Macedońskie Tavce Gravce:
Jak ktoś lubi zapiekaną fasolę, to mu będzie smakować. Mnie odpowiadało.
Pudelku, nie jadłeś, bo trudno znaleźć tę potrawę w restauracjach?
Nad Morze Jońskie, do Epiru i w szerokich okolicach
pora na ostatni odcinek, choć już nie bałkański
granicę serbsko-węgierską przekraczamy bez większych problemów.
Celnik węgierski oczywiście zagląda do bagażnika, pyta się o fajki (zadziwiające jest to, jak państwa dbają, aby ludzie truli się ku chwale budżetu) i alkohol (ouzo?? nie, rakija... a, to w porządku). Pyta się też, czy mamy rodzinę w Albanii - no dobra, trochę się opaliłem, ale bez przesady
Za to przy sąsiednim stanowisku króciutka kolejka, ale trudno się dziwić - tam szaleje kobieta, która tak wczuła się w rolę, że przeszukuje wózki dla dzieci, bagażniki z ciuszkami itp.. Mam nadzieję, że w odpowiednim czasie ktoś jej też coś przeszuka
Za to po węgierskiej stronie korek gigant ciężarówek - a to wszystko na bocznym, przecież, przejściu w Tompie. Dziwię się, że pozwalają TIR-om tutaj jeździć - ono powinno być tylko dla osobówek. To jaki korek był wówczas na przejściu autostradowym? Strach się bać. Zapewne stali tam wszyscy Turcy, bo tutaj nie było ani jednego...
Tuż za granicą postanawiam sobie odbić w prawo i zobaczyć Kelebię - to wioska idiotycznie podzielona przez granicę w Trianon na część węgierską i serbską (Kelebija). W obu miejscowościach mieszkali niemal sami Węgrzy (do dzisiaj w serbskiej też stanowią większość), ale urzędnicy wiedzieli lepiej.
Zdjęcie z serbskiej części z 2012 roku.
Miejscowość to typowa ulicówka, nic w niej specjalnego, ale mam pypcia zdartego
Przed nami kilkaset kilometrów drogi przez węgierskie drogi... o ile z dekadę temu mogły być wzorem dla polskich, to teraz stan większości z nich (poza autostradami) jest kiepski, a miejscami wręcz fatalny. W ogóle z każdym rokiem raj Orbana coraz bardziej wygląda smutno - ceny rosną, turystów coraz mniej, za to coraz więcej pustych domów i obiektów na sprzedaż.
Za to słoneczniki niezmiennie takie same
Jedyny, znakomity odcinek nowo wyremontowanej drogi.
Niestety, po jakiś 15 kilometrach zaczęło się dwa razy tyle łub-łub-łub, ale w końcu wieczorem dojechaliśmy.
Tradycyjnie już zatrzymujemy się na kempingu w Balatonföldvár, aby mieć jeden dzień odpoczynku po intensywnym zwiedzaniu Rok temu mieliśmy pecha i przez większość czasu padało, tym razem jest wietrznie, ale słonecznie.
Zdecydowaliśmy się na godzinny rejs statkiem po Balatonie. Szału nie ma, ale można popatrzeć w jedną, drugą i trzecią stronę.
Miejscowość jest popularna wśród turystów (choć, jak pisałem, w ostatnich latach jest ich mniej), przyciąga m.in. pięknymi alejami nad samym jeziorem.
A także widokami na sam Balaton, najładniejszymi z wysokiej skarpy.
Ostatniego dnia wyjazdu pogoda jest już ciut gorsza, słońca nie ma. Aby jednak ten dzień nie był kompletnie bezproduktywny, zaglądamy do okolic wioski Tac, gdzie znajdują się ruiny rzymskiego miasta Gorsium.
Założone w miejscu obozu wojskowego na początku I wieku n.e., było religijnym centrum prowincji Panonia Inferior. Teren to największe wykopaliska na Węgrzech, ale zachowało się niewiele.
Oryginalne kamienie znajdują się poniżej czerwonej linii, reszta to rekonstrukcja dla turystów.
Są nawet pozostałości amfiteatru.
A potem pozostaje wsiąść do auta i wracać do domu, przez dłuższy czas w straszliwej ulewie, która zalała sporo ulic w Bratysławie.
I to by było na tyle z sierpniowego wyjazdu, dorzucam jeszcze galerię z całych Węgier:
https://picasaweb.google.com/1103445063 ... NaPoUdnie#
Tym co czytali i komentowali i przeżyli - dziękuję
granicę serbsko-węgierską przekraczamy bez większych problemów.
Celnik węgierski oczywiście zagląda do bagażnika, pyta się o fajki (zadziwiające jest to, jak państwa dbają, aby ludzie truli się ku chwale budżetu) i alkohol (ouzo?? nie, rakija... a, to w porządku). Pyta się też, czy mamy rodzinę w Albanii - no dobra, trochę się opaliłem, ale bez przesady
Za to przy sąsiednim stanowisku króciutka kolejka, ale trudno się dziwić - tam szaleje kobieta, która tak wczuła się w rolę, że przeszukuje wózki dla dzieci, bagażniki z ciuszkami itp.. Mam nadzieję, że w odpowiednim czasie ktoś jej też coś przeszuka
Za to po węgierskiej stronie korek gigant ciężarówek - a to wszystko na bocznym, przecież, przejściu w Tompie. Dziwię się, że pozwalają TIR-om tutaj jeździć - ono powinno być tylko dla osobówek. To jaki korek był wówczas na przejściu autostradowym? Strach się bać. Zapewne stali tam wszyscy Turcy, bo tutaj nie było ani jednego...
Tuż za granicą postanawiam sobie odbić w prawo i zobaczyć Kelebię - to wioska idiotycznie podzielona przez granicę w Trianon na część węgierską i serbską (Kelebija). W obu miejscowościach mieszkali niemal sami Węgrzy (do dzisiaj w serbskiej też stanowią większość), ale urzędnicy wiedzieli lepiej.
Zdjęcie z serbskiej części z 2012 roku.
Miejscowość to typowa ulicówka, nic w niej specjalnego, ale mam pypcia zdartego
Przed nami kilkaset kilometrów drogi przez węgierskie drogi... o ile z dekadę temu mogły być wzorem dla polskich, to teraz stan większości z nich (poza autostradami) jest kiepski, a miejscami wręcz fatalny. W ogóle z każdym rokiem raj Orbana coraz bardziej wygląda smutno - ceny rosną, turystów coraz mniej, za to coraz więcej pustych domów i obiektów na sprzedaż.
Za to słoneczniki niezmiennie takie same
Jedyny, znakomity odcinek nowo wyremontowanej drogi.
Niestety, po jakiś 15 kilometrach zaczęło się dwa razy tyle łub-łub-łub, ale w końcu wieczorem dojechaliśmy.
Tradycyjnie już zatrzymujemy się na kempingu w Balatonföldvár, aby mieć jeden dzień odpoczynku po intensywnym zwiedzaniu Rok temu mieliśmy pecha i przez większość czasu padało, tym razem jest wietrznie, ale słonecznie.
Zdecydowaliśmy się na godzinny rejs statkiem po Balatonie. Szału nie ma, ale można popatrzeć w jedną, drugą i trzecią stronę.
Miejscowość jest popularna wśród turystów (choć, jak pisałem, w ostatnich latach jest ich mniej), przyciąga m.in. pięknymi alejami nad samym jeziorem.
A także widokami na sam Balaton, najładniejszymi z wysokiej skarpy.
Ostatniego dnia wyjazdu pogoda jest już ciut gorsza, słońca nie ma. Aby jednak ten dzień nie był kompletnie bezproduktywny, zaglądamy do okolic wioski Tac, gdzie znajdują się ruiny rzymskiego miasta Gorsium.
Założone w miejscu obozu wojskowego na początku I wieku n.e., było religijnym centrum prowincji Panonia Inferior. Teren to największe wykopaliska na Węgrzech, ale zachowało się niewiele.
Oryginalne kamienie znajdują się poniżej czerwonej linii, reszta to rekonstrukcja dla turystów.
Są nawet pozostałości amfiteatru.
A potem pozostaje wsiąść do auta i wracać do domu, przez dłuższy czas w straszliwej ulewie, która zalała sporo ulic w Bratysławie.
I to by było na tyle z sierpniowego wyjazdu, dorzucam jeszcze galerię z całych Węgier:
https://picasaweb.google.com/1103445063 ... NaPoUdnie#
Tym co czytali i komentowali i przeżyli - dziękuję
Ostatnio zmieniony 2014-11-20, 14:23 przez Pudelek, łącznie zmieniany 1 raz.
Pudelek pisze:Tym co czytali i komentowali i przeżyli - dziękuję
Za zmarłych zmów modlitwę i daj na tacę.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Ciekawy remont tego mostu w Zvernec Nie powiem, takie remonty to nawet lubie
Twoje zdjecie z roku 2014 (znaczy przed remontem lub w trakcie)
Zdjecia z 2016 roku
Klimat zdecydowanie lepszy niz "zamkniete z racji remontu" ale do klasztorku rowniez nie doszlismy
Twoje zdjecie z roku 2014 (znaczy przed remontem lub w trakcie)
Zdjecia z 2016 roku
Klimat zdecydowanie lepszy niz "zamkniete z racji remontu" ale do klasztorku rowniez nie doszlismy
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
to chyba celowanie działanie mnichów, coby odciąć się od świata... w 2014 roku mnich od klasztoru siedział na stałym lądzie przy parkingu i załatwiał tam sprawy z wiernymi. Może teraz wiernych nie potrzebują, albo ci muszą się prosić, aż ktoś łaskawie przypłynie łódką?
W sumie dziwne to trochę, bo jednak w Albanii nie zauważyłem takiego parcia do kompletnej izolacji...
W sumie dziwne to trochę, bo jednak w Albanii nie zauważyłem takiego parcia do kompletnej izolacji...
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
to chyba celowanie działanie mnichów, coby odciąć się od świata.
Chyba predzej ktos chce na tym zarobic. Przy poczatku mostu jest taka knajpa w przyczepie i koles nas pytal czy przypadkiem nie chcemy zeby nas przewiesc lodka do klasztoru za pare groszy
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 27 gości