14 sierpnia - piątek
Kurort Oybin to jedno z piękniejszych miejsc w Sudetach. Jako, że skałę z ruinami zamku i klasztoru, jak i samą miejscowość już kiedyś zwiedzaliśmy postanawiamy zobaczyć Oybin z góry, z otaczających go wzniesień. I powiem szczerze - jeszcze tam wrócę. Na tę samą trasę. Żeby oglądać każdą skałkę, z każdej możliwej strony, bo wyobraźnia może tam poszaleć, tyle jest ciekawych form skalnych.
A na razie UWAGA! Kto się boi Gargamela niech od razu idzie spać!
Wycieczkę zaczynamy w pobliżu granicy z Czechami w miejscu zwanym Kammloch. Idziemy szlakiem znakowanym żółtymi kropkami.
Ciekawe skąd takie "ornamenty" na tej skale.
Nochal z trzema dziurkami.
Skałki są tu dość wysokie.
Na skale przycupnął ptaszek i skamieniał.
A tu na górze głowa lwiątka.
Rekin przygląda się skałom Oybinu.
Ciekawie przecięta skała.
Punkt widokowy Scharfenstein.
Zwieńczony wieżą szczyt Hvozd lub Hochwald jak kto woli.
Widok na Oybin. Powyżej stożek najwyższego szczytu Gór Łużyckich czyli Łuża (Luž, Lausche, 793 m n.p.m.).
Tu szpiczasty Jeszczed a bliżej Velký Vápenný.
Jesień w pobliżu Böhmische Aussicht.
A oto Böhmische Aussicht.
Idąc dalej napotykamy skałę niczym czołg z I wojny światowej.
Skała niczym pysk wielkiego jaszczura.
Ślimak jakby.
Stado bestii.
Na skale coś przycupnęło. Skoczy zaraz czy nie?
Punkt widokowy przy Töpferbaude.
( A propos Töpferbaude. Kawa 3,50, drugie danie max. 9,50, zupa 4,00 i wszystko z obsługą kelnerską. Średnią pensję w cyferkach mamy podobną. I co? I nic. W Polsce obywatel nie może tak lekko żyć).
Kolejny punkt widokowy przy schronisku.
Widok w kierunku Gór Izerskich. Przy dobrej pogodzie widać kawałek Karkonoszy.
W dole miejscowość Olbensdorf. A dalej ze znanych mi górek Valtenberg, Breiteberg, Czorneboh, Kottmar, Oderwitzer Spitzberg, Lobauer Berg i Rotstein.
A tu powyżej jeziorka Zittau czyli Żytawa. Z prawej kominy Turowa i obok wielka dziura czyli wyrobisko kopalni węgla brunatnego.
Wszystko fajnie ale czas schodzić. Ale skałek nie brakuje.
Z góry słyszymy gwizd lokomotywy a potem turkotanie kół. Brzmi to jakby pociąg cisnął ze 100 km/h. Schodzimy przy przystanku Teufelsmühle.
Idziemy wzdłuż miejscowości i znów słyszymy gwizd lokomotywy. Jesteśmy przy stacji Oybin a tu jedzie pociąg z daleka (no nie tak bardzo z daleka). Te pociągi jeżdżą jednak często.
Kto smaruje ten jedzie czyli bieżąca obsługa lokomotywy.
A nie daleko dworca..... ta-dam!
My skręcamy z leśną dróżkę i proszę. Też ładnie. Trzy dłonie trzymające lody.
Kamienne kanapki.
Kamienne bąble albo skały balonowe.
I na koniec coś co nazwałem kamienne głowy. Piękne, prawda?