Część piąta: El Hierro
Na El Hierro mieszka niewiele ponad 10tys osób.
W ciągu roku wyspę odwiedza tylu turystów, ilu w ciągu jednego weekendu potrafi wjechać i wejść na Kasprowy Wierch.
Oddalona 300km od Teneryfy. Nie da się tutaj dotrzeć bezpośrednio z kontynentalnej Europy.
Cała wyspa jest rezerwatem biosfery UNESCO i raczej nigdy nie będzie skażona masową turystyką.
Mieszkańcy wyspy wybrali inną drogę rozwoju niż Gran Canaria czy Teneryfa.
Już wkrótce energia na El Hierro będzie w 100% wytwarzana tylko z odnawialnych źródeł.
Idąc z duchem nowoczesności niedługo cała wyspa pokryta będzie zasięgiem bezpłatnego internetu.
A w planach jest wprowadzenie zakazu używania aut z silnikiem spalinowym.
Już teraz w Valverde można znaleźć na parkingach punkty do bezpłatnego ładowania aut z silnikiem elektrycznym.
18 lutego
Po prawie trzech godzinach rejsu wylądowaliśmy w Puerto de la Estaca.
W przeciwieństwie do pozostałych wysp, stolica Valverde nie leży nad oceanem przy porcie, tylko kilka kilometrów dalej i 500 metrów wyżej.
Z portu i z lotniska można wydostać się komunikacją publiczną, wiadomo są taksówki, tutaj też znajdują się biura wypożyczalni samochodów.
My auto wynajęliśmy na pętli autobusowej w Valverde od 15:00 do 15:00 dnia następnego. Obity zderzak? „Relax”.
No niech będzie, że relaks skoro nie wymagali od nas nawet numeru karty kredytowej;)
Niby na dobę, ale faktycznie mieliśmy auto przed dwa dni. Wystarczająco czasu by objechał wyspę dookoła;)
http://www.transhierro.com/
Bilet autobusowy bez względu na długość trasy kosztuje 1,12€.
Nasze środki transportu;)
Jedna z jaskiń Bimbaczów (synowie synów Teneryfy), tak czasami nazywa się rodowitych mieszkańców El Hierro.
Hoya del Morcillo – pole namiotowe w samym środku wyspy na wysokości około 1000m n.p.m.
Na polu wielkości przeszło hektara, byliśmy w zasadzie sami.
Drugi namiot należał do Belga, który przyleciał na reset po rozstaniu się z dziewczyną i utracie pracy;)
W recepcji znaleźliśmy człowieka, który ni w ząb nie rozumiał niczego poza hiszpańskim.
Gdy tylko się odezwaliśmy, włączył na laptopie googlowskiego translatora, śmiechu było co niemiara. Jak tłumaczy google każdy wie;)
Przed nami koniec świata, dalej nie ma już nic, tylko ocean.
Wyspa znana w starożytności, zapomniana w mrokach średniowiecza,
ponownie odnaleziona u zarania epoki „wielkich odkryć geograficznych”
Faro de Orchilla.
To tutaj Ptolemeusz wyznaczył południk zero.
Isla del Meridiano – Wyspa Południkowa.
Na krańcu znanego starożytnym świata.
Dopiero w 1884 roku przeniesiono południk zerowy na wysokość Greenwich.
Mapa Górnego Śląska z 1746 roku, szerokość geograficzna obliczona względem El Hierro.
Widoczne wiry spowodowane są różnicą temperatur wody, wynikającą z aktywności wulkanów na dnie oceanu. Są to tereny wciąż aktywne sejsmicznie i kiedyś powstanie tu kolejna wyspa.
Obecnie podwodny wulkan zapadł w drzemkę, ale kilka lat temu dał prawdziwy popis.
Zgromadzeni mieszkańcy nagradzali brawami każdą erupcję ponad lustro wody, a władze szykowały się do ewentualnej ewakuacji wyspy.
Powykręcane wiatrem jałowce.
Plantacja najprawdopodobniej bananów.
Gdzie nie spojrzeć stożki wulkanicznie, w sumie jest ich na wyspie ponad tysiąc.
Santuario de Nuestra Senora de los Reyes.
Z tego miejsca co cztery lata, rusza pielgrzymka z figurą Najświętszej Marii Panny do Velverde, szlakiem Camino de la Virgen o długości 28km.
Najbliższa w roku 2017.
http://www.wyspy-szczesliwe.pl/el-hierr ... php?id=107
Pogoda zaczynała się mocno zmieniać, silny wiatr od oceanu na odkrytych zboczach szarpał autem niemiłosiernie. Na dzisiaj mówimy dość, czas wracać na pole namiotowe.
19 lutego
Widok z Hoya de El Pino na Fronterę.
Niby mała wysepka to Rogues de Salmor wysoka na 109 m n.p.m.
Rogues de Salmor z bliska.
Frontera – Campanario de Joapira (dzwonnica).
Przez górę w tle prowadzi tunel drogowy, długi na ponad dwa kilometry, wznoszący się z 50 na 400 m n.p.m. łączący Fronterę z Valverde.
Playa la Madera. W pobliżu przeurocza wioska Sabinosa.
La Maceta.
Na El Hierro nie buduje się hoteli z basenami, tutaj naturalne baseny
http://1.bp.blogspot.com/-x5Uue6OwqLU/U ... aleras.JPG
lub prawie naturalne takie jak La Maceta, otaczają całą wyspę.
Woda cieplejsza niż w oceanie, wciąż czysta bo stale stopniowo ulega wymianie, fale rozbijają się przed basenem, nie rzucą nami o skały.
A my mimo wszystko dalej jesteśmy w oceanie, a nie w chlorowanym potworku;)
Embarcadero de Punta Grande - najmniejszy hotel świata.
La Restinga – port i plaża.
Najcieplejsze miejsce na El Hierro. Raj dla surferów i amatorów nurkowania.
My też kąpieli nie mogliśmy sobie odmówić;)
Lawa poduszkowa w okolicach La Restingi.
Czas oddać samochód.
Kierowca autobusu do El Pinar wysadził nas w środku lasu, jak najbliżej kempingu.
Zwiedzanie autem ma swój urok, szczególnie gdy jest się w ciągłym niedoczasie, ale to nie jest to co lubimy najbardziej.
20 lutego
Rano po polu namiotowym krzątali się dziwni ludzie w kaskach.
Wyglądali jak młodzież z zakładu poprawczego w ramach resocjalizacji.
Ale wszyscy przyjechali autami? Czyli to szkolna młodzież robi porządki w lesie?;)
W nocy temperatura spadła poniżej zera i od świtu chodziliśmy po polu namiotowym w poszukiwaniu pierwszych promieni słońca;)
Sosna Kanaryjska opanowała większą część wyspy – igły dłuższe od dłoni, szyszki na dwie pięści.
Czymś takim dostać w głowę…;)
Trasa na dziś: Hoya del Morcillo – Mercader (1252m n.p.m.) – Pico de Malplaso (1501m n.p.m.) – Tenerife (1416m n.p.m.) – Hoya del Morcillo
Pino Piloto
Mercader (1252m n.p.m.)
W wyższych partiach odnajdujemy laurisilva.
Na szczytach dominuje już tylko wulkaniczny żwir.
Pico de Malpaso (1501m n.p.m.) – najwyższy szczyt na El Hierro
Szczyt ukrył się w chmurach, widoki podziwialiśmy na tablicy informacyjnej.
O Teide znowu mogliśmy tylko pomarzyć;)
Ponad tysiącmetrowe urwiska na El Hierro to raj dla paralotniarzy.
Kiedyś wyspa była dużo większa, wybuch wulkanu rozerwał ją na pół.
Znaczna część wyspy pogrążyła się w oceanie.
Do zdarzenia doszło już w czasach współczesnych, około 15 tysięcy lat temu.
Czyżby to była mityczna Atlantyda?
Szlaki oznaczone są idealnie.
Na początku lutego na wyspie organizowany jest maraton.
Każdy znajdzie dystans dla siebie.
Suma przewyższeń na klasycznym maratonie to około 1500 metrów, na trasie ultramaratonu ponad dwa razy tyle.
http://maratondelmeridiano.es/?page_id=18
Tę roślinkę już przedstawiałem;)
Nasza wycieczka nieubłagalnie zbliżała się od końca.
Pożegnalne ognisko.
Prorok Yoñe przepowiedział nadejście boga Eraoranhan w wielkim, białym domu.
Przez co Bimbaczowie nie stawili białym najeźdźcom żadnego oporu, uznając ich za bogów.
W zamian za to w większości zostali sprzedani na targach niewolników a pozostałych wymordowano.
21 lutego
Znajomy Belg podrzucił nas do Valverde, skąd bez problemu autobusem miejskim dostaliśmy się na lotnisko.
Nie mogłem oderwać oczu od pary z małym dzieckiem, skrzętnie szykującej dwa rowery i przyczepkę do spakowania w samolocie.
Nasze drogi wkrótce się skrzyżują;)
Z tak małego lotniska jeszcze nie startowaliśmy, wygląda jak przycumowany do lądu lotniskowiec.
Pas startowy kończący się oceanem, tu nie ma miejsca na jakikolwiek błąd.
Silniki pełna moc, maszynę aż wyrywa do startu, zwolnienie hamulców, czuję się wystrzelony niczym z katapulty.
http://www.fotosaereasdecanarias.com/va ... e-canarias
El Hierro
Chociaż z samolotu udało się nam jeszcze raz spojrzeć na Teide;)
Gran Canaria
Nasz samolot ATR 72-500 przed startem i po wylądowaniu.
Z El Hierro na Gran Canarię przefrunęliśmy lokalnymi liniami Binter Canarians.
https://www.bintercanarias.com
Na El Hierro korzystaliśmy z mapy tej:
Ciężko rozstać się z tak wyjątkową wyspą, musimy tu wrócić w lipcu na pielgrzymkę, w lutym na maraton, na serowe łakocie;)
El Hierro to świat nie realny, utopia, która staje się rzeczywistością.