04-07.06.2015 - Słowacja 2015 [rowerowo]
04-07.06.2015 - Słowacja 2015 [rowerowo]
Dzień 1 - w drodze na Wielką Fatrę...
Już dawno nie robiłem "wielodniówki"... Przyszła, więc pora by się poprawić
Pomysłów na spędzenie długiego weekendu było kilka. Wszystko się ułożyło około polowy maja gdy znalazła się osoba towarzysząca. Grzesiek(bo o nim mowa) zaakceptował wstępny plan wycieczki i wyczekiwaliśmy tylko 4 czerwca by ruszyć w trasę...
Im bliżej wyjazdu tym prognozy pogodowe na weekend były coraz bardziej optymistyczne. W końcu zapowiada się aura taka jaka powinna być gdy człowiekowi wyskoczy kilka dni wolnego
Naszym celem było pokręcić się trochę po górach Słowacji i aby maksymalnie wykorzystać ten czas już pierwszego dnia mieliśmy w planach dotarcie na Wielką Fatrę. Do punktu spotkania każdy z nas ma trochę ponad 100 km drogi do pokonania. Za punkt zbiorczy wybieramy okolice granicy państwowej w Chałupkach, a więc dokładnie w tym samym miejscu gdzie się rozstaliśmy podczas naszej poprzedniej wspólnej wyprawy na Węgry w 2011 r.
Ruszam około 6 rano by spokojnie dotrzeć w umówione miejsce. Jadę oklepaną trasą przez Prudnik i Krnov do Opavy. Za miastem dostaję wiadomość, że Grzesiek ma małą obsuwę, więc robię sobie przerwę śniadaniową przy bunkrze OP-S-10 "Křižovatka". Po posiłku jadę ciągle drogą krajową aż do Hlučína. Tam dopiero zjeżdżam na podrzędne drogi by przez Darkovičky i Šilheřovice dotrzeć do Chałupek.
OP-S-10 "Křižovatka"
W Darkovičkach obowiązkowy postój przy jednym z ciekawszych odcinków czechosłowackich umocnień z lat 1935-38.
Muzeum Darkovičky
Nie śpieszy mi się. Mam zapas czasu, a do Chałupek zaledwie kilka kilometrów. Na miejscu jestem kilka minut przed czasem. Dobrze to bo trafiam akurat na procesję bożocielną ! Zawsze mnie zastanawiało dlaczego przy tego typu "imprezach" całkowicie zamyka się ruch na drodze ? Czy procesja nie może przejść chodnikiem tylko obowiązkowo jezdnią paraliżując ruch na drogach? Jadąc rowerem przeciskam się chodnikiem, ale zmotoryzowani stoją w dużym korku na drodze.
Chałupki - 10:40, "żółwik", wspólna fota i ruszamy na Bohumin. Znając Grześka wiem, że jazda z nim to "naparzanie". Informuję tylko żeby nie zwracał uwagi gdy się zatrzymuję by zrobić jakieś zdjęcie. Dziś i tak nie będzie takich przerw zbyt wiele ponieważ trasa, którą będziemy jechać jest już przez nas "oklepana"
Przez Bohumin robimy skrót chcąc minąć główną drogę. Za miastem jednak już bez ceregieli lecimy krajówką na Czeski Cieszyn gdzie mamy w planach pierwsze zakupy i przerwę na posiłek.
Mimo wysokiej temperatury i sporych bagaży utrzymujemy dość wysokie tempo jazdy. Za Czeskim Cieszynem planowa przerwa na piwo nad Olzą. W sumie wypijamy po dwa piwa
Jakiś złomiarz zaiwanił pokrywę studzienki. Nie chciałbym wpaść tam do środka...
Kontynuujemy jazdę krajową "11" ku granicy ze Słowacją. Na dawnym przejściu granicznym obowiązkowa fota i jedziemy przy sporym ruchu na drodze ku Čadcy. Tym razem przejeżdżamy przez centrum by ominąć tunel drogowy. Robimy pierwsze zakupy na Słowacji i zatrzymujemy się za miastem na fajnym mostku łączącym dwa brzegi rzeki Kisucy (słow. Kysuca). Przerwa jest nam potrzebna bo właśnie mija nam 200 km tego dnia
Čadca
Rzeka Kysuca
Docieramy do Žiliny. Tym razem zaplanowałem odwiedzenie centrum. Rynek w mieście ładny, wybrukowany. Otaczają go odnowione fasady renesansowych i barokowych kamienic. Od strony zachodniej wznosi się front kościoła św. Pawła Apostoła z dwoma 32 metrowymi wieżami. Po rynku i jego okolicy spaceruje sporo turystów. Grzesiek odpoczywa przy fontannie, a ja w tym czasie jadę pod "Żylińskie wieże" czyli pod katedrę św. Trójcy oraz wieżę Buriana(jedna z najstarszych renesansowych dzwonnic na Słowacji).
Žilina
Opuszczamy miasto kierując się na Rajec. Co prawda znacznie bliżej i łatwiej mielibyśmy jadąc na Martin, ale chcieliśmy ominąć ten denerwujący odcinek przełomu rzeki Wag. W Rajcu robimy kolejne zakupy i podążamy w kierunku widocznego z dala szczytu Małej Fatry Luczańskiej - Kľaka.
Mała Fatra Luczańska
Na naszej drodze staje przełęcz "Fačkovské sedlo" rozdzielająca Małą Fatrę od Gór Strażowskich. Przed samym podjazdem na przełęcz uzupełniamy płyny. Ruszamy w dalszą drogę w okolicy zachodu słońca. Podjazd na przełęcz jest bardzo stromy po zniszczonej jezdni. Powoli, ale udaje się podjechać. U góry chwila przerwy...
Kľak
I rozpoczynamy przyjemny zjazd do Kľačna. Po drodze mijamy źródło narodowej rzeki Słowaków - Nitry.
W Nitrańskim Pravnie odbijamy na kolejną przełęcz "Vyšehradské sedlo". Coraz bardziej czujemy trudy dzisiejszego dnia, a przecież najtrudniejszy podjazd dopiero przed nami.
Teraz szybki zjazd do Jasenova i podrzędnymi drogami docieramy do Turčianskich Teplic. Za miastem odbijamy na Bańską Bystrzycę. Rozpoczynamy finałowy podjazd. Pierwszy planowy postój na przełęczy Malý Šturec. Tam odbijamy na leśną drogę, którym prowadzą znaki czerwone. Robimy długi szutrowy trawers...
Kilka kilometrów dalej docieramy do trochę lepszej drogi. Jednak jej nachylenie jest już bardzo duże. Ciężko pokonuję kolejne metry..., osiągamy hotel "Kráľova studňa" i rozpoczynamy atak szczytowy na Krížną (1574 m n.p.m.).
Jest już bardzo późno(lub jak kto woli bardzo wcześnie ). Ostatni odcinek w większości wpychamy rowery. Cel osiągamy około 3 nad ranem gdy horyzont już jaśnieje. Zakładamy obóz w kosówce
Jak na pierwszy dzień to dystans przeszło 327 km na "góralach" ze sporym bagażem dał nam nieźle popalić. Na szczęście w planach na kolejny dzień jest "lajtowa" trasa
Statystyki dnia pierwszego
Galeria z dnia pierwszego wyprawy:
https://plus.google.com/photos/117901767401578298989/albums/6159958928798914145
cdn...
Już dawno nie robiłem "wielodniówki"... Przyszła, więc pora by się poprawić
Pomysłów na spędzenie długiego weekendu było kilka. Wszystko się ułożyło około polowy maja gdy znalazła się osoba towarzysząca. Grzesiek(bo o nim mowa) zaakceptował wstępny plan wycieczki i wyczekiwaliśmy tylko 4 czerwca by ruszyć w trasę...
Im bliżej wyjazdu tym prognozy pogodowe na weekend były coraz bardziej optymistyczne. W końcu zapowiada się aura taka jaka powinna być gdy człowiekowi wyskoczy kilka dni wolnego
Naszym celem było pokręcić się trochę po górach Słowacji i aby maksymalnie wykorzystać ten czas już pierwszego dnia mieliśmy w planach dotarcie na Wielką Fatrę. Do punktu spotkania każdy z nas ma trochę ponad 100 km drogi do pokonania. Za punkt zbiorczy wybieramy okolice granicy państwowej w Chałupkach, a więc dokładnie w tym samym miejscu gdzie się rozstaliśmy podczas naszej poprzedniej wspólnej wyprawy na Węgry w 2011 r.
Ruszam około 6 rano by spokojnie dotrzeć w umówione miejsce. Jadę oklepaną trasą przez Prudnik i Krnov do Opavy. Za miastem dostaję wiadomość, że Grzesiek ma małą obsuwę, więc robię sobie przerwę śniadaniową przy bunkrze OP-S-10 "Křižovatka". Po posiłku jadę ciągle drogą krajową aż do Hlučína. Tam dopiero zjeżdżam na podrzędne drogi by przez Darkovičky i Šilheřovice dotrzeć do Chałupek.
OP-S-10 "Křižovatka"
W Darkovičkach obowiązkowy postój przy jednym z ciekawszych odcinków czechosłowackich umocnień z lat 1935-38.
Muzeum Darkovičky
Nie śpieszy mi się. Mam zapas czasu, a do Chałupek zaledwie kilka kilometrów. Na miejscu jestem kilka minut przed czasem. Dobrze to bo trafiam akurat na procesję bożocielną ! Zawsze mnie zastanawiało dlaczego przy tego typu "imprezach" całkowicie zamyka się ruch na drodze ? Czy procesja nie może przejść chodnikiem tylko obowiązkowo jezdnią paraliżując ruch na drogach? Jadąc rowerem przeciskam się chodnikiem, ale zmotoryzowani stoją w dużym korku na drodze.
Chałupki - 10:40, "żółwik", wspólna fota i ruszamy na Bohumin. Znając Grześka wiem, że jazda z nim to "naparzanie". Informuję tylko żeby nie zwracał uwagi gdy się zatrzymuję by zrobić jakieś zdjęcie. Dziś i tak nie będzie takich przerw zbyt wiele ponieważ trasa, którą będziemy jechać jest już przez nas "oklepana"
Przez Bohumin robimy skrót chcąc minąć główną drogę. Za miastem jednak już bez ceregieli lecimy krajówką na Czeski Cieszyn gdzie mamy w planach pierwsze zakupy i przerwę na posiłek.
Mimo wysokiej temperatury i sporych bagaży utrzymujemy dość wysokie tempo jazdy. Za Czeskim Cieszynem planowa przerwa na piwo nad Olzą. W sumie wypijamy po dwa piwa
Jakiś złomiarz zaiwanił pokrywę studzienki. Nie chciałbym wpaść tam do środka...
Kontynuujemy jazdę krajową "11" ku granicy ze Słowacją. Na dawnym przejściu granicznym obowiązkowa fota i jedziemy przy sporym ruchu na drodze ku Čadcy. Tym razem przejeżdżamy przez centrum by ominąć tunel drogowy. Robimy pierwsze zakupy na Słowacji i zatrzymujemy się za miastem na fajnym mostku łączącym dwa brzegi rzeki Kisucy (słow. Kysuca). Przerwa jest nam potrzebna bo właśnie mija nam 200 km tego dnia
Čadca
Rzeka Kysuca
Docieramy do Žiliny. Tym razem zaplanowałem odwiedzenie centrum. Rynek w mieście ładny, wybrukowany. Otaczają go odnowione fasady renesansowych i barokowych kamienic. Od strony zachodniej wznosi się front kościoła św. Pawła Apostoła z dwoma 32 metrowymi wieżami. Po rynku i jego okolicy spaceruje sporo turystów. Grzesiek odpoczywa przy fontannie, a ja w tym czasie jadę pod "Żylińskie wieże" czyli pod katedrę św. Trójcy oraz wieżę Buriana(jedna z najstarszych renesansowych dzwonnic na Słowacji).
Žilina
Opuszczamy miasto kierując się na Rajec. Co prawda znacznie bliżej i łatwiej mielibyśmy jadąc na Martin, ale chcieliśmy ominąć ten denerwujący odcinek przełomu rzeki Wag. W Rajcu robimy kolejne zakupy i podążamy w kierunku widocznego z dala szczytu Małej Fatry Luczańskiej - Kľaka.
Mała Fatra Luczańska
Na naszej drodze staje przełęcz "Fačkovské sedlo" rozdzielająca Małą Fatrę od Gór Strażowskich. Przed samym podjazdem na przełęcz uzupełniamy płyny. Ruszamy w dalszą drogę w okolicy zachodu słońca. Podjazd na przełęcz jest bardzo stromy po zniszczonej jezdni. Powoli, ale udaje się podjechać. U góry chwila przerwy...
Kľak
I rozpoczynamy przyjemny zjazd do Kľačna. Po drodze mijamy źródło narodowej rzeki Słowaków - Nitry.
W Nitrańskim Pravnie odbijamy na kolejną przełęcz "Vyšehradské sedlo". Coraz bardziej czujemy trudy dzisiejszego dnia, a przecież najtrudniejszy podjazd dopiero przed nami.
Teraz szybki zjazd do Jasenova i podrzędnymi drogami docieramy do Turčianskich Teplic. Za miastem odbijamy na Bańską Bystrzycę. Rozpoczynamy finałowy podjazd. Pierwszy planowy postój na przełęczy Malý Šturec. Tam odbijamy na leśną drogę, którym prowadzą znaki czerwone. Robimy długi szutrowy trawers...
Kilka kilometrów dalej docieramy do trochę lepszej drogi. Jednak jej nachylenie jest już bardzo duże. Ciężko pokonuję kolejne metry..., osiągamy hotel "Kráľova studňa" i rozpoczynamy atak szczytowy na Krížną (1574 m n.p.m.).
Jest już bardzo późno(lub jak kto woli bardzo wcześnie ). Ostatni odcinek w większości wpychamy rowery. Cel osiągamy około 3 nad ranem gdy horyzont już jaśnieje. Zakładamy obóz w kosówce
Jak na pierwszy dzień to dystans przeszło 327 km na "góralach" ze sporym bagażem dał nam nieźle popalić. Na szczęście w planach na kolejny dzień jest "lajtowa" trasa
Statystyki dnia pierwszego
Galeria z dnia pierwszego wyprawy:
https://plus.google.com/photos/117901767401578298989/albums/6159958928798914145
cdn...
Ostatnio zmieniony 2015-06-22, 20:52 przez Robert J, łącznie zmieniany 1 raz.
ziaro pisze:Co to za patent tego czerwonego rowera z bagażnikiem?
Możesz się pochwalić, zrobić fotkę tej instalacji
To oryginalny bagażnik montowany na rurkę podsiodełkową. Jednak kilka lat temu połamałem go i po zespawaniu dodatkowo dorobiłem pionowe wzmocnienia z miedzianej rurki. W sumie można kupić takie gotowe w sklepie. Ja ostatnio nabyłem coś innego - specjalną przyczepkę jednokołową zaczepianą na tylną oś
Szkoda, że mój przepadł w przedbiegach, może za rok... Rozpiska pociągów chyba nie ulegnie zmianie.Robert J pisze:Pomysłów na spędzenie długiego weekendu było kilka.
W 1990 roku bagaż miałem większy, ale płaski teren (Bełchatów-Kudowa Zdrój, nocleg pod drzewem, do Pragi wróciłem następnego dnia o 14), więc nie ma co porównywać tras ani widoków. To ma być relaks a nie próba samobójstwa (3km przewyższenia)Robert J pisze:pierwszy dzień to dystans przeszło 327 km na "góralach" ze sporym bagażem
Ostatnio zmieniony 2015-06-19, 19:21 przez ceper, łącznie zmieniany 1 raz.
Bo kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma. /Mt 13,12/
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
ceper pisze:W 1990 roku bagaż miałem większy, ale płaski teren (Bełchatów-Kudowa Zdrój, nocleg pod drzewem, do Pragi wróciłem następnego dnia o 14), więc nie ma co porównywać tras ani widoków. To ma być relaks a nie próba samobójstwa (3km przewyższenia)
Pamiętam tą historię.
Co tam w tych bagażach wiozłeś, że był większy od mojego, jakiś przemyt alkoholu ?
Wiolcia pisze:Ale interesuje mnie jedno - dlaczego ta trasa na Martin nie jest dobra?
Piszę to jako rowerzysta. Sama droga jest spoko tylko jadąc tamtędy rowerem narażamy się na duże niebezpieczeństwo. Bardzo mało tam miejsca. Z jednej strony skała, a z drugiej barierki i stromo w dół do Wagu. Do tego ten cholerny krawężnik rozdzielający pasy jezdni. Samochód osobowy ma duże problemy by wyprzedzić rowerzystę , a nie mówię już o tirach. Ten odcinek jest bardzo ruchliwy. Chociaż jechałem nim kiedyś w nocy przy zupełnych pustkach
ziaro pisze:Muszę przyznać, że za ten kilometraż pokonany w jeden dzień to wielki szacun.
Nic nadzwyczajnego. Chociaż przyznam, że już chyba ze 2 lata nie zrobiłem tyle kilometrów za jeden dzień. Bywało też więcej i to znacznie więcej
Dzień 2 - Wielka Fatra - Niżne Tatry
Noc na Krížnej jest pogodna lecz chłodna. W koło osadza się rosa. Zdrzemnąłem się zaledwie pół godziny..., robię kilka zdjęć jaśniejącego powoli horyzontu i przesypiam kolejną godzinę...
Po kolejnej drzemce pora wstać w oczekiwaniu na wschód słońca. W sumie to nawet nie wychodziłem ze śpiwora ... Słońce wychyla się zza Rohacza Płaczliwego... Jeszcze przed wschodem słońca na szczyt dociera trójka Słowaków z rowerami(wśród nich jedna dziewczyna). Zmuszam się w końcu i wychodzę z ciepłego śpiwora. Robię obchód okolicy. W tym czasie Grzesiu smacznie śpi
Później ucinam sobie kolejną drzemkę. Gdy się budzę to słońce już przyjemnie grzeje. Kolejna sesja foto i robimy sobie śniadanie.
Od najwyższego szczytu Wielkiej Fatry idą pierwsi turyści. Kilka zdjęć i ponownie zasypiam. Później drugie śniadanie i kolejny spacer po okolicy. Widoki ze szczytu są przednie. Gdzieś ponad mgiełką widoczne są Tatry.
W dalszą drogę planowaliśmy wyruszyć najpóźniej o 10-tej. Jeszcze tylko wspólna fota i rozpoczynamy zjazd w kierunku przełęczy "Rybovské sedlo". Ciągle jednak się zatrzymuję by zrobić jakieś zdjęcie. Zresztą nawet nie chowałem aparatu do plecaka tylko dyndał mi podczas zjazdu na szyi
Miejscami na trasie rowerowej są sporych rozmiarów koleiny i trzeba uważać by nie wyrżnąć orła. Grześkowi prawie się to udało
Trochę poniżej przełęczy jest źródło. Woda wypływa prosto z wnętrza góry i jest cholernie lodowata. Postanawiamy się tutaj umyć w czymś co wygląda jak koryta gdzie zwierzęta mogą się napoić.
Kontynuujemy zjazd po kamienistej drodze. Błękit nieba bije po oczach. Filtr polaryzacyjny tylko wzmacnia ten efekt...
Tuż przed osadą Rybie zaczyna się asfalt i dalsza jazda to sama przyjemność. Na końcu wsi stoi krzyż i tablica upamiętniająca najtragiczniejszą w skutkach lawinę na Słowacji. W dniu 06.02.1924 r. jednym z siedmiu żlebów zeszła ogromna lawina, której czoło miało 35 metrów wysokości. Pod zwałami śniegu śmierć poniosło wówczas 18 osób.
Rybie to przysiółek Valentovej leżącej niżej w dolinie. Szybko przejeżdżamy przez wieś docierając do głównej trasy Rużomberok - Bańska Bystrzyca. Przy drodze znajduje się pomnik SNP.
Obieramy kierunek na Bańską Bystrzycę. Szybko i przyjemnie pomykamy w dół do miasta. Przeoczamy jednak zjazd i bez ceregieli kontynuujemy jazdę po drodze ekspresowej :p
W mieście pierwsze co to szukamy marketu, w którym będziemy mogli zrobić pierwsze tego dnia zakupy. Następnie mamy przerwę obiadową w parku miejskim.
Dziś pogoda jeszcze lepsza jak w dniu wczorajszym. Temperatura powietrza również wyższa. Przejeżdżamy przez centrum. Staromiejski rynek (Námestie SNP) otoczony gotyckimi, renesansowymi i barokowymi kamienicami mieszczańskimi. W punkcie centralnym rynku stoi smukła wieża zegarowa z 1552 r. Powstała jako część składowa więzienia miejskiego. Obok barokowy Kościół katedralny św. Franciszka Ksawerego.
We wschodniej części na rynku (Námestie Štefana Moyzesa) znajduje się kilka zabytkowych budowli, które tworzyły kiedyś zamek miejski (mestský hrad). Dominuje tutaj barbakan z wieżą, kościół Parafialny Wniebowzięcia Marii Panny, którego budowę rozpoczęto w 1255 r.
Do północnej ściany umocnienia zamkowego dobudowano w roku 1492 drugi kościół zamkowy - kościół św. Krzyża. Przylega on bezpośrednio do późnogotyckiego Domu Macieja (Matejov dom) z roku 1479.
Dochodzi 14-sta, pora ruszać dalej. Mamy małą zajawkę którędy opuścić miasto. Okazuje się, że wszystkie trasy prowadzą do ekspresówki. Ta jednak kończy się jak opuszczamy granice miasta i dalej wiedzie już zwykła krajówka.
Lecimy więc sobie w kierunku wschodnim do Brezna. Po drodze ładny zamek na wzniesieniu w Slovenskej Ľupčy. Szkoda, że już późno bo chętnie bym tam podjechał
Przed 17-tą docieramy do Brezna. Tutaj ostatnie tego dnia zapasy w sklepie. Dłuższa przerwa na posiłek i regenerację sił przed dalszą trasą.
Główna droga przebiega przez rynek, w którym dominuje wieża strażnicza. Po północnej stronie stoi budynek dawnego ratusza. Obecnie mieści się tu muzeum. Jest również klasztor pijarów. Obiekt został wzniesiony w latach 1694-1713.
Opuszczając miasto naszym oczom ukazuje się już nasz dzisiejszy cel - Kralova hola. Pierwotnie w planach było dotarcie na szczyt na zachód słońca. Jednak przez nasze dzisiejsze zamulanie nie było już szans by zdążyć. Jedziemy więc bez pośpiechu bo przecież dzisiaj miał być totalny lajt
By nie zostać otoczonymi przez Romów(jak ostatnim razem) postanawiamy zrobić przerwę jeszcze przed Šumiacem. Uzupełniamy płyny przed finałowym podjazdem. Do pokonania mamy ponad 1000 metrów przewyższenia. Umawiamy się z Grześkiem, że każdy jedzie swoim tempem.
Rozpoczynamy mozolną wspinaczkę. Do pokonania jest przeszło 13 km z tego około 8 km po drodze szutrowej do rozdroża " Predné sedlo ". Od tego miejsca zaczyna się asfalt. Jest on bardzo zniszczony, ale tym razem nie narzekam. Droga asfaltowa prowadzi na sam szczyt pod nadajnik.
Ostatnie dwa kilometry pokonuję chyba ze dwie godziny, ale jak tu dalej jechać gdy moim oczom ukazuje się taki widok ?
Na jednej sesji zdjęciowej upływa mi przeszło godzina, ale warto było. Gdy już było zupełnie ciemno docieram na szczyt. Grzesiek jest już po kolacji i gotowy do snu. W budynku nadajnika jest jedno pomieszczenie udostępnione jako schron dla turystów. Niestety tak jak przypuszczałem pomieszczenie to było już zajęte przez kogoś innego ;(
Wyszukuję miejsce dla siebie pod murem, który osłoni mnie przed dość mocno wiejącym wiatrem. Rozkładam toboły, ustawiam budzik i szybko zasypiam...
Statystyki dnia drugiego.
Galeria:
https://plus.google.com/photos/117901767401578298989/albums/6161082910457350433
...cdn...
Noc na Krížnej jest pogodna lecz chłodna. W koło osadza się rosa. Zdrzemnąłem się zaledwie pół godziny..., robię kilka zdjęć jaśniejącego powoli horyzontu i przesypiam kolejną godzinę...
Po kolejnej drzemce pora wstać w oczekiwaniu na wschód słońca. W sumie to nawet nie wychodziłem ze śpiwora ... Słońce wychyla się zza Rohacza Płaczliwego... Jeszcze przed wschodem słońca na szczyt dociera trójka Słowaków z rowerami(wśród nich jedna dziewczyna). Zmuszam się w końcu i wychodzę z ciepłego śpiwora. Robię obchód okolicy. W tym czasie Grzesiu smacznie śpi
Później ucinam sobie kolejną drzemkę. Gdy się budzę to słońce już przyjemnie grzeje. Kolejna sesja foto i robimy sobie śniadanie.
Od najwyższego szczytu Wielkiej Fatry idą pierwsi turyści. Kilka zdjęć i ponownie zasypiam. Później drugie śniadanie i kolejny spacer po okolicy. Widoki ze szczytu są przednie. Gdzieś ponad mgiełką widoczne są Tatry.
W dalszą drogę planowaliśmy wyruszyć najpóźniej o 10-tej. Jeszcze tylko wspólna fota i rozpoczynamy zjazd w kierunku przełęczy "Rybovské sedlo". Ciągle jednak się zatrzymuję by zrobić jakieś zdjęcie. Zresztą nawet nie chowałem aparatu do plecaka tylko dyndał mi podczas zjazdu na szyi
Miejscami na trasie rowerowej są sporych rozmiarów koleiny i trzeba uważać by nie wyrżnąć orła. Grześkowi prawie się to udało
Trochę poniżej przełęczy jest źródło. Woda wypływa prosto z wnętrza góry i jest cholernie lodowata. Postanawiamy się tutaj umyć w czymś co wygląda jak koryta gdzie zwierzęta mogą się napoić.
Kontynuujemy zjazd po kamienistej drodze. Błękit nieba bije po oczach. Filtr polaryzacyjny tylko wzmacnia ten efekt...
Tuż przed osadą Rybie zaczyna się asfalt i dalsza jazda to sama przyjemność. Na końcu wsi stoi krzyż i tablica upamiętniająca najtragiczniejszą w skutkach lawinę na Słowacji. W dniu 06.02.1924 r. jednym z siedmiu żlebów zeszła ogromna lawina, której czoło miało 35 metrów wysokości. Pod zwałami śniegu śmierć poniosło wówczas 18 osób.
Rybie to przysiółek Valentovej leżącej niżej w dolinie. Szybko przejeżdżamy przez wieś docierając do głównej trasy Rużomberok - Bańska Bystrzyca. Przy drodze znajduje się pomnik SNP.
Obieramy kierunek na Bańską Bystrzycę. Szybko i przyjemnie pomykamy w dół do miasta. Przeoczamy jednak zjazd i bez ceregieli kontynuujemy jazdę po drodze ekspresowej :p
W mieście pierwsze co to szukamy marketu, w którym będziemy mogli zrobić pierwsze tego dnia zakupy. Następnie mamy przerwę obiadową w parku miejskim.
Dziś pogoda jeszcze lepsza jak w dniu wczorajszym. Temperatura powietrza również wyższa. Przejeżdżamy przez centrum. Staromiejski rynek (Námestie SNP) otoczony gotyckimi, renesansowymi i barokowymi kamienicami mieszczańskimi. W punkcie centralnym rynku stoi smukła wieża zegarowa z 1552 r. Powstała jako część składowa więzienia miejskiego. Obok barokowy Kościół katedralny św. Franciszka Ksawerego.
We wschodniej części na rynku (Námestie Štefana Moyzesa) znajduje się kilka zabytkowych budowli, które tworzyły kiedyś zamek miejski (mestský hrad). Dominuje tutaj barbakan z wieżą, kościół Parafialny Wniebowzięcia Marii Panny, którego budowę rozpoczęto w 1255 r.
Do północnej ściany umocnienia zamkowego dobudowano w roku 1492 drugi kościół zamkowy - kościół św. Krzyża. Przylega on bezpośrednio do późnogotyckiego Domu Macieja (Matejov dom) z roku 1479.
Dochodzi 14-sta, pora ruszać dalej. Mamy małą zajawkę którędy opuścić miasto. Okazuje się, że wszystkie trasy prowadzą do ekspresówki. Ta jednak kończy się jak opuszczamy granice miasta i dalej wiedzie już zwykła krajówka.
Lecimy więc sobie w kierunku wschodnim do Brezna. Po drodze ładny zamek na wzniesieniu w Slovenskej Ľupčy. Szkoda, że już późno bo chętnie bym tam podjechał
Przed 17-tą docieramy do Brezna. Tutaj ostatnie tego dnia zapasy w sklepie. Dłuższa przerwa na posiłek i regenerację sił przed dalszą trasą.
Główna droga przebiega przez rynek, w którym dominuje wieża strażnicza. Po północnej stronie stoi budynek dawnego ratusza. Obecnie mieści się tu muzeum. Jest również klasztor pijarów. Obiekt został wzniesiony w latach 1694-1713.
Opuszczając miasto naszym oczom ukazuje się już nasz dzisiejszy cel - Kralova hola. Pierwotnie w planach było dotarcie na szczyt na zachód słońca. Jednak przez nasze dzisiejsze zamulanie nie było już szans by zdążyć. Jedziemy więc bez pośpiechu bo przecież dzisiaj miał być totalny lajt
By nie zostać otoczonymi przez Romów(jak ostatnim razem) postanawiamy zrobić przerwę jeszcze przed Šumiacem. Uzupełniamy płyny przed finałowym podjazdem. Do pokonania mamy ponad 1000 metrów przewyższenia. Umawiamy się z Grześkiem, że każdy jedzie swoim tempem.
Rozpoczynamy mozolną wspinaczkę. Do pokonania jest przeszło 13 km z tego około 8 km po drodze szutrowej do rozdroża " Predné sedlo ". Od tego miejsca zaczyna się asfalt. Jest on bardzo zniszczony, ale tym razem nie narzekam. Droga asfaltowa prowadzi na sam szczyt pod nadajnik.
Ostatnie dwa kilometry pokonuję chyba ze dwie godziny, ale jak tu dalej jechać gdy moim oczom ukazuje się taki widok ?
Na jednej sesji zdjęciowej upływa mi przeszło godzina, ale warto było. Gdy już było zupełnie ciemno docieram na szczyt. Grzesiek jest już po kolacji i gotowy do snu. W budynku nadajnika jest jedno pomieszczenie udostępnione jako schron dla turystów. Niestety tak jak przypuszczałem pomieszczenie to było już zajęte przez kogoś innego ;(
Wyszukuję miejsce dla siebie pod murem, który osłoni mnie przed dość mocno wiejącym wiatrem. Rozkładam toboły, ustawiam budzik i szybko zasypiam...
Statystyki dnia drugiego.
Galeria:
https://plus.google.com/photos/117901767401578298989/albums/6161082910457350433
...cdn...
Wiolcia pisze:A jak tam z jazdą na rowerze? Pisałeś coś o szlaku rowerowym - jak to wygląda, skoro to park narodowy?
Przez Wielką Fatrę przebiega wiele tras rowerowych. Jedna z nich(042) przebiega między innymi przez szczyt Kriżnej
Ostatnio zmieniony 2015-06-24, 14:48 przez Robert J, łącznie zmieniany 2 razy.
Dzień 3 - Niżne Tatry - Wysokie Tatry
W nocy wieje dość mocny i chłodny wiatr. Kilka razy z tego powodu się budzę. W końcu przenoszę się na łąkę przy odciągach nadajnika. Tutaj wiatr zupełnie nie jest odczuwalny.
Po 3 horyzont zaczyna już jaśnieć. Rozkładam więc sprzęt...Przed wschodem słońca wykonuję bardzo dużo zdjęć bo widoczność o tej porze roku trafiła się wyjątkowo dobra
Widok na Tatry Wysokie z Kralovej Holi
Oczywiście horyzont zdominowały Tatry. Jednak to co mnie najbardziej interesuje to widok w kierunku wschodnim. Dzięki słońcu, które podświetla horyzont od spodu widać dzisiaj naprawdę daleko... Bieszczady mam na wyciągnięcie ręki, a przecież to odległość bliska 200 km ! Dało radę dojrzeć również Borżawę, ale to był kres widoczności dzisiejszego dnia.
Widok na Bieszczady. Odl. do Tarnicy 190 km.
O 04:27 wschodzi słońce. Ładny spektakl.
Wychodzę ze śpiwora. Temperatura powietrza na tej wysokości jest wyjątkowo wysoka. Nic dziwnego bo sobotę zapowiadali najcieplejszą.
Gdy było już trochę więcej światła zaczynam się bawić filtrami. Robię obchód najbliższej okolicy szczytu.
Kralova Hola(1946 m n.p.m.) to druga narodowa góra Słowaków. W 1960 roku na szczycie wybudowano wysoki na 137, 5 m przekaźnik. Dzięki niemu szczyt jest łatwy do zidentyfikowania z dużej odległości. Jest to bardzo popularne miejsce wśród turystów(szczególnie tych na dwóch kółkach, których tego dnia spotkaliśmy kilkudziesięciu ).
Tatry Zachodnie
Niżne Tatry
Grzesiu przesypia kolejny już wschód słońca podczas tej wyprawy
Wyciągam piwo w wersji ekonomicznej. Dodatkowo w promocyjnej cenie 0,99 € za 1,5 l
A tak mniej więcej wygląda działanie filtra polaryzacyjnego.
Bez filtra.
Z filtrem polaryzacyjnym.
Po śniadaniu idę na nieodległe skałki. Wykonuję mnóstwo zdjęć.
Grupa Łomnicy
I jeszcze taka trochę większa panorama
http://gigapan.com/gigapans/174730
Dziś w panach jest zaliczyć coś w Wysokich Tatrach. Ruszamy w drogę o 9-tej. Jednak nie mogę się powstrzymać i ciągle staję bo widoki są tego warte.
Mamy zaplanowany postój przy największej łacie śniegu. Jest wręcz upalnie dlatego postanawiamy się trochę ochłodzić
Szybko zjeżdżamy na dół. Jeszcze szybszy przejazd przez Šumiac bo okolice sklepu okupuje kilkunastu Romów czekając na okazję. Tym razem takowej im nie dajemy(Grzesiu wie coś na ten temat ).
Jeszcze tylko ostatnie spojrzenie za siebie i jedziemy wzdłuż Rzeki Hron do Helpy. Tam mamy zaplanowane zakupy i odświeżenie się w strumieniu za miejscowością. Pranie, kąpiel i drugie śniadanie. Grzesiu dodatkowo postanawia zrobić kilka pompek w lodowatym strumieniu
Rozpoczynamy pierwszy tego dnia podjazd. Musimy wjechać na przełęcz Priehyba(1190 m n.p.m.). Grzesiek już tu kiedyś był i z jego relacji dowiedziałem się, że od tej strony wiedzie droga szutrowa. Jakie było nasze zdziwienie gdy się okazało iż jest tu zupełnie nowy asfaltowy dywanik ! Fajnie ! Dzięki temu szybko zdobywany przełęcz gdzie mamy kolejną przerwę na piwo, które w dalszym ciągu było wybornie schłodzone
Rozpoczynamy zjazd na drugą stronę wzdłuż Ipolticy nad zbiornik retencyjny na rzece Czarny Wag. W sumie nad samo jezioro nie było w planach dotrzeć, ale przeoczyliśmy zjazd i musieliśmy kawałek wrócić. Po kilku kilometrach docieramy do głównej drogi i robimy kolejną pauzę. Upał nie do zniesienia dlatego wypicie czegoś chłodnego jest wskazane
Wyjeżdżając na otwartą przestrzeń naszym oczom ukazują się Tatry. Jadąc przez Szuniawę i Szczyrbę kilkukrotnie się lansujemy. Nic dziwnego bo widoki są przednie.
Jedziemy do jednego z najmłodszych miast na Słowacji - Svit. Planowo robimy zapasy na resztę trasy tego dnia. Stąd też rozpoczynamy podjazd. Jedziemy przez Batyżowice i Gierlachów do Tatrzańskiej Polanki. To właśnie z tej miejscowości rozpoczynamy stromy podjazd do Śląskiego Domu nad Wielickim stawem.
Podjazd strasznie mi się dłuży. Po 1 godz. i 15 minutach udaje mi się dotrzeć do celu czyli do najwyższego punktu w całych Tatrach gdzie legalnie można wjechać rowerem. Jednak dolina już w cieniu, a tylko okoliczne szczyty skąpane są w popołudniowym słońcu. Robimy kilka zdjęć i rozpoczynamy zjazd.
Wielicki staw był naszym ostatnim punktem, który chcieliśmy odwiedzić podczas tej wyprawy. Teraz pozostała droga powrotna do domu. Obieramy więc kierunek zachodni na Szczyrbskie Pleso skąd mamy już ciągle w dół aż do końca dzisiejszego dnia. Oczywiście robimy postoje choć już nie tak częste jak do tej pory
Sporo po zachodzie słońca docieramy do Liptowskiego Gródka gdzie ostatnia tego dnia przerwa i zdjęcia.
Następnie krajówką przez Liptowski Mikułasz. Nocny przejazd przez Rużomberok i dzień kończymy we wsi Stankovany.
Dziś dystans już w normie czyli ponad 200 km
Galeria:
https://plus.google.com/photos/117901767401578298989/albums/6164015303611101569
cdn...
W nocy wieje dość mocny i chłodny wiatr. Kilka razy z tego powodu się budzę. W końcu przenoszę się na łąkę przy odciągach nadajnika. Tutaj wiatr zupełnie nie jest odczuwalny.
Po 3 horyzont zaczyna już jaśnieć. Rozkładam więc sprzęt...Przed wschodem słońca wykonuję bardzo dużo zdjęć bo widoczność o tej porze roku trafiła się wyjątkowo dobra
Widok na Tatry Wysokie z Kralovej Holi
Oczywiście horyzont zdominowały Tatry. Jednak to co mnie najbardziej interesuje to widok w kierunku wschodnim. Dzięki słońcu, które podświetla horyzont od spodu widać dzisiaj naprawdę daleko... Bieszczady mam na wyciągnięcie ręki, a przecież to odległość bliska 200 km ! Dało radę dojrzeć również Borżawę, ale to był kres widoczności dzisiejszego dnia.
Widok na Bieszczady. Odl. do Tarnicy 190 km.
O 04:27 wschodzi słońce. Ładny spektakl.
Wychodzę ze śpiwora. Temperatura powietrza na tej wysokości jest wyjątkowo wysoka. Nic dziwnego bo sobotę zapowiadali najcieplejszą.
Gdy było już trochę więcej światła zaczynam się bawić filtrami. Robię obchód najbliższej okolicy szczytu.
Kralova Hola(1946 m n.p.m.) to druga narodowa góra Słowaków. W 1960 roku na szczycie wybudowano wysoki na 137, 5 m przekaźnik. Dzięki niemu szczyt jest łatwy do zidentyfikowania z dużej odległości. Jest to bardzo popularne miejsce wśród turystów(szczególnie tych na dwóch kółkach, których tego dnia spotkaliśmy kilkudziesięciu ).
Tatry Zachodnie
Niżne Tatry
Grzesiu przesypia kolejny już wschód słońca podczas tej wyprawy
Wyciągam piwo w wersji ekonomicznej. Dodatkowo w promocyjnej cenie 0,99 € za 1,5 l
A tak mniej więcej wygląda działanie filtra polaryzacyjnego.
Bez filtra.
Z filtrem polaryzacyjnym.
Po śniadaniu idę na nieodległe skałki. Wykonuję mnóstwo zdjęć.
Grupa Łomnicy
I jeszcze taka trochę większa panorama
http://gigapan.com/gigapans/174730
Dziś w panach jest zaliczyć coś w Wysokich Tatrach. Ruszamy w drogę o 9-tej. Jednak nie mogę się powstrzymać i ciągle staję bo widoki są tego warte.
Mamy zaplanowany postój przy największej łacie śniegu. Jest wręcz upalnie dlatego postanawiamy się trochę ochłodzić
Szybko zjeżdżamy na dół. Jeszcze szybszy przejazd przez Šumiac bo okolice sklepu okupuje kilkunastu Romów czekając na okazję. Tym razem takowej im nie dajemy(Grzesiu wie coś na ten temat ).
Jeszcze tylko ostatnie spojrzenie za siebie i jedziemy wzdłuż Rzeki Hron do Helpy. Tam mamy zaplanowane zakupy i odświeżenie się w strumieniu za miejscowością. Pranie, kąpiel i drugie śniadanie. Grzesiu dodatkowo postanawia zrobić kilka pompek w lodowatym strumieniu
Rozpoczynamy pierwszy tego dnia podjazd. Musimy wjechać na przełęcz Priehyba(1190 m n.p.m.). Grzesiek już tu kiedyś był i z jego relacji dowiedziałem się, że od tej strony wiedzie droga szutrowa. Jakie było nasze zdziwienie gdy się okazało iż jest tu zupełnie nowy asfaltowy dywanik ! Fajnie ! Dzięki temu szybko zdobywany przełęcz gdzie mamy kolejną przerwę na piwo, które w dalszym ciągu było wybornie schłodzone
Rozpoczynamy zjazd na drugą stronę wzdłuż Ipolticy nad zbiornik retencyjny na rzece Czarny Wag. W sumie nad samo jezioro nie było w planach dotrzeć, ale przeoczyliśmy zjazd i musieliśmy kawałek wrócić. Po kilku kilometrach docieramy do głównej drogi i robimy kolejną pauzę. Upał nie do zniesienia dlatego wypicie czegoś chłodnego jest wskazane
Wyjeżdżając na otwartą przestrzeń naszym oczom ukazują się Tatry. Jadąc przez Szuniawę i Szczyrbę kilkukrotnie się lansujemy. Nic dziwnego bo widoki są przednie.
Jedziemy do jednego z najmłodszych miast na Słowacji - Svit. Planowo robimy zapasy na resztę trasy tego dnia. Stąd też rozpoczynamy podjazd. Jedziemy przez Batyżowice i Gierlachów do Tatrzańskiej Polanki. To właśnie z tej miejscowości rozpoczynamy stromy podjazd do Śląskiego Domu nad Wielickim stawem.
Podjazd strasznie mi się dłuży. Po 1 godz. i 15 minutach udaje mi się dotrzeć do celu czyli do najwyższego punktu w całych Tatrach gdzie legalnie można wjechać rowerem. Jednak dolina już w cieniu, a tylko okoliczne szczyty skąpane są w popołudniowym słońcu. Robimy kilka zdjęć i rozpoczynamy zjazd.
Wielicki staw był naszym ostatnim punktem, który chcieliśmy odwiedzić podczas tej wyprawy. Teraz pozostała droga powrotna do domu. Obieramy więc kierunek zachodni na Szczyrbskie Pleso skąd mamy już ciągle w dół aż do końca dzisiejszego dnia. Oczywiście robimy postoje choć już nie tak częste jak do tej pory
Sporo po zachodzie słońca docieramy do Liptowskiego Gródka gdzie ostatnia tego dnia przerwa i zdjęcia.
Następnie krajówką przez Liptowski Mikułasz. Nocny przejazd przez Rużomberok i dzień kończymy we wsi Stankovany.
Dziś dystans już w normie czyli ponad 200 km
Galeria:
https://plus.google.com/photos/117901767401578298989/albums/6164015303611101569
cdn...
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 9 gości