W Andrychowie dosiada się Kris75 z dwa razy większym plecakiem ode mnie.
Zastanawiam się co on tam ma ...
Wprawia mnie to w lekkie kompleksy
W Krakowie przesiadamy się do jeszcze szybszego busa lecącego na Sanok.
Tam już trzeci świat
Jeszcze w Sanoku zamawiam grochówkę. Okazuje się, że prawie w całości jest na marchewce
witamy w Komańczy
chyba najsłynniejsza cerkiew w Komańczy, a może nawet w Bieszczadach. Od cerkwii wychodzimy znakowaną ścieżką na Popów Wierch, gdzie na szczycie mieści się drewniany taras, z rozległym widokiem na okolice.
O taki, z fajnym widokiem na Leżajsk
Stamtąd schodzimy czerwonym szlakiem do schroniska PTTK Komańcza. Nie polecam. Kuchnia zamknięta , wydają tylko wrzątek. Noclegi po 35 zeta( bez możliwości negocjacji). Poza tym zero turystów - za to same pielgrzymki, bo zaraz obok mieści się klasztor gdzie internowali kard.S.Wyszyńskiego.
wracamy na kwaterę. Od schroniska mamy najwyżej 500 m w dół. Mogę śmiało polecić : agroturystyka Komańcza Letnisko 18 , noclegi po 20 zł ( z własnym śpiworem ). Czysto, miło i domowo
Towarzyszą nam cztery młode kotki, które karmimy kościami po kurczaku.
na drugi dzień mamy zaplanowany treking w rejonie Chryszczatej. Zaczynamy z centrum Komańczy czerwonym szlakiem do Duszatynu. W rezerwacie przełomu rzeki Ostawa natykamy się na opuszczony, powojenny most kolejki wąskotorowej.
przystanek Duszatyn/Leżajsk
na szczycie Chryszczatej. Oprócz betonowego obeliska jest tam całkiem fajny schron gdzie można przenocować.
udało nam się ' upolować ' żubra na dziko
opuszczona baza smolarzy w rejonie przeł. Żebrak . Totalne zadupie
blockhaus a la Duszatyn. Kierujemy się na Mików.
okolice Mikowa
osada Smolnik gdzie kończymy trekking. Do Komańczy wracamy kolejno trzeba stopami dżipem, busem i Audi 80.
Na stopa czekamy po kilka minut, a w jednym przypadku 3 sekundy. Ludzie ze wschodu są bardzo uczynni

Tak żeby co niektóry nie pomylił żubra z psem czy kotem. 

