I tu i tam czyli najkrótszą drogą do Orawic
I tu i tam czyli najkrótszą drogą do Orawic
Tak jak już pisałam miałam fajne zlecenie przewodnickie.
Razem z moim mężem prowadziliśmy 18 lipca dwie osobne wycieczki (po 50 uczniów każda) dla pewnej szkoły z Zabrza (byli to kandydaci do gimnazjum na obozie zapoznawczym). Potem ja miałam kolejną wycieczkę wczoraj (tj. 21 lipca), na Babią Górę, drugą grupę prowadziła koleżanka.
Mieliśmy zapewnionych kilka noclegów (tzn. mąż dwa, a ja 4) za darmo w ośrodku kolonijnym w szkole w Podczerwonem, a jak chcieliśmy to również wyżywienie.
17 lipca dojechaliśmy na miejsce czyli do Podczerwonego (po drodze, z radia w autobusie dowiadując się o katastrofie samolotu), tam omówili sprawy organizacyjne z szefem całego obozu i ustalili dokładny plan.
18 lipca rano dojechaliśmy do Zakopanego i najpierw razem poszliśmy do Ośrodka Edukacji Przyrodniczej TPN obok Ronda, a potem mąż ze swoją grupę pojechał do Strążyskiej skąd szli najpierw pod Siklawicę, następnie na Czerwoną Przełęcz i na Sarnią Skałę a potem na Kalatówki i z powrotem na dół.
Ja w tym czasie ze swoją grupą szłam przez Kuźnice na Kalatówki, dalej na Halę Kondratową, z powrotem na Kalatówki i ścieżką nad Reglami do Doliny Białego.
Obie trasy były ciekawe, pogoda od godz. 12 ładna, a uczestnicy wycieczki mili i grzeczni.
Wieczorem mieliśmy straszną ochotę na piwo, a tu na terenie ośrodka nie wolno było go za żadne skarby wypić. Więc poszliśmy sobie na spacer, najpierw do sklepu, kupiliśmy po jednym piwie, a potem poszli na łąkę pomiędzy domy, z widokiem na Babią Górę i na Tatry, aby go spokojnie wypić.
A tu tymczasem wyszliśmy niespodziewanie wprost na dawną stację kolejową w Podczerwonem, którą zawsze chciałam znaleźć !
Pociągi na tej linii nie kursują od roku 1988, stacja kolejowa zachowała się, ale jest w stanie dość zrujnowanym, a wielka szkoda.
Tu Marek pije swoje piwo z widokiem na Babią Górę.
Uwielbiam takie miejsca, poszliśmy potem jeszcze około 1,5 km nasypem śladem dawnej linii kolejowej, dochodząc do dawnej strażnicy WOP (zamienionej na mieszkania) ale było tam duże błoto i zaczęło się lekko ściemniać, więc wróciliśmy do szkoły.
Razem z moim mężem prowadziliśmy 18 lipca dwie osobne wycieczki (po 50 uczniów każda) dla pewnej szkoły z Zabrza (byli to kandydaci do gimnazjum na obozie zapoznawczym). Potem ja miałam kolejną wycieczkę wczoraj (tj. 21 lipca), na Babią Górę, drugą grupę prowadziła koleżanka.
Mieliśmy zapewnionych kilka noclegów (tzn. mąż dwa, a ja 4) za darmo w ośrodku kolonijnym w szkole w Podczerwonem, a jak chcieliśmy to również wyżywienie.
17 lipca dojechaliśmy na miejsce czyli do Podczerwonego (po drodze, z radia w autobusie dowiadując się o katastrofie samolotu), tam omówili sprawy organizacyjne z szefem całego obozu i ustalili dokładny plan.
18 lipca rano dojechaliśmy do Zakopanego i najpierw razem poszliśmy do Ośrodka Edukacji Przyrodniczej TPN obok Ronda, a potem mąż ze swoją grupę pojechał do Strążyskiej skąd szli najpierw pod Siklawicę, następnie na Czerwoną Przełęcz i na Sarnią Skałę a potem na Kalatówki i z powrotem na dół.
Ja w tym czasie ze swoją grupą szłam przez Kuźnice na Kalatówki, dalej na Halę Kondratową, z powrotem na Kalatówki i ścieżką nad Reglami do Doliny Białego.
Obie trasy były ciekawe, pogoda od godz. 12 ładna, a uczestnicy wycieczki mili i grzeczni.
Wieczorem mieliśmy straszną ochotę na piwo, a tu na terenie ośrodka nie wolno było go za żadne skarby wypić. Więc poszliśmy sobie na spacer, najpierw do sklepu, kupiliśmy po jednym piwie, a potem poszli na łąkę pomiędzy domy, z widokiem na Babią Górę i na Tatry, aby go spokojnie wypić.
A tu tymczasem wyszliśmy niespodziewanie wprost na dawną stację kolejową w Podczerwonem, którą zawsze chciałam znaleźć !
Pociągi na tej linii nie kursują od roku 1988, stacja kolejowa zachowała się, ale jest w stanie dość zrujnowanym, a wielka szkoda.
Tu Marek pije swoje piwo z widokiem na Babią Górę.
Uwielbiam takie miejsca, poszliśmy potem jeszcze około 1,5 km nasypem śladem dawnej linii kolejowej, dochodząc do dawnej strażnicy WOP (zamienionej na mieszkania) ale było tam duże błoto i zaczęło się lekko ściemniać, więc wróciliśmy do szkoły.
Ostatnio zmieniony 2014-07-22, 22:53 przez Basia Z., łącznie zmieniany 2 razy.
Kolejnego dnia mamy wolne, a Marek na wieczór musi wracać do domu (bo w niedzielę ma kolejną krótką wycieczkę), więc zaplanowaliśmy sobie "lajtową" wycieczkę do Orawic przez górki i przy okazji chcemy obadać najkrótsze możliwe dojście.
Jedziemy więc busem zaraz po godz. 8 do Doliny Chochołowskiej.
Na samym końcu Siwej Polany jest / był kiedyś podobno mostek przez Siwą Wodę. Tak przynajmniej mówił na kursie mojemu mężowi pan Cywiński. No wiec szukamy mostku.
Najpierw za ostatnią chałupą przechodzimy przez kładkę na wąskim cieku wodnym a potem przez 20 minut chodzimy tam i z powrotem wzdłuż Siwej Wody, bezskuteczne. W końcu Marek decyduje się na zdjęcie butów i przejście w bród. Nie jest jednak łatwo.
Ja też już zdążyłam zdjąć buty, jestem w sytuacji o tyle lepszej, że mam kijki trekkingowe.
Ale wtedy Marek woła do mnie z drugiego brzegu - tam 50 m dalej jest mostek.
Tak wyglądało miejsce przejścia z drugiego brzegu.
No to poszłam w stronę mostka, przy okazji przekraczając 3 razy ten wąski potoczek i wpadając lewą nogą do wody.
A można było po prostu prosto bez żadnego szukania wprost z drogi w dolinie.
Dalej trzeba się trochę wrócić aż do miejsca gdzie w górę prowadzi charakterystyczna droga, wzdłuż samej granicy parku.
Jest tam bardzo charakterystyczna kapliczka.
Drogą idzie się krótko ale stromo wprost pod górę, a potem jak coś zaczyna prześwitywać między drzewami - w lewo.
I oto jesteśmy na legendarnej, a jednocześnie przepięknej polanie Molkówka.
Tu widać Skoruszynę
A tu fragment Kominiarskiego Wierchu
I jeszcze Osobitą
Przez polanę prowadzi taka droga, która potem wchodzi do lasu
A sama polana, leżąca ściśle na głównym wododziale europejskim jest dość mocno podmokła.
Idziemy kilkaset metrów łagodnie w górę drogą przez las, aż wychodzimy na kolejną przepiękną polanę, na której jest kilka szałasów, niektóre zupełnie nowe.
A niektóre są w stanie nieco gorszym
I całkiem złym
Pora jednak zmierzać do Orawic, musimy się trochę wrócić, bo w lesie była mało wyraźna droga w kierunku zachodnim.
Już na granicy polany i lasu spotykamy sześciu Słowaków na rowerach, którzy jadą właśnie z Orawic do Zakopanego, skierowaliśmy ich na właściwą drogę (bo wyjechaliby na Magurę Witowską), a oni nam powiedzieli, ze do Orawic da się przejść.
Niemniej jednak droga bardzo szybko gubi się w lesie, pozostają chaszcze, jary kilku potoków i straszne błoto. Przebycie około 400 m zajęło nam około pół godziny, za to Marek zrobił parę zdjęć w tych chaszczach.
Prawdopodobnie gnieźnik
W końcu jak już jesteśmy w jakimś koszmarnym bagnisku widzę w odległości około 100 m drewniany daszek. Sądzimy, że to paśnik, więc idziemy potokiem, a potem bardzo błotnistą drogą w jego kierunku.
I nagle i niespodziewanie wychodzimy na prawie asfaltową drogę
Teraz mamy już jasność gdzie jesteśmy, więc raźno maszerujemy w kierunku Orawic.
Ciekawe, że w ogóle nie zarejestrowaliśmy przekroczenia granicy, a chyba musiały tam być jakieś słupki.
Czeka nas jeszcze około 7 km asfaltem, ale w końcu około południa dobijamy do tego Disnejlandu.
Osobita z Orawic i pomyśleć, że byłam tam dwa razy
Buty się suszą, a my się moczymy.
W końcu Markowi się dość szybko nudzi, a ponieważ się spieszy do domu to postawia wracać do Witowa pieszo.
Szlak żółty z Orawic na Magurę Witowską wygląda mniej więcej tak:
I zejście bez szlaku do Witowa
Zaś ja jeszcze się w tym czasie moczyłam w basenie, potem złapałam w ciągu 5 minut stopa do Vitanovej i tam utknęłam na 1,5 godz., bo nic mnie nie chciało zabrać. W końcu pojechałam kursowym autobusem do Suchej Hory i stamtąd 3 km pieszo do Chochołowa. Potem za 8 minut miałam już busa.
Kolejnego dnia byłam w Zakopanem. Zwiedzałam wystawę z drzeworytami z pracowni Rubensa, ale zdjęć nie robiłam bo nie było wolno robić.
A wczoraj byłam na Babiej Górze, pogoda na szczęście jakoś wytrzymała.
Jedziemy więc busem zaraz po godz. 8 do Doliny Chochołowskiej.
Na samym końcu Siwej Polany jest / był kiedyś podobno mostek przez Siwą Wodę. Tak przynajmniej mówił na kursie mojemu mężowi pan Cywiński. No wiec szukamy mostku.
Najpierw za ostatnią chałupą przechodzimy przez kładkę na wąskim cieku wodnym a potem przez 20 minut chodzimy tam i z powrotem wzdłuż Siwej Wody, bezskuteczne. W końcu Marek decyduje się na zdjęcie butów i przejście w bród. Nie jest jednak łatwo.
Ja też już zdążyłam zdjąć buty, jestem w sytuacji o tyle lepszej, że mam kijki trekkingowe.
Ale wtedy Marek woła do mnie z drugiego brzegu - tam 50 m dalej jest mostek.
Tak wyglądało miejsce przejścia z drugiego brzegu.
No to poszłam w stronę mostka, przy okazji przekraczając 3 razy ten wąski potoczek i wpadając lewą nogą do wody.
A można było po prostu prosto bez żadnego szukania wprost z drogi w dolinie.
Dalej trzeba się trochę wrócić aż do miejsca gdzie w górę prowadzi charakterystyczna droga, wzdłuż samej granicy parku.
Jest tam bardzo charakterystyczna kapliczka.
Drogą idzie się krótko ale stromo wprost pod górę, a potem jak coś zaczyna prześwitywać między drzewami - w lewo.
I oto jesteśmy na legendarnej, a jednocześnie przepięknej polanie Molkówka.
Tu widać Skoruszynę
A tu fragment Kominiarskiego Wierchu
I jeszcze Osobitą
Przez polanę prowadzi taka droga, która potem wchodzi do lasu
A sama polana, leżąca ściśle na głównym wododziale europejskim jest dość mocno podmokła.
Idziemy kilkaset metrów łagodnie w górę drogą przez las, aż wychodzimy na kolejną przepiękną polanę, na której jest kilka szałasów, niektóre zupełnie nowe.
A niektóre są w stanie nieco gorszym
I całkiem złym
Pora jednak zmierzać do Orawic, musimy się trochę wrócić, bo w lesie była mało wyraźna droga w kierunku zachodnim.
Już na granicy polany i lasu spotykamy sześciu Słowaków na rowerach, którzy jadą właśnie z Orawic do Zakopanego, skierowaliśmy ich na właściwą drogę (bo wyjechaliby na Magurę Witowską), a oni nam powiedzieli, ze do Orawic da się przejść.
Niemniej jednak droga bardzo szybko gubi się w lesie, pozostają chaszcze, jary kilku potoków i straszne błoto. Przebycie około 400 m zajęło nam około pół godziny, za to Marek zrobił parę zdjęć w tych chaszczach.
Prawdopodobnie gnieźnik
W końcu jak już jesteśmy w jakimś koszmarnym bagnisku widzę w odległości około 100 m drewniany daszek. Sądzimy, że to paśnik, więc idziemy potokiem, a potem bardzo błotnistą drogą w jego kierunku.
I nagle i niespodziewanie wychodzimy na prawie asfaltową drogę
Teraz mamy już jasność gdzie jesteśmy, więc raźno maszerujemy w kierunku Orawic.
Ciekawe, że w ogóle nie zarejestrowaliśmy przekroczenia granicy, a chyba musiały tam być jakieś słupki.
Czeka nas jeszcze około 7 km asfaltem, ale w końcu około południa dobijamy do tego Disnejlandu.
Osobita z Orawic i pomyśleć, że byłam tam dwa razy
Buty się suszą, a my się moczymy.
W końcu Markowi się dość szybko nudzi, a ponieważ się spieszy do domu to postawia wracać do Witowa pieszo.
Szlak żółty z Orawic na Magurę Witowską wygląda mniej więcej tak:
I zejście bez szlaku do Witowa
Zaś ja jeszcze się w tym czasie moczyłam w basenie, potem złapałam w ciągu 5 minut stopa do Vitanovej i tam utknęłam na 1,5 godz., bo nic mnie nie chciało zabrać. W końcu pojechałam kursowym autobusem do Suchej Hory i stamtąd 3 km pieszo do Chochołowa. Potem za 8 minut miałam już busa.
Kolejnego dnia byłam w Zakopanem. Zwiedzałam wystawę z drzeworytami z pracowni Rubensa, ale zdjęć nie robiłam bo nie było wolno robić.
A wczoraj byłam na Babiej Górze, pogoda na szczęście jakoś wytrzymała.
Ostatnio zmieniony 2014-07-22, 23:39 przez Basia Z., łącznie zmieniany 2 razy.
- Tępy dyszel
- Posty: 2924
- Rejestracja: 2013-07-07, 16:49
- Lokalizacja: Tychy
Basia Z. pisze:A tu tymczasem wyszliśmy niespodziewanie wprost na dawną stację kolejową w Podczerwonem, którą zawsze chciałam znaleźć !
Gdzieś w internecie czytałem o pomyśle reaktywacji tej linii kolejowej, nawet do samej Trsteny. Jako atrakcja turystyczna Orawy. Ale czy to prawda - nie mam pojęcia.....
Basia Z. pisze:A można było po prostu prosto bez żadnego szukania wprost z drogi w dolinie.
Dokładnie tak.
Basia Z. pisze:Idziemy kilkaset metrów łagodnie w górę drogą przez las, aż wychodzimy na kolejną przepiękną polanę, na której jest kilka szałasów, niektóre zupełnie nowe.
Polana Cicha ? Polana Koszarzyska też była. Ze zdjęć jej nie widzę....
Basia Z. pisze:I nagle i niespodziewanie wychodzimy na prawie asfaltową drogę
Gdybyście poszli tą droga w prawo, do góry, byłyby ciekawe widoki na Skoruszynę, Osobitą, Furkaskę i Bobrowiec.
Z zaciekawieniem przeczytałem - dobrze tak czasem powędrować z boku Tatr.
Przeszedłem w zeszłym roku podobną trasę (+ Magura Witowska i jej trawers ,,stokówką" z Orawic w stronę polskiej granicy) - spotkałem łącznie 4 osoby, w tym....3 leśników.....
Pewnie Wy też ludzi za wiele tam nie spotkaliście.....
Tępy dyszel pisze:Basia Z. pisze:A tu tymczasem wyszliśmy niespodziewanie wprost na dawną stację kolejową w Podczerwonem, którą zawsze chciałam znaleźć !
Gdzieś w internecie czytałem o pomyśle reaktywacji tej linii kolejowej, nawet do samej Trsteny. Jako atrakcja turystyczna Orawy. Ale czy to prawda - nie mam pojęcia.....
O, ale fajno by było
Tępy dyszel pisze:Basia Z. pisze:Idziemy kilkaset metrów łagodnie w górę drogą przez las, aż wychodzimy na kolejną przepiękną polanę, na której jest kilka szałasów, niektóre zupełnie nowe.
Polana Cicha ? Polana Koszarzyska też była. Ze zdjęć jej nie widzę....
To była Cicha, Kosarzyska jest jeszcze wyżej, ale nie dotarliśmy, bo to szukanie mostka zajęło nam dość sporo czasu i zaczęło go być mało.
Tępy dyszel pisze:Basia Z. pisze:I nagle i niespodziewanie wychodzimy na prawie asfaltową drogę
Gdybyście poszli tą droga w prawo, do góry, byłyby ciekawe widoki na Skoruszynę, Osobitą, Furkaskę i Bobrowiec.
Tak ja wiem, ale właśnie mieliśmy dość mało czasu, bo mój chłop się spieszył na wieczór do domu.
Tępy dyszel pisze:Z zaciekawieniem przeczytałem - dobrze tak czasem powędrować z boku Tatr.
Przeszedłem w zeszłym roku podobną trasę (+ Magura Witowska i jej trawers ,,stokówką" z Orawic w stronę polskiej granicy) - spotkałem łącznie 4 osoby, w tym....3 leśników.....
Pewnie Wy też ludzi za wiele tam nie spotkaliście.....
Spotkaliśmy 6 Słowaków na rowerach i ze 4 osoby - miejscowych na jagodach.
Potem jeszcze troche na asfalcie tym więcej im bliżej Orawic.
Na Skoruszynie byłam dokładnie 2 lata temu w podobnych okolicznościach (to jest prowadzenie wycieczki w piątek w Tatry i w poniedziałek na Babią dla tej samej szkoły, noclegi w Podczerwonym i weekend wolny). Wchodziłam wtedy od Habovki, schodziłam do Orawic.
Poza tym była to dla nas swego rodzaju "podróż sentymentalna" gdyż 35 lat i 2 miesiące temu na wycieczce szkoleniowej kursu przewodnickiego właśnie w Orawicach poznałam swojego męża
Jak ta szkoła jeszcze z nami będzie chciała współpracować w przyszłym roku na tych samych warunkach - to chcę się wybrać przez granicę dokładnie trasą kolejki i pozwiedzać Bory Orawskie przy samej granicy.
Basia Z. pisze:Poza tym była to dla nas swego rodzaju "podróż sentymentalna" gdyż 35 lat i 2 miesiące temu na wycieczce szkoleniowej kursu przewodnickiego właśnie w Orawicach poznałam swojego męża
Teraz już wiem czemu Go chciałaś utopić w potoku.
P.s. Dzięki za kolejną inspiracje turystyczną.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- Malgo Klapković
- Posty: 2482
- Rejestracja: 2013-07-06, 22:45
- Tatrzański urwis
- Posty: 1405
- Rejestracja: 2013-07-07, 12:17
- Lokalizacja: Małopolska
Malgo Klapković pisze:Miejsce przejścia z Dol. Chochołowskiej też dobrze kojarzę i wielokrotnie mój wzrok tam biegł Basia Z., a czy taki zwykły klapkowicz jak ja może przejść tę trasę? Czy może się okazać, że będzie trzeba się "wykupić"?
Trasa "tam" jest poza parkami narodowymi, ale całkiem bez szlaku, więc trzeba mieć w miarę dobrą orientację w przestrzeni. Zwłaszcza około pół kilometrowy odcinek przez las jest mylny, a drogi praktycznie nie ma.
Trasa "z powrotem" przez Magurę Witowską, którą mój mąż szedł sam, bo ja zostałam na basenie prowadzi szlakiem ale mylnym i bardzo słabo widocznym.
- Malgo Klapković
- Posty: 2482
- Rejestracja: 2013-07-06, 22:45
Ach no tak, przecież to Wspólnota 8 Wsi. To może ktoś się kiedyś skusi na takie haszczowanie, w razie czego, aplikacja od GOPR jest ;-)
EDIT: A ile czasu zajęła Wam cała trasa?
EDIT: A ile czasu zajęła Wam cała trasa?
Ostatnio zmieniony 2014-07-25, 12:01 przez Malgo Klapković, łącznie zmieniany 1 raz.
Malgo Klapković pisze:Ach no tak, przecież to Wspólnota 8 Wsi. To może ktoś się kiedyś skusi na takie haszczowanie, w razie czego, aplikacja od GOPR jest ;-)
EDIT: A ile czasu zajęła Wam cała trasa?
"Tam" około 3,5 godziny, ale w ogóle nie spieszyliśmy się (z mapy mi wyszło w sumie około 8,5 km) , a z powrotem mąż szedł około 2,5 godz.
Co do GOPR - ostatnie 100 m chaszczowania szliśmy po terenie Słowacji
Ale w ogóle nie zauważyliśmy granicy.
w razie czego, aplikacja od GOPR jest ;-)
Obawiam się, że wraz z pojawieniem się aplikacji, ludzie będa dzwonić albo ze złamanym paznokciem, albo z ciekawości, dla jaj. A ratownikom przybędzie sporo pracy.
Basiu, tereny iście ciekawe, chaszczing interesujący a wrażenie mam że Belfegor w ogóle się nie starzeję.
- Malgo Klapković
- Posty: 2482
- Rejestracja: 2013-07-06, 22:45
- Tatrzański urwis
- Posty: 1405
- Rejestracja: 2013-07-07, 12:17
- Lokalizacja: Małopolska
Ja znam tylko tego, to chyba Ten.
No tak, z ust kobiety, ten błahy uraz zaczyna nabierać mocy. Pierwsza pomoc przy złamanym paznokciu, może podzielisz się uwagami ?
Tomasz, nie zdajesz sobie sprawy jaki irytujący może być złamany paznokieć, można np. zniszczyć delikatny materiał termo-bluzki A już nie wyobrażam sobie złamanego paznokcia u nogi
No tak, z ust kobiety, ten błahy uraz zaczyna nabierać mocy. Pierwsza pomoc przy złamanym paznokciu, może podzielisz się uwagami ?
Tomasz pisze:Pierwsza pomoc przy złamanym paznokciu, może podzielisz się uwagami ?
Walnąć termosem przez łeb. Zapomni o paznokciu.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 48 gości