Na szlaku z dziećmi
Na szlaku z dziećmi
Nie znalazłam stricte podobnego tematu dlatego pozwoliłam założyć sobie nowy wątek:)
W tym roku wraz z moimi synami ( 5 i 7 lat ) rozpoczeliśmy górską przygodę. Udało nam się zdobyć parę szczytów:
- Błatnia
- Skrzycznee
- Klimczok
Chłopcy załapali bakcyla, dlatego ciągle planujemy nowe wycieczki:)
Może są tu również inne osoby, które lubią w podobny sposób spędzać wolne weekendy?
Pozdrawiam,
Kaśka
W tym roku wraz z moimi synami ( 5 i 7 lat ) rozpoczeliśmy górską przygodę. Udało nam się zdobyć parę szczytów:
- Błatnia
- Skrzycznee
- Klimczok
Chłopcy załapali bakcyla, dlatego ciągle planujemy nowe wycieczki:)
Może są tu również inne osoby, które lubią w podobny sposób spędzać wolne weekendy?
Pozdrawiam,
Kaśka
Kilka osób tu jest co z dzieciakami łażą po górkach. Przeważnie w relacjach to wychodzi.
Tematy też były ale dawno temu
dzieci-w-gorach-vt285.htm
poradnik-wczesnego-ojczulka-vt1040.htm
Tematy też były ale dawno temu
dzieci-w-gorach-vt285.htm
poradnik-wczesnego-ojczulka-vt1040.htm
Cześć Second
Piszę bo po raz pierwszy spotkałem się na forum z podobnym do mojego (naszego ) poglądem na temat "wypoczynek , turystyka z dziećmi " , kiedyś poruszałem taki temat ale bez odzewu.
Z perspektywy lat i dziesiątków ( a może i setek ) wyjazdów wielorodzinnych mogę stwierdzić ,że jest to chyba najlepszy sposób wspólnego spędzania czasu. Jednak , do pełnego sukcesu potrzebne są jakieś cechy wspólne rodziców dzieci np.: brak totalnej kontroli nad dzieckiem , brak poczucia że zawsze moje dziecko ma rację , pozostawienie maksymalnej (ograniczonej : względami bezpieczeństwa i zasadami współżycia społecznego z osobami z poza naszej grupy ) swobody dzieciom w dysponowaniu ich czasem wolnym . Przydaje się też podobne podejście do kwestii higieny (trudno by nasze dzieci mogły się bawić w błocie z dziećmi rodziców dla których czyste ubranko i łapki to najważniejszy element dnia )
Najwięcej na jednym wyjeździe było naszych pociech w górach - 11 sztuk pci obojga.
Powodzenia
Piszę bo po raz pierwszy spotkałem się na forum z podobnym do mojego (naszego ) poglądem na temat "wypoczynek , turystyka z dziećmi " , kiedyś poruszałem taki temat ale bez odzewu.
Z perspektywy lat i dziesiątków ( a może i setek ) wyjazdów wielorodzinnych mogę stwierdzić ,że jest to chyba najlepszy sposób wspólnego spędzania czasu. Jednak , do pełnego sukcesu potrzebne są jakieś cechy wspólne rodziców dzieci np.: brak totalnej kontroli nad dzieckiem , brak poczucia że zawsze moje dziecko ma rację , pozostawienie maksymalnej (ograniczonej : względami bezpieczeństwa i zasadami współżycia społecznego z osobami z poza naszej grupy ) swobody dzieciom w dysponowaniu ich czasem wolnym . Przydaje się też podobne podejście do kwestii higieny (trudno by nasze dzieci mogły się bawić w błocie z dziećmi rodziców dla których czyste ubranko i łapki to najważniejszy element dnia )
Najwięcej na jednym wyjeździe było naszych pociech w górach - 11 sztuk pci obojga.
Powodzenia
Krzyś66 pisze:Najwięcej na jednym wyjeździe było naszych pociech w górach - 11 sztuk pci obojga.
Powodzenia
Ja w swoim czasie tez brałam udział w takich wyjazdach. Organizowaliśmy dwa razy w roku wielkie imprezy pod nazwą "Mikołaj" - w górach oraz "Dzień dziecka" w skałkach pod Zawierciem. To nie było tylko tak, że spotykaliśmy się bez konkretnego celu, dzieci miały cały ten czas zorganizowany, organizowane były zabawy, biegi terenowe z elementami wspinaczki, były nagrody. Zaś na "Mikołaja" każdy musiał mieć przebranie i tez była wspólna zabawa i oczywiście przychodził Mikołaj.
Poza tym przez kilka lat pod rząd robiliśmy wspólne wakacje na totalnym tak zwanym "zadupiu" - w Lipowej, potem w Istebnej-Wilcze. Wtedy nie było tam nawet dojazdu, ostatnie 5 km trzeba było iść z plecakami pieszo.
Rodzice - to byli przewodnicy lub osoby w jakiś sposób związane z SKPG "Harnasie". Grupa liczyła w porywach do 50 osób (rodziców i dzieci łącznie), na wakacje jeździliśmy w mniejszym gronie - około 30 osób (też rodziców i dzieci łącznie). Wynajmowaliśmy całą agroturystykę i mieliśmy tam obiady.
To było mniej więcej w latach 1989-1996. Teraz nasze wszystkie dzieci są już dorosłe. I około 2/3 z nich tez jest już przewodnikami górskimi
secondshe pisze:Może są tu również inne osoby, które lubią w podobny sposób spędzać wolne weekendy
Witaj.
Są. Np. ja.
Ale nie tylko.
Napisz jakąś relację może z Waszych wypraw. Jest też na forum dział z zaproszeniami w górach.
ruszajmy-na-szlak-vf3.htm
Może nie ma tam zbyt wielu zaproszeń, ale przecież każdy, nawet Ty - nowicjusz na forum - możesz to zmienić.
Zaproponuj jakiś wyjazd. Daj się troszkę lepiej poznać pisząc posty. Wtedy drastycznie zwiększysz swoje szanse na znalezienie kogoś, kogo szukasz.
Sam może bym się wybrał, ale tak troszkę w ciemno, nie wiedząc o Was nic to mam zbyt wiele "obaw".
Pozdrawiam i czekam na relację, może być stara.
Nie było mnie parę dni, bo już zwątpiłam w jakiś odzew, a tu niespodzianka:)
Co o nas...nie mamy dużego doświadczenia...Ja w zasadzie odkryłam góry na nowo, trochę ponad rok temu: Babia Góra, Błatnia x dwa, Skrzyczne, Klimczok. Poza Babią wszędzie towarzyszyły mi moi chłopcy:) I znajomi ze swoimi dziećmi:)
Jednak z naszego niedużego doświadczenia wiem, że czym więcej tym lepiej i weselej:) Dzieciaki w trakcie wspinaczki wymyślają przeróżne zabawy i choć nie obywa się bez kłótni, o to kto po raz 10 ma być przewodnikiem, to i tak fajnie się bawimy:)
Jeśli nocujemy w schronisku, to wyprawa trwa bardzo długo, bez ciśnienia, chodzimy powoli i robimy często przystanki na wszystkie ważne dla młodszych i starszych rzeczy...np. postój na batona:)
Jeśli jednak wypad jest jednodniowy to wybieramy oczywiście trasę możliwą do realizacji dla tych małych nóg, na szczycie montujemy ognisko/grilla...czy np. 30 grudnia na Klimczoku naleśniki z sosem czekoladowym. Chwila odpoczynku i na dół.
Lada moment wybieramy się na zabawę karnawałową, na Błatnią. To moja ulubiona góra, tym samym ulubione schronisko i najczęściej tam wracam:) Może ktoś z Was ma podobne plany?
Co o nas...nie mamy dużego doświadczenia...Ja w zasadzie odkryłam góry na nowo, trochę ponad rok temu: Babia Góra, Błatnia x dwa, Skrzyczne, Klimczok. Poza Babią wszędzie towarzyszyły mi moi chłopcy:) I znajomi ze swoimi dziećmi:)
Jednak z naszego niedużego doświadczenia wiem, że czym więcej tym lepiej i weselej:) Dzieciaki w trakcie wspinaczki wymyślają przeróżne zabawy i choć nie obywa się bez kłótni, o to kto po raz 10 ma być przewodnikiem, to i tak fajnie się bawimy:)
Jeśli nocujemy w schronisku, to wyprawa trwa bardzo długo, bez ciśnienia, chodzimy powoli i robimy często przystanki na wszystkie ważne dla młodszych i starszych rzeczy...np. postój na batona:)
Jeśli jednak wypad jest jednodniowy to wybieramy oczywiście trasę możliwą do realizacji dla tych małych nóg, na szczycie montujemy ognisko/grilla...czy np. 30 grudnia na Klimczoku naleśniki z sosem czekoladowym. Chwila odpoczynku i na dół.
Lada moment wybieramy się na zabawę karnawałową, na Błatnią. To moja ulubiona góra, tym samym ulubione schronisko i najczęściej tam wracam:) Może ktoś z Was ma podobne plany?
sokół pisze:Sam może bym się wybrał, ale tak troszkę w ciemno, nie wiedząc o Was nic to mam zbyt wiele "obaw".
Obaw...?:) Myślę, że w górach poradziłbyś sobie lepiej ode mnie:) Nie mam zadnych złych zamiarów;)
Ostatnio zmieniony 2016-01-12, 17:27 przez secondshe, łącznie zmieniany 1 raz.
Krzyś66 pisze:Cześć Second
Piszę bo po raz pierwszy spotkałem się na forum z podobnym do mojego (naszego ) poglądem na temat "wypoczynek , turystyka z dziećmi " , kiedyś poruszałem taki temat ale bez odzewu.
Z perspektywy lat i dziesiątków ( a może i setek ) wyjazdów wielorodzinnych mogę stwierdzić ,że jest to chyba najlepszy sposób wspólnego spędzania czasu. Jednak , do pełnego sukcesu potrzebne są jakieś cechy wspólne rodziców dzieci np.: brak totalnej kontroli nad dzieckiem , brak poczucia że zawsze moje dziecko ma rację , pozostawienie maksymalnej (ograniczonej : względami bezpieczeństwa i zasadami współżycia społecznego z osobami z poza naszej grupy ) swobody dzieciom w dysponowaniu ich czasem wolnym . Przydaje się też podobne podejście do kwestii higieny (trudno by nasze dzieci mogły się bawić w błocie z dziećmi rodziców dla których czyste ubranko i łapki to najważniejszy element dnia )
Najwięcej na jednym wyjeździe było naszych pociech w górach - 11 sztuk pci obojga.
Powodzenia
Myślę, że wśród ludzi którzy maszerują po górach, a nie wjezdżają wyciągiem pooglądać widoki i z powrotem na dół,niewielu znajdzie się sterylnych rodziców. Ja na pewno do takich nie należę:) Wszystko jednak w granicach rozsądku...nie pozwalam chłopakom skakać czy tańczyć na skraju zbocza...
sokoła co rusz na szlaku napastują kobiety (to odwrotnie niż w Köln). Dobrze, że facet sprawny fizycznie, to czmychnie im na górę. Ja już swe lata mam... i przed nikim nie uciekam
Ostatnio zmieniony 2016-01-12, 22:43 przez ceper, łącznie zmieniany 1 raz.
Secondshe - moja pociecha (2 latka) w zeszłe wakacje spędziła dość sporo dni w skałach na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej i było to możliwe tylko dzięki wspólnym wyjazdom w skały ze znajomymi, którzy też mieli dzieli W tym roku trochę chcemy pochodzić wspólnie po górach. Zobaczymy co z tego wyjdzie.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości