Śladem wiat w okolicy Okrzeszyna
Śladem wiat w okolicy Okrzeszyna
Piatkowa pozna noca osiedlamy sie w przestronnych komnatach wiaty na obrzezach Mieroszowa.
Zjadamy trzy miski ostrej zupy z papryka i soczewica, popijamy nalewka z bzu i nawet jest nam w miare cieplo.
Odkrywamy ze owa wiatka, mimo ze przypomina ksztaltem te spod Bobrzaka albo Cichej Rowni, ma jednak wielka zalete konstrukcyjna. Drewniane podesty sa na tyle szerokie ze mozna na nich postawic namiot! Zawsze to duzo, duzo cieplej bo nie pizga z zewnatrz i mozna sobie nachuchac. I faktycznie- wogole nie zmarzlismy a spalam ubrana tak jak latem tzn tylko dwa polarki. To chyba bedzie moja nowa pasja poznojesienno-wczesnowiosenna- wyszukiwanie wiat gdzie mozna postawic namiot ;-) Juz pare mam na oku :-P Wychodzi chyba na to ze wszystkie okragle wiaty z Gor Kamiennych maja szerokie podesty.
A jak wyglada sprawa z tymi nowymi z Izerskich? Ktos moze wie?
http://www.szklarskaporeba.pl/pl/o-szkl ... owcow.html
W wiatce w ktorej nocujemy jakos niedawno musiala byc jakas niezla balanga ćpunkow. Caly przywiatowy kosz jest pelny opakowan sudafedu..
Poranek jest wesoly bo mamy fajna rybe! Taki widok i zapach ucieszy kazdego rybojada!
Podczas sniadania zauwazamy ze jeden z przejezdzajacych samochodow zachowuje sie jakos dziwnie. Nie jedzie w strone granicy, nie zjezdza na parking.. Mija wiate, potem zatrzymuje sie, cofa, znow stoi. Ki diabel? Chwile pozniej sprawa sie wyjasnia- z auta wyskakuja trzy bardzo dobrze znane gęby- PiotrekP z ekipa! Wlasnie jada na wycieczke na czeska strone i zobaczyli ze przy wiacie kreci sie cos znajomego i przyszli sie przywitac. Ciekawe jest tak spotkac ludzi pierwszy raz i miec wrazenie ze to starzy znajomi
Uwage zwraca tez ich wesoly i ruchliwy piesek (ogolnie za psami nie przepadam ale ten jest jakis strasznie sympatyczny!) Po raz pierwszy widze psa ktory zupelnie porusza sie jak kuna czy łasica. A moze to byla kuna tylko wygladala jak pies?
Suniemy dzis w okolice Okrzeszyna. W samej miejscowosci zwraca uwage spora ilosc starych kapliczek i krzyzy przydroznych
fajne stare domiszcza
promieniotworczy przystanek
i informacja o imprezie na ktora strasznie mi zal ze nie udalo mi sie zalapac
Pogoda dzis zbytnio nie dopisuje- jest mglisto i widoki sa bardzo marne..
Wychodzi na to ze trzeba sie bardziej nastawic na widoki blizsze- kolorowe drzewa, potoczki, czerwien dzikiej rozy i plowosc traw
Na drzewach zwisaja roznogatunkowe porosty
Na granicy wiatka. Mala, bezpodlogowa ale na lato by sie nadala.
Pojawiaja sie pierwsze niesmiale widoki na czeska strone
oraz drzewo pająk.
Ciekawe czy czasem wstaje znad potoku i zaczyna gonic turystow? ;-) (a moze tylko takich co wczesniej nazarli sie sudafedu ;-)
Wzdluz slupkow granicznych podazamy w strone Janskiego Wierchu
Wiele slupkow na tej trasie nie jest wolnostojacych tylko wkomponowanych w kamienie, lub po prostu na kamieniach namalowanych
Mijamy tez dziwne drzewo.. Jakby zrosniete z kilkunastu mniejszych drzew albo tak dziwnie jest rozpękniete?
Na Janskim Wierchu jest jakos wieczornie, mimo ze to dopiero 15… Durna zmiana czasu!
Kawalek dalej kolejne dosc sympatycznemiejsce noclegowe- jaskinia w malowniczej rozowawej skalce oplecionej poskrecanymi korzeniami.
Idac dalej spotykamy miejsce po ktorym widac ze gmina chciala na cos wydac pieniadze… Jest tu mala widokowa skalka opleciona zwojem barierek i “ozdobiona” metalowym stopniem. Obok stoi wiata, nienadajaca sie chyba do niczego- nie wiem czy jedna osoba siedzaca na jej srodku w czasie deszczu ma szanse pozostac sucha…
Na trasie mozna spotkac malowniczo powygryzane pnie drzew
i zwisajace z galezi leniwce
Nad czeska wioska Petrikovice, niedaleko granicy stoi kapliczka ze zrodelkiem
i ogromna wiata z paleniskiem w srodku.
Nadaje sie ona jedynie na noclegi poza sezonem- ze zdjec zamieszczonych na tablicy wynika ze latem pelni funkcje “lesnych barow” i szukanie ciszy i spokoju w tym miejscu jest kiepskim posunieciem.
A tak wogole to chyba nie pamietam tak kolorowego listopada! Ciekawe co to wrozy? moze calkowity brak zimy i wiosne pod koniec stycznia? :-P
Na obrzezach wsi Petrikovice trafiamy na ogromne pastwiska, ktore zagradzaja wiekszosc sciezek straszac pradem i mamy troche problem zeby przebic sie do drogi. Mozna za to godzinami wgapiac sie w owce, obserwowac pore karmienia (owce jedza nie tylko trawe, gospodarz przynosi im tez w wiadrach jakies smakolyki). Jagnieta wesolo dokazuja- fajnie galopuja podskakujac wysoko w najbardziej niespodziewanych momentach i tym samym zmieniajac tor biegu o 90 stopni.
Jedno jest pewne - dzis na trasie spotkalismy wiecej owiec niz turystow! (praktycznie turystow bylo 0)
Na granicy wiata -grzybek. Zaciszna, zamykana- komfortowa dla 1-2 osob.
W Okrzeszynie zagladamy do opuszczonego kosciola.
Juz sie zaczyna zmierzchac wiec przedzieranie sie miedzy starymi nagrobkami nabiera dodatkowego uroku.
W calej okolicy przykoscielnej szarosc listopadowego wieczora ozywiaja kolorowe owocki na drzewach i zielony bluszcz zjadajacy koscielne sciany.
Mijamy tez odejscie na szlak o wlasciwym stopniu uczeszczania.
A wieczorem swiat spowijaja mgly.
Zaraz po zmroku w lesie odzywaja sie sowy. Uchaja bardzo stadnie. Myslalam ze tylko latem nocny las jest taki "rozspiewany". A moze to nie sowy? w koncu mamy dzis 1 listopada
W okolicach przywiatowych wieczor mija normalnie.
Rano budzi nas slonce. Odwiedzamy Zapomniane Skalki
i wiate w ktorej zanocujemy nastepnym razem. Ona tez ma szerokie podesty idealne pod namiot i jeszcze na dodatek jest wygieta w dobra strone wiec bedzie “zbierac” cieplo ogniska.
Wracajac natrafiamy jeszcze na opuszczona cegielnie w Mieroszowie
i drewniany kosciolek w Grzmiacej
Ogolnie wloczymy sie w kolko po okolicznych wsiach i bocznych dolinach poszukujac ruin i zapomnianych miejsc. Poszukiwania, jak na Sudety przystalo, sa nieraz uwienczone sukcesem.
W Gluszycy male rozczarowanie- juz odzalowam brak puchatego nalesnika a dzis nie ma rowniez kompotu
wiecej zdjec:
https://picasaweb.google.com/1122023598 ... _i_okolice
Zjadamy trzy miski ostrej zupy z papryka i soczewica, popijamy nalewka z bzu i nawet jest nam w miare cieplo.
Odkrywamy ze owa wiatka, mimo ze przypomina ksztaltem te spod Bobrzaka albo Cichej Rowni, ma jednak wielka zalete konstrukcyjna. Drewniane podesty sa na tyle szerokie ze mozna na nich postawic namiot! Zawsze to duzo, duzo cieplej bo nie pizga z zewnatrz i mozna sobie nachuchac. I faktycznie- wogole nie zmarzlismy a spalam ubrana tak jak latem tzn tylko dwa polarki. To chyba bedzie moja nowa pasja poznojesienno-wczesnowiosenna- wyszukiwanie wiat gdzie mozna postawic namiot ;-) Juz pare mam na oku :-P Wychodzi chyba na to ze wszystkie okragle wiaty z Gor Kamiennych maja szerokie podesty.
A jak wyglada sprawa z tymi nowymi z Izerskich? Ktos moze wie?
http://www.szklarskaporeba.pl/pl/o-szkl ... owcow.html
W wiatce w ktorej nocujemy jakos niedawno musiala byc jakas niezla balanga ćpunkow. Caly przywiatowy kosz jest pelny opakowan sudafedu..
Poranek jest wesoly bo mamy fajna rybe! Taki widok i zapach ucieszy kazdego rybojada!
Podczas sniadania zauwazamy ze jeden z przejezdzajacych samochodow zachowuje sie jakos dziwnie. Nie jedzie w strone granicy, nie zjezdza na parking.. Mija wiate, potem zatrzymuje sie, cofa, znow stoi. Ki diabel? Chwile pozniej sprawa sie wyjasnia- z auta wyskakuja trzy bardzo dobrze znane gęby- PiotrekP z ekipa! Wlasnie jada na wycieczke na czeska strone i zobaczyli ze przy wiacie kreci sie cos znajomego i przyszli sie przywitac. Ciekawe jest tak spotkac ludzi pierwszy raz i miec wrazenie ze to starzy znajomi
Uwage zwraca tez ich wesoly i ruchliwy piesek (ogolnie za psami nie przepadam ale ten jest jakis strasznie sympatyczny!) Po raz pierwszy widze psa ktory zupelnie porusza sie jak kuna czy łasica. A moze to byla kuna tylko wygladala jak pies?
Suniemy dzis w okolice Okrzeszyna. W samej miejscowosci zwraca uwage spora ilosc starych kapliczek i krzyzy przydroznych
fajne stare domiszcza
promieniotworczy przystanek
i informacja o imprezie na ktora strasznie mi zal ze nie udalo mi sie zalapac
Pogoda dzis zbytnio nie dopisuje- jest mglisto i widoki sa bardzo marne..
Wychodzi na to ze trzeba sie bardziej nastawic na widoki blizsze- kolorowe drzewa, potoczki, czerwien dzikiej rozy i plowosc traw
Na drzewach zwisaja roznogatunkowe porosty
Na granicy wiatka. Mala, bezpodlogowa ale na lato by sie nadala.
Pojawiaja sie pierwsze niesmiale widoki na czeska strone
oraz drzewo pająk.
Ciekawe czy czasem wstaje znad potoku i zaczyna gonic turystow? ;-) (a moze tylko takich co wczesniej nazarli sie sudafedu ;-)
Wzdluz slupkow granicznych podazamy w strone Janskiego Wierchu
Wiele slupkow na tej trasie nie jest wolnostojacych tylko wkomponowanych w kamienie, lub po prostu na kamieniach namalowanych
Mijamy tez dziwne drzewo.. Jakby zrosniete z kilkunastu mniejszych drzew albo tak dziwnie jest rozpękniete?
Na Janskim Wierchu jest jakos wieczornie, mimo ze to dopiero 15… Durna zmiana czasu!
Kawalek dalej kolejne dosc sympatycznemiejsce noclegowe- jaskinia w malowniczej rozowawej skalce oplecionej poskrecanymi korzeniami.
Idac dalej spotykamy miejsce po ktorym widac ze gmina chciala na cos wydac pieniadze… Jest tu mala widokowa skalka opleciona zwojem barierek i “ozdobiona” metalowym stopniem. Obok stoi wiata, nienadajaca sie chyba do niczego- nie wiem czy jedna osoba siedzaca na jej srodku w czasie deszczu ma szanse pozostac sucha…
Na trasie mozna spotkac malowniczo powygryzane pnie drzew
i zwisajace z galezi leniwce
Nad czeska wioska Petrikovice, niedaleko granicy stoi kapliczka ze zrodelkiem
i ogromna wiata z paleniskiem w srodku.
Nadaje sie ona jedynie na noclegi poza sezonem- ze zdjec zamieszczonych na tablicy wynika ze latem pelni funkcje “lesnych barow” i szukanie ciszy i spokoju w tym miejscu jest kiepskim posunieciem.
A tak wogole to chyba nie pamietam tak kolorowego listopada! Ciekawe co to wrozy? moze calkowity brak zimy i wiosne pod koniec stycznia? :-P
Na obrzezach wsi Petrikovice trafiamy na ogromne pastwiska, ktore zagradzaja wiekszosc sciezek straszac pradem i mamy troche problem zeby przebic sie do drogi. Mozna za to godzinami wgapiac sie w owce, obserwowac pore karmienia (owce jedza nie tylko trawe, gospodarz przynosi im tez w wiadrach jakies smakolyki). Jagnieta wesolo dokazuja- fajnie galopuja podskakujac wysoko w najbardziej niespodziewanych momentach i tym samym zmieniajac tor biegu o 90 stopni.
Jedno jest pewne - dzis na trasie spotkalismy wiecej owiec niz turystow! (praktycznie turystow bylo 0)
Na granicy wiata -grzybek. Zaciszna, zamykana- komfortowa dla 1-2 osob.
W Okrzeszynie zagladamy do opuszczonego kosciola.
Juz sie zaczyna zmierzchac wiec przedzieranie sie miedzy starymi nagrobkami nabiera dodatkowego uroku.
W calej okolicy przykoscielnej szarosc listopadowego wieczora ozywiaja kolorowe owocki na drzewach i zielony bluszcz zjadajacy koscielne sciany.
Mijamy tez odejscie na szlak o wlasciwym stopniu uczeszczania.
A wieczorem swiat spowijaja mgly.
Zaraz po zmroku w lesie odzywaja sie sowy. Uchaja bardzo stadnie. Myslalam ze tylko latem nocny las jest taki "rozspiewany". A moze to nie sowy? w koncu mamy dzis 1 listopada
W okolicach przywiatowych wieczor mija normalnie.
Rano budzi nas slonce. Odwiedzamy Zapomniane Skalki
i wiate w ktorej zanocujemy nastepnym razem. Ona tez ma szerokie podesty idealne pod namiot i jeszcze na dodatek jest wygieta w dobra strone wiec bedzie “zbierac” cieplo ogniska.
Wracajac natrafiamy jeszcze na opuszczona cegielnie w Mieroszowie
i drewniany kosciolek w Grzmiacej
Ogolnie wloczymy sie w kolko po okolicznych wsiach i bocznych dolinach poszukujac ruin i zapomnianych miejsc. Poszukiwania, jak na Sudety przystalo, sa nieraz uwienczone sukcesem.
W Gluszycy male rozczarowanie- juz odzalowam brak puchatego nalesnika a dzis nie ma rowniez kompotu
wiecej zdjec:
https://picasaweb.google.com/1122023598 ... _i_okolice
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
buba pisze:spalam ubrana tak jak latem tzn tylko dwa polarki.
Ło mamo w lato tylko dwa polarki?
buba pisze:tak wogole to chyba nie pamietam tak kolorowego listopada!
Miałem to napisać, więc Cię zacytowałem.
W temacie o BN pisałem, że muszę przemyśleć przyszłoroczne plany urlopowe. Ale zarówno BN jak i te góry na zachodzie naszego kraju są mi bardzo słabo znane (byłem na Śnieżce, latem i zimą, w Niskim byłem jako dziecko i pamiętam b. mało); i wraz z Puszczą Białowieską plus wchód kraju mnie ciągną. Pewnie co relację z jakiegoś rejonu to będę na niego nabierał ochoty, a przyszłoroczny urlop spędzę w Żywieckim...
buba1 pisze:
W wiatce w ktorej nocujemy jakos niedawno musiala byc jakas niezla balanga ćpunkow. Caly przywiatowy kosz jest pelny opakowan sudafedu..
Ja kiedyś w pobliżu kamieniołomu łupku kwarcowo-serycytowego w Jegłowej na Wzgórzach Strzelińskich natknąłem się - w schronie chroniącym przed latającymi kamieniami - na ślady po chyba sympatyczniejszej ekipie. Nawet stłuczki po flaszkach z tanimi winami po sobie nie pozostawili - tylko trochę makulatury
buba1 pisze: Drewniane podesty sa na tyle szerokie ze mozna na nich postawic namiot! Zawsze to duzo, duzo cieplej bo nie pizga z zewnatrz i mozna sobie nachuchac. I faktycznie- wogole nie zmarzlismy a spalam ubrana tak jak latem tzn tylko dwa polarki. To chyba bedzie moja nowa pasja poznojesienno-wczesnowiosenna- wyszukiwanie wiat gdzie mozna postawic namiot ;-)
W sierpniu też można, a niekiedy należy, rozbić namiot w jakimś wnętrzu. Na przykład w zrujnowanym schronisku Urlea w Górach Fogaraskich, gdyż była to jedyna okazja aby namiot, totalnie przesiąknięty wodą po kilkudniowej ulewie na grani, stracił chociaż odrobinę na wadze...
Albo w Białym (Małym) Retezacie (oficjalnie to w masywie Piule-Iorgovanu), kiedy w czasie huraganu rozbicie namiotu "normalnie" było praktycznie niewykonalne. Uratowała nas bacówka
Oba miejsca kapitalne! acz chyba bardziej ciekawe musialo byc stawianie namiotu w schroniskowym pokoju! Na pierwszy rzut oka to to schronisko nie takie calkiem zruinowane- okienko w calosci, firanka i chyba kawalek jakiejs pryczy sie zalapal?
Mysmy tez kilka razy stawiali namiot pod dachem np. na Łotwie w garazu przy opuszczonym domu ( z racji ze tam nie wialo)
czy w pustym budynku kolo Nowogrodu Bobrzanskiego
Ale jakos nigdy wczesniej nie wpadlismy na polaczenie namiot+wiata! a to wielkie i wspaniale odkrycie! :mrgreen:
A w tej Jegłowej to dali czadu! ciekawe czy ekipa tak duza, czy kartoniki byly akurat w promocji? Widac Wzgórza Strzelinskie sprzyjaja smakoszom trunkow wszelakich- te dziwne butelki z twoich zdjec z jakims zakisem w srodku, w stylu malej bimbrowni to tez byly te rejony, nie?
Mysmy tez kilka razy stawiali namiot pod dachem np. na Łotwie w garazu przy opuszczonym domu ( z racji ze tam nie wialo)
czy w pustym budynku kolo Nowogrodu Bobrzanskiego
Ale jakos nigdy wczesniej nie wpadlismy na polaczenie namiot+wiata! a to wielkie i wspaniale odkrycie! :mrgreen:
A w tej Jegłowej to dali czadu! ciekawe czy ekipa tak duza, czy kartoniki byly akurat w promocji? Widac Wzgórza Strzelinskie sprzyjaja smakoszom trunkow wszelakich- te dziwne butelki z twoich zdjec z jakims zakisem w srodku, w stylu malej bimbrowni to tez byly te rejony, nie?
Ostatnio zmieniony 2014-11-09, 19:13 przez buba, łącznie zmieniany 1 raz.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
buba pisze:W wiatce w ktorej nocujemy jakos niedawno musiala byc jakas niezla balanga ćpunkow. Caly przywiatowy kosz jest pelny opakowan sudafedu..
buba bo Ty nie wiesz, że czeska mafia jest liderem europejskim w przerabianiu sudafedu na narkotyki...
przy naszej południowej granicy apteki co jakiś czas wpadają na hurtowych, nielegalnych sprzedażach pseudoefedryny naszym czeskim braciom i kończy się to potem bardzo niemile - zamknięciem apteki i sprawą w prokuraturze...
do zobaczenia na szlaku!
gdyby każdy pełnoletni obywatel mógł legalnie jeść, wciągać, palić, wbijać itp. to, na co ma ochotę (w końcu robi to ze swoim ciałem, a nie cudzym), to połowa mafii straciłaby rację bytu. Ale z drugiej strony wiele "oddziałów" państwa, urzędników, prokuratorów, świętych polityków i panów w kieckach też straciłoby rację bytu, więc takie coś nie wchodzi w rachubę.
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
to dla miłośników tego typu używek. Ale jeśli ktoś chciałby coś zajarać albo innego zażyć to pojedzie na tamtą stronę granicy i, zachowując rozsądek, włos mu głowy nie spadnie i nie będzie miał zmarnowanego życia za jednego skręta... więc jednak wolę tamtą wersję
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
marcello2 pisze:buba bo Ty nie wiesz, że czeska mafia jest liderem europejskim w przerabianiu sudafedu na narkotyki...
Nie wiedzialam! na razie spotkalam sie tylko z opowiesciami o domowych manufakturach przerabiajacych pseudoefedryny przy pomocy nadmanganianu potasu (bo jego tez kupuja w ilosciach swiadczacych ze dzieci w nim kapac nie beda
marcello2 pisze:problem z pseudoefedrynami jest w tym, że u nas można kupić je bez recepty, a nie ma limitu opakowań, które człowiek może jednorazowo kupić
Niby bez recepty ale jak ktos przychodzi i chce chocby 10 op to juz brzmi to lekko podejrzanie i wiadomo z kim sie ma do czynienia...
marcello2 pisze:przy naszej południowej granicy apteki co jakiś czas wpadają na hurtowych, nielegalnych sprzedażach pseudoefedryny naszym czeskim braciom i kończy się to potem bardzo niemile - zamknięciem apteki i sprawą w prokuraturze...
No wlasnie jestem bardzo ciekawa jak to wyglada od strony prawnej. Bo lek jest dostepny bez recepty. A z tego co piszesz wynika ze jest jakas gorna granica liczby opakowan ktorej juz nie wolno sprzedac bo bedzie duza chryja, nie?
Pudelek pisze:Ale jeśli ktoś chciałby coś zajarać albo innego zażyć to pojedzie na tamtą stronę granicy i, zachowując rozsądek, włos mu głowy nie spadnie i nie będzie miał zmarnowanego życia za jednego skręta..
ja zawsze powtarzam ze zyjemy w policyjnym kraju a ludzie sie ze mnie smieja ze przesadzam...
Ostatnio zmieniony 2014-11-10, 09:28 przez buba, łącznie zmieniany 1 raz.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
buba pisze:No wlasnie jestem bardzo ciekawa jak to wyglada od strony prawnej. Bo lek jest dostepny bez recepty. A z tego co piszesz wynika ze jest jakas gorna granica liczby opakowan ktorej juz nie wolno sprzedac bo bedzie duza chryja, nie?
No własnie od strony prawnej jest tu duży problem bo nie ma ograniczenia ilościowego co do sprzedaży opakowań pseudoefedryn
Ale jak apteka kupuje 20000 opakowań to na 100% nie jest to aby zaspokoić potrzeby ludności
A obrót efedrynami jest w Polsce monitorowany i hurtownie są baaardzo na to wyczulone...
do zobaczenia na szlaku!
buba pisze:ja zawsze powtarzam ze zyjemy w policyjnym kraju a ludzie sie ze mnie smieja ze przesadzam...
nie tylko my, w większości krajów mniej cywilizowanych to za takiego skręta można nie tylko zmarnować życie... tu akurat jest odwrotnie - to często te bardziej nowoczesna kraje dopuszczają liberalizację, bo wiedzą, że jest to rozsądniejsze niż karanie za byle gówno. Pod tym względem większość złych krajów unijnych jest mniej policyjna niż te klimatycznie dzikie...
a że Polska musi się wyrózniać negatywnie pod każdym względem to inna sprawa
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Pudelek pisze:nie tylko my, w większości krajów mniej cywilizowanych to za takiego skręta można nie tylko zmarnować życie... tu akurat jest odwrotnie - to często te bardziej nowoczesna kraje dopuszczają liberalizację, bo wiedzą, że jest to rozsądniejsze niż karanie za byle gówno. Pod tym względem większość złych krajów unijnych jest mniej policyjna niż te klimatycznie dzikie...
a że Polska musi się wyrózniać negatywnie pod każdym względem to inna sprawa
czyli wychodzi ze Polska wzorujac sie na roznych krajach od kazdego małpuje co najgorsze
marcello2 pisze:Ale jak apteka kupuje 20000 opakowań to na 100% nie jest to aby zaspokoić potrzeby ludności
No w pewnym sensie jest to zaspokajanie potrzeb pewnej grupy ludnosci
marcello2 pisze:A obrót efedrynami jest w Polsce monitorowany i hurtownie są baaardzo na to wyczulone...
ja to jedynie kiedys zamowilam 5555 op sylimarolu (bo mi sie guzik wcisnal za mocno i nie zauwazylam ) Dobrze wiec ze to nie byl sudafed
Ostatnio zmieniony 2014-11-10, 11:35 przez buba, łącznie zmieniany 2 razy.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
marcello2 pisze:przy naszej południowej granicy apteki co jakiś czas wpadają na hurtowych, nielegalnych sprzedażach pseudoefedryny naszym czeskim braciom
A w tym tygodniu dla odmiany Cirrus- w tym samym miejscu....
Wiolcia pisze:Chleba z serem na ognisku to chyba jeszcze nie smażyłam. Jak smakuje?
Cos pysznego- chleb robi sie chrupiacy jak grzanka a ser sie topi i splywa... mniam!
Ostatnio zmieniony 2014-11-16, 20:23 przez buba, łącznie zmieniany 1 raz.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 90 gości