Stadnie, w mniejszej grupie czy samotnie?
Stadnie, w mniejszej grupie czy samotnie?
To taki jeden mój ulubiony temat, na wieczorny Polaków rozmowy.
Jakie z tych form turystyki preferujecie i dlaczego?
Ja osobiście, jak niektórzy wiedzą preferuję wszystkie z tych form turystyki, ale często zastanawiam się która jest dla mnie najlepsza. Ostatnio nawet z ciekawości policzyłem i okazuję się, że na 100 moich ostatnich wycieczek, rozkłada się to dokładnie po równo, czyli po przeszło 30 % na każdą z tych form.
No ale mimo wszystko dla mnie chyba najlepszą formą, mającą najwięcej zalet jest chodzenie samotne. Na dłuższą metę się to nie sprawdza, dlatego też czasem trzeba w jakiejś większej czy mniejszej grupie pojechać, ale jednak samotność... u mnie przeważa. Zalety tej metody to dla mnie przede wszystkim: tempo - idę jak szybko chcę w danym czasie i najmniej się przy temu męczę, popasy - tak długość popasów i przerw jest dla mnie bardzo istotną sprawą. Jak jestem gdzieś sam, to czasem potrafię na jakimś szczycie i 2 godziny przesiedzieć co z kimś nie zawsze przy przeszło . Nawet zdjęcia mi lepiej wtedy wychodzą i robię je kiedy chcę, bo z kimś to czasem nawet nie ma czasu się zatrzymać, bo potem trzeba od razu gonić . Ważny też jest dla mnie sposób obcowania z górami i przyrodą, wtedy nie mam z kim gadać i jakoś bardziej to wszystko odczuwam. Jeszcze taka sprawa kontrowersyjna, czyli bezpieczeństwo... Mówi się niby zawsze, że samotnie jest niebezpiecznie i takie tam... hmm ja tak do końca się z tym nie zgadzam, w pewnych przypadkach owszem się to sprawdza, ale np. w Tatrach na trudniejszych szlakach idąc z kim, idę jakby bardziej na lajta i mniej uważam. Tzn. włącza mi się takie podejście, że jak ktoś przede mną przeszedł to nie może być trudne, a samemu to na każdy krok zwracam uwagę. Zaś przy niesprzyjających okolicznościach przyrody i jakiego odpukać wypadku to jednak dobrze, aby był ktoś w pobliżu. No ale ten rodzaj turystyki zdecydowanie dla mnie wygrywa tak czy tak.
Bardzo też lubię, chodzić w małym gronie dwuosobowym :wink: Główną zaletą tego dla mnie jest to, że z jedną osobą łatwiej się dogadać niż z dziesięcioma np. No i to, że jest się do kogo odezwać...
Co do chodzenia w większych stadach, to za największą zaletę tego uznałbym chyba to, że przeradza się to często w turystykę biesiadno-towarzyską-towarzyską, a to jak wiadomo też lubię . Chociaż nie zawsze to tak jest w tych stadach, bo na szlaku i tak przeważnie tworzą się grupy...
Ogólnie to lubię wszystkie te formy, ale jednak ta pierwsza jest chyba mi najbliższa i tak już pozostanie.
Jakie z tych form turystyki preferujecie i dlaczego?
Ja osobiście, jak niektórzy wiedzą preferuję wszystkie z tych form turystyki, ale często zastanawiam się która jest dla mnie najlepsza. Ostatnio nawet z ciekawości policzyłem i okazuję się, że na 100 moich ostatnich wycieczek, rozkłada się to dokładnie po równo, czyli po przeszło 30 % na każdą z tych form.
No ale mimo wszystko dla mnie chyba najlepszą formą, mającą najwięcej zalet jest chodzenie samotne. Na dłuższą metę się to nie sprawdza, dlatego też czasem trzeba w jakiejś większej czy mniejszej grupie pojechać, ale jednak samotność... u mnie przeważa. Zalety tej metody to dla mnie przede wszystkim: tempo - idę jak szybko chcę w danym czasie i najmniej się przy temu męczę, popasy - tak długość popasów i przerw jest dla mnie bardzo istotną sprawą. Jak jestem gdzieś sam, to czasem potrafię na jakimś szczycie i 2 godziny przesiedzieć co z kimś nie zawsze przy przeszło . Nawet zdjęcia mi lepiej wtedy wychodzą i robię je kiedy chcę, bo z kimś to czasem nawet nie ma czasu się zatrzymać, bo potem trzeba od razu gonić . Ważny też jest dla mnie sposób obcowania z górami i przyrodą, wtedy nie mam z kim gadać i jakoś bardziej to wszystko odczuwam. Jeszcze taka sprawa kontrowersyjna, czyli bezpieczeństwo... Mówi się niby zawsze, że samotnie jest niebezpiecznie i takie tam... hmm ja tak do końca się z tym nie zgadzam, w pewnych przypadkach owszem się to sprawdza, ale np. w Tatrach na trudniejszych szlakach idąc z kim, idę jakby bardziej na lajta i mniej uważam. Tzn. włącza mi się takie podejście, że jak ktoś przede mną przeszedł to nie może być trudne, a samemu to na każdy krok zwracam uwagę. Zaś przy niesprzyjających okolicznościach przyrody i jakiego odpukać wypadku to jednak dobrze, aby był ktoś w pobliżu. No ale ten rodzaj turystyki zdecydowanie dla mnie wygrywa tak czy tak.
Bardzo też lubię, chodzić w małym gronie dwuosobowym :wink: Główną zaletą tego dla mnie jest to, że z jedną osobą łatwiej się dogadać niż z dziesięcioma np. No i to, że jest się do kogo odezwać...
Co do chodzenia w większych stadach, to za największą zaletę tego uznałbym chyba to, że przeradza się to często w turystykę biesiadno-towarzyską-towarzyską, a to jak wiadomo też lubię . Chociaż nie zawsze to tak jest w tych stadach, bo na szlaku i tak przeważnie tworzą się grupy...
Ogólnie to lubię wszystkie te formy, ale jednak ta pierwsza jest chyba mi najbliższa i tak już pozostanie.
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez Vision, łącznie zmieniany 3 razy.
Wszystko zależy od sytuacji i od towarzystwa.
Przeważnie decyduję się na samodzielne wędrówki. Wyjazdy w Tatry nie należą u mnie do bardzo częstych, dlatego każdy dzień staram się wykorzystać maksymalnie, stąd opcja chodzenia z kimś kto nie dotrzymuje mi kroku raczej odpada.
Nie stronię jednak od wyjazdów grupowych, tudzież spotkań z osobami, które mają ochotę na grupowe przejście jakiegoś szlaku. Jednak nie dopuszczam możliwości grupowego przejścia chociażby Orlej Perci tudzież wyprawy na Rysy. Uważam, że pewne szlaki są jednak przeznaczone dla osób preferujących solo bądź dwójkowe akcje.
Przeważnie decyduję się na samodzielne wędrówki. Wyjazdy w Tatry nie należą u mnie do bardzo częstych, dlatego każdy dzień staram się wykorzystać maksymalnie, stąd opcja chodzenia z kimś kto nie dotrzymuje mi kroku raczej odpada.
Nie stronię jednak od wyjazdów grupowych, tudzież spotkań z osobami, które mają ochotę na grupowe przejście jakiegoś szlaku. Jednak nie dopuszczam możliwości grupowego przejścia chociażby Orlej Perci tudzież wyprawy na Rysy. Uważam, że pewne szlaki są jednak przeznaczone dla osób preferujących solo bądź dwójkowe akcje.
Ja do tej pory nie miałem okazji pochodzić w dużej grupie.
Póki co najlepiej chodzi mi się w parze z żoną, mała grupa była testowana w zeszłym roku i zupełnie nie wypaliła..
My z Liną raczej żwawo się wspinamy i dość ospale schodzimy. W związku z tym w drodze na Kozi od Piątki co chwila robiliśmy postoje, żeby trójka ziomków nie czuła się opuszczona. Wydawało mi się to normalne, że skoro jest nas piątka to fajnie jednak trzymać się w zasięgu głosu. Przy zejściu jednak towarzystwo popierdzieliło w dół byle szybciej.. także wyszło marnie.
Póki co najlepiej chodzi mi się w parze z żoną, mała grupa była testowana w zeszłym roku i zupełnie nie wypaliła..
My z Liną raczej żwawo się wspinamy i dość ospale schodzimy. W związku z tym w drodze na Kozi od Piątki co chwila robiliśmy postoje, żeby trójka ziomków nie czuła się opuszczona. Wydawało mi się to normalne, że skoro jest nas piątka to fajnie jednak trzymać się w zasięgu głosu. Przy zejściu jednak towarzystwo popierdzieliło w dół byle szybciej.. także wyszło marnie.
W mieście możesz kogoś znać dziesięć lat i go nie poznać. W górach znasz go na wylot po paru tygodniach.
W pojedynkę i stadnie - nie, ale w grupie kilkuosobowej jak najbardziej.
Najlepiej, żeby wszyscy mieli orientację w terenie, na wypadek, gdyby któryś z przewodników się po drodze zawieruszył.
Tempo marszu akurat dla mnie nie stanowi problemu, natomiast każdego, kto się pisze na wyjście ze mną w góry, grzecznie informuję, jak to z moim tempem jest, coby mógł sprawę jeszcze raz przemyśleć.
(tja)
Najlepiej, żeby wszyscy mieli orientację w terenie, na wypadek, gdyby któryś z przewodników się po drodze zawieruszył.
Tempo marszu akurat dla mnie nie stanowi problemu, natomiast każdego, kto się pisze na wyjście ze mną w góry, grzecznie informuję, jak to z moim tempem jest, coby mógł sprawę jeszcze raz przemyśleć.
(tja)
Dodałabym jeszcze jedną formę, czyli wędrówkę z psem. Jest ona coraz częściej spotykana w górach, zarówno w sezonie letnim jak i zimą. Wędrują ludzie z psami różnej wielkości, od typu szczur w plecaku poprzez chaszczaki (te najczęściej widuję zimą) aż po wielkości mego Kretyna (bydle ważące tak z 50 kg). Odbywają się nawet zloty np. klubu wesołej łapki, mieszkańcy okolic Rzeszowa wspólnie ze swoimi pupilami zwiedzają polskie Karpaty. Problem pojawia się w parkach narodowych, gdzie pies jest traktowany jako intruz.
Ja mam już tak scharataną przez przewodnictwo psychikę, że już nie potrafię sama wejść na szlak. Zdarza mi się to, ale czuję się fatalnie, obawiam się innych ludzi. Nadal zdarza mi się, że znikam samotnie w górach ale wtedy jestem sam na sam z przyrodą. Oczywiście, zupełnie odmiennie czuję się na szlaku rowerowym. Nie lubię jeździć w grupie.
Ja mam już tak scharataną przez przewodnictwo psychikę, że już nie potrafię sama wejść na szlak. Zdarza mi się to, ale czuję się fatalnie, obawiam się innych ludzi. Nadal zdarza mi się, że znikam samotnie w górach ale wtedy jestem sam na sam z przyrodą. Oczywiście, zupełnie odmiennie czuję się na szlaku rowerowym. Nie lubię jeździć w grupie.
Zwykle przetaczam się w grupie dwu, trzy osobowej. Choć zdarzają się wyjścia po 23 osoby ( zdarzy mi się w tą sobotę ). Natomiast stada w stylu Gory - szlaki to dla mnie bezsens totalny, zaprzeczenie turystyki. Jak czytałem potem teksty w stylu "A z tobą rozmawialem, bo nie pamiętam cię " to mnie na kilometr odrzucalo.
- tatromaniak
- Posty: 323
- Rejestracja: 2013-07-07, 19:55
- Lokalizacja: Podhale
Preferuję do wędrówki po górach grupy 2 do 5 osobowe z jakimś gadułą w gronie co by czas szybciej leciał a i tak zazwyczaj mało tej osoby słucham / takie radio w tle /.
Nie lubię stad i biesiadnego towarzystwa, którego unikam!!!
Lubię niekiedy pochodzić samotnie ale w wyższe partie Tatr / gdzie najczęściej spędzam czas / wybieram się zawsze w towarzystwie przynajmniej jednej osoby do której mam zaufanie.
Preferuję wycieczki, których sam jestem organizatorem i zawsze chodzę swoim tempem ale wkomponowuję się w zespół.
Bardzo dobrze mi się chodzi z osobami, które poznaję na szlaku, kiedy uda mi się nawiązać jakiś obustronny kontakt z tą osobą.
Nie lubię stad i biesiadnego towarzystwa, którego unikam!!!
Lubię niekiedy pochodzić samotnie ale w wyższe partie Tatr / gdzie najczęściej spędzam czas / wybieram się zawsze w towarzystwie przynajmniej jednej osoby do której mam zaufanie.
Preferuję wycieczki, których sam jestem organizatorem i zawsze chodzę swoim tempem ale wkomponowuję się w zespół.
Bardzo dobrze mi się chodzi z osobami, które poznaję na szlaku, kiedy uda mi się nawiązać jakiś obustronny kontakt z tą osobą.
- Tępy dyszel
- Posty: 2924
- Rejestracja: 2013-07-07, 16:49
- Lokalizacja: Tychy
tatromaniak pisze:ale w wyższe partie Tatr / gdzie najczęściej spędzam czas / wybieram się zawsze w towarzystwie przynajmniej jednej osoby do której mam zaufanie.
Czyli nie poszedłbyś ta taką trasę w nieznanym Ci osobiście avatarem ?
tatromaniak pisze:Lubię niekiedy pochodzić samotnie
Ja podobnie. Wtedy sam wszystko sobie ,,ustawiasz".
- tatromaniak
- Posty: 323
- Rejestracja: 2013-07-07, 19:55
- Lokalizacja: Podhale
Tępy Dyszel pisze:tatromaniak pisze:ale w wyższe partie Tatr / gdzie najczęściej spędzam czas / wybieram się zawsze w towarzystwie przynajmniej jednej osoby do której mam zaufanie.
Czyli nie poszedłbyś ta taką trasę w nieznanym Ci osobiście avatarem ?tatromaniak pisze:Lubię niekiedy pochodzić samotnie
Ja podobnie. Wtedy sam wszystko sobie ,,ustawiasz".
Szczególnie zimą gdzieś na grani potrzebna jest mi obecność drugiej osoby do której mam zaufanie i która może też na mnie liczyć w sytuacjach kryzysowych / nawet w kwestii wsparcia psychicznego / w sytuacjach niebezpiecznych.
Mnie pomagano w takich przypadkach i ja też pomagałem komuś.
Np. jakiś niebezpieczny trawers na szlaku, gdy nagle wpadasz w chwilę zwątpienia i ktoś to zauważa, zatrzymanie się wspólne, chwila pogadania o "dupie Maryni" i dalej wspólnie Alleluja i do przodu!!!
Z nieznanym mi osobiście awatarem tego niestety możesz nie zrobić i zaliczasz wycof!!!
- Malgo Klapković
- Posty: 2482
- Rejestracja: 2013-07-06, 22:45
Najbardziej lubiłam chodzić z moją siostrą i szwagrem, do czasu aż nie pozmieniało im się w życiu i na jakiś czas straciłam moich ulubionych kompanów. Powstał wtedy problem: kogo znaleźć do wspólnej wędrówki? Na szczęście udało mi się znaleźć koleżankę, ale problem polega na tym, że ja bym mogła jeździć w góry ciągle, a koleżance wystarczy raz na jakiś czas (np. 2 razy w roku). Ostatnio spędziłam kilka dni w Tatrach samotnie i o dziwo wszystko wyszło super, nie miałam zamułek, może dzięki temu, że była fantastyczna pogoda, jak byłam na takim wyjeździe sama i non stop padał deszcz, to brakowało mi osoby, do której można się odezwać i rozmową "uwspanialić" to wyjście. Kiedy jest słoneczna pogoda, to przyroda daje tak wiele, że człowiek nie zastanawia się aż tak bardzo co chłoną uszy (nie zależy mu na rozmowie), ważne co chłoną oczy.
Najwspanialej chyba jednak mieć drugą połówkę, która rozumie górską pasję, a najlepiej jak sama w niej uczestniczy.
Chodzenie w dużych grupach też wielokrotnie przerabiałam, jestem z tych wolnochodzących, więc i tak w dużej grupie nigdy nie przebywałam. Fajne jest to na popasach, ale gwarne rozmowy trochę jednak zabijają ducha gór, ciężko jest wykrzesać to, co najpiękniejsze, kiedy tak często słyszy się salwy śmiechu itp. Jednak czasami potrzebuję też takiego wyjścia wśród lubianych ludzi.
Najwspanialej chyba jednak mieć drugą połówkę, która rozumie górską pasję, a najlepiej jak sama w niej uczestniczy.
Chodzenie w dużych grupach też wielokrotnie przerabiałam, jestem z tych wolnochodzących, więc i tak w dużej grupie nigdy nie przebywałam. Fajne jest to na popasach, ale gwarne rozmowy trochę jednak zabijają ducha gór, ciężko jest wykrzesać to, co najpiękniejsze, kiedy tak często słyszy się salwy śmiechu itp. Jednak czasami potrzebuję też takiego wyjścia wśród lubianych ludzi.
Wszystko zależy od towarzystwa.. Jeśli mam iść z kimś kto marudzi, to wolę sama. Zdarzyło mi się 2-3 razy chodzić w pojedynkę po Tatrach. Dość przyjemne doświadczenia. Wiadomo, w grupie raźniej, ale tylko z pasjonatami gór. Lubię iść z kimś bardziej doświadczonym ode mnie. Poopowiada, podpowie, szlak nakreśli.
idę w góry cieszyć się życiem..
- tatromaniak
- Posty: 323
- Rejestracja: 2013-07-07, 19:55
- Lokalizacja: Podhale
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 24 gości