Zwiedzanie zabytków morawskich i dolnoaustriackich to jedno, natomiast był też czas na wędrówkę i to niemal górską
Niemal, gdyż Park Narodowy Podyjí / Thayatal to nie góry, ale dolina wspominanej już wielokrotnie rzeki, choć niektóre przewyższenia i podejścia są bardzo górskie
Czeska część parku została założona w 1991 roku na terenach, które przez kilkadziesiąt lat były dla turystów niedostępne z powodu granicy z wrogim obozem kapitalistycznym, zatem przyroda nie była tam niepokojona. Ochrona przyrody ma jednak znacznie dłuższą historię - już na początku XX wieku hrabiowie Stadniccy, właściciele zamku Frain (Vranov) i większości okolicznych ziem, dbali o środowisko. Potem w 1978 roku powstał obszar chronionego krajobrazu, a w końcu sam PN.
Na szlak wchodzimy w Znojmie, tuż obok zapory sztucznego zbiornika. Przez dłuższy czas ścieżka biegnie wzdłuż tego zbiornika, raz wyżej, a raz przy samej wodzie.
Widoki są raczej ograniczone przez drzewa, jedynie przy kilku zatoczkach jest jaśniej.
Następnie szlak skręca wgłąb lasu, po czym zaczyna się wspinać pod górę, momentami ostro. Dochodzimy do krawędzi skał, gdzie znajdują się dwa punkty widokowe.
Jeden z tych punktów to tzw. Sealsfieldův kámen (Sealsfields Stein). Nazwano go dla uczczenia Charlesa Sealsfielda, austriacko-amerykańskiego pisarza i dziennikarza, który jako Karl Anton Post urodził się w niedalekim Poppitz (dzisiaj Popice) i lubił stąd spoglądać na okolicę.
Za komuny był projekt, aby w tym miejscu wznieść kolejną, wysoką na 60 metrów zaporę, która spiętrzyła by rzekę na długim odcinku. Na szczęście do tego nie doszło.
Szlak ponownie wchodzi w las i, znów ostro, wraca do poziomu rzeki.
Po drodze mija się tzw. skalne morze oraz pamiątki związane z działalnością człowieka - tzw. Devět mlýnů (Neunmühlen). W przeszłości nad Dyją działało kilka takich obiektów, ale po 1945 roku i wypędzeniu Niemców, i jeszcze dodatkowemu zamknięciu regionów przygranicznych, wszystkie zniknęły z powierzchni ziemi. Jedynymi pozostałościami są jazy na rzece i resztki budynków oraz kanałów.
Tak wyglądał młyn (wraz z papiernią) przed II wojną światową.
Kilkaset metrów dalej, przy rozwidleniu szlaków, są resztki kolejnego.
W tym miejscu można przekroczyć rzekę po huśtającym się mostku.
Po drugiej stronie, na wzgórzu, znajduje się winnica Šobes (Schobes), jedna z bardziej znanych w kraju. Wina z niej gościły niegdyś na cesarskich i wiedeńskich stołach.
Przy winnicy działa też niewielki sklepik, gdzie można skosztować miejscowego trunku albo od razu kupić całą flaszkę. Ceny - różne...
Nad winnicą jest następny punkt widokowy, z którego można dojrzeć inny mostek na Dyji.
Wracamy do ruin młynów i opuszczamy najbliższą okolicę rzeki - czas powoli myśleć o powrocie na kemping. Wychodząc z lasu gdzie okiem spojrzeć - wino
...i białe kapliczki.
W Hnanicach (Gnadlersdorf), przez które przejeżdżało się dzień wcześniej, miał być obiad, ale knajpa okazuje się mieć przerwę, więc z jedzenia nici Pozostaje iść dalej z pustym żoładkiem - na szczęście przy szlakach są całe aleje drzew czereśniowych, przy których można napełnić brzuchy
Kolejnego dnia czas na krótką wizytę w austriackiej części PN - Nationalpark Thayatal jest młodszy, bo założono go w 2000 roku i jest najmniejszy w Austrii.
Dojeżdżamy do niewielkiego miasteczka Hardegg - znajduje się tutaj graniczny most nad Dyją, wybudowany w 1874 roku.
W okresie zimnej wojny most był nieczynny, pościągano nawet deski aby nikomu nie przyszło do głowy przez niego przechodzić.
Dopiero w 1989 ponownie zapełnił się ludźmi, początkowo dość spontanicznie
Dzisiaj spokojnie można przejść na czeską stronę, gdzie stoi dawny budynek pograniczników. Obecnie pusty, czeka na remont i nową funkcję budynku PN.
...a kawałek dalej pochowane dwa schrony z lat 30. XX wieku.
Najciekawszy jest jednak punkt widokowy, położony na skale kilkaset metrów nad rzeką - to Hardeggska vyhlídka (Hardegger Warte).
To wierna kopia oryginalnej wiaty, wybudowanej przez Klub Austriackich Turystów w 1885 roku, a zniszczonej w czasie komuny. Jest z niej ładny widok na austriacką stronę - Hardegg wraz z górującym nad nim zamkiem.
Stosunkowo najsłabiej widoczna jest sama rzeka...
W Hardeggu, który stopniowo się wyludnia (jak wszędzie - młodzi uciekają w miejsca, gdzie łatwiej z pracą), jest kilka Gasthausów, restauracja i kilka innych zabytków, m.in. najstarsza w Dolnej Austrii rotunda z XII wieku.
Zamek, nadal częściowo zamieszkały i należący do rodziny grafów Pilati von Thassul zu Daxberg, mieści muzeum poświęcone cesarzowi Meksyku Maksymilianowi, ale dziś z niewiadomych przyczyn było zamknięte.
Ostatnim akcentem parkowo-narodowym miały być ruiny zamku Kaya, położone kilka kilometrów dalej. Niestety po raz wtóry, też były już zamknięte.
Pozostało mi zrobienie krótkiej pętelki wokół murów, w lesie z nieco tajemniczą atmosferą.
Ogólnie teren ciekawy i, poza kilkoma punktami, nieoblegany. Do tego sporo szlaków i ścieżek rowerowych, jest więc po czym chodzić
Całość zdjęć:
https://picasaweb.google.com/1103445063 ... iThayatal#
Park Narodowy Podyjí / Thayatal
Park Narodowy Podyjí / Thayatal
Ostatnio zmieniony 2014-07-07, 16:45 przez Pudelek, łącznie zmieniany 1 raz.
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
ceper pisze:to taki drugi Wołoszański
Wołoszański w życiu nie miał takiego ...wąsa
Relacji komplementował nie będę , bo nie lubię być monotematyczny
Jak Pudel spadnie poniżej poziomu ,to nie omieszkam tego napisać
Ostatnio zmieniony 2014-07-08, 11:24 przez TNT'omek, łącznie zmieniany 1 raz.
in omnia paratus...
Basia Z. pisze:Dobromił pisze:Pudelek pisze:cóż to za dziwne podejrzenia?
Nie jesteś aby konkurencją dla Lecha R ?
Lech nigdy nie pisał ciekawie o tym co zwiedzał.
Ciekawie opowiadać a nie nudzić to też trzeba umieć.
Wiem Basiu Uważam Lecha za osobę równie nudną i odpychającą jak np viking.
Chciałem tylko lekko zamącić
P.s. Co do opowieści Pudelka to kilka już sobie wydrukowałem.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości