Ostatni weekend z dodatkiem w postaci poniedziałku cały spędziłam na szkoleniach w Parkach Narodowych.
Parki wymagają teraz od przewodników licencji a do uzyskania licencji niezbędne jest szkolenie, z tym, że parki traktują to różnie - niektóre szkolenia są bardzo ciekawe i sporo dają, niektóre nudne. Zwykle są bezpłatne, ale na miejsce trzeba dojechać.
Aby uniknąć częstych dojazdów zaliczyłam 3 szkolenia w 3 dni.
W sobotę były Gorce. Spotkanie odbywało się w siedzibie dyrekcji GPN, w Porębie Wielkiej. Z "Harnasi" pojechała nas ósemka, na miejscu spotkaliśmy pełno znajomych z SKPG Kraków, grupa liczyła łącznie około 25 osób.
Tematem szkolenia były ptaki Gorców. Rano niestety lało, ale potem pogoda zrobiła się znacznie lepsza. Po 2-godzinnej prezentacji rozdano nam lornetki i zaproszono do otaczającego dyrekcję parku dworskiego. Moment był idealny, bo po deszczu ptaki wydzierały się jak oszalałe, a ponadto na ścieżkach pełno było tłustych ślimaków i dżdżownic, które są dla większości świetnym kąskiem.
Udało się nam zaobserwować co najmniej kilkanaście rożnych gatunków ptaków, zdjęć mam znacznie mniej, ale mam przynajmniej kowalika, który karmi schowane w dziupli młode.
Bardzo trudno jest zrobić zdjęcie takiemu ptakowi, bo nie dość, że jest daleko to jeszcze się cały czas rusza.
Więc robię zdjęcia koleżankom i kolegom obserwującym ptaki.
Umówiona byłam tak, ze nocować będę u koleżanki - Kasi, która mieszka na Gubałówce. Kasia też była na szkoleniu, więc się przesiadłam do jej samochodu.
Tymczasem od znajomych z SKPG Kraków dowiedziałyśmy się, że kolejnego dnia - to jest w niedzielę jest szkolenie w Pienińskim Parku Narodowym (czego w planie nie było) więc postanowiłyśmy kolejnego dnia "zaliczyć" i to.
Po całej imprezie pojechaliśmy w ósemkę do Mszany Dolnej na obiad i bez przesady czekaliśmy na ten obiad 2 godziny. Mimo, ze był smaczny - nie polecam.
Potem pojechałyśmy na Gubałówkę i resztę dnia spędziły na pogaduszkach w domu u Kasi.
W niedzielę pogoda się niestety kompletnie zepsuła, nie mam ani jednego zdjęcia. W PPN najpierw był 3-godzinny wykład z zasad ochrony przyrody w Polsce (np. różnice między Parkiem Narodowym, Obszarem Chronionego Krajobrazu a Parkiem Krajobrazowym), potem test, a potem ponieważ nadal lało to zamiast na spacer na Sokolicę poszliśmy do niewielkiego prywatnego muzeum prowadzonego przez pana, który zajmował się długie lata preparowaniem zwierząt dla TPN i PPN.
Fajna alternatywa na niepogodę.
Wróciłyśmy do Zakopanego, Kasia poszła na siłownię, a ja czekałam na swojego męża, który miał dojechać, poszłam do kościoła, potem zagłosować i około 1,5 godziny powłóczyliśmy się jeszcze po mniej znanych zakątkach Zakopanego.
Takie coś rosło w jednym ogródku, ktoś może wie co to jest ?
A to rozmaita zakopiańska architektura.
A wieczorem znowu pogaduszki przy piwie i przy tym co kto chciał u Kasi w chałupie.
Kolejnego dnia - to jest w poniedziałek wychodzimy na szkolenie od wylotu doliny Chochołowskiej od tzw. "Ziębówki" ale drugą stroną potoku Siwa Woda niż przebiega szosa do Chochołowskiej.
Jest tam błotnista droga gruntowa prowadząca wprost na Polanę Molkówka.
Pogoda jest niezła ale zrobiło się bardzo zimno i mamy obawy czy płazy się nie pochowały, ale pracownik TPN zapewnia nas, że właśnie taka pogoda jest najlepsza.
Tu prawie cała grupa nad kałużą, gdzie było stanowisko żaby trawnej. Była nawet jedna żaba i dużo jej skrzeku.
Doszliśmy na Molkówkę i tam w kałuży udało się złapać traszkę górską oraz traszkę karpacką.
To jest o ile dobrze zapamiętałam górska - samica.
W tej kałuży były traszki
A nieopodal w rowie znaleźliśmy kumaka
Tu zdjęcie bardzo nieostre, bo ta zwierzyna się cały czas ruszała, ale widać fragment jego bardzo kolorowego brzuszka.
Na ścianie szałasu wyrosły porosty
A obok szałasu - kokorycz pusta i pierwiosnki
Idziemy w górę w kierunku Siwiańskich Turni, gdzie jest reliktowy lasek sosnowy.
Widoczek w kierunku Kominiarskiego Wierchu tez oryginalny
A na skałkach takie cuda:
Goryczka Kluzjusza i Pierwiosnka Wyniosła.
Cała grupa schodzi wprost w dół na łeb na szyję w kierunku Chochołowskiej, ja, ze względu na uszkodzone kolano zdecydowałam się wracać przez Molkówkę na Siwą Polanę, tym bardziej że znam tą drogę z zeszłego roku.
Jeszcze raz Molkówka, bardzo lubię to miejsce.
Molkówka jest dostępna bez szlaku gdyż leży poza terenem TPN, ale Siwiańskie Turnie to już Park Narodowy. My byliśmy tam legalnie, gdyż na szkoleniu z pracownikiem parku.
Jak się szkolić to na całego
Jak się szkolić to na całego
Ostatnio zmieniony 2015-05-14, 10:27 przez Basia Z., łącznie zmieniany 4 razy.
Majka pisze:Wszystko jest piękne. Ale masz fajną pracę. Mam koleżankę z Krakowa, która jest przewodnikiem beskidzkim. Też ma na imię Basia. Zawsze jej zazdrościłam
No niestety to nie jest moja jedyna praca (a może na szczęście - nie wyżyłabym z przewodnictwa, to tylko zajęcie sezonowe). Teraz też jestem "w pracy" - zdalnie aktualizuję programy.
Ostatnio zmieniony 2015-05-14, 19:27 przez Basia Z., łącznie zmieniany 1 raz.
Piotrek pisze:Całkiem fajnie macie jako przewodnicy ze szkoleniami. Interesujące, w górach, zawsze można dowiedzieć się czegoś nowego.
Płatne są te szkolenia?
Gorczańskie było płatne 10 zł, ale dostaliśmy całą siatkę pełną materiałów, m.in. opisy wszystkich ścieżek przyrodniczych.
Pozostałe były bezpłatne.
Mnie takie szkolenia tez bardzo cieszą. Cały czas się czegoś uczę.
Co do pytania o kwiat to jedna z sasanek.
A te inne śliczne , szczególnie uwielbiam goryczki.
Jak słyszę szkolenie , to skojarzenie jednoznaczne , hotel-sala konferencyjna-ochlaj . A tu proszę może być inaczej .
Fajnie , że w wielu Parkach Narodowych jest sporo sensownych ludzi .
Mimo Twych utyskiwań na pogodę to chyba weekend udany.
A te inne śliczne , szczególnie uwielbiam goryczki.
Jak słyszę szkolenie , to skojarzenie jednoznaczne , hotel-sala konferencyjna-ochlaj . A tu proszę może być inaczej .
Fajnie , że w wielu Parkach Narodowych jest sporo sensownych ludzi .
Mimo Twych utyskiwań na pogodę to chyba weekend udany.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 26 gości