Trylinka i mirabelki czyli polska daleka polnoc
Gdy małe były małe mieliśmy sporo ubranek ze zrzutów , które pochodziły z ciucholandów , większość z nich była niezwykle trwała , ładna , z dobrych materiałów i oryginalna we wzornictwie .
Nie wiem jak w Waszym regionie , ale u nas "zrzuty" ubranek dziecięcych to jest norma .Miejsca mamy sporo , to przyjmowaliśmy ile było i były czasy , że przez miesiąc dzieciakowi się ubranko nie powtórzyło
Nie wiem jak w Waszym regionie , ale u nas "zrzuty" ubranek dziecięcych to jest norma .Miejsca mamy sporo , to przyjmowaliśmy ile było i były czasy , że przez miesiąc dzieciakowi się ubranko nie powtórzyło
A te zrzuty to znaczy ze od jakis znajomych po ich dzieciakach? to ja takowych nie trafilam. Wiekszosc moich znajomych dzieci nie posiada (albo posiada dorosle) a ci co sie takowych dorobili tak zwykle zmienili swiatopoglad i zwyczaje ze nam sie drogi rozeszly...
My ogolnie i od kiedy takie przybytki istnieja kupujemy wiekszosc ubran w ciucholandach wiec i dla kabaczka nie moze byc inaczej. Ladne, ciekawe, trwale i niedrogie. Pare ubranek kupilam w zwyklym sklepie to po paru praniach sie rozlazly, wyciagnely, skurczyly albo nadruki zlazly. Pewnie mysla ze niemowle szybko rosnie to i dobra jakosc zbyteczna bo szybko w kibel pojdzie? A w lumpeksach kopie namietnie i ja i moja mama i babcia (sport to widac juz pokoleniowy) a i kolezanki mam o takich zwyczajach wiec czasem cos przyrzuca. Zatem kabak juz wyekwipowany przynajmniej do drugiego roku zycia i w szafach sie nie miesci (ja niestety mam notoryczny problem z miejscem). Ma juz nawet buty w gory acz stopka jeszcze dwa raza do nich za mala
My ogolnie i od kiedy takie przybytki istnieja kupujemy wiekszosc ubran w ciucholandach wiec i dla kabaczka nie moze byc inaczej. Ladne, ciekawe, trwale i niedrogie. Pare ubranek kupilam w zwyklym sklepie to po paru praniach sie rozlazly, wyciagnely, skurczyly albo nadruki zlazly. Pewnie mysla ze niemowle szybko rosnie to i dobra jakosc zbyteczna bo szybko w kibel pojdzie? A w lumpeksach kopie namietnie i ja i moja mama i babcia (sport to widac juz pokoleniowy) a i kolezanki mam o takich zwyczajach wiec czasem cos przyrzuca. Zatem kabak juz wyekwipowany przynajmniej do drugiego roku zycia i w szafach sie nie miesci (ja niestety mam notoryczny problem z miejscem). Ma juz nawet buty w gory acz stopka jeszcze dwa raza do nich za mala
Ostatnio zmieniony 2015-10-19, 11:58 przez buba, łącznie zmieniany 1 raz.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Rano juz nie ma pod pomnikiem “patriotycznego przescieradla”
Wycieczke zaczynamy od Lidzbarka Warminskiego. W miasteczku jest duzy zamek biskupi ktory podobno jest stary acz wyglada jakby go dopiero co zbudowali. Cegielki rowne, wypolerowane, wszystko pod linijke. Widac tego wciaz malo bo nadal trwaja prace remontowe- pol zamku siedzi w rusztowaniach.
Plus jeden taki z tych remontow ze sporo ludzi ma prace. Robotnicy z tego korzystaja i milo spedzaja czas.
Kolo poludnia pochmurne niebo sie przeciera, wylazi slonce i robi sie przyjemnie. Mozna sie powygrzewac na podzamkowych armatach.
W miasteczku jest tez baszta ktora w odroznieniu od zamku wyglada na stara
no i mozna uzyc na roznorakich okienkach
Nabywamy 4 piwa z browaru Gosciszewo. Pszeniczne i wedzone pyszne, dwa pozostale nieszczegolne jakies.
W calym rejonie jest sporo kosciolow o wygladzie zamkowo- obronnym. Czerwona cegla, gruby mur, warowne baszty:
Kierwiny
Galiny
Wozławki
W rejonie Trutnowa na chybil- trafil wjezdzamy w platanine polnych drog. Zakladamy ze gdzies wyjedziemy- zadnej z tych drog nie mamy na mapie, bo z tego regionu nie udalo nam sie kupic nic dokladniejszego jak atlas samochodowy. Sa wiec rozne fajne kapliczki, wypasy bydelka i wioski ktore nawet nie wiem jak sie nazywaja bo tabliczek tam nie ma.
Krowy miewaja ciekawe cieniowane umaszczenie
Udaje nam sie dojechac do Galin gdzie jest palac przerobiony na hotel i ogolnie teren nie za przyjemny. Nawet platny parking tu maja ale jest po sezonie wiec ciecia- reketiera na szczescie wymiotlo. Skoro juz jestesmy to obejrzymy palac. Czesc przypalacowych zabudowan porasta gesty bujny bluszcz.
Potem znow wjezdzamy w sympatyczniejszy teren- ujety w trojkat miedzy Galinami, Bartoszycami i Maszewami. Tutaj trylinką wykladane sa nie tylko placyki przed sklepami czy pegieerowską zabudową- ale cale dlugie kilometry drog!
Bywa tez czasem inna nawierzchnia a przydrozne krzyze i chmury przegladaja sie w glebokich kaluzach
Tu rowniez wpadamy na dwa palacyki
Glitajny
Lusiny
Okolica obfituje w koty.
Wsrod nich sa chyba jacys uchodzcy z Kaliningradu- bo w Polsce zwykle dachowce nie maja takich pieknych ogonow!
Kolejnego dnia suniemy na wschod i od razu udaje nam sie zgubic bo nie jedziemy na Wozławki tylko na Jeziorany. Probujemy to wyprostowac odbijajac na Frankowo. Jednak przeznaczenia nie da sie oszukac. Ładujemy sie w takie zadupia i drogi ze prawdopodobienstwo utopienia skodusi w bagnie zdaje sie byc stuprocentowe.
W okolicy Wólki Szlacheckiej zarzadzamy wiec odwrot. Tym samym szybka zmiana planow- zamiast szukac palacykow pod Sępopolem kierujemy sie na Reszel.
Na calej Warmii i Mazurach wystepuje ogromny i walacy po oczach kolorem nadrzewny grzyb. U nas takiego nie widzialam.
Zamek w Reszlu jest dziwny. Niby turystyczny- muzeum, knajpa, sklepy z pamiatkami. Ale jestesmy tu sami, nie ma innych zwiedzajacych. Ba! nawet osoba sprzedajaca bilety na wieze i do podziemi tez gdzies wyparowala i zwiedzanie mamy gratisowe.
Dominuje rudawa czerwien
Łazimy wiec powoli, na spokojnie, zagladajac w rozne zakamarki. Kretymi schodkami wpelzamy na baszte i rozne kruzganki, gdzie za towarzyszy mamy sporo gruchajacych golebi. Ale sa one troche inne niz te ktore obsrywaja wiekszosc miast- szczuplejsze i maja bardziej rozowawe piorka.
Jest tez inne ptactwo
Z baszty sa widoki na cale miasteczko
W podziemiach
Toperz z aureola
W zamkowej knajpie zjadamy sielawe. O dziwo ceny maja tu calkiem przystepne.
W Świetej Lipce mijamy rozowy kosciol i wielki bazar na ktorym mozna kupic wszystko od fosforyzujacych rozancow po gadajace pokemony.
W Staniewie ruiny czegos kamiennego zasypane dzis kwasnymi jablkami
I widoczki jakies takie polnocne
W Bezlawkach kosciol ktory dawniej byl zamkiem, a przynajmniej tak twierdzi moja mapa
Po rowach kolysza sie łany rudbekii a gdzies w tle snuja zapachy jesieni- dym wypalanych traw…
W Stachowiznie- opuszczony dworek
W okolicy wystepuja cale ławice krow- tyle na raz to ja jeszcze w Polsce nie widzialam
I znow dzien nam sie konczy za wczesnie.. Znow beda brzydkie, ciemne zdjecia.. A po drodze jeszcze dworek w Rowninie- taki do zwiedzania pozna jesienia- zarosly tak ze z drogi latwo go przeoczyc
Dopiero po przesadzeniu plotu i podejsciu od zadniej strony cos widac
W Drogoszach jest wielki palac. Prywatny, ale co jest super- mozna go zwiedzac, po wczesniejszym telefonicznym umowieniu sie z wlascicielem! Rzadki i mily przypadek, a nie "moje to ogrodzic, spuscic psy i wszyscy won"
My tymczasem wypatrzylismy jakies ruinki za jeziorem. Ni to kosciol- ni stodola.
Nabywamy tez lokalne piwo, w smaku dupy nie urywa ale ma ladny kapsel!
Na nocleg kierujemy sie w strone Kętrzyna
cdn
Wycieczke zaczynamy od Lidzbarka Warminskiego. W miasteczku jest duzy zamek biskupi ktory podobno jest stary acz wyglada jakby go dopiero co zbudowali. Cegielki rowne, wypolerowane, wszystko pod linijke. Widac tego wciaz malo bo nadal trwaja prace remontowe- pol zamku siedzi w rusztowaniach.
Plus jeden taki z tych remontow ze sporo ludzi ma prace. Robotnicy z tego korzystaja i milo spedzaja czas.
Kolo poludnia pochmurne niebo sie przeciera, wylazi slonce i robi sie przyjemnie. Mozna sie powygrzewac na podzamkowych armatach.
W miasteczku jest tez baszta ktora w odroznieniu od zamku wyglada na stara
no i mozna uzyc na roznorakich okienkach
Nabywamy 4 piwa z browaru Gosciszewo. Pszeniczne i wedzone pyszne, dwa pozostale nieszczegolne jakies.
W calym rejonie jest sporo kosciolow o wygladzie zamkowo- obronnym. Czerwona cegla, gruby mur, warowne baszty:
Kierwiny
Galiny
Wozławki
W rejonie Trutnowa na chybil- trafil wjezdzamy w platanine polnych drog. Zakladamy ze gdzies wyjedziemy- zadnej z tych drog nie mamy na mapie, bo z tego regionu nie udalo nam sie kupic nic dokladniejszego jak atlas samochodowy. Sa wiec rozne fajne kapliczki, wypasy bydelka i wioski ktore nawet nie wiem jak sie nazywaja bo tabliczek tam nie ma.
Krowy miewaja ciekawe cieniowane umaszczenie
Udaje nam sie dojechac do Galin gdzie jest palac przerobiony na hotel i ogolnie teren nie za przyjemny. Nawet platny parking tu maja ale jest po sezonie wiec ciecia- reketiera na szczescie wymiotlo. Skoro juz jestesmy to obejrzymy palac. Czesc przypalacowych zabudowan porasta gesty bujny bluszcz.
Potem znow wjezdzamy w sympatyczniejszy teren- ujety w trojkat miedzy Galinami, Bartoszycami i Maszewami. Tutaj trylinką wykladane sa nie tylko placyki przed sklepami czy pegieerowską zabudową- ale cale dlugie kilometry drog!
Bywa tez czasem inna nawierzchnia a przydrozne krzyze i chmury przegladaja sie w glebokich kaluzach
Tu rowniez wpadamy na dwa palacyki
Glitajny
Lusiny
Okolica obfituje w koty.
Wsrod nich sa chyba jacys uchodzcy z Kaliningradu- bo w Polsce zwykle dachowce nie maja takich pieknych ogonow!
Kolejnego dnia suniemy na wschod i od razu udaje nam sie zgubic bo nie jedziemy na Wozławki tylko na Jeziorany. Probujemy to wyprostowac odbijajac na Frankowo. Jednak przeznaczenia nie da sie oszukac. Ładujemy sie w takie zadupia i drogi ze prawdopodobienstwo utopienia skodusi w bagnie zdaje sie byc stuprocentowe.
W okolicy Wólki Szlacheckiej zarzadzamy wiec odwrot. Tym samym szybka zmiana planow- zamiast szukac palacykow pod Sępopolem kierujemy sie na Reszel.
Na calej Warmii i Mazurach wystepuje ogromny i walacy po oczach kolorem nadrzewny grzyb. U nas takiego nie widzialam.
Zamek w Reszlu jest dziwny. Niby turystyczny- muzeum, knajpa, sklepy z pamiatkami. Ale jestesmy tu sami, nie ma innych zwiedzajacych. Ba! nawet osoba sprzedajaca bilety na wieze i do podziemi tez gdzies wyparowala i zwiedzanie mamy gratisowe.
Dominuje rudawa czerwien
Łazimy wiec powoli, na spokojnie, zagladajac w rozne zakamarki. Kretymi schodkami wpelzamy na baszte i rozne kruzganki, gdzie za towarzyszy mamy sporo gruchajacych golebi. Ale sa one troche inne niz te ktore obsrywaja wiekszosc miast- szczuplejsze i maja bardziej rozowawe piorka.
Jest tez inne ptactwo
Z baszty sa widoki na cale miasteczko
W podziemiach
Toperz z aureola
W zamkowej knajpie zjadamy sielawe. O dziwo ceny maja tu calkiem przystepne.
W Świetej Lipce mijamy rozowy kosciol i wielki bazar na ktorym mozna kupic wszystko od fosforyzujacych rozancow po gadajace pokemony.
W Staniewie ruiny czegos kamiennego zasypane dzis kwasnymi jablkami
I widoczki jakies takie polnocne
W Bezlawkach kosciol ktory dawniej byl zamkiem, a przynajmniej tak twierdzi moja mapa
Po rowach kolysza sie łany rudbekii a gdzies w tle snuja zapachy jesieni- dym wypalanych traw…
W Stachowiznie- opuszczony dworek
W okolicy wystepuja cale ławice krow- tyle na raz to ja jeszcze w Polsce nie widzialam
I znow dzien nam sie konczy za wczesnie.. Znow beda brzydkie, ciemne zdjecia.. A po drodze jeszcze dworek w Rowninie- taki do zwiedzania pozna jesienia- zarosly tak ze z drogi latwo go przeoczyc
Dopiero po przesadzeniu plotu i podejsciu od zadniej strony cos widac
W Drogoszach jest wielki palac. Prywatny, ale co jest super- mozna go zwiedzac, po wczesniejszym telefonicznym umowieniu sie z wlascicielem! Rzadki i mily przypadek, a nie "moje to ogrodzic, spuscic psy i wszyscy won"
My tymczasem wypatrzylismy jakies ruinki za jeziorem. Ni to kosciol- ni stodola.
Nabywamy tez lokalne piwo, w smaku dupy nie urywa ale ma ladny kapsel!
Na nocleg kierujemy sie w strone Kętrzyna
cdn
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Cześć
Piękny ten dzionek .
Pierwsze to strasznie zadraszczam sielawy , to dla mnie chyba nr 1 z ryb smażonych
Kilka świetnych zdjęć , np to z bydłem , to z oknami i jeszcze parę . Co do tych okien którymi się zachwycasz , dla mnie to jakiś "sen pijanego murarza " , powstawiali co było na stanie
Reszel zdecydowanie bardziej klimatyczny od Lidzbarka , widok z góry na miasteczko , odlotowy.
A ten piękny grzyb to silny pasożyt , ale młode owocniki odpowiednio przygotowane są jadalne.
A te piękne kwiaty podobne do rudbekii to słonecznik bulwiasty
Te frapujące ruiny wyglądają jednak na jakiś budynek związany z religią , ciekawe.
PS.: Tak "zrzutami" nazywamy przekazywanie sobie wzajem ubranek , czasem innego sprzętu dla dzieci. My dostawaliśmy trochę od rodziny a większość od znajomych a ponieważ dość późno wzięliśmy się za rozmnażanie to była groźba że zostaniemy ze sporym majdanem ubranek , ale na szczęście poznaliśmy młodsze pokolenia i poszło w świat
Piękny ten dzionek .
Pierwsze to strasznie zadraszczam sielawy , to dla mnie chyba nr 1 z ryb smażonych
Kilka świetnych zdjęć , np to z bydłem , to z oknami i jeszcze parę . Co do tych okien którymi się zachwycasz , dla mnie to jakiś "sen pijanego murarza " , powstawiali co było na stanie
Reszel zdecydowanie bardziej klimatyczny od Lidzbarka , widok z góry na miasteczko , odlotowy.
A ten piękny grzyb to silny pasożyt , ale młode owocniki odpowiednio przygotowane są jadalne.
A te piękne kwiaty podobne do rudbekii to słonecznik bulwiasty
Te frapujące ruiny wyglądają jednak na jakiś budynek związany z religią , ciekawe.
PS.: Tak "zrzutami" nazywamy przekazywanie sobie wzajem ubranek , czasem innego sprzętu dla dzieci. My dostawaliśmy trochę od rodziny a większość od znajomych a ponieważ dość późno wzięliśmy się za rozmnażanie to była groźba że zostaniemy ze sporym majdanem ubranek , ale na szczęście poznaliśmy młodsze pokolenia i poszło w świat
Ja też sporo ciuchów podostawałem, od kuzynki żony (córa o rok starsza), jej koleżanki z pracy(chłopak o rok starszy-więc jak była na spacerze w niebieskiej czapce to myśleli wszyscy, że to chłopak), czy od kolegi mojego z pracy. Kuzynka sporo rzeczy kupowała w lumpku, sporo nawet nowych. Choć i my pokupowaliśmy w marketach (osioł czy inny francuz) i o dziwo na prawdę fajne i trwałe a cenowo nisko (np pajacyki itp).
Wózek, gondolę z nosidełkiem również, tyle że szwagrowi się córa urodziła, więc spacerówkę i fotelik kupiliśmy, bo pożyczając kolejny sprzęt i tak za rok trza by oddać.
Zresztą zarówno przewijak, masę zabawek i innego osprzętu dostaliśmy, za jesteśmy wdzięczni .
Wózek, gondolę z nosidełkiem również, tyle że szwagrowi się córa urodziła, więc spacerówkę i fotelik kupiliśmy, bo pożyczając kolejny sprzęt i tak za rok trza by oddać.
Zresztą zarówno przewijak, masę zabawek i innego osprzętu dostaliśmy, za jesteśmy wdzięczni .
laynn pisze:Zresztą zarówno przewijak,
Pierwsze slysze o czyms takim- nazwa wprawdzie sugeruje do czego moze sluzyc To jest jakies zautomatyzowane? w sensie jak zmywarka?
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
buba pisze:laynn pisze:Zresztą zarówno przewijak,
Pierwsze slysze o czyms takim- nazwa wprawdzie sugeruje do czego moze sluzyc To jest jakies zautomatyzowane? w sensie jak zmywarka?
Bubo świetnym dowcipem rozpoczynam dzionek
U mnie na strychu chyba jeden pozostał , bo w ferworze "przyjęć" wzięliśmy dwa
Krzyś66 pisze:buba pisze:laynn pisze:Zresztą zarówno przewijak,
Pierwsze slysze o czyms takim- nazwa wprawdzie sugeruje do czego moze sluzyc To jest jakies zautomatyzowane? w sensie jak zmywarka?
Bubo świetnym dowcipem rozpoczynam dzionek
U mnie na strychu chyba jeden pozostał , bo w ferworze "przyjęć" wzięliśmy dwa
Biorac pod uwage co wypluwa internet to ta szumna nazwa zwa zwykla szafke lub materacyk. Po tym co sie nasluchalam w szpitalu od roznych dziewczyn- o elektronicznych nianiach, misiach szumisiach, autoklawach do naczyn jakich w aptece nie mamy, czy matach ktore kontroluja czy dziecko oddycha- to chyba juz wszystko jest mozliwe. I pomyslalam ze moze technika stanela na takim poziomie ze wklada sie do pudelka dziecko, naciska czerwony guzik z pilota i wyskakuje przewiniete?
Przemysl "dzieciowy" poszedl chyba duzo dalej na trzepaniu kasy na niepotrzebnych rzeczach i rozbuchanej konsupcji niz "gorski". A moze podobnie?
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
O niektórych co piszesz nie słyszałem , szumisia widziałem naocznie bo w ndz wizytowała nas córka siostry z swym małym.
Przewijak to taka "stolnica" , ma z trzech stron płotek aby male się nie wyturlało a na spodzie materacyk(lub bez niego) , jest lekkie .
Z dzieciowych sprzętów sobie przypomniałem .Pierwszy wyjazd z naszym 3 miesięcznym , wanienka classic do malucha ... na siłę by weszła ale po co . Kupiliśmy zwykły, tani , kąpielowy basenik .Średnica około 1m , dmuchany boczek wysokości około 10-15cm , basenik obsłużył obu chłopaków na wielu wyjazdach.
Przewijak to taka "stolnica" , ma z trzech stron płotek aby male się nie wyturlało a na spodzie materacyk(lub bez niego) , jest lekkie .
Z dzieciowych sprzętów sobie przypomniałem .Pierwszy wyjazd z naszym 3 miesięcznym , wanienka classic do malucha ... na siłę by weszła ale po co . Kupiliśmy zwykły, tani , kąpielowy basenik .Średnica około 1m , dmuchany boczek wysokości około 10-15cm , basenik obsłużył obu chłopaków na wielu wyjazdach.
Krzyś66 pisze:Kupiliśmy zwykły, tani , kąpielowy basenik
dobry patent, poki co kabak na wyjazdach kapany jest w miednicy lub w misce na zupe - ale troche przestaje sie miescic, zwlaszcza w tej drugiej
Chyba kupie taka rybke- bedzie tez jako lodeczka do plywania na lato!
http://allegro.pl/duza-dmuchana-wanienk ... 23497.html
Ostatnio zmieniony 2015-10-20, 14:25 przez buba, łącznie zmieniany 1 raz.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
buba pisze:Pierwsze slysze o czyms takim- nazwa wprawdzie sugeruje do czego moze sluzyc To jest jakies zautomatyzowane? w sensie jak zmywarka?
No a co???Mi myło, że...
no dobra, Krzysiek wyjaśnił, tu wklejam zdjęcie :
buba pisze:Chyba kupie taka rybke- bedzie tez jako lodeczka do plywania na lato!
Moja siedziała w zwykłej misce w te upały i się świetnie bawiła...
Z takich dzieciowych sprzętów dostaliśmy jeszcze krzesło:
Na nocleg zatrzymujemy sie w bursie Zespolu Szkol Budowlanych w Ketrzynie.
Tanio, fajnie, swojsko. Staje mi przed oczami akademik geografii w Sosnowcu gdzie nieraz przychodzilam na imprezy, nie calkiem legalnie, probujac przechytrzyc pania w stylonowym fartuszku w kwiatki, ktora to calego tego bajzlu pilnowala. Ale na szczescie byla przekupna Tu tez maja takie babki w identycznych wdziankach , charakterystycznych dla pan sprzatajacych jak Polska dluga i szeroka. Te tez sa czujne- dwoch podrostkow nie zostaje wypuszczonych po 22 na miasto. Ze skwaszonymi minami wracaja do pokoi. Przyszli z pustymi rekoma to maja za swoje W pokoju mamy plytki PCV o charakterystycznym deseniu jakby je obsraly golebie. Jejku- jak ja juz ich dawno nie widzialam!
Dzis kabaki podrozuja w nabrzusznym plecaczku
Rano zwiedzamy bazylike w Ketrzynie, ktora wyglada jak zamek.
Mozna wejsc na wieze skad rozciaga sie widok na okolice i transport czolgow i innych pojazdow wojskowych.
Na wieze idzie sie normalnie schodami,
a potem jest jeszcze kilka drabin prowadzacych pod sam strop. Wylaze do samego konca a tam czeka mnie rozczarowanie- nie ma zadnego okienka ani dziury w stropie aby sobie wyjrzec Jest tylko krzeselko na ktorym moze spoczac strudzony i rozgoryczony brakiem widokow wspinacz
Obok jest jeszcze plebania ktora tez wyglada jak zamek.
Na tylach jakiejs opuszczonej fabryczki (ktora tez wyglada jak zamek) szukamy mechanika zeby nam dolal oleju do skrzyni biegow ktora to zaczyna nam spiewac w tonacjach ktore sugeruja ze moze byc mocno spragniona
Jest tez zamek ktory przy bazylice, plebani i fabryczce wydaje sie jakis taki mikry i nijaki.
Przez podmokle lasy suniemy sobie dalej
Jedziemy do Gierlozy, kwatery Hitlera zwanej Wilczym Szancem. Miejsce to jest zdecydowanie turystyczne, obiletowane i mozna zwiedzac je z przewodnikiem (co na szczescie nie jest konieczne). Po lesie sa wyznakowane szlaki a na parkingu przewalaja sie wycieczki z niemieckimi emerytami i wycieczkami szkolnymi. Widzac to wszystko jestem pelna najgorszych przeczuc. Poczatek trasy wyglada rzeczywiscie nieszczegolnie- asfaltowe alejki, wielkie tablice… Ale im dalej w las tym lepiej i tym bardziej oczy wylaza mi na szypulkach jako ze sie spodziewalam nudnego muzeum wylizanego na potrzeby przybyszy zza zachodniej granicy i rodzinnych spacerow w bialych bucikach. A tymczasem tutejsze bunkry sa po prostu przefajne. Omszale budynki roznych rozmiarow zjada roslinnosc. Wycieczki gdzies sie gubia po drodze, obszar jest spory wiec wiekszosc trasy lazimy sami wsrod szumu jesiennego lasu. Wiekszosc bunkrow byla wysadzona w 45 roku przed wkroczeniem Sowietow, wiec rozne sciany wisza krzywo, lezy rozsypany beton a ich uszkodzona konstrucja zaczyna przypominac naturalne skaly a nie obiekt stworzony reka czlowieka. Raz po raz mam skojarzenia ze Skalnymi Miastami w Czechach. (tylko tam troche mniej zelaza ze skal sterczalo
Zreszta ten sposob podpierania skal tez mi sie z sudeckimi okolicami kojarzy.
Sporo tu tez roznych naciekow "jaskiniowych"
Duza czesc rozsianych po lesie budunkow to wielkie betonowe gmachy bez okien. Niektore maja podwojne sciany , czyli jakby jeden bunkier siedzial w drugim. Stropy ponoc w niektorych dochodzily do 7 metrow grubosci. Byly tu obiekty mieszkalne, magazyny, kasyna, basen, sauna, archiwa, garaze- cale miasto,niegdys komfortowo urzadzone coby Hitlerowi bylo wygodnie i cieplo w dupke.
Fajne maja tu np. kraty- ktore sa raczej sugestia niz bariera przed chodzeniem za nie. Fajnie jakby takie montowali np. na MRU
Slonce zachodzi dzis za wiatrakami...
Wieczorem odwiedzamy jeszcze zamek w Barcianach ktory bylby rewelacyjny gdyby dalo sie wejsc do srodka. Niestety jest szczelnie wyzamykany.
Jedynie przez szpare w bramie mozna zerknac na zarosly chwastami dziedziniec, a ja oczyma wyobrazni juz tam widze nasz namiot!
Ciekawy jest wkomponowany w zamek calkiem wspolczesny budynek mieszkalny, dzis opuszczony i takze zabity na glucho.
Kolejnego dnia staje nam przed oczami mieszanina roznych ladnych obrazkow:
Rodzinna orka- bedaca nie tylko sposobem na zajmowanie sie polem ale takze wycieczką na plugu dla zon i dzieciakow
Potem babka z przychowkiem sie ulatnia a faceci musza naprawic zepsuty traktor..
A wokol falujace morze plowo-brunatnych pol…
Jest tez przystanek PKS na palach
oraz wlasciwy znak we wlasciwym miejscu
I wszedzie drogi z trylinki
i trylinkowe skrzyzowania
cdn
Tanio, fajnie, swojsko. Staje mi przed oczami akademik geografii w Sosnowcu gdzie nieraz przychodzilam na imprezy, nie calkiem legalnie, probujac przechytrzyc pania w stylonowym fartuszku w kwiatki, ktora to calego tego bajzlu pilnowala. Ale na szczescie byla przekupna Tu tez maja takie babki w identycznych wdziankach , charakterystycznych dla pan sprzatajacych jak Polska dluga i szeroka. Te tez sa czujne- dwoch podrostkow nie zostaje wypuszczonych po 22 na miasto. Ze skwaszonymi minami wracaja do pokoi. Przyszli z pustymi rekoma to maja za swoje W pokoju mamy plytki PCV o charakterystycznym deseniu jakby je obsraly golebie. Jejku- jak ja juz ich dawno nie widzialam!
Dzis kabaki podrozuja w nabrzusznym plecaczku
Rano zwiedzamy bazylike w Ketrzynie, ktora wyglada jak zamek.
Mozna wejsc na wieze skad rozciaga sie widok na okolice i transport czolgow i innych pojazdow wojskowych.
Na wieze idzie sie normalnie schodami,
a potem jest jeszcze kilka drabin prowadzacych pod sam strop. Wylaze do samego konca a tam czeka mnie rozczarowanie- nie ma zadnego okienka ani dziury w stropie aby sobie wyjrzec Jest tylko krzeselko na ktorym moze spoczac strudzony i rozgoryczony brakiem widokow wspinacz
Obok jest jeszcze plebania ktora tez wyglada jak zamek.
Na tylach jakiejs opuszczonej fabryczki (ktora tez wyglada jak zamek) szukamy mechanika zeby nam dolal oleju do skrzyni biegow ktora to zaczyna nam spiewac w tonacjach ktore sugeruja ze moze byc mocno spragniona
Jest tez zamek ktory przy bazylice, plebani i fabryczce wydaje sie jakis taki mikry i nijaki.
Przez podmokle lasy suniemy sobie dalej
Jedziemy do Gierlozy, kwatery Hitlera zwanej Wilczym Szancem. Miejsce to jest zdecydowanie turystyczne, obiletowane i mozna zwiedzac je z przewodnikiem (co na szczescie nie jest konieczne). Po lesie sa wyznakowane szlaki a na parkingu przewalaja sie wycieczki z niemieckimi emerytami i wycieczkami szkolnymi. Widzac to wszystko jestem pelna najgorszych przeczuc. Poczatek trasy wyglada rzeczywiscie nieszczegolnie- asfaltowe alejki, wielkie tablice… Ale im dalej w las tym lepiej i tym bardziej oczy wylaza mi na szypulkach jako ze sie spodziewalam nudnego muzeum wylizanego na potrzeby przybyszy zza zachodniej granicy i rodzinnych spacerow w bialych bucikach. A tymczasem tutejsze bunkry sa po prostu przefajne. Omszale budynki roznych rozmiarow zjada roslinnosc. Wycieczki gdzies sie gubia po drodze, obszar jest spory wiec wiekszosc trasy lazimy sami wsrod szumu jesiennego lasu. Wiekszosc bunkrow byla wysadzona w 45 roku przed wkroczeniem Sowietow, wiec rozne sciany wisza krzywo, lezy rozsypany beton a ich uszkodzona konstrucja zaczyna przypominac naturalne skaly a nie obiekt stworzony reka czlowieka. Raz po raz mam skojarzenia ze Skalnymi Miastami w Czechach. (tylko tam troche mniej zelaza ze skal sterczalo
Zreszta ten sposob podpierania skal tez mi sie z sudeckimi okolicami kojarzy.
Sporo tu tez roznych naciekow "jaskiniowych"
Duza czesc rozsianych po lesie budunkow to wielkie betonowe gmachy bez okien. Niektore maja podwojne sciany , czyli jakby jeden bunkier siedzial w drugim. Stropy ponoc w niektorych dochodzily do 7 metrow grubosci. Byly tu obiekty mieszkalne, magazyny, kasyna, basen, sauna, archiwa, garaze- cale miasto,niegdys komfortowo urzadzone coby Hitlerowi bylo wygodnie i cieplo w dupke.
Fajne maja tu np. kraty- ktore sa raczej sugestia niz bariera przed chodzeniem za nie. Fajnie jakby takie montowali np. na MRU
Slonce zachodzi dzis za wiatrakami...
Wieczorem odwiedzamy jeszcze zamek w Barcianach ktory bylby rewelacyjny gdyby dalo sie wejsc do srodka. Niestety jest szczelnie wyzamykany.
Jedynie przez szpare w bramie mozna zerknac na zarosly chwastami dziedziniec, a ja oczyma wyobrazni juz tam widze nasz namiot!
Ciekawy jest wkomponowany w zamek calkiem wspolczesny budynek mieszkalny, dzis opuszczony i takze zabity na glucho.
Kolejnego dnia staje nam przed oczami mieszanina roznych ladnych obrazkow:
Rodzinna orka- bedaca nie tylko sposobem na zajmowanie sie polem ale takze wycieczką na plugu dla zon i dzieciakow
Potem babka z przychowkiem sie ulatnia a faceci musza naprawic zepsuty traktor..
A wokol falujace morze plowo-brunatnych pol…
Jest tez przystanek PKS na palach
oraz wlasciwy znak we wlasciwym miejscu
I wszedzie drogi z trylinki
i trylinkowe skrzyzowania
cdn
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
buba pisze:Jedziemy do Gierlozy, kwatery Hitlera zwanej Wilczym Szancem
No ja wlasnie mialem wrazenie miejsca typowo turystycznego, jednak pewnie ponaglenia kolegi, ktory chcial jak najszybciej z mazur dotrzec do baltyku pewnie swoje tez zrobily, bo pobieznie go zwiedzilismy.
Ale jechalem przez wies Jeziorany .
ps sorry za brak polskich liter ale mi przegladarka ostatnio nawala...
laynn pisze:sorry za brak polskich liter
wyjatkowo tym razem sie nie obraze za to karygodne przestepstwo
laynn pisze: ktory chcial jak najszybciej z mazur dotrzec do baltyku pewnie swoje tez zrobily,
mysmy chcieli jak najwolniej i to sie akurat udalo (tzn do morza nie dotarlismy
Ostatnio zmieniony 2015-10-23, 21:39 przez buba, łącznie zmieniany 1 raz.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 24 gości