Góry Izerskie - śladem okraglych wiat
Góry Izerskie - śladem okraglych wiat
W Gory Izerskie ruszamy w poniedzialek, coby uniknac tlumow rowerzystow i zobaczyc te gorki we w miare spokojnej szacie. Wrzesien, srodek tygodnia, moze nie bedzie tak zle. Suniemy w lekko okrojonym skladzie i z tej racji nasze plecaki sa nadpodziw lekkie! Zapewne zaden nie przekracza 20 kg Na pierwszy nocleg wybieramy jedna z wiat polozona niedaleko drogi nr 3 ze Szklarskiej do Jakuszyc. Tą pod dawna skocznia. Pod same wiaty prowadzi asfaltowa droga ale stoi przy niej zakaz wjazdu. Co nie znaczy ze jest na niej spokojnie. Co chwile przemyka jakies auto, albo do polozonego powyzej hotelu, albo drwale, albo jakis bus z karniszami. Skodusia zostaje w rowie przy glownej szosie, kłopotow z lesnikami nam nie trzeba.. Na miejscu zastajemy trzy wiaty. Jedna ta okragla co ich 11 postawili. Wygieta we wlasciwa strone, tak ze wnetrze jest zaciszne i w srodku mozna rozpalic ognisko. Sa jeszcze dwie, chyba starsze, wygladajace jakby kiedys, moze za czasow skoczni byl tu jakis bufet? Cos sprzedawali? Miejsca do spania jest tyle ze mozna by tu zrobic zlot na kilkadziesiat osob!
Pierwsze wyjscie w las po drzewo na ognisko konczy sie nie za wesolo. Najpierw wlaze w porzucona przez kogos puszke z resztka piwa, ktore lezy tam juz chyba dlugo i paskudnie sie zasmierdzialo. W czasie nadepniecia na ukryty w trawie metal wyzwala sie fontanna cieczy ktora obryzguje mi cale spodnie. Cuchnie potwornie! Gdy zmartwiona ide prac spodnie do potoku zeslizguje sie ze skarpy i rozcinam noge chyba na dlugosci 20 cm. To tak na dobry poczatek tygodniowego wyjazdu Drewna jest w brod wiec ognicho palimy do poznej nocy. Pierwszy dzien wiec zarcia mamy w cholere, rozne ogoreczki, papryczki, naleweczki, czego dusza zapragnie. W nocy swieci nam ksiezyc jak latarnia i jakies dwa auta robia rundke pod wiata ale nie zatrzymuja sie ani nie zagaduja. Jeden na lokalnych blachach i jeden Niemiec.
Rano budzi nas syrena a chwile pozniej odglosy kilku solidnych wybuchow od ktorych drzy ziemia. Poczatkowo mamy rozne wizje i wytlumaczenia ale najprawdopodobniej byl to pobliski kamieniolom Izer-granit. Kolejna wiata tez lezy niedaleko glownej drogi, miedzy rzeka a torami. I tez z tych fajnych z ognichem w srodku.
Pobliska rzeczka dosc urokliwa jak wszystkie cieki wodne w Izerskich.
Potem suniemy do Jakuszyc gdzie planujemy zostawic skodusie. Niestety nie ma juz miejsca gdzie zwykle ją porzucalismy, wszedzie porobili platne parkingi. Ide wiec spytac ile beda chcieli za 5 dni. Gosc podaje mi cene za 5 godzin. Dwa razy mu powtarzamy ze chodzi o 5 DNI. Jego zdumiona mina swiadczy o tym ze chyba nieczesto ludzie maja w zwyczaju zostawiac tu samochody na dluzej niz weekend. Gosc kilka razy dopytuje- ale napewno potem to auto stad zabierzecie? Suniemy w strone Orla. Po drodze rozwalona drewutnia opatrzona napisami ze jest miejscem szczegolnie niebezpiecznym.
Siodlasta droga
I kolejna wiata przy niej.
Tu rozwazamy kapiel.
Orle nie jest tak zatloczone jak podczas naszego ostatniego zimowego pobytu, gdy narciarze mnozyli sie tu przez pączkowanie. Ale pusto tez nie jest.
Dzis dla odmiany nie jest moda na narty czy rowery tylko na niemowleta. Moze jakies znizki za nie daja? Jakas gorska odmiana 500+? przynies niemowle piwo gratis! Jestesmy chyba jedynymi ktorzy przybyli tu bez takowego. Kroluja wozki, chusty, nosidla a w koszach jest wiecej pieluch niz butelek po piwie. Az nam troche glupio ze kabaczka z nami nie ma… Aha! Jak ktos nie ma niemowlaka to konieczny jest przynajmniej pies. Albo dwa. Koniecznie z kokardka na szyi i w kraciastym ubranku. Wreszcie moge obejrzec wnetrze schroniska bo go widac spod ludzi.
W srodku rozne madre i zyciowe odezwy
Mala przekaska i suniemy dalej
Bardzo mi sie udaly te domki ptasie!
Tuptamy dalej drogami asfaltowymi gdzie wjezdzajac np. skodusia bylibysmy przestepcami ale masowo jezdza tu taksowki! Na krotkim odcinku mijaja nas chyba ze 4 sztuki. Jedna nawet sie zatrzymuje i pyta gdzie podwiesc. Gdyby to byla ciezarowka z otwarta paka to pewnie bysmy skorzystali, ale niestety nie jest wiec trzeba isc Pogoda jak na wrzesien upalna i taka bedzie do soboty.
Mijamy geste lasy gdzie slonce oswietla tylko ich przedsionek a dalej czai sie mrok…
Na rozdrozu pod Dzialem Izerskim kolejna wiata, taka w polowie przerwana i bez krążka ogniskowego.
Odbijamy na poludnie gdzie nawierzchnia drogi staje sie sympatyczniejsza.
Jakis kawalek dalej w oczy rzuca sie takowy oto przybytek.
Z zewnatrz wyglada rokujaco na nocleg, wnetrze jest jednak mocno zdemolowane i solidnie smierdzi.
Znajdujemy kolejna wiate, tym razem wygieta w zla strone, tak ze ognisko trzeba palic na zewnatrz a w srodku wiatr hula. Plusem tejze jest polozenie, droga ktora obok przebiega nie jest zbyt popularna. Od godziny 17 do chyba 11 smignelo tylko trzech rowerzystow. Jechali na tyle szybko ze chyba ani nas, ani wiaty nie zauwazyli.
Wieczorem odzywaja sie sowy i gdzies z bardzo daleka jelenie. W wiacie grasuje za to cichy i podstepny zlodziej. Upieklam dwie grzanki, polozylam na stole aby ostygly i.. zniknely. Juz nigdy nie zostaly odnalezione
cdn
Pierwsze wyjscie w las po drzewo na ognisko konczy sie nie za wesolo. Najpierw wlaze w porzucona przez kogos puszke z resztka piwa, ktore lezy tam juz chyba dlugo i paskudnie sie zasmierdzialo. W czasie nadepniecia na ukryty w trawie metal wyzwala sie fontanna cieczy ktora obryzguje mi cale spodnie. Cuchnie potwornie! Gdy zmartwiona ide prac spodnie do potoku zeslizguje sie ze skarpy i rozcinam noge chyba na dlugosci 20 cm. To tak na dobry poczatek tygodniowego wyjazdu Drewna jest w brod wiec ognicho palimy do poznej nocy. Pierwszy dzien wiec zarcia mamy w cholere, rozne ogoreczki, papryczki, naleweczki, czego dusza zapragnie. W nocy swieci nam ksiezyc jak latarnia i jakies dwa auta robia rundke pod wiata ale nie zatrzymuja sie ani nie zagaduja. Jeden na lokalnych blachach i jeden Niemiec.
Rano budzi nas syrena a chwile pozniej odglosy kilku solidnych wybuchow od ktorych drzy ziemia. Poczatkowo mamy rozne wizje i wytlumaczenia ale najprawdopodobniej byl to pobliski kamieniolom Izer-granit. Kolejna wiata tez lezy niedaleko glownej drogi, miedzy rzeka a torami. I tez z tych fajnych z ognichem w srodku.
Pobliska rzeczka dosc urokliwa jak wszystkie cieki wodne w Izerskich.
Potem suniemy do Jakuszyc gdzie planujemy zostawic skodusie. Niestety nie ma juz miejsca gdzie zwykle ją porzucalismy, wszedzie porobili platne parkingi. Ide wiec spytac ile beda chcieli za 5 dni. Gosc podaje mi cene za 5 godzin. Dwa razy mu powtarzamy ze chodzi o 5 DNI. Jego zdumiona mina swiadczy o tym ze chyba nieczesto ludzie maja w zwyczaju zostawiac tu samochody na dluzej niz weekend. Gosc kilka razy dopytuje- ale napewno potem to auto stad zabierzecie? Suniemy w strone Orla. Po drodze rozwalona drewutnia opatrzona napisami ze jest miejscem szczegolnie niebezpiecznym.
Siodlasta droga
I kolejna wiata przy niej.
Tu rozwazamy kapiel.
Orle nie jest tak zatloczone jak podczas naszego ostatniego zimowego pobytu, gdy narciarze mnozyli sie tu przez pączkowanie. Ale pusto tez nie jest.
Dzis dla odmiany nie jest moda na narty czy rowery tylko na niemowleta. Moze jakies znizki za nie daja? Jakas gorska odmiana 500+? przynies niemowle piwo gratis! Jestesmy chyba jedynymi ktorzy przybyli tu bez takowego. Kroluja wozki, chusty, nosidla a w koszach jest wiecej pieluch niz butelek po piwie. Az nam troche glupio ze kabaczka z nami nie ma… Aha! Jak ktos nie ma niemowlaka to konieczny jest przynajmniej pies. Albo dwa. Koniecznie z kokardka na szyi i w kraciastym ubranku. Wreszcie moge obejrzec wnetrze schroniska bo go widac spod ludzi.
W srodku rozne madre i zyciowe odezwy
Mala przekaska i suniemy dalej
Bardzo mi sie udaly te domki ptasie!
Tuptamy dalej drogami asfaltowymi gdzie wjezdzajac np. skodusia bylibysmy przestepcami ale masowo jezdza tu taksowki! Na krotkim odcinku mijaja nas chyba ze 4 sztuki. Jedna nawet sie zatrzymuje i pyta gdzie podwiesc. Gdyby to byla ciezarowka z otwarta paka to pewnie bysmy skorzystali, ale niestety nie jest wiec trzeba isc Pogoda jak na wrzesien upalna i taka bedzie do soboty.
Mijamy geste lasy gdzie slonce oswietla tylko ich przedsionek a dalej czai sie mrok…
Na rozdrozu pod Dzialem Izerskim kolejna wiata, taka w polowie przerwana i bez krążka ogniskowego.
Odbijamy na poludnie gdzie nawierzchnia drogi staje sie sympatyczniejsza.
Jakis kawalek dalej w oczy rzuca sie takowy oto przybytek.
Z zewnatrz wyglada rokujaco na nocleg, wnetrze jest jednak mocno zdemolowane i solidnie smierdzi.
Znajdujemy kolejna wiate, tym razem wygieta w zla strone, tak ze ognisko trzeba palic na zewnatrz a w srodku wiatr hula. Plusem tejze jest polozenie, droga ktora obok przebiega nie jest zbyt popularna. Od godziny 17 do chyba 11 smignelo tylko trzech rowerzystow. Jechali na tyle szybko ze chyba ani nas, ani wiaty nie zauwazyli.
Wieczorem odzywaja sie sowy i gdzies z bardzo daleka jelenie. W wiacie grasuje za to cichy i podstepny zlodziej. Upieklam dwie grzanki, polozylam na stole aby ostygly i.. zniknely. Juz nigdy nie zostaly odnalezione
cdn
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Pudelek pisze:Żeby w innych pasmach było tyle wiat, co w Izerskich...
Noooo... Jakze by sie latwiej wedrowalo! W Izerskich to one wrecz za gesto stoja, gdyby mozna tak ze trzy z nich przeniesc np. na Grzbiet Kamieniecki, ktory jest nieopodal a spac tam nie ma gdzie..
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Piotrek pisze:A kto te wiaty budował - Nadleśnictwo, PTTK, ktoś inny?.
Gmina Szklarska Poreba? bo chyba tylko na terenie tej jednej gminy stoja. W oparciu o unijne fundusze (choc raz poszly na cos sensownego) ze tam jakas sciezka, jakas natura i takie tam
http://www.szklarskaporeba.pl/o-szklars ... owcow.html
Taka jest mapka rozmieszczenia
https://www.google.com/maps/d/viewer?mi ... XWpTMZzUEU
Podobne ale duzo solidniej zbudowane i lepiej rozplanowane (szersze podesty) sa w Gorach Kamiennych i pod Mieroszowem (tam chyba 6 ich jest)
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
buba pisze:Taka jest mapka rozmieszczenia
https://www.google.com/ma...RAWoAXWpTMZzUEU
ale to nie wszystkie są. Jest np. wiata przed Polaną Izerską która wygląda jak mały domek, ale na mapie nie zaznaczono jej. Ona chyba jest starsza niż tamte.
W każdym razie Izerskie wiatami stoją.
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Pudelek pisze:Jest np. wiata przed Polaną Izerską która wygląda jak mały domek
O to nawet nie wiedzialam- masz jakies jej zdjecie? chyba ze to znowu inne wiaty budowane z inicjatywy gminy Swieradow, takie ze na nie poszlo duzo drewna a srednio sie do czegos nadaja, bo ani gdzie spac , pizdzi jak w kieleckim, podloga z kamienia itp Mozna siasc i zjesc kanapke, o ile nie pada...
taka np. stoi na Sepiej Gorze
Pudelek pisze:Ona chyba jest starsza niż tamte.
Na tej mapce chyba zaznaczyli tylko te 11 ograglych co stawiali wedlug jakiegos tam jednego projektu
Aha! jeszcze jedno- uwaga na wiate na Zbojnickich Skalach, wyglada z zewnatrz jak pozostale, nigdzie o tym wzmianki nie ma, a podestow w niej brak! I to nie ze ktos zdemolowal czy spalil w ognisku, nie bylo ich przewidzianych w konstrukcji! Do spania wiec tylko 4 stoly sie nadaja
Ostatnio zmieniony 2016-10-05, 11:40 przez buba, łącznie zmieniany 4 razy.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
No tak.. Wieczorem (wraz z tajemniczym porywaczem kanapek) wciagnelismy ponad pol chleba w postaci grzanek! Hmm.. zostalo pol chleba na 3 dni… hmmm. Na tym etapie mamy plan ze pewnie cos kupimy do zarcia w Jizerce albo przynajmniej do knajpy pojdziemy.. Taaaaa… Poki co wedrujemy sobie zuzlowymi drogami obserwujac po drodze ażurowe huby
Inne grzyby tez urozmaicaja okolice
Spotykamy dwa sztuczne jeziorka
Orle z perspektywy innej niz wczoraj
Zamawiamy zupe. Nawet nie dlatego ze mamy ochote na zupe ale dlatego ze daja do niej chleb. Bedzie na wieczorne grzanki! Probuje tez zagadac o kupno kilku surowych ziemniakow ale jest problem bo trzeba by isc do piwnicy, piwnica daleko, ruch w barze spory i takie tam rozne wykrety. Tuptamy sobie przez gorke Granicznik gdzie sa rozne skalki
Mostkiem przelazimy przez Izere i korzeniastymi drogami zmierzamy w strone Jizerki.
Wreszcie na tablicach edukacyjnych zamieszczono jakies ciekawe i przydatne informacje. Nie omieszkamy kiedys zasiedlic
Na obrzezach Jizerki, przy duzym parkingu napotykamy otwarta knajpe gdzie niestety podaja jedynie pozywienie w postaaci plynnej. Dobre i to na poczatek wiec sie zatrzymujemy, rozsiadamy i podejmujemy dluzsza degustacje
Okolica przyknajpowa obfituje w korzenie o fantazyjnych ksztaltach, ktore chyba byly łowione gdzies z wody, a przynajniej mi sie kojarza z takowymi ktore wyrzuca morze.
Widoczki tez nienajgorsze i ciekawe zagospodarowanie scietych pni. I po co karczowac?
Idziemy dalej asfaltem ktory chyba przed chwila rozwinieto z rolki bo jest idealnie gladki, nie ma na nim chyba jednej ryski, pobocza rowniusie jak od linijki. Jakis taki nierzeczywisty, jakis taki obcy, jak z kosmosu. Wrecz mam wrazenie ze nasze buty go zaraz porysuja Jak wiadomo samochody niszcza asfalt wiec nie sa tu mile widziane. Za knajpa stoi zakaz wjazdu… Przy owej zamknietej super szosie stoja stare drewniane domki ktorych obecnosc tu, przy tej drodze, przypomina mi stare przyslowie “pasowac jak kwiatek do kozucha”.
Cala Jizerka robi dosc przyjemne wrazenie, zwlaszcza z oddali, bo nie ma tu ani jednego nowego domu. Same stare drewniane budynki, o ciekawych ksztaltach, z wiezyczkami, z malymi okienkami.
Im blizej sie jednak podchodzi tym bardziej wies robi “kartonowe” wrazenie. Chyba wszystkie domki sa odremontowane na blysk i przerobione na pensjonaty i knajpy, w duzej czesci w tej chwili puste i wyzamykane. Sklepu nie ma. Chyba nie ma tu normalnych gospodarstw. W dwoch czy trzech budynkach ktos sie kreci ale jedzenie i picie jest sprzedawane tylko nocujacym. Juz wiadomo na kim sie swego czasu wzorowala Chatka Gorzystow…
Troche drewutni, porabanego drewna i unoszacego sie gdzieniegdzie dymu przypomina ze moze jednak nie jest to tylko gustownie pomalowana makieta ze styropianu?
W tle gorka Bukovec
Glodni opuszczamy to dziwne miejsce wracajac na polska strone, do wiaty. Po drodze dziwujemy sie tak nisko rosnacej kosodrzewinie.
Hmm.. czyzby Czesi zauwazyli istotny problem- rozjezdzania pieszych przez opętanych mania szybkosci rowerzystow. (zamiast znakow przydalyby sie progi zwalniajace
Jeden z doplywow Izery to tez bardzo ciekawa rzeczka, pelna niesamowicie wielkich glazow.
Sama Izera przypomina mi zdjecia z jakis polnocnosyberyjskich klimatow. Nie wiem czy te kamienie, czy polamane drzewa? Brakuje tylko siedzacego na brzegu niedzwiedzia ktory wcina rybe!
Czesc glazow porasta ciekawy czerwonawy porost
Nad rzeka znajdujemy dwa dzikie biwakowiska, bedace swiadkami zapewne niejednej fajnej imprezy. Teren wokol jednego jest ogrodziny swierkowa zeribą
My natomiast zasiedlamy wiate polozona nieopodal mostku. Wiata o konstrukcji wydziwiastej, przerwanej w polowie nie wiadomo po co. Podesty do spania sa w niej trojkatne- bez problemu mieszcza sie dwie osoby w gornej czesci ale nogi juz nie bardzo..
Wieczorem zaglada do wiaty jakis czeski rowerzysta. Oglada ją dokladnie wewnatrz i pyta czy planujemy tu spac. Potwierdzamy. Pyta czy nie mamy nic przeciwko aby i on sie tu przespal. Jasne ze nie mamy. Zapraszamy go do ogniska. On jednak twierdzi ze musi gdzies jeszcze jechac i wroci (wrocą?) dopiero w nocy. Rozmowa toczyla sie po polsko- czesku wiec nie ma stuprocentowej pewnosci ze sie dobrze zrozumielismy. Czech mial maly plecaczek, nie mial sakw. Moze pojechal po kogos kto przywiezie spiwory? Moze jest survivalowiec i sypia przykryty galezia? Moze teraz pojechal zjesc cos na Orle? (bo jak juz wiemy po czeskiej stronie sie nie jada). Siedzimy dosyc dlugo przy ogniu.
Trzymamy nawet dla nocnych gosci dwie grzanki z serem. Jako ze do pierwszej w nocy nie nadchodza zjadamy je sami. Rano Czecha rowniez nie ma we wiacie…
cdn
Inne grzyby tez urozmaicaja okolice
Spotykamy dwa sztuczne jeziorka
Orle z perspektywy innej niz wczoraj
Zamawiamy zupe. Nawet nie dlatego ze mamy ochote na zupe ale dlatego ze daja do niej chleb. Bedzie na wieczorne grzanki! Probuje tez zagadac o kupno kilku surowych ziemniakow ale jest problem bo trzeba by isc do piwnicy, piwnica daleko, ruch w barze spory i takie tam rozne wykrety. Tuptamy sobie przez gorke Granicznik gdzie sa rozne skalki
Mostkiem przelazimy przez Izere i korzeniastymi drogami zmierzamy w strone Jizerki.
Wreszcie na tablicach edukacyjnych zamieszczono jakies ciekawe i przydatne informacje. Nie omieszkamy kiedys zasiedlic
Na obrzezach Jizerki, przy duzym parkingu napotykamy otwarta knajpe gdzie niestety podaja jedynie pozywienie w postaaci plynnej. Dobre i to na poczatek wiec sie zatrzymujemy, rozsiadamy i podejmujemy dluzsza degustacje
Okolica przyknajpowa obfituje w korzenie o fantazyjnych ksztaltach, ktore chyba byly łowione gdzies z wody, a przynajniej mi sie kojarza z takowymi ktore wyrzuca morze.
Widoczki tez nienajgorsze i ciekawe zagospodarowanie scietych pni. I po co karczowac?
Idziemy dalej asfaltem ktory chyba przed chwila rozwinieto z rolki bo jest idealnie gladki, nie ma na nim chyba jednej ryski, pobocza rowniusie jak od linijki. Jakis taki nierzeczywisty, jakis taki obcy, jak z kosmosu. Wrecz mam wrazenie ze nasze buty go zaraz porysuja Jak wiadomo samochody niszcza asfalt wiec nie sa tu mile widziane. Za knajpa stoi zakaz wjazdu… Przy owej zamknietej super szosie stoja stare drewniane domki ktorych obecnosc tu, przy tej drodze, przypomina mi stare przyslowie “pasowac jak kwiatek do kozucha”.
Cala Jizerka robi dosc przyjemne wrazenie, zwlaszcza z oddali, bo nie ma tu ani jednego nowego domu. Same stare drewniane budynki, o ciekawych ksztaltach, z wiezyczkami, z malymi okienkami.
Im blizej sie jednak podchodzi tym bardziej wies robi “kartonowe” wrazenie. Chyba wszystkie domki sa odremontowane na blysk i przerobione na pensjonaty i knajpy, w duzej czesci w tej chwili puste i wyzamykane. Sklepu nie ma. Chyba nie ma tu normalnych gospodarstw. W dwoch czy trzech budynkach ktos sie kreci ale jedzenie i picie jest sprzedawane tylko nocujacym. Juz wiadomo na kim sie swego czasu wzorowala Chatka Gorzystow…
Troche drewutni, porabanego drewna i unoszacego sie gdzieniegdzie dymu przypomina ze moze jednak nie jest to tylko gustownie pomalowana makieta ze styropianu?
W tle gorka Bukovec
Glodni opuszczamy to dziwne miejsce wracajac na polska strone, do wiaty. Po drodze dziwujemy sie tak nisko rosnacej kosodrzewinie.
Hmm.. czyzby Czesi zauwazyli istotny problem- rozjezdzania pieszych przez opętanych mania szybkosci rowerzystow. (zamiast znakow przydalyby sie progi zwalniajace
Jeden z doplywow Izery to tez bardzo ciekawa rzeczka, pelna niesamowicie wielkich glazow.
Sama Izera przypomina mi zdjecia z jakis polnocnosyberyjskich klimatow. Nie wiem czy te kamienie, czy polamane drzewa? Brakuje tylko siedzacego na brzegu niedzwiedzia ktory wcina rybe!
Czesc glazow porasta ciekawy czerwonawy porost
Nad rzeka znajdujemy dwa dzikie biwakowiska, bedace swiadkami zapewne niejednej fajnej imprezy. Teren wokol jednego jest ogrodziny swierkowa zeribą
My natomiast zasiedlamy wiate polozona nieopodal mostku. Wiata o konstrukcji wydziwiastej, przerwanej w polowie nie wiadomo po co. Podesty do spania sa w niej trojkatne- bez problemu mieszcza sie dwie osoby w gornej czesci ale nogi juz nie bardzo..
Wieczorem zaglada do wiaty jakis czeski rowerzysta. Oglada ją dokladnie wewnatrz i pyta czy planujemy tu spac. Potwierdzamy. Pyta czy nie mamy nic przeciwko aby i on sie tu przespal. Jasne ze nie mamy. Zapraszamy go do ogniska. On jednak twierdzi ze musi gdzies jeszcze jechac i wroci (wrocą?) dopiero w nocy. Rozmowa toczyla sie po polsko- czesku wiec nie ma stuprocentowej pewnosci ze sie dobrze zrozumielismy. Czech mial maly plecaczek, nie mial sakw. Moze pojechal po kogos kto przywiezie spiwory? Moze jest survivalowiec i sypia przykryty galezia? Moze teraz pojechal zjesc cos na Orle? (bo jak juz wiemy po czeskiej stronie sie nie jada). Siedzimy dosyc dlugo przy ogniu.
Trzymamy nawet dla nocnych gosci dwie grzanki z serem. Jako ze do pierwszej w nocy nie nadchodza zjadamy je sami. Rano Czecha rowniez nie ma we wiacie…
cdn
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Proszę...buba pisze:Pudelek napisał/a:
Jest np. wiata przed Polaną Izerską która wygląda jak mały domek
O to nawet nie wiedzialam- masz jakies jej zdjecie?
5 minut wcześniej (idąc ze Stogu Izerskiego na Polanę Izerską) kolejna wiata
Ostatnio zmieniony 2016-10-05, 12:08 przez ceper, łącznie zmieniany 1 raz.
Pudelek pisze:To kojarzyłem najbardziej, w 2010 roku na pewno już stała
A to ja ją tez pamietam, acz nie wiem czemu mi sie cos pomieszalo i myslalam ze ona stala Pod Cicha Rownia i potem ją rozebrali jak budowali ta okragla...
Fajnie ze stoi. Chyba ona do spania tez fajna. Nie pamietam wprawdzie jaka ma podloge?
laynn pisze:I pewnie gdybym tam mieszkał/pracował to wolałbym taki asfalt niż dziurawy.
Zwlaszcza z zakazem wjazdu choc moze mieszkancom w swej laskawosci pozwola dojechac...
laynn pisze:Co jedliście jak wam się skończył chleb? Korzonki?
Chleb racjonowalismy na tyle ze sie nie skonczyl- kromka rano, kromka wieczor Jedlismy tez nalesniki w Chatce Gorzystow i ziemniaki z ogniska (ktore w Chacie nam dali). A w piatek dojechali znajomi wiec bylo juz zarcia picia do zabicia
Ostatnio zmieniony 2016-10-05, 12:43 przez buba, łącznie zmieniany 3 razy.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Jizerka to bliźniacza wioska Gross Iser, więc gdyby po 1945 Polacy nie rozebrali swojej części, to teraz wyglądałoby to podobnie, choć pewno zamiast samych drewnianych domów stałyby też jakieś paskudztwa... Kiedyś w Jizerce widziałem chlewik z ryczącą świnią, więc jakieś aspekty gospodarstwa tam były
Sklepu tam chyba nigdy nie było (może przed wojną), natomiast trochę dziwne, iż nie szło kupić żarcia. Może z powodu okresu powakacyjnego i środka tygodnia? Turystów przechodzących tam pewnie niewielu, więc i kuchnia by za wiele nie zarobiła...
chyba drewnianą, ale głowy nie dam.
Do Jizerki dojechać chyba można normalnie, ale dość często jest tak, że wolno tylko mieszkańcom i gościom. Tak jak jest do Orle, gdzie niby jedynie dojazd dla nocujących (bo wiadomo, że odcinek od polany Jakuszyckiej jest zabójczy), a jeżdzą sobie ludzie jak chcą i kiedy chcą.
Sklepu tam chyba nigdy nie było (może przed wojną), natomiast trochę dziwne, iż nie szło kupić żarcia. Może z powodu okresu powakacyjnego i środka tygodnia? Turystów przechodzących tam pewnie niewielu, więc i kuchnia by za wiele nie zarobiła...
Fajnie ze stoi. Chyba ona do spania tez fajna. Nie pamietam wprawdzie jaka ma podloge?
chyba drewnianą, ale głowy nie dam.
Do Jizerki dojechać chyba można normalnie, ale dość często jest tak, że wolno tylko mieszkańcom i gościom. Tak jak jest do Orle, gdzie niby jedynie dojazd dla nocujących (bo wiadomo, że odcinek od polany Jakuszyckiej jest zabójczy), a jeżdzą sobie ludzie jak chcą i kiedy chcą.
Ostatnio zmieniony 2016-10-05, 12:43 przez Pudelek, łącznie zmieniany 2 razy.
Pudelek pisze:Jizerka to bliźniacza wioska Gross Iser, więc gdyby po 1945 Polacy nie rozebrali swojej części,
A czemu Polacy rozebrali? z racji na bliskosc granicy aby przemytnicy, uchodzcy i wrogowie systemu nie mieli sie gdzie schowac?
Pudelek pisze:Kiedyś w Jizerce widziałem chlewik z ryczącą świnią, więc jakieś aspekty gospodarstwa tam były
Sklepu tam chyba nigdy nie było (może przed wojną), natomiast trochę dziwne, iż nie szło kupić żarcia. Może z powodu okresu powakacyjnego i środka tygodnia? Turystów przechodzących tam pewnie niewielu, więc i kuchnia by za wiele nie zarobiła
Kwiku swini nie kojarze- coz, moze skonczyly sie swinie, skonczylo sie mieso, skonczyly sie knajpy
Ostatnio zmieniony 2016-10-05, 12:47 przez buba, łącznie zmieniany 2 razy.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 38 gości