buba na rowerze
buba na rowerze
Nie wiem czy na tym forum byl kiedykolwiek ten wątek- wydaje mi sie ze tak, ale znalezc go nie moge. Dla zainteresowanych celem przypomnienia tak wygladaly dawniejsze wycieczki rowerowe:
http://forum.sudety.it/viewtopic.php?f=6&t=3198
A taka byla ostatnia:
To byla pierwsza wycieczka rowerowa kabaczka. Rowery zostaly wyciagniete z piwnicy po kilku latach kurzenia sie (faze na rower mielismy ostatnio w 2013 roku Tym razem pojechalismy niedaleko - z Oławy do Jelcza nad jezioro, milymi lesnymy drogami. Razem kolo 40 km
Po drodze przystanek w Bystrzycy pod sklepem
Rzut oka na sympatyczną zabudowe mijanych wsi
I pierwsze tego roku jagody!
Za Bystrzycą zaczynaja sie takie lasy jak lubie.
Kabak zaliczyl pierwsze nurkowanie - skutki niekontrolowanej wywrotki
Nad jelczanskim jeziorem mamy tez darmowe przedstawienie. Ponoc doszlo do jakiegos zatargu miedzy miejscowymi a Ukraincami. Przyjechala policja, jakis koles ucieka miedzy kocykami pokazujac w strone policjantow obelzywe gesty, jest dosyc agresywny i zachowuje sie jak nieco naćpany.. Jakies babki na niego krzycza ze sypie piach do kanapek i przeklina przy dzieciach. W koncu policaje zachodza go od tylu i obalaja na ziemie. Cala plaza bije brawo. Radiowozy stoja juz trzy. Z podsluchanych rozmow wynika ze wczoraj tez byla jakas bijatyka w oparciu o konflikty miedzynarodowe. Kilku chlopakow z plazy chce odbic swojego uwiezionego kolege. Jeden z policjantow mruczy- “jak to dobrze ze jutro jest poniedzialek”.
Ostatnio co sie gdzies wybiore to jakies “atrakcje”. Dopiero co w Bytomiu poszlam na spacer do lasu to przy nas wywozili wisielca z wiaty
http://forum.sudety.it/viewtopic.php?f=6&t=3198
A taka byla ostatnia:
To byla pierwsza wycieczka rowerowa kabaczka. Rowery zostaly wyciagniete z piwnicy po kilku latach kurzenia sie (faze na rower mielismy ostatnio w 2013 roku Tym razem pojechalismy niedaleko - z Oławy do Jelcza nad jezioro, milymi lesnymy drogami. Razem kolo 40 km
Po drodze przystanek w Bystrzycy pod sklepem
Rzut oka na sympatyczną zabudowe mijanych wsi
I pierwsze tego roku jagody!
Za Bystrzycą zaczynaja sie takie lasy jak lubie.
Kabak zaliczyl pierwsze nurkowanie - skutki niekontrolowanej wywrotki
Nad jelczanskim jeziorem mamy tez darmowe przedstawienie. Ponoc doszlo do jakiegos zatargu miedzy miejscowymi a Ukraincami. Przyjechala policja, jakis koles ucieka miedzy kocykami pokazujac w strone policjantow obelzywe gesty, jest dosyc agresywny i zachowuje sie jak nieco naćpany.. Jakies babki na niego krzycza ze sypie piach do kanapek i przeklina przy dzieciach. W koncu policaje zachodza go od tylu i obalaja na ziemie. Cala plaza bije brawo. Radiowozy stoja juz trzy. Z podsluchanych rozmow wynika ze wczoraj tez byla jakas bijatyka w oparciu o konflikty miedzynarodowe. Kilku chlopakow z plazy chce odbic swojego uwiezionego kolege. Jeden z policjantow mruczy- “jak to dobrze ze jutro jest poniedzialek”.
Ostatnio co sie gdzies wybiore to jakies “atrakcje”. Dopiero co w Bytomiu poszlam na spacer do lasu to przy nas wywozili wisielca z wiaty
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Piotrek pisze:Dopiero co w Bytomiu poszlam na spacer do lasu to przy nas wywozili wisielca z wiaty
Mogła byś śmiało założyć nowy temat "Ekstremalne wycieczki po kraju"
Nooo, wycieczki po Bytomiu sa bardzo ekstremalne Ostatnio zapodalam kilka takich na rowerze i juz zostalam posądzona o bycie z Australii bo przez przypadek probowalam placic w sklepie rublami, przyczepil sie do mnie wyrostek i dostal baty od ojca, wpadlam do piwnicy i takie tam Tylko kiedy ja znajde czas zeby to opisac???
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
To byla wycieczka calkiem bez planu. To znaczy plan byl taki, ze bierzemy rowery, mape najblizszych okolic i wyjezdzamy z domu.
W piatkowy wieczor wydaje sie, ze jesli sobotnia wycieczka w ogole wypali - to tylko łódką. Przychodzi tak niesamowita burza, ze przy naszym osiedlowym smietniku stoi woda po kolana, ulicą wali rwąca rzeka (ktora porywa mi klapek) a skodusia ma wody po brzuszek na tyle, ze chyba przypomina sobie forsowanie wezbranej Osławy Podczas gdy inni ludzie w panice biegna do domow lub chowaja sie w sklepach - my sobie brodzimy, rozwazajac jak jutro bedzie wygladac nasza rowerowa trasa Zdjec brak- zalało mi aparat.
Ranek wstaje o dziwo w miare pogodny a po wielkiej wodzie (przynajmniej pod naszym blokiem) juz nie ma śladu. Wałami ruszamy w strone Wrocławia.
Po drodze mijamy jakies dziwne konstrukcje z patyków. Nie wiem czy mają jakies zastosowanie praktyczne, czy ich wymiar jest jedynie artystyczny?
W Kotowicach zawijamy pod sklep celem uzupelnienia jadła i napitku. Dopiero minał tydzien jak wrócilismy z ukrainskich Karpat a ja znow sie czuje jakbym tam byla! W sklepie sprzedają piwo Lvivskie a siedzaca nieopal grupa robotnikow rozmawia w jezyku bardziej pasującym gdzies nad Prut i Czeremosz niz nad Odrę. Hmmmm.. Gdzie my dojechali???
Owe Lvivskie z Kotowic jest jakies dziwne. Chyba mocno zabłądzilo! Na etykiecie napisali, ze jest to “eksport do Izraela”.
Suniemy w strone rzeki i tamtejszej wiezy widokowej. Raz po raz mijamy połamane wczoraj drzewa.
Na wieże wychodzimy trzy razy. Czwartemu udaje sie zapobiec wsadzajac kabakowi batonik do łapki, kuper w siodełko i wywożąc szybko w dal
Rzut oka z wysoka na okoliczny swiat.
Sympatycznych kałużastych drog dzisiaj nie brakuje!
Sa tez gory
Odre przekraczamy moim ulubionym mostem kolejowym.
Wiecej zdjec z tego malowniczego miejsca: https://goo.gl/photos/tuCoCKJ12S9P6Pm6A
Jeszcze kilka polnych drog- i lądujemy w Czernicy.
Sa tu fajne bajora - rozlewiska/ starorzecza/ wyrobiska - tego nie wiem dokladnie. Byl plan sie kąpac ale jakos zimno sie zrobilo.
Z widokiem na stara barke.
Kolejna wies to Ratowice. Jak wioska to i sklep. Ten udał nam sie wyjatkowo- miejsce biesiadne obrosniete jest pnączami, obok stoi drewniana wiata i na stanie mają tez kibelek!
Nie trzeba sie chowac z piwem przed policajami! Ogrodzony teren prywatny- i mogą sie cmoknąc ze swoimi idiotycznymi prawami!
Kazdy nasz ruch jednak jest pod czujnym okiem- kociej rodzinki!
Wszystko ladnie pieknie ale jestesmy po złej stronie Odry - a powrot przez Jelcz nam sie nie usmiecha, jak rowniez wyjezdzanie na glowne drogi. Na szczescie okazuje sie, ze jest mozliwe przejechac rowerami przez mostki przy śluzie/jazie w Ratowicach.
Potem znow mozemy użyć na kałuzach!
A na koniec ognisko! Dzien bez ogniska to dzien stracony! Wszystko jest tak nasiąkłe wodą, ze palic sie nie za bardzo nie chce- ale zawsze cos podymiło!
W piatkowy wieczor wydaje sie, ze jesli sobotnia wycieczka w ogole wypali - to tylko łódką. Przychodzi tak niesamowita burza, ze przy naszym osiedlowym smietniku stoi woda po kolana, ulicą wali rwąca rzeka (ktora porywa mi klapek) a skodusia ma wody po brzuszek na tyle, ze chyba przypomina sobie forsowanie wezbranej Osławy Podczas gdy inni ludzie w panice biegna do domow lub chowaja sie w sklepach - my sobie brodzimy, rozwazajac jak jutro bedzie wygladac nasza rowerowa trasa Zdjec brak- zalało mi aparat.
Ranek wstaje o dziwo w miare pogodny a po wielkiej wodzie (przynajmniej pod naszym blokiem) juz nie ma śladu. Wałami ruszamy w strone Wrocławia.
Po drodze mijamy jakies dziwne konstrukcje z patyków. Nie wiem czy mają jakies zastosowanie praktyczne, czy ich wymiar jest jedynie artystyczny?
W Kotowicach zawijamy pod sklep celem uzupelnienia jadła i napitku. Dopiero minał tydzien jak wrócilismy z ukrainskich Karpat a ja znow sie czuje jakbym tam byla! W sklepie sprzedają piwo Lvivskie a siedzaca nieopal grupa robotnikow rozmawia w jezyku bardziej pasującym gdzies nad Prut i Czeremosz niz nad Odrę. Hmmmm.. Gdzie my dojechali???
Owe Lvivskie z Kotowic jest jakies dziwne. Chyba mocno zabłądzilo! Na etykiecie napisali, ze jest to “eksport do Izraela”.
Suniemy w strone rzeki i tamtejszej wiezy widokowej. Raz po raz mijamy połamane wczoraj drzewa.
Na wieże wychodzimy trzy razy. Czwartemu udaje sie zapobiec wsadzajac kabakowi batonik do łapki, kuper w siodełko i wywożąc szybko w dal
Rzut oka z wysoka na okoliczny swiat.
Sympatycznych kałużastych drog dzisiaj nie brakuje!
Sa tez gory
Odre przekraczamy moim ulubionym mostem kolejowym.
Wiecej zdjec z tego malowniczego miejsca: https://goo.gl/photos/tuCoCKJ12S9P6Pm6A
Jeszcze kilka polnych drog- i lądujemy w Czernicy.
Sa tu fajne bajora - rozlewiska/ starorzecza/ wyrobiska - tego nie wiem dokladnie. Byl plan sie kąpac ale jakos zimno sie zrobilo.
Z widokiem na stara barke.
Kolejna wies to Ratowice. Jak wioska to i sklep. Ten udał nam sie wyjatkowo- miejsce biesiadne obrosniete jest pnączami, obok stoi drewniana wiata i na stanie mają tez kibelek!
Nie trzeba sie chowac z piwem przed policajami! Ogrodzony teren prywatny- i mogą sie cmoknąc ze swoimi idiotycznymi prawami!
Kazdy nasz ruch jednak jest pod czujnym okiem- kociej rodzinki!
Wszystko ladnie pieknie ale jestesmy po złej stronie Odry - a powrot przez Jelcz nam sie nie usmiecha, jak rowniez wyjezdzanie na glowne drogi. Na szczescie okazuje sie, ze jest mozliwe przejechac rowerami przez mostki przy śluzie/jazie w Ratowicach.
Potem znow mozemy użyć na kałuzach!
A na koniec ognisko! Dzien bez ogniska to dzien stracony! Wszystko jest tak nasiąkłe wodą, ze palic sie nie za bardzo nie chce- ale zawsze cos podymiło!
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Moj po tygodniu tez zaczal dzialac ale dalej cos w nim chlupie tzn widac jest szczelny- wode wpuszcza ale wypuscic juz nie chce....
Ostatnio zmieniony 2017-08-27, 18:23 przez buba, łącznie zmieniany 1 raz.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Dzis dla odmiany rozpoczynamy dzien od ogniska- trafila sie fajne miejsce na poczatku wycieczki - przy “Grodach Ryczyńskich”.
Ciekawe czy stała tu kiedys jakas chałupa? Czego to resztki widzimy po prawej?
A tak wyglada dwulatek, ktoremu powialo w pyszczek dymem
W Błotach spotykamy pewną dekoracje ogrodową. Krasnale albo złote lwy na cokołach niekoniecznie trafiają w moje gusta. Ale ta zwierzyna i owszem! Chyba jest dziełem jakiegos domorosłego konstruktora!
W Dobrzyniu oczywiscie odwiedzamy sklep.
W Wójcicach tez.
Zawsze staramy sie tak planowac trasy aby unikac asfaltu.
Czuc juz powiew jesieni. Wszedzie żółto od nawłoci i wrotycza- juz nie od rzepaku...
Miedzy Wójcicami a Bystrzycą Oławską trafiamy do piaskowni. Zostawiamy rowery na gorce i ide piechotą rozejrzec sie po wyrobisku. W oddali widac jakies maszyny, wiec czesciowo chyba zaklad działa. Mamy nawet plan aby tu troche popływac… W pewnym momencie zwracam uwage na dziwna rzecz- nigdzie nie ma tu śladów butów. Tylko moje... wyraznie odbite w kazdym kawałku piachu… Znaczy miejscowi tu sie nie kręcą.. Znaczy - moze i mnie nie powinno tu byc? Ostatecznie wiec sobie kąpiel odpuszczamy, mimo ze pogoda jest duszna i lepka a chec wskoczenia do wody jest w ekipie ogromna.
We wsi wszystko hurtowo. Jak ptactwo- to stadami. Jak kapusta to po horyzont.
W koncu trafiamy na dogodne miejsce kąpielowe. Małe jeziorko nieco zarosłe szuwarem i pływajacym lisciem. Na mojej mapie wyglada to na starorzecze i mam nad nim znaczoną plażę (ale to stara mapa). Woda jest płytka i zadziwiająco chłodna.
Nieopodal jest jakis osrodek kempingowy i wisi napis “bar”. Niestety jest dostepny chyba tylko dla nocujacych, bo nie ma wejscia od zewnatrz. Szkoda, bo miejsce wygladało kusząco!
Ciekawe czy stała tu kiedys jakas chałupa? Czego to resztki widzimy po prawej?
A tak wyglada dwulatek, ktoremu powialo w pyszczek dymem
W Błotach spotykamy pewną dekoracje ogrodową. Krasnale albo złote lwy na cokołach niekoniecznie trafiają w moje gusta. Ale ta zwierzyna i owszem! Chyba jest dziełem jakiegos domorosłego konstruktora!
W Dobrzyniu oczywiscie odwiedzamy sklep.
W Wójcicach tez.
Zawsze staramy sie tak planowac trasy aby unikac asfaltu.
Czuc juz powiew jesieni. Wszedzie żółto od nawłoci i wrotycza- juz nie od rzepaku...
Miedzy Wójcicami a Bystrzycą Oławską trafiamy do piaskowni. Zostawiamy rowery na gorce i ide piechotą rozejrzec sie po wyrobisku. W oddali widac jakies maszyny, wiec czesciowo chyba zaklad działa. Mamy nawet plan aby tu troche popływac… W pewnym momencie zwracam uwage na dziwna rzecz- nigdzie nie ma tu śladów butów. Tylko moje... wyraznie odbite w kazdym kawałku piachu… Znaczy miejscowi tu sie nie kręcą.. Znaczy - moze i mnie nie powinno tu byc? Ostatecznie wiec sobie kąpiel odpuszczamy, mimo ze pogoda jest duszna i lepka a chec wskoczenia do wody jest w ekipie ogromna.
We wsi wszystko hurtowo. Jak ptactwo- to stadami. Jak kapusta to po horyzont.
W koncu trafiamy na dogodne miejsce kąpielowe. Małe jeziorko nieco zarosłe szuwarem i pływajacym lisciem. Na mojej mapie wyglada to na starorzecze i mam nad nim znaczoną plażę (ale to stara mapa). Woda jest płytka i zadziwiająco chłodna.
Nieopodal jest jakis osrodek kempingowy i wisi napis “bar”. Niestety jest dostepny chyba tylko dla nocujacych, bo nie ma wejscia od zewnatrz. Szkoda, bo miejsce wygladało kusząco!
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
- telefon 110
- Posty: 2046
- Rejestracja: 2014-09-20, 22:32
"W koncu trafiamy na dogodne miejsce kąpielowe. Małe jeziorko nieco zarosłe szuwarem i pływajacym lisciem. Na mojej mapie wyglada to na starorzecze i mam nad nim znaczoną plażę (ale to stara mapa). Woda jest płytka i zadziwiająco chłodna. "
-----------------------------------------
Nie masz awersji do pijawek ? To miejsce wygląda na ich matecznik.
-----------------------------------------
Nie masz awersji do pijawek ? To miejsce wygląda na ich matecznik.
telefon 110 pisze:Nie masz awersji do pijawek ? To miejsce wygląda na ich matecznik.
Nie mam awersji. Nawet lubie te stworzonka. Jakos nigdy mnie zadne nie upalilo. Czasem przyplywaja, trąca noskiem, poznakomią sie i tyle. Tu ich akurat nie bylo wcale.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
- telefon 110
- Posty: 2046
- Rejestracja: 2014-09-20, 22:32
telefon 110 pisze:Akurat lubię rekreację nad wodą, ale jakoś nie mogę się przyzwyczaić nawet do myśli o pijawkach.
My sie kapiemy w prawie kazdym bajorze jakie pojawi sie na naszej drodze i chyba tylko 3 razy w zyciu widzialam pijawki! Az sie dziwie ze jest ich tak malo bo np. moi rodzice to opowiadali duzo o kontaktach z tymi stworzeniami! Moze wyginely?
telefon 110 pisze:Spacer po lesie monsunowym gdzieś na subkontynencie indyjskim miałby dla mnie posmak horroru (spadające z drzew).
Dla mnie tez. Takie wilgotne duszne lasy pelne węzy, pajakow i wszelakiej masci pasozytow tez mnie odstraszaja. Raczej do Indii czy okolic nigdy nie pojade- nie ciagnie mnie tam wogole!
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
- sprocket73
- Posty: 5935
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość