Wesoły tytuł tej relacji
a bardzo ciekawa, zwłaszcza, że najpierw mogłam się skupić na tekście, bo mi się w pracy nie wyświetlają zdjęcia. Burzy w górach początkowo bałam się straszliwie, przy pierwszych grzmotach dostawałam takiego motorka w tyłku, że okazywało się, że nawet potrafię szybko chodzić po górach
Ale od pewnego czasu mam jakiś taki spokój, no bo co innego mogę zrobić? Ostatnio jak byłam może z 10 minut od Osterwy zaczęło tak walić piorunami, że parę razy wrzasnęłam ze strachu
Było także odliczanie czy burza się zbliża, czy oddala. Tylko dlatego, że się zbliżała zrobiliśmy wycof, najpierw żałowaliśmy, bo po 20-30 minutach zrobiła się piękna pogoda, ale potem jak zaczęło znowu lać, grzmieć, to cieszyliśmy się, że nie poszliśmy dalej, bo dorwałoby nas w miejscu, gdzie zostałoby nam tylko iść parę godzin w ulewie i burzy.
Mam nadzieję, że Julka nie zapamięta tej przygody jako traumy przed burzą, bo my tu sobie piszemy, że świetna przygoda, a jednak jak się trzęsie cały świat i jest taki łomot to różne ma się potem wrażenia.