Słowacki Kras

Relacje z gór całego świata, niepasujące do pozostałych działów.
Awatar użytkownika
Basia Z.
Posty: 3550
Rejestracja: 2013-09-06, 22:41
Lokalizacja: Chorzów

Słowacki Kras

Postautor: Basia Z. » 2013-09-08, 23:13

Jak to często bywa plany były całkiem inne - miałam prowadzić komercyjny wyjazd na Krym, niestety (a może na szczęście) prawie w ostatniej chwili okazało się, że nie zapisała się wystarczająca ilość osób i wyjazd się nie odbędzie.
Tak więc szybkie liczenie pieniędzy (czy mi wystarczy), szybkie maile i telefony do koleżanek i szybka decyzja.
Jedziemy z Magdą i Asią zgodnie z moją propozycją na (niezbyt odległy) wschód, a potem z Anią i Gosią, zgodnie z propozycją Ani - na (równie nieodległy) zachód.
Dlaczego akurat właśnie tam - a bo czasu nie ma za wiele, a prowadząc na początku lipca wycieczkę nauczycieli w Słowacki Kras pomyślałam sobie, że bardzo miło byłoby zawitać tutaj znowu i przejść te trasy, których nie udało mi się przejść kilka czy kilkanaście lat temu, w ciągu trzech poprzednich pobytów.

Na początek zarezerwowałam dla nas mailowo miejsca na 4 noce w pensjonacie "Józefina" w miejscowości Krasnohoska Dlha Luka kilka kilometrów od Rożniawy, jak środek lokomocji ma nam służyć 18-letni Magdy Opel Astra, który już pół roku temu dobrze się nam spisał na wycieczce sylwestrowej. Trasę dojazdu wymyśliłam nieco okrężną, aby uniknąć długich zjazdów i podjazdów. Tak więc jedziemy nieco ponad 300 km trasą przez pół Słowacji: Wilkowice (gdzie Magda mieszka) - Żywiec - Korbielów - Namestovo - Dolny Kubin - Rużomberk - Donovaly - Bańska Bystrzyca - Brezno - przełęcz Zbojska - Tisovec - Murań - Rewucza - Ochtina - Rożniawa - Krasnohorska Dlha Luka.
Najpierw podjeżdżam tramwajem i autobusem do Mikołowa, skąd zabrała mnie swoim samochodem Asia. Asi samochód zostawiamy na podjeździe u Magdy i jedziemy dalej jej oplem. Droga przebiega bez przeszkód, nie wliczając tego, że w okolicach Bańskiej Bystrzycy niechcący nas wyrzuciło na drogę płatną, ale przejechałyśmy nią tylko około 4 km i nikt nas nie złapał. Tuż przed przełęczą Zbojska dopadła nas chwilowa burza z gradem, ale przeczekałyśmy w zatoczce pod drzewami. Na Zbojskiej, którą znam z pobytu w ubiegłym roku z Anią i Gosią w Murańskiej Płaninie zjadłyśmy bardzo smaczny obiad i zupełnie nieoczekiwanie spotkały kolegę z SKPG tzw. kruczka (przez małe k), który ze swoim towarzystwem wybierał się właśnie na Fabovą Holę (ja tam byłam rok wcześniej).
Przed 17 podjechałyśmy jeszcze do Ochtińskiej Aragonitowej Jaskini, ale niestety ostatnie wejście było o 16 i obeszłyśmy się smakiem (to znaczy koleżanki, bo ja tam już dwa razy byłam).
Wieczorem spacerujemy jeszcze po Rożniawie, która, mimo że na każdym kroku widać biedę jest bardzo pięknym miastem.


Obrazek


Obrazek


Kolejnego dnia, po uzgodnieniu z naszym gospodarzem zaczynamy od wizyty w Jaskini Krasnohorskiej. Jest to jaskinia, która nie jest udostępniona jak niektóre inne chodniczkami i ze światłem elektrycznym. Chodzi się w małych grupach (do 10 osób) z przewodnikiem, każdy jest wyposażony w kombinezon i czołówkę. Wstęp do jaskini kosztuje 10 euro, dla nocujących w pensjonacie - 8 euro. Polecam, bo warto !
Tym razem jest nas siedmioro - nasza trzyosobowa ekipa i czteroosobowa słowacka rodzinka.

Nasz ekipa przed wejściem do jaskini:


Obrazek


I kilka fotek z jaskini:


Obrazek

W tym podobno największy w środkowej Europie stalagmit:

Obrazek


Obrazek


Obrazek


Potem, na 11.30 idziemy z Asią do kościoła, ale niestety trafiamy na mszę w języku węgierskim (innej w tym kościele nie ma, bo cała wieś jest węgierska), rozumiem teraz co znaczy powiedzonko "siedział jak na tureckim kazaniu".

Obrazek


Po południu jedziemy do odległej o jakieś 25 km Doliny Zadielskiej, która jest miejscowym odpowiednikiem Doliny Kościeliskiej, tylko bardziej zarośniętym przez drzewa. Przejście dołem po asfalcie, wśród tłumów niedzielnych turystów (zapewne mieszkańców odległych o 40 km Koszyc) nie jest specjalnie ciekawe, cały urok doliny widać dopiero po wejściu na "płaninę":


Obrazek


Obrazek


Obrazek


Obrazek



Identyczne rośliny (zapewne jakiś gatunek mikołajka) rosły na "jajłach", czyli odpowiednikach "płanin" na Krymie


Obrazek


I na koniec dnia odwiedzamy jeszcze Hajskie Vodopady ponad wioską Haj (po węgiersku Aj), które niestety z braku wody są dość mizerne:


Obrazek


Obrazek


Trasa tej wycieczki na mapie, wraz z profilem wysokościowym:

Obrazek

Czasy przejść wyliczane wg tej słowackiej mapy są zazwyczaj dość wyśrubowane, ale tym razem przejście całej trasy zajęło nam około 4 godzin wraz z niedługim posiedzeniem w schronisku przy piwie oraz z fotografowaniem.



Kolejnego dnia zaplanowałam wycieczkę na "płaninę" na której jeszcze nie miałam okazji być, a na którą od dawna miałam ochotę się wybrać. Jest to Plešivská planina - wyodrębniony płaskowyż, na którym nie ma (jak na sąsiednich) siedzib ludzkich, na który nie można wjechać samochodem, który ze wszystkich stron jest otoczony dość urwistymi ścianami.

Mapa planowanej trasy:

Obrazek

Podjeżdżamy samochodem do Rożniawy, zostawiamy go pod "Tesco" i idziemy na sąsiedni dworzec autobusowy na autobus 9.15 do Slavca.
Mamy już od dawna opracowaną strategię, że rano do miejsca rozpoczęcia szlaku lepiej podjechać autobusem a potem do samochodu wracać pieszo, ale tym razem trzeba będzie wracać również autobusem ze Szczytnika, jest jednak sporo tych autobusów, średnio co godzinę, nie powinno być problemów.

Pierwsze podejście nie jest tak straszne i strome na jakie wyglądało z mapy, idzie się w lesie bardzo przyjemnie. Po wejściu na wierzchowinę idziemy początkowo lasem a potem wychodzimy na rozległe polany pokryte mniejszymi i większymi dołkami lei krasowych. Krajobraz przypomina trochę rozległy park, ścieżka to łagodnie się wznosi to opada omijając leje krasowe.
Jest to bardzo przyjemny spacer, a na dodatek pogoda jest sprzyjająca. Po drodze kilka razy popasamy, zjadamy drugie śniadanie. Mamy ze sobą ogromne zapasy wody mineralnej - po 3 litry każda, gdyż na "płaninie" nie ma ani jednego czynnego źródła. Nawet te umiejscowione na mapie powysychały. Całe 3 litry w czasie tej wycieczki wypiłam. Wycieczka opisana na 5,5 godz. zajęła nam około 7 godzin, przy czym zejście skróciłyśmy, o czym niżej.

Obrazek


Obrazek


Obrazek


Obrazek


Obrazek


W końcu docieramy do skrzyżowania szlaków, gdzie szlak na punkt widokowy Gerlašské Skaly i do rezerwatu przyrody o tej samej nazwie prowadzi szlak oznakowany trójkątami. Po króciutkim podejściu pojawia się przed nami taki widok:


Obrazek


Jakby ktoś nie widział to tam na ostatnim planie widać Tatry


Obrazek


Obrazek


Obrazek


A także fragment Niżnich Tatr:


Obrazek

Zamiast do Szczytnika, do którego na ostatnim odcinku trzeba iść szosą decydujemy się na zejście drogą bez szlaku do Rożniawskiego Bystrego, co zajęło nam raptem 30 minut. Tam po około 20 minutach oczekiwania łapiemy autobus do Rożniawy. W tamtejszym "Lidlu" udało mi się kupić przecenione wino marki "Tokaj" za 2 euro, chcemy je zdegustować wieczorem.
Na miejscu noclegu okazało się, że w sąsiednim pokoju zakwaterowano parę Polaków, z którymi jak się okazało po krótkiej rozmowie mamy około dziesięcioro wspólnych znajomych (głównie z Lublina), wobec czego w czasie miłych rozmów spożywamy razem ten tokaj, potem jeszcze jedno wino oraz piwo też kupione w promocji w "Lidlu".


Kolejny dzień jest całkiem odpoczynkowy. Jedziemy dość daleko na Węgry na kąpielisko "Sarospatak" w okolicach Tokaju. Od dawna miałam ochotę tam pojechać aby sprawdzić jak tam jest i udało mi się namówić koleżanki.

Trasa wyznaczona przez google wygląda mniej więcej tak:


Obrazek

Niestety (po raz kolejny) okazało się, że nie należy ufać googlom, droga w poprzek przez Góry Tokajsko-Slanskie, za Gönc jest niemożliwie wręcz dziurawa. Kolejne moje tegoroczne rozczarowanie węgierskimi drogami, a ktoś mi mówił,że są dobre !

Na kąpielisku spędziłyśmy około 5 godzin, w zasadzie nie było tu nic ciekawego, a już na pewno nie opłaciło się tu jechać ponad 120 km.

Wracamy już inną drogą, a mianowicie tak:

Obrazek


Widoczek z samochodu, z drogi powrotnej, Turniański Hrad:

Obrazek




Kolejnego dnia planowałyśmy powrót, niestety już na Słowacji zastała mnie smutna wiadomość o pogrzebie pewnej starszej Osoby z mojej Rodziny, w środę o godzinie 13 w małej miejscowości obok Wiśnicza Nowego. Zależało mi na tym aby być i Ją pożegnać, koleżanki się zobowiązały, że mnie dowiozą.
Udało się - wyjechałyśmy o godz. 7.30 spod Krasnohorskiej Długiej Łąki i przebyły w poprzek dosłownie całe Karpaty, pokonując (wg googli) około 240 km, ale za to nie wiem ile ale chyba ponad 2000 m lub więcej w pionie tym starym samochodem. Spóźniłam się tylko 10 minut.

Obrazek


Na koniec koleżanka mi powiedziała - "wiesz ja ci nie mówiłam ale ja z zasady nie jeżdżę po serpentynach i w ogóle nie jeżdżę na długich dystansach".

W kolejnym osobnym "odcinku" będzie druga część mojego krótkiego urlopu, czyli czeskie Karkonosze.
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez Basia Z., łącznie zmieniany 1 raz.
Vision

Postautor: Vision » 2013-09-08, 23:38

Basia Z. pisze: nie wliczając tego, że w okolicach Bańskiej Bystrzycy niechcący nas wyrzuciło na drogę płatną,


Skąd ja to znam, kiedyś miałem taką zajawkę, żeby całą Słowację zwiedzić samochodem i co chwile trafiałem na takie drogi, ale odtąd jak kupiłem sobie porządną nawigację, przestało mnie to spotykać. ;)

Basia Z. pisze:każdy jest wyposażony w kombinezon i czołówkę.


Tzn, to się dostaje w tej cenie 8 euro?

Basia Z. pisze:Po południu jedziemy do odległej o jakieś 25 km Doliny Zadielskiej, która jest miejscowym odpowiednikiem Doliny Kościeliskiej,


Piękna ta dolina, najbardziej mi się z całej relacji podoba, chociaż te wodospady też ładne.

Basia Z. pisze:Jakby ktoś nie widział to tam na ostatnim planie widać Tatry


No to piękna sprawa. :ok

Właściwie to nigdzie z tych miejsc w praktyce nie byłem, ale autem sporo zwidziałem tamtych okolic i wiele fajnych wspomnień powróciło po tej relacji.

Fajnie napisane i sporo porad praktycznych w tym zawarte, a tak poza tym to świetny urlop.
Awatar użytkownika
Basia Z.
Posty: 3550
Rejestracja: 2013-09-06, 22:41
Lokalizacja: Chorzów

Postautor: Basia Z. » 2013-09-08, 23:43

Vision pisze:
Basia Z. pisze: nie wliczając tego, że w okolicach Bańskiej Bystrzycy niechcący nas wyrzuciło na drogę płatną,


Skąd ja to znam, kiedyś miałem taką zajawkę, żeby całą Słowację zwiedzić samochodem i co chwile trafiałem na takie drogi, ale odtąd jak kupiłem sobie porządną nawigację, przestało mnie to spotykać. ;)


Ja raczej jestem przeciwniczką nawigacji, natomiast pilotuję koleżanki jeżdżąc z mapą turystyczną (nie samochodową) na kolanach. Nawigacja mi się przydaje w miastach.

Tej nowej drogi w okolicach Bańskiej Bystrzycy jeszcze nie było w zeszłym roku.

Vision pisze:
Basia Z. pisze:każdy jest wyposażony w kombinezon i czołówkę.


Tzn, to się dostaje w tej cenie 8 euro?


Tak, ale dla nie nocujących w pensjonacie cena = 10 euro.
Vision

Postautor: Vision » 2013-09-08, 23:52

Basia Z. pisze:Ja raczej jestem przeciwniczką nawigacji, natomiast pilotuję koleżanki jeżdżąc z mapą turystyczną (nie samochodową) na kolanach.


No tak jest o wiele ciekawiej i klimat jakiś taki lepszy, też tak długo jeździłem i po Polsce dalej jeżdżę i wolę, ale za granicą wolę jednak jechać z nawigacją, żeby się w coś nie wpakować czasem...
Awatar użytkownika
Piotrek
Posty: 10966
Rejestracja: 2013-07-06, 21:45
Lokalizacja: Żywiec-Sienna
Kontakt:

Postautor: Piotrek » 2013-09-09, 07:18

Miłośnikiem jaskiń nie jestem ale zobaczyć taki stalagmit to bajka.

Za robienie zdjęć w tej jaskini płaci się osobno czy to jest w cenie razem z kombinezonem i reszta? (bo n.p. w Demianowskiej za 7euro jest tylko wejście, za foty osobno chyba 10).
laynn

Postautor: laynn » 2013-09-09, 09:04

Basia Z. pisze:Ja raczej jestem przeciwniczką nawigacji

Również i ja. Sam po naszym pięknym kraju swego czasu sporo jeździłem i nigdy z nawigacją, i wszędzie dojechałem. Raz się zgubiłem jak wracałem z Bieszczad, ale to Nowy Sącz był rozkopany i źle objazd pokierował mnie...
Jaskinia fajna. Tam się chodzi dużo po tych linach?
Awatar użytkownika
Basia Z.
Posty: 3550
Rejestracja: 2013-09-06, 22:41
Lokalizacja: Chorzów

Postautor: Basia Z. » 2013-09-09, 09:40

Piotrek pisze:Miłośnikiem jaskiń nie jestem ale zobaczyć taki stalagmit to bajka.

Za robienie zdjęć w tej jaskini płaci się osobno czy to jest w cenie razem z kombinezonem i reszta? (bo n.p. w Demianowskiej za 7euro jest tylko wejście, za foty osobno chyba 10).


Fotografowanie jest w cenie wstępu.

Nie napisałam tego chyba, ale całość zwiedzania trwa około 1,5 - 2 godz. zależy od wielkości grupy. Nasza grupka liczyła 7 osób i wszyscy byli sprawni, nie tworzyły się zatory, więc trwało to około 1,5 godz. Do tego dochodzi krótkie (około 1 km) dojście od pensjonatu, gdzie wydawany i zdawany jest sprzęt.

Przejścia po linie na jeziorkiem jest około 15 m.

Zupełnie inne wrażenia niż w tych "udostępnionych" jaskiniach gdzie jest zawsze tłok i grupy po 100 ludzi.

Tu jest strona Jaskini Krasnohorskiej:

http://www.krasnohorskajaskyna.sk/
Ostatnio zmieniony 2013-09-09, 09:41 przez Basia Z., łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Piotrek
Posty: 10966
Rejestracja: 2013-07-06, 21:45
Lokalizacja: Żywiec-Sienna
Kontakt:

Postautor: Piotrek » 2013-09-09, 13:31

Na tej stronie co podałaś widać że te stalagmity to nie zły kosmos, piękne!
http://www.krasnohorskajaskyna.sk/kvapel.htm
http://www.krasnohorskajaskyna.sk/jaskyna/gem_gal.html
Awatar użytkownika
Wiolcia
Posty: 3549
Rejestracja: 2013-07-13, 19:14
Kontakt:

Postautor: Wiolcia » 2013-09-09, 20:02

Dałaś relację z mało znanego terenu, w którym akurat w tym roku udało mi się po raz pierwszy być. A Ty tak już któryś raz z rzędu... Fajnie Ci :)
Awatar użytkownika
sprocket73
Posty: 5935
Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
Kontakt:

Postautor: sprocket73 » 2013-09-12, 14:31

O, znowu trafiłem na fajne miejsce, gdzie nie byłem, ale na pewno kiedyś będę ;)
A takie roślinki mikołajki to w dużych ilościach widywałem na Bałkanach.
Awatar użytkownika
sokół
Posty: 12375
Rejestracja: 2013-07-06, 09:41
Lokalizacja: Bytom

Postautor: sokół » 2013-09-23, 16:55

http://www.dalekieobserwacje.eu/tatry-z ... ego-krasu/ mam Cię!

Ja też czasami posyłałem tam zdjęcia... nawet ostatnio było od Kaktusa, Tatry z Zielonego Kopca
Awatar użytkownika
Wiolcia
Posty: 3549
Rejestracja: 2013-07-13, 19:14
Kontakt:

Postautor: Wiolcia » 2013-09-23, 22:21

I tak dla kontrastu - Hajskie Wodospady w czerwcu:

Obrazek

Wtedy był ten deszczowy Bożocielny weekend - widać różnicę.
A przy okazji podepnę się pod Twój wątek, Basiu, jakby ktoś chciał zobaczyć Słowacki Kras z wiosennej perspektywy.
https://picasaweb.google.com/1148021165 ... 7GYrq_zIw#

Ps. Korzystałam tam z Twojego przewodnika :)
Awatar użytkownika
Basia Z.
Posty: 3550
Rejestracja: 2013-09-06, 22:41
Lokalizacja: Chorzów

Postautor: Basia Z. » 2013-09-23, 22:48

Trasa z jaskini Domica do Gombaseckiej jest jedną z moich ulubionych, szłam tam już dwa razy. A to boisko w leju krasowym to mistrzostwo świata :)
Awatar użytkownika
TataOjciec
Posty: 353
Rejestracja: 2013-09-17, 14:26
Lokalizacja: Z Blokowiska

Postautor: TataOjciec » 2013-09-24, 08:43

Miałem przyjemność być w okolicy :D
Bardzo ciekawy i zróżnicowany świat podziemny, a i na powierzchni bardzo ładnie.
Liznąłem nawet trochę pogranicza Węgierskiego.
Obrazek
Awatar użytkownika
presto
Posty: 219
Rejestracja: 2013-09-19, 11:59
Lokalizacja: Czeladź
Kontakt:

Postautor: presto » 2013-09-24, 09:00

Nigdy nie byłem w tej części Słowacji. Pisałaś, że biedę w Roznawie widać na każdym kroku. Czy tam też jest tylu Cyganów co na Spiszu?
pozdrawiam
presto

mój blog: http://presto1974.wordpress.com/

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości