Trochę mam mieszane uczucia co do stosunku Hiszpanów do zwierząt, ale za rzadko tu bywam, żeby ich rozgryźć. Być może jest to też kwestia ludzi, z którymi akurat tu przebywam, a dla których zwierzę, "to tylko zwierzę", a nie chcę przenosić ich punktu widzenia na całe hiszpańskie społeczeństwo.
Jakkolwiek między innymi od nich dowiedziałam się, że np. psy są tu generalnie traktowane bardzo po macoszemu. Ludzie kupują psy, po czym je wyrzucają na ulicę (czy gdziekolwiek) kiedy im się znudzą lub gdy są zbyt "kłopotliwe", bo trzeba je codziennie wyprowadzać, karmić, poić, i brudzą (czyli tak samo, jak w Polsce).
Nie brak też osób naprawdę opiekuńczych wobec psiaków (czyli tak samo, jak w Polsce).
Ale w Polsce wiem, że są grupy, organizacje, które starają się zwierzęta chronić i walczyć o ich prawa (i to pewnie głównie dzięki nim zaostrzono prawo o ochronie zwierząt. UE też na pewno miała w tym swój udział), a tutaj nie jestem zorientowana w temacie takich grup, więc ogólne wrażenie mam takie, że zwierzęta traktuje się tu znacznie gorzej, niż w Polsce (z powodu niewiedzy, to może być - i oby było - błędne wrażenie).
Niezależnie od tego, jaki ludzie mają do innych żyjących stworzeń stosunek, dobrze, że uchwala się przepisy, które mają na celu ochronę zwierząt. Prawo pełni różne funkcje, również tę prewencyjną i edukacyjną/uświadamiającą.
Świadomość - rzecz nabyta, jak by na to nie patrzeć.
Do wielu badań nie ma konieczności wykorzystywania żywych zwierząt. Wykorzystuje się je, bo to wychodzi najtaniej...
A sam temat (pewnie nie tylko w naszym społeczeństwie) jest bardzo trudny i złożony. Niemniej warto go poruszać.