W poszukiwaniu zimy.
28.02-02.03.2015
28.02
W Zakopanem wylądowaliśmy około południa. Nie tracąc czasu, ruszyliśmy w stronę domu znajomego, który zaoferował nam gościnę.
Dysponuje On dwoma pokojami (dwójką i czwórką), gdyby ktoś szukał noclegu w Zakopanem służę namiarem.
Razem wyruszyliśmy do Schroniska na Hali Kondratowej, gdzie mieliśmy spotkać się z Wiesiem i jego ekipą.
W dobie telefonów komórkowych, okazało się, że gdy my znaleźliśmy się na górze, to oni obżerali się na dole. Pozostawię to bez komentarza;)
Wiesia nie było, pozostali nie przejawiali zainteresowania zajęci rozmową, ino Śmiecio się wyrywał.
Zimowy wariant prowadzi przez Szczerbę.
Szlak był doskonale przedeptany, to zasługa bandy Wiesia, jak po sznurku dotarłem na szczyt, nie wyciągając raków z plecaka;)
Ciut za późno wyszedłem ze schroniska, ale nie byłem sam, więc ciemności się nie bałem.
Giewont (1894m n.p.m.) – najwyższy szczyt Tatr Zachodnich w całości po polskiej stronie.
Postanowiłem zejść klasycznym wariantem, niechcący odbiłem ciut za bardzo na prawo, co było dość niefortunnym posunięciem.
Wmontowałem się w sypki śnieg z którego długo nie mogłem się wygrzebać. Ja krok do góry, śnieg dwa kroki na dół, w końcu jakoś przeczołgałem się do właściwego szlaku.
Gdy wróciłem wszyscy już byli w komplecie.
Wiesio cieszę się, że w końcu udało nam się spotkać.
W nagrodę za zimowe wejście na Giewont otrzymałem honorową odznakę Złotu Ircowników;)
01.03
Nigdy wcześniej nie przechodziłem koło tego pomnika.
Busem dotarliśmy na parking w Palenicy.
Pogoda jeszcze miód-malina, zgodnie z prognozami niebawem miała diametralnie się zmienić.
Naszym celem było Schronisko w Dolinie Pięciu Stawów Polskich.
Wieczorem wybraliśmy się na spacer po dolinie. Wiało tak, że moją lżejszą połówkę kładło na ziemi, nie dotarliśmy więc zbyt daleko;)
02.03
Mój ulubiony kamień w dolinie.
O szczycie z tablicy mogłem tylko pomarzyć;)
Wiatr nie ustawał, śniegu przybywało błyskawicznie, z dwójki zrobiła się trójka.
Ale nareszcie tej zimy znalazłem PRAWDZIWĄ ZIMĘ!!!!!
W moim mieście namiastkę śniegu widziałem raptem przez dwa dni.
Ponoć było go ciut więcej, ale my wtedy wygrzewaliśmy się w ciepłych krajach:)
Koniec.