Pudelek pisze:Tak myślę, że ten brak Czechów i Słowaków u nas raczej nie wynika z tego, że uznają nasze góry za nie ciekawe ale z ich mentalności. A raczej braku ciekawości tego co u sąsiadów.
chyba nie do końca tak - jak się chodzi po zagranicznych górach, np. bałkańskich, to Czesi są jedną z dominujących nacji cudzoziemskich. Stawiam jednak na to pierwsze - oni mają tyle gór u siebie, ciekawych, że polskie mogą uznawać za niewarte wysiłku. To samo zresztą dotyczy turystyki nie górskiej - nawet w takich miastach jak Wrocław czy Kraków jest ich garstka. Za to są w Wiedniu, Budapeszcie i tak dalej. Polska to dla nich biała plama turystyczna.
Odrabiam zaległości i akurat w tym temacie mam coś "na świeżo" do powiedzenia
19-26.08 prowadziłam (wraz z dwoma innymi przewodnikami) grupę około 100 Czechów i Słowaków przez polskie Beskidy - od Oświęcimia do Skalitego. [relacji nie będzie, bo to była praca a po drugie - nie chce mi się].
Mniej więcej połowa z uczestników była pochodzenia żydowskiego.
W tym było też po kilka osób z Hajfy, z Londynu oraz z Vancouver ale prawie wszystkie władające językiem słowackim (emigranci po 1968 r. oraz ich rodziny). Była też jedna Węgierka nie władająca innym językiem poza węgierskim, ale paru Słowaków też ten język znało i tłumaczyło. Oprócz tego czasem rozmawiali ze sobą po angielsku i po hebrajsku, istna wieża Babel.
Abstrahując od przesłania całego rajdu, ideologii itd. -
im się bardzo u nas podobało. Ale wszyscy (oprócz tych kilkunastu co byli w ubiegłym roku) twierdzili, że to jest dla nich kompletna "ziemia nieznana", bo nikt im o tym nie mówił. Szczególnie podobała im się trasa od Skrzycznego (wjechaliśmy kolejką) aż po Laliki i widoki na tej trasie. Na szczęście była to niedziela 23.08 - chłodno i wspaniała widoczność.
Jest bardzo miło jak coś co dobrze znamy podoba się innym.
Piwo "Tyskie" im bardzo smakowało, chwalili, na co ja za każdym razem mówiłam, że mamy też lepsze piwa.
O Bielsku-Białej i o ciekawej historii tego miasta prawie nic nie słyszeli.
Za to wszyscy słyszeli niestety o Auschwitz i o Birkenau, niektórzy stracili tam rodziny.
Zresztą cały rajd zaczęliśmy od zwiedzania obozów koncentracyjnych, taki był plan, a potem przemieszczaliśmy się ku "lepszym miejscom".
Musiałam się sporo natrudzić opowiadając, że Polska to nie tylko obozy śmierci, że sam Oświęcim był od średniowiecza pięknym miastem i Żydzi żyli tam razem z Polakami w spokoju. Parę osób samodzielnie zwiedziło tamtejsze muzeum miejskie i ekspozycja bardzo im się podobała.
Szkoda, że przy okazji wycieczek do tych tragicznych miejsc nie pokazuje się też czegoś innego w pobliżu.