Wzgórza Strzelińskie
A juz myslalam ze nie bedzie tego roku kolorowej jesieni. Ten okres gdy zwykle tak jest byl szary, ponury i mokry. A tu sie okazalo ze to co najlepsze czeka na nas tylko ze dwa tygodnie pozniej!
Slonce bijace z okna w sobotni poranek nie pozwala dlugo spac! Ruszamy znow na Wzgorza Strzelinskie, coby jak najmniej czasu zuzyc na dojazd a jak najwiecej na tarzanie sie w lisciach
Lasy koło Gębczyc obfituja w to czego akurat szukalismy- cieplo, mozna szurac w kolorowym dywanie do woli i czasem dostac w łeb zoledziem
Zlot czarownic
W lesie siedzi samotne gospodarstwo. Mieszka tu soltys Gebczyc. Stare wapienniki sluza mu za skladziki i komorki, obok powiewaja wyprane dywany i koldry, a na pogietych ze starosci plotach roztrzaskuja sie opadajace kwasne jak szlag jabluszka
Wyrobiska po dawnym kamieniolomie marmuru sa dosyc marne i na letnie kapiele nie rokuja zbyt pomyslnie
Za to kawalek dalej jest przepiekny kamieniolom granitu. Wbrew temu co mowi moja mapa jest jak najbardziej czynny. W nim jesiorka sa dwa, o wodzie w roznych tonacjach błekitu.
Skodusia pelna jesieni
Kolo stacji PKP Henrykow trwa wypalanie lisci. Uwielbiam ten zapach nieodlacznie kojarzacy mi sie z jesienia. Jest w tym jakas taka zaduma, melancholia, przestrzen i cieplo. Dym wiruje i bawi sie ze mna i sloncem w ciuciubabke. Promienie rozszczepiaja sie w zamglonej rzeczywistosci, ale trwa to mgnienie, za chwile dym jest juz gdzie indziej wiec i z drugiej strony drzewa spotyka sie ze sloncem. A w tle gdzies gdacza kury
Na Skalickich Skalkach zarzadzamy obiad z ognia. Kielbachy, oscypki, grzanki i herbata z malinami i bzem. A nad nami pół-dach z kamienia
Miejsce bylo jeszcze niedawno idealne na biwak czy piknik. Ale niedaleko buduje sie kilka nowych domow. Przez bite dwie godziny zapierdziela jakis facet z kosiarka. Domy jeszcze nie wykonczone, ale trawnik musi byc na 3.5 milimetra. Ze tez taki koles nie woli siasc sobie z piwkiem i powygrzewac sie do slonca. Do kumpla pojsc. Do kina. Na rower. Telewizor obejrzec. Nie.. Piluje az cala wies i las sie trzesie. Czasem mam wrazenie ze sa ludzie ktorzy nienawidza ciszy. A wiertarka, wycie kosiarki czy napieprzanie mlotkiem to muzyka dla ich uszu..
W Nowinie mijamy jakis dawny folwark. Mur tez jakos nabral kolorow jesieni
Za brama cmentarzysko arbuzow
Okno pelne nieba
Po murach ugania koza i donosne meeeee rozbrzmiewa po okolicy
Polami snuje sie cos, co na tym etapie nie wiem czy jest dymem czy mgla... Nisko wiszace slonce wyciaga cieple kolory z lasow i miedz.
Kot lapie ostatnie cieple promienie, futerko juz nieco nastroszyl bo zza węgła nadciaga zimno i mrok przedwczesnego jesiennego wieczoru...
Slonce bijace z okna w sobotni poranek nie pozwala dlugo spac! Ruszamy znow na Wzgorza Strzelinskie, coby jak najmniej czasu zuzyc na dojazd a jak najwiecej na tarzanie sie w lisciach
Lasy koło Gębczyc obfituja w to czego akurat szukalismy- cieplo, mozna szurac w kolorowym dywanie do woli i czasem dostac w łeb zoledziem
Zlot czarownic
W lesie siedzi samotne gospodarstwo. Mieszka tu soltys Gebczyc. Stare wapienniki sluza mu za skladziki i komorki, obok powiewaja wyprane dywany i koldry, a na pogietych ze starosci plotach roztrzaskuja sie opadajace kwasne jak szlag jabluszka
Wyrobiska po dawnym kamieniolomie marmuru sa dosyc marne i na letnie kapiele nie rokuja zbyt pomyslnie
Za to kawalek dalej jest przepiekny kamieniolom granitu. Wbrew temu co mowi moja mapa jest jak najbardziej czynny. W nim jesiorka sa dwa, o wodzie w roznych tonacjach błekitu.
Skodusia pelna jesieni
Kolo stacji PKP Henrykow trwa wypalanie lisci. Uwielbiam ten zapach nieodlacznie kojarzacy mi sie z jesienia. Jest w tym jakas taka zaduma, melancholia, przestrzen i cieplo. Dym wiruje i bawi sie ze mna i sloncem w ciuciubabke. Promienie rozszczepiaja sie w zamglonej rzeczywistosci, ale trwa to mgnienie, za chwile dym jest juz gdzie indziej wiec i z drugiej strony drzewa spotyka sie ze sloncem. A w tle gdzies gdacza kury
Na Skalickich Skalkach zarzadzamy obiad z ognia. Kielbachy, oscypki, grzanki i herbata z malinami i bzem. A nad nami pół-dach z kamienia
Miejsce bylo jeszcze niedawno idealne na biwak czy piknik. Ale niedaleko buduje sie kilka nowych domow. Przez bite dwie godziny zapierdziela jakis facet z kosiarka. Domy jeszcze nie wykonczone, ale trawnik musi byc na 3.5 milimetra. Ze tez taki koles nie woli siasc sobie z piwkiem i powygrzewac sie do slonca. Do kumpla pojsc. Do kina. Na rower. Telewizor obejrzec. Nie.. Piluje az cala wies i las sie trzesie. Czasem mam wrazenie ze sa ludzie ktorzy nienawidza ciszy. A wiertarka, wycie kosiarki czy napieprzanie mlotkiem to muzyka dla ich uszu..
W Nowinie mijamy jakis dawny folwark. Mur tez jakos nabral kolorow jesieni
Za brama cmentarzysko arbuzow
Okno pelne nieba
Po murach ugania koza i donosne meeeee rozbrzmiewa po okolicy
Polami snuje sie cos, co na tym etapie nie wiem czy jest dymem czy mgla... Nisko wiszace slonce wyciaga cieple kolory z lasow i miedz.
Kot lapie ostatnie cieple promienie, futerko juz nieco nastroszyl bo zza węgła nadciaga zimno i mrok przedwczesnego jesiennego wieczoru...
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Piotrek pisze:
Nie wiem kto pyka zdjecia, Ty czy Toperz, choc pewnie na zmianę ale zdjęcia światła przebijającego się przez las i, szczególnie, dynie+taczki+traktor to zajebiste ujęcia
Wiekszosc zdjec ja robie, toperz glownie te na ktorych ja jestem. Po gospodarstwie z traktorem i dyniami uganialam sama- toperz siedzial sobie na trawce i czytal ksiazke
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
W pewna wietrzna niedziele wyruszamy sobie na spacer z Kolonii Cieplowody zwanej tez Zakrzowem. We wiosce mila dla oka zabudowa i chudoba
Zmierzamy ku Kawiej Gorze na ktorej jest drewniana wieza widokowa wygladajaca na dosyc nowa
Z wiezy widac glownie pola, widok jest zadziwiajaco podobny do tego ktory mozna zaobserwowac spod wiezy
Wokol jesienne klimaty, troche tylko slonca brakuje
Spod wiezy schodzimy w dol schodami zrobionymi z podkladow kolejowych
Prowadza one na dno dawnego wyrobiska lupkow.
Jest tu wiata biesiadna, miejsce na ognisko i duzo rozwloczonych smieci. Albo zwierzyna sie do nich dobrala albo uczestnicy imprezy dostali jakiejs delirki i rzucali nimi na oslep we wszystkie strony
Kolejnym odwiedzonym miejscem sa okolice Szklar. Zwirowe drogi prowadza po lasach ktore dawniej byly terenem kopalni. Wszystko juz jednak pozarastalo, jakies oble pagorki sa pewnie dawnymi wyrobiskami
Przy drodze ktos zadbal o komfort turysty- zamiast twardych lawek jest kanapa!
Nie ma problemu rowniez z wyzywieniem- czerwone jabluszka sa male, slodkie i bardzo soczyste. Zwykle gustuje w kwasnych jablkach ale te sa przepyszne
Docieramy na teren dawnej huty. Jest tu sporo zruinowanych budynkow, w ostatnim stanie rozkladu, a raczej czesciej tu rozbiorki. Widac ze niszczenie obiektow odbywa sie czynnie z wykorzystaniem roznych sprzetow. Ktos chyba pozyskuje tu gruz do jakis swoich celow
Wsrod ruin, pryzm rumoszu i bezladnie rozrzuconych koparek dostrzegam napis "hotel". Ze co? Przecieramy oczy. Hotel jak byk. Z widokiem na ruiny i pylace pryzmy gruzu i piachu. Kto tu nocuje? Moze robotnicy zajmujacy sie rozbiorka huty? Dlaczego dzis jest niedziela a nie sobota! To wybitnie wyglada na miejsce gdzie buby chca spac! Ja tu wroce!
A tymczasem odwiedzamy gore Strach kolo Kozmic.
Jest tu spory nieczynny kamieniolom sjenitu. Miejsce jest ladne, widac slady po ogniskach. Ciekawe czy latem ludzie sie tu kapia? O tym ze jestesmy w Polsce przypomina tablica- teren prywatny, zakaz wstepu, wjazdu, kapieli, lowienia ryb itp itd. Ale to stoi od drogi. Idac od pol mozna zyc w blogiej nieswiadomosci i cieszyc sie tym milym dla oka miejscem
Kawalek jedziemy wzdluz drogi nr 8. Rowny asfalt, przepastne rowy, bijaca po oczach biel namalowanych pasow.. Wyjace tiry, smigajace limuzyny, mijanie sie na grubosc lakieru, byle dalej, byle szybciej, byle bardziej nerwowo. Nas to na szczescie w tej chwili nie dotyczy. Tak blisko, a tak daleko. Dwie drogi, dwa swiaty...
W Podlesiu Gornym mijamy stary folwark, czesciowo zamieszkany
Zmierzamy ku Kawiej Gorze na ktorej jest drewniana wieza widokowa wygladajaca na dosyc nowa
Z wiezy widac glownie pola, widok jest zadziwiajaco podobny do tego ktory mozna zaobserwowac spod wiezy
Wokol jesienne klimaty, troche tylko slonca brakuje
Spod wiezy schodzimy w dol schodami zrobionymi z podkladow kolejowych
Prowadza one na dno dawnego wyrobiska lupkow.
Jest tu wiata biesiadna, miejsce na ognisko i duzo rozwloczonych smieci. Albo zwierzyna sie do nich dobrala albo uczestnicy imprezy dostali jakiejs delirki i rzucali nimi na oslep we wszystkie strony
Kolejnym odwiedzonym miejscem sa okolice Szklar. Zwirowe drogi prowadza po lasach ktore dawniej byly terenem kopalni. Wszystko juz jednak pozarastalo, jakies oble pagorki sa pewnie dawnymi wyrobiskami
Przy drodze ktos zadbal o komfort turysty- zamiast twardych lawek jest kanapa!
Nie ma problemu rowniez z wyzywieniem- czerwone jabluszka sa male, slodkie i bardzo soczyste. Zwykle gustuje w kwasnych jablkach ale te sa przepyszne
Docieramy na teren dawnej huty. Jest tu sporo zruinowanych budynkow, w ostatnim stanie rozkladu, a raczej czesciej tu rozbiorki. Widac ze niszczenie obiektow odbywa sie czynnie z wykorzystaniem roznych sprzetow. Ktos chyba pozyskuje tu gruz do jakis swoich celow
Wsrod ruin, pryzm rumoszu i bezladnie rozrzuconych koparek dostrzegam napis "hotel". Ze co? Przecieramy oczy. Hotel jak byk. Z widokiem na ruiny i pylace pryzmy gruzu i piachu. Kto tu nocuje? Moze robotnicy zajmujacy sie rozbiorka huty? Dlaczego dzis jest niedziela a nie sobota! To wybitnie wyglada na miejsce gdzie buby chca spac! Ja tu wroce!
A tymczasem odwiedzamy gore Strach kolo Kozmic.
Jest tu spory nieczynny kamieniolom sjenitu. Miejsce jest ladne, widac slady po ogniskach. Ciekawe czy latem ludzie sie tu kapia? O tym ze jestesmy w Polsce przypomina tablica- teren prywatny, zakaz wstepu, wjazdu, kapieli, lowienia ryb itp itd. Ale to stoi od drogi. Idac od pol mozna zyc w blogiej nieswiadomosci i cieszyc sie tym milym dla oka miejscem
Kawalek jedziemy wzdluz drogi nr 8. Rowny asfalt, przepastne rowy, bijaca po oczach biel namalowanych pasow.. Wyjace tiry, smigajace limuzyny, mijanie sie na grubosc lakieru, byle dalej, byle szybciej, byle bardziej nerwowo. Nas to na szczescie w tej chwili nie dotyczy. Tak blisko, a tak daleko. Dwie drogi, dwa swiaty...
W Podlesiu Gornym mijamy stary folwark, czesciowo zamieszkany
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
laynn pisze:Współczuje noszenia nosidełka. Najgorsze co może być...
Podoba mi się to zdjęcie z wjazdem do folwarku.
Tego na szelkach? czemu? toperz mowi ze to mile miec na brzuchu taka ciepla kluske.Pod warunkiem ze mu akurat nie obslinia koszulki (ale zawsez mozna pieluszke podlozyc) No chyba ze masz na mysli koszyk samochodowy- to faktycznie zgadzam sie w pelni
Ostatnio zmieniony 2015-10-29, 21:25 przez buba, łącznie zmieniany 1 raz.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
laynn pisze:buba pisze:No chyba ze masz na mysli koszyk samochodowy- to faktycznie zgadzam sie w pelni
No to to dziadostwo!
.
Ja to wogole mam problem zeby 100 m to przeniesc, toperz jakos lepiej sobie radzi i ze 2km to przeniesie. Czasem nie przekladamy kabaka do nosidla jak do przejscia nie ma duzo a ona np. milo spi ze zal biedactwo co chwile budzic. Po za tym lepiej w tym koszyku zabrac niz w nosidle jak np. chce sie zrobic ognisko czy dluzszy postoj gdzies w terenie bo mozna postawic byle gdzie a nie sprawdzac czy jest sucho albo nie musiec patrzec co chwile czy sie nie skulala z karimaty, cos za cos.
laynn pisze:[
Ja w tym roku miałem pożyczone nosidełko na plecy, nawet po podwórku na bazie robiliśmy przymiarki, ale w te upały odpuściliśmy jednak wszelkie trasy...
Jak dla mnie to upaly sa dogodniejsze do wedrowek z dzieckiem ale pewnie dlatego ze dla mnie upaly sa dogodniejsze do wszystkiego
Ostatnio zmieniony 2015-10-29, 22:51 przez buba, łącznie zmieniany 1 raz.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
laynn pisze:buba pisze:Jak dla mnie to upaly sa dogodniejsze do wedrowek z dzieckiem ale pewnie dlatego ze dla mnie upaly sa dogodniejsze do wszystkiego
Pytanie czy kabaka? Moja miała ciężko w te upały...źle spała w nocy, w dzień, ech szkoda gadać...
Mam wrazenie ze kabak jest jeszcze bardziej cieplolubny jak ja... nie sadzilam ze jest to mozliwe a jednak.. upaly znosila swietnie, w koncu urodzila sie jak bylo 40 stopni wiec to stan dla niej naturalny. Raczej mam wrazenie ze czeka nas ciezka zima i ukladanie kabaka na piecu w chatkach
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
W pewna bardzo mglista sobote jedziemy sobie na wycieczke.
Juz gdzies za Ziebicami mgla zaczyna sie rozwiewac, wylazi slonce i niebieskie niebo. W Stolcu mijamy ruiny palacu, ktory dalej sie sypie ale ktos realizuje sie w remoncie okalajacego go muru.
a kawalek dalej posilamy sie przydroznymi owocami.
Tuptamy sobie polami na Skalki Stoleckie
Przestrzen nad nami wypelnia kwik ptactwa. Poczatkowo mamy wrazenie ze lataja one w kolko- raz w jedna strone, potem zas wracaja. Acz dluzej obserwujac wychodzi na to ze sie zbijaja w wieksze stada
Ostatni raz bylam tu w 2007 roku, teren przy skalach byl zarosniety. Teraz wszystko wykoszone, jakby ktos chcial tu zrobic boisko pilkarskie.
Skaly prezentuja sie sympatycznie, wsrod kolorowych drzew, poskrecanych sosen, ciekawych kamiennych deseni i pajeczyn okapujacych z porannej mgly. Pelno lata jakis zapoznionych owadow ktore sie pobudzily od cieplych promieni slonca. Pod okapem skalnym ktos zaaranzowal fajne miejsce ogniskowe z ktorego nie omieszkamy pozniej skorzystac.
Poki co odwiedzam sobie jaskinie. Jedna z nich przestronna, sloneczna zacheca do zanocowania w niej, nawet wieksza grupa.
Kawalek dalej w lesie mozna zajrzec do kolejnej dziury
Glowny korytarz drugiej jaskini jest niestety zamkniety na glucho krata- i to podwojna. Niesamowite jak niektorym oblednie zalezy na tym aby takie miejsca bylo niedostepne. Ze wydatkuje sie czas i pieniadze tylko po to aby innym utrudnic zycie.. W srodku lezy kartka ze jaskinia od listopada do maja jest zamknieta- coz jest jeszcze pazdziernik.. Poza tym jakos nie wyglada ze miesiac temu bylo otwarte...
Jest tez kilka bocznych niskich korytarzykow ale nie wlaze nimi daleko bo mi sie nie chce czolgac.
Mgla niebawem powraca. Robi sie ciemno, chlodno i jakos tak tajemniczo.
Zapodajemy ogniskowy obiad pod daszkiem dzieki ktoremu nawet deszcz nie bylby nam straszny
Miejsce opuszczamy niedlugo przed zmrokiem, a mgla z minuty na minute gescieje coraz bardziej.
Juz gdzies za Ziebicami mgla zaczyna sie rozwiewac, wylazi slonce i niebieskie niebo. W Stolcu mijamy ruiny palacu, ktory dalej sie sypie ale ktos realizuje sie w remoncie okalajacego go muru.
a kawalek dalej posilamy sie przydroznymi owocami.
Tuptamy sobie polami na Skalki Stoleckie
Przestrzen nad nami wypelnia kwik ptactwa. Poczatkowo mamy wrazenie ze lataja one w kolko- raz w jedna strone, potem zas wracaja. Acz dluzej obserwujac wychodzi na to ze sie zbijaja w wieksze stada
Ostatni raz bylam tu w 2007 roku, teren przy skalach byl zarosniety. Teraz wszystko wykoszone, jakby ktos chcial tu zrobic boisko pilkarskie.
Skaly prezentuja sie sympatycznie, wsrod kolorowych drzew, poskrecanych sosen, ciekawych kamiennych deseni i pajeczyn okapujacych z porannej mgly. Pelno lata jakis zapoznionych owadow ktore sie pobudzily od cieplych promieni slonca. Pod okapem skalnym ktos zaaranzowal fajne miejsce ogniskowe z ktorego nie omieszkamy pozniej skorzystac.
Poki co odwiedzam sobie jaskinie. Jedna z nich przestronna, sloneczna zacheca do zanocowania w niej, nawet wieksza grupa.
Kawalek dalej w lesie mozna zajrzec do kolejnej dziury
Glowny korytarz drugiej jaskini jest niestety zamkniety na glucho krata- i to podwojna. Niesamowite jak niektorym oblednie zalezy na tym aby takie miejsca bylo niedostepne. Ze wydatkuje sie czas i pieniadze tylko po to aby innym utrudnic zycie.. W srodku lezy kartka ze jaskinia od listopada do maja jest zamknieta- coz jest jeszcze pazdziernik.. Poza tym jakos nie wyglada ze miesiac temu bylo otwarte...
Jest tez kilka bocznych niskich korytarzykow ale nie wlaze nimi daleko bo mi sie nie chce czolgac.
Mgla niebawem powraca. Robi sie ciemno, chlodno i jakos tak tajemniczo.
Zapodajemy ogniskowy obiad pod daszkiem dzieki ktoremu nawet deszcz nie bylby nam straszny
Miejsce opuszczamy niedlugo przed zmrokiem, a mgla z minuty na minute gescieje coraz bardziej.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Uwielbiam takie widowiska;)buba pisze:Przestrzen nad nami wypelnia kwik ptactwa. Poczatkowo mamy wrazenie ze lataja one w kolko- raz w jedna strone, potem zas wracaja. Acz dluzej obserwujac wychodzi na to ze sie zbijaja w wieksze stada
Mgła też Wam piękne przedstawienie zaprezentowałabuba pisze:Mgla niebawem powraca. Robi sie ciemno, chlodno i jakos tak tajemniczo.
Ostatnio zmieniony 2015-11-06, 18:48 przez Vlado, łącznie zmieniany 1 raz.
Vlado pisze:
Przestrzen nad nami wypelnia kwik ptactwa. Poczatkowo mamy wrazenie ze lataja one w kolko- raz w jedna strone, potem zas wracaja. Acz dluzej obserwujac wychodzi na to ze sie zbijaja w wieksze stada
Uwielbiam takie widowiska;)
Ja tez! acz wole wiosna niz jesienia bo to jest takie weselsze jak te ptaki wracaja! i zwykle to zapowiedz ze zima juz nie wroci!
Najmilej wspominam jak 4 lata temu siedzielismy chyba kilka godzin na gorce- haldzie nad kamieniolomem w Rusku kolo Strzegomia a klucze lecialy jeden za drugim, bylo ich kilkadziesiat, po czterdziestym ktoryms przestalismy liczyc. Ciezko to bylo ujac na zdjeciach, trzeba by bylo filmik nagrac jak to lecialo i kwiczalo przez pare godzin
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 54 gości