Z lichem przez południowe Podlasie
Pod Wiejską Świetlicą w Mętnej spało mi się bardzo dobrze, nawet nie rozkładałem z Grzesiem namiotu, tylko bęc pod wiatę. Rano przyjechali jacyś faceci z roślinkami i byli zdziwieni, że wygodnie mi na kostce.
- Po bimbrze to wszędzie wygodnie - odparłem . W jednej z wiosek zakupiliśmy miejscowy napitek, ale obiektywnie pisząc był paskudny. Tzn. po każdym kolejnym łyku mniej paskudny, ale zawsze rano bolała mnie później głowa. No ale płacąc 30 zł za trzy flaszki Wersalu się nie spodziewać
Ledwo wyszliśmy ze wsi, a Iza złapała stopa - pana od motyli i pana od chrząszczy, obaj niemiejscowi - może dlatego się zatrzymali. Zaraz potem lekką przemocą (blokując szosę) zatrzymaliśmy drugie auto i tak cała ekipa szybko znalazła się w Mielniku.
Mielnik (Мельник) to najbardziej znacząca miejscowość na naszej trasie. Dawne sławne miasto królewskie na obrzeżach Wielkiego Księstwa Litewskiego zasłynęło z dwóch wydarzeń w historii - oba miały miejsce w 1501 roku. Najpierw podpisano tutaj akt Unii mielnickiej, kolejny w dziejach Polski i Litwy, zacieśniający więzy. Potem tzw. przywilej mielnicki, który de facto wprowadzał w Rzeczpospolitej senacko-oligarchiczną republikę - rządzić miała arystokracja poprzez Senat, a król był jedynie "pierwszym z równych", przewodniczącym Senatu i niewiele więcej. Oba ustroje nie weszły w życie - przeciwko Unii wystąpili Litwini i sami Jagiellonowie, przeciwko przywilejowi średnia szlachta pozbawiona wpływu na rządy.
Czasy świetności Mielnika skończyły się w XVII wieku - miasto doszczętnie spalili Szwedzi i Węgrzy. Ośrodek już się nie podniósł, w czasach zaborów zapanowała kompletna stagnacja, a w 1939 roku Rosjanie wysiedlili wszystkich mieszkańców i rozebrali niemal wszystkie drewniane budynki, mieszkańców z kolei wysiedlono, gdyż na Bugu biegła granica - po drugiej stronie była już III Rzesza. Po wkroczeniu Niemców Mielniczanie powrócili, ale dzisiaj to dość senna wioska ze śladami dawnej świetnej przeszłości.
Szybko znajdujemy bardzo sympatyczny lokal - Restaurację Wczasową. Można tam i smacznie zjeść i napić się, jest też weranda. W sam raz dla nas
Po posileniu się idziemy na wieś obejrzeć co zostało z dawnych czasów. Najwyższy punkt osady to Góra Zamkowa, na której kiedyś stał zamek, w którym podpisano Unię i przywilej. Dziś jest zarośnięta i stoi kilka cegieł - pozostałość po kaplicy św. Aleksandra Newskiego, postawionej przez władze carskie w 1863 (w podziękowaniu za stłumienie powstania styczniegowego) lub 1865 roku (w podzięce za ocalenie cara z zamachu). Przy tej kupie gruzu pamiątkowe zdjęcie.
Z góry ładny widok na Bug i tereny położone po obu stronach rzeki.
Właściwe zabytki są wokół Góry - najbardziej widokowa jest ruina katolickiego kościoła gotyckiego, wybudowanego w XV wieku ponoć przez księcia Witolda. Kościół, w czasach carskich będący cerkwią, spłonął w czasie niemiecko-rosyjskich walk w 1915 roku. Planowano go odbudować, ale w końcu stanął inny, nowy, a ten pozostawiono w takim stanie w jakim jest.
Obok kościoła plebania z XVIII wieku - bardzo skromna, patrząc na dzisiejsze pałace farorzy.
Z drugiej strony Góry dwie cerkwie - murowana z 1825 roku - wpierw unicka, dziś prawosławna...
...oraz drewniana, cmentarna z 1777 roku.
Współczesne nagrobki oraz ogłoszenia w cyrylicy świadczą, że społeczność Białorusinów (choć niektórzy uznają ich za Ukraińców, a dialekty podlaskie za ukraińskie) nadal jest tutaj żywa.
W Mielniku jest jeszcze zniszczony kirkut, synagoga tak przebudowana, że niczym nie różni się od zwykłego domu oraz kopalnia kredy, do której nie chciało mi jednak iść.
Wracamy do Wczasowej, gdzie następuje konflikt interesów - Iza chciałaby napierdzielać, bo dziś nic nie przeszliśmy (co nie było prawdą, bo do złapania stopa, dojścia do knajpy i do zabytków zrobiliśmy z dobre 1,5 kilometra ), my natomiast wziąć kolejny kufel. Większość wybrała rozsądek, a niezdecydowaną Bubę przekupiono kielonkiem wiśniówki
Niestety, Iza w ramach zemsty poszła do sklepu i wykupiła mój ostatni chłodnik
Kiedy w końcu wyruszyliśmy i zahaczyliśmy jeszcze o market, było już miłe popołudnie. Przez Mielnik-Przedmieście dotarliśmy do promu na Bugu, bo w tej okolicy mostów brak.
Najwyższy już był czas na poszukiwanie miejsca na nocleg - obok promu była wiata, ale za mała, podobnie jak na mielnickiej stronie. Poszliśmy więc kawałek dalej, pogawędziliśmy z wędkarzami i znaleźliśmy fajne miejsce, tuż przy rzece, z widokiem na podmokłą wyspę na samym Bugu.
Można było nawet popływać, bo prąd był słaby i nie znosiło
Oczywiście kto się nie kąpał, zgadnijcie, na kto?
A potem jak co wieczór - zapłonęło ognisko i boczek... dojechał nawet kolega od Buby z Białej Podlaskiej, choć początkowo zjawił się pod innym promem
I tak półmetek podlaskiej wędrówki za nami. Zdjęcia:
https://picasaweb.google.com/1103445063 ... oMielnika#
CDN....
- Po bimbrze to wszędzie wygodnie - odparłem . W jednej z wiosek zakupiliśmy miejscowy napitek, ale obiektywnie pisząc był paskudny. Tzn. po każdym kolejnym łyku mniej paskudny, ale zawsze rano bolała mnie później głowa. No ale płacąc 30 zł za trzy flaszki Wersalu się nie spodziewać
Ledwo wyszliśmy ze wsi, a Iza złapała stopa - pana od motyli i pana od chrząszczy, obaj niemiejscowi - może dlatego się zatrzymali. Zaraz potem lekką przemocą (blokując szosę) zatrzymaliśmy drugie auto i tak cała ekipa szybko znalazła się w Mielniku.
Mielnik (Мельник) to najbardziej znacząca miejscowość na naszej trasie. Dawne sławne miasto królewskie na obrzeżach Wielkiego Księstwa Litewskiego zasłynęło z dwóch wydarzeń w historii - oba miały miejsce w 1501 roku. Najpierw podpisano tutaj akt Unii mielnickiej, kolejny w dziejach Polski i Litwy, zacieśniający więzy. Potem tzw. przywilej mielnicki, który de facto wprowadzał w Rzeczpospolitej senacko-oligarchiczną republikę - rządzić miała arystokracja poprzez Senat, a król był jedynie "pierwszym z równych", przewodniczącym Senatu i niewiele więcej. Oba ustroje nie weszły w życie - przeciwko Unii wystąpili Litwini i sami Jagiellonowie, przeciwko przywilejowi średnia szlachta pozbawiona wpływu na rządy.
Czasy świetności Mielnika skończyły się w XVII wieku - miasto doszczętnie spalili Szwedzi i Węgrzy. Ośrodek już się nie podniósł, w czasach zaborów zapanowała kompletna stagnacja, a w 1939 roku Rosjanie wysiedlili wszystkich mieszkańców i rozebrali niemal wszystkie drewniane budynki, mieszkańców z kolei wysiedlono, gdyż na Bugu biegła granica - po drugiej stronie była już III Rzesza. Po wkroczeniu Niemców Mielniczanie powrócili, ale dzisiaj to dość senna wioska ze śladami dawnej świetnej przeszłości.
Szybko znajdujemy bardzo sympatyczny lokal - Restaurację Wczasową. Można tam i smacznie zjeść i napić się, jest też weranda. W sam raz dla nas
Po posileniu się idziemy na wieś obejrzeć co zostało z dawnych czasów. Najwyższy punkt osady to Góra Zamkowa, na której kiedyś stał zamek, w którym podpisano Unię i przywilej. Dziś jest zarośnięta i stoi kilka cegieł - pozostałość po kaplicy św. Aleksandra Newskiego, postawionej przez władze carskie w 1863 (w podziękowaniu za stłumienie powstania styczniegowego) lub 1865 roku (w podzięce za ocalenie cara z zamachu). Przy tej kupie gruzu pamiątkowe zdjęcie.
Z góry ładny widok na Bug i tereny położone po obu stronach rzeki.
Właściwe zabytki są wokół Góry - najbardziej widokowa jest ruina katolickiego kościoła gotyckiego, wybudowanego w XV wieku ponoć przez księcia Witolda. Kościół, w czasach carskich będący cerkwią, spłonął w czasie niemiecko-rosyjskich walk w 1915 roku. Planowano go odbudować, ale w końcu stanął inny, nowy, a ten pozostawiono w takim stanie w jakim jest.
Obok kościoła plebania z XVIII wieku - bardzo skromna, patrząc na dzisiejsze pałace farorzy.
Z drugiej strony Góry dwie cerkwie - murowana z 1825 roku - wpierw unicka, dziś prawosławna...
...oraz drewniana, cmentarna z 1777 roku.
Współczesne nagrobki oraz ogłoszenia w cyrylicy świadczą, że społeczność Białorusinów (choć niektórzy uznają ich za Ukraińców, a dialekty podlaskie za ukraińskie) nadal jest tutaj żywa.
W Mielniku jest jeszcze zniszczony kirkut, synagoga tak przebudowana, że niczym nie różni się od zwykłego domu oraz kopalnia kredy, do której nie chciało mi jednak iść.
Wracamy do Wczasowej, gdzie następuje konflikt interesów - Iza chciałaby napierdzielać, bo dziś nic nie przeszliśmy (co nie było prawdą, bo do złapania stopa, dojścia do knajpy i do zabytków zrobiliśmy z dobre 1,5 kilometra ), my natomiast wziąć kolejny kufel. Większość wybrała rozsądek, a niezdecydowaną Bubę przekupiono kielonkiem wiśniówki
Niestety, Iza w ramach zemsty poszła do sklepu i wykupiła mój ostatni chłodnik
Kiedy w końcu wyruszyliśmy i zahaczyliśmy jeszcze o market, było już miłe popołudnie. Przez Mielnik-Przedmieście dotarliśmy do promu na Bugu, bo w tej okolicy mostów brak.
Najwyższy już był czas na poszukiwanie miejsca na nocleg - obok promu była wiata, ale za mała, podobnie jak na mielnickiej stronie. Poszliśmy więc kawałek dalej, pogawędziliśmy z wędkarzami i znaleźliśmy fajne miejsce, tuż przy rzece, z widokiem na podmokłą wyspę na samym Bugu.
Można było nawet popływać, bo prąd był słaby i nie znosiło
Oczywiście kto się nie kąpał, zgadnijcie, na kto?
A potem jak co wieczór - zapłonęło ognisko i boczek... dojechał nawet kolega od Buby z Białej Podlaskiej, choć początkowo zjawił się pod innym promem
I tak półmetek podlaskiej wędrówki za nami. Zdjęcia:
https://picasaweb.google.com/1103445063 ... oMielnika#
CDN....
Ostatnio zmieniony 2014-06-04, 14:57 przez Pudelek, łącznie zmieniany 2 razy.
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Woda byla tak lodowata ze toperz jak wskoczyl na chwile to mial taka mine
i zaraz wybiegl na brzeg, ubral sweter i napil sie wodki. I mowil jeszcze chwile pozniej ze go telepie.
Ja sie bardzo lubie kapac ale dla ochlody w upalny dzien. A takie warunki niestety tylko na pierwszym Podlasiu panowaly
ale do wody weszlam dwa razy ( coby nie bylo ze mam calkowity "rzekowstret")
Wisniowka to by mnie nikt nie przekupil! wisniowka soplica wystepuje wszedzie! A to byla porzeczkowka i sliwkowka- ktorych to nigdy wczesniej nie spotkalam
i zaraz wybiegl na brzeg, ubral sweter i napil sie wodki. I mowil jeszcze chwile pozniej ze go telepie.
Ja sie bardzo lubie kapac ale dla ochlody w upalny dzien. A takie warunki niestety tylko na pierwszym Podlasiu panowaly
ale do wody weszlam dwa razy ( coby nie bylo ze mam calkowity "rzekowstret")
Pudelek pisze:a niezdecydowaną Bubę przekupiono kielonkiem wiśniówki
Wisniowka to by mnie nikt nie przekupil! wisniowka soplica wystepuje wszedzie! A to byla porzeczkowka i sliwkowka- ktorych to nigdy wczesniej nie spotkalam
Ostatnio zmieniony 2014-06-04, 17:52 przez buba, łącznie zmieniany 2 razy.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
- TataOjciec
- Posty: 353
- Rejestracja: 2013-09-17, 14:26
- Lokalizacja: Z Blokowiska
- Malgo Klapković
- Posty: 2482
- Rejestracja: 2013-07-06, 22:45
O rety, dopiero teraz przeczytałam relację, już po przejrzeniu zdjęcia na picasie, ale szkoda aparatu Masakra Dlatego właśnie nie lubię podróżować pociągiem, już wolę się kisić w autobusie.
Tymczasem czekam na ciąg dalszy Z buta bym chyba nie dała rady tego przejść i tak jak Basia Z. wolałabym śmignąć to na rowerze.
Tymczasem czekam na ciąg dalszy Z buta bym chyba nie dała rady tego przejść i tak jak Basia Z. wolałabym śmignąć to na rowerze.
- Malgo Klapković
- Posty: 2482
- Rejestracja: 2013-07-06, 22:45
TNT'omek pisze:Po płaskim byś rady nie dała, a po Żywieckim śmigasz jak złoto ?? Coś czarujesz
Może jednak dałabym radę Ale na rowerze chyba przyjemniej, chociaż nie wiem jak po piasku Kiedyś (dobre kilka lat temu), ufając gpsowi w telefonie, wybraliśmy się na wycieczkę rowerową i drogę pokazało przez las, skończyło się na cioraniu roweru po piasku wśród komarów i badyli, a na koniec okazało się, że równolegle biegł nowiutki asfalt Telefon wybrał tę trasę, bo krótsza, ale żeśmy się umęczyli okrutnie hehe
Malgo Klapković pisze:Dlatego właśnie nie lubię podróżować pociągiem, już wolę się kisić w autobusie.
okraść człowieka mogą wszędzie, więc to nie jest wina pociągów. A sam pociąg ma niewątpliwie wiele zalet, których nie posiada autobus...
Malgo Klapković pisze:Z buta bym chyba nie dała rady tego przejść
jak sobie policzyłem, to przez cały tydzień przeszliśmy pieszo ledwie 75 kilometrów, więc wobec niektórych górskich wyczynów to mały pikuś
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Malgo Klapković pisze:Z buta bym chyba nie dała rady tego przejść i tak jak Basia Z. wolałabym śmignąć to na rowerze.
Slowo "smignac" jest chyba totalnym zaprzeczeniem calej idei tych wyjazdow
Pudelek pisze:jak sobie policzyłem, to przez cały tydzień przeszliśmy pieszo ledwie 75 kilometrów
Ponad 10 km dziennie? jak to sie moglo stac???
Ostatnio zmieniony 2014-06-05, 16:12 przez buba, łącznie zmieniany 1 raz.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
buba pisze:Ponad 10 km dziennie? jak to sie moglo stac???
no widzisz ja w sumie z Eco przeszedłem trochę więcej, bo byliśmy już w sobotę, tak więc możecie sobie odjąć z 15-20 kilometrów - bo jeszcze Janów Ale ciekawie wyszło tempo marszu - idąc z Eco miałem około 4 km/h, idąc z Wami w okolicach 2-2,5 km/h
Basia Z. pisze:Ja jeszcze poproszę, już na koniec, mapkę trasy.
na koniec coś wykombinuję
Ostatnio zmieniony 2014-06-05, 17:20 przez Pudelek, łącznie zmieniany 1 raz.
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 49 gości