Góry Lovćen nad Zatoką Kotorską w Czarnogórze
- sprocket73
- Posty: 5933
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Jest tej samej szerokości, co droga "główna" idąca przez przełęcz. Czyli w wielu miejscach jest tak, że osobowe auta mijając się muszą mocno zwolnić i maksymalnie zjechać na boki.
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
- sprocket73
- Posty: 5933
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Koniec urlopu zbliża się nieubłaganie. Robimy jeszcze jedną małą wycieczkę.
Prcanij - Velji vrh - Gornji Stoliv
Zdajemy sobie sprawę z upałów, ale wymyśliłem teorię, dzięki której nie powinno być źle. Gorąco ma być tylko z rana. Wyruszamy na górę dokładnie tak, jak schodziliśmy podczas pierwszej wycieczki.
Zwykle podchodziliśmy w cieniu, teraz idziemy w pełnym słońcu stokiem o wschodniej ekspozycji. Choć na oko jest tu pięknie zielono, męczarnia straszna.
Chwila odpoczynku w wyschniętym korycie rzeki na starym kamiennym mostku.
A potem wychodzimy na przełęcz znaną z pierwszej wycieczki. Przed nami Velij vrh. Jak się okazuje szlak nie idzie przez jego szczyt, tylko dochodzi do wysokiej przełęczy położonej z prawej strony 200m w pionie poniżej szczytu i przechodzi na drugą stronę.
Na wyższej przelęczy Ukochana wydaje mi zezwolenie na zdobycie szczytu, a sama robi sobie dłuższy odpoczynek. Ja wychodzę bez problemu, nie ma chaszczy, jest coś co nazywam pseudościeżką, czyli taka ścieżka, co raz jest widoczna, a zaraz jej nie ma, a potem znowu jest lub nie.
Z góry widac dobrze największy w zatoce port w mieście Tivat.
Oraz inne ciekawe rzeczy, np ruiny fortecy na jednym ze szczytów po przeciwległej stronie zatoki. Jeszcze w domu planowałem, że można by tam iść, szlak jest zaznaczony. Niestety nie udało nam się zrealizować tej wycieczki. Na oko widać, że musi być tam strasznie gorąco, szczyt jest dość niski, roślinność praktycznie szczątkowa.
Schodzę do Ukochanej i schodzimy razem znacznie chłodniejszym, zalesionym północnym stokiem.
Dochodzimy do osady Gornji Stoliv. Zastanwiamy się, czy jest opuszczona, czy nie. Większość domów pusta, ale przy jednym widzimy krzątającą się starowinkę.
Tak wygląda główna ulica osady.
Jest i kościół. Zamknięty. W nocy jest podświetlany, czyli w osadzie jest elektryczność.
Idziemy dalej. Pozostało nam już tylko zejście ukośnym trawersem w kierunku miejscowości startowej. Po drodze przygoda z koniem. Je przeszedłem obok niego, Tobi okrążył górą, a Ukochanej koń nie chciał puścić. Na zdjęciu widać jak niebezpiecznie wierzga przednią nogą.
Na zakończenie szlak zrobił nam niespodziankę. Zaczął coraz bardziej zarastać, a potem zniknął całkiem. Nie dało się już iść.
Na szczęście byliśmy już bardzo nisko i skierowaliśmy się prosto w dół. Udało się dotrzeć do cywilizacji, a Ukochana mogła sobie znowu pomarudzić
Wycieczka trwała od 7:00 do 13:00.
Tradycyjnie mapki:
To tyle, jeżeli chodzi o górskie wycieczki podczas urlopu.
Napisze jeszcze później trochę o innych atrakcjach, dostępnych dla tych, którzy niekoniecznie lubią się katować na urlopach tak jak my
C.D.N.
Prcanij - Velji vrh - Gornji Stoliv
Zdajemy sobie sprawę z upałów, ale wymyśliłem teorię, dzięki której nie powinno być źle. Gorąco ma być tylko z rana. Wyruszamy na górę dokładnie tak, jak schodziliśmy podczas pierwszej wycieczki.
Zwykle podchodziliśmy w cieniu, teraz idziemy w pełnym słońcu stokiem o wschodniej ekspozycji. Choć na oko jest tu pięknie zielono, męczarnia straszna.
Chwila odpoczynku w wyschniętym korycie rzeki na starym kamiennym mostku.
A potem wychodzimy na przełęcz znaną z pierwszej wycieczki. Przed nami Velij vrh. Jak się okazuje szlak nie idzie przez jego szczyt, tylko dochodzi do wysokiej przełęczy położonej z prawej strony 200m w pionie poniżej szczytu i przechodzi na drugą stronę.
Na wyższej przelęczy Ukochana wydaje mi zezwolenie na zdobycie szczytu, a sama robi sobie dłuższy odpoczynek. Ja wychodzę bez problemu, nie ma chaszczy, jest coś co nazywam pseudościeżką, czyli taka ścieżka, co raz jest widoczna, a zaraz jej nie ma, a potem znowu jest lub nie.
Z góry widac dobrze największy w zatoce port w mieście Tivat.
Oraz inne ciekawe rzeczy, np ruiny fortecy na jednym ze szczytów po przeciwległej stronie zatoki. Jeszcze w domu planowałem, że można by tam iść, szlak jest zaznaczony. Niestety nie udało nam się zrealizować tej wycieczki. Na oko widać, że musi być tam strasznie gorąco, szczyt jest dość niski, roślinność praktycznie szczątkowa.
Schodzę do Ukochanej i schodzimy razem znacznie chłodniejszym, zalesionym północnym stokiem.
Dochodzimy do osady Gornji Stoliv. Zastanwiamy się, czy jest opuszczona, czy nie. Większość domów pusta, ale przy jednym widzimy krzątającą się starowinkę.
Tak wygląda główna ulica osady.
Jest i kościół. Zamknięty. W nocy jest podświetlany, czyli w osadzie jest elektryczność.
Idziemy dalej. Pozostało nam już tylko zejście ukośnym trawersem w kierunku miejscowości startowej. Po drodze przygoda z koniem. Je przeszedłem obok niego, Tobi okrążył górą, a Ukochanej koń nie chciał puścić. Na zdjęciu widać jak niebezpiecznie wierzga przednią nogą.
Na zakończenie szlak zrobił nam niespodziankę. Zaczął coraz bardziej zarastać, a potem zniknął całkiem. Nie dało się już iść.
Na szczęście byliśmy już bardzo nisko i skierowaliśmy się prosto w dół. Udało się dotrzeć do cywilizacji, a Ukochana mogła sobie znowu pomarudzić
Wycieczka trwała od 7:00 do 13:00.
Tradycyjnie mapki:
To tyle, jeżeli chodzi o górskie wycieczki podczas urlopu.
Napisze jeszcze później trochę o innych atrakcjach, dostępnych dla tych, którzy niekoniecznie lubią się katować na urlopach tak jak my
C.D.N.
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
- sprocket73
- Posty: 5933
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Jeszcze kilka słów o mniejszych wycieczkach dla normalnych ludzi
Mury Kotoru
Na mury Kotoru można sobie wejść ze starówki płacąc 3 euro. Tak zwiedzaliśmy je 5 lat temu i 99% turystów tak się tam dostaje. W tym roku skorzystaliśmy z mniej popularnej opcji, mianowicie szlaku turystycznego z Kotoru na przełęcz Krstac.
Wiedzie on wygodnymi szerokimi serpentynami dla osiołków. Co ciekawe, osiołki ciągle z nich korzystają. W górze jest kilka zamieszkałych domów.
Wędrówka szlakiem jest bardzo przyjemna i z pięknymi widokami.
Kiedy dojdzie się do opuszczonej osady, trzeba uważać, żeby nie przegapić rozwidlenia szlaku. Jeżeli się źle skręci, wyjdzie sie 900 metrów w górę na przełęcz Krstac
Właściwa ścieżka prowadzi wprost na mury.
Takim oto wejściem.
Tak to wygląda po wewnętrznej stronie murów - również serpentyny i widok na starówkę.
Do Fortecy na szczycie trzeba jeszcze kawałeczek podejść.
Z niej takie widoki na mury:
i Kotor
Mury wznoszą się na 260 metrów.
Zwiedzenie zajęło nam w całości ok 3,5 godziny. 5 lat temu - 4 godziny.
Jaskinia w Risan
Kilkaset metrów za końcem zabudowań miejscowości Risan w kierunku Herceg Novi, na zakręcie drogi znajdują się drogowskazy z treścią "Sopot" i "Rezerwat Oleandra".
Znajduje się tam ogromna jaskinia.
Na wejściu jeszcze nie wiadomo czego się spodziewać. Trzeba mieć czołówki. Dno Jaskini schodzi w dół, a góra jakby utrzymuje poziom, więc im dalej się wejdzie, tym większa przestrzeń.
Zdjęcia w ogóle nie oddają wrażenia przebywania w środku.
Doszliśmy do miejsca, gdzie zaczyna się raj dla większych amatorów jaskiń - wielki pionowy komin, bez dna. Dla nas to już za dużo wrażeń
Jaskinia w Risan to taka szybka atrakcja, ale warto zobaczyć.
Chcieliśmy jeszcze zobaczyć Rezerwat Oleandra, ale nie znaleźliśmy żadnej ścieżki. Oleandry porastają strome zbocze góry nad jaskinią.
Wąwóz rzeki Szkudry
To prawdziwa perełka. Idąc na mury Kotoru wypatrzyłem wyschnięte koryto rzeki.
Zagłębiłem się kawałek i już wiedziałem, że trzeba tu wrócić, tylko w dobrych butach.
Wróciliśmy więc i postanowiliśmy wejść najgłębiej jak się uda.
Podczas pokonywania kolejnych progów skalnych zabawa była przednia.
Ryzyko niewielkie - kąpiel w bajorku z żabkami
Ukochana dzielnie walczyła.
Najgłębiej dotarliśmy do takiego uroczego miejsca.
Zadzierając głowy pionowo w górę wyglądało to tak:
Pora na powrót... a jak wiadomo łatwiej się wychodzi niż schodzi.
Znowu przednia zabawa.
Wychodzimy z kanionu - wszyscy zadowoleni ma maxa.
W kanionie panuje bardzo przyjemna temperatura. Najlepiej udać się tam przed południem, kiedy słońce najlepiej oświetla środek. Zwiedzanie kanionu zajęło nam ok 2,5 godziny.
Na koniec mapka poglądowa. Na niebiesko Mury Kotoru. Na czerwono Wąwóz Szkudry.
Mury Kotoru
Na mury Kotoru można sobie wejść ze starówki płacąc 3 euro. Tak zwiedzaliśmy je 5 lat temu i 99% turystów tak się tam dostaje. W tym roku skorzystaliśmy z mniej popularnej opcji, mianowicie szlaku turystycznego z Kotoru na przełęcz Krstac.
Wiedzie on wygodnymi szerokimi serpentynami dla osiołków. Co ciekawe, osiołki ciągle z nich korzystają. W górze jest kilka zamieszkałych domów.
Wędrówka szlakiem jest bardzo przyjemna i z pięknymi widokami.
Kiedy dojdzie się do opuszczonej osady, trzeba uważać, żeby nie przegapić rozwidlenia szlaku. Jeżeli się źle skręci, wyjdzie sie 900 metrów w górę na przełęcz Krstac
Właściwa ścieżka prowadzi wprost na mury.
Takim oto wejściem.
Tak to wygląda po wewnętrznej stronie murów - również serpentyny i widok na starówkę.
Do Fortecy na szczycie trzeba jeszcze kawałeczek podejść.
Z niej takie widoki na mury:
i Kotor
Mury wznoszą się na 260 metrów.
Zwiedzenie zajęło nam w całości ok 3,5 godziny. 5 lat temu - 4 godziny.
Jaskinia w Risan
Kilkaset metrów za końcem zabudowań miejscowości Risan w kierunku Herceg Novi, na zakręcie drogi znajdują się drogowskazy z treścią "Sopot" i "Rezerwat Oleandra".
Znajduje się tam ogromna jaskinia.
Na wejściu jeszcze nie wiadomo czego się spodziewać. Trzeba mieć czołówki. Dno Jaskini schodzi w dół, a góra jakby utrzymuje poziom, więc im dalej się wejdzie, tym większa przestrzeń.
Zdjęcia w ogóle nie oddają wrażenia przebywania w środku.
Doszliśmy do miejsca, gdzie zaczyna się raj dla większych amatorów jaskiń - wielki pionowy komin, bez dna. Dla nas to już za dużo wrażeń
Jaskinia w Risan to taka szybka atrakcja, ale warto zobaczyć.
Chcieliśmy jeszcze zobaczyć Rezerwat Oleandra, ale nie znaleźliśmy żadnej ścieżki. Oleandry porastają strome zbocze góry nad jaskinią.
Wąwóz rzeki Szkudry
To prawdziwa perełka. Idąc na mury Kotoru wypatrzyłem wyschnięte koryto rzeki.
Zagłębiłem się kawałek i już wiedziałem, że trzeba tu wrócić, tylko w dobrych butach.
Wróciliśmy więc i postanowiliśmy wejść najgłębiej jak się uda.
Podczas pokonywania kolejnych progów skalnych zabawa była przednia.
Ryzyko niewielkie - kąpiel w bajorku z żabkami
Ukochana dzielnie walczyła.
Najgłębiej dotarliśmy do takiego uroczego miejsca.
Zadzierając głowy pionowo w górę wyglądało to tak:
Pora na powrót... a jak wiadomo łatwiej się wychodzi niż schodzi.
Znowu przednia zabawa.
Wychodzimy z kanionu - wszyscy zadowoleni ma maxa.
W kanionie panuje bardzo przyjemna temperatura. Najlepiej udać się tam przed południem, kiedy słońce najlepiej oświetla środek. Zwiedzanie kanionu zajęło nam ok 2,5 godziny.
Na koniec mapka poglądowa. Na niebiesko Mury Kotoru. Na czerwono Wąwóz Szkudry.
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
- sprocket73
- Posty: 5933
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Zakładając, że szlak jest łatwy i przyjemny (a myślę, że można tak założyć). Mamy 700 metrów zejścia w pionie w dół. Czyli typowałbym, że ok. 1-2 godz.
Nam mury zajmowały tak dużo, bo zwyczajnie strasznie wlekliśmy się i podziwialiśmy widoki
Nam mury zajmowały tak dużo, bo zwyczajnie strasznie wlekliśmy się i podziwialiśmy widoki
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
- sprocket73
- Posty: 5933
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Z samej przełęczy nie, bo ona jest tak już cofnięta, jakby w głąb płaskowyżu.
Ale z drogi na nią jest mnóstwo widoków, co 100 metrów zatoczka widokowa dla samochodów.
Ale z drogi na nią jest mnóstwo widoków, co 100 metrów zatoczka widokowa dla samochodów.
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
- sprocket73
- Posty: 5933
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Pora kończyć tą relację garścią praktycznych informacji.
Co można robić tam poza górami? Oczywiście zwiedzać.
Najciekawszą miejscowością jest Kotor. Można go moim zdaniem porównać z Krakowskim Rynkiem. Cały czas coś się dzieje, a w nocy ruch nie mniejszy niż za dnia.
Zabudowa typowa dla południowych nadmorskich miejscowości. Podobno w Wenecji jest najwęższa uliczka. Może, ale niekoniecznie.
Ciekawostką jest koci zaułek. Koty tutaj rządzą
Innym miastem, wartym odwiedzenia jest Herceg Novi. To największe miasto nad Zatoką.
Jest wszystko co potrzeba, ale moim zdaniem nie ma tego klimatu co w Kotorze.
Natomiast małe miasteczko Perast, to w zasadzie jedna ulica i sam klimat. Warto zobaczyć.
Oprócz zwiedzania można sobie leżeć nad morzem. Nie ma tu typowych plaż. Nie ma też typowej skalistej linii wybrzeża. Są betonowe pomosty i wysypane żwirkiem wejścia do wody. Sama woda jest mniej słona niż w morzu, fale są mniejsze, temperatura wyższa (kiedy podczas upałów chciałem sobie popływać, to jak wkładałem w to dużo wysiłku robiło mi się za gorąco - w wodzie).
Wywoławcza cena noclegów dla 2-osobowego klimatyzowanego "apartmanu", czyli sypialni z łazienką i aneksem kuchennym to 70 euro. Zdziwiliśmy się, że tak dużo, bo liczyłem, że będzie coś za 35-40. Ostatecznie, z uwagi na długi czas pobytu (14 noclegów) udało się znaleźć za 45 euro i to całkiem fajne, nad samym morzem. Na koniec właścicielka powiedziała, że jesteśmy super i jak chcemy możemy sobie zostać jeszcze 1 dzień - skorzystaliśmy
Jedzenie jest dość tanie. Za ok 20 euro na dwie osoby można sobie solidnie zjeść jakieś mięso, z sałatką i piwem/winem. Duża dobra pizza 6-8 euro. Najczęściej braliśmy danie zwane "mix grill". Mieli je w każdej większej knajpie. Dostawało się cały półmisek różnych grillowanych mięs i ciężko było to wszystko wchłonąć, nawet z małą pomocą Tobiego.
Ale trzeba uważać. Taką uroczą knajpkę nad samym morzem upatrzyliśmy sobie już na samym początku. Nie wyglądała jakoś szczególnie ekskluzywnie, za to very romantic.
Potem okazało się, że aby tam swobodnie pójść i zjeść solidnie, trzeba być przygotowanym na wydanie 100 euro.
Jeżeli chodzi o dojazd, to google poleca (i większość ludzi tak jeździ), trasę przez Czechy, Austrię, Słowenię i Chorwację. Do Kotoru z Katowic wychodzi nią ok 1450 km, a do tego koszty winiet i autostrad. Nie wiem czy da się dojechać w 1 dzień. Raczej ciężko, bo przyjęło się, że do południowej Chorwacji dojeżdżają za jednym razem tylko najwięksi twardziele.
Myśmy jechali inną trasą, przez Słowację, Węgry, Bośnię. Jest 300 km krócej i korzysta się tylko z bezpłatnych dróg, ale teoretycznie dłużej. Oto moja trasa: https://www.google.pl/maps/dir/42.47184 ... !3e0?hl=pl
Jechaliśmy tam 2 dni, w sensie, że wyjechaliśmy z domu o 10:00, w trasie przespaliśmy się w samochodzie gdzieś w Bośni i na miejscu byliśmy następnego dnia o 12:00.
Powrót poszedł nam szybciej, bo z racji dodatkowej gratisowej nocy spróbowałem wrócić w 1 dzień. Wyruszyliśmy o 5 rano, a do domu dojechaliśmy ok północy - więc da się.
Jeżeli komuś mało zdjęć, to więcej można zobaczyć tutaj: https://goo.gl/photos/TFukVmivzi42HKPVA
Na tym kończę. Tym, którzy dotrwali do tego miejsca dziękuję za cierpliwość
Co można robić tam poza górami? Oczywiście zwiedzać.
Najciekawszą miejscowością jest Kotor. Można go moim zdaniem porównać z Krakowskim Rynkiem. Cały czas coś się dzieje, a w nocy ruch nie mniejszy niż za dnia.
Zabudowa typowa dla południowych nadmorskich miejscowości. Podobno w Wenecji jest najwęższa uliczka. Może, ale niekoniecznie.
Ciekawostką jest koci zaułek. Koty tutaj rządzą
Innym miastem, wartym odwiedzenia jest Herceg Novi. To największe miasto nad Zatoką.
Jest wszystko co potrzeba, ale moim zdaniem nie ma tego klimatu co w Kotorze.
Natomiast małe miasteczko Perast, to w zasadzie jedna ulica i sam klimat. Warto zobaczyć.
Oprócz zwiedzania można sobie leżeć nad morzem. Nie ma tu typowych plaż. Nie ma też typowej skalistej linii wybrzeża. Są betonowe pomosty i wysypane żwirkiem wejścia do wody. Sama woda jest mniej słona niż w morzu, fale są mniejsze, temperatura wyższa (kiedy podczas upałów chciałem sobie popływać, to jak wkładałem w to dużo wysiłku robiło mi się za gorąco - w wodzie).
Wywoławcza cena noclegów dla 2-osobowego klimatyzowanego "apartmanu", czyli sypialni z łazienką i aneksem kuchennym to 70 euro. Zdziwiliśmy się, że tak dużo, bo liczyłem, że będzie coś za 35-40. Ostatecznie, z uwagi na długi czas pobytu (14 noclegów) udało się znaleźć za 45 euro i to całkiem fajne, nad samym morzem. Na koniec właścicielka powiedziała, że jesteśmy super i jak chcemy możemy sobie zostać jeszcze 1 dzień - skorzystaliśmy
Jedzenie jest dość tanie. Za ok 20 euro na dwie osoby można sobie solidnie zjeść jakieś mięso, z sałatką i piwem/winem. Duża dobra pizza 6-8 euro. Najczęściej braliśmy danie zwane "mix grill". Mieli je w każdej większej knajpie. Dostawało się cały półmisek różnych grillowanych mięs i ciężko było to wszystko wchłonąć, nawet z małą pomocą Tobiego.
Ale trzeba uważać. Taką uroczą knajpkę nad samym morzem upatrzyliśmy sobie już na samym początku. Nie wyglądała jakoś szczególnie ekskluzywnie, za to very romantic.
Potem okazało się, że aby tam swobodnie pójść i zjeść solidnie, trzeba być przygotowanym na wydanie 100 euro.
Jeżeli chodzi o dojazd, to google poleca (i większość ludzi tak jeździ), trasę przez Czechy, Austrię, Słowenię i Chorwację. Do Kotoru z Katowic wychodzi nią ok 1450 km, a do tego koszty winiet i autostrad. Nie wiem czy da się dojechać w 1 dzień. Raczej ciężko, bo przyjęło się, że do południowej Chorwacji dojeżdżają za jednym razem tylko najwięksi twardziele.
Myśmy jechali inną trasą, przez Słowację, Węgry, Bośnię. Jest 300 km krócej i korzysta się tylko z bezpłatnych dróg, ale teoretycznie dłużej. Oto moja trasa: https://www.google.pl/maps/dir/42.47184 ... !3e0?hl=pl
Jechaliśmy tam 2 dni, w sensie, że wyjechaliśmy z domu o 10:00, w trasie przespaliśmy się w samochodzie gdzieś w Bośni i na miejscu byliśmy następnego dnia o 12:00.
Powrót poszedł nam szybciej, bo z racji dodatkowej gratisowej nocy spróbowałem wrócić w 1 dzień. Wyruszyliśmy o 5 rano, a do domu dojechaliśmy ok północy - więc da się.
Jeżeli komuś mało zdjęć, to więcej można zobaczyć tutaj: https://goo.gl/photos/TFukVmivzi42HKPVA
Na tym kończę. Tym, którzy dotrwali do tego miejsca dziękuję za cierpliwość
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Witaj twardzielu, powrót z okolic Splitu w 22h, w tym około 4h w Wiedniu (Prater). Na południe trwało nam 3 dni, bo po drodze dzień na Słowacji, dzień na Węgrzech i przed zmrokiem załatwiliśmy kwaterę i pluskaliśmy się.
Dzięki za praktyczny poradnik, ale czy Boka Kotorska jest gotowa na przybycie cepra?
Teraz mam dylemat wydania 100 eurasków: wybrać romantyczną kolację czy np. romantyczny rejs po Wenecji?
Dzięki za praktyczny poradnik, ale czy Boka Kotorska jest gotowa na przybycie cepra?
Teraz mam dylemat wydania 100 eurasków: wybrać romantyczną kolację czy np. romantyczny rejs po Wenecji?
Bo kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma. /Mt 13,12/
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
"Zostańmy Razem
Zostańmy Razem
Zostańmy Razem
My i Wy, Wy i my ..."
Zostańmy Razem
Zostańmy Razem
My i Wy, Wy i my ..."
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- sprocket73
- Posty: 5933
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Piotrek pisze: jakie tam temperatury mieliście
idealne do plażowania... do chodzenia trochę za ciepło
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Jeżeli chodzi o dojazd, to google poleca (i większość ludzi tak jeździ), trasę przez Czechy, Austrię, Słowenię i Chorwację. Do Kotoru z Katowic wychodzi nią ok 1450 km, a do tego koszty winiet i autostrad. Nie wiem czy da się dojechać w 1 dzień. Raczej ciężko, bo przyjęło się, że do południowej Chorwacji dojeżdżają za jednym razem tylko najwięksi twardziele.
google nie warto za bardzo wierzyć
Jak dla mnie znacznie lepsza opcja to dojazd przez Serbię lub Bośnię. Raz, że taniej. Dwa - wcale nie musi być dłużej, bowiem w tym roku na przejściu HR/H można utknąć na długo (Robert w majówkę miał 2 godziny, ale czytałem i o 6-ciu), a na chorwackich autostradach tworzą się gigantyczne korki (wypadki, bramki z opłatami itp.). Trasa nie-chorwacka może być także malownicza, a na pewno można zobaczyć ciekawe rzeczy niż oklepaną Dalmację
Na forach większość wyjadaczy poleca właśnie trasę omijającą brzeg Chorwacji.
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 11 gości