Zachęcony przez Basię wklejam swoje podsumowanie roku 2014.
Jako żem już stary ramol a do gór mam kawałek spory, rok 2014 za udany uznaję ( choć mógł być lepszy gdyby nie sprawy rodzinne)
Styczeń 3 dni – Służbowo jestem w Krynicy i udaje mi się wygospodarować trochę czasu by pochodzić po Beskidzie Sądeckim i Niskim, m.in. przez Runek na Wierchomlę i dookoła Krynicy przez Kopciową, Mochnaczkę i Huzary
Luty 2 dni – Beskid Śląski, również służbowo w Szczyrku, zostaję na weekend i przez Kubalonkę i Stożek, Soszów do Wisły, oraz Szyndzielnia i okolice
Luty/marzec – 7 dni w Bieszczadach na rajdzie, m.in. Jasło, Falowa, Tworylne bez szlaków+ połoniny
Kwiecień - 5 dni, przed i po służbowym spotkaniu w Szczyrku, kręcę się po Śląskim róznymi sciezkami z noclegami na Klimczoku, Bratniej i Szyndzielni
Maj – początek maja to planowany długi urlop wiec Sudety Srodkowe i Wschodnie – 11 dni na szlakach. Z Andrzejówki granicą przez Mieroszowskie Sciany, a później w drugą stronę do Tłumaczowa. Dalej ze Srebrnej Góry na Wielką Sowę, w drugą stronę do Dusznik i powrót po auto do Srebrnej
Maj – weekend (2 dni), planowe wyjście z moją prywatną grupą TS+ na dwa dni w Bieszczady, Smerek i Magura Stuposiańska
Czerwiec – urlop przed Bozym Ciałem, z córką i dwójka znajomych przecieramy trasę dla rzeźników i idziemy od Komańczy do Wołosatego z trochę gorszym wynikiem niż rzeźnicy tydzień później bo idziemy 4 dni. Piątego dnia kręcimy się po bezdrożach wokół Prełuk
Lipiec znów służbowo w Szczyrku, udaje mi się znaleźć czas na pętelkę jednodniową przez Malinowską i Skrzyczne
W lipcu TS+ rusza na Rysy (nie zdobyte tym razem ze względu na załamanie pogody). Tatry – 3 dni, Wrota Chałubińskiego, Bula pod Rysami, Szpiglas
Sierpień 3 dni weekendowe – Beskid Żywiecki – Jałowiec, Mędralowa, Babia Góra
Wrzesień – Beskid Niski weekendowo 2 dni – Wysowa i okolice (Lackowa, Kozie Żebro)
Wrzesień/październik, planowane co roku Tatry, gdzie się dało i jak się dało, pogoda nie rozpieszczała, trochę Wysokich, ale też nie za wysoko bo było już śnieżnie i lodowo i trochę Zachodnich po błocie bo deszczowo. I tak przez 6 dni
Październik dwa razy Bieszczady (3+1 dzień) Kremenaros i granica, Matragona, Łopiennik i Łopienka
Listopad 4 dni w Beskidzie Niskim (weekend z 11 listopada) z bazą w Wołowcu, wiec dookoła – Bartne, Wątkowa, Radocyna, Nieznajowa. +Jaworze.
Grudzień – 2 dni weekendowo w Świętokrzyskich, bezszlakowo wokół Łysogór, Łysica.
(foto pożyczone)
I tak mając tylko 26 dni urlopu udało mi się przez 60 dni w górkach przedreptać około 1100-1200 km.
Czego i Wam i sobie życzę w nadchodzącym 2015 roku
26=60 (arytmetyka creamcheese'owa)
-
- Posty: 497
- Rejestracja: 2013-08-26, 12:45
26=60 (arytmetyka creamcheese'owa)
Ostatnio zmieniony 2014-12-26, 10:03 przez creamcheese, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Posty: 497
- Rejestracja: 2013-08-26, 12:45
Agro Wołowiec 8, polecam.
Ta droga na listopadowym zdjęciu to droga do Nieznajowej ale z Wołowca, przez brody na Zawoi, granicą Magurskiego PN. Wody było niewiele więc nie trzeba było nawet butów zzuwać , bajka !!
Wyjazdy służbowe staram się tak kierować, by wylądować w górkach. Jak mam szkolenie w Szczyrku - środa-czwartek, to wyjeżdżamy w środę, po południu jeszcze można skoczyć np. na Skrzyczne i zostawić depozyt w schronisku. W czwartek po szkoleniu wszyscy wyjeżdżają a ja (biorę na piątek urlop) zasuwam na Skrzyczne, nocuję, a później piątek, sobota, niedziela snuję się różniście, by dojść na 20.oo do Bielska Białej skąd nocnym autobusem dojeżdżam do chaty (poniedziałek kole 5 rano). Kąpię się, golę, przebieram i na 7.oo do roboty
Ta droga na listopadowym zdjęciu to droga do Nieznajowej ale z Wołowca, przez brody na Zawoi, granicą Magurskiego PN. Wody było niewiele więc nie trzeba było nawet butów zzuwać , bajka !!
Wyjazdy służbowe staram się tak kierować, by wylądować w górkach. Jak mam szkolenie w Szczyrku - środa-czwartek, to wyjeżdżamy w środę, po południu jeszcze można skoczyć np. na Skrzyczne i zostawić depozyt w schronisku. W czwartek po szkoleniu wszyscy wyjeżdżają a ja (biorę na piątek urlop) zasuwam na Skrzyczne, nocuję, a później piątek, sobota, niedziela snuję się różniście, by dojść na 20.oo do Bielska Białej skąd nocnym autobusem dojeżdżam do chaty (poniedziałek kole 5 rano). Kąpię się, golę, przebieram i na 7.oo do roboty
Ostatnio zmieniony 2014-12-26, 12:26 przez creamcheese, łącznie zmieniany 1 raz.
Byłam w Wołowcu prawie dokładnie rok temu.
Zaprosili nas na herbatę i na ciasto bardzo mili spotkani w lesie Państwo.
Jak zaczęliśmy rozmowę to się okazało, że są z Tarnowa i chodzili do jednej klasy z już niestety nie żyjącym kolegą (zginął w wypadku), z którym z kolei ja i moja przyjaciółka byłyśmy na jednym roku na politechnice, a koleżanka była jego sympatią.
Mam nadzieję, że to nie o ten dom chodzi. To było od cerkwi w kierunku Nieznajowej, nie wiem jednak czy ostatni dom. Na mapie umiałabym pokazać.
Zaprosili nas na herbatę i na ciasto bardzo mili spotkani w lesie Państwo.
Jak zaczęliśmy rozmowę to się okazało, że są z Tarnowa i chodzili do jednej klasy z już niestety nie żyjącym kolegą (zginął w wypadku), z którym z kolei ja i moja przyjaciółka byłyśmy na jednym roku na politechnice, a koleżanka była jego sympatią.
Mam nadzieję, że to nie o ten dom chodzi. To było od cerkwi w kierunku Nieznajowej, nie wiem jednak czy ostatni dom. Na mapie umiałabym pokazać.
Ostatnio zmieniony 2014-12-28, 22:34 przez Basia Z., łącznie zmieniany 1 raz.
Piotrek pisze:A takie duże psy były?
Idąc od cerkwi to ostatni dom po lewej stronie drogi, za nim zaraz drogę przecina potok.
Znasz nazwisko? (może być na priv) to potwierdzę jeżeli się zgadza.
Nazwiska nie znam. Ci Państwo byli przyjezdni, ale przyjeżdżali tam regularnie. Mieszkali w takim małym odrębnym domku przystawionym do dużego domu, w którym żył stały gospodarz. O ile dobrze kojarzę to domek z czerwonym dachem:
https://goo.gl/maps/ckRjs
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 29 gości