Sztuka cierpienia.
-
- Posty: 497
- Rejestracja: 2013-08-26, 12:45
Jasiel - Kopriwniczna - Kamień - Czeremcha - Zyndranowa
Poranek w Jasielu jest mocno rześki. Tradycyjnie. Śniadanko, kawusia i wrotki. Trzeba w końcu urobić trochę tego granicznego. Pola, pola, las, pola, las, bele słomy i przydrożne krzyże. I salamandry.
Na Kopriwnicznej zostawiamy po sobie ślad. Choć ciężko pisać zimnym długopisem na wilgotnej kartce.
Las, las, las i tak do usranej śmierci. I cmentarze z czasów I Wojny Światowej. W środku lasu...
Co ciekawe. Pochowani są tutaj w jednym miejscu żołnierze armii Rosyjskiej i Austriackiej, a więc walczący po przeciwnych stronach barykady. To tak jakby dziś pochować na jednym cmentarzu Amerykanów i Irakijczyków.
Czeremcha. Kolejne miejsce na mapie. Kończy się las i zaczynają pola. I bele słomy. I trzeba ściągnąć buty aby przeprawić się przez rzeczkę. Jest i fajna wiata. W sam raz na awaryjny nocleg.
I znów las. I w końcu szlakowskaz do Zyndranowej.
Niestety chatka SKPB Rzeszów nieczynna, ale dzięki znajomościom krisa nocujemy u sąsiadów. Przesympatyczni ludzie.
Wieczorem wyskok do sklepu. Bo takie tu mają zwyczaje. Sklep czynny od 8:30 do 10:30 i od 18:00 do 20:00. I koniec. Nie pogadasz
Pora na dobranoc, bo już księżyc świeci. Dzieci lubią misie, misie lubią dzieci.
C.D.N.
Poranek w Jasielu jest mocno rześki. Tradycyjnie. Śniadanko, kawusia i wrotki. Trzeba w końcu urobić trochę tego granicznego. Pola, pola, las, pola, las, bele słomy i przydrożne krzyże. I salamandry.
Na Kopriwnicznej zostawiamy po sobie ślad. Choć ciężko pisać zimnym długopisem na wilgotnej kartce.
Las, las, las i tak do usranej śmierci. I cmentarze z czasów I Wojny Światowej. W środku lasu...
Co ciekawe. Pochowani są tutaj w jednym miejscu żołnierze armii Rosyjskiej i Austriackiej, a więc walczący po przeciwnych stronach barykady. To tak jakby dziś pochować na jednym cmentarzu Amerykanów i Irakijczyków.
Czeremcha. Kolejne miejsce na mapie. Kończy się las i zaczynają pola. I bele słomy. I trzeba ściągnąć buty aby przeprawić się przez rzeczkę. Jest i fajna wiata. W sam raz na awaryjny nocleg.
I znów las. I w końcu szlakowskaz do Zyndranowej.
Niestety chatka SKPB Rzeszów nieczynna, ale dzięki znajomościom krisa nocujemy u sąsiadów. Przesympatyczni ludzie.
Wieczorem wyskok do sklepu. Bo takie tu mają zwyczaje. Sklep czynny od 8:30 do 10:30 i od 18:00 do 20:00. I koniec. Nie pogadasz
Pora na dobranoc, bo już księżyc świeci. Dzieci lubią misie, misie lubią dzieci.
C.D.N.
Dobromił pisze:Białego misiiiiiiiaaaa aaa
Już razem pijemy ten szampan dla mas
I wszystko w nim znajdziesz smród, siarę i kwas
Gdy nie wiesz dokąd iść krzyk zmęczył Cię
Za szyjkę mocno chwyć i napij się
Zyndranowa - )(Dukielska - Brdo - Baranie - )(Mazgalica - Huta Polańska
Audycja będzie zawierała lokowanie produktu!!!
Nocna walka z szerszeniami. Czyli sztuki cierpienia ciąg dalszy. Stan pojedynku małopolska zachodnia vs. szerszenie 5:0
Śniadanko, kawusia i wrotki. Dziś do urobienia sporo. Na dodatek jeszcze podejście na Baranie. Według gęstości poziomic na mapie będziem cierpieć.
Na razie spacerkiem na )( Dukielską.
Browarek pod słowacką wieżą widokową. Przy armacie.
Na Dukielskiej jak w ulu. Zakupy za ojro, browarek w knajpie za peeleny
I ogień. Przed siebie.
Mijamy polsko-słowacką magistralę energetyczną 2x400 kV. Bzzzzzzzzzz.
I znów lasy, lasy, lasy. Kilometry uciekają. Fajnie się chodzi po tym Niskim. Dopóki nie trzeba rypać pod Baranie.
W końcu jest. Wiata (komfortowy nocleg dla ok. 15 osób), wieża widokowa i wiatr. Taki, że łeb z płucami urywa.
Baranie nie tylko nam chyba dało do wiwatu. Taki wpis w skrzynce szczytowej
I już tylko przyjemność. Szczytowy browarek, i zejście do Huty Polańskiej. Jeszcze krótki postój przy kościele pw. św. Jana z Dukli i św. Huberta...
I Huta Polańska. I Prywatne schronisko "Hajstra". I prysznic. I browarek. I nynu. W łóżku. Z pościelą. Za całe 20 peelenów Żyć nie umierać. Dobranoc.
C.D.N.
- Tatrzański urwis
- Posty: 1405
- Rejestracja: 2013-07-07, 12:17
- Lokalizacja: Małopolska
Tatrzański urwis pisze: Ile zrobiliście w sumie kilosów?
Podsumowanie będzie na końcu relacji Urwisku. Muszę to wszystko ogarnąć, bo jednego dnia GPS dał totalnie dupy. Pomimo włączonej rejestracji śladu, pomimo pokazywania na mapie dokładnej pozycji nie mam zapisu połowy trasy i będę to musiał rozrysować "ręcznie". Ale tak wstępnie mogę powiedzieć, że kilometraż podchodzi pod coś koło 150
darkheush pisze:że kilometraż podchodzi pod coś koło 150
A litraż ?
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- Tatrzański urwis
- Posty: 1405
- Rejestracja: 2013-07-07, 12:17
- Lokalizacja: Małopolska
Huta Polańska - Ożenna - Wyszowatka - Radocyna
Audycja będzie zawierała lokowanie produktu!!!
P.S. Tego dnia GPS dał totalnie dupy, więc mapka jest tylko poglądowa.
Bladym świtem opuszczamy gościnne progi Huty Polańskiej. Las, las, las, pod górę, delikatnie, huśtawka, las, las, pola, krowy
Ożenna. I sklep. Czynny. I zakupy. I browar.
I dostęp do telefonii komórkowej. I pies o wdzięcznym imieniu Stefan
I na golaska do Wyszowatki. I asfalt. I łemkowskie krzyże...
I krowy. Pozujące niczym na okładce "Atom Heart Mother"
Dalej. No cóż. Droga. W sandałkach. Jeden bród i... Radocyna...
Nocleg. 20 peelenów za wyro z pościelą. Jeszcze wypad "pod jabłonkę", bo tylko tam jest zasięg...
I nynu. A poniższego zdjęcia się lekko przestraszyłem po powrocie do domu. Bo to kurwa nie jest OWCA!!!
C.D.N.
Audycja będzie zawierała lokowanie produktu!!!
P.S. Tego dnia GPS dał totalnie dupy, więc mapka jest tylko poglądowa.
Bladym świtem opuszczamy gościnne progi Huty Polańskiej. Las, las, las, pod górę, delikatnie, huśtawka, las, las, pola, krowy
Ożenna. I sklep. Czynny. I zakupy. I browar.
I dostęp do telefonii komórkowej. I pies o wdzięcznym imieniu Stefan
I na golaska do Wyszowatki. I asfalt. I łemkowskie krzyże...
I krowy. Pozujące niczym na okładce "Atom Heart Mother"
Dalej. No cóż. Droga. W sandałkach. Jeden bród i... Radocyna...
Nocleg. 20 peelenów za wyro z pościelą. Jeszcze wypad "pod jabłonkę", bo tylko tam jest zasięg...
I nynu. A poniższego zdjęcia się lekko przestraszyłem po powrocie do domu. Bo to kurwa nie jest OWCA!!!
C.D.N.
- ŚlepyPaweł
- Posty: 38
- Rejestracja: 2015-09-23, 10:06
- Lokalizacja: Pasmo Łososińskie
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 44 gości