Rilejszyn z kondycyjnej makabry
- Malgo Klapković
- Posty: 2482
- Rejestracja: 2013-07-06, 22:45
Rilejszyn z kondycyjnej makabry
Po półrocznej przerwie powróciłam w góry. Z tej połowy roku - prawie 5 miesięcy spędziłam siedząc za biurkiem i moja aktywność kończyła się na wchodzeniu na 2. piętro do biura (na szczęście nie ma windy). Nie miałam za bardzo pomysłu na wyjazd, więc wybrałam się w Tatry. Do dyspozycji miałam 3 całe dni.
Dzień 1.
W związku z tym, że do Zakopanego przyjechałam rano, cel musiał być szybki i bliski. Padło na Giewont, na który myślałam, że już nigdy nie wejdę, ani nie czułam takiej potrzeby, ani nie zachęcały mnie bransoletki pod szczytem... Na Hali Kondratowej uznałam, że od paru dni jestem śledzona przez pewnego olimpijczyka - Tomasza M. Dzień wcześniej widziałam go tuż pod moją pracą.
Do Wyżniej Przełęczy Kondrackiej nawet pokazywały się widoki, ale już na szczycie Giewontu nie było nic widać (znowu... za pierwszym razem miałam taką samą historię, do trzech razy sztuka?). Po drodze oczywiście lekka panika i nogi trzęsące się jak galareta. Wciąż nie potrafię tego powstrzymać. Jedyne, co się zmieniło, to to, że chociaż próbuję...
Odległość: 12,8km
Przewyższenia: 885m
Dzień 2.
Rano wstaję jak na szczudłach, ale pogoda ma się poprawiać, więc dobrze by było udać się na Czerwone Wierchy. Dawno nie szłam tam przez Dolinę Tomanową także tak powstaje plan zdobycia chociażby Ciemniaka. Pierwszy raz widzę Dolinę Kościeliską po bożonarodzeniowej kalamicie, jestem w szoku. Jednak to chyba nie szok, a brak kondycji powoduje, że nie mam siły iść... Dodatkowo, gdy tuż pod Halą Ornak dostrzegam, że szlakowskaz pokazuje czas na Ciemniak 3h 55', kompletnie opadam z sił i odechciewa mi się wszystkiego... W schronisku chwilowy odpoczynek i siły wracają (choć bez przesady). Miło było spotkać kolegę Górala Postanawiamy przejść się w stronę Doliny Tomanowej i gdzie dojdziemy, tam dojdziemy...
Odległość: 20km
Przewyższenia: 760m
Dzień 3
Długo oczekiwana lampa. Początkowo celem był Jarząbczy Wierch, ale jak już się przyzwyczaiłam - plany zawsze można zmienić. Kierujemy się w stronę Polany Chochołowskiej, by przez Grzesia i Rakoń pójść na Wołowiec. Powrót znów tą samą drogą, bo warto byłoby zaliczyć zachód słońca. Plany znów wezmą w łeb, gdyż na górze okazuje się, że wcale nie jest tak przyjemnie na szczytach, gdzie hula halny. Sporo sił mnie kosztuje dotarcie do Rakonia. Stamtąd z przyjemnością udaję się w drogę powrotną na Grzesia, ale tam znów uznaję, że nie ma sensu marznąć na szczycie, poza tym "zachód się nie szykuje". Ciemną nocą wracamy do Siwej Polany, gdzie musimy czekać ponad godzinę na busa.
Odległość: 26,6km
Przewyższenia: 976m
Bardzo miło spacerowało się o tej porze roku. Było niby tak wakacyjnie, bo w sumie w Zakopanem mnóstwo ludzi (a ja bardzo lubię grań Krupówek), ale w schroniskach każdy mógł znaleźć "swoje miejsce przy stole". Tacy prawdziwi turyści i klapkowiczka wśród nich.
Dla chętnych podeślę przez PW link do pełnej galerii zdjęć. Dziękuję za uwagę.
Dzień 1.
W związku z tym, że do Zakopanego przyjechałam rano, cel musiał być szybki i bliski. Padło na Giewont, na który myślałam, że już nigdy nie wejdę, ani nie czułam takiej potrzeby, ani nie zachęcały mnie bransoletki pod szczytem... Na Hali Kondratowej uznałam, że od paru dni jestem śledzona przez pewnego olimpijczyka - Tomasza M. Dzień wcześniej widziałam go tuż pod moją pracą.
Do Wyżniej Przełęczy Kondrackiej nawet pokazywały się widoki, ale już na szczycie Giewontu nie było nic widać (znowu... za pierwszym razem miałam taką samą historię, do trzech razy sztuka?). Po drodze oczywiście lekka panika i nogi trzęsące się jak galareta. Wciąż nie potrafię tego powstrzymać. Jedyne, co się zmieniło, to to, że chociaż próbuję...
Odległość: 12,8km
Przewyższenia: 885m
Dzień 2.
Rano wstaję jak na szczudłach, ale pogoda ma się poprawiać, więc dobrze by było udać się na Czerwone Wierchy. Dawno nie szłam tam przez Dolinę Tomanową także tak powstaje plan zdobycia chociażby Ciemniaka. Pierwszy raz widzę Dolinę Kościeliską po bożonarodzeniowej kalamicie, jestem w szoku. Jednak to chyba nie szok, a brak kondycji powoduje, że nie mam siły iść... Dodatkowo, gdy tuż pod Halą Ornak dostrzegam, że szlakowskaz pokazuje czas na Ciemniak 3h 55', kompletnie opadam z sił i odechciewa mi się wszystkiego... W schronisku chwilowy odpoczynek i siły wracają (choć bez przesady). Miło było spotkać kolegę Górala Postanawiamy przejść się w stronę Doliny Tomanowej i gdzie dojdziemy, tam dojdziemy...
Odległość: 20km
Przewyższenia: 760m
Dzień 3
Długo oczekiwana lampa. Początkowo celem był Jarząbczy Wierch, ale jak już się przyzwyczaiłam - plany zawsze można zmienić. Kierujemy się w stronę Polany Chochołowskiej, by przez Grzesia i Rakoń pójść na Wołowiec. Powrót znów tą samą drogą, bo warto byłoby zaliczyć zachód słońca. Plany znów wezmą w łeb, gdyż na górze okazuje się, że wcale nie jest tak przyjemnie na szczytach, gdzie hula halny. Sporo sił mnie kosztuje dotarcie do Rakonia. Stamtąd z przyjemnością udaję się w drogę powrotną na Grzesia, ale tam znów uznaję, że nie ma sensu marznąć na szczycie, poza tym "zachód się nie szykuje". Ciemną nocą wracamy do Siwej Polany, gdzie musimy czekać ponad godzinę na busa.
Odległość: 26,6km
Przewyższenia: 976m
Bardzo miło spacerowało się o tej porze roku. Było niby tak wakacyjnie, bo w sumie w Zakopanem mnóstwo ludzi (a ja bardzo lubię grań Krupówek), ale w schroniskach każdy mógł znaleźć "swoje miejsce przy stole". Tacy prawdziwi turyści i klapkowiczka wśród nich.
Dla chętnych podeślę przez PW link do pełnej galerii zdjęć. Dziękuję za uwagę.
Ostatnio zmieniony 2014-11-19, 10:03 przez Malgo Klapković, łącznie zmieniany 1 raz.
- sprocket73
- Posty: 5935
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
No to prawie się spotkaliśmy. Drugiego dnia oboje atakowaliśmy Ciemniak, a trzeciego okolice Chochołowskiej - też miałem być na Jarząbczym i też halny nie pozwolił
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
- Malgo Klapković
- Posty: 2482
- Rejestracja: 2013-07-06, 22:45
Przekonuję się za każdym razem, że najlepszym treningiem dla chodzenia po górach jest... chodzenie po górach, nic tego nie zastąpi. Ostatnimi czasy zmieniam pracodawców jak rękawiczki, dlatego nie mam jak brać urlopu, a na same weekendy to już nie mam takiej werwy jeździć. Bardzo mi się już marzy wyjazd co najmniej tygodniowy, oby w przyszłym roku już coś takiego wyszło. Tak w ogóle, to czuję, że "zbeskidziałam", bo mój wzrok najbardziej uciekał "do tych pagórków zielonych", np. do tego:
- Tatrzański urwis
- Posty: 1405
- Rejestracja: 2013-07-07, 12:17
- Lokalizacja: Małopolska
- Malgo Klapković
- Posty: 2482
- Rejestracja: 2013-07-06, 22:45
Malgo Klapković pisze:Po półrocznej przerwie powróciłam w góry. Z tej połowy roku - prawie 5 miesięcy spędziłam siedząc za biurkiem i moja aktywność kończyła się na wchodzeniu na 2. piętro do biura (na szczęście nie ma windy).
No w tamtym roku miałem podobnie i była masakra. Gdzieś napisałaś, przynajmniej wydawało mi się, że to czytałem . Że nic tak wpływa na kondycje w górach, jak chodzenie po górach. Ja zaś w tym roku przekonałem się, że jest inaczej, bo jadąc w wakacje po 9 miesięcznej przerwie od gór, ale po 1,5 miesięcznym treningu biegowym, nigdy w życiu nie miałem takiej kondycji jak w te wakacje i tak lekko mi się nie chodziło, nawet jak w 2012 byłem w Tatrach około 80 dni, to miałem słabszą kondycję, niż w tym roku po tym bieganiu.
Malgo Klapković pisze:Postanawiamy przejść się w stronę Doliny Tomanowej i gdzie dojdziemy, tam dojdziemy...
I dokąd doszliście?
Malgo Klapković pisze:Ciemną nocą wracamy do Siwej Polany, gdzie musimy czekać ponad godzinę na busa.
A która to była godzina i o której ten bus odjechał, bo ostatnio miałem ten sam dylemat i poza sezonem to z tymi busami tam jest tragedia... No i w końcu do Chochołowskiej nie pojechałem w obawie, przed tym, że nie będzie czym wrócić.
Malgo Klapković pisze:Dla chętnych podeślę przez PW link do pełnej galerii zdjęć.
Ja też chcę.
Fajna wycieczka, trzecie zdjęcie od góry zajebiste!
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez Vision, łącznie zmieniany 1 raz.
- Malgo Klapković
- Posty: 2482
- Rejestracja: 2013-07-06, 22:45
Vision pisze:po 1,5 miesięcznym treningu biegowym, nigdy w życiu nie miałem takiej kondycji jak w te wakacje i tak lekko mi się nie chodziło
Mnie chyba do biegania nic nie przekona, ale wydaje mi się, że np. po pływaniu by mi się coś polepszyło, bo u mnie jednym z większych problemów jest to, że nie mogę złapać oddechu a jednak przy pływaniu to jakoś tam uczyłam się regulować oddech. Hmm...
Vision pisze:do Chochołowskiej nie pojechałem w obawie, przed tym, że nie będzie czym wrócić
My przed rozpoczęciem trasy zapytaliśmy o godzinę ostatniego busa. Wracaliśmy o 19:15, natomiast pamiętam z rozkładu 17:35, 19:15 i 20:15 (podane godziny są bez żadnych gwiazdek itp.). Niestety dotarliśmy około 18-tej, więc w idealną pustkę busową Mnie tak bolały stopy, że nawet nie chciało mi się iść do głównej drogi, tam ponoć jeździ tego więcej. Wolałam siedzieć godzinę na ławce z nadzieję, że ten bus naprawdę przyjedzie.
Jeżeli chodzi o foty, to dziękuję za miłe słowa, ja miałam taki kryzys w górach, że już nawet stwierdziłam, że już nigdy więcej nie wezmę tego aparatu ze sobą, ciążył mi okrutnie a i zdjęć robiłam raczej mało. Jednak po zgraniu ich na komputer i obejrzeniu innych, z małpki, no to stwierdziłam, że szczegółów mimo wszystko jest sporo z tego mojego pudełka
Vision pisze:dokąd doszliście?
To już wiedzą tylko ci, co otrzymali link
- Tatrzański urwis
- Posty: 1405
- Rejestracja: 2013-07-07, 12:17
- Lokalizacja: Małopolska
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 63 gości