Vystup na svůj vrchol , cykl imprez Klubu Czeskich Turystów ( więcej szczegółów na ten temat było w poprzednich relacjach ) których celem jest zbiórka pieniędzy na odbudowę schroniska Na Łysej Górze (Lysá Hora 1323 m n.p.m.) w Beskidzie Morawsko-Śląskim trwa nadal. W sobotę, 19 lipca kolejnym miejscem do odwiedzenia w ramach tego cyklu był pramen Svaté Anny. To zaciszne miejsce w południowej części Wysokiego Jesionika, którego udokumentowane tradycje pielgrzymkowe sięgają XVIII stulecia. Kapliczka znajdująca się przy źródle została wybudowana w 1991 r.
Poprzednia kapliczka z lat trzydziestych XX wieku, niszczała po wojnie i ze względu na zły stan techniczny została zburzona w latach sześćdziesiątych. Do źródła prowadzi żółty szlak,rozpoczynający się na przystanku kolejowym Potůčník.
Odległość to zaledwie dwa kilometry i niewiele ponad sto metrów podejścia. Szlak prowadzi leśną drogą gospodarczą, która może nie byłaby warta wspomnienia, gdyby nie towarzysząca jej urządzona w oryginalny sposób Droga Krzyżowa. Poszczególne stacje wyglądają tak:
Tak. Rolę wszechobecnych gdzie indziej kapliczek, czy obrazów umieszczonych na drzewach pełnią tu wkopane pionowo w ziemię podkłady kolejowe.
Z turystami z ołomunieckiego Klubu Dobrý hospodář miałem się spotkać przy kapliczce w południe. Przez ponad pół godziny od umówionego czasu nikt się nie pojawił, więc trzeba było wyruszyć dalej, by nie zakończyć wyjazdu na przejściu czterech kilometrów. Dobrym celem wydawały się położone po drugiej stronie grzbietu w dolinie rzeki Desny uzdrowiskowe Velké Losiny. Po około jednym kilometrze spotykam wreszcie grupę zmierzającą do św. Anny. Po wymianie uprzejmości i dopełnieniu formalności wszyscy kontynuują marsz w obranych przez siebie kierunkach. W miarę nabierania wysokości pojawiają się też widoki na okolicę:
W pobliżu osady Prameny kolejny obiekt sakralny, odrestaurowana kapliczka, z zupełnie nowym patronem.
Statystyki wprawdzie są nieubłagane, ale takie miejsca chyba świadczą o tym, że powszechne ( przynajmniej w Polsce ) przekonanie o ateizmie Czechów jest mocno przesadzone.
Dalsza część trasy od rozdroża Prameny do uzdrowiska prowadzi przez las niebieskim szlakiem ( początkowo wspólnie z żółtym ). Na tym odcinku aż do Velkych Losin trasa jest absolutnie niewidokowa.
Velké Losiny to miejscowość mająca swe początki w XIII wieku, z sanatorium, kilkoma zabytkami ( pałac, kościół, muzeum papieru ) i wieloma innymi pamiątkami przeszłości.
Przy szlakowskazie obok wejścia na teren uzdrowiska miała miejsce zabawna sytuacja. Grupa Polaków zapytała o informację turystyczną i gdy odpowiedziałem, byli bardzo zaskoczeni, że spotkali w tym miejscu Polaka
Droga powrotna, to nie szlak turystyczny, lecz szosa prowadząca do osady Žárová.
Znajduje się tam interesujący zabytek – drewniany kościół z 1611 roku pod wezwaniem św. Marcina.
Do kościoła dochodzę w tym samym czasie, co grupa z Olomouca ( oczywiście z przeciwnej strony ). Próba zwiedzenia wnętrza kościoła nie powiodła się, bo pan správce nie odbiera telefonu.
Kolejna miejscowość to Horni Bohdikov przez który prowadzi czerwony szlak do rozdroża Nad sv. Annou skąd już tylko 2,5 kilometra do mety.
W najwyżej położonej części miejscowości znajduje się pseudogotycka kaplica z początku XX wieku, jak się okazuje, również pod wezwaniem św. Anny.
Na koniec jeszcze element kolejowy – pociąg relacji Šumperk - Lipová Lázně zastávka na przystanku w Potůčníku.
Hrubý Jeseník - św. Anna i beskidzki akcent
cezaryol pisze:Statystyki wprawdzie są nieubłagane, ale takie miejsca chyba świadczą o tym, że powszechne ( przynajmniej w Polsce ) przekonanie o ateizmie Czechów jest mocno przesadzone.
fakt, że ktoś podstawił czy wyremontował kapliczkę jeszcze o niczym nie świadczy - w kościołach na mszach bywa po kilka osób, najczęściej w wieku mocno zaawansowanym, zapewne to wystarczy, aby zrobić zrzutkę na restaurację. Powszechny ateizm albo przynajmniej brak afiszowania się wyznaniem jest jednak rzeczywistością, moim zdaniem
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Potwierdzam, nikt z moich kolegów ani koleżanek z Czech i Moraw nie deklarował wiary, ani znane mi ich rodziny. Nie jest też mi nic wiadomo, aby przez 25 lat coś uległo zmianie, czego dowodem było duże spożycie piwa podczas zjazdu absolwentów (po tym mniemam, że inne sprawy duchowe również nie uległy zmianie).Pudelek pisze: Powszechny ateizm albo przynajmniej brak afiszowania się wyznaniem jest jednak rzeczywistością, moim zdaniem
Jednak potrafią zadbać o drobiazgi na szlakach, aby miało to jakiś wygląd. Nie jestem malkotentem, ale u nas nikomu się nic nie chce albo ukradną na złom
Pudelek pisze:fakt, że ktoś podstawił czy wyremontował kapliczkę jeszcze o niczym nie świadczy
To oczywiste.
ceper pisze:nikt z moich kolegów ani koleżanek z Czech i Moraw nie deklarował wiary, ani znane mi ich rodziny.
W Polsce też nie zdarza się chyba, by ktoś się przedstawiał np. w taki sposób: " Cześć, jestem Zbyszek; jestem katolikiem i przynajmniej trzy razy w roku chodzę do kościoła"
Ateizm czeski ( chyba bardziej niż morawski ) trudno kwestionować, ale gdy Polak świętuje 50 urodziny, to Czech slaví abrahámoviny, gdy Polak kończy 33 lata,to Czech świętuje Kristova léta czy wreszcie gdy Polak mówi żegnaj, to Czech odpowie Sbohem. No ale to tylko religionizmy i też o niczym nie muszą świadczyć.
Jeśli z kimś spędzisz kilka lat /przez krótki okres czasu mieszkałem nawet w pokoju międzynarodowym: z Czechem, Niemcem i Rosjaninem, potem ruska zastąpiła żona; najdłużej z Czechem i dwoma Morawianinami/, to nie da się ukryć po koleżeńsku wiary. Ja bywałem u kilku rodzin, niektórych kolegów/koleżanki zaprosiłem też do odwiedzenia mojego kraju /zacofanej wsi/.
To określenie nie ma nic wspólnego z katolickim pożegnaniem "Z Bogiem", ale akurat ma wymiar raczej negatywny, gdy kogoś wkurzysz, więc ci tak kulturalnie odpowie zamiast "táhni do prdele, už tě mám dost" lub dosadniej.cezaryol pisze:Czech odpowie Sbohem
Ostatnio zmieniony 2014-07-31, 00:02 przez ceper, łącznie zmieniany 1 raz.
ceper pisze:potem ruska zastąpiła żona
żona ruska czy Twoja żona?
cezaryol pisze:Cześć, jestem Zbyszek; jestem katolikiem i przynajmniej trzy razy w roku chodzę do kościoła"
Niebawem będzie : Dzień dobry jestem lekarzem/nauczycielem, jestem katolikiem i będę leczył /uczył tylko katolików
in omnia paratus...
Przyznaję się do wręczenia korzyści majątkowej /dokładnie butelka dobrego trunku/ koleżance z rady akademika, aby wyeksmitowała Ruska, który nie był nam na rękę (pokoje typu studio, czyli dwa pokoiki 2-osobowe + część wspólna/WC, łazienka, kuchnia, szafy+hol/). W pokoiku dla 3 osób było trochę ciasno, zaś żona lepiej się sprawdzała /nie tylko w kuchni/ niż miły, bezkonfliktowy Rosjanin i to on po dwóch tygodniach opuścił nasze lokumTNT'omek pisze:ceper napisał/a:
potem ruska zastąpiła żona
żona ruska czy Twoja żona?
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości