Roberty chcą wbić mnie w depresję. Nie ilością kilometrów czy przewyższeń, lecz ilością spalonych kalorii Was pokonam.
Trzy dni pedałowania po 120-140km dziennie to nie jest dużo, ale było też trochę pchania roweru nie tylko pod strome podjazdy, ale też dziwne trasy, np. piekielny szlak.
Trasa turystyczna ze znaczną ilością kościołów.
Dzień 1: 2017.08.13 Radom-Szydłowiec-Piekło-Skarżysko Kamienna-Wąchock - galeria zdjęć
Dzień 2: 2017.08.14 Wąchock-Starachowice-Kałków-Bodzentyn-Zagnańsk - galeria zdjęć
Dzień 3: 2017.08.15 Ćmińsk-Przedbórz-Kodrąb-Kamieńsk-Łękawa - galeria zdjęć
Godzina 2 w nocy - autobus relacji Kłodzko-Zamość nabity jak to PKS na długi weekend. Z rowerem nie da rady, bo luki bagażowe pełne. Nie chcę wracać, więc przekonuję kierowcę, że mam zaplanowaną trasę na kilka dni i będę miał zły nastrój. Ostatecznie rower zajmuje miejsce w "środkowych drzwiach", zaś ja chyba ostatnie miejsce siedzące. O godz. 4:35 melduję się w Radomiu - dworzec PKP, kilka kościołów, główny deptak ulica Żeromskiego):
Radom to nie tylko kościoły. Ambasada Żywca wprawdzie zbankrutowała, ale lody tajskie wyglądają kusząco /zamknięte/:
Kolejnym punktem na trasie jest Orońsko - Centrum Rzeźby Polskiej:
Szydlowiec: zamek, ratusz i kosciół pw. św. Zygmunta
Niekłań Wielki - Rezerwat Skałki Piekło i piekielny szlak /zarośnięty, piaszczysty/:
Na piekielnym szlaku łapię gumę. Po 6 km docieram do rezerwatu przyrody Gagaty Sołtykowskie:
Bliżyn - kościół pw. Świętego Ludwika i kaplica św. Zofii:
W Skarżysku-Kamiennej przejeżdżam obok Zalewu Rojewskiego oraz muzeum Orła Białego:
Dzień kończę w Wąchocku - Opactwo Cystersów:
C.D.N.
2017.08.13-15 Rowerem przez krainę scyzoryków (Radom-Bełchat
2017.08.13-15 Rowerem przez krainę scyzoryków (Radom-Bełchat
Ostatnio zmieniony 2017-08-18, 14:23 przez ceper, łącznie zmieniany 2 razy.
Dzień 2: 2017.08.14 Wąchock-Starachowice-Kałków-Bodzentyn-Zagnańsk - galeria zdjęć
Poranne kroki na rowerze kieruję w kierunku opactwa cystersów, które nie robi szczególnego wrażenia. Zdecydowanie lepsze zrewitalizowany park z pomnikiem sołtysa, kilkanaście drętwych dowcipów i pięknie zagospodarowany teren nad zalewem:
Dojeżdżąm do Starachowic, gdzie w centrum są skałki (skarpy), ale też ładne kościoły:
Nadkładam kawałek drogi, by zobaczyć rezerwat "Skałki pod Adamowem" (kilka kamieni i już rezerwat):
Zalew Brodzki ma potencjał: jest marina, chyba 2 ośrodki wypoczynkowe, kilka restauracji, ale po godz. 11 zjeść nie ma gdzie ani żadnego sklepu. Pytam rowerzystę, czy widział może po drodze sklep. Tak - 400m po prawej. Jechał z górki, więc metry inaczej się liczy. Ponad kilometr do sklepu, gdzie kupuję 2 banany i dwa napoje bezalkoholowe. Gdybym znał odległość, to byłbym już w Kałkowie, zaś tu wybór większy i, co nie jest bez znaczenia, natchniony duchowo. Obecnie istnieje moda na samoloty oraz mini-zoo, ale brak mi skojarze.
Jadę w kierunku Bodzentyna z widokiem na Góry Świętokrzyskie(zwłaszcza Święty Krzyż), po drodze mijam kościoły w Chybicach, Świętomarzu i Tarczku:
W Bodzentynie dwa kościoły oraz ruiny zamku, kiedyś tu po drodze w Bieszczady na kocyku z kosza wiklinowego wyjadaliśmy drugie śniadanko. Miło powspominać rodzinne wypady z małymi dziećmi. Dziś zupełnie inny klimat, bo trawnik równo wykoszony i kilkanaście ławek dla strudzonych turystów.
W okolicy Psar jest dobry punkt widokowy na Łysicę i poniżej Świętą Katarzynę.
W Zagnańsku dostrzegam postęp czasu, gdyż w bryle kościoła są dwie anteny satelitarne do lepszej łączności ze światem. Potem zatrzymuję się przy dębie Bartku oraz ruinach pieca hutniczego w Samsonowie:
Miejsce noclegowe mam w osrodku-hotelu "Pod Jaskółką" nad zalewem Umer - pełno tu różnych zagród i mieszkańców:
Oto kolacja za niespełna 25 zeta - wystarczy dla dwojga, bo z trudem wchodziły już ostatnie kęsy:
Poranne kroki na rowerze kieruję w kierunku opactwa cystersów, które nie robi szczególnego wrażenia. Zdecydowanie lepsze zrewitalizowany park z pomnikiem sołtysa, kilkanaście drętwych dowcipów i pięknie zagospodarowany teren nad zalewem:
Dojeżdżąm do Starachowic, gdzie w centrum są skałki (skarpy), ale też ładne kościoły:
Nadkładam kawałek drogi, by zobaczyć rezerwat "Skałki pod Adamowem" (kilka kamieni i już rezerwat):
Zalew Brodzki ma potencjał: jest marina, chyba 2 ośrodki wypoczynkowe, kilka restauracji, ale po godz. 11 zjeść nie ma gdzie ani żadnego sklepu. Pytam rowerzystę, czy widział może po drodze sklep. Tak - 400m po prawej. Jechał z górki, więc metry inaczej się liczy. Ponad kilometr do sklepu, gdzie kupuję 2 banany i dwa napoje bezalkoholowe. Gdybym znał odległość, to byłbym już w Kałkowie, zaś tu wybór większy i, co nie jest bez znaczenia, natchniony duchowo. Obecnie istnieje moda na samoloty oraz mini-zoo, ale brak mi skojarze.
Jadę w kierunku Bodzentyna z widokiem na Góry Świętokrzyskie(zwłaszcza Święty Krzyż), po drodze mijam kościoły w Chybicach, Świętomarzu i Tarczku:
W Bodzentynie dwa kościoły oraz ruiny zamku, kiedyś tu po drodze w Bieszczady na kocyku z kosza wiklinowego wyjadaliśmy drugie śniadanko. Miło powspominać rodzinne wypady z małymi dziećmi. Dziś zupełnie inny klimat, bo trawnik równo wykoszony i kilkanaście ławek dla strudzonych turystów.
W okolicy Psar jest dobry punkt widokowy na Łysicę i poniżej Świętą Katarzynę.
W Zagnańsku dostrzegam postęp czasu, gdyż w bryle kościoła są dwie anteny satelitarne do lepszej łączności ze światem. Potem zatrzymuję się przy dębie Bartku oraz ruinach pieca hutniczego w Samsonowie:
Miejsce noclegowe mam w osrodku-hotelu "Pod Jaskółką" nad zalewem Umer - pełno tu różnych zagród i mieszkańców:
Oto kolacja za niespełna 25 zeta - wystarczy dla dwojga, bo z trudem wchodziły już ostatnie kęsy:
Dzień 3: 2017.08.15 Ćmińsk-Przedbórz-Kodrąb-Kamieńsk-Łękawa - galeria zdjęć
Przed śniadaniem oglądam zalew i zwierzaki w minizoo. Dziś praktycznie z górki, chociaż kilka podjazdów dało popalić. Rozpoczynam od kościoła w Ćmińsku, przez Kozów do Radoszyc:
W Pilczycy dłuższy postój w pobliżu kościoła i jazda na Przedbórz z widokiem na Fajną Rybę (najwyższe wzniesienie woj. łódzkiego):
Mijam Kodrąb, Kamieńsk z widokiem na Górę Kamieńsk (wiatraki), Łękawę i jestem w Bełchatowie:
Uproszczona trasa 3 dni: https://mapy.cz/s/1XOnJ
Przed śniadaniem oglądam zalew i zwierzaki w minizoo. Dziś praktycznie z górki, chociaż kilka podjazdów dało popalić. Rozpoczynam od kościoła w Ćmińsku, przez Kozów do Radoszyc:
W Pilczycy dłuższy postój w pobliżu kościoła i jazda na Przedbórz z widokiem na Fajną Rybę (najwyższe wzniesienie woj. łódzkiego):
Mijam Kodrąb, Kamieńsk z widokiem na Górę Kamieńsk (wiatraki), Łękawę i jestem w Bełchatowie:
Uproszczona trasa 3 dni: https://mapy.cz/s/1XOnJ
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 42 gości