Góry Stołowe - okolice Szczelińców.
Góry Stołowe - okolice Szczelińców.
Zatęskniłem za Sudetami więc gdy tylko ogarnęliśmy się po wyjeździe na wschód, wybraliśmy się na grzybobranie (udane) etc. przyszedł czas na wycieczkę. Padło na Góry Stołowe.
Zostawiamy auto na parkingu przy pierwszym zawijasie drogi z Radkowa do Karłowa i zielonym szlakiem idziemy w kierunku Wodospadów Pośny. Kiedyś podobno były piękne, teraz wodę zabierają wodociągi i z wodospadów pozostały nędzne resztki.
Potem żółtym szlakiem podchodzimy w stronę skalnych ścian. Szlak wygląda przepięknie. Jest dziki i zarośnięty, prawie jak w dżungli.
Nie brakuje ciekawych form skalnych.
Okazuje się, że miejsce to było kiedyś zamieszkałe. Odnajdujemy przyziemia kilku budynków. W tej zieleni przypominają zaginione miasto Inków.
Dalej poruszamy się żółtym szlakiem, który teraz prowadzi ścieżką zbudowaną z kamienia wiele, wiele lat temu. Podziwiam tamtych budowniczych. Wszystko jest wykonane ręcznie i tak solidnie, że służy do dziś.
Przy ścieżce pojawiają się różne formy skalne.
Wreszcie szlak wychodzi z lasu i łąkami kieruje się w stronę schroniska Pasterka.
W schronisku wypijamy smaczną kawę i ruszamy w stronę granicy. Docieramy do czeskiego żółtego szlaku, z którego przechodzimy na czerwony i jesteśmy na rozdrożu U zabiteho.
Dalej znaki prowadzą nas do rozdroża Machovský kříž.
Stąd niebieskim szlakiem podążamy z powrotem do Pasterki nie omijając starego szlakowskazu.
Jest też inna skała z wyrytym numerem i jakimś zagadkowym znakiem.
Blisko szlaku stoi taka szopa.
Dalej wędrujemy żółtym szlakiem przez wieś. Oglądamy kościół.
Pojawiają się Szczelińce.
Na podejściu odsłaniają się widoki. Da się dostrzec Śnieżkę.
Po dotarciu do schodów na Szczeliniec Wielki musimy zejść pod prąd. Ruch na górę bardzo duży.
Dalej czerwonym szlakiem okrążamy masyw i wchodzimy na Pustą Ścieżkę. Przy niej solidny drogowskaz.
Na skrzyżowaniu szlaków przechodzimy na niebieski i przez Skalne Wrota schodzimy w kierunku parkingu. Po drodze robię kilka zdjęć spoglądając za siebie. Tym szlakiem lepiej podchodzić by dokładnie go obejrzeć.
Na szlakach zauważyłem tabliczki informujące, że Park wykonał takie to a takie prace w ramach programu ograniczania antropopresji. Tu doskonały przykład tejże, zarówno dawnej jak i współczesnej.
Zostawiamy auto na parkingu przy pierwszym zawijasie drogi z Radkowa do Karłowa i zielonym szlakiem idziemy w kierunku Wodospadów Pośny. Kiedyś podobno były piękne, teraz wodę zabierają wodociągi i z wodospadów pozostały nędzne resztki.
Potem żółtym szlakiem podchodzimy w stronę skalnych ścian. Szlak wygląda przepięknie. Jest dziki i zarośnięty, prawie jak w dżungli.
Nie brakuje ciekawych form skalnych.
Okazuje się, że miejsce to było kiedyś zamieszkałe. Odnajdujemy przyziemia kilku budynków. W tej zieleni przypominają zaginione miasto Inków.
Dalej poruszamy się żółtym szlakiem, który teraz prowadzi ścieżką zbudowaną z kamienia wiele, wiele lat temu. Podziwiam tamtych budowniczych. Wszystko jest wykonane ręcznie i tak solidnie, że służy do dziś.
Przy ścieżce pojawiają się różne formy skalne.
Wreszcie szlak wychodzi z lasu i łąkami kieruje się w stronę schroniska Pasterka.
W schronisku wypijamy smaczną kawę i ruszamy w stronę granicy. Docieramy do czeskiego żółtego szlaku, z którego przechodzimy na czerwony i jesteśmy na rozdrożu U zabiteho.
Dalej znaki prowadzą nas do rozdroża Machovský kříž.
Stąd niebieskim szlakiem podążamy z powrotem do Pasterki nie omijając starego szlakowskazu.
Jest też inna skała z wyrytym numerem i jakimś zagadkowym znakiem.
Blisko szlaku stoi taka szopa.
Dalej wędrujemy żółtym szlakiem przez wieś. Oglądamy kościół.
Pojawiają się Szczelińce.
Na podejściu odsłaniają się widoki. Da się dostrzec Śnieżkę.
Po dotarciu do schodów na Szczeliniec Wielki musimy zejść pod prąd. Ruch na górę bardzo duży.
Dalej czerwonym szlakiem okrążamy masyw i wchodzimy na Pustą Ścieżkę. Przy niej solidny drogowskaz.
Na skrzyżowaniu szlaków przechodzimy na niebieski i przez Skalne Wrota schodzimy w kierunku parkingu. Po drodze robię kilka zdjęć spoglądając za siebie. Tym szlakiem lepiej podchodzić by dokładnie go obejrzeć.
Na szlakach zauważyłem tabliczki informujące, że Park wykonał takie to a takie prace w ramach programu ograniczania antropopresji. Tu doskonały przykład tejże, zarówno dawnej jak i współczesnej.
Ostatnio zmieniony 2014-09-01, 20:26 przez włodarz, łącznie zmieniany 1 raz.
W sobotę dość późno zaczynamy dzień więc wybieramy niezbyt długą (niespełna 17km) trasę w Górach Stołowych. Rozpoczynamy w Pasterce. Zielony szlak prowadzi początkowo lasem, w którym kryje się, niedostępny turystycznie, przepiękny wąwóz Piekło. Potem wychodzi na łąki,
by znów zagłębić się w las, gdzie starą drogą schodzi do nieistniejącej wsi Nouzin, tuż przy byłym przejściu granicznym Machovská Lhota - Ostra Góra. Ta ostatnia składała się z dwóch części leżących przy Machovskiej Drodze (Machovská cesta, Assmus Strasse) – części dolnej, wyludnionej, której początki sięgają XIV-wiecznej kolonizacji czeskiej, zwanej Nouzin, Nouziny, Nausseney i – nowszej, górnej zwanej Ostrą Górą (Scharfenberg)(od pobliskiej Ostrej Góry, która nosi czeską nazwę ludową - Almary [Szafy]). Przed II wojną światową ludna wieś zamieszkała w większości przez Czechów, z niewielkimi ale urodzajnymi gruntami rolniczymi (obecnie porosłymi lasem), z licznymi sadami owocowymi (śliwy, jabłonie i grusze), co odróżniało ją od Karłowa, w którym drzewa owocowe są nieliczne i tylko wyjątkowo rodzące owoce.
Obecnie terenem włada wojsko.
Zabudowania wojskowe.
To również obiekt militarny.
Nieco wyżej znajduje się dzwonnica z 1868r, którą odnowiono w 2013r.
W pobliżu zachowały się resztki dawnej zabudowy.
I wspomniane drzewa owocowe. Niestety już umierają.
Dawna wieś się kończy a my zagłębiamy się las. Usiany jest mniejszymi i większymi głazami, na których natura stworzyła prawdziwe ogrody.
Wyżej trafiają się skąpane w słońcu poręby.
Ale tam, pod urwiskami Skalniaka, gdzie słońce zagląda tylko na chwilę, las zmienia swój charakter i staje się ciemny, wilgotny i nieco tajemniczy. Widzimy jednak, że od dawna wędrują tędy ludzie. Schodki ułatwiają wejście. Kamienna ławka pozwala na chwilę odpoczynku.
Wreszcie pojawiają się czerwone znaki - jesteśmy w pobliżu Błędnych Skał. Spostrzegamy nową inwestycję PN. Plac wyłożony płytami z piaskowca, nowa wiata, stoły i ławy. Turyści jeszcze tędy nie chodzą, choć są tuż, tuż. Słyszymy ich głosy, gdy przechodzą labiryntem.
Z placu można wrócić do kas i parkingu nową ścieżką a właściwie chodnikiem.
Pamiętam to miejsce sprzed kilku laty. Kamienie, korzenie, błoto. Przy ścieżce wybudowano dwa miejsca odpoczynku. W sumie idealne na punkty widokowe. Tylko czy PN zdecyduje się na wycinkę? Na razie widok jest taki.
Widać Machov z lewej. Z prawej Machovská Lhota. Wyżej środkowa część Brumowskich Ścian w okolicach wsi Slavno. Na horyzoncie Góry Kamienne.
Jako, że zdecydowaliśmy się przejść nową ścieżkę siłą rzeczy doszliśmy do kas. Tu niespodzianka. Nowoczesność zawitała do Błędnych Skał.
Jeszcze jedną niespodzianką jest gastronomia. Na pierwszym z brzegu straganie grilluje się kiełbacha wiejska, tak głosi napis. Wygląda zacnie tak jak i leżący obok ogromny bochen chleba. Już czuję ten smak z dawnych czasów. Niestety to wszystko kit. Degustacja obnaża perfidne oszustwo sprzedawcy. Kiełbasa jak najbardziej normalna (przemielona na gładko, może z dodatkiem mięsa) - nigdy nawet nie leżała koło wiejskiej kiełbasy. Chleb też z mąki z polepszaczami, tylko upieczony na kształt wiejskiego bochna.
Wracam na szlak ukoić skołatane nerwy. A nie muszę daleko iść. Patrzę i już mi lepiej.
I lepiej.
Lecz uważać trzeba. Na szlaku czai się potężny zwierz. Choć nie, zasnął kamiennym snem.
Mogę spokojnie odkrywać tajemnicze napisy na skałach.
I podziwiać piękno szlaku.
Powoli zbliża się jesień.
Przy szlaku grupa skalna. Rzadki to widok w rejonie szczytu Skalniaka.
Wychodzę na krawędź skalną i podziwiam pięknie prezentujące się Szczelińce.
A po przeciwnej stronie Góry Orlickie.
Jest widok na Białe Skały ( na pierwszym planie) i Masyw Śnieżnika na horyzoncie.
Docieramy do skrzyżowania szlaków. Zielonym można dojść do Fortu Karola. Informuje o tym też stary szlakowskaz.
Dziedziniec fortu.
Punkt widokowy. Te brązowe kropki na kamieniach i w kałużach to królowe mrówek. W tym miejscu były ich tysiące.
Rezygnujemy z podziwiania widoków z tego miejsca i wracamy do skrzyżowania szlaków. Potem czerwonym schodzimy do Karłowa a zielonym wracamy do Pasterki. I tak kończy się nasza wycieczka.
by znów zagłębić się w las, gdzie starą drogą schodzi do nieistniejącej wsi Nouzin, tuż przy byłym przejściu granicznym Machovská Lhota - Ostra Góra. Ta ostatnia składała się z dwóch części leżących przy Machovskiej Drodze (Machovská cesta, Assmus Strasse) – części dolnej, wyludnionej, której początki sięgają XIV-wiecznej kolonizacji czeskiej, zwanej Nouzin, Nouziny, Nausseney i – nowszej, górnej zwanej Ostrą Górą (Scharfenberg)(od pobliskiej Ostrej Góry, która nosi czeską nazwę ludową - Almary [Szafy]). Przed II wojną światową ludna wieś zamieszkała w większości przez Czechów, z niewielkimi ale urodzajnymi gruntami rolniczymi (obecnie porosłymi lasem), z licznymi sadami owocowymi (śliwy, jabłonie i grusze), co odróżniało ją od Karłowa, w którym drzewa owocowe są nieliczne i tylko wyjątkowo rodzące owoce.
Obecnie terenem włada wojsko.
Zabudowania wojskowe.
To również obiekt militarny.
Nieco wyżej znajduje się dzwonnica z 1868r, którą odnowiono w 2013r.
W pobliżu zachowały się resztki dawnej zabudowy.
I wspomniane drzewa owocowe. Niestety już umierają.
Dawna wieś się kończy a my zagłębiamy się las. Usiany jest mniejszymi i większymi głazami, na których natura stworzyła prawdziwe ogrody.
Wyżej trafiają się skąpane w słońcu poręby.
Ale tam, pod urwiskami Skalniaka, gdzie słońce zagląda tylko na chwilę, las zmienia swój charakter i staje się ciemny, wilgotny i nieco tajemniczy. Widzimy jednak, że od dawna wędrują tędy ludzie. Schodki ułatwiają wejście. Kamienna ławka pozwala na chwilę odpoczynku.
Wreszcie pojawiają się czerwone znaki - jesteśmy w pobliżu Błędnych Skał. Spostrzegamy nową inwestycję PN. Plac wyłożony płytami z piaskowca, nowa wiata, stoły i ławy. Turyści jeszcze tędy nie chodzą, choć są tuż, tuż. Słyszymy ich głosy, gdy przechodzą labiryntem.
Z placu można wrócić do kas i parkingu nową ścieżką a właściwie chodnikiem.
Pamiętam to miejsce sprzed kilku laty. Kamienie, korzenie, błoto. Przy ścieżce wybudowano dwa miejsca odpoczynku. W sumie idealne na punkty widokowe. Tylko czy PN zdecyduje się na wycinkę? Na razie widok jest taki.
Widać Machov z lewej. Z prawej Machovská Lhota. Wyżej środkowa część Brumowskich Ścian w okolicach wsi Slavno. Na horyzoncie Góry Kamienne.
Jako, że zdecydowaliśmy się przejść nową ścieżkę siłą rzeczy doszliśmy do kas. Tu niespodzianka. Nowoczesność zawitała do Błędnych Skał.
Jeszcze jedną niespodzianką jest gastronomia. Na pierwszym z brzegu straganie grilluje się kiełbacha wiejska, tak głosi napis. Wygląda zacnie tak jak i leżący obok ogromny bochen chleba. Już czuję ten smak z dawnych czasów. Niestety to wszystko kit. Degustacja obnaża perfidne oszustwo sprzedawcy. Kiełbasa jak najbardziej normalna (przemielona na gładko, może z dodatkiem mięsa) - nigdy nawet nie leżała koło wiejskiej kiełbasy. Chleb też z mąki z polepszaczami, tylko upieczony na kształt wiejskiego bochna.
Wracam na szlak ukoić skołatane nerwy. A nie muszę daleko iść. Patrzę i już mi lepiej.
I lepiej.
Lecz uważać trzeba. Na szlaku czai się potężny zwierz. Choć nie, zasnął kamiennym snem.
Mogę spokojnie odkrywać tajemnicze napisy na skałach.
I podziwiać piękno szlaku.
Powoli zbliża się jesień.
Przy szlaku grupa skalna. Rzadki to widok w rejonie szczytu Skalniaka.
Wychodzę na krawędź skalną i podziwiam pięknie prezentujące się Szczelińce.
A po przeciwnej stronie Góry Orlickie.
Jest widok na Białe Skały ( na pierwszym planie) i Masyw Śnieżnika na horyzoncie.
Docieramy do skrzyżowania szlaków. Zielonym można dojść do Fortu Karola. Informuje o tym też stary szlakowskaz.
Dziedziniec fortu.
Punkt widokowy. Te brązowe kropki na kamieniach i w kałużach to królowe mrówek. W tym miejscu były ich tysiące.
Rezygnujemy z podziwiania widoków z tego miejsca i wracamy do skrzyżowania szlaków. Potem czerwonym schodzimy do Karłowa a zielonym wracamy do Pasterki. I tak kończy się nasza wycieczka.
Basia Z. pisze:W tym miejscu zgadzam się z Bubą.
Oooo, czytasz w moich myslach? Bo ja sie jeszcze chyba na temat cudownosci w Blednych Skalach nie wypowiedzialam
A ja tam bylam raz- zima, w zeszlym roku. Wszystko bylo opuszczone, zabite dechami i wygladalo calkiem sympatycznie. I wspomnienia zachowalam nienajgorsze (a na widok niektorych letnich zdjec to mi skora cierpnie
https://picasaweb.google.com/1122023598 ... edne_Skaly
Basia Z. pisze:już tam chyba nie zawitam.
ja chyba tez nie... widoki i skalki wcale dupy nie urywaja a otoczka wokol tego jakby to bylo niewiadomo co
włodarz pisze:Dziedziniec fortu.
tu planuje kiedys jakis biwak zapodac tlumow chyba tam nie ma, zwlaszcza noca?
włodarz pisze:Punkt widokowy. Te brązowe kropki na kamieniach i w kałużach to królowe mrówek. W tym miejscu były ich tysiące.
Mrowki chyba lubia takie skalne miejsca widokowe Tu dobrze mieliscie ze chociaz mrowki byly naziemne, nas kiedys w Rudawach Janowickich na małej Ostrej atakowaly tez z powietrza, nie szlo nawet zdjecia zrobic na spokojnie bo po czlowieku lazily paskudy jedne
Ostatnio zmieniony 2014-09-03, 16:54 przez buba, łącznie zmieniany 2 razy.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
buba pisze:Basia Z. pisze:W tym miejscu zgadzam się z Bubą.
Oooo, czytasz w moich myslach? Bo ja sie jeszcze chyba na temat cudownosci w Blednych Skalach nie wypowiedzialam
Ale znam ogólnie Twoje zdanie i Twój gust.
Z którym zresztą nie zawsze się zgadzam, ale co tworzenia takich drewnianych "ścieżynek" - to się zgadzam w 100 %.
No ta bene - tydzień temu ze znajomymi i kilkoma kursantami SKPG chcieliśmy iść na jakieś torfowisko w okolicach Nowego Targu.
Ponieważ na Baligówce kursanci już byli a ja też (przy innej okazji) to padło na "Bór na Czerwonem" zaraz pod Nowym Targiem.
No i właśnie było tak - ścieżynki z drewna, wieża widokowa, samo torfowisko, po którym np. na Baligówce tak fajnie się chodzi (jest miękkie, chodzi się jak po ogromnej gąbce) było otoczone ogrodzeniem z zakazem wejścia.
Ja rozumiem że to rezerwat, ale zamiast budować drewniane ścieżynki aby turysta broń Boże nie stąpnął na torfowisko lepiej by się wzięto za ochronę znacznie większych torfowisk w okolicach Czarnego Dunajca, które są cały czas eksploatowane przemysłowo.
Trzeba się pogodzić z tym, że niektóre miejsca w górach robią za atrakcję typu Disneyland.
Każdy kto chce te miejsca zobaczyć bez tłumów znajdzie sposobność by tak było. Bubie udało się zimą w Błędnych Skałach, mnie w Teplicach i Adrszpachu. Ale nawet latem to może się udać, tak jak mnie na Babiej Górze. "Podziwiacze" wschodu słońca już poszli, inni turyści jeszcze nie przyszli. Mieliśmy z żoną Babią Górę dla siebie.
Każdy kto chce te miejsca zobaczyć bez tłumów znajdzie sposobność by tak było. Bubie udało się zimą w Błędnych Skałach, mnie w Teplicach i Adrszpachu. Ale nawet latem to może się udać, tak jak mnie na Babiej Górze. "Podziwiacze" wschodu słońca już poszli, inni turyści jeszcze nie przyszli. Mieliśmy z żoną Babią Górę dla siebie.
włodarz pisze:Trzeba się pogodzić z tym, że niektóre miejsca w górach robią za atrakcję typu Disneyland.
Każdy kto chce te miejsca zobaczyć bez tłumów znajdzie sposobność by tak było. Bubie udało się zimą w Błędnych Skałach, mnie w Teplicach i Adrszpachu. Ale nawet latem to może się udać, tak jak mnie na Babiej Górze. "Podziwiacze" wschodu słońca już poszli, inni turyści jeszcze nie przyszli. Mieliśmy z żoną Babią Górę dla siebie.
To fakt, ja tez byłam na Szczelińcu, w Błędnych Skałach i w Aderszpachu (w obu skalnych miastach) w listopadzie i wspominam to bardzo przyjemnie.
Jednak część przyjemności odebrała nam paskudna pogoda.
Tyle że ludzi w listopadzie nie ma, a ta szpetna wyłożona drewnem ścieżka jest cały czas.
Przez ostatnie lata bywałem w Stołowych latem, w sierpniu i prawdę mówiąc byłem zdziwiony niską ilością turystów. Fakt że w miejsca typu Szczeliniec to się wychodziło wieczorem no ale i tak przez dzień żadnych tłumów na szlakach, ludzie sporadycznie spotykani.
Tłumnie robi się w tych "obowiązkowych" miejscach jak właśnie Błędne, Szczeliniec czy Skalne Miasta ale i na to jest sposób-odpowiednia pora dnia
Tłumnie robi się w tych "obowiązkowych" miejscach jak właśnie Błędne, Szczeliniec czy Skalne Miasta ale i na to jest sposób-odpowiednia pora dnia
Piotrek pisze:Tłumnie robi się w tych "obowiązkowych" miejscach jak właśnie Błędne, Szczeliniec czy Skalne Miasta ale i na to jest sposób-odpowiednia pora dnia
Albo nocy tak jak wybralismy sie na Szczeliniec na jednym ze zlotow sudeckich- noc, silne oblodzenie, w łapy pochodnie i nikogo nie spotkalismy po drodze
Ale niestety jest tez tak jak pisze Basia- na ludzi pora dnia/roku dziala- na kładki, bramki, porecze i inne gowno nie ma zadnego ratunku...
Ostatnio zmieniony 2014-09-03, 22:09 przez buba, łącznie zmieniany 1 raz.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Kolejną wędrówkę w Górach Stołowych rozpoczynamy na Lisiej Przełęczy. Zielonym szlakiem idziemy w kierunku Łężna.
Odnajdujemy kilka pamiątek przeszłości.
Szlak skręca na łąki i w ten sposób trafiamy na Sawannę Afrykańską. Niestety trawę ktoś skosił i klimat sawanny gdzieś przepadł. Kierujemy się więc ku Łężyckim Skałkom, które dzięki sianokosom są bardziej wyeksponowane.
Tutaj w tle Narożnik.
A tu za tło robi Masyw Skaniaka.
Szlak następnie wchodzi w las. Wyraźne bruzdy na dnie lasu mówią, że do niedawna i tu były łąki. Po krótkiej chwili docieramy do starego drogowskazu.
Tu znów zaczynają się łąki położone na płaskich, rozległych szczytach Czech i Lech. W Kotlinie Kłodzkiej jeszcze kłębi się morze porannych mgieł.
Gdy docieramy prawie do szczytu Lecha mgiełek już nie ma. W oddali widoczne są Góry Bardzkie, Złote i Masyw Śnieżnika.
Patrząc za siebie widzimy Masyw Skalniaka, w oddali Szczeliniec Wielki, Narożnik i Kopę Śmierci.
Przed nami Góry Orlickie.
Tu jeszcze raz Orlickie z zejścia do Kulina Kłodzkiego.
Nad Kulinem dominuje Grodczyn.
W Kulinie odnowiona i znów czynna linia kolejowa do Kudowy-Zdr.
Przechodzimy na szlak niebieski, który asfaltem prowadzi do Gołaczowa. Tam skręca w leśną drogę, przy której kiedyś były gospodarstwa. Teraz na końcu wsi stoi jeden nowy dom o dachu pokrytym darnią.
Jeszcze wyżej jest tylko skrzyżowanie szlaków i taki oto Hilton dla turystów "niskobudżetowych".
Gdy mijamy małą przełączkę przechodzimy na szlak rowerowy, którym wędrujemy do Kociołka zachęceni takim oto widokiem.
Okolica jest bardzo malownicza.
A tak z bliska wygląda gompa ośrodka buddyzmu tybetańskiego Khordong.
Stupa też pięknie się prezentuje.
Nasza droga wiedzie teraz do Darnkowa. Mijamy starą kapliczkę.
Na skrzyżowaniu dostrzegamy stary drogowskaz.
Stąd zielonym szlakiem idziemy w kierunku Polany YMCA. Na tym odcinku natrafiamy na jedyną wiatę - miejsce odpoczynku na całej trasie.
I w końcu docieramy do Polany.
Teraz jeszcze tylko 3 km asfaltem i jesteśmy przy samochodzie.
Odnajdujemy kilka pamiątek przeszłości.
Szlak skręca na łąki i w ten sposób trafiamy na Sawannę Afrykańską. Niestety trawę ktoś skosił i klimat sawanny gdzieś przepadł. Kierujemy się więc ku Łężyckim Skałkom, które dzięki sianokosom są bardziej wyeksponowane.
Tutaj w tle Narożnik.
A tu za tło robi Masyw Skaniaka.
Szlak następnie wchodzi w las. Wyraźne bruzdy na dnie lasu mówią, że do niedawna i tu były łąki. Po krótkiej chwili docieramy do starego drogowskazu.
Tu znów zaczynają się łąki położone na płaskich, rozległych szczytach Czech i Lech. W Kotlinie Kłodzkiej jeszcze kłębi się morze porannych mgieł.
Gdy docieramy prawie do szczytu Lecha mgiełek już nie ma. W oddali widoczne są Góry Bardzkie, Złote i Masyw Śnieżnika.
Patrząc za siebie widzimy Masyw Skalniaka, w oddali Szczeliniec Wielki, Narożnik i Kopę Śmierci.
Przed nami Góry Orlickie.
Tu jeszcze raz Orlickie z zejścia do Kulina Kłodzkiego.
Nad Kulinem dominuje Grodczyn.
W Kulinie odnowiona i znów czynna linia kolejowa do Kudowy-Zdr.
Przechodzimy na szlak niebieski, który asfaltem prowadzi do Gołaczowa. Tam skręca w leśną drogę, przy której kiedyś były gospodarstwa. Teraz na końcu wsi stoi jeden nowy dom o dachu pokrytym darnią.
Jeszcze wyżej jest tylko skrzyżowanie szlaków i taki oto Hilton dla turystów "niskobudżetowych".
Gdy mijamy małą przełączkę przechodzimy na szlak rowerowy, którym wędrujemy do Kociołka zachęceni takim oto widokiem.
Okolica jest bardzo malownicza.
A tak z bliska wygląda gompa ośrodka buddyzmu tybetańskiego Khordong.
Stupa też pięknie się prezentuje.
Nasza droga wiedzie teraz do Darnkowa. Mijamy starą kapliczkę.
Na skrzyżowaniu dostrzegamy stary drogowskaz.
Stąd zielonym szlakiem idziemy w kierunku Polany YMCA. Na tym odcinku natrafiamy na jedyną wiatę - miejsce odpoczynku na całej trasie.
I w końcu docieramy do Polany.
Teraz jeszcze tylko 3 km asfaltem i jesteśmy przy samochodzie.
- Malgo Klapković
- Posty: 2482
- Rejestracja: 2013-07-06, 22:45
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość