Ciepła zima na trzech wieżach
Ciepła zima na trzech wieżach
Poczatek grudnia jest niezwykle cieply, sloneczny- wrecz letni! W sobotni poranek mam na termometrze za oknem 10 stopni! O 8 rano! To motywuje aby zbierac sie szybciej i natychmiast ruszac w dal. Dzis suniemy w rejony Gor Opawskich. Slonce wali w oczy, obsiane pola zielenieja a na gorach zamykajacych horyzont leza grube zwaly chmur.
Ruszamy na Graniczny Wierch od czeskiej strony, z okolic Mesta Albrechtice.
Na pagorku gdzie podazamy stoi sobie wieza widokowa, troche nietypowa bo podwojna. Wyglada jak dwa maszty przekaznikowe polaczone balkonikiem.
Obok wiezy jest jeszcze mala wiatka- taka z gatunku tych co nie chroni ani przed deszczem ani przed wiatrem a daszek to ma chyba do ozdoby. Od innych wiat wyroznia ją wiszacy z boku dzwoneczek. Z grubego metalu, o ladnym dzwieku.
Niektorych z ekipy dzwoneczek interesuje jakos szczegolnie.
Taka choinke bym chciala miec w domu na swieta! nawet ubierac by nie trzeba!
Cieniste zbocze gorki przypomina jednak ze lato juz jakis czas temu sie skonczylo. Roslinnosc pokryta jest tu szronem, szadzia, czy jak to sie nazywa. Zamarzle bąbelki, krople, rosochate igielki. I moj parszywy aparat ktory nie dosc ze nie umie zlapac ostrosci to jeszcze co chwile sie wylacza, samodzielnie jezdzi zoomem wte i wewte jak opetany, ogolnie zyje swoim wlasnym zyciem, wogole nie zwazajac na moje sugestie odnosnie jego dzialan. Tym samym mija sporo czasu a ja mam pol karty nieostrych zdjec. A szron i sople to dwa aspekty zimy ktore lubie
W wiosce Tremesna podjezdzamy pod dwa sklepy. Oba sa mile. Pierwszy wyglada troche jak opuszczony, tzn nie ma w nim prawie wogole towaru, zajete jest moze 10% polek. Z piw maja Radegast w ilosci 7 butelek. Ludzi jest za to sporo i sa w doskonalych nastrojach. Moze ma na to wplyw trunek ktorym czestuje ekspedientka spod lady. Rowniez zalapuje sie na jakas zielona ziolowa ciecz o smaku dosc srednim. Miejscowi chyba opowiadaja dowcipy bo co chwile wybuchaja zbiorowym smiechem. Niestety nic nie rozumiem z ich rozmowy, wiec kompletnie nie wiem czy smieja sie ze mnie, do mnie, czy zupelnie niezaleznie.
W kolejnym sklepie wybor piw jest duzo wiekszy, klimat bardziej klasyczny a wygrzane podsklepie zacheca aby siasc na schodkach , poszurac nogami w skruszonym asfalcie i wystawic gebe do slonca.
Nasz kolejny cel dzisiaj to gorka Straz nad wioska Liptan. Prowadza tam plowe sciezki wygrzanymi polami.
Wskaz element ktory nie pasuje do pozostalych
Im wyzej tym bardziej stromo. Mocno sie trzeba zapierac!
A moze to po prostu trojkolowiec dociazony nowym dodatkowym pasazerem? bo od dzis podrozuje z nami robak. Grzechocze, szelesci i piszczy wiec zostal natychmiast schwytany w male łapki i nie ma mowy o rozstaniu. I jak tu nie pokochac ciucholandow jak tam takie robaki sprzedaja?
Na szczycie sa dwie wieze o roznym przeznaczeniu i wiata ktora zjadla drzewo. I para czeskich motocyklistow ktorzy sa chyba niepocieszeni naszym przybyciem bo nastawiali sie na romantyczny wieczor we dwoje.
A na wiezy znow wisi dzowneczek! Taki sam, albo bardzo podobny! O co chodzi z tymi dzwonkami????
O porze roku przypomina uciekajace za pagorki slonce, mimo ze dopiero polowa dnia..
Dzis wieczorem dolaczamy do mikolajkowej imprezy z forum goryszlaki, ktora to ekipa biesiaduje w PTSMie w Prudniku. Obiekt zostal nazwany schroniskiem chyba tylko przez pomylke albo z racji checi pozyskania funduszy unijnych. Z ktorej strony by na niego nie spojrzec- jest to wypasny hotel. Plusem jest to ze nikt nie zabrania picia, spozywania wlasnego zarcia ani nie narzuca ciszy nocnej a swietlica na biesiady jest dostepna cala dobe. Sa zatem nalewki, pyszne jedzenie w ilosci duzo (kazdy cos przyniosl, rowniez na cieplo) oraz rozmowy i troche spiewow. Najbardziej wytrwali klada sie spac kolo 2. Jako ze czesc przywiezionego zarcia smakuje bardziej na cieplo mamy okazje zapoznac sie jak dzialaja nowoczesne PTSMy. Kuchnia jest, a jakze. Nawet dwie i wyposazone w jakies kosmiczne blyszczace chromowane sprzety o ktorych nawet strach myslec ile kosztowaly. Tylko ze z jednej kuchni nie wolno korzystac (ponoc aby nic nie zniszczyc bo przez 5 lat po otrzymaniu dotacji moga chodzic kontrole) a w drugiej jest kuchenka elektryczna ktorej nikt (rowniez z obslugi) nie potrafi zmusic do wspolpracy. (jakos tak sie porobilo u nas ostatnimi czasy ze coraz czesciej elegancja i nowoczesny blichtr dominuja nad funkcjonalnoscia i zdrowym rozsadkiem.) Pozostaje na placu boju tylko mikrofalowka- dobrze ze nikt nie planowal jajecznicy Rozwazam jeszcze uruchomienie marusi na parkingu ale ostatecznie mikrofalowka wystarcza.
Jest za to winda towarowa ktora jezdzi z dolnej kuchni do gornej, ma udzwig 100 kg, ale niestety wisi na niej kartka ze nie wolno nia przewozic ludzi…
Z imprezy niezwykle cieszy sie male kabu, ktore dostalo kupe prezentow, non stop jest noszone na rekach przez cale zastepy wujkow i cioc, cos sie dzieje wokol ciekawego, wreszcie mozna fikac nozkami na stole i wsadzic czasem pięte do salatki badz lecza
A to widok na miejsce zlotu z zewnatrz. Pierwszy lustrzany PTSM w jakim zdarzylo mi sie spac!
Schronisko stoi na terenie dawnych ogromnych koszar, ktore rano ide zwiedzac. Budynkow jest w cholere i troche. Pelnia rozne funkcje, od mieszkalnych, przez fryzjerow, domy weselne, magazyny. Czesc jest opuszczona i popadajaca w ruine. Niestety sa tez szczelnie zamkniete i do zadnego budynku nie udaje mi sie wpelznac.
Nie to co w Kozlu gdzie po podobnym zespole koszarowym lazilismy zeszlej zimy chyba pol dnia! Ciekawe czy tu wnetrza wygladaja podobnie?
https://picasaweb.google.com/1122023598 ... e_Koszary#
Odwiedzamy wieze na Kozie Gorze nad Prudnikiem skad swietnie widac koszary, ktore wrecz dominuja w miescie.
Potem jeszcze odwiedzamy zwirownie w Skrzypcu
dwa krzyze pokutne, z ktorych jeden wyroznia sie tym ze nie ma obok wbitej tabliczki
A potem sa jeszcze trzy mlyny. Kazdy inny, choc laczy je to ze zaden juz nie dziala.
Pierwszy jest miedzy Prudnikiem a Trzebinia. Z dawnych murow zostalo niewiele, dominuje nowy pustak. Ktos chcial tu zrobic hotel ale sie rozmyslil. Wlaze do srodka przez okno balkonowe. Wsrodku slysze kroki i chrzakniecie. Ktos tu jest ale wyraznie przede mna ucieka. Kilkukrotnie widze tylko cien.. Troche czuje sie nieswojo i juz nawet mysle o przyspieszonej ewakuacji, gdy nagle mignal mi aparat na szyi i siwa glowa. Wiem ze nie nalezy kierowac sie pozorami- ale taka osoba to chyba mnie nie pozre zywcem? Wolam wiec dzien dobry i chwale cieply dzien. Cien wylania sie z mroku. Tajemnicza postac okazuje sie bardzo sympatycznym gosciem ktory chodzi po ruinach i opuszczonych by fotografowac tam nowy swiat i zycie wkraczajace w porzucone mury- zasiedlajace ruiny zwierzeta. Pomijajac gatunki oczywiste, takie jak myszy latajace i pelzajace, mozna tu w mlynie spotkac ogromnego puchacza oraz liska. Wszystko udokumentowane na fotkach.
Drugi mlyn stoi w Skrzypcu. Przypomina zruinowany palac
Obok jest piwniczka wypelniona ceglana kolumnada.
Nic ciekawego gdyby nie to ze piwniczka… piszczy. Jak wchodze to zaczyna mi solidnie piszczec w jednym uchu. Jak wychodze to przestaje. Wracam- piszczy. Chodze w kolko po piwnicy, robie zdjecia- piszczy. Na zewnatrz cisza. Ki diabel?
Trzeci, w wiosce Jasiona, wyglada jak opuszczony niedawno.
Wewnatrz pomieszczenia mieszkalne wrecz do zamieszkania od zaraz
Czesc przemyslowa rowniez prawie kompletna- stare wagi, odezwy, drewniane maszyny i zsypy do mąki. Jest kilka pieter. Tylko im wyzej tym bardziej chrupia podlogi- chyba efekt butwienia z racji cieknacego dachu. W drodze na drugie pietro urywa sie szczebel drabiny. Uznaje to za znak i nie ide dalej…
Na pobliskim dachu kisc megafonow. Ciekawe co ostatnie z nich lecialo?
Z widokiem na Biskupia Kope konczymy ta niezwykle mila jak na zimowy czas wycieczke.
Ruszamy na Graniczny Wierch od czeskiej strony, z okolic Mesta Albrechtice.
Na pagorku gdzie podazamy stoi sobie wieza widokowa, troche nietypowa bo podwojna. Wyglada jak dwa maszty przekaznikowe polaczone balkonikiem.
Obok wiezy jest jeszcze mala wiatka- taka z gatunku tych co nie chroni ani przed deszczem ani przed wiatrem a daszek to ma chyba do ozdoby. Od innych wiat wyroznia ją wiszacy z boku dzwoneczek. Z grubego metalu, o ladnym dzwieku.
Niektorych z ekipy dzwoneczek interesuje jakos szczegolnie.
Taka choinke bym chciala miec w domu na swieta! nawet ubierac by nie trzeba!
Cieniste zbocze gorki przypomina jednak ze lato juz jakis czas temu sie skonczylo. Roslinnosc pokryta jest tu szronem, szadzia, czy jak to sie nazywa. Zamarzle bąbelki, krople, rosochate igielki. I moj parszywy aparat ktory nie dosc ze nie umie zlapac ostrosci to jeszcze co chwile sie wylacza, samodzielnie jezdzi zoomem wte i wewte jak opetany, ogolnie zyje swoim wlasnym zyciem, wogole nie zwazajac na moje sugestie odnosnie jego dzialan. Tym samym mija sporo czasu a ja mam pol karty nieostrych zdjec. A szron i sople to dwa aspekty zimy ktore lubie
W wiosce Tremesna podjezdzamy pod dwa sklepy. Oba sa mile. Pierwszy wyglada troche jak opuszczony, tzn nie ma w nim prawie wogole towaru, zajete jest moze 10% polek. Z piw maja Radegast w ilosci 7 butelek. Ludzi jest za to sporo i sa w doskonalych nastrojach. Moze ma na to wplyw trunek ktorym czestuje ekspedientka spod lady. Rowniez zalapuje sie na jakas zielona ziolowa ciecz o smaku dosc srednim. Miejscowi chyba opowiadaja dowcipy bo co chwile wybuchaja zbiorowym smiechem. Niestety nic nie rozumiem z ich rozmowy, wiec kompletnie nie wiem czy smieja sie ze mnie, do mnie, czy zupelnie niezaleznie.
W kolejnym sklepie wybor piw jest duzo wiekszy, klimat bardziej klasyczny a wygrzane podsklepie zacheca aby siasc na schodkach , poszurac nogami w skruszonym asfalcie i wystawic gebe do slonca.
Nasz kolejny cel dzisiaj to gorka Straz nad wioska Liptan. Prowadza tam plowe sciezki wygrzanymi polami.
Wskaz element ktory nie pasuje do pozostalych
Im wyzej tym bardziej stromo. Mocno sie trzeba zapierac!
A moze to po prostu trojkolowiec dociazony nowym dodatkowym pasazerem? bo od dzis podrozuje z nami robak. Grzechocze, szelesci i piszczy wiec zostal natychmiast schwytany w male łapki i nie ma mowy o rozstaniu. I jak tu nie pokochac ciucholandow jak tam takie robaki sprzedaja?
Na szczycie sa dwie wieze o roznym przeznaczeniu i wiata ktora zjadla drzewo. I para czeskich motocyklistow ktorzy sa chyba niepocieszeni naszym przybyciem bo nastawiali sie na romantyczny wieczor we dwoje.
A na wiezy znow wisi dzowneczek! Taki sam, albo bardzo podobny! O co chodzi z tymi dzwonkami????
O porze roku przypomina uciekajace za pagorki slonce, mimo ze dopiero polowa dnia..
Dzis wieczorem dolaczamy do mikolajkowej imprezy z forum goryszlaki, ktora to ekipa biesiaduje w PTSMie w Prudniku. Obiekt zostal nazwany schroniskiem chyba tylko przez pomylke albo z racji checi pozyskania funduszy unijnych. Z ktorej strony by na niego nie spojrzec- jest to wypasny hotel. Plusem jest to ze nikt nie zabrania picia, spozywania wlasnego zarcia ani nie narzuca ciszy nocnej a swietlica na biesiady jest dostepna cala dobe. Sa zatem nalewki, pyszne jedzenie w ilosci duzo (kazdy cos przyniosl, rowniez na cieplo) oraz rozmowy i troche spiewow. Najbardziej wytrwali klada sie spac kolo 2. Jako ze czesc przywiezionego zarcia smakuje bardziej na cieplo mamy okazje zapoznac sie jak dzialaja nowoczesne PTSMy. Kuchnia jest, a jakze. Nawet dwie i wyposazone w jakies kosmiczne blyszczace chromowane sprzety o ktorych nawet strach myslec ile kosztowaly. Tylko ze z jednej kuchni nie wolno korzystac (ponoc aby nic nie zniszczyc bo przez 5 lat po otrzymaniu dotacji moga chodzic kontrole) a w drugiej jest kuchenka elektryczna ktorej nikt (rowniez z obslugi) nie potrafi zmusic do wspolpracy. (jakos tak sie porobilo u nas ostatnimi czasy ze coraz czesciej elegancja i nowoczesny blichtr dominuja nad funkcjonalnoscia i zdrowym rozsadkiem.) Pozostaje na placu boju tylko mikrofalowka- dobrze ze nikt nie planowal jajecznicy Rozwazam jeszcze uruchomienie marusi na parkingu ale ostatecznie mikrofalowka wystarcza.
Jest za to winda towarowa ktora jezdzi z dolnej kuchni do gornej, ma udzwig 100 kg, ale niestety wisi na niej kartka ze nie wolno nia przewozic ludzi…
Z imprezy niezwykle cieszy sie male kabu, ktore dostalo kupe prezentow, non stop jest noszone na rekach przez cale zastepy wujkow i cioc, cos sie dzieje wokol ciekawego, wreszcie mozna fikac nozkami na stole i wsadzic czasem pięte do salatki badz lecza
A to widok na miejsce zlotu z zewnatrz. Pierwszy lustrzany PTSM w jakim zdarzylo mi sie spac!
Schronisko stoi na terenie dawnych ogromnych koszar, ktore rano ide zwiedzac. Budynkow jest w cholere i troche. Pelnia rozne funkcje, od mieszkalnych, przez fryzjerow, domy weselne, magazyny. Czesc jest opuszczona i popadajaca w ruine. Niestety sa tez szczelnie zamkniete i do zadnego budynku nie udaje mi sie wpelznac.
Nie to co w Kozlu gdzie po podobnym zespole koszarowym lazilismy zeszlej zimy chyba pol dnia! Ciekawe czy tu wnetrza wygladaja podobnie?
https://picasaweb.google.com/1122023598 ... e_Koszary#
Odwiedzamy wieze na Kozie Gorze nad Prudnikiem skad swietnie widac koszary, ktore wrecz dominuja w miescie.
Potem jeszcze odwiedzamy zwirownie w Skrzypcu
dwa krzyze pokutne, z ktorych jeden wyroznia sie tym ze nie ma obok wbitej tabliczki
A potem sa jeszcze trzy mlyny. Kazdy inny, choc laczy je to ze zaden juz nie dziala.
Pierwszy jest miedzy Prudnikiem a Trzebinia. Z dawnych murow zostalo niewiele, dominuje nowy pustak. Ktos chcial tu zrobic hotel ale sie rozmyslil. Wlaze do srodka przez okno balkonowe. Wsrodku slysze kroki i chrzakniecie. Ktos tu jest ale wyraznie przede mna ucieka. Kilkukrotnie widze tylko cien.. Troche czuje sie nieswojo i juz nawet mysle o przyspieszonej ewakuacji, gdy nagle mignal mi aparat na szyi i siwa glowa. Wiem ze nie nalezy kierowac sie pozorami- ale taka osoba to chyba mnie nie pozre zywcem? Wolam wiec dzien dobry i chwale cieply dzien. Cien wylania sie z mroku. Tajemnicza postac okazuje sie bardzo sympatycznym gosciem ktory chodzi po ruinach i opuszczonych by fotografowac tam nowy swiat i zycie wkraczajace w porzucone mury- zasiedlajace ruiny zwierzeta. Pomijajac gatunki oczywiste, takie jak myszy latajace i pelzajace, mozna tu w mlynie spotkac ogromnego puchacza oraz liska. Wszystko udokumentowane na fotkach.
Drugi mlyn stoi w Skrzypcu. Przypomina zruinowany palac
Obok jest piwniczka wypelniona ceglana kolumnada.
Nic ciekawego gdyby nie to ze piwniczka… piszczy. Jak wchodze to zaczyna mi solidnie piszczec w jednym uchu. Jak wychodze to przestaje. Wracam- piszczy. Chodze w kolko po piwnicy, robie zdjecia- piszczy. Na zewnatrz cisza. Ki diabel?
Trzeci, w wiosce Jasiona, wyglada jak opuszczony niedawno.
Wewnatrz pomieszczenia mieszkalne wrecz do zamieszkania od zaraz
Czesc przemyslowa rowniez prawie kompletna- stare wagi, odezwy, drewniane maszyny i zsypy do mąki. Jest kilka pieter. Tylko im wyzej tym bardziej chrupia podlogi- chyba efekt butwienia z racji cieknacego dachu. W drodze na drugie pietro urywa sie szczebel drabiny. Uznaje to za znak i nie ide dalej…
Na pobliskim dachu kisc megafonow. Ciekawe co ostatnie z nich lecialo?
Z widokiem na Biskupia Kope konczymy ta niezwykle mila jak na zimowy czas wycieczke.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
buba pisze:W kolejnym sklepie wybor piw jest duzo wiekszy, klimat bardziej klasyczny a wygrzane podsklepie zacheca aby siasc na schodkach , poszurac nogami w skruszonym asfalcie i wystawic gebe do slonca.
półtora roku temu jechałem z Tremesnej wąskotorówką i chciałem przed odjazdem kupić jakieś piwo. A że była to niedziela to wszystko było zamknięte, nawet w Mescie Albrechtice i tylko ten sklep działał, bo prowadzili go jacyś Wietnamczycy. W sumie piwo niepotrzebnie kupowałem, bo sprzedawali w pociągu
buba pisze:a w drugiej jest kuchenka elektryczna ktorej nikt (rowniez z obslugi) nie potrafi zmusic do wspolpracy. (jakos tak sie porobilo u nas ostatnimi czasy ze coraz czesciej elegancja i nowoczesny blichtr dominuja nad funkcjonalnoscia i zdrowym rozsadkiem.)
na jednym ze szwedzkich kempingów w kuchni też nie umiałem uruchomić kuchenki. Widziałem, że Szwedzi to jakoś robili lecz u mnie ciągle się nie zapalało. Widać nie ta technika
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
buba, będzie relacja z manewrów wieczornych? Mikołaja ani nalewek a'la buba nie widziałem...
Mikołaj w niedzielę jeździł na rowerze, rozdawał czekoladowe miniMikołaje, knopersy i zdjęcia, ale na Śląsku są inne zwyczaje, które chętnie poznałbym
Mikołaj w niedzielę jeździł na rowerze, rozdawał czekoladowe miniMikołaje, knopersy i zdjęcia, ale na Śląsku są inne zwyczaje, które chętnie poznałbym
Ostatnio zmieniony 2015-12-08, 18:04 przez ceper, łącznie zmieniany 2 razy.
Bo kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma. /Mt 13,12/
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Pudelek pisze:bo prowadzili go jacyś Wietnamczycy.
sprzedawczyni w bialym sklepie ze zdjecia tez byla jakas skosnooka!
Pudelek pisze:W sumie piwo niepotrzebnie kupowałem, bo sprzedawali w pociągu
na to nie wpadlam zeby zamiast sklepu szukac pociagu
buba, będzie relacja z manewrów wieczornych? Mikołaja ani nalewek a'la buba nie widziałem...
moj aparat dokonuje wlasnie zywota i spierniczyla sie lampa- zrobilam chyba z 15 zdjec ale wszystkie sa nieostre i zamazane pod choinke mam obiecany nowy!
takie dwa tylko z samych poczatkow imprezy (butelki i talerze jeszcze pelne wyszly tak ze cos widac.. ale tez nie za dobrze..
ceper pisze:Mikołaj w niedzielę jeździł na rowerze, rozdawał czekoladowe miniMikołaje, knopersy i zdjęcia, ale na Śląsku są inne zwyczaje, które chętnie poznałbym
trzeba bylo przyjechac! o imprezie wiedziales a mysle ze rodzaj/standard schroniska by idealnie odpowiadalam twoim wymaganiom!
Ostatnio zmieniony 2015-12-08, 18:22 przez buba, łącznie zmieniany 1 raz.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
buba pisze: sprzedawczyni w bialym sklepie ze zdjecia tez byla jakas skosnooka!
o tym sklepie właśnie mówię
Azjaci z tamtych rejonów są robotni, nie żądają socjalu, nie obcinają głów i szybko się asymilują. Tylko, że dziwnym trafem, to nie oni szturmują europejskie granice
PS>na pierwszym zdjęciu to (chyba) Ninik siedzi już tak zadowolony, że opary od zamkniętych flaszek musiały być mocne
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Bieda na tym Śląsku, to na rowerówkach (w plenerze) mamy dużo lepsze zaopatrzenie
Na te wieże planuję się wybrać w maju, gdybym nie mieszkał w tej dziurze, to częściej ruszałbym na podobne trasy, ale rowerem zamiast skodusią (mój pierwszy pojazd to model 120L), do najbliższej stacji PKP mam 26+ km
Na te wieże planuję się wybrać w maju, gdybym nie mieszkał w tej dziurze, to częściej ruszałbym na podobne trasy, ale rowerem zamiast skodusią (mój pierwszy pojazd to model 120L), do najbliższej stacji PKP mam 26+ km
Bo kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma. /Mt 13,12/
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Pudelek pisze:Tylko, że dziwnym trafem, to nie oni szturmują europejskie granice
i dziwnym trafem jakos ich sie tak hojnie nie zaprasza... u nas w Bytomiu w latach 90tych na osiedlowym bazarze jacys tacy Kitajcy zalozyli knajpe, pyszne sajgonki tam mieli,pol osiedla sie tam stolowalo! rok mieszkali a byli juz calkiem zasymilowani- nawet szaliki Polonii nosili!
a babka z tego sklepu byla przemila- pomogla mi zaniesc piwo do skodusi jako ze zobaczyla ze nie moge sie ogarnac z osmioma butelkami (a siatek braklo akurat)
Pudelek pisze:PS>na pierwszym zdjęciu to (chyba) Ninik siedzi już tak zadowolony, że opary od zamkniętych flaszek musiały być mocne
to sie nazywa umiejetnosc ekonomicznego spozywania!
ceper pisze:ale rowerem zamiast skodusią
na rower jednak preferuje rowniny! (chyba ze w koncu ten silniczek doczepie )
ceper pisze:do najbliższej stacji PKP mam 26+ km
nie zartuj ze z Belchatowa nie ma zadnych kolejowych polaczen?
Ostatnio zmieniony 2015-12-08, 19:04 przez buba, łącznie zmieniany 2 razy.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
ziaro pisze:A gdzie dokładnie jest ta wieża? Jakieś szlaki, miejscowości?
Wieza jest na Granicznym Wierchu, gorze na granicy polsko-czeskiej, od czeskiej strony kolo Mesta Albrechtice, jak jechac stamtad na Piskorov
tu jest mapka ktora mi wyslali jak nie moglam znalezc na swojej tego szczytu (mam go w samym rogu mapy Gory Opawskie). Nie wiem czy przeklejony link sie dobrze otworzy?
http://mapy.cz/s/nenz
Nie wiem czy tam jest szlak, ale wieze dobrze widac z szosy i prowadzi na nia szeroka droga. Z polskiej strony to najblizsza wioska jest chyba Opawica
Ostatnio zmieniony 2015-12-09, 12:46 przez buba, łącznie zmieniany 2 razy.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
ziaro pisze:To jest zajebiste. Aż ciekaw jestem czy bym nie wymiękł. A gdzie dokładnie jest ta wieża? Jakieś szlaki, miejscowości?
Obrazek
Z miejscowości Opawica biegnie na szczyt szlak czerwony. Dodatkowo obok wieży przebiega pętla miejskiej trasy turystycznej Miasta Albrechtice.
Wieża powstała z dwóch przekaźników telefonii komórkowej, które to maszty odkupiło miasto za symboliczną kwotę. Wieża całkiem stabilna, choć na silnym wietrze idzie odczuć delikatne bujanie
Basia Z. pisze:Wybieram się w tamten rejon - to jest na Kopę Biskupią z ekipa "Razem na szczyty" w najbliższy weekend. Ciekawe czy pogoda będzie równie sprzyjająca. Niestety dojazd mam beznadziejny. Aby dotrzeć do Jarnołtówka na 11 muszę wstać o 5 rano i jechać przez Opole.
Jeżeli chcecie skorzystać i wejść na wieżę na Biskupiej Kopie to radzę się zameldować na szczycie dość wcześnie. Najlepiej nie później jak 14:30. Wieża obecnie czynna do 15. W zeszłą niedzielę niestety gościu zamknął wieżę jeszcze przed tą godziną mimo rewelacyjnej pogody i sporej liczby turystów na szczycie. Dobrze przypuszczałem, że tak właśnie będzie po zmianie dzierżawcy obiektu
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 17 gości