Jak to mam w zwyczaju przez kilka ostatnich lat koniec roku spędzam na Pradziadzie. Tym razem po raz piąty, a trzeci na rowerze. Jednak zapamiętam go najbardziej ze wszystkich dotychczasowych, a to za sprawą pogody. Kilka ostatnich dni kończącego się roku to naprawdę rewelacyjne warunki. Najlepsze jakie pamiętam odkąd interesuję się na poważnie Dalekimi Obserwacjami. Przez ostatnich dziesięć lat próbowałem uchwycić Alpy z tego najwyższego szczytu Sudetów Wschodnich, ale jednak zawsze warunki w kierunku południowym trafiały mi się najgorsze....
Jest sobota, a więc nie trzeba do południa siedzieć w pracy. Dlatego też postanawiam ten dzień wykorzystać maksymalnie. Już w środku nocy wybieram się na szczyt Orlik w celu uchwycenia odległych widoków. Usatysfakcjonowany szybko wracam do domu by się przepakować bo w południe zaplanowany jest wyjazd na tradycyjną imprezę sylwestrową. Tym razem dla odmiany chcemy być na szczycie wraz z Kubą jeszcze przed zachodem słońca. W Karlovej Studance zajmujemy przedostatnie miejsce na głównym parkingu. Wszystkie inne są już pełne. Samochody zaparkowane wszędzie na poboczu i policja ma dziś pełne ręce roboty przy wystawianiu mandatów
Szybkie przeorganizowanie i objuczeni jak wielbłądy rozpoczynamy dość długo trwający tym razem podjazd. Człowiek mimo mrozu nieźle się poci, a kręgosłup bardzo odczuwa te 20 kg w plecaku
Wjazd bezproblemowy mimo metrowej warstwy śniegu. Dawno nie padało i od Ovcarni śnieg ubity na beton. Turystów na tym odcinku jednak bardzo wielu. To już nie setki, a tysiące osób...
Na szczycie małe rozczarowanie bo ponownie na południe są najgorsze warunki. Za to wschód to rewelacja. Jeszcze nigdy tak dobrze nie były widoczne Tatry. Widok z drobnymi szczegółami. Zjawisko podniesienia horyzontu oczywiście i tego dnia wystąpiło lecz nie w takim stopniu jak to ma miejsce zazwyczaj. Było to szczególnie widoczne po tym jak wystawał Dumbier w Niżnych Tatrach. Ja jednak nie będę się w tym wpisie bardzo skupiał na opisywaniu panoram. W tym celu przygotuję w przyszłości specjalną publikację
Do zachodu słońca pozostaje bardzo wiele czasu, więc jestem przygotowany na to iż zmarznę. Nie chcę by przeszedł mi koło nosa "ten właściwy moment". Tego właściwego momentu spodziewam się zaraz po zachodzie słońca gdy zostanie podświetlony horyzont od dołu.
W między czasie na szczyt dociera coraz więcej amatorów zachodu słońca. Kuba wałęsa się po okolicy z rowerem na plecach. Musiała to być niezła atrakcja dla ludzi, którzy ciągle kierowali obiektywy swoich aparatów w jego kierunku
Zbliża się zachód. Krajobraz nabiera kolorów. Tłumy ludzi na szczycie. Łapię ostatnie promyki 2016 roku i kieruję swój aparat na południe. Tam w dalszym ciągu nic nie widać....
Zaczyna jakby mocniej wiać i z wieży nadajnika lecą płaty lodu. Nieprzyjemna sprawa dostać czymś takim spadającym ze stu metrów, a widziałem, że niejedna osoba oberwała.
Kilkanaście minut po zachodzie na szczycie już pustki. Wszyscy schodzą na Ovcarnę. Ja ciągle trwam na stanowisku. Wiatr się nasila i temperatura znacznie spada, ale doczekałem się. Na dwóch zdjęciach złapał się zarys wiedeńskiego Śnieżnika !
Wytrzymuję jeszcze chwilę i w końcu idę do środka. Dotarło już na szczyt kilku starych znajomych. Samej imprezy nie ma co opisywać bo jednak była bardziej "drętwa" jak to miało miejsce zazwyczaj... Jednak tym razem uzbierała się spora grupa znajomych z roweru. Okupujemy w kilkanaście osób jeden stolik.
O północy wychodzimy na zewnątrz.
Później oczekiwanie na tradycyjny bieg dookoła wieży w samych slipach. Ja tym razem rezygnuję z uczestnictwa. W kilka osób mamy plany by zrobić wyścig na rowerach
01:00 uczestnicy ustawiają się na linii startu. Organizatorzy tradycyjnie przetrzymali wszystkich chwilę by ci poczuli to zimno panujące na zewnątrz Niektórzy zapomnieli jednak, że to bieg w samych slipach
Po zakończonym biegu przyszła kolej na nas. Ekipa jednak się wykruszyła i pozostało nas tylko dwóch. Dobre i tyle bo od czegoś trzeba zacząć
Reszta nocy mija na rozmowach i tańcach. Jednak atmosfera znacznie się popsuła bo do rana Czesi się kłócili Udało mi się kilka razy zdrzemnąć. Budzik miałem ustawiony jednak na wczesną godzinę bo w planach mam wschód słońca... Zbieram się i tak wcześniej. Na zewnątrz bardzo mroźno i jeszcze bardziej wietrznie. Widoki jednak bardzo dobre. Nie tak jak wczoraj, ale może być
Dziś jednak powietrze faluje i obraz trochę nieostry. Dodatkowo występują ciekawe miraże.
Po zaliczeniu pierwszego wschodu słońca w 2017 roku idę do środka się ogrzać.
W restauracji bardzo długo czekamy na śniadanie, ale w końcu się doczekaliśmy Dziś nie mamy żadnych planów i jedynie co to pozostaje nam już tylko zjazd do samochodu. Nigdzie nam się nie śpieszy. Jeszcze jedna krótka sesja foto i zbieramy się do drogi.
Wspólnie uznaliśmy, że impreza na szczycie znacznie się popsuła i trzeba znaleźć inne miejsce w przyszłym roku. W moim odczuciu trochę sytuację poprawiła genialna pogoda
Zdjęcia:
https://goo.gl/photos/ybnU4aQFPEqN5AE3A
Sylwester/Nowy Rok z akcentem dalekoobserwacyjnym
- sprocket73
- Posty: 5933
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Tatry wyraźne jak przy dobrej pogodzie z Beskidów. Rewelacja.
A dziewczyny oszukiwały w biegu... niby chcą emancypacji, a kombinują
A dziewczyny oszukiwały w biegu... niby chcą emancypacji, a kombinują
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
sprocket73 pisze:Tatry wyraźne jak przy dobrej pogodzie z Beskidów. Rewelacja.
Tu z opisem, trochę większa panorama:
http://c1.staticflickr.com/1/570/31970369980_65fc419fc4_o.jpg
laynn pisze:Ej to nie będziecie kontynuować tradycji w jeździe w samych slipach?
Kto wie, może kiedyś. Ja bym chciał wybrać się następnym razem gdzie indziej
sokół pisze:To przed Babią to Skrzyczne?
Tak.
maurycy pisze:No łał
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 46 gości