Relacja, której miało nie być
Relacja, której miało nie być
Ostatni weekend sierpnia! Trzeba to wykorzystać. Prognozy pogody niekoniecznie nastrajały do wycieczek, ale plan był, więc trzeba było go zrealizować.
W piątek odwiedziłam Kraków. Szukałyśmy "zaginionych barek" na Kazimierzu, stałyśmy w kolejce po bardzo zwyczajne lody, popijałyśmy piwo i zwiedzałyśmy mieszkanie do wynajęcia w bardzo specyficznym domu, w którym nawet krzesełka są przytwierdzone łańcuchami do kaloryferów. Grunt to bezpieczeństwo!
Na Kazimierzu - barek brak.
Pyszne piwka w Starej Zajezdni.
O 6.00 poszłyśmy spać. Mój towarzysz podróży podobno w okolicach tej godziny wstawał! Można? Można Chwilę później trzeba było wstać, aby dotrzeć do Andrychowa, a stamtąd do Rzyk-Jagódek.
Pierwszy postój robimy już...po wyjściu z autobusu Zostaję też uwieczniona w tych pięknych okolicznościach przyrody.
Stamtąd po niezbędnym odpoczynku udajemy się czarnym szlakiem w stronę schroniska na Leskowcu. Po drodze mijamy Karmnik św. Jana Pawła II.
Pogoda nie rozpieszcza, ale najważniejsze, że spadły na nas co najwyżej dwie krople deszczu.
Przy schronisku zatrzymujemy się na dłużej, aby zjeść jakiś obiad. Jako zwolenniczka zup zamawiam żurek z kiełbasą. Okazuje się, że lepiej byłoby zamówić żurek z kiełbasą bez kiełbasy, bo jest jej tak dużo, że nie da się tego przejeść :[
Stamtąd uderzamy na Leskowiec. Po raz kolejny wita mnie on chmurami! Jeszcze mi się nie zdarzyło, żeby na Leskowcu było ładnie.
Na drzewach rozwieszone są karteczki (sztuk: jedna), które sugerują Marcinowi, żeby wyluzował chodząc ze mną po szlakach, bo i tak nic nie wskóra. Moje tempo nie wzrośnie
Marcin próbuje dewastować okolicę i urywać tabliczki. Na szczęście ten okrutny plan mu się nie udaje
Pod Potrójną dotarliśmy dosyć szybko, zatem cały plan wycieczkowy na ten weekend zrealizowaliśmy Pozostało tylko chatkowanie. Okazało się, że jest tam dosyć sporo ludzi, więc było wesoło, śpiewnie. Zostaliśmy dokarmieni różnymi pysznościami
Wbrew pozorom to nie jest wszystko, co było do zjedzenia podczas tego weekendu.
O 12.00 rano (:D) postanowiliśmy znów wrócić do udzielania się towarzysko, więc ponownie zostaliśmy nakarmieni pyszną karkówką, smażonymi ziemniakami, kapustą z grzybami i czym dusza zapragnie....a później pozostała już niestety tylko daleka droga do domu
Schodzimy chyba najkrótszym możliwym szlakiem na Praciaki...
...a tam nie jest bez przygód. Okazuje się, że autobus, którym mieliśmy wracać, rozkraczył się i trzeba było coś wykombinować Marcin jako piękniejsza połowa naszej wycieczki został oddelegowany do łapania stopa W końcu się udało, więc spokojnie można było wrócić do domu, a dzisiaj do pracy
Relacji miało nie być Zdjęć jest bardzo mało: Przez Kraków w Beskid Mały Trasa, którą przeszliśmy, niesamowicie długa i wymagająca , ale humory dopisują
W piątek odwiedziłam Kraków. Szukałyśmy "zaginionych barek" na Kazimierzu, stałyśmy w kolejce po bardzo zwyczajne lody, popijałyśmy piwo i zwiedzałyśmy mieszkanie do wynajęcia w bardzo specyficznym domu, w którym nawet krzesełka są przytwierdzone łańcuchami do kaloryferów. Grunt to bezpieczeństwo!
Na Kazimierzu - barek brak.
Pyszne piwka w Starej Zajezdni.
O 6.00 poszłyśmy spać. Mój towarzysz podróży podobno w okolicach tej godziny wstawał! Można? Można Chwilę później trzeba było wstać, aby dotrzeć do Andrychowa, a stamtąd do Rzyk-Jagódek.
Pierwszy postój robimy już...po wyjściu z autobusu Zostaję też uwieczniona w tych pięknych okolicznościach przyrody.
Stamtąd po niezbędnym odpoczynku udajemy się czarnym szlakiem w stronę schroniska na Leskowcu. Po drodze mijamy Karmnik św. Jana Pawła II.
Pogoda nie rozpieszcza, ale najważniejsze, że spadły na nas co najwyżej dwie krople deszczu.
Przy schronisku zatrzymujemy się na dłużej, aby zjeść jakiś obiad. Jako zwolenniczka zup zamawiam żurek z kiełbasą. Okazuje się, że lepiej byłoby zamówić żurek z kiełbasą bez kiełbasy, bo jest jej tak dużo, że nie da się tego przejeść :[
Stamtąd uderzamy na Leskowiec. Po raz kolejny wita mnie on chmurami! Jeszcze mi się nie zdarzyło, żeby na Leskowcu było ładnie.
Na drzewach rozwieszone są karteczki (sztuk: jedna), które sugerują Marcinowi, żeby wyluzował chodząc ze mną po szlakach, bo i tak nic nie wskóra. Moje tempo nie wzrośnie
Marcin próbuje dewastować okolicę i urywać tabliczki. Na szczęście ten okrutny plan mu się nie udaje
Pod Potrójną dotarliśmy dosyć szybko, zatem cały plan wycieczkowy na ten weekend zrealizowaliśmy Pozostało tylko chatkowanie. Okazało się, że jest tam dosyć sporo ludzi, więc było wesoło, śpiewnie. Zostaliśmy dokarmieni różnymi pysznościami
Wbrew pozorom to nie jest wszystko, co było do zjedzenia podczas tego weekendu.
O 12.00 rano (:D) postanowiliśmy znów wrócić do udzielania się towarzysko, więc ponownie zostaliśmy nakarmieni pyszną karkówką, smażonymi ziemniakami, kapustą z grzybami i czym dusza zapragnie....a później pozostała już niestety tylko daleka droga do domu
Schodzimy chyba najkrótszym możliwym szlakiem na Praciaki...
...a tam nie jest bez przygód. Okazuje się, że autobus, którym mieliśmy wracać, rozkraczył się i trzeba było coś wykombinować Marcin jako piękniejsza połowa naszej wycieczki został oddelegowany do łapania stopa W końcu się udało, więc spokojnie można było wrócić do domu, a dzisiaj do pracy
Relacji miało nie być Zdjęć jest bardzo mało: Przez Kraków w Beskid Mały Trasa, którą przeszliśmy, niesamowicie długa i wymagająca , ale humory dopisują
Ostatnio zmieniony 2014-09-01, 09:01 przez nes_ska, łącznie zmieniany 2 razy.
A to mam więcej szczęścia do pogody, bo Leskowiec zawsze wita mnie słońcem i bezchmurnym niebem, choć w tym roku jeszcze nie byłam, ale planuję być
Jedzenie w schronisku rzeczywiście dobre i porcje duże, choć ja mam bardzo ograniczone możliwości jeśli o tę kwestię chodzi.
A tabiczki proszę zostawić w spokoju
Jedzenie w schronisku rzeczywiście dobre i porcje duże, choć ja mam bardzo ograniczone możliwości jeśli o tę kwestię chodzi.
A tabiczki proszę zostawić w spokoju
"Wokół góry, góry i góry
I całe moje życie w górach..."
I całe moje życie w górach..."
Majka pisze:A tabiczki proszę zostawić w spokoju
to są tabliczki Szlaku Papieskiego i postanowiłem wyrzucić je tam, gdzie powinny się znajdować niestety, okazały się silniejsze
maurycy pisze:Jak policzylem to w tym roku na Potrojnej chatkowalem kilkanascie razy
między NA Potrójnej a POD Potrójną jest przepaść
kolejnym miłym akcentem był fakt, że w chatce spotkałem Ewę (chatkową za czasów Lucjana - starzy bywalcy będą oczywiście wiedzieć ), nie widzieliśmy się prawie trzy lata. A zaserwowany nam w niedzielę obiad - pycha! I tylko znowu Inez marudziła, nie zjadła całej karkówki, ani nawet zasuszonej kiełbaski z nocy, którą Mariusz uratował przed kotem-gigantem
Historia z autobusem też niezła - spieprzył się na Praciakach, nie ma zasięgu, aby zadzwonić po pomoc. W końcu, gdy się udało, okazało się, że i tak nie można nic zrobić - kierowca w zepsutym autobusie jest jedynym tego dnia w firmie na Andrychów (nie przewidzieli żadnego zastępstwa!), więc nikt nie może przyjechać innym autobusem, ani nawet po tego kierowce, żeby wsiadł do innej maszyny, więc najprawdopodobniej niż już tego dnia na Rzyki ani w ogóle w okolicy nie pojedzie spod znaku MZK Kęty po prostu Bareja, ciekawe jak to się skończyło? Nas wzięła pani z Czarnego Gronia, pewno by nas ktoś wziął szybciej, ale Neska uparcie nie chciała łapać stopa - a mówiłem, że przecież na kobiecy dekolt szybciej się złapie niż na moje włochaty nogi
Kartki uspokajające okazały się zbędne - wbrew obiegowej opinii Inez wcale nie chodzi tak wolno, a w dół to już w ogóle jak torpeda - nie mogłem nadążyć
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
A znaki dymne?Pudelek pisze:Historia z autobusem też niezła - spieprzył się na Praciakach, nie ma zasięgu, aby zadzwonić po pomoc
W okolicach Potrójnej, a zwłaszcza w Andrychowie, same nieszczęścia, widocznie zagnieździło się tu "złe" na dobre, że osiwieć można. Chyba udam się w te strony, by przywrócić odrobinę normalności
znaki dymne to się wydobywały z przodu autobusu, gdy próbował ruszyć...
a tak na poważnie - w sytuacji kiedy autobus jeździ po miejscach, gdzie nie ma zasięgu, to powinien być wyposażony w CB radio. Ale po tej niedzieli to widać, że w MZK Kęty mają niezły burdel albo po prostu zero myślących w zarządzaniu...
a tak na poważnie - w sytuacji kiedy autobus jeździ po miejscach, gdzie nie ma zasięgu, to powinien być wyposażony w CB radio. Ale po tej niedzieli to widać, że w MZK Kęty mają niezły burdel albo po prostu zero myślących w zarządzaniu...
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Dobromił pisze:bton1 pisze:Piękni, młodzi, chwilami mobilni.. jeszcze chodzić im się chce. Urzekła mnie Wasza historia
Aż troche taka podejrzana
Bardzo podejrzana. Myślę, że ABW, CBŚ, CIA, FBI, KGB, MI-6 i co tam bądź już trzymają na tym łapę.
W mieście możesz kogoś znać dziesięć lat i go nie poznać. W górach znasz go na wylot po paru tygodniach.
Ja bym bardziej bał się oprawców z ZUS - u. Popatrz na takiego Mirka - stale z nimi walczy.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Pudelek pisze:I tylko znowu Inez marudziła, nie zjadła całej karkówki
Nie marudziłam. Po prostu nie zjadłam. Bez marudzenia
Pudelek pisze: mówiłem, że przecież na kobiecy dekolt szybciej się złapie niż na moje włochaty nogi
Włochate nogi podziałały na bardzo miłą panią ;-) Nie było źle
Pudelek pisze:nie mogłem nadążyć
Albo "nie chciałem"....
bton1 pisze:jeszcze chodzić im się chce.
Ale się nachoooooooooooodziiiiili........
Jestem tu gdzie stoję, ale jeśli się ruszę, to mogę się zgubić.
maurycy pisze:Ale nie az taka wielka.
wczoraj czytałem jakiś blog z Beskidu Małego - facet był tam pierwszy raz, w maju chyba. I pisało coś w stylu "wchodzę do chatki na Potrójnej. Chatka porządna, niby fajnie, ale... dlaczego tam nikogo nie ma? Bo wszyscy siedzą na chatce pod Potrójną". Po czym była entuzjastyczny opis bardzo miłego przyjęcia i wieczoru i zjebka tych, którzy domagają się ciszy i spokoju w takich przybytkach
maurycy pisze:Nowy chatar pod Potrojna tez jest ok
i pomagier Leszek (nie mylić z Leszkiem z Woodstocku )
nes_ska pisze:Włochate nogi podziałały na bardzo miłą panią ;-) Nie było źle
z cyckami to byśmy już byli pół godziny wcześniej w Andrychowie i siedzieli w kapliczce No, chyba żeby mnie gdzieś kierowca wyrzucił po drodze i Neskę porwał
Ostatnio zmieniony 2014-09-01, 18:40 przez Pudelek, łącznie zmieniany 1 raz.
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 8 gości