Lasami, wioskami, miasteczkami doliny Bobru
Lasami, wioskami, miasteczkami doliny Bobru
Sprytnie wstrzelajac sie w miedzyswiateczna odwilz i brak sniegu udalismy sie na kilka dni na Pogorze Kaczawskie, w Doline Bobru, Sudety polnocno-zachodnie czy jak to tam sie nazywa ten rejon.
Widoki wskazywaly ze w gorach nieco wyzszych niz mikre okolokaczawskie pagory, nie jest juz tak przyjemnie
My tymczasem odwiedzamy samotna skalke wyrastajaca z niczego i kryjacaca na swoich zboczo-szczytach pozostalosci zamku Podskale, pelniacy niegdys funkcje rozbojnicze
Lodowaty wiatr zdaje sie urywac glowe...
W okolicach Rząsin rzuca sie w oczy samotny kon tępo patrzacy sie w dal na obrzezach opuszczonej stacji benzynowej..
Dalej na naszej drodze wypadaja Niwnice i niepozorny na pierwszy rzut oka kosciolek
acz po blizszych ogledzinach odkrywamy duze ilosci plyt nagrobnych. Czlonkowie owej rodziny wybitnie nie charakteryzowali sie przyjemnymi wyrazami twarzy. Albo portretowali ich juz po smierci gdy juz sie troche rozlozyli??
Po samych Niwnicach wloczymy sie dobra chwile, a to ruinka jakas- palacu? klasztoru?
A to stary pomnik zwyciezcow o dwoch flagach
A to zapomniany cmentarzyk z wielka dzwonnica bramna
A to pogawedki z babciami wsrod przedwojennej zabudowy wsi, drewnianych ganeczkow i miauczenia sfutrzalych juz na zime kotow
W Nowym Lądzie przy kopalni wpada nam w oczy palacyk pelniacy funkcje jakiejs biblioteki czy urzedu
Suniemy dalej w strone jednego ze wzgorzy wznoszacego sie nad Nowym Lądem. Tutaj wsrod lasu jeden z właścicieli Niwnic polecil zbudowac kosciol gorski, ktory mial upamietniac okragla rocznice pielgrzymki do Jerozolimy jego przodka. Odbywały się tu odpusty w okresie okolowielkanocnym, które byly ponoc tlumnie odwiedzane przez okoliczna ludnosc. Osada nazywala sie Szymonki i byla przysiolkiem Niwnic. Pod koniec XIX w. założono tu klasztor ,dom opieki i kilka kaplic. Od kosciola do klasztoru szla kilkupasmowa aleja. Osada liczyła 5 domów i miala kolo 20 mieszkańsców. Po 1945 roku przysiolek nie zostal ponownie zasiedlony ze wzgledu na pewne oddalenie od wsi, brak drogi.. Pozostaly ruiny wsrod lasu. Dywan z lisci pod nogami, szum wiatru w golych konarach drzew i pokruszone mury, nieraz znacznych rozmiarow. I aleja- dziuplasta, powykrecana, jakby odwracajaca zdziwiony wzrok za wedrowcem ktory chyba nie pojawia sie tu zbyt czesto. Obiecujemy sobie wrocic tu jakos kolo Wielkanocy. Moze we mgle zobaczymy cien jakiegos jarmarku sprzed lat...
Kosciol
Klasztor
Jeden z domow
Aleja
W rejonie pobliskiej gory Twardziel probujemy znalezc kamieniolom co poczatkowo nam nie wychodzi bo sciezki, szlaki i inne takie na mojej mapie sa znaczone zupelnie losowo ale w koncu sie udaje- acz kamieniolom zbyt imponujacych rozmiarow niestety nie jest...
Z regionalnej sudeckiej fauny spotykamy kaczuszke. Czyzby zostala tu od jakis wielkanocnych jarmarkow? siedzi samotna na lisciach... Biedna zmoknie tutaj, wlasnie sie zbiera na deszcz..
Nieopodal udaje sie jej znalezc zaciszne i mile lokum
Odwiedzamy tez po drodze uspione dolnoslaskie miasteczka
Lubomierz
Gryfow Slaski
Wloczymi sie waskimi uliczkami probujac wypatrzec rozne slady dawniejszej i mniej dawnej przeszlosci..
W Złotnikach Lubanskich przykuwa nasza uwage dziwny budynek. Jak sie potem okazuje to dawny ratusz. Acz bardziej przypomina oplecione balkonikami kamieniczki starego Tbilisi niz ratusze spotykane w naszych okolicach
Kolo Lesnej zagladamy do sztolni
Po drodze jeszcze tabliczka z odzysku- ciekawe czemu zostala odebrana poprzedniej miejscowosci?
i kolejne umarlaki patrzace na nas- tym razem ze scian kosciola w Iwinach
Byl jeszcze plan coby wsrod okolicznych pagorow poszukac nieczynnych kopalni miedzi, hałd i zbiornikow poflotacyjnych. Ale braklo czasu. Byle tylko zeszly sniegi to tam wracamy
Widoki wskazywaly ze w gorach nieco wyzszych niz mikre okolokaczawskie pagory, nie jest juz tak przyjemnie
My tymczasem odwiedzamy samotna skalke wyrastajaca z niczego i kryjacaca na swoich zboczo-szczytach pozostalosci zamku Podskale, pelniacy niegdys funkcje rozbojnicze
Lodowaty wiatr zdaje sie urywac glowe...
W okolicach Rząsin rzuca sie w oczy samotny kon tępo patrzacy sie w dal na obrzezach opuszczonej stacji benzynowej..
Dalej na naszej drodze wypadaja Niwnice i niepozorny na pierwszy rzut oka kosciolek
acz po blizszych ogledzinach odkrywamy duze ilosci plyt nagrobnych. Czlonkowie owej rodziny wybitnie nie charakteryzowali sie przyjemnymi wyrazami twarzy. Albo portretowali ich juz po smierci gdy juz sie troche rozlozyli??
Po samych Niwnicach wloczymy sie dobra chwile, a to ruinka jakas- palacu? klasztoru?
A to stary pomnik zwyciezcow o dwoch flagach
A to zapomniany cmentarzyk z wielka dzwonnica bramna
A to pogawedki z babciami wsrod przedwojennej zabudowy wsi, drewnianych ganeczkow i miauczenia sfutrzalych juz na zime kotow
W Nowym Lądzie przy kopalni wpada nam w oczy palacyk pelniacy funkcje jakiejs biblioteki czy urzedu
Suniemy dalej w strone jednego ze wzgorzy wznoszacego sie nad Nowym Lądem. Tutaj wsrod lasu jeden z właścicieli Niwnic polecil zbudowac kosciol gorski, ktory mial upamietniac okragla rocznice pielgrzymki do Jerozolimy jego przodka. Odbywały się tu odpusty w okresie okolowielkanocnym, które byly ponoc tlumnie odwiedzane przez okoliczna ludnosc. Osada nazywala sie Szymonki i byla przysiolkiem Niwnic. Pod koniec XIX w. założono tu klasztor ,dom opieki i kilka kaplic. Od kosciola do klasztoru szla kilkupasmowa aleja. Osada liczyła 5 domów i miala kolo 20 mieszkańsców. Po 1945 roku przysiolek nie zostal ponownie zasiedlony ze wzgledu na pewne oddalenie od wsi, brak drogi.. Pozostaly ruiny wsrod lasu. Dywan z lisci pod nogami, szum wiatru w golych konarach drzew i pokruszone mury, nieraz znacznych rozmiarow. I aleja- dziuplasta, powykrecana, jakby odwracajaca zdziwiony wzrok za wedrowcem ktory chyba nie pojawia sie tu zbyt czesto. Obiecujemy sobie wrocic tu jakos kolo Wielkanocy. Moze we mgle zobaczymy cien jakiegos jarmarku sprzed lat...
Kosciol
Klasztor
Jeden z domow
Aleja
W rejonie pobliskiej gory Twardziel probujemy znalezc kamieniolom co poczatkowo nam nie wychodzi bo sciezki, szlaki i inne takie na mojej mapie sa znaczone zupelnie losowo ale w koncu sie udaje- acz kamieniolom zbyt imponujacych rozmiarow niestety nie jest...
Z regionalnej sudeckiej fauny spotykamy kaczuszke. Czyzby zostala tu od jakis wielkanocnych jarmarkow? siedzi samotna na lisciach... Biedna zmoknie tutaj, wlasnie sie zbiera na deszcz..
Nieopodal udaje sie jej znalezc zaciszne i mile lokum
Odwiedzamy tez po drodze uspione dolnoslaskie miasteczka
Lubomierz
Gryfow Slaski
Wloczymi sie waskimi uliczkami probujac wypatrzec rozne slady dawniejszej i mniej dawnej przeszlosci..
W Złotnikach Lubanskich przykuwa nasza uwage dziwny budynek. Jak sie potem okazuje to dawny ratusz. Acz bardziej przypomina oplecione balkonikami kamieniczki starego Tbilisi niz ratusze spotykane w naszych okolicach
Kolo Lesnej zagladamy do sztolni
Po drodze jeszcze tabliczka z odzysku- ciekawe czemu zostala odebrana poprzedniej miejscowosci?
i kolejne umarlaki patrzace na nas- tym razem ze scian kosciola w Iwinach
Byl jeszcze plan coby wsrod okolicznych pagorow poszukac nieczynnych kopalni miedzi, hałd i zbiornikow poflotacyjnych. Ale braklo czasu. Byle tylko zeszly sniegi to tam wracamy
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
A Toperz wygląda jak Don Pedro - szpieg z Krainy Deszczowców (takie skojarzenie)
W sobotę jadę na wiochę, musi być jakiś sielski klimat, tylko muszę pobudzić wyobraźnię ...
bubo, nie myślałaś o wydaniu własnego przewodnika krajoznawczego albo interaktywnego w internecie, np. mapa kraju w skali 1:100 000 z odnośnikami do poszczególnych wycieczek?
W sobotę jadę na wiochę, musi być jakiś sielski klimat, tylko muszę pobudzić wyobraźnię ...
bubo, nie myślałaś o wydaniu własnego przewodnika krajoznawczego albo interaktywnego w internecie, np. mapa kraju w skali 1:100 000 z odnośnikami do poszczególnych wycieczek?
Wiolcia pisze:Masz jakiś przewodnik mówiący o tym, jak te tereny kiedyś wyglądały, że jesteś w stanie wyszperać takie miejsca?
Nie mam zadnego przewodnika o tych rejonach. Mam przewodnik o samej scianie zachodniej ale zaczyna sie chyba gdzies dopiero w rejonie Bogatyni i Zgorzelca. Tytulu zapomnialam ale jak cie iinetersuje to moge poszukac. Ostatnio tez zamowilam ksiazke-przewodnik „Dzieje Puszczy Zgorzelecko-Osiecznickiej” Waldemar Bena bo polecil mi chlopak z forum sudeckiego, ale to raczej o terenach bardziej na polnoc, za Boleslawcem, raczej Bory Dolnoslaskie. O Sudetach na ciekawe przewodniki nie trafilam, zwykle sa takie ze w Karpaczu jest swiatynia Wang
Miejsca do zwiedzania wyszukuje w oparciu o mape, jakies cos wyszperane z netu, albo po prostu - o jakas dziurawa droga to tam sobie pojedziemy!
A Toperz wygląda jak Don Pedro - szpieg z Krainy Deszczowców (takie skojarzenie)
Jesli chodzi o ten wyjazd to slyszalam juz cos o przerosnietym gnomie
ceper pisze:bubo, nie myślałaś o wydaniu własnego przewodnika krajoznawczego albo interaktywnego w internecie, np. mapa kraju w skali 1:100 000 z odnośnikami do poszczególnych wycieczek?
Nie wiem czy bylby popyt, wiekszosc ludzi jednak gustuje w odnowionych zabytkach ze swiezym tynkiem i wypasnych kwaterach.. Moj swiat - czyli sypiace sie ruiny, kwatery nieremontowane od 50 lat, knajpy-mordownie czy komunistyczne pomniki- to raczej wielkich mas nie pociaga... Poza tym- 90% ruin ktore odwiedzamy sa juz znaczone na mapach, wiec chyba byloby to powielanie czegos co istnieje
ceper pisze:W sobotę jadę na wiochę, musi być jakiś sielski klimat, tylko muszę pobudzić wyobraźnię ...
Jakos ciezko mi sobie ciebie wyobrazic w sielskim klimacie np. ceper w gumiakach i w kufajce porzadkuje obornik
Ostatnio zmieniony 2015-01-09, 10:29 przez buba, łącznie zmieniany 3 razy.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
ceper pisze:Widzisz, akurat tego ja sobie nie muszę wyobrażaćbuba pisze:np. ceper w gumiakach i w kufajce porzadkuje obornik
Wystarczy sięgnąć do wspomnień nie aż tak odległych ... a może i odległych
Wiesz - ja cie nie znam, wiec stad moga byc moje bledne opinie. Ale przynajmniej obraz siebie ktory starasz sie tutaj na forum wykreowac to postac osobnika tylko na salony gdzie prowincja, praca fizyczna, biedni ludzie sa be...
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
W klasie maturalnej ważyłem 50-51kg, byłem w stanie dźwigać bez problemu 100-120kg (dziś jest odwrotnie), zaś pierwszy posiłek jadałem nierzadko w dzisiejszej porze "podwieczorka" i regularny (poza niedzielami, wszak byłem katolikiem) "fitness" prawie do północy. Są to dość odległe czasy, a grubą linią zostały odcięte wraz z wyjazdem do Pragi w 1987 roku - możesz sobie wyobrazić to zderzenie/kontrast/przepaść dwóch światów?
ceper pisze:wraz z wyjazdem do Pragi w 1987 roku - możesz sobie wyobrazić to zderzenie/kontrast/przepaść dwóch światów?
tej czeskiej czy tej warszawskiej?
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
wraz z wyjazdem do Pragi w 1987 roku - możesz sobie wyobrazić to zderzenie/kontrast/przepaść dwóch światów?
Nie wiem czy akurat o tym myślisz ale właśnie w tym okresie byłem w Pradze trzy razy po kilka dni, bo tata tam pracował na jakiejś budowie.
Jako szczyl z podstawówki doznałem lekkiego szoku na widok tego, że istnieją takie rzeczy/zabawki/słodycze/kredki, ogólnie wszystko.
Teraz to brzmi banalnie ale w tamtych okolicznościach to było przeżycie ogromne jak to u dzieciaka.
bubo, już dokładnie nie pamiętam, z pewnością przez jedną do drugiej (to jak z babcią, która nie pamiętała, czy wystrychnęła Niemców na dudka, czy też Niemcy wydutkali ją na strychu)
Coś mi świta, że jeździłem codziennie z jednego na drugi koniec miasta jakby pociągiem i z przesiadką, pendolino to nie było, może zatem metro ...
Edit: Piotrek, ... i cytrusy we wrześniu, a nie tylko na Boże Narodzenie, słodyczy wszelakich dostatek ...
Edit2: Piotrze, miałem na myśli przejście z kompletnej nędzy i zacofania do skromnych, normalnych warunków życia
Coś mi świta, że jeździłem codziennie z jednego na drugi koniec miasta jakby pociągiem i z przesiadką, pendolino to nie było, może zatem metro ...
Edit: Piotrek, ... i cytrusy we wrześniu, a nie tylko na Boże Narodzenie, słodyczy wszelakich dostatek ...
Edit2: Piotrze, miałem na myśli przejście z kompletnej nędzy i zacofania do skromnych, normalnych warunków życia
Ostatnio zmieniony 2015-01-09, 23:10 przez ceper, łącznie zmieniany 2 razy.
Wszystko było egzotyczne, zwłaszcza język (bardzo mi się podobała w dzieciństwie wstawka z "lata z radiem" poslucháte pořad léto z rozhlasem ), którego podstaw musiałem się "nauczyć" w 14 dni, bieganie po urzędach, itp.
buba1 pisze:
W Złotnikach Lubanskich przykuwa nasza uwage dziwny budynek. Jak sie potem okazuje to dawny ratusz. Acz bardziej przypomina oplecione balkonikami kamieniczki starego Tbilisi niz ratusze spotykane w naszych okolicach
W czasie mojej wycieczki z Gryfowa do Leśnej, którą odbyłem 23 marca 1990 r., fałdowanie górskie w tej części Pogórza Izerskiego się jeszcze nie rozpoczęło...
A i zabudowa ryneczku w Złotnikach Lubańskich była taka jakby nieco inna niż ta, którą ujrzeliście kilka dni temu...
buba1 pisze:
Po drodze jeszcze tabliczka z odzysku- ciekawe czemu zostala odebrana poprzedniej miejscowosci?
Chyba zielona ma swoją białą siostrzyczkę?
Jeśli zaś chodzi o Twoje jakże liczne postPRL-owskie pamiątki, to w Lwówku Śląskim jest taka oto "kapliczka" z "votami"
A i zabudowa ryneczku w Złotnikach Lubańskich była taka jakby nieco inna niż ta, którą ujrzeliście kilka dni temu...
Fajnie ryneczek wygladal! jakos sympatyczniej niz teraz (moze dlatego ze milsza pora roku i sloneczno swiecilo?)
Ratusz rzeczywiscie jakis taki dziwne prosty! ale chyba juz wtedy byl opuszczony? choc moze te szopy na dole byly jeszcze do czegos uzywane?
Jeśli zaś chodzi o Twoje jakże liczne postPRL-owskie pamiątki, to w Lwówku Śląskim jest taka oto "kapliczka" z "votami"
ojoj! ale fajny! gdzie szukac tego kamulca?
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości