Właśnie wróciłam
Właśnie wróciłam
Miałam bardzo nietypowe zlecenie przewodnickie. Jadąc nie wiedziałam nawet dokładnie co to ma być i jak to przejście jest dla niektórych uczestników ważne.
"Zwykły" Beskid Mały i Żywiecki, ale w absolutnie niezwykłym towarzystwie, około 40 osób z całych Czech i z całej Słowacji a na dodatek jeden Amerykanin i jeden Ukrainiec
A wszyscy jak to się mówi "nadawali na jednych falach", wspaniale rozumieliśmy się i żegnając się wczoraj w Żylinie popłakaliśmy się.
Opiszę to dokładniej, na razie przed chwilą wróciłam, muszę się rozpakować i wrzucić wszystkie ciuchy do pralki.
Muszę mieć więcej czasu, aby to wszystko opisać.
Informacje ze słowackiej prasy i z telewizji na temat tego marszu, pielgrzymki, czy nawet nie wiem jak to spotkanie nazwać:
http://www.stanica.sk/2014/08/vrba-wetzler/
http://www.zilinadnes.sk/spravodajstvo/ ... vu-z-pekla
http://www.rtvs.sk/tv.programmes.detail/archive/4173
"Zwykły" Beskid Mały i Żywiecki, ale w absolutnie niezwykłym towarzystwie, około 40 osób z całych Czech i z całej Słowacji a na dodatek jeden Amerykanin i jeden Ukrainiec
A wszyscy jak to się mówi "nadawali na jednych falach", wspaniale rozumieliśmy się i żegnając się wczoraj w Żylinie popłakaliśmy się.
Opiszę to dokładniej, na razie przed chwilą wróciłam, muszę się rozpakować i wrzucić wszystkie ciuchy do pralki.
Muszę mieć więcej czasu, aby to wszystko opisać.
Informacje ze słowackiej prasy i z telewizji na temat tego marszu, pielgrzymki, czy nawet nie wiem jak to spotkanie nazwać:
http://www.stanica.sk/2014/08/vrba-wetzler/
http://www.zilinadnes.sk/spravodajstvo/ ... vu-z-pekla
http://www.rtvs.sk/tv.programmes.detail/archive/4173
Ostatnio zmieniony 2014-08-20, 19:44 przez Basia Z., łącznie zmieniany 1 raz.
Na początku było to dla mnie dość nietypowe zlecenie przewodnickie - prowadzenie grupy ludzi od Oświęcimia do Skalitego. Nic więcej o tym nie wiedziałam, a przewodnika poszukiwano dosłownie "na gwałt".
Grupa Czechów i Słowaków, niektórzy pochodzenia żydowskiego, w bardzo różnym wieku (od 17 do 70 lat) zorganizowała przejście szlakiem ucieczki w roku 1944 dwóch Słowaków pochodzenia żydowskiego z Birkenau na Słowację. Ci którzy uciekli dali znać światu, który o tym nie wiedział, a może nie chciał wiedzieć, co się działo w Oświęcimiu.
No i teraz jeden prawie 70-letni pan, mieszkający w Pradze Słowak, który sam się urodził w Terezinie i nigdy nie poznał swojego ojca, zorganizował przy pomocy czeskich i słowackich partnerów tego rodzaju "pomnik" - zamiast materialnego pomnika - przejście różnych ludzi trasą ucieczki z Oświęcimia. Myśmy - z kolegą z Krakowa służyli pomocą od strony organizacyjnej, ja np. wymyśliłam trasę, która w miarę możliwości odwzorowywała trasę ucieczki a jednocześnie prowadziła możliwie jak najmniej drogami asfaltowymi, a najwięcej szlakami. No i prowadziłam tą całą ekipę
Powiem tak - no po prostu wspaniałe jest spotkać około 40 ludzi, z różnych krajów (był wśród nas jeszcze Ukraniec i Amerykanin z New Jersey, którego dziadek i babcia przeżyli Oświęcim), którzy jak to się mówi "nadają na tej samej fali".
Nocne rozmowy przy ognisku, rozmowy na trasie. Dla mnie niezapomniane przeżycia.
I podsumowanie w Żylinie - musimy zrobić wszystko aby to się nigdy nie powtórzyło, a wiele ludzi zapomina o tym co się stało i do czego prowadzi różnicowanie ludzi ze względu na ich wiarę, kolor skóry czy pochodzenie.
Grupa Czechów i Słowaków, niektórzy pochodzenia żydowskiego, w bardzo różnym wieku (od 17 do 70 lat) zorganizowała przejście szlakiem ucieczki w roku 1944 dwóch Słowaków pochodzenia żydowskiego z Birkenau na Słowację. Ci którzy uciekli dali znać światu, który o tym nie wiedział, a może nie chciał wiedzieć, co się działo w Oświęcimiu.
No i teraz jeden prawie 70-letni pan, mieszkający w Pradze Słowak, który sam się urodził w Terezinie i nigdy nie poznał swojego ojca, zorganizował przy pomocy czeskich i słowackich partnerów tego rodzaju "pomnik" - zamiast materialnego pomnika - przejście różnych ludzi trasą ucieczki z Oświęcimia. Myśmy - z kolegą z Krakowa służyli pomocą od strony organizacyjnej, ja np. wymyśliłam trasę, która w miarę możliwości odwzorowywała trasę ucieczki a jednocześnie prowadziła możliwie jak najmniej drogami asfaltowymi, a najwięcej szlakami. No i prowadziłam tą całą ekipę
Powiem tak - no po prostu wspaniałe jest spotkać około 40 ludzi, z różnych krajów (był wśród nas jeszcze Ukraniec i Amerykanin z New Jersey, którego dziadek i babcia przeżyli Oświęcim), którzy jak to się mówi "nadają na tej samej fali".
Nocne rozmowy przy ognisku, rozmowy na trasie. Dla mnie niezapomniane przeżycia.
I podsumowanie w Żylinie - musimy zrobić wszystko aby to się nigdy nie powtórzyło, a wiele ludzi zapomina o tym co się stało i do czego prowadzi różnicowanie ludzi ze względu na ich wiarę, kolor skóry czy pochodzenie.
Wiesz, niesamowite jest to jakie grupy ludzi ty spotykasz bedac tym przewodnikiem! Znalalam w zyciu kilku przewodnikow i z ich opowiesci wialo taka nuda ze rany boskie! A tu takie historie! To ta korona gor z niepelnosprawnymi to tutaj taka niesamowita trasa! Nie wiem czy przyciagasz takich ludzi czy po prostu zauwazasz cos czego rozni twoi koledzy po fachu nie widza, wiec ich to mija?
Jak przeczytalam o tej waszej trasie to zaraz mi sie przypomniala ksiazka jaka niedawno czytalam o trasie wyprawy szlakiem ucieczki z syberyjskiego łagru
http://longwalk.pl/en/ksiazka-przez-dziki-wschod
Jak przeczytalam o tej waszej trasie to zaraz mi sie przypomniala ksiazka jaka niedawno czytalam o trasie wyprawy szlakiem ucieczki z syberyjskiego łagru
http://longwalk.pl/en/ksiazka-przez-dziki-wschod
Ostatnio zmieniony 2014-08-21, 07:00 przez buba, łącznie zmieniany 1 raz.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
buba pisze:Wiesz, niesamowite jest to jakie grupy ludzi ty spotykasz bedac tym przewodnikiem! Znalalam w zyciu kilku przewodnikow i z ich opowiesci wialo taka nuda ze rany boskie! A tu takie historie! To ta korona gor z niepelnosprawnymi to tutaj taka niesamowita trasa! Nie wiem czy przyciagasz takich ludzi czy po prostu zauwazasz cos czego rozni twoi koledzy po fachu nie widza, wiec ich to mija?
To prawda, też to zauważam.
Informacja o tym zleceniu "wisiała" na naszym forum kilka dni, ale nikt się nie zgłaszał, ja też nie, bo myślałam że to za trudne dla mnie, zwłaszcza chodziło o ten marsz po asfalcie.
W końcu tak się stało, że Filip - organizator całości ze strony polskiej zadzwonił do mnie, a nawet nie wiem kto mu dał mój telefon.
No i wtedy usłyszawszy jaka ma być dokładnie idea tego marszu od razu zgodziłam się.
Ani przez chwilę nie żałowałam, chociaż dwa dni były takie, że z powodu bólu nóg wieczorem nie mogłam zasnąć. Raz w Kozach po przejściu tego dnia około 35 km, prawie wszystko asfaltem, drugi raz w Węgierskiej Górce - 34 km w tym zejście z Magurki do Łodygowic i przejście przez Grojec, a potem jeszcze 8 km od Wieprza do Węgierskiej Górki.
Na koniec tej trasy dostawaliśmy głupawki i każdy mówił w swoim języku zdania uznawane za najtrudniejsze. "Chrząszcz brzmi w trzcinie" nikt nie umiał powtórzyć.
Potem śpiewaliśmy piosenki z dobranocek polskich, czeskich i słowackich.
Poza tym co tu owijać w bawełną - było to zlecenie mało płatne w stosunku do włożonego wysiłku (a "Korona Gór" z niepełnosprawnymi jest w ogóle w wolontariacie, każdy płaci za siebie). Jeżeli przewodnik uprawia swoją pracę wyłącznie dla zarobku - to takie zlecenia go całkowicie omijają.
Basia Z. pisze:i przejście przez Grojec,
To potrafi zabić
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Dobromił pisze:W jaki dzień byliście w Żywcu ?
Niech policzę - w sobotę.
W wejściu na Grojec przeszkodziło nam "Święto Kwaśnicy", gdyż w czasie zabawy w amfiteatrze zablokowano publiczny szlak żółty i jedyny mostek przez Koszarawę. Po dość ostrej rozmowie z szefem całej imprezy "łaskawie" zgodził się aby grupa przeszła przez zamknięty teren.
Ta żalosna szopka co roku zmienia Żywiec w miasteczko syfu i kiczu. I dyskoteka do 1.30 w nocy.
Tam nawet mieszkańcy ul. Grojec mają problemy z przejściem kładki.
Tam nawet mieszkańcy ul. Grojec mają problemy z przejściem kładki.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Taki dość typowy obrazek z trasy:
Stacja benzynowa obok mostu przez Sołę w Żywcu.
Wstąpiliśmy na sikanie i na kawę, bo w tym momencie mieliśmy dość marszu drogą Pietrzykowice - Żywiec.
Ten człowiek na pierwszym planie jest reporterem telewizji słowackiej, a ten siedzący na krawężniku siwy pan w czarnej czapeczce - posłem na sejm słowacki - bardzo sympatyczny człowiek i świetnie mi się z nim gadało.
Ale mam teraz znajomości
Chyba nie zdążę teraz napisać sprawozdania z trasy bo wpadły mi do zrobienia dwa programy wycieczek na jesień. Opiszę po powrocie.
Stacja benzynowa obok mostu przez Sołę w Żywcu.
Wstąpiliśmy na sikanie i na kawę, bo w tym momencie mieliśmy dość marszu drogą Pietrzykowice - Żywiec.
Ten człowiek na pierwszym planie jest reporterem telewizji słowackiej, a ten siedzący na krawężniku siwy pan w czarnej czapeczce - posłem na sejm słowacki - bardzo sympatyczny człowiek i świetnie mi się z nim gadało.
Ale mam teraz znajomości
Chyba nie zdążę teraz napisać sprawozdania z trasy bo wpadły mi do zrobienia dwa programy wycieczek na jesień. Opiszę po powrocie.
Basia Z. pisze:W wejściu na Grojec przeszkodziło nam "Święto Kwaśnicy", gdyż w czasie zabawy w amfiteatrze zablokowano publiczny szlak żółty i jedyny mostek przez Koszarawę. Po dość ostrej rozmowie z szefem całej imprezy "łaskawie" zgodził się aby grupa przeszła przez zamknięty teren.
Mało tego, publiczny i darmowy parking obok kładki był w tym dniu...płatny. O czym dowiedziałem się chcąc iść po zaparkowaniu do parku, po drugiej stronie ulicy.
Żenada, sytuacja podobna do tej która była chyba w G.Sowich (była relacja na sudeckim) gdzie organizatorzy jakiegoś rajdu kasowali turystów bo Ci szli szlakiem-ale przez teren organizowanej imprezy.
Dziwne zwyczaje.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 45 gości