisze:źle nam było?
no wiesz... ci co pili mieli ciężej - organizm musiał walczyć z wysokością i z trucizną jednocześnie
laynn pisze:Żona była wściekła za mój wyjazd niedzielny.
pokaż wyniki obdukcji
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 38 gości