Piotrek pisze:Interesujące, naprawdę. O niebo lepsze niż rap który czasem podsuwasz
Gurungowie, jeden z ludów zamieszkujących Nepal. Kiedy w Nepalu doszło do tej strasznej tragedii, zaczęłam szukać informacji na temat tego kraju, w ten sposób trafiłam na Gurungów. Przeczytałam, że:
Posiadają bogate tradycje muzyczne. Nagrali filmy dokumentujące tradycyjne tańce. Tradycyjnie zajmują się głównie wysokogórskim pasterstwem
więc musiałam to zobaczyć i usłyszeć. Wcześniej ich nie znałam.
Ich kultura nie odbiega wiele od hinduskiej, a Indie fascynują i interesują mnie od lat. (ze wszystkimi bolączkami tego kraju).
Kiedyś wrzuciłam tu jakieś kawałki folkowe z Indii, a że z klipami z filmów bollywoodzkich, które to filmy w naszej szerokości geograficznej mogą wydawać się mocno infantylne i nie cieszą się jakąś szczególną atencją ani zrozumieniem (poza grupą fanów), więc raczej nie zostały dobrze przyjęte. A to kawał dobrej muzy i pięknej kultury. Kwestia przesterowania się na nowe, nieznane, podejścia bez uprzedzeń i oswojenia. Mam tu na myśli tę rdzenną hinduską muzykę i tańce.
Obejrzałam sporo bollywoodów (zwłaszcza tych kostiumowych i historycznych) i pierwsze 3 ledwie przebrnęłam - też potrzebowałam czasu, żeby oswoić nowe, inne, też muszę być czujna na okoliczność własnych uprzedzeń.
Jeden z moich najulubieńszych hinduskich wokalistów, Rahat Fateh Ali Khan, w takim spokojniejszym kawałku (niekoniecznie moim najulubieńszym).
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=cnGIDBl1_BU[/youtube]
Jeszcze bardziej lubię mistrza, który uczył go śpiewu (Pakistańczyk Nusrat Fateh Ali Khan), ale nie znalazłam w necie tych nagrań, od których dostaję gęsiej skórki, więc nie zapodam niczego z jego repertuaru. (nie dziękujcie, kiedyś znajdę;)
A Grechuta (co pewnie też już kiedyś mówiłam) zawsze będzie moim Mistrzem:)
Albumy, których słuchałam najczęściej i najwięcej, to "Droga za widnokres" i "W malinowym chruśniaku", ale praktycznie wszystko, co śpiewał (może poza wyjątkami) kochałam, kocham i kochać będę. Amen.