Za mną kolejny górski rok. Chyba udany... Na górskich wędrówkach spędziłem w sumie równo 100 dni, czyli ponad jedną czwartą roku. Lepiej było tylko za moich studenckich czasów, a więc... baaardzo, baaardzo dawno temu. Przyznam się, że gdy pojawiła się w minionym roku szansa dobić do "setki", to trochę zintensyfikowałem swoje jesienne wyjazdy. Końcem końców - udało się! W minionym roku miałem jeszcze kilka takich dni w górach, kiedy nie przemieszczałem się z miejsca na miejsce za pomocą nóg, a zatem takich biernych dni w swoim rocznym bilansie nie liczę. Przedstawiam tu tylko te dniówki, kiedy wędrowałem po większych i mniejszych wzniesieniach w Polsce, w Czechach, na Słowacji, w Niemczech i Rumunii. Tak w największym skrócie było więc sudecko i karpacko.
Moja ubiegłoroczna "studniówka" tak mniej więcej wyglądała:
STYCZEŃ
2 stycznia 2014 r. Góry Kamienne (Javoří hory): Głuszyca Górna PKP - Głuszyca Górna - Przeł. Pod Czarnochem (660) - Janovičký - Bobří vrch (740) - U Lomú (U vysokého smrku) - Broumov - Mlynský vrch (521) - Ruprechtice - Mezimesti - Starostin - Golińsk - Mieroszów
12 stycznia 2014 r. Pogórze Wałbrzyskie: Cieszów - Grabnik (425) - Sosnówka (402) - Świebodzice
18-19 stycznia 2014 r. Tatry: Wyjazd na Konkurs skoków narciarskich na Wielkiej Krokwi i niejako przy okazji wdepnięcie na tatrzańskie ścieżki. "Zwiedzanie" Zakopanego oraz Ścieżka pod Reglami - Rondo - droga na Olczę - Jaszczurówka - Olcza III Ścieżka pod Reglami - Dolina Białego - Dolina Białego (górne piętro) - Przełęcz Białego (1308) - Polana Kalatówki - Kuźnice - Rondo - skocznia pod Wielką Krokwią. Był jeszcze jeden zakopiański dzień (20 stycznia), ale bez jakiejkolwiek turystycznej aktywności.
31 stycznia 2014 r. Góry Wałbrzyskie: Pełcznica - Struga - Węgielnik (621) - Modrzewiec (602) - Trójgarb (779) - Witków Śląski PKP
LUTY
22-23 lutego 2014 r. Masyw Śnieżnika: Międzygórze - szlak czerwony - schr. na Hali pod Śnieżnikiem (1218); nocleg w schronisku. III Schr. Na Hali pod Śnieżnikiem - Śnieżnik (1425) - źródła Moravy - Śnieżnik (1425) - Malý Snežnik (zbocza płd-wsch.) - Przeł. Puchacza - Trójmorski Wierch (1145) - Przeł. Jodłowska - Na Vyhlidce (753) - Roudný (667) - Prostřední Lipka - Skřivanek - Králiky
26 lutego 2014 r. Góry Ţarcu (Rumunia): Przeł. Jigoria (1205) - Şeroni (1399) - Cabana Cuntu (1440)
Przejście do schroniska późnym wieczorem, już po ciemku. Zdjęć ani ja, ani mój kolega Piotrek, nie robiliśmy... Jak wygląda za widoku ten fragment gór Ţarcu zobaczyliśmy dwa dni później, gdy tą samą trasą, ale w przeciwnym kierunku, przechodziliśmy z gór Ţarcu w góry Muntele Mic
27 lutego 2014 r. Góry Ţarcu: Cabana Cuntu (1440) - Culmea Sadovanu (1870, 1996) - Vârful Ţarcu (2190) - Bodea (2169) - Przeł. Plaiului (2075) - Przeł. Plaiului (2075) - Vârful Cǎleanu (2196) - Bodea (2169) - Vârful Ţarcu (2190) - Culmea Sadovanu (1996, 1870) - Cabana Cuntu (1440)
28 lutego 2014 r. Góry Ţarcu i Muntele Mic: Cabana Cuntu (1440) - Şeroni (1399) - Przeł. Jigoria (1205) - Vf. Jigoria (1463) - ośrodek narciarski Muntele Mic (1525) - Vf. Muntele Mic (1806) - ośrodek narciarski Muntele Mic (1525)
1 marca 2014 r. Góry Muntele Mic: Ośrodek narciarski Muntele Mic (1525) - Plaiul Mare al Borlovei - dolina Valea Sebeşel - Borlova
MARZEC
9 marca 2014 r. Pogórze Wałbrzyskie: Pełcznica - cis "Bolko" - zamek Stary Książ - Lubiechów - dolina Lubiechowskiej Wody - Świebodzice
14 marca 2014 r. Pogórze Kaczawskie: Świerzawa - Bronków - Rzeszówek - Oścień (409) - Pustelnik (449) - zachodni skraj Kondratowic - Łysanka (444) - Biegoszów - Nowy Kościół
21 marca 2014 r. Orlické hory: Mladkov - Suchý vrch (995) - Orličky - Jablonné nad Orlicí
KWIECIEŃ
11 kwietnia 2014 r. Pogórze Bolkowskie i Wałbrzyskie: Bolków - zamek Świny - Świny (wieś) - Kłaczyna - Pietrzyków - Chwaliszów - zamek Cisy (365) - Pełcznica - Świebodzice
17 kwietnia 2014 r. Zawory i Krzeszowskie Wzgórza: Mieroszów - Różana - Czartowskie Skały - Dobromyśl - Skały Gorzeszowskie ("Głazy Krasnoludków"; 538) - Gorzeszów - Diabelska Maczuga - Przeł. Żłób (555) - Kot (582) - Góra Ziuty (631) - Krzeszowskie Wzgórza (627) - Grzędy
19 kwietnia 2014 r. Pogórze Wałbrzyskie: Pełcznica - cis "Bolko" - zamek Książ (405) - park - Świebodzice
25 kwietnia 2014 r. Góry i Pogórze Wałbrzyskie: Wałbrzych Miasto PKP - Parkowa Góra (Wzgórze Gedymina; 530) - Szczawno Zdrój - Lubomin - Kolonia Struga - Sas (515) - Czerwone Wzgórze (pomnik Ułanów Legii Nadwiślańskiej; 456) - Szczawno Zdrój - Szczawienko - zamek Stary Książ - przełom Pełcznicy (mostek) - szlak Ułanów Legii Nadwiślańskiej - zamek Książ (405) - park - Świebodzice
27 kwietnia 2014 r. Góry Wałbrzyskie: Wałbrzych Szczawienko PKP - Poniatów - Czarnota (526) - Ptasia Kopa (590) - Lisi Kamień (600) - Nowe Miasto ("Paryż") - Stary Zdrój
29 kwietnia 2014 r. Góry Sowie: Rzeczka - Przełęcz Sokola (751) - Sokół (857) - Przełęcz Sokola (751) - Sierpnica - Kolce - Głuszyca Górna
MAJ
3-4 maja 2014 r. Pogórze Łużyckie: Bischofswerda - Rüdenberg (444) - Forsthaus "Zur grüne Tanne" - Rückenberg (478) - Valtenberg (586) - Heilstätte Hohwald - granica D/ČR - dolina Lučneho potoku - Severní - Lobendava - Anenský vrch (414; Ogrójec) - Ječný vrch (502) - nocleg w namiocie na wsch. zboczach Ječneho vrchu - Lipová - granica ČR/D - Liščí vrch (414) - Dreiherrenstein (Trójpański kamień) - Prinz Friedrich-August-Baude (wieża widokowa) - Sohland an der Spree - Stausee Sohland -Altscheidenbach - Waldbühne (Leśny Teatr) - Ellersdorf - Kälbersteine (487) - Crostau - Callenberger Berg (360) - Schirgiswalde (DB Schirgiswalde-Kirschau)
10 maja 2014 r. Jestřebí hory: Malé Svatonovice - Na Horách (565) - Paseka (Jestřebí bouda; 630) - Žaltman (739) - Kolčarka (691) - Odolov - Na Perném (639) - Turov (603) - Maršov nad Metuji - Ždár nad Metuji ČD
16 maja 2014 r. Pogórze Kaczawskie: Myślinów - Wąwóz Myśliborski - Myślibórz
25 maja 2014 r. Krkonoše i Podkrkonoši: Svoboda nad Úpou - Janská hora (728) - Mladé Buky - zamek Břecštejn - Hradeček - Mladé Buky - Mladé Buky-Kalná Voda
27 maja 2014 r. Wzgórza Strzelińskie: Rozdroże pod Gromnikiem - Gromnik (394) - Rozdroże pod Gromnikiem
CZERWIEC
10 czerwca 2014 r. Velká Fatra: Blatnica - Gaderska dolina - Vapenna dolina - jaskinia Mažarná - Tlstá (1373) - Muráň - Konský dol - Gaderska dolina - Blatnica
Pierwszy dzień sześciodniowego wyjazdu w góry Słowacji. Wycieczki robione na lekko, w oparciu o dwa miejsca noclegowe - w Blatnicy, położonej u zachodniego podnóża Wielkiej Fatry, oraz w małofatrzańskiej Štefanovej.
11 czerwca 2014 r. Malá Fatra: Bystrička - Lázky - Nad Valaskou - Martinské hole - Veľká lúka (1476) - Vidlica - Veterné (1442) - Vidlica - Humience (1398) - Prislopská dolina - Lázky - Bystrička
12 czerwca 2014 r. Velká Fatra: Blatnica - Blatnická dolina - Juriašová dolina - sedlo Ostrej - Ostrá (1247) - sedlo Ostrej - Bágľov kopec (1414) - Tlstá (1373) - jaskinia Mažarná - Gaderska dolina - Blatnica
13 czerwca 2014 r. Kremnicke Vrchy: Chata Bartoška - Podflochova - Prepadlisko - Horné Prepadlisko - Sedlo Flochovej - Flochová (1317) - Sedlo Flochovej - sedlo Turecká cesta - Priečny vrch (1048) - sedlo Maly Stureč - chata Bartoška
14 czerwca 2014 r. Malá Fatra: Štefanová - sedlo Medziholie (1185) - Veľký Rozsutec (1610) - Medzirozsutce - Tesná rižna - Pod Pálenicou - sz. zielony - Vrchpodžiar - Štefanová - Nová dolina - Vratná dolina (Tiesňavy) - Nová dolina - Štefanová
15 czerwca 2014 r. Súľovské Vrchy: chata Súľov - Bašta - Gotická brána - Piesky - Súľovský hrad - Lúka pod Súľovským hradom - Indian - Sedlo pod Bradou - Štefaniková vyhliadka - Roháč-Čiakov - Lúka pod Roháčom - Chochulký - chata Súľov
17 czerwca 2014 r. Wzgórza Ścinawskie: Gorzuchów PKP - Kamieniec - Niwa - grzbiet między Niwą a Suszyną - Suszyna - trawers Czeskiego Wzgórza (427) - Gorzuchów PKP
21 czerwca 2014 r. Krkonoše (Rychory): Pomezní boudy (Przełęcz Okraj; 1046) - Malá Úpa - Čestnik (1003) - Lysečinské Boudy (960) - Horní Albeřice - Roh hranic (950) - Rýchorská bouda (1002) - Svoboda nad Úpou
LIPIEC
1 - 25 lipca 2014 r. 23 dni na Wzgórzach Strzelińskich przy okazji badań wykopaliskowych na szczycie Gromnika (394) z codziennym wdrapywaniem się na szczyt i łażeniem po okolicy (również rejon Zakrzowskich Wąwozów koło Witostowic, okolice Samborowiczek, Samborowic i Henrykowa).
Na jeden lipcowy weekend wypad z Przeworna i Gromnika w Góry Bystrzyckie i Orlické hory: 19 lipca 2014 r. Rozdroże pod Gromnikiem - Gromnik (394) - Rozdroże pod Gromnikiem, III Domaszków PKP - zamek Szczerba (nocleg w namiocie) 20 lipca 2014 Zamek Szczerba - jaskinia Solna Jama (600) - dolina Gołodolnika - Niemojów - Bartošovice v Orlických horach - Hadinec - rezerwat Černý důl - Vysoký Kořen - Neratov - przekroczenie granicznej Orlicy w bród - Przełęcz nad Porębą (690) - Jagodna (977) - Sasanka (965) - schr. "Jagodna" na przeł. Spalonej (811) - Łysoń - kolonia Stara Bystrzyca - Bystrzyca Kłodzka PKP (łącznie w lipcu 23 dni w górach)
SIERPIEŃ
7-8 sierpnia 2014 r. Pogórze Kaczawskie: Jawor - szosa na Myślibórz - Piotrowice - Chełmiec kolonia Jeżyków - Górzec (445) - Bogaczów - Jaworska Góra (402) - Stanisławów - chatka "Marianówka" - Leszczyna - Złotoryja Nocleg w PTSM Różana - grodzisko koło Nowego Kościoła - Wygórze (Wygorzel; 334) - Dynowice - Nowy Kościół
16 sierpnia 2014 r. (sobota) Góry Mehedinţi: Baile Herculane (dworzec kolejowy) - Baile Herculane (południowe przedmieście, bez zwiedzania części uzdrowiskowej) - Baile Herculane (osiedle cygańskie) - Cheile Feregani - nocleg na grzbiecie nieco na północ od koty 928
Najdłuższa i najciekawsza eskapada górska w tym roku. Kawał rumuńskich Karpat Południowych robionych non-stop, z ciężkimi plecakami i bez podjazdów środkami komunikacji. Wraz z Łukaszem, w cywilu studentem archeologii, zwiedziliśmy siedem pasm południowokarpackich - Góry Mehedinţi, Cernei, Godeanu, Piule-Iorgovanul, Retezat, Tulişa i Şureanu oraz maleńki fragmencik gór Poiana Rusca. Gór Mehedinţi, Cernei, Godeanu i Tulişa wcześniej nie znałem. Plonem wyjazdu było też pięć najwyższych szczytów w Mehedinţi (Vârful lui Stan 1466), Cernei (Vârful Dobrii 1928), Godeanu (Gugu 2291), Piule-Iorgovanul (Vârful Piule 2081) i górach Tulişa (Vârful Tulişa 1792). Jednak najwyższym szczytem leżącym na trasie naszej wędrówki, była położona w Retezacie Custura (2457).
17 sierpnia 2014 r. (niedziela) Góry Mehedinţi: grzbiet nieco na północ od koty 928 - Przełęcz La Ciucioare - źródło La Ciucioare - Colţu Pietrii (1229) - Poiana Balta Cerbului (cabana - zamknięta i belweder) - Vf. Ciolanu Mare (1135) - Vf. Ciolanu Mic (1078) - kamienny szałas na grzbiecie na północny-wschód od szczytu Ciolanu Mic (wejście ponowne na szlak - niebieski krzyż) - grzbiet główny (zgubienie szlaku, a raczej jego brak) - Poiana Ploştina (ok. 900) nocleg w namiocie przy szałasie
18 sierpnia 2014 r. (poniedziałek) Góry Mehedinţi: Poiana Ploştina (ok. 900) - Vf. Pietrele Albe (1335) - Crovul Medved - szczyt 1278 - górne piętra hali Poienile Porcului - Vf. Broscan (1300) - nocleg na grzbiecie w rejonie szczytu Broscan (a może Crovu Mare)
19 sierpnia 2014 r. (wtorek) Góry Mehedinţi: Grzbiet w rejonie szczytu Broscan (a może Crovu Mare) - Poiana Mare - Poiana Beletina (ok. 1200) - Vârful lui Stan (1466) - grzbiet na północny wschód od Vf. lui Stan - dojście do drogi asfaltowej z Baile Herculane do Baia de Arama - asfalt (ok. 12 km zejścia do doliny Cernei, pod koniec doliną rzeki Arşasca) - przełom Cheile Bobotului na rzece Arşasca - zbieg dróg do Cerna Sat i Baia de Arama w dolinie Cernei - nocleg (impreza u Rumunów - nocleg w pokoiku gościnnym przy Villa Ayana)
20 sierpnia 2014 r. (środa) Góry Cernei: zbieg dolin Cernei i Arşasca - dolina Cernei - wylot doliny Iauna - dolina potoku Iauna Mare - wejście na grzbiet Dosul Iaunei - Vf. Vlascul Mare (1634) - przełęcz w głównym grzbiecie Gór Cernei pomiędzy Vlascul Mare a Vf. Boldoveni
21 sierpnia 2014 r. (czwartek) Góry Cernei i Góry Godeanu: Przełęcz w głównym grzbiecie Gór Cernei pomiędzy Vlascul Mare a Vf. Boldoveni - Vf. Boldoveni (1799) - Vf. Babei (1826) - Vf. Cailor (1856) - Vârful Dobrii (1928; ostatni szczyt w Górach Cernei) - Şaua Olanelor (1793) - skały na grzbiecie Cracul Matichii na północny wschód od przeł. Olanelor
22 sierpnia 2014 r. (piątek) Góry Godeanu: Skały na grzbiecie Cracul Matichii na północny wschód od przeł. Olanelor - Przełęcz Cracul Matichii (ok. 1700) - Cracul Olanelul - Vf. Olanelor (1990) trawers od strony południowej - kota 1851 - kota 1793 - kota 1994 - Vf. Tucila (2012) - kota 2148 - Vf. Godeanu (2229) - kota 2152 - kota 2106 - Vf. Morarul (2279) - Muntele Moraru i Vf. Scǎriţa (2237 i 2159) trawers od strony zachodniej - przełęcz pomiędzy Vf. Scǎriţa a Vf. Gugu (nocleg) [pod wieczór mała wycieczka w górne piętra dol. Miţului]
23 sierpnia 2014 r. (sobota) Góry Godeanu: Przełęcz pomiędzy Vf. Scǎriţa a Vf. Gugu - Vârful Gugu (2291) - przełęcz pomiędzy Vf. Scǎriţa a Vf. Gugu - Vf. Scǎriţa i Muntele Moraru (2159 i 2237) trawers od strony zachodniej - przełęcz Şaua Miţului - Piatra Scǎrişoarei [Scǎrişoara] (2245) - płaskowyż Muntele Scǎrişoara (krawędź kotła Vlǎsia Mica) widmo Brockenu - nocleg (noc anormalna, najcięższa w życiu)
24 sierpnia 2014 r. (niedziela) Góry Godeanu i Góry Piule-Iorgovanului: Wschodnie stoki Vf. Scǎrişoara ponad kotłem Vlǎsia Mica - Vf. Micuşa (2162) - Vf. Galbena (2194) - południowa krawędź kotłów Galbena de Nord i Galbena de Sud - północna krawędź kotła Carbunele - Vf. Scurtu (2090) trawers od północy - Vf. Paltina (2149) - Vf. Sturul (2149) - kota 2005 (ostatni szczyt w Górach Godeanu) - Şaua Soarbele [Paltina] (1935) - bacówka Iorgovanu - Piatra Iorgovanului (węzeł szlaków) - mgła, deszcz, wichura - powrót do bacówki Iorgovanu na nocleg (namiot rozbity wewnątrz szałasu)
25 sierpnia 2014 r. (poniedziałek) Góry Piule-Iorgovanului i Góry Retezat: Bacówka Iorgovanu - Piatra Iorgovanului (2014) - Albele (2013) trawers od południowego wschodu - Avenul lui Kis - Izvorul la Balboroşi - Culmea Drǎgşanu - Przełęcz Plaiul Mic (1879) - Cabana Buta (1580) - Gurganu - Vf. Piule (2081) - Şaua Scorota (1920) - Cabana Buta (1580)
26 sierpnia 2014 r. (wtorek) Góry Retezat: Cabana Buta (1580) - Şaua Plaiul Mic (1879) - Vârful Custura (2457) - Vf. Valea Marii (2340) trawers - Vf. Ciomfu Mare (2335) trawers - Vf. Gruniu (2294) trawers - Vf. Lazǎrului (2282) trawers i zejście we mgle za bardzo na południowy zachód, strawersowanie Vf. Vǎcarea za bardzo od południa i wejście na Culmea Zǎnoaga oraz na biegnący na wschód Plaiul Vǎcaria - rozpoczęcie dojścia do grzbietu głównego - bardzo niski trawers (w lesie) grzbietu Culmea Vǎcarea - nocleg na polanie na południe od grzbietu głównego i szczytu Bilugu Mare
27 sierpnia 2014 r. (środa) Góry Retezat i Góry Tulişa: Południowe stoki Bilugu Mare - wejście na szlak (jeszcze długi czas bez wymalowanych znaków) - Bilugu Mic (1463; ostatni szczyt w Retezacie) - Przełęcz Fageţel (1390; odnalazły się znaki) - północne stoki Vf. Fageţel - Przełęcz Curmǎtura Tulişa (1555) - Vârful Tulişa (1792) - Vârful Baru (trawers od strony wschodniej) - Culmea Baru - wieś Uric - dolina Râu Bǎrbat - wieś Râu Bǎrbat - łąki między Râu Bǎrbat a Livadią - wieś Livadia - łąki pomiędzy Livadią a wsią Ponor (nocleg)
28 sierpnia 2014 r. (czwartek) Góry Şureanu: Łąki między Livadią a wioską Ponor - Ponor - przysiółek wsi Ponor (poszukiwanie jaskiń Cocolbea i Bordul Mare) - Ohaba Ponor (jaskinia Şura Mare - niedostępna) - wieś Federi - przysiółki na północ od Federi - grzbiet Robului (ok. 990) - Ponorici (jaskinia Ponorici) - dolina Calianu z jaskinią (ponorem) - grzbiet Albii - liczne grzbiety do ok. 1000 m n.p.m. o układzie równoleżnikowym m.in. szczyt Chiciurii (1020) - dolina Roşie - skrzyżowanie gruntowych dróg leśnych w dolinie potoku Roşie pod dacką twierdzą Piatra Roşie
29 sierpnia 2014 r. (piątek) Góry Şureanu: Skrzyżowanie gruntowych dróg leśnych pod dacką twierdzą Piatra Roşie - Piatra Roşie (823 m n.p.m. - zwiedzanie) - skrzyżowanie gruntowych dróg leśnych pod dacką twierdzą Piatra Roşie - dolina Luncani - wieś Luncani - początek gruntów wsi Boşorod przy skrzyżowaniu do Ursici. Koniec przejścia. Przejazd stopem do Simerii.
30 sierpnia 2014 r. (sobota) Góry Poiana Rusca: Deva (park u stóp zamku) - zamek w Devie (371 m n.p.m.) - Deva (centrum) - Deva (dworzec kolejowy)
WRZESIEŃ
17 września 2014 r. Pogórze Izerskie: Lwówek Śląski PKP - Panieńskie Skały - rezerwat piaskowcowy "Szwajcaria Lwówecka" - Łopata (366; grodzisko) - Marczów - Łupki - Wleński Zamek - Wleń PKP
Była to wycieczka sentymentalno-pożegnalna, w ostatnim tygodniu kursowania pociągów na linii kolejowej z Jeleniej Góry do Lwówka Śląskiego przez Siedlęcin i Pilichowice. Udało mi się jeszcze zdążyć i być może po raz ostatni przejechać się po tej trasie - jednej z najpiękniejszych w Polsce
19 września 2014 r. Pogórze Łużyckie: Pulsnitz - Hahneberg - Schwedenstein (420) -Forsthaus "Luchsenburg" - Hochstein (449) - Rammenau- Bischofswerda
24 września 2014 r. Góry Łużyckie: Kurort Oybin - Rosensteine - Kelchstein - Hvozd (Hochwald; 749) - Hain - trawers Johnberg (652) - Ludwigshöhe (527) - Kurort Johnsdorf
30 września 2014 r. Karkonosze: Przesieka (Złoty Widok) - Wodospad Podgórnej (550) - szlak zielony - Borowice - dolina Jodłówki - Rówienka - Polana (1068) - skały Pielgrzymy (1204) - szlak zielony ("Ścieżka nad Reglami") - schr. "Odrodzenie" (1246) - Przeł. Karkonoska (1198) - Przesieka (Złoty Widok)
PAŹDZIERNIK
4-5 października 2014 r. Karkonosze: Harrachov (centrum) - Čertova hora (1020) - Studená (osada; 929) - Hoření domky (Ručičky; 980) - Dvoračky (1125) - Kotel (Ruženčiná zahradka) - Krkonoš (1411) - Labska bouda (1248) - Martinová bouda (1275) - Czarna Przełęcz (1350). Nocleg w wiacie KRNAP na Czarnej Przełęczy. Czarna Przełęcz (1350) - Śmielec (1424) - Przełęcz pod Śmielcem - Czarcia Ambona (dawne schron. nad Śnieżnymi Kotłami; 1490) - Łabski Szczyt (trawers od południa) - źródła Łaby - Pančavská louka (1340) - Vosecká bouda (1242) - Droga Przyjaźni - skała Trzy Świnki - Hala Szrenicka (schron.; 1195) - Wodospad Kamieńczyka (846) - Szklarska Poręba Górna PKP
10 października 2014 r. Wzgórza Niemczańskie: Piława Górna PKP - Grzybowiec (344) - Kośmin I Gilów - wschodnie stoki Zguby (418) - Gilów I okolice grodziska w Jemnej
17 października 2014 r. Javorniky: Velké Karlovice (530) - Podťaté (570) - Podťaté - Světlá (630) - Kasárne (955) - Butorky (982)
Pierwszy dzień czterodniowego przejścia przez Javorniký i północną część Bielych Karpat, dwóch pasm leżących na obecnej granicy czesko-słowackiej, które zarazem znajdują się w Głównym Grzbiecie Karpat
18 października 2014 r. Javorniky: Butorky (982) - Veľký Javorník (1060) - Sedlo Gežov (1030) - Stratenec (1013) - Bukovina (990) - Malý Javorník (1019) - sedlo Malý Javorník (930) - Frňovské sedlo (930) - Pod Stolečným vrchem (930) - Portáš, hotel (915) - Pod Kohútkou (880) - Kohútka, rozcesti, št. hr. (879) - Provazné (835) - Krkostena, št. hr. (867) - Papajské sedlo, št. hr. (691) - Makyta (923)
19 października 2014 r. Javorniky i Biele Karpaty: Makyta (923) - Mikulínův vrch (730) - Střelenský vrch (615) - Střelná (515) - Požár (765) - Ploštiny (735)
20 października 2014: Biele Karpaty: Ploštiny (735) - Královec, rekr. stř. (640) - Valašské Klobouky, žst. (410) - Valašské Klobouky (390) - Valašské Klobouky, žst. (410)
27 października 2014 r. Jestřebí hory: Česká Skalice - Ratibořice - Babiččino údolí - zamek Rýzmburk - Slatina nad Úpou - Boušin - Havlovice - zamek Vizmburk (450) - U Devíti Křižu (460) - Červeny Kostelec (ČD)
31 października 2014 r. Jura Krakowsko-Częstochowska: Janów - Złoty Potok - staw Amerykan - Grota Niedwiedzia - źródlo Spełnionych Marzeń - grodzisko Wały - zamek Ostrężnik - Suliszowice - Siedlec - jaskinia Na Dupce (371) - Siedlec
LISTOPAD
10 listopada 2014 r. Rudawy Janowickie: Marciszów PKP - Wieściszowice - Purpurowe Jeziorko - Błękitne Jeziorko - Zielony Stawek - Wielka Kopa (871) - Raszów - Kamienna Góra
14 listopada 2014 r. Wzgórza Włodzickie: Nowa Ruda - sz. żółty - Góra Św. Anny (639) - Bieganów - Góra Wszystkich Świętych (648) - Kościelec (kaplica Matki Boskiej Bolesnej) - szlak rowerowy na wschodnim skłonie grzbietu - Góra Świętej Anny (639) - sz. zielony - Nowa Ruda
17 listopada 2014 r. Góry Kamienne: Głuszyca PKP - Łomnica - Radosna - leśny cmentarzyk - Granicznik (797) - Kopica (803) - Garniec (761) - Kozina (796) - Przeł. Sokołowska - Średniak (782) - Garbatka (792) - Jatki (663) - Kowalowa - Mieroszów
GRUDZIEŃ
4-6 grudnia 2014 r. Beskid Śląski: Milówka PKP - Kamesznica - przysiółek Zadek - dolina Janoski - Stoczek - przysiółek Pietraszonka - chatka "Pietraszonka" III wycieczka z "Pietraszonki" na Filipionkę (skały) i Gańczorkę (909; jaskinia i skały) oraz na Polanę Czumówka III "chatka "Pietraszonka" - Stoczek - Karolówka (931) - schronisko PTTK na Przysłopie Pod Baranią Górą - dolina Czarnej Wisełki - Wisła-Czarne - Wisła-Nowa Osada - Kozińce (775) - Wisła-Nowa Osada - Wisła-Dziechcinka - Wisła-Uzdrowisko PKP
Co dwa lata Darek "Dzida" Czerniak z AKT "Halny" przy Politechnice Gliwickiej organizuje w Chatce "Pietraszonka" w Beskidzie Śląskim "Spotkania rumuńskie". Ostatnia edycja ściągająca pod Baranią Górę maniaków rumuńskich Karpat odbyła się w ubiegłym roku. Następne spotkanie wypadałoby więc na początku grudnia 2015 r. Ale "Dzida" nie byłby sobą, gdyby nie zaproponował czegoś nowego. W pierwszy weekend grudnia minionego roku w "Pietraszonce" odbyła się więc premierowa impreza z nowego cyklu Darka - Slajdowisko "Weekend z Karpatami serbskimi". Impreza ze wszech miar udana... i inspirująca. Czas poznać i te partie Karpat, o których prof. Jerzemu Kondrackiemu się nawet nie śniło.
7 grudnia 2014 r. Wzgórza Bramy Lubawskiej i Karkonosze: Lubawka - sz. niebieski - płd. skraj Błażkowej - Dziurawa Skała - Paprotki - Paczyn - Rozdroże Kowarskie (787) - Przeł. Kowarska (727) - Ogorzelec - nasyp dawnej linii kolejowej na odcinku od Ogorzelca do Leszczyńca - Leszczyniec - Szarocin
8 grudnia 2014 r. Pogórze Wałbrzyskie: Świebodzice - Mokrzeszów Górny - Jeziorko Daisy - Witosz (456) - Lubiechów - zamek Książ (405) - park książański (dawny szlak czarny) - Świebodzice
15 grudnia 2014 r. Przedgórze Karkonoskie i Wzgórza Łomnickie: Karpacz Górny - Czoło (874) - Grabowiec (szczyt; 784) - skała Patelnia - Dobre Źródło na Grabowcu - Babia Ścieżka - Sosnówka Górna - Sosnówka Dolna - Grodna (506) - Staniszów - Czarne - Kopki (Skalista; 451) - Jelenia Góra (Malinnik - zajezdnia MPK)
20 grudnia 2014 r. Pogórze Wałbrzyskie: Pełcznica (pętla MPK) - dolina Szczawnika - Skiba (433) - zamek Stary Książ - przełom Pełcznicy pod Książem (mostek) - szlak Ułanów Legii Nadwiślańskiej - zamek Książ (405) - cis "Bolko" - Pełcznica - Świebodzice
22 grudnia 2014 r. Góry Sowie: Walim - Przełęcz Walimska (750) - Wielka Sowa (1015) - Młyńsko (777) - Stara Jodła (580) - Kamionki - Pieszyce (Mostek MPK)
29 grudnia 2014 r. Góry Wałbrzyskie: Jedlina Zdrój-Kamieńsk - stacja kol. Jedlina Górna - Jedlina Zdrój - Przełęcz Pod Borową (660) - Kozia Przełęcz (653) - Kozioł (774) - Wołowiec (777) - Kozioł Mały (718) - Dłużyna (685) - Przeł. Szybka (630) - Dolina Szwajcarska - Niedźwiadki (630, 613) - Mauzoleum - schr. PTTK "Harcówka" na Parkowej Górze (ok. 500) - Wałbrzych
30 grudnia 2014 r. Karkonosze: Piechowice PKP - dol. Kamiennej - wodospad Szklarki (525) - dol. Szklarki - Droga pod Reglami - Trzy Jawory (630) - Michałowice - trawers Piechowickiej Góry - Piechowice PKP
Krótkie podsumowanie:
W 2014 r. po raz pierwszy od kilku dobrych lat nie odwiedziłem Karpat Ukraińskich. Powodem nie były zawirowania polityczne na Ukrainie - po prostu skończyła mi się ważność paszportu i cały czas decyzję o wyrobieniu nowego dokumentu odkładałem na następne dni i tygodnie. I w ten sposób minął cały rok. Wyszła mi za to fajnie Rumunia (drugi rok z rzędu), drgnęło też coś w niemieckiej części Sudetów. Widzę gdzieś tam (na razie daleko we mgle) możliwość zrobienia - na raty oczywiście - Łuku Karpat. W tym roku przeszedłem dość przyzwoity, bo dobrze ponad dwustukilometrowy, odcinek w rumuńskich Karpatach Południowych i wyraźnie krótszy (około 50 kilometrów) w Jawornikach i Bielych Karpatach na pograniczu słowacko-czeskim. Udało mi się uzbierać 9 kolejnych najwyższych szczytów w poszczególnych pasmach karpackich (7 w Rumunii i 2 na Słowacji; tu teoretycznie jest regres, gdyż w ubiegłym roku takich naj-szczytów było ponad 20). Poza tym kilkanaście nowych (ale tak naprawdę starych) białych tablic drogowych - w Polsce, bo za granicą się nie liczy - tam nie przeszli na zielone (Buba wie, o czym piszę...) oraz prawie dwadzieścia nowych dla mnie stacji i przystanków kolejowych w Karpatach i Sudetach, z których wcześniej nie startowałem (ani też do nich nie dochodziłem) podczas moich górskich wycieczek - ot, takie moje turystyczno-kolejowe zboczenie !
Sudecko i karpacko w 2014 r.
Sudecko i karpacko w 2014 r.
Ostatnio zmieniony 2015-01-08, 14:46 przez Cisy2, łącznie zmieniany 1 raz.
Cisy2 pisze:W 2014 r. po raz pierwszy od kilku dobrych lat nie odwiedziłem Karpat Ukraińskich.
Ja tez w tym roku tam nie bylam... Po raz pierwszy od 17 lat.. Tak mnie wciagnely nowe tereny ze na ukrainskie Karpaty po prostu braklo czasu.. Jakos tak mi dziwnie z tym ze w tym roku tam nie bylam.. jakos tak nieswojo..
Cisy2 pisze:Poza tym kilkanaście nowych (ale tak naprawdę starych) białych tablic drogowych - w Polsce, bo za granicą się nie liczy - tam nie przeszli na zielone (Buba wie, o czym piszę...)
Nawet nie wiem na ile ich sie w tym roku napatoczylam. Chyba musze zrobic specjalny album na biale tablice bo one sie jakos gubia w innych albumach wsrod innych zdjec..
Krzysiek - mam kilka pytan odnosnie twoich tegorocznych wyjazdow:
- najpierw chcialam wyrazic ogromny zal ze bylam juz trzy razy na Gromniku w okresie okolopraktykowym a jeszcze ani raz nie siedzialam w lyzce koparki! :
- co za obiekt przedstawia zdjecie w drugiej linijce lipcowych Wzgorz Strzelinskich?
- co to za nietypowa rzezba z 27 pazdziernika?
- 10 listopada- widze jakies dziwne pojazdy?
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Paulino, znaczy się, że w 2015 r. na Ukrainę należy wybrać się przynajmniej dwa razy. Ja też już zaczynam przeglądać mapy Karpat ukraińskich. I w mej głowie pojawia się całkiem sporo fajnych pomysłów - tylko który z nich wybrać? I jak pogodzić to z moimi planami rumuńskimi?
Łyżkę koparki mógłbym Ci obiecać, ale pod warunkiem, że pojawicie się z Toperzem na Gromniku w dzień powszedni...
Ja już folder z białymi tablicami założyłem. Ostatnio pojawił się w nim obrazek z białą tablicą z podkarkonoskiego Staniszowa (stoi ona tam dość "czujnie" - za kościołem, przy polnej drodze do Cieplic).
Ten "celtycki krzyż" znajduje się w przyklasztornym parku w Henrykowie (przy niebieskim szlaku ze stacji kolejowej do klasztoru). Jest częścią grobu wielkiego księcia Wilhelma Ernesta von Sachsen-Weimar und Eisenach, zmarłego w Henrykowie w 1923 r.
Jeszcze jakiś detal nagrobka
Więcej zdjęć można znaleźć tutaj:
http://dolny-slask.org.pl/528009,Henryk ... enach.html
Natomiast trochę informacji o samym księciu - chociażby na polskiej Wikipedii
http://pl.wikipedia.org/wiki/Wilhelm_Er ... isenach%29
Pomnik z dziećmi i Babičką (Babunią) znajduje się w pobliżu Czeskiej Skalicy (Česke Skalice) w dolinie rzeki Úpy, w tzw. Dolinie Babuni (Babiččino udoli). W Ratibořicach koło Czeskiej Skalicy mieszkała pisarka Božena Němcová (1820-1862). Niekiedy przyrównuje się ją do naszej Marii Konopnickiej, ale Němcová chyba była jednak literatką większego formatu. Przez Czechów uważana jest za jedną z najważniejszych postaci tzw. nowej czeskiej prozy. Jedną z jej najbardziej znanych powieści (ponad 350 wydań czeskich!!!, chyba z pięć polskich, w tym także w "ossolińskiej" białej serii Biblioteki Narodowej) była "Babunia" (Babička), wydana w 1855 r., której akcja rozgrywa się właśnie w okolicach Czeskiej Skalicy. Pierwowzorami postaci z tego pomnika są bohaterowie powieści. Fajnie jest przysiąść w pobliżu rzeźby i przysłuchiwać się jak Czesi próbują zidentyfikować z postaciami z książki poszczególne figury z pomnika.
Pomnik powstał w 1922 r., chociaż decyzję o jego wzniesieniu podjęto dwa lata wcześniej - na 100. rocznicę urodzin pisarki.
Te pojazdy to poniemieckie młockarnie w Wieściszowicach w pobliżu Marciszowa. Jeszcze tam stoją - czy będą tam jeszcze za rok lub dwa, nie wiem? Raczej wątpię. Zawsze jak coś takiego widzę, to fotografuję. Zastanawiałem się przez moment, czy dać fotkę tych maszyn, czy jakieś zdjęcie z Purpurowego Jeziorka. Rozterka trwała może z dwie sekundy... (podobnie jak w przypadku barierki balkonowej z Dobromyśla, wykonanej z cementowych kształtek chodnikowych. Myślę, że pobliskie Głazy Krasnoludków stać będą na swoim miejscu jeszcze wieki, natomiast żywot tej balustrady może mieć swój kres podczas najbliższej imprezy w tym budynku).
A tę młockarnię, pstrykniętą w kwietniu 2007 r. w Romanowie pod Gromnikiem a wyprodukowaną (lub modernizowaną) przed wojną w Münsterbergu (czyli Ziębicach), już niestety rozbebeszono na złom...
Łyżkę koparki mógłbym Ci obiecać, ale pod warunkiem, że pojawicie się z Toperzem na Gromniku w dzień powszedni...
Ja już folder z białymi tablicami założyłem. Ostatnio pojawił się w nim obrazek z białą tablicą z podkarkonoskiego Staniszowa (stoi ona tam dość "czujnie" - za kościołem, przy polnej drodze do Cieplic).
Ten "celtycki krzyż" znajduje się w przyklasztornym parku w Henrykowie (przy niebieskim szlaku ze stacji kolejowej do klasztoru). Jest częścią grobu wielkiego księcia Wilhelma Ernesta von Sachsen-Weimar und Eisenach, zmarłego w Henrykowie w 1923 r.
Jeszcze jakiś detal nagrobka
Więcej zdjęć można znaleźć tutaj:
http://dolny-slask.org.pl/528009,Henryk ... enach.html
Natomiast trochę informacji o samym księciu - chociażby na polskiej Wikipedii
http://pl.wikipedia.org/wiki/Wilhelm_Er ... isenach%29
Pomnik z dziećmi i Babičką (Babunią) znajduje się w pobliżu Czeskiej Skalicy (Česke Skalice) w dolinie rzeki Úpy, w tzw. Dolinie Babuni (Babiččino udoli). W Ratibořicach koło Czeskiej Skalicy mieszkała pisarka Božena Němcová (1820-1862). Niekiedy przyrównuje się ją do naszej Marii Konopnickiej, ale Němcová chyba była jednak literatką większego formatu. Przez Czechów uważana jest za jedną z najważniejszych postaci tzw. nowej czeskiej prozy. Jedną z jej najbardziej znanych powieści (ponad 350 wydań czeskich!!!, chyba z pięć polskich, w tym także w "ossolińskiej" białej serii Biblioteki Narodowej) była "Babunia" (Babička), wydana w 1855 r., której akcja rozgrywa się właśnie w okolicach Czeskiej Skalicy. Pierwowzorami postaci z tego pomnika są bohaterowie powieści. Fajnie jest przysiąść w pobliżu rzeźby i przysłuchiwać się jak Czesi próbują zidentyfikować z postaciami z książki poszczególne figury z pomnika.
Pomnik powstał w 1922 r., chociaż decyzję o jego wzniesieniu podjęto dwa lata wcześniej - na 100. rocznicę urodzin pisarki.
Te pojazdy to poniemieckie młockarnie w Wieściszowicach w pobliżu Marciszowa. Jeszcze tam stoją - czy będą tam jeszcze za rok lub dwa, nie wiem? Raczej wątpię. Zawsze jak coś takiego widzę, to fotografuję. Zastanawiałem się przez moment, czy dać fotkę tych maszyn, czy jakieś zdjęcie z Purpurowego Jeziorka. Rozterka trwała może z dwie sekundy... (podobnie jak w przypadku barierki balkonowej z Dobromyśla, wykonanej z cementowych kształtek chodnikowych. Myślę, że pobliskie Głazy Krasnoludków stać będą na swoim miejscu jeszcze wieki, natomiast żywot tej balustrady może mieć swój kres podczas najbliższej imprezy w tym budynku).
A tę młockarnię, pstrykniętą w kwietniu 2007 r. w Romanowie pod Gromnikiem a wyprodukowaną (lub modernizowaną) przed wojną w Münsterbergu (czyli Ziębicach), już niestety rozbebeszono na złom...
Ostatnio zmieniony 2015-01-06, 22:05 przez Cisy2, łącznie zmieniany 1 raz.
- Tępy dyszel
- Posty: 2924
- Rejestracja: 2013-07-07, 16:49
- Lokalizacja: Tychy
- Tępy dyszel
- Posty: 2924
- Rejestracja: 2013-07-07, 16:49
- Lokalizacja: Tychy
Bardzo ciekawe jest Twoje zestawienie. Tym bardziej, że odkrywasz przede mną w ogóle nieznane rumuńskie pasma. Mimo że rzadko komentuję, przeglądam Twoje relacje i gratuluję wiedzy i pomysłowości w wybieraniu kierunków i "tematów" przewodnich wyjazdów.
Czy zimą (luty-marzec) w górach Rumunii są większe trudności?
Czy zimą (luty-marzec) w górach Rumunii są większe trudności?
Bardzo dziękuję wszystkim forumowiczom, którzy kliknęli na zestawienie moich ubiegłorocznych wycieczek górskich. Szczególnie dziękuję Tobie, Wiolciu, za to że dostrzegłaś moją - jak piszesz - "Wiedzę i pomysłowość w wybieraniu kierunków i "tematów" przewodnich wyjazdów" (oj, bardzo się w tej chwili czerwienię !!!). Bardzo mnie Twoje słowa ucieszyły. Trochę, a może znacznie, różnią się one od odbioru mych wycieczek przez Tępego Dyszla, gdyż jego sformułowanie "Od sasa do lasa" w naszym języku ma zasadniczo dość mocno pejoratywny odcień. Ale Tępemu Dyszlowi postaram się wyjaśnić logikę mojego "programu poznawania gór" w dalszej części mojego postu.
Pytasz, Wiolciu, jak jest w Karpatach rumuńskich zimą. Wędrować można tam, podobnie jak i u nas, przez cały rok. Są tam pasma swoją wysokością nieprzekraczające 1000 m n.p.m., cala masa wyższych skalistych lub połoninnych pasm o wysokościach mniej więcej do 1300-1500 m n.p.m., czy wreszcie podciętych kotłami polodowcowymi wyższych masywów. Pamiętać trzeba, że o ile w Polsce niebezpieczeństwo lawin zagraża nam właściwie tylko w Tatrach, Karkonoszach i na Babiej Górze (epizodycznie trafić się one mogą także nawet w niewysokich Górach Kamiennych), to pasm z zagrożeniem lawinowym w Rumunii jest ponad 20! Jest też i jeden czynnik, którego u nas nie ma. Przestrzenie i odległości, a zatem i związane z tym utrudnienia komunikacyjne, rzadsza niż gdziekolwiek w Europie sieć schronisk (a zatem i placówek służb ratowniczych) itp. itd.! Zimowa wędrówka po Górach Godeanu jest trudniejsza niż wędrówki alpejskie. Aby dotrzeć w te góry nie wystarczy podjechać pod ich podnóże - trzeba w nie wejść przechodząc wcześniej przez wysokie góry Cernei, jeżeli chcemy w Godeanu wejść od strony zachodniej, albo przez ponaddwutysięczne Góry Ţarcu (wejście w Godeanu od północy), lub przez Retezat (północny-wschód) czy wreszcie przez Masyw Oslea (południe). A w samych rozległych Górach Godeanu nie ma ani jednego schroniska górskiego. Inne pasma są zasadniczo łatwiejsze do zimowych wędrówek i tur narciarskich. Ale zawsze będzie to przedsięwzięcie trudniejsze niż w naszych górach... Ale i jednocześnie większa przygoda!
Przed ewentualnym wyjazdem zimowym w Karpaty rumuńskie największą niewiadomą, wywołującą zawsze największe obawy, jest oczywiście pogoda. Na to, jaka będzie za kilka dni, za tydzień czy dwa, my żadnego wpływu nie mamy. Ale jeżeli możemy coś w związku z pogodą przed wyjazdem jeszcze w Polsce zrobić, to zorientować się, jaka jest w tej chwili sytuacja z pokrywą śniegową w wybranym przez nas paśmie. Nie ma co patrzeć na meteorologiczne strony internetowe. Lepiej po prostu zobaczyć, czy w naszych górach jest śnieg (i ile go jest), czy też go nie ma.
Jak to zrobić. Bardzo prosto. Należy wejść na stronę:
http://www.carpati.org/galeria_carpati/1/
Jest to strona z wrzucanymi na bieżąco zdjęciami z wycieczek w góry uczestników rumuńskiego forum karpackiego. Zwykle po każdym weekendzie na tę stronę wrzucanych jest kilkadziesiąt fotografii. Klikając na miniaturkę zdjęcia otrzymujemy oczywiście jej powiększenie oraz informację, w jakich górach zrobiono zdjęcie, datę zrobienia zdjęcia i szereg innych szczegółów. Oczywiście może się zdarzyć, że jakiś internauta w styczniu wrzuci na forum fotografię zrobioną w czerwcu, ale - jak już zasygnalizowałem - data wykonania zdjęcia (o ile wykonano je aparatem cyfrowym z dobrze ustawionym datownikiem) jest podana.
Sprawa jest zatem prosta - jeżeli zobaczymy, że wybrany przez nas masyw jest totalnie zawalony śniegiem, to podejmujemy jakąś decyzję. Jedziemy albo odpuszczamy, albo też korygujemy plany i uderzamy w jakieś inne, bardziej "przychylne" pasmo.
I chyba tyle? Na początek zimowej przygody z Karpatami rumuńskimi warto wybrać coś znajdującego się w miarę blisko większych ośrodków narciarskich, np. Góry Bucegi (sporo schronisk, można na grzbiet wjechać wyciągiem), mało popularne wśród polskich turystów Góry Sybińskie (Cindrel) - z ośrodka narciarskiego Paltiniş można zrobić ładne tury po tym ponaddwutysięcznym połoninnym paśmie (ale popodcinanym kilkoma ładnymi kotłami polodowcowymi) czy nawet Retezat (ale tu uwaga na lawiny). I o jeszcze jednej sprawie trzeba pamiętać - nawet zimowe załamanie pogody nie sprawi, że wyjazd do Rumunii będzie zmarnowaniem czasu. Jest tam tyle interesujących miejsc w dolinach (chociażby zabytki i unikatowa w Europie Środkowo-Wschodniej kultura ludowa), że wyjazd po prostu musi się udać.
I jeszcze jedno - w pasmach, których wysokość dość znacznie przekracza 2000 m n.p.m., śnieg zalega jeszcze w maju. Tu kilka obrazków z majowych zaśnieżonych gór w Rumunii (Retezat - 2000 i 2005 r., Parâng i Şureanu - 2005 r.)
Natomiast co do moich wycieczek "od sasa do lasa", jak obrazowo określił ich zestawienie Tępy Dyszel, to uważam, że nie ma chyba żadnych podstaw, aby w tym zestawie widzieć równie przysłowiowy "groch z kapustą". Może przed kilkoma dziesiątkami lat, kiedy podobne moje zestawienia upstrzone były jakimiś Himalajami, Alpami, zimowymi Pirynami i innymi "obcymi" górami, tego typu uwagę można byłoby w moją stronę skierować. Ale chyba nie w tym roku?
Od jakiegoś czasu konsekwentnie realizuję taki mój wewnętrzny programik poznania całych Karpat i całych Sudetów. Ponieważ zaś Karpaty znajdują się na terenie aż 8 państw (Czechy, Słowacja, Polska, Ukraina, Rumunia, Węgry oraz - jak twierdzi wielu geografów - Austria i Serbia), natomiast Sudety w 3 krajach (Czechy, Polska, Niemcy), moje wycieczki mają więc jasno określony tzw. zasięg terytorialny. W przypadku zagranicznych Karpat staram się też, aby każda nowa wycieczka była "dowiązana" do sieci moich wcześniejszych wędrówek przez Karpaty. Wędrówki realizowane dzisiaj np. w Rumunii przecinają się z moimi dawnymi szlakami, albo też zaczynają w miejscu, w którym już kiedyś byłem, albo wreszcie w takich znanych mi nieraz nawet sprzed przeszło trzydziestu lat się kończą. A zatem jakaś logika w tym chyba jest?
W przypadku Sudetów sytuacja jest odrobinę inna. Mieszkam w Sudetach (mino, że pracuję we Wrocławiu), a zatem miałem sposobność przez dotychczasowe lata swego życia już je dość dobrze poznać. Teraz mogę pobawić się w wyszukiwanie nieznanych mi jeszcze ścieżek i szlaków (tych nieodkrytych jest jeszcze trochę w Sudetach niemieckich, nieco mniej w czeskich), chociaż równie często i chętnie powtarzam "stare" przejścia. Plany sudeckie na 2015 r. też mam, ale pochwalę się nimi - a może już ich realizacją - może gdzieś około maja.
Piszesz też "że ze 100 dni nie wykroiłbyś nawet 1/3 spośród nich, nawet jakby każdy wolny dzień był pogodny". Ja nigdy nie dopasowywałem moich planów górskich do pogody, rzadko też zmiana pogody (myślę tu o zmianie "na gorsze") zatrzymywała mnie w domu. Trudno bowiem sobie wyobrazić sytuację, aby przewodnik górski (bo przez wiele, wiele lat związany byłem ze Studenckim Kołem Przewodników Sudeckich we Wrocławiu) popatrzył, że za oknem leje i z tego powodu nie poszedł na umówione spotkanie z grupą oczekujących na niego turystów. Nigdy też nie wybrałbym się na kilkutygodniową sierpniową wędrówkę po Karpatach ukraińskich i rumuńskich, gdyż można być zupełnie pewnym, że przez 2-3 tygodnie na jakieś załamanie pogody na pewno się tam trafi. I co wtedy począć - mam zrezygnować z całego wyjazdu?
Przypominam sobie, jak w sierpniu 2007 r. wędrowaliśmy przez rumuńskie Karpaty. Chciałem wtedy pokazać mojej starszej córce i jej chłopakowi (dzisiaj mężowi) góry Parâng, pod względem wysokości drugie po Fogaraszach pasmo w Karpatach Południowych. Na najwyższy szczyt - Parângul Mare (2519 m n.p.m.) - weszliśmy przy pięknej pogodzie.
Ale już pół godziny później przez grań zaczęły przewalać się chmury
Po chwili pojawiły się jakieś Brockeny
Aby w końcu to wszystko zamieniło się w totalną ulewę - na wysokości 2200 m n.p.m. Po nocnej burzy poranny dylemat - spadać w dół, czy cały czas we mgle, bez żadnych widoków, brnąć dalej na wschód? I wybraliśmy dalszą wędrówkę granią...
Jeśli były takie widoczki, to mieliśmy wyjątkowe szczęście
Jeśli zaś takie - to duże szczęście (bo praktycznie cały czas aparaty były pochowane w workach foliowych wewnątrz naszych plecaków)
Ja zaś musiałem "po radiowemu" opowiadać grupie, że tam pod nami we mgle jest najpiękniejsze w Paringu jezioro Cilcescu, że tam na północy widać byłoby Góry Şureanu, tam bardziej na północny wschód Góry Lotru i Cindrel, itp., itd.
Aż w tej mgle dotarliśmy do przełęczy Urdele (2145 m n.p.m.), rozdzielającej wyższą zachodnią część Parângu od jej wschodniej, nieco niższej części. Przez przełęcz przebiegała najwyżej położona droga w Karpatach - tzw. Transalpina. Wtedy, w 2007 r., wyglądała ona jeszcze tak
Było tam tak ładnie, mimo mgiełki i deszczu, że musieliśmy się przy Transalpinie rozbić
A dzisiaj to samo miejsce wygląda tak (zdjęcie z internetu):
Zadam więc retoryczne pytanie: czy warto było wtedy w tej mgle i deszczu pchać się na wschód? Ja nie mam żadnych wątpliwości...
Piszesz też, że "góry są niestety, tylko a nie aż dodatkiem do życia prywatnego w tym rodzinnego i/lub szkolnego czy zawodowego". Zgadzam się w pełni z Twoim zdaniem. Tylko tak się dla mnie szczęśliwie złożyło, że z moją żoną Bożeną poznałem się na kursie przewodnickim, moje dzieciaki - w tej chwili już dorosłe - też zarażone są wszystkimi możliwymi górskimi wirusami. Co zaś do życia zawodowego - i ono jest w bardzo dużej mierze splecione z górami, nie tylko Sudetami. Czytając moje zestawienie chyba dostrzegłeś, jak często padają tam słowa "zamek", "gród", "grodzisko". Właśnie na takich obiektach prowadzę badania, o nich piszę książki i artykuły, o sudeckich i karpackich stanowiskach archeologicznych piszą swoje magisteria i doktoraty moi uczniowie. Właściwie każda moja górska wycieczka to jednocześnie swego rodzaju weryfikacyjne badania terenowe, często ukoronowane nawet odkryciami ciekawych obiektów, takich jak np. nieznana wcześniej opuszczona, leżąca z dala od leśnych dróg i turystycznego szlaku, osiemnastowieczna pracownia kamieniarska w Górach Bystrzyckich, na którą natknąłem się zupełnie przypadkowo w maju 2005 r.
Wypada mi jeszcze na końcu ustosunkować się do słów, które wypowiedział ceper:"i skąd na to biorą, ale to już drugie pytanie". Weź proszę którąś z map Sudetów, zobacz, w którym miejscu leżą Świebodzice, i porównaj z zestawieniem moich wycieczek. Praktycznie wszędzie mam blisko, a zatem i tanio. W góry jeżdżę prawie wyłącznie pociągami i busami - wycieczka na czeską stronę gór to 16 zł na busy po polskiej stronie (Świebodzice-Wałbrzych, Wałbrzych-Golińsk i powrót) i niewielka ilość koron na pociąg z Mezimesti do którejś ze stacji wyjściowych w czeskie Sudety. Najdroższe teoretycznie sudeckie wypady to wycieczki w Sudety niemieckie - trzeba dojechać (pociągiem) do Bolesławca i mieć wykupiony za 25 zł na cały dzień międzynarodowy bilet "Euro-Nysa" (tzw. ZVON), umożliwiający przejazdy niemal wszystkimi liniami kolejowymi i autobusowymi na pograniczu polsko-czesko-niemieckim (w Niemczech rejon Goerlitz, Budziszyna, Żytawy, Bischofswerdy i in., w Czechach m.in. Liberca). Czyli też tanio, a w przypadku przejażdżek parową wąskotorówką z Żytawy do Oybin i Kurortu Johnsorf, można więc mówić, że bajecznie tanio! W Polsce najdroższe w 2014 r. były "bilety "na Mały..", przepraszam , "na Stocha" w Zakopanem.
Natomiast przeszło dwutygodniowa sierpniowa Rumunia kosztowała mnie mniej niż... 600 zł. Nie - naprawdę jestem przy zdrowych zmysłach! Koszty były takie: ze Świebodzic do Wrocławia mam bilet miesięczny, Wrocław - Kraków "Polskim Busem" (2 x 29 zł), Kraków - Oradea (Rum) - Kraków węgierską linią autobusową "Orange Ways" za 325 zł (tam i z powrotem oczywiście), Oradea - Baile Herculane - pociąg za 68,35 RON (= 68,35 zł), pociągi powrotne w Rumunii Simeria - Deva - Oradea za 39,95 RON (= 39,95 zł) i wreszcie jedyny płatny nocleg podczas naszego wyjazdu w schronisku Buta w Retezacie za 40 RON (40 zł). Ponadto jeszcze w Polsce ubezpieczenie i to... koniec. Większość jedzenia wzięliśmy z Polski, żadnego liofilizowanego żarcia, tylko konserwy, purre ziemniaczane, kabanosy itp., czyli to, co by się wzięło na trasę także i w innych górach. Z restauracji mogliśmy skorzystać tylko w pierwszym dniu wyjazdu, w schronisku oraz w dwóch ostatnich dniach naszej imprezy. A zatem i pod tym względem wydatki były nadzwyczaj niskobudżetowe. Ponadto jedną imprezę, po zejściu z Gór Mehedinti do doliny rzeki Cernei postawili nam mający tam swoją daczę Rumuni z Baile Herculane.
I to chyba byłoby na tyle
Pytasz, Wiolciu, jak jest w Karpatach rumuńskich zimą. Wędrować można tam, podobnie jak i u nas, przez cały rok. Są tam pasma swoją wysokością nieprzekraczające 1000 m n.p.m., cala masa wyższych skalistych lub połoninnych pasm o wysokościach mniej więcej do 1300-1500 m n.p.m., czy wreszcie podciętych kotłami polodowcowymi wyższych masywów. Pamiętać trzeba, że o ile w Polsce niebezpieczeństwo lawin zagraża nam właściwie tylko w Tatrach, Karkonoszach i na Babiej Górze (epizodycznie trafić się one mogą także nawet w niewysokich Górach Kamiennych), to pasm z zagrożeniem lawinowym w Rumunii jest ponad 20! Jest też i jeden czynnik, którego u nas nie ma. Przestrzenie i odległości, a zatem i związane z tym utrudnienia komunikacyjne, rzadsza niż gdziekolwiek w Europie sieć schronisk (a zatem i placówek służb ratowniczych) itp. itd.! Zimowa wędrówka po Górach Godeanu jest trudniejsza niż wędrówki alpejskie. Aby dotrzeć w te góry nie wystarczy podjechać pod ich podnóże - trzeba w nie wejść przechodząc wcześniej przez wysokie góry Cernei, jeżeli chcemy w Godeanu wejść od strony zachodniej, albo przez ponaddwutysięczne Góry Ţarcu (wejście w Godeanu od północy), lub przez Retezat (północny-wschód) czy wreszcie przez Masyw Oslea (południe). A w samych rozległych Górach Godeanu nie ma ani jednego schroniska górskiego. Inne pasma są zasadniczo łatwiejsze do zimowych wędrówek i tur narciarskich. Ale zawsze będzie to przedsięwzięcie trudniejsze niż w naszych górach... Ale i jednocześnie większa przygoda!
Przed ewentualnym wyjazdem zimowym w Karpaty rumuńskie największą niewiadomą, wywołującą zawsze największe obawy, jest oczywiście pogoda. Na to, jaka będzie za kilka dni, za tydzień czy dwa, my żadnego wpływu nie mamy. Ale jeżeli możemy coś w związku z pogodą przed wyjazdem jeszcze w Polsce zrobić, to zorientować się, jaka jest w tej chwili sytuacja z pokrywą śniegową w wybranym przez nas paśmie. Nie ma co patrzeć na meteorologiczne strony internetowe. Lepiej po prostu zobaczyć, czy w naszych górach jest śnieg (i ile go jest), czy też go nie ma.
Jak to zrobić. Bardzo prosto. Należy wejść na stronę:
http://www.carpati.org/galeria_carpati/1/
Jest to strona z wrzucanymi na bieżąco zdjęciami z wycieczek w góry uczestników rumuńskiego forum karpackiego. Zwykle po każdym weekendzie na tę stronę wrzucanych jest kilkadziesiąt fotografii. Klikając na miniaturkę zdjęcia otrzymujemy oczywiście jej powiększenie oraz informację, w jakich górach zrobiono zdjęcie, datę zrobienia zdjęcia i szereg innych szczegółów. Oczywiście może się zdarzyć, że jakiś internauta w styczniu wrzuci na forum fotografię zrobioną w czerwcu, ale - jak już zasygnalizowałem - data wykonania zdjęcia (o ile wykonano je aparatem cyfrowym z dobrze ustawionym datownikiem) jest podana.
Sprawa jest zatem prosta - jeżeli zobaczymy, że wybrany przez nas masyw jest totalnie zawalony śniegiem, to podejmujemy jakąś decyzję. Jedziemy albo odpuszczamy, albo też korygujemy plany i uderzamy w jakieś inne, bardziej "przychylne" pasmo.
I chyba tyle? Na początek zimowej przygody z Karpatami rumuńskimi warto wybrać coś znajdującego się w miarę blisko większych ośrodków narciarskich, np. Góry Bucegi (sporo schronisk, można na grzbiet wjechać wyciągiem), mało popularne wśród polskich turystów Góry Sybińskie (Cindrel) - z ośrodka narciarskiego Paltiniş można zrobić ładne tury po tym ponaddwutysięcznym połoninnym paśmie (ale popodcinanym kilkoma ładnymi kotłami polodowcowymi) czy nawet Retezat (ale tu uwaga na lawiny). I o jeszcze jednej sprawie trzeba pamiętać - nawet zimowe załamanie pogody nie sprawi, że wyjazd do Rumunii będzie zmarnowaniem czasu. Jest tam tyle interesujących miejsc w dolinach (chociażby zabytki i unikatowa w Europie Środkowo-Wschodniej kultura ludowa), że wyjazd po prostu musi się udać.
I jeszcze jedno - w pasmach, których wysokość dość znacznie przekracza 2000 m n.p.m., śnieg zalega jeszcze w maju. Tu kilka obrazków z majowych zaśnieżonych gór w Rumunii (Retezat - 2000 i 2005 r., Parâng i Şureanu - 2005 r.)
Natomiast co do moich wycieczek "od sasa do lasa", jak obrazowo określił ich zestawienie Tępy Dyszel, to uważam, że nie ma chyba żadnych podstaw, aby w tym zestawie widzieć równie przysłowiowy "groch z kapustą". Może przed kilkoma dziesiątkami lat, kiedy podobne moje zestawienia upstrzone były jakimiś Himalajami, Alpami, zimowymi Pirynami i innymi "obcymi" górami, tego typu uwagę można byłoby w moją stronę skierować. Ale chyba nie w tym roku?
Od jakiegoś czasu konsekwentnie realizuję taki mój wewnętrzny programik poznania całych Karpat i całych Sudetów. Ponieważ zaś Karpaty znajdują się na terenie aż 8 państw (Czechy, Słowacja, Polska, Ukraina, Rumunia, Węgry oraz - jak twierdzi wielu geografów - Austria i Serbia), natomiast Sudety w 3 krajach (Czechy, Polska, Niemcy), moje wycieczki mają więc jasno określony tzw. zasięg terytorialny. W przypadku zagranicznych Karpat staram się też, aby każda nowa wycieczka była "dowiązana" do sieci moich wcześniejszych wędrówek przez Karpaty. Wędrówki realizowane dzisiaj np. w Rumunii przecinają się z moimi dawnymi szlakami, albo też zaczynają w miejscu, w którym już kiedyś byłem, albo wreszcie w takich znanych mi nieraz nawet sprzed przeszło trzydziestu lat się kończą. A zatem jakaś logika w tym chyba jest?
W przypadku Sudetów sytuacja jest odrobinę inna. Mieszkam w Sudetach (mino, że pracuję we Wrocławiu), a zatem miałem sposobność przez dotychczasowe lata swego życia już je dość dobrze poznać. Teraz mogę pobawić się w wyszukiwanie nieznanych mi jeszcze ścieżek i szlaków (tych nieodkrytych jest jeszcze trochę w Sudetach niemieckich, nieco mniej w czeskich), chociaż równie często i chętnie powtarzam "stare" przejścia. Plany sudeckie na 2015 r. też mam, ale pochwalę się nimi - a może już ich realizacją - może gdzieś około maja.
Piszesz też "że ze 100 dni nie wykroiłbyś nawet 1/3 spośród nich, nawet jakby każdy wolny dzień był pogodny". Ja nigdy nie dopasowywałem moich planów górskich do pogody, rzadko też zmiana pogody (myślę tu o zmianie "na gorsze") zatrzymywała mnie w domu. Trudno bowiem sobie wyobrazić sytuację, aby przewodnik górski (bo przez wiele, wiele lat związany byłem ze Studenckim Kołem Przewodników Sudeckich we Wrocławiu) popatrzył, że za oknem leje i z tego powodu nie poszedł na umówione spotkanie z grupą oczekujących na niego turystów. Nigdy też nie wybrałbym się na kilkutygodniową sierpniową wędrówkę po Karpatach ukraińskich i rumuńskich, gdyż można być zupełnie pewnym, że przez 2-3 tygodnie na jakieś załamanie pogody na pewno się tam trafi. I co wtedy począć - mam zrezygnować z całego wyjazdu?
Przypominam sobie, jak w sierpniu 2007 r. wędrowaliśmy przez rumuńskie Karpaty. Chciałem wtedy pokazać mojej starszej córce i jej chłopakowi (dzisiaj mężowi) góry Parâng, pod względem wysokości drugie po Fogaraszach pasmo w Karpatach Południowych. Na najwyższy szczyt - Parângul Mare (2519 m n.p.m.) - weszliśmy przy pięknej pogodzie.
Ale już pół godziny później przez grań zaczęły przewalać się chmury
Po chwili pojawiły się jakieś Brockeny
Aby w końcu to wszystko zamieniło się w totalną ulewę - na wysokości 2200 m n.p.m. Po nocnej burzy poranny dylemat - spadać w dół, czy cały czas we mgle, bez żadnych widoków, brnąć dalej na wschód? I wybraliśmy dalszą wędrówkę granią...
Jeśli były takie widoczki, to mieliśmy wyjątkowe szczęście
Jeśli zaś takie - to duże szczęście (bo praktycznie cały czas aparaty były pochowane w workach foliowych wewnątrz naszych plecaków)
Ja zaś musiałem "po radiowemu" opowiadać grupie, że tam pod nami we mgle jest najpiękniejsze w Paringu jezioro Cilcescu, że tam na północy widać byłoby Góry Şureanu, tam bardziej na północny wschód Góry Lotru i Cindrel, itp., itd.
Aż w tej mgle dotarliśmy do przełęczy Urdele (2145 m n.p.m.), rozdzielającej wyższą zachodnią część Parângu od jej wschodniej, nieco niższej części. Przez przełęcz przebiegała najwyżej położona droga w Karpatach - tzw. Transalpina. Wtedy, w 2007 r., wyglądała ona jeszcze tak
Było tam tak ładnie, mimo mgiełki i deszczu, że musieliśmy się przy Transalpinie rozbić
A dzisiaj to samo miejsce wygląda tak (zdjęcie z internetu):
Zadam więc retoryczne pytanie: czy warto było wtedy w tej mgle i deszczu pchać się na wschód? Ja nie mam żadnych wątpliwości...
Piszesz też, że "góry są niestety, tylko a nie aż dodatkiem do życia prywatnego w tym rodzinnego i/lub szkolnego czy zawodowego". Zgadzam się w pełni z Twoim zdaniem. Tylko tak się dla mnie szczęśliwie złożyło, że z moją żoną Bożeną poznałem się na kursie przewodnickim, moje dzieciaki - w tej chwili już dorosłe - też zarażone są wszystkimi możliwymi górskimi wirusami. Co zaś do życia zawodowego - i ono jest w bardzo dużej mierze splecione z górami, nie tylko Sudetami. Czytając moje zestawienie chyba dostrzegłeś, jak często padają tam słowa "zamek", "gród", "grodzisko". Właśnie na takich obiektach prowadzę badania, o nich piszę książki i artykuły, o sudeckich i karpackich stanowiskach archeologicznych piszą swoje magisteria i doktoraty moi uczniowie. Właściwie każda moja górska wycieczka to jednocześnie swego rodzaju weryfikacyjne badania terenowe, często ukoronowane nawet odkryciami ciekawych obiektów, takich jak np. nieznana wcześniej opuszczona, leżąca z dala od leśnych dróg i turystycznego szlaku, osiemnastowieczna pracownia kamieniarska w Górach Bystrzyckich, na którą natknąłem się zupełnie przypadkowo w maju 2005 r.
Wypada mi jeszcze na końcu ustosunkować się do słów, które wypowiedział ceper:"i skąd na to biorą, ale to już drugie pytanie". Weź proszę którąś z map Sudetów, zobacz, w którym miejscu leżą Świebodzice, i porównaj z zestawieniem moich wycieczek. Praktycznie wszędzie mam blisko, a zatem i tanio. W góry jeżdżę prawie wyłącznie pociągami i busami - wycieczka na czeską stronę gór to 16 zł na busy po polskiej stronie (Świebodzice-Wałbrzych, Wałbrzych-Golińsk i powrót) i niewielka ilość koron na pociąg z Mezimesti do którejś ze stacji wyjściowych w czeskie Sudety. Najdroższe teoretycznie sudeckie wypady to wycieczki w Sudety niemieckie - trzeba dojechać (pociągiem) do Bolesławca i mieć wykupiony za 25 zł na cały dzień międzynarodowy bilet "Euro-Nysa" (tzw. ZVON), umożliwiający przejazdy niemal wszystkimi liniami kolejowymi i autobusowymi na pograniczu polsko-czesko-niemieckim (w Niemczech rejon Goerlitz, Budziszyna, Żytawy, Bischofswerdy i in., w Czechach m.in. Liberca). Czyli też tanio, a w przypadku przejażdżek parową wąskotorówką z Żytawy do Oybin i Kurortu Johnsorf, można więc mówić, że bajecznie tanio! W Polsce najdroższe w 2014 r. były "bilety "na Mały..", przepraszam , "na Stocha" w Zakopanem.
Natomiast przeszło dwutygodniowa sierpniowa Rumunia kosztowała mnie mniej niż... 600 zł. Nie - naprawdę jestem przy zdrowych zmysłach! Koszty były takie: ze Świebodzic do Wrocławia mam bilet miesięczny, Wrocław - Kraków "Polskim Busem" (2 x 29 zł), Kraków - Oradea (Rum) - Kraków węgierską linią autobusową "Orange Ways" za 325 zł (tam i z powrotem oczywiście), Oradea - Baile Herculane - pociąg za 68,35 RON (= 68,35 zł), pociągi powrotne w Rumunii Simeria - Deva - Oradea za 39,95 RON (= 39,95 zł) i wreszcie jedyny płatny nocleg podczas naszego wyjazdu w schronisku Buta w Retezacie za 40 RON (40 zł). Ponadto jeszcze w Polsce ubezpieczenie i to... koniec. Większość jedzenia wzięliśmy z Polski, żadnego liofilizowanego żarcia, tylko konserwy, purre ziemniaczane, kabanosy itp., czyli to, co by się wzięło na trasę także i w innych górach. Z restauracji mogliśmy skorzystać tylko w pierwszym dniu wyjazdu, w schronisku oraz w dwóch ostatnich dniach naszej imprezy. A zatem i pod tym względem wydatki były nadzwyczaj niskobudżetowe. Ponadto jedną imprezę, po zejściu z Gór Mehedinti do doliny rzeki Cernei postawili nam mający tam swoją daczę Rumuni z Baile Herculane.
I to chyba byłoby na tyle
Ostatnio zmieniony 2015-04-09, 02:04 przez Cisy2, łącznie zmieniany 2 razy.
rok zaiste imponujący Miło pooglądać i pozazdrościć
i rzeczywiście wycieczki są urozmaicone - fajnie, że nie skupiasz się tylko na widokach, tylko na górach, ale też bardzo często pojawiają się zabytki. I to nie tylko te najbardziej zrujnowane ale przy takich zainteresowaniach (a być może i wykształceniu) to nie dziwi
PS>mnie szczególnie zaciekawiło zdjęcie z Masywu Śnieżnika - ten stojący wóz bojowy. Gdzie to jest i co to jest? Czy z tyłu są ślady po kulach czy tylko odłazi farba?
i rzeczywiście wycieczki są urozmaicone - fajnie, że nie skupiasz się tylko na widokach, tylko na górach, ale też bardzo często pojawiają się zabytki. I to nie tylko te najbardziej zrujnowane ale przy takich zainteresowaniach (a być może i wykształceniu) to nie dziwi
PS>mnie szczególnie zaciekawiło zdjęcie z Masywu Śnieżnika - ten stojący wóz bojowy. Gdzie to jest i co to jest? Czy z tyłu są ślady po kulach czy tylko odłazi farba?
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Basiu, dziękuję Ci za Twoje nadzwyczaj miłe zdanie. Nawet nie wiesz, jak ja chętnie (i przyznam się, że z niemałą zazdrością) czytałem Twoje artykuły o górach Słowacji, zamieszczane na łamach "N.P.M." w pierwszych latach XXI w. Kończyłem wtedy pisanie swojej książki habilitacyjnej i byłem wręcz przykuty do biurka, komputera i kartonów z zabytkami archeologicznymi. Na góry (najwyżej 2-3-dniowe wyskoki) decydowałem się tylko wtedy, gdy czytając swoje archeologiczne wypociny stwierdzałem, że to już jest totalny zakalec, że trzeba się zresetować. Wyskakiwałem na krótko w góry, wracałem... i znowuż zasiadałem do komputera. A do lektury tych starych numerów "N.P.M." z Twoimi tekstami co jakiś czas wracam, zwłaszcza wtedy, gdy opracowuję plany wycieczek w góry Słowacji.
Pudelek, chyba mamy podobne spojrzenie, że góry bez człowieka i jego szeroko pojętej kultury są... no może nie do końca nudne, ale na pewno czegoś im brakuje. Gdy czytam Twoje relacje - przepraszam, że najczęściej nie wchodzę do dyskusji i nie komentuję, ale często naprawdę palce mnie świerzbią - dostrzegam wiele Twoich sformułowań, pod którymi również chętnie bym się podpisał. Myślę, że każdy, kto wybiera się w góry (czy w każdy inny rejon) nie poznając wcześniej choćby zarysu dziejów osadnictwa u ich podnóża, tak naprawdę wiele traci. Ja na przykład nie wyobrażam sobie wyjazdu na ferraty w Dolomitach bez choćby szczątkowej wiedzy o działaniach zbrojnych w czasie I wojny światowej w Południowym Tyrolu, wszak większa część najstarszych "klasycznych" ferrat korzysta przecież z dokonań pierwszowojennych inżynierów wojskowych. A tymczasem chyba 95% osób, mówię tu o naszych rodakach, deklarujących się jako zakochani w Dolomitach, nic o tym nie słyszało. Podobnych przykładów jest wiele.
Wóz bojowy, który tak Ciebie zaintrygował, stoi na placu Muzeum Wojskowego w Kralikach (przy szlaku ze Śnieżnika, ok 1,5 km na północny wschód od centrum miasteczka). Podwozie tego wozu pochodzi z przedwojennego czechosłowackiego czołgu Lehky tank Vz. 38, wykorzystywanego (jako PzKpfw 38(t) ) przez Niemców w pierwszym roku II wojny światowej (a później modyfikowanego na działa samobieżne - Grille, Mardery, Hetzery itp.). Tej konkretnej wersji (tzn. tej z Kralik) - nie znam. Muzeum było już zamknięte i przez płot nie udało mi się sfotografować tabliczki informacyjnej. Możliwe, że jest to albo jakaś modyfikacja już z okresu powojennego, albo ściągnięta ze Szwecji jakaś tamtejsza wersja rozwojowa (Niemcy w czasie II w.św. sprzedali licencję czołgu Szwecji, gdzie opracowano następnie w oparciu o podwozie kilka wersji dział i wozów technicznych).
Czarne punkciki to nie przestrzeliny - na dużym powiększeniu widać, że - jak piszesz - odłazi farba.
Pudelek, chyba mamy podobne spojrzenie, że góry bez człowieka i jego szeroko pojętej kultury są... no może nie do końca nudne, ale na pewno czegoś im brakuje. Gdy czytam Twoje relacje - przepraszam, że najczęściej nie wchodzę do dyskusji i nie komentuję, ale często naprawdę palce mnie świerzbią - dostrzegam wiele Twoich sformułowań, pod którymi również chętnie bym się podpisał. Myślę, że każdy, kto wybiera się w góry (czy w każdy inny rejon) nie poznając wcześniej choćby zarysu dziejów osadnictwa u ich podnóża, tak naprawdę wiele traci. Ja na przykład nie wyobrażam sobie wyjazdu na ferraty w Dolomitach bez choćby szczątkowej wiedzy o działaniach zbrojnych w czasie I wojny światowej w Południowym Tyrolu, wszak większa część najstarszych "klasycznych" ferrat korzysta przecież z dokonań pierwszowojennych inżynierów wojskowych. A tymczasem chyba 95% osób, mówię tu o naszych rodakach, deklarujących się jako zakochani w Dolomitach, nic o tym nie słyszało. Podobnych przykładów jest wiele.
Wóz bojowy, który tak Ciebie zaintrygował, stoi na placu Muzeum Wojskowego w Kralikach (przy szlaku ze Śnieżnika, ok 1,5 km na północny wschód od centrum miasteczka). Podwozie tego wozu pochodzi z przedwojennego czechosłowackiego czołgu Lehky tank Vz. 38, wykorzystywanego (jako PzKpfw 38(t) ) przez Niemców w pierwszym roku II wojny światowej (a później modyfikowanego na działa samobieżne - Grille, Mardery, Hetzery itp.). Tej konkretnej wersji (tzn. tej z Kralik) - nie znam. Muzeum było już zamknięte i przez płot nie udało mi się sfotografować tabliczki informacyjnej. Możliwe, że jest to albo jakaś modyfikacja już z okresu powojennego, albo ściągnięta ze Szwecji jakaś tamtejsza wersja rozwojowa (Niemcy w czasie II w.św. sprzedali licencję czołgu Szwecji, gdzie opracowano następnie w oparciu o podwozie kilka wersji dział i wozów technicznych).
Czarne punkciki to nie przestrzeliny - na dużym powiększeniu widać, że - jak piszesz - odłazi farba.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 30 gości