Bobry, kaczeńce i retorty czyli bieszczadzko-beskidzkie wędr

Relacje z Beskidów od bieszczadzkich połonin po Beskid Śląsko-Morawski.
laynn

Postautor: laynn » 2016-05-16, 22:58

buba pisze:Ale czesto jazda pociagiem jest klimatem samym w sobie, mozna sie zdrzemnac, mozna cos glebszego lyknac czy pogadac z nieznajomymi. Tak samo jak jazda np. stopem pozwala poznac ludzi, byc jakby blizej regionu w ktorym sie przebywa.

Też racja. Mi nawet brak jest teraz takiego wyjazdu pociągiem.
Awatar użytkownika
Piotrek
Posty: 10966
Rejestracja: 2013-07-06, 21:45
Lokalizacja: Żywiec-Sienna
Kontakt:

Postautor: Piotrek » 2016-05-18, 20:33

buba pisze: ......Ponoc jest cos takiego ze nie ma swiata obiektywnego- jest tylko swiat ktory my potrafimy zobaczyc. Moze wlasnie twoje dzieci maja taka zdolnosc?


No nie wiem, nie wiem, Stasiek czasem potrafi skutecznie wyprowadzić z równowagi. Zawzięty i uparty z niego Dzik :D
Awatar użytkownika
buba
Posty: 6264
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Postautor: buba » 2016-05-20, 13:01

Dzis od rana leje. Tzn od 10 bo jakos tak sie budzimy. Kolo poludnia sie odrobine rozjasnia ale gesta mzawka i mgly utrzymuja sie caly dzien. Dzis wycieczke zaczynamy od Nadlesnictwa Baligrod i pozyskania dla skodusi pozwolenia na poruszanie sie okolicznymi lesnymi stokowkami. Zagladamy dzis na tereny dawnej wsi Rabe. Znajduje sie tu dziwny cmentarz. Stoi jeden krzyz upamietniajacy 5 osob ktore zginely w 1936 roku zabite przez “ rabskich bandytow”. Przed wojna, przed UPA, przed slynnymi “łunami w Bieszczadach” a w rejonie juz cos zle sie dzialo. Kurcze i to w sama Wigilie....
Obrazek

Obok rosnie drzewo. Opatrzone kartka. Podeszlam poczytac, myslac ze pewnie historia wsi albo co. A tu nie.. Odezwa do sumien ludzi z piłą i siekiera w dloni. Robi mi sie jakos dziwnie patrzac na to drzewo. Jeszcze przed chwila bylo dla mnie zwyklym drzewem, takim samym jak te wszystkie inne wokol. Jak jedno zdanie moze zmienic postrzeganie swiata. Jakbym widziala przed soba tą kobiecinke ktora zakopuje z ziemie cienki patyczek. Kim byly te dzieci za ktorymi plakala? Tymi co zle skonczyly przez “rabskich bandytow”? Szkoda ze nie moge pogadac z osoba ktora wieszala ta kartke.. Mialabym do niej tyle pytan..
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Mam tylko nadzieje ze do Rabego nie zwleka sie bobry, bo one chyba czytac nie potrafia… Ciekawe ile miejsc mijamy obojetnie uwazajac je za nijakie i przecietne bo nie znamy ich historii. Do konca dnia nie moge sie pozbyc wrazenia, patrzac na rozne drzewa, ze one tez chca opowiedziec jakas dziwna historie sprzed lat…

Zagladamy w miejsce gdzie kiedys byl wypal. Zostal wyjezdzony plac, stara ciezarowka na lancuchach i slawojka de lux- z umywalka!
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek


Odwiedzamy baze gdzie mamy w planach zanocowac za kilka dni. Obecnie samozwanczo chatkuje jeden chlopak. Posprzatal chate po zimie, wytrzepal koce, wietrzy i pali w piecu. Przed chata stoja dwa auta surwiwalowcow, ktorzy poszli spac w las bo ogrzewany budynek jest dla nich zbyt burzujski.
Obrazek


Na przeleczy Zebrak stoi nowa wiata.
Obrazek
Obrazek

Ciekawe czy zmije ją tak samo polubily jak stara? Widzialam je tu kilkakrotnie, maksymalnie sztuk 6. Dzis zmij nie ma. Pizga tak deszczem i wiatrem ze kazda szanujaca sie i madra zmija zapewne jest teraz gdzie indziej. Na wyposazeniu wiaty jest za to pudelko z jakimis bialymi tabletkami. Moze po nich sie widzi kolorowe węże niezaleznie od pory roku?
Obrazek


Dawna wiata zmijowa (rok chyba 2001)
Obrazek
Obrazek


Zagladamy do chatki studenckiej na rozdrozu, przy kruszarce. Wnetrze zacheca do noclegu, ale poza sezonem niestety jest zamkniete. Probuje sie dodzwonic pod numery podane na scianie, ale nikt nie odpowiada.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Jedziemy sobie tez zobaczyc boczna stokowke w Huczwicach, ta na przelecz 704m. Droga wije sie ociekajacymi od wody lasami i pozniej coraz bardziej zanika
Obrazek
Obrazek


W Huczwicach bobry szaleja, jak tak dalej pojdzie to bobrowych jeziorek bedzie wiecej.
Obrazek
Obrazek

To najwieksze jeziorko od mojego ostatniego pobytu zmienilo sie sporo. Obroslo wokol barierkami, schodkami, tabliczkami i solidna wiata. Prawie jak chata, dechy na podlodze, na cieplejsze miesiace nocleg jak znalazl. Moze o swicie mozna jakiegos bobra wypatrzec?
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek


Dalej droga pelna skarp zawijamy na Sukowate,
Obrazek
Obrazek

droga raz po raz zmienia rodzaj nawierzchni i zagospodarowania
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek


a potem plytowka na Kamionki, w mgle gestniejacej z minuty na minute.
Obrazek
Obrazek

kusza drogi skodusionieprzejezdzne, wyryte ciezkim sprzetem
Obrazek

po drodze w Kamionkach jakis obelisk- grob? slupek? pomnik?
Obrazek

W okolicy Baligrodu napis upamietniajacy zolnierski trud w darze dla spoleczenstwa miast i wsi.
Obrazek

Wracamy do Gorzanki.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
laynn

Postautor: laynn » 2016-05-20, 13:43

Fajne to zdjęcie ze skodą obok drogi...
Awatar użytkownika
buba
Posty: 6264
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Postautor: buba » 2016-05-20, 20:48

Kolejny dzien oferuje pogode o niebo lepsza wiec jest plan powloczyc sie po terenach dawnej wsi Horodek i zamoczyc łape w Solinie. U wlotu doliny stoi dzialajacy wypal.
Obrazek
Obrazek

Mijamy drzewa gesto porosle jakims grzybkiem
Obrazek
Obrazek

Wczesnowiosenne widoki na teren dawnej wsi i okalajace je pagory. Obła gorka znad zatoki Victoriniego przypomina o tym pieknym ale niemilym miejscu.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Kawalek dalej wglab łąk i lasow kolejne retorty, tym razem opuszczone i pordzewiale. W srodku stary parasol i jeden but. Wegla nie stwierdzono.
Obrazek
Obrazek

W pobliskim lesie stoi zarosnieta ciezarowka- na dawniejszym zdjeciu udalo sie uchwycic napis ze to star 25- produkowany w latach 1960-1971 . Robilam sobie przy nim zdjecie w 2002 roku. 14 lat minelo.. A nad Horodkiem taki sam parny cieply dzien , mruczacy burzami gdzies za jeziorem. W tym malutkim kawalku przestrzeni czas chyba nie plynie wcale. Wroce tu za kilkanscie lat- sprawdzic ;)
2002
Obrazek

2016
Obrazek
Obrazek
Obrazek


Przy wypale stoi baraczek.
Obrazek
Obrazek

Pelen tworczosci nasciennej, chyba dlugie godziny jakiegos osobnika sam na sam z markerem. Jest wioska, gory, cerkiewka a nawet dymiace retorty. Sa naszpikowane bledami ortograficznymi wiersze, glownie o milosci i ciezkim zyciu bieszczadzkiego smolarza. Ze wszystkich tekstow przebija dojmujaca samotnosc.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek


Na scianach sa rowniez powypisywane nazwy druzyn pilkarskich- ale dziwi to ze zupelnie nielokalnych np. Szachtar Donieck..
Obrazek

Ciekawe co teraz porabia autor nasciennych slow i obrazow? Moze buja sie w hamaku z jakas kobitą -tak jak sobie marzyl w pracowite bieszczadzkie dni? Wiem ze to glupie co napisze ale jakos goscia zaocznie polubilam!

Odwiedza nas tu takze piekny motyl i wogole sie nie boi
Obrazek

Potem szukamy cerkwiska i cmentarza ale ich nie znajdujemy. Otacza nas wybuch wiosny, ktorej to chyba sie bardzo podobaly wczorajsze ulewne deszcze.
Obrazek
Obrazek
Obrazek


Jest tez jakies zarosniete zelastwo. Lezy w trawie zaraz kolo ambony. Toperz sie smieje ze to napewno zanęta na buby. I dziala podobnie jak brukiew czy kukurydza na dziki. Buba podlazla, mozna by ustrzelic bez trudu.
Obrazek

Wracamy do drogi.

Kawalek dalej mija nas fiat uno. W srodku dwoch gosci, kierowca z dluga siwa broda. Czyzby pustelnik Julek sie zmotoryzowal? Z moja pamiecia do twarzy (a raczej jej brakiem) nie umiem stwierdzic czy to on, mimo ze goscia widzialam i gadalam z nim. Ale wiele lat temu. Auto oczywiscie staje i dosc ostrym tonem pada pytanie- a wy dokad? Po czym dostrzegaja kabaczka i nie czekajac na nasza odpowiedz usmiechaja sie do wiszacego na toperzowym brzuchu robala - “jakie malutkie, jakie milutkie, a dzidzidzidzi tralala” i zycza milej wycieczki.

Niedaleko jeziora, na wzgorzu, buduje sie jakas drewniana rezydencja.
Obrazek

Zagladamy w rejon pustelni. Bylam tu z rodzicami, kilkanascie lat temu. Pustelnik Julek udzielal wtedy odplatnych wykladow na tematy filozoficzno-egzystencjalne. Nie gardzil zaplata w banknotach jak rowniez w alkoholu. Gosci zapraszal do ogniska, pokazywal kamienie ktore grzeje w ogniu a potem zabiera do chaty i sluza mu za kaloryfer. Mowil aby odwiedzac go czesciej i zapraszac na jego wyklady znajomych, by zawarte w nich przeslania trafily do wiekszych mas (napomykajac im oczywiscie ze nie wypada przychodzic z pustymi rękoma ;) ) Krecila sie wtedy w rejonie tez jakas dziewczyna, ponoc jego uczennica, ktora w pustelni spedzila cala zime poznajac tajniki nauk Cycerona i jemu pokrewnych medrcow. Siedzialo wtedy przy ogniu rowniez dwoch Warszawiakow w moro,przybylych na miejsce kopcacym nieco uazem ktorzy jak sie pozniej okazalo paraja sie jakas polityka nizszego szczebla, na codzien siedza wbici w garnitury i udajacy powage. W wakacje taplaja sie w blocie, wedza w dymie i zapuszczaja brody by choc przez chwile odreagowac stresujace zycie w wielkim miescie.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Tak bylo wtedy.. Dzis nadjeziorna okolica jest calkowicie pusta. Gospodarza nie ma. Znad wody odzywa sie kwik jakiejs czapli. Cos pluska w wodzie. Dąb suchy stoi gdzie stal...

W rejonie pustelni stoi tez drugi budynek. Nie pamietam czy wtedy byl. Pisze na nim ze to swiatynia i zeby nie wchodzic bez nauczyciela. Drzwi zawiazane na zestaw skomplikowanych węzłów. Zagladam przez szpare. Jakies japonskie makatki, wydrukowane podobizny roznych znanych osob.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek


Na lawce przed swiatynia karmimy kabaka. Zapach zupy pomidorowej miesza sie z aromatem starego drewna i wonia wodorostu ktora nawiewa wiatr znad jeziora.

Przymierzamy tez jej plecak. Chyba gabarytowo wciaz ciut za wielki. Mina kabaka wyraza chyba bez slow wszystko co niemowlak mysli o noszeniu plecaka wiekszego od niej ;)
Obrazek
Obrazek

Ide w rejon pustelni. To zaraz obok, ale za mala zatoczka. W zatoczce stoi barka.
Obrazek

Pokrzykuje “dzien dobry” ale nikt sie nie odzywa ani nie wylazi. Chyba jednak pustelnicy jezdza fiatami uno. Chatynke otaczaja rozne piekne pokrecone korzenie, chyba glownie takie ktore wyrzucilo na brzeg jezioro. Powiewaja tez rozne tybetanskie choragiewki, wiatr buja zwisajaca z drzewa szubienica. Jest kilka wypalonych ognisk i zewnetrznych piecykow. Ze sciany zewnetrznej patrzy oblicze gospodarza o surowym i taksujacym spojrzeniu. Na roznych deszczułkach wypisane odezwy a czasem ciagi pogmatwanych slow, stylizowanych na zagraniczne języki. Jest jakby oltarz z dyndajacymi kozaczkami. Klimat ogolnie dosyc psychodeliczny :)
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Pukam do drzwi chaty. Cisza… Zagladam przez szpare. Bardak wiekszy niz mnie w domu ;) Naprzeciw drzwi jest jakby stol a na nim lezy plastikowa lalka.
Obrazek

Za domem cos szura. Robi mi sie zimno. Nic tu po mnie.. Nieladnie zagladac do cudzych domow a poza tym jeszcze zaraz mnie tu co zeżre. Nie nadaje sie na samotnego eksploratora, chyba jednak jestem zwierze stadne uznajace zasade “w kupie sila”. Pospiesznie kopytkuje w strone swiatyni gdzie na lawce wygrzewa sie toperz z kabaczkiem.
Obrazek

Chwile jeszcze siedzimy- a nuz gospodarz wroci i uda sie zamienic dwa slowa? Specjalnie flaszke przynieslismy... Woda pluska, cos chrupie w swietych scianach- rozwazamy- kornik to czy popielica? Slonce smazy, az dziwnie jak na kwiecien, czasem niebo zawloka czarne chmury

Obrazek

W dali znow odzywaja sie pomruki burzy. Powoli opuszczamy doline... Nie spotykamy juz nikogo...
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"



na wiecznych wagarach od życia..
Cisy2
Posty: 735
Rejestracja: 2013-12-21, 18:35
Lokalizacja: Świebodzice

Postautor: Cisy2 » 2016-05-20, 23:13

W tunelu pod Przełęczą Łupkowską wyraźnie widoczna jest "podziemna" granica pomiędzy Polską a Słowacją. Widać ją, gdy zadzieramy głowy do góry - to ta zmiana przekroju tunelu z charakterystycznym uskokiem na całym obrysie:

Obrazek

... oraz gdy patrzymy pod nogi - po słowackiej stronie podkłady i mocowanie szyn są zmodernizowane. Po naszej stronie podkłady są jeszcze drewniane

Obrazek

Zdaje się, że prawie w tym samym czasie, gdy Wy natknęliście się na bieszczadzkiego Stara 25, ja w Sudetach, a dokładniej w Górach Sowich - ponad Toszowicami (to obecnie część Walimia) napatoczyłem się na nieco inny model wojskowego Stara 25:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Przyznam się, że gdy zobaczyłem ten pojazd to przeżyłem swoiste déjà vu. W maju 1979 r. na pobliskiej Przełęczy Walimskiej podczas pttk-owskiego rajdu ujrzeliśmy i zagospodarowaliśmy (niestety tylko na 5-10 minut) taki oto opuszczony pojazd

Obrazek

Było to podwozie czołgu T-34, mające wówczas gdzieś tak z trzydzieści lat. To ten model czołgu, który jest wszystkim znany z serialu "Czterej pancerni i pies". "Nasza" połówka "Rudego" z Gór Sowich robiła pewnie za ciężki ciągnik wykorzystywany w pracach leśnych. Rok, czy też dwa lata później sowiogórskiego T-34 już w tym miejscu nie było.

Paulino, z Twojego tekstu i Twoich zdjęć wyraźnie widać, że czar i klimat, czyli tzw. magia Bieszczadów to na pewno nie połoniny. Fajnie na nich jest, ale to tylko turystyczne ścieżki, piękne widoki, morze traw (obiektywnie to takie małe morze, jakże dalekie od "oceanów" traw w ukraińskich i zwłaszcza rumuńskich Karpatach) - niby wszystko tam jest takie, jakie w górach być powinno. A mimo to... jakoś do połoninnej części naszych Bieszczadów nie tęsknię tak, jak do "kapuścianej" i pełnej błota części tych gór.

Napisałaś w moim czarnohorskim wątku o trzykrotnym wejściu na Howerlę we mgle. Sądzę, że gdybym miał do wyboru odwiedzić nawet we mgle i deszczu te zakątki, które opisałaś i pokazałaś na swoich zdjęciach lub znaleźć się w Ustrzykach Górnych i wchodzić przy super pogodzie na wszystko dookoła, to chyba podążyłbym Waszymi ścieżkami...

... chociaż i na Tarnicę jeszcze kiedyś chciałbym wejść, mimo że wiem, iż nie będzie już taka jak kiedyś, "za pierwszym razem"

Obrazek

Obrazek
Ostatnio zmieniony 2016-05-20, 23:16 przez Cisy2, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
buba
Posty: 6264
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Postautor: buba » 2016-05-22, 01:01

Cisy2 pisze:to ta zmiana przekroju tunelu z charakterystycznym uskokiem na całym obrysie:


Zwrocilismy na to uwage ze jest uskok i zmienia sie obrys wnetrza- ale nie pokojarzylismy ze to granica!

Cisy2 pisze:Było to podwozie czołgu T-34, mające wówczas gdzieś tak z trzydzieści lat. To ten model czołgu, który jest wszystkim znany z serialu "Czterej pancerni i pies". "Nasza" połówka "Rudego" z Gór Sowich robiła pewnie za ciężki ciągnik wykorzystywany w pracach leśnych. Rok, czy też dwa lata później sowiogórskiego T-34 już w tym miejscu nie było.


ciekawe gdzie trafil? z tego wynika ze nie sprawdzal sie w lesie? za duzo palil? albo sie zepsul?

Cisy2 pisze:Paulino, z Twojego tekstu i Twoich zdjęć wyraźnie widać, że czar i klimat, czyli tzw. magia Bieszczadów to na pewno nie połoniny. Fajnie na nich jest, ale to tylko turystyczne ścieżki, piękne widoki, morze traw (obiektywnie to takie małe morze, jakże dalekie od "oceanów" traw w ukraińskich i zwłaszcza rumuńskich Karpatach) - niby wszystko tam jest takie, jakie w górach być powinno. A mimo to... jakoś do połoninnej części naszych Bieszczadów nie tęsknię tak, jak do "kapuścianej" i pełnej błota części tych gór.


Poloniny tez lubie. Jak moge nimi isc gdzie chce, postawic namiot wsrod szumiacych traw, rozpalic ognisko i wyjsc na siku o wschodzie slonca.
Bieszczady to dla mnie bloto, mgla i zapach dymu. Takie poznalam i takie niegdys pokochalam. I mimo wielu niekorzystnych zmian mam wrazenie ze w tej kapuscianej czesci wciaz jest wiecej wolnosci niz na polskich poloninach. Na tym wyjezdzie tez bylismy na jednej poloninie. W kwietniowy czwartek bylo niezle pod wzgledem ludzkim, widoki fajne ale nie ma nad zbocza Chryszczatej!

Cisy2 pisze:Napisałaś w moim czarnohorskim wątku o trzykrotnym wejściu na Howerlę we mgle. Sądzę, że gdybym miał do wyboru odwiedzić nawet we mgle i deszczu te zakątki, które opisałaś i pokazałaś na swoich zdjęciach lub znaleźć się w Ustrzykach Górnych i wchodzić przy super pogodzie na wszystko dookoła, to chyba podążyłbym Waszymi ścieżkami..


Na chwile obecna w 100% sie z toba zgodze :-D Acz wtedy w tej mgle i deszczu lejacych od dwoch tygodniu bez chwili przerwy to byly momenty ze marzylam o plazach na Bahamach :lol:

Cisy2 pisze:... chociaż i na Tarnicę jeszcze kiedyś chciałbym wejść, mimo że wiem, iż nie będzie już taka jak kiedyś, "za pierwszym razem"


Takiej nie mialam okazji juz zobaczyc. Moja byla juz z krzyzem ale jeszcze bez idiotycznych schodkow czy innych dupereli
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"



na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
buba
Posty: 6264
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Postautor: buba » 2016-05-22, 22:36

W Bukowcu mijamy ogromna nowa wiate. Z piecem. Na slupie wisi regulamin. Dosc sensowny. Nie zabrania spania w owym przybytku
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Zawijamy jeszcze dzis na Łopienke. W dolinie sa obecnie dwa wypaly. Zaczyna padac, dymy sie snuja nisko i pomieszane z deszczem pachna jakby intensywniej.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Smolarze pochowali sie w barakach i przyczepach, dogrzewaja sie piecykami
Obrazek
Obrazek


Przy drodze dostrzegamy wiatke obwieszona rzezbami. Miejsce zasiedla sympatyczny gosc przedstawiajacy sie nam jako Andrej Kirym. Zle sie rozmawia w deszczu splywajacym za kolnierz wiec zaprasza nas pod swoj dach. Wiatka przewiewna a wieczorny chlod pomieszany z wilgocia zaczyna nieco kąsac. Na rozgrzewke Andrej czestuje nas whisky. Wyciagam wiec na przepitke bzowa nalewke. Toperz z kabaczkiem niestety musza poprzestac na herbatce i owinieciu sie w kocyk. Andrej zaczyna grac na gitarze, mimo ze kabak troche przeszkadza skubiac gryf.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Okazuje sie repertuar naszego nowego znajomego bardzo trafia w moje gusta swoimi zdecydowanie wschodnimi klimatami. Piosenka o rejsie przez Morze Czarne i przepalaniu “trzech butelek na godzine” moze mi sie jeszcze w tym roku przypomni :) Andrej spiewa tez pewna rosyjska piosenke ktora slyszalam raz, 11 lat temu noca na Drahobracie, gdy do dogasajacego ogniska naszej ekipy przyszli jacys nocni wedrowcy. Trzech ich bylo i mowili ze wedruja zakosami od dwoch miesiecy. Opowiadali tez cos o wedrowkach po Uralu. Zagrali ze 3-4 piosenki, ogrzali sie, cos łykneli i poszli dalej. A ja po dwoch nieprzespanych nocach w pociagach bylam tak zdechnieta ze wszystko slyszalam ale nie wyszlam z namiotu. Lezalam tylko w spiworze, sluchalam tej piosenki, walczac ze snem, ale niestety ta walke przegralam. Jeden z moich wiekszych bledow w zyciu ;) Rano nie udalo mi sie zbyt wiele dowiedziec o nocnych gosciach bo ci co zostali przy ognisku juz niewiele wtedy rejestrowali z racji spozycia zbyt duzej ilosci plynnych produktow regionalnych. I tu nagle Andrej gra ta piosenke a mi jak zywy staje przed oczami Świdowiec i oboz naukowy jednej z krakowskich uczelni w ktorym “na krzywy ryj” mialam okazje uczestniczyc. Oczywiscie o tytul tez nie spytalam. Ciekawe kiedy i gdzie uslysze ją kolejny raz? Potem schodzi na Wysockiego ale mojej ulubionej Wierszyny Andrej grac nie lubi. Potem opowiada nam tez rozne historie z Syberii gdzie spedzal duzo czasu, o splywach Lena, o okolicach Woroneza gdzie ponoc mieszkal dluzszy czas. Czasem w jego opowiesciach wynikaja pewne sprzecznosci- nie wiem czy momentami zartuje czy opowiada cos na serio. Np. mowi ze mieszka w kaplicy przycerkiewnej w Łopience a za sasiadow ma fundatorow swiatyni- metr pod ziemia. Potem jednak wspomina cos o domu w Terce. Moze ta kaplica to letni domek? ;) Opowiada tez o “zlotach zakapiorow” w sierpniu w “Zagrodzie pod Chryszczata”. Bardzo poleca ta cykliczna impreze. Gdy wieczor zaczyna sie wdzierac w doline konczymy biesiade i kazdy rusza w swoja strone. Na koniec dostaje jeszcze podarek- malego dusiołka na szyje, na rzemyku, na szczescie. Z dedykacja na odwrocie. Takie bardzo mile - wogole gosc przesympatyczny i wspolna biesiade uwazamy za niezmiernie udana!
Obrazek

Leje mocniej. Wogole to przyjechalismy na Lopienke aby zajrzec na baze i ocenic obecne walory noclegowe tamtejszej wiaty. Bo rozne sluchy nas dochodzily, czesto sprzeczne zupelnie- ze wiata przecieka i sie wali, albo ze jest nowa zupelnie i pelen wypas. Biorac pod uwage sciane deszczu i pozna porenie bardzo chce sie nam lazic. Zagladam jeszcze tylko do cerkwi. Wnetrze jest ciche i puste. Cisza dzwoni w uszach. Tylko miarowe bębnienie deszczu w dach. W srodku tylko ja i zadumany Chrystus bieszczadzki. Podobne mamy chlebaki...
Obrazek


Kolejnego dnia wybieramy sie zobaczyc co slychac na Sinych Wirach a moze i dalej. Kawalek za skretem konczy sie nasze Nadlesnictwo Baligrod wiec zostawiamy skodusie przed szlabanem (mimo ze jest otwarty) i sobie dalej wedrujemy. Dzis niech bedzie “na praworzadnie” ;) Tu juz chyba limit “bydła” wyczerpalam ;) Sine Wiry sa miejscem w ktorym kiedys dawno temu, ekipie z ktora niegdys jezdzilam, udalo sie, (przypadkiem i zupelnie niecelowo), zlamac chyba wszystkie zakazy wyszczegolnione na tablicy ;)

Na Sinych Wirach pusto. Od ostatniego pobytu przybylo roznych parkowych akcesoriow, plotkow, laweczek itp.
Obrazek
Obrazek

Tu cos zyje.. Zabi skrzek oblepiony mułem? ;)
Obrazek

A tu zapoznanie ze slimakiem
Obrazek

Dalej idziemy na tereny wsi Zawoj. Miejsce bardzo otabliczkowane, opisane, ostrzalkowane. Milosnicy zagospodarowania, porzadku i postepu moga zapewne zawyc z radosci. Co trzeba przyznac -na tablicach sensowne rzeczy np. historia wsi a nie propagandowki jak pod Bukowskiem czy opisy zwierzatek ktore tu nie wystepuja. Sa tez dwie wiaty, acz obie pod nocleg dosc slabe bo podlogi wylozone kamieniem. Mozna by spac na stolach ale deszcz chyba zacina do srodka
Obrazek


Jest tez studnia z zurawiem, ktora ogolnie posiada wszystkie cechy prawdziwej studni tylko ze nie ma w niej wody. Nie, nie mam na mysli tego ze wyschla. Nigdy tam wody nie bylo. Pod wiadrem rosnie trawka. Dobrze ze wypchanego niedzwiedza obok nie postawili.
Obrazek
Obrazek

Ogniska pali sie tu na podwyzszeniu
Obrazek
Obrazek

Jest cmentarz na gorce
Obrazek

Drzewo szesciokonarowe
Obrazek

Jest tez duzo mgly.
Obrazek

Wieczorem docieramy do chatki w Rabym. Mgla opada tak nisko ze sie zastanawiamy czy jej nie przeoczymy.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Lazienka
Obrazek

I lekko przechylona ze starosci Błękitna Rapsodia
Obrazek

W chatce od tygodnia rezyduje chlopak ktorego imienia niestety zapomnialam. Pochodzi z srodkowej Polski, maluje obrazy, glownie przyrode. Kilka lat temu postanowil odrzucic wynalazki wspolczesnosci takie jak telefon, internet czy telewizor i ponoc jest od tego czasu szczesliwszy. W Bieszczady jezdzi od lat. Gdy stad wyjezdza to zakopuje plecak- w folie i pod ziemie. Ponoc po roku lezakowania jest nieuszkodzony i nie zawilga. Chata pod jego rzadami lsni czystoscia i wypelnia ją zapach zywicznego sosnowego drewna. Bardzo pilnuje aby wszyscy zdejmowali buty jak wchodza na pieterko i ogolnie nie syfili wokol. Oprocz niego w rejonie grasuja surwiwalowcy. Osobiscie ich nie widzielismy ale ich duch jest wciaz obecny na bazie. Jest to komercyjna firma ktora zabiera w las turystow za gruba kase. Ich sposob spedzania czasu polega na tym ze wraz z instruktorem przyjezdzaja terenowkami, parkuja pod chata i ida w las. Tam zakladaja oboz. Siedza tam pod grubymi foliami i w nocy wystawiaja warty czy niedzwiedz im tylka nie obgryza. Co drugi dzien jezdza po zarcie i piwo do marketu w Baligrodzie. Zarcie z gara grzanego na ognisku zapewnia organizator. W weekendy przyjmuja gosci w ilosci duzo, glownie sa to dziewczyny ktore podziwiaja dzielnych chlopakow spiacych w lesie i robia sobie z nimi zdjecia. Do chaty zaglada tylko instruktor. Ogolnie calkiem sympatyczny sposob spedzania czasu, w lesie, z browarem w rece, przy garze dobrego zarcia- tylko czemu u licha nazywaja to surwiwalem??

W chacie jest cieplutko, a zwlaszcza na pieterkach do spania gdzie mozna siedziec w podkoszulku. Pali sie tylko w piecu. Kominek zostal ponoc jakos wadliwie wykonany- tak ze dym cofa sie do srodka. Wnetrze jest niesamowicie przestronne.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Chatke zbudowano nadlesnictwo, podobnie jak okoliczne duze wiaty:

W Łopience
Obrazek
Obrazek

Na drodze z Bystrego na Rabe tez byla podobna- tez duza i solidna. W nich, podobnie jak w tej z Bukowca, tez nie ma idiotycznych zakazow przebywania noca, tak jak wymyslili to sobie pod poloninami.

Sposrod nowych obiektow tylko chatka na bazie jest szczelna i z piecem. Szkoda ze tak malo obecnie buduje sie tego typu, ogolnodostepnych obiektow przystosowanych do spania.

Wieczorem gawedzimy o reptilianach, kosmitach, starozytnych mitologiach, dzieciach indygo, tajnych broniach i innych teoriach spiskowych i zagadkach naszego swiata. Dzis jestesmy tylko sam na sam z chatkowym. W weekend byl tu tlum. Robotnicy z Krasnika robili jakies urodziny, przewinela sie tez samotnie wedrujaca dziewczyna ktora na Chryszczatej wystraszyl porykujacy niedzwiedz. Planowala spac w namiocie w gorach, ale chyba misio spowodowal ze do konca swego wyjazdu bedzie juz tylko szukala schronisk i chat.

Zjadamy chyba po 10 grzanek z zoltym serem z piecowej blachy. Nigdy nie myslalam ze w brzuchu moze sie zmiescic tyle jedzenia. Kabaczka strasznie ciekawi i pociaga ogien. Posadzona przy otwartym piecu wydaje z siebie przeciagle uuuuuuu i wyciaga lapki jakby chciala zlapac plomienie.
Obrazek

Druga fascynacja naszego niemowlaka jest czolowka. Toperz ubral jej na łepek i… wreszcie mozna pelzac po ciemnej chatce i nie zderzac sie ze scianami a swiatlo jest co chwile gdzie indziej- akurat tam gdzie zdecyduja sie spojrzec male oczka! Kazdy zwrot łepka konczy sie radosnym gugnieciem i podskoczeniem do gory. Swiatlo idzie za nim! Magia!! Juz chyba wiemy co kabak dostanie na pierwsze urodziny!
Obrazek

Rano pogoda nalezy do takich co to sie mowi ze “psa z domu nie wyrzucisz”. Chatkowy decyduje sie spedzic caly dzien przy piecu czytajac ksiazki. My ruszamy objazdowo w teren , wykorzystujac nasza sucha i ciepla zielona puszke.

cdn
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"



na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
buba
Posty: 6264
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Postautor: buba » 2016-05-30, 00:17

Jedziemy do Żernicy. W tej drugiej poki co jeszcze nie bylam. Iles lat temu stal szlaban i tablica z zakazem wstepu do calej doliny ze wzgledu na teren prywatny. Jako ze rowniez straszyli psami wolelismy sie wtedy wycofac. Teraz dolina nadal jest w prywatnych rekach ale wejsc/wjechac juz mozna. Czy delikwentowi ktos utarl nosa czy moze byly inne przyczyny jej ponownego otwarcia dla wszystkich?

Psami juz tez nie strasza. Tym razem moda jest na pszczoly i niedzwiedzie. Ciekawe ze dla siebie nawzajem nie sa zagrozeniem ;)
Obrazek
Obrazek

Skadinad pamietam z dziecinstwa wiele pasiek.. I nikt by wtedy nie wpadl aby kogos ostrzegac tablicami. Ciekawe czy niedlugo pojawia sie przy pastwiskach tablice "uwaga krowy, niebezpieczenstwo ubodzenia lub wdepniecia w placek", albo "uwaga gęs- moze udziobac"

Kaplica, cmentarzyk, popegieerowskie budynki i cerkiew wyremontowana przez obecnego wlasciciela doliny.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Przy cerkwi pomniczek w klimatach ekumenicznych
Obrazek

W Żerdence stoja dwa wypaly. Jeszcze nie dymia ale jakis ruch w interesie jest. Zawsze myslalam ze wypaly sa caloroczne a tu wychodzi ze zylam w bledzie
Obrazek
Obrazek

Potem zagladamy na Kołonice. Nisko snujace sie mgly, powykrecane drzewa, omszale konary, lawiny blota na sciezkach, schody do nikad ... Klimat jest..
Obrazek
Obrazek
Obrazek

i kropelkowy swiat na kazdym najmniejszym zdziebelku
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Jest tez wypal- jeszcze nie dymiacy ale juz zamieszkany.
Obrazek
Obrazek

Wage maja fajna!
Obrazek

Zawijamy tez do Siekierezady gdzie jestesmy sami. Tylko my, ciemne wnetrza i wzrok diablow wszelakich z malowidel i rzezb. Wciagamy smaczne i calkiem niedrogie pierogi z kasza i soczewica. Kabak dokazuje po stolach dziwujac sie zastanej wokol rzeczywistosci.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Potem przychodza jeszcze na obiad pogranicznicy. Jakis miejscowy tez czegos szuka ale tego nie znajduje.


Imienniczka naszej kuchenki- tez mila i tez blaszana!
Obrazek

Miedzy Liszna a Roztokami jest kilka wyrebowych placow obfitujacych w stare ciezarowki zrywkowe, o kolach na lancuchach, orurowanych i okratowanych kabinach, czesto bez swiatel, szyb i takich tam burzujskich udogodnien i bajerow. Za to sa wyciagarki!
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Urzekla mnie rura na sprezynce
Obrazek

Sympatyczne obozowisko wsrod blota po pachy :) Szkoda ze nie ma przewidywanych opcji wynajmowania takich baraczkow na nocleg! Dzis pusto na wszystkich wyrebach, nawet nie ma do kogo zagadac...
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Nawet jest cebrzyk- kiedys na Ukrainie w takim zazywalismy kąpieli!
Obrazek

A skad tu kiosk ruchu sie zapałętal?
Obrazek

Gdy ja buszuje miedzy klimatycznym zelastwem, toperza dorwali pogranicznicy (ci co jedli w Siekierezadzie). Nie zeby sie o cos czepiac, sa mili. Dokumenty chca tylko sprawdzic a tak wogole to sie okazuje ze wszystko o nas wiedza- gdzie spimy, co robimy. Chyba nas sledza albo co? ;)

Asfalt w miare nowy ale widac ze idzie ku dobremu :)
Obrazek

Wiata pod przelecza nad Roztokami okazuje sie nieistniec. Chyba jakos niedawno ją rozebrali. Jakbysmy tu przyszli z calym majdanem na nocleg i zobaczyli to co zobaczylismy to oglednie mowiac bysmy byli lekko niezadowoleni.
Obrazek
Obrazek

Wracajac z Roztok spotykamy zajaca. Wypada z krzakow po prawej, dlugo biegnie szosa i skreca na lewo. Zatrzymuje sie na srodku łąki i czeka. Potem leci dalej.

Mgla i chmury zlewaja sie z aromatycznym dymem z kominow, szarosc eternitu z szaroscia nieba, drzew i wszytskiego innego
Obrazek

Na nocleg sie dzis zatrzymujemy w Jablonkach w PTSMie.
Obrazek

Czujniki dymu ktos zneutralizowal
Obrazek

Prawie wszystkie pokoje sa zajete. Nocuja glownie robotnicy i jakis koles podajacy sie za dziennikarza.

Jak Jabłonki to oczywiscie niegrzeszacy uroda kolega Swierczewski- acz na tym pomniku wyszedl wyjatkowo korzystnie.
Obrazek

I tablica przy nim. Opisane co i jak, w miare obiektywnie. Fajnie ze tu historia nie poszla do piachu w ramach politycznej poprawnosci.
Obrazek

cdn
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"



na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8476
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Postautor: Pudelek » 2016-05-30, 00:48

buba pisze:Fajnie ze tu historia nie poszla do piachu w ramach politycznej poprawnosci.

ja właśnie żałuję, że nie zatrzymałem się w Jabłonkach gdy jechaliśmy tam stopem i nie cyknąłem zdjęć - bo przy następnej wizycie w Bieszczadach może już nie być czego, patrząc na postępy obecnej władzy w prostowaniu historii... ale widać, że jacyś genetyczni patrioci już się tam wykazali bohaterstwem, używając białej farby...
Ostatnio zmieniony 2016-05-30, 00:49 przez Pudelek, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
buba
Posty: 6264
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Postautor: buba » 2016-05-30, 01:04

Z dwojga zlego to juz wole jak pomaluja niz wogole maja rozebrac pomnik i zniszczyc. Acz tu malowacze nie wykazali sie zbytnim artyzmem- ci z Sofii byli lepsi!

Obrazek
zdjecie nie moje, znalezione na necie

A odnosnie "genetycznych patriotow"jak ty to nazywasz, wprowadzajacych modyfikacje do pomnikow to wole gdy nie ciapia sprajem a robia to w sposob taki jak niedawno z pomnikiem UPA, o ktorym bylo dosc glosno- gdzie zamowili profesjonalna tablice, ale ze zmienionym tekstem.. :lol
Ostatnio zmieniony 2016-05-30, 01:05 przez buba, łącznie zmieniany 1 raz.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"



na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8476
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Postautor: Pudelek » 2016-05-30, 01:13

W Dąbrowie Górniczej też kiedyś przemalowali pomnik - poskutkowało, bo stoi do dzisiaj, choć w swej mniej kolorowej formie ;)

Obrazek

Pomnik Świerczewskiego można by łatwo przerobić na bardziej odpowiedni do naszych czasów - doda się trochę włosów, wygładzi rysy i już będzie cacy - w końcu podobieństwo do osób, które planowało się upamiętnić, nie musi być rażące ;)
Obrazek
Ostatnio zmieniony 2016-05-30, 01:16 przez Pudelek, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika
buba
Posty: 6264
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Postautor: buba » 2016-05-30, 16:22

Pudelek pisze:W Dąbrowie Górniczej też kiedyś przemalowali pomnik - poskutkowało, bo stoi do dzisiaj, choć w swej mniej kolorowej formie


strasznie mi zal ze go tak nie zostawili- ten w Sofii tez umyli :( Tyle pracy na marne...

Pudelek pisze:Pomnik Świerczewskiego można by łatwo przerobić na bardziej odpowiedni do naszych czasów - doda się trochę włosów, wygładzi rysy i już będzie cacy - w końcu podobieństwo do osób, które planowało się upamiętnić, nie musi być rażące


No nie musi- moze wystarczy zmienic podpis na pomniku? jakies podobienstwo i tak jest ;) Zamiast komplikowania sprawy z wlosami - moze lepiej ubrac czapke?;)

Ze zmianami pomnikow to mi sie najbardziej podobaly te historie z Ukrainy zachodniej z lat 90tch jak ucinano glowy Leninom i doklejano Szewczenkowe. Z oszczednosci i wygody. Tylko sie zrobil dym jak sie okazalo ze ktorys Szewczenko trzyma w rece bardzo niepolityczna ksiazke, nie wiem czy dziela Marksa czy co tam Lenin mial w zwyczaju czytac :D
Ostatnio zmieniony 2016-05-30, 16:24 przez buba, łącznie zmieniany 1 raz.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"



na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8476
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Postautor: Pudelek » 2016-05-30, 17:31

Marka to Szewczenko teoretycznie mógł już czytać, więc od biedy szło by to przyklepać ;)
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Awatar użytkownika
buba
Posty: 6264
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Postautor: buba » 2016-05-31, 13:54

Pogoda sie poprawia, nawet nie leje. Jedziemy w strone wyzszych partii Bieszczadow co chyba nie jest obecnie zbyt dobrym pomyslem. A w sezonie to juz napewno w szczegolnosci.. Miedzy Cisna a Wetlina jedzie sie lasem bilbordow. Reklamuja one karczmy, oberże, chlopskie i łemkowskie jadla, dzikie sadyby, zapomniane zaulki, prawdziwe odludzia. Maja chyba jakies totalne rozdwojenie jazni, bo z jednej strony podkreslaja przasnosc i swojskosc swoich uslug, a z drugiej komfort, elegancje i nowoczesny styl. Mozna wiec jesc i spac do woli, szkoda tylko ze spod tych reklam malo widac gory..

Dzis suniemy na Jaworzec co wiaze sie z koniecznoscia zapakowania calego majdanu w plecaki i inne uchwyty okoloplecakowe.
Obrazek
Obrazek

Potok po drodze z Kalnicy
Obrazek

Po drodze tez nietypowe retorty- z aureola! czy to moze BHP zeby smolarz nie spadl jak wlazi na daszek? ;)
Obrazek
Obrazek

W schronisku poczatkowo kwaterujemy sie na pietrze ale popoludniem zajezdza gigant rajd, zwany Rajdem Bacow, wiec przenosimy sie do piwnicy, do klimatycznego pokoiku rezerwowego, gdzie lozka sa wykonane z krzywych skrzypiacych lesnych galezi i sznurka. Lozka sa pietrowe i toperz wyraza watpliwosc co do utrzymania przez gorne pietro czegos o jego masie. Spimy wiec na dole :) Wygodnie i sympatycznie. Zmienilam zdanie- pordzewiale wojskowe lozka pietrowe nie sa juz moimi faworytami w kategorii schroniskowych mebli!!!
Obrazek
Obrazek


W poszczegolnych pomieszczeniach mozemy znalezc rozne odezwy do uzytkownikow
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Bylam w krzakach za Kalnica, makow nie znalazlam ale w chaszczu lezal inny ciekawy eksponat
Obrazek

Znajduje tez w schronisku oferte swietnego noclegu... Kilka dni pozniej tam uderzamy...ale okazuje sie ze juz nieaktualna.. Szkoda ze fajne rzeczy znikaja tak szybko..
Obrazek

Maja tu pyszne grzane piwo z koglem moglem. Nigdy takiego wczesniej nie pilam! Po kilku deszczowych dniach wyjatkowo cieszy mozliwosc posiedzenia na dworze i powygrzewania sie w sloncu!
Obrazek
Obrazek

Idziemy tez obejrzec miejsce dawnej wsi. Teren zostal zmieniony w jakis niedorobiony skansen. Tabliczek informacyjno-kierunkowych jest wiecej niz atrakcji i ciezko nawet zrobic zdjecie aby ktoras nie upstrzyla krajobrazu. Postawili tez jakies niby fragmenty dawnej chalupy. Widac ze to jest wszystko nowe... Nie wiem czy ma to miec wymiar nowoczesnej sztuki artystycznej czy ma byc raczej pokazaniem palcem dla osob ktore nie sa zdolne aby wyobrazic sobie cokolwiek samemu. Calosci dopelnia wykoszona trawka i kosze na smieci. W sumie- mogli makiete tej wsi walnac w jakims duzym miescie albo na parkingu przy autostradzie- dojazd bylby latwiejszy a i po hamburgera blizej.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Brakuje troche zakopanych w ziemi plastikowych szkieletow i glosnika na drzewie zapodajacego piesni łemkowskie.

Coraz trudniej znalezc miejsca ktore wymagaja jakiejkolwiek samodzielnosci, wlasnego pomyslu. Tego zeby sobie siasc, zastanowic nad tym co sie lubi, co nas interesuje i zaplanowac trase. Poszukac dostepnych informacji a potem poszukac czegos w terenie. I miec ten nikly cien szansy ze sie nie znajdzie, ze moze bedzie trzeba wrocic i poszukac jeszcze raz a przy okazji , przypadkiem, znajdzie sie nieraz cos innego.. Zaklada sie koniecznosc braku spontanicznosci i niepewnosci. Teraz musi byc od poczatku do konca prowadzenie za rączke, wszystko musi byc podane na talerzu. Ba! Nawet nie podane na żądanie- ten talerz musi byc wywalony ci na leb czy tego chcesz czy nie…

Pare zdjec gdzie udalo mi sie wykadrowac paskudztwa.
Obrazek
Obrazek

Obecna w schronisku ekipa rajdowa przedstawia klimaty bardzo zroznicowane. Czesc fajnie gra, spiewa i porownuje aromat chorwackiej rakiji i bimberku sasiada. “Wygrzane kartoflisko zachodnich stokow Kaszub” wygrywa w ocenie sedziow 5:3. Inni wola spedzac pol wieczoru pod prysznicem oraz zawziecie dyskutowac o wyzszosci golenia jajec czy niemoznosci mycia wlosow mydlem. Niektorzy wspominaja bieszczadzkie rajdy z lat 80 tych, gdy z braku chleba w sklepie kupili worek mąki i szli z nim przez gory, piekac podplomyki na ognisku. Inni maja problem dojechac na Jaworzec bez dokladnych namiarow GPS. Czesc ekipy jezdzi na wycieczki czesto a ich wspomniania i porady beda dla mnie inspiracja do kilku nastepnych wypadow. Inni robia wrazenie zerwanych z lancucha dzieci na koloniach , ktore wreszcie moga sie napic piwa bo mama nie patrzy. I to nie jest tak ,ze opisuje tutaj dwie grupy ludzi. Te cechy przeplataja sie ze soba, w roznych, najbardziej nieprzewidzianych i zaskakujacych kombinacjach!

Impreza i spiewy trwaja prawie do rana. Kwiki i flirty w lazienkach rowniez.

Rano zjadamy sobie jajecznice z pol jajka. Jest to jedna z lepszych (w smaku) jajecznic serwowanych przez schroniska.. ale ilosc???? Kabak zjada dwa razy obfitsze sniadania!

Dzis w planach wejscie na polonine. Dawno nie bylam. Kabak nawet nigdy. Glupio tak miec skonczone 8 miesiecy i nie widziec jeszcze zadnej poloniny! Ciekawe czy na gorze bedzie bardzo zle, czy tylko zle..? Rzeczywistosc zaskakuje nas jednak bardzo pozytywnie!

cdn
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"



na wiecznych wagarach od życia..

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 17 gości