Czasem słońce, czasem deszcz...
Na fb już jest więc i tutaj kolejny odcinek
Dzień 4.
Jeszcze w poniedziałek zanim wyruszyłam do Doliny Kościeliskiej w ciągu minuty podjęłam decyzję o zakupie wycieczki do Słowackiego Raju, który marzył mi się już jakiś czas. Pomyślałam, że jeśli pogoda znów będzie dupna, to mnie szlag trafi, więc lepiej, żebym gdzieś uciekła. Poza tym przeważnie gdy w Zakopanem pada na Słowacji świeci słońce. Jak pomyślałam tak zrobiłam. Nie muszę dodawać, że całą noc padało... a rano... gór nie było widać.
O godzinie 8:00 wsiadłam do autobusu pewnej fajnej firmy i razem z miłą grupą osób, dwoma bardzo fajnymi przewodnikami wyruszyliśmy do Podlesoka, skąd o 10:15 rozpoczęliśmy wędrówkę Suchą Belą.
Pierwszy lans
Sucha Bela nie była jednak sucha. Przewodnik Michał mówił, że dawno nie było tyle wody i że jesteśmy wybrańcami
Tak, tak, tędy szliśmy
Przejście przez Misove vodopady w wąwozie Sucha Bela
Tędy też trzeba było przejść
W tym miejscu już nikt nie miał suchych nogawek spodni niektórzy nawet mieli wodę po kolana, inni nawet i do pasa
A taki tam lans, choć był zakaz fotografowania
Od teraz będzie sucho
Klastorisko
Tatry...
Pozostałości klasztoru kartuzów z XIII wieku na Klastorisku
Nadszedł czas powrotu do Podlesoka. Część grupy poszła z Szymkiem łatwiejszą i krótszą trasą, a część z Michałem Przełomem Hornadu. Oczywiście byłam w tej drugiej grupie Deptałam przewodnikowi po piętach Zresztą nasza 9-osobowa grupa była nie do zdarcia. Mieliśmy świetny czas. Michał był z nas dumny
I koniec...
Tatry...
Powrót do Zakopanego...
Dzień się jednak nie skończył. Po powrocie do zakopanego okazało się, że całkiem ładnie widać Tatry. Nie mogłam zmarnować ani minuty pięknej słonecznej pogody... więc po szybkim prysznicu pobiegłam na Antałówkę na zachód...
Aaaa, to jeszcze nie koniec mojej opowieści... chyba, że macie już dosyć
C.D.N.
Dzień 4.
Jeszcze w poniedziałek zanim wyruszyłam do Doliny Kościeliskiej w ciągu minuty podjęłam decyzję o zakupie wycieczki do Słowackiego Raju, który marzył mi się już jakiś czas. Pomyślałam, że jeśli pogoda znów będzie dupna, to mnie szlag trafi, więc lepiej, żebym gdzieś uciekła. Poza tym przeważnie gdy w Zakopanem pada na Słowacji świeci słońce. Jak pomyślałam tak zrobiłam. Nie muszę dodawać, że całą noc padało... a rano... gór nie było widać.
O godzinie 8:00 wsiadłam do autobusu pewnej fajnej firmy i razem z miłą grupą osób, dwoma bardzo fajnymi przewodnikami wyruszyliśmy do Podlesoka, skąd o 10:15 rozpoczęliśmy wędrówkę Suchą Belą.
Pierwszy lans
Sucha Bela nie była jednak sucha. Przewodnik Michał mówił, że dawno nie było tyle wody i że jesteśmy wybrańcami
Tak, tak, tędy szliśmy
Przejście przez Misove vodopady w wąwozie Sucha Bela
Tędy też trzeba było przejść
W tym miejscu już nikt nie miał suchych nogawek spodni niektórzy nawet mieli wodę po kolana, inni nawet i do pasa
A taki tam lans, choć był zakaz fotografowania
Od teraz będzie sucho
Klastorisko
Tatry...
Pozostałości klasztoru kartuzów z XIII wieku na Klastorisku
Nadszedł czas powrotu do Podlesoka. Część grupy poszła z Szymkiem łatwiejszą i krótszą trasą, a część z Michałem Przełomem Hornadu. Oczywiście byłam w tej drugiej grupie Deptałam przewodnikowi po piętach Zresztą nasza 9-osobowa grupa była nie do zdarcia. Mieliśmy świetny czas. Michał był z nas dumny
I koniec...
Tatry...
Powrót do Zakopanego...
Dzień się jednak nie skończył. Po powrocie do zakopanego okazało się, że całkiem ładnie widać Tatry. Nie mogłam zmarnować ani minuty pięknej słonecznej pogody... więc po szybkim prysznicu pobiegłam na Antałówkę na zachód...
Aaaa, to jeszcze nie koniec mojej opowieści... chyba, że macie już dosyć
C.D.N.
"Kiedy świat się od ciebie odwraca, ty też musisz się od niego odwrócić."
Do Słowackiego Raju jeszcze wrócę, bo jak na raj przystało czułam się jak w raju
A teraz przedostatni odcinek Może uporam się z relacją do końca urlopu
Dzień 5.
Plany, plany, plany... wzięły w łeb, bo pogoda była strasznie kapryśna. Miałam nawet plan wcześniej wrócić do domu, ale tego dnia akurat rano nie padało. Wyjrzałam przez okno - Giewont widać. Wyszłam na przystanek - Tatry nawet widać... chociaż kłębiły się nad nimi czarne chmury. Pomyślałam: "może spacer do Gąsienicowej, a później się zobaczy". Do Kuźnic z Pardałówki musiałam dojść na własnych nogach, bo niestety pierwszy bus przewidziany był dopiero za godzinę. I co? I zaczęło mżyć... ale gdy weszłam na szlak prowadzący przez Boczań wyszło słońce...
Niestety nie cieszyłam się nim długo... zaczęło znowu padać... widoki nie powalały...
Uparłam się jednak, że dojdę do schroniska. O dziwo widoki nie były najgorsze. Co prawda klasyka była "przydymiona", ale co klasyka to klasyka
Schronisko tuż tuż...
...mogłam w końcu zjeść śniadanie. Z nadzieją co jakiś czas wyglądałam przez okno, żeby sprawdzić czy jeszcze pada... padało... ale po ok. 40 minutach wyszło słońce... Podjęłam decyzję o spacerze nad Czarny Staw Gąsienicowy, jednak już po 15 minutach słońce schowało się za chmurami i znowu.... wrrr zaczęło co jakiś czas siąpić...
Siły dodawał mi jednak On
Niestrudzenie szlam dalej, aż w końcu ukazał się moim oczom bardzo znajomy widok...
Usiadłam na kamieniu i pogrążyłam się w swoich myślach... robiąc przy tym zdjęcia...
Ciągnęło mnie tam...
...ale zdawałam sobie sprawę z tego, że dziś nie jest to dobry pomysł. Zaczęłam się zastanawiać co w takim razie dalej? "Wracać? Bez sensu. Może wleźć choć na Karb..."
Wiatr na szczęście przegonił deszcz, więc opuściłam swój kamień i pozwoliłam by niosły mnie nogi, myśli i serce.
Hmmm... Kościelec...? Nie, nie, tam dziś nie idę...
"Iva... jesteś pewna?"
"Ależ oczywiście! W taką pogodę? Pierwszy raz miałam piękne słońce, a na szczycie nie posiedziałam długo, bo zbliżała się burza. Dobrze, że w miarę szybko zeszłam, bo gdyby mnie wtedy deszcz tam spotkał, to chyba bym zleciała... A dziś jest gorzej. Nie będę ryzykować. A wtedy, w październiku, gdy wchodziłam po raz drugi, to było cholernie ślisko po tym śniegu lodowym. Nie, dziś dam sobie spokój."
"Ach, tak?"
"Tak..."
"Skoro tak mówisz..."
"Podejdę tylko troszkę. Zobaczę jak się sytuacja będzie przedstawiać. Jeśli będzie się chmurzyć, zawrócę."
"Przecież nic nie mówię... rób jak chcesz.... ale spójrz, nikt nie wchodzi tylko Ty. Ci, którzy mieli wejść już schodzą, ale Ty oczywiście musiałaś tyle czasu siedzieć na Stawem i zdjęcia robić."
"Myślałam."
"Taaa, zawsze myślisz. Może byś tak raz przestała!"
"Nie potrafię..."
"Rób jak uważasz i daj mi spokój!"
"...."
Miałam nie wchodzić na Kościelec, ale nie potrafiłam się powstrzymać. Coś bardzo silnego mnie tam ciągnęło, może to ten wiatr...? Weszłam, zrobiłam kilka zdjęć i zaraz zaczęłam schodzić.
Urdzik karpacki
Trójwymiarowy widok
Zabierz ten aparat i idź sobie
Wełnianka
W drodze powrotnej nie wstępowałam już do schroniska. Wolałam nacieszyć oczy widokami Tak wiem, może nie były wymarzone, ale mój urlop w Tatrach powoli dobiegał końca, więc postanowiłam ostatnie chwile wykorzystać maksymalnie
Standardowo - powrót przez Dolinę Jaworzynki
Dzień skończył się pięknie... Zaczęło lać, gdy tylko dotarłam na kwaterę.
C.D.N.
A teraz przedostatni odcinek Może uporam się z relacją do końca urlopu
Dzień 5.
Plany, plany, plany... wzięły w łeb, bo pogoda była strasznie kapryśna. Miałam nawet plan wcześniej wrócić do domu, ale tego dnia akurat rano nie padało. Wyjrzałam przez okno - Giewont widać. Wyszłam na przystanek - Tatry nawet widać... chociaż kłębiły się nad nimi czarne chmury. Pomyślałam: "może spacer do Gąsienicowej, a później się zobaczy". Do Kuźnic z Pardałówki musiałam dojść na własnych nogach, bo niestety pierwszy bus przewidziany był dopiero za godzinę. I co? I zaczęło mżyć... ale gdy weszłam na szlak prowadzący przez Boczań wyszło słońce...
Niestety nie cieszyłam się nim długo... zaczęło znowu padać... widoki nie powalały...
Uparłam się jednak, że dojdę do schroniska. O dziwo widoki nie były najgorsze. Co prawda klasyka była "przydymiona", ale co klasyka to klasyka
Schronisko tuż tuż...
...mogłam w końcu zjeść śniadanie. Z nadzieją co jakiś czas wyglądałam przez okno, żeby sprawdzić czy jeszcze pada... padało... ale po ok. 40 minutach wyszło słońce... Podjęłam decyzję o spacerze nad Czarny Staw Gąsienicowy, jednak już po 15 minutach słońce schowało się za chmurami i znowu.... wrrr zaczęło co jakiś czas siąpić...
Siły dodawał mi jednak On
Niestrudzenie szlam dalej, aż w końcu ukazał się moim oczom bardzo znajomy widok...
Usiadłam na kamieniu i pogrążyłam się w swoich myślach... robiąc przy tym zdjęcia...
Ciągnęło mnie tam...
...ale zdawałam sobie sprawę z tego, że dziś nie jest to dobry pomysł. Zaczęłam się zastanawiać co w takim razie dalej? "Wracać? Bez sensu. Może wleźć choć na Karb..."
Wiatr na szczęście przegonił deszcz, więc opuściłam swój kamień i pozwoliłam by niosły mnie nogi, myśli i serce.
Hmmm... Kościelec...? Nie, nie, tam dziś nie idę...
"Iva... jesteś pewna?"
"Ależ oczywiście! W taką pogodę? Pierwszy raz miałam piękne słońce, a na szczycie nie posiedziałam długo, bo zbliżała się burza. Dobrze, że w miarę szybko zeszłam, bo gdyby mnie wtedy deszcz tam spotkał, to chyba bym zleciała... A dziś jest gorzej. Nie będę ryzykować. A wtedy, w październiku, gdy wchodziłam po raz drugi, to było cholernie ślisko po tym śniegu lodowym. Nie, dziś dam sobie spokój."
"Ach, tak?"
"Tak..."
"Skoro tak mówisz..."
"Podejdę tylko troszkę. Zobaczę jak się sytuacja będzie przedstawiać. Jeśli będzie się chmurzyć, zawrócę."
"Przecież nic nie mówię... rób jak chcesz.... ale spójrz, nikt nie wchodzi tylko Ty. Ci, którzy mieli wejść już schodzą, ale Ty oczywiście musiałaś tyle czasu siedzieć na Stawem i zdjęcia robić."
"Myślałam."
"Taaa, zawsze myślisz. Może byś tak raz przestała!"
"Nie potrafię..."
"Rób jak uważasz i daj mi spokój!"
"...."
Miałam nie wchodzić na Kościelec, ale nie potrafiłam się powstrzymać. Coś bardzo silnego mnie tam ciągnęło, może to ten wiatr...? Weszłam, zrobiłam kilka zdjęć i zaraz zaczęłam schodzić.
Urdzik karpacki
Trójwymiarowy widok
Zabierz ten aparat i idź sobie
Wełnianka
W drodze powrotnej nie wstępowałam już do schroniska. Wolałam nacieszyć oczy widokami Tak wiem, może nie były wymarzone, ale mój urlop w Tatrach powoli dobiegał końca, więc postanowiłam ostatnie chwile wykorzystać maksymalnie
Standardowo - powrót przez Dolinę Jaworzynki
Dzień skończył się pięknie... Zaczęło lać, gdy tylko dotarłam na kwaterę.
C.D.N.
"Kiedy świat się od ciebie odwraca, ty też musisz się od niego odwrócić."
TNT'omek pisze:skoro będziesz po dwa razy wklejać tą samą relację
To po to żebyśmy dokładniej przeczytali.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Vision pisze:Coś masz niebywały pociąg do wody...
Czas na Jaskinię Wodną pod Pisaną.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- Tępy dyszel
- Posty: 2924
- Rejestracja: 2013-07-07, 16:49
- Lokalizacja: Tychy
- Tatrzański urwis
- Posty: 1405
- Rejestracja: 2013-07-07, 12:17
- Lokalizacja: Małopolska
Twardym trza być nie miętkim Dyszelku . Akurat spotkałem się z Ivą tego feralnego deszczowego dnia w dolinie Kościeliska i widziałem w jej oczach olbrzymią determinację i wolę walki , zrozumiałem wtedy że nic nie stanie jej na przeszkodzie i musi dopiąć swego , jak widać później nie pomyliłem się za hart ducha i nieustępliwość .Tępy dyszel pisze:Ja bym nie dał rady.....
chyba nie za bardzo, skoro będziesz po dwa razy wklejać tą samą relację
yyyyy jak to 2 razy? Ale już wiem, że się nie wyrobię, bo w czwartek wracam do pracy, dziś już nie mam siły na wybór zdjęć, a jutro pewnie tez nie będę miała czasu...
Hmmm... jeśli relacja była rzeczywiście 2 razy, to wszystko dlatego że coś się muliło i 2 razy kliknęłam wyślij...
Vision pisze:Coś masz niebywały pociąg do wody... że po Słowackim Raju, jeszcze Ci było mało. No ale brawa za wytrwałość i że Ci się jednak udało wejść na ten Kościelec.
Gór zawsze mi mało Na ten Kościelec to ja weszłam tak właściwie trochę przez przypadek
Dobromił pisze:Czas na Jaskinię Wodną pod Pisaną.
Co to to nie. Ja to sobie mogę tylko stopy pomoczyć
Tępy dyszel pisze:Iva - twarda z Ciebie dziołcha. Tyle wycieczek dzień po dniu, bez względu na pogodę.
To chyba dlatego, że w Tatry mam 400 km, autobusem jadę ok. 8 godzin... Poza tym mam problem z usiedzeniem w miejscu
Tatrzański urwis pisze:Akurat spotkałem się z Ivą tego feralnego deszczowego dnia w dolinie Kościeliska i widziałem w jej oczach olbrzymią determinację i wolę walki , zrozumiałem wtedy że nic nie stanie jej na przeszkodzie i musi dopiąć swego
Potwierdzam
Vision pisze:A może morze...?
Może kiedyś W przyszłym roku urlop będzie w Bieszczadach
"Kiedy świat się od ciebie odwraca, ty też musisz się od niego odwrócić."
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 84 gości