Ciekawe i nietypowe miejsca noclegowe (w gorach i nie tylko)
Ciekawe i nietypowe miejsca noclegowe (w gorach i nie tylko)
Na paru innych forach temat cieszyl sie zainteresowaniem wiec pomyslalam ze wrzuce i tu
Mam nadzieje ze forumowicze zechca podzielic sie swoimi zdjeciami czy wspomnieniami z noclegow w miejscach nietypowych, nieprzewidzianych, spontanicznych i na dlugo zapadajacych w pamiec (niekoniecznie tylko w gorach)
Na poczatek cos ode mnie:
Najbardziej nietypowy nocleg to chyba ten na dworcu w Sanoku. (z Sanoka nie dalo sie wydostac pociagiem miedzy godzina 18 a 4 rano (zarowno na Ukraine jak i w kierunku Rzeszowa), dlatego spedzilismy na tym dworcu kilka nocy, chyba gdzies z 6-7 razy tam spalismy. Zwykle spalismy po prostu na ławkach ale raz bylo zimno wiec rozbilismy namiot.
Nikt sie w nocy nie krecil kolo namiotu, ale musiala nas przyuwazyc z wiaduktu jakas skretyniala babka bo zadzwonila na policje i nas odwiedzili o 3 rano.. na szczescie byli bardzo sympatyczni, ale zawsze czlowiek jest zly jak go ktos zbudzi w nocy
Kilka ciekawych noclegow mielismy tez podczas wyjazdu na Podlasie w 2004 roku, tam praktycznie kazdy nocleg przynosil jakies ciekawe wrazenia:
- chcielismy zanocowac gdzies w Bialowiezy, ale cala miejscowsc nam sie niezbyt udala, wiec postanowilismy isc na obrzeza, tam gdzie na mapie sa znaczone łąki.. ale jak doszlismy do tych łąk okazalo sie ze sa to bagna! a wlasnie szla burza wiec mielismy motywacje znalezc nocleg w miare szybko.. jedynym niezabagnionym miejscem byl taki dziwny wał.. wiec postawilismy tam namioty.. ledwo co sie schowalismy to rozszalala sie burza.. w pewnym momencie kolega stwierdzil ze cos go uwiera w plecy, cos bardzo twarde i dlugie przez caly namiot, zajrzelismy do przedsionka, rozkopalismy trawe i dziwny przedmiot okazal sie szyna kolejowa! a nasz wał to byl po porstu stary nasyp. Dziwnie sie spi podczas burzy ze swiadomoscia metalowej szyny pod plecami
-nastepny nocleg rozbilismy juz po ciemku w lesie pod Mikłaszewem, w nocy obudzil nas gwizd pociagu i swiatla lokomotywy doslownie 10m przed naszym namiotem, doslownie nie wiedzielimsy co sie stalo, przeciez tym razem nie rozbilismy sie na torach! ale w ostatniej prawie chwili pociag skrecil, jak sie okazalo jakies 5-10m od nas byl zakret torow kolejowych, cala noc nam jezdzily pociagi z gazem z bialorusi
- jeden nocleg tez byl w jakiejs osadzie na skraju Puszczy Bialowieskiej, postawilismy namiot przy domu, gospodarze pozwolili nam korzystac z lazienki, kuchni, lodowki, ogrodu, a sami wsiedli w auto i pojechali do Bialegostoku, zosatwili nam caly otwarty dom..
-fajny byl rowniez nocleg w Cisowce na bagnach, jest taka stacyjka wsrod bagien, idzie sie do niej przez groble na jeziorze Siemianowka a dalej jest juz tylko Bialorus namiot stawialismy tam gdzie na mapie praktycznie bylo znaczone juz jezioro, ale udalo nam sie znalezc jakies 2na 2m suchego gruntu.. noc byla niesamowita, opary znad bagien, skrzeczace ptaki, dziwne swiatla na bagnach, wielki czerwony ksiezyc i oczywiscie nocne pociagi z gazem.. co dziwne, niektore na zgaszonych swiatlach..
- w Świsłoczanach miejscowi nam mowili zeby nie rozbijac sie na gorce bo tam bylo grodzisko.. nie posluchalismy ich bo stamtad byl takie ladny widok.. cala noc cos nam lazilo wokol, dzwiek lamanych grubych galezi (nie wiem czlowiek byl mogl tyle halasu zrobic), szeleszczenie lisci i sapanie.. jak wychodzilismy z namiotu aby sie rozejrzec dzwieki cichly..jakby to cos stalo i sie nam przygladalo, po czym znow obchodzilo nas dookola trzaskajac galeziami, wdychalo i znow przystawalo..
Połonina Borżawa- miejsce namiotowe z sala telewizyjna
Wybrzeze Morza Azowskiego, tzw. 'Generalskie plaze" miedzy wioska Kurotnoje i Zolotoje, 30km dzikich plaz, tereny bez wsi czy jakiegokolwiek innego zagospodarowania z racji ze jeszcze niedawno stanowily obszar zamkniety ze wzgledu na poligon
W nocy zaczelam sie bac sie zrobi sie przyplyw i nas podmyje... Aha! i byl to poki co jedyny raz kiedy rozbiajalismy namiot nie na trawie, piasku, ziemi- tylko w mniej lub bardziej pokruszonych muszelkach!
Jako ze śledzie w muszelkach trzymaja slabo a wiatr byl dosc silny trzeba bylo namiot "ufortyfikowac"
Kinburnska Kosa-sam koniuszek, chersonska oblast, Ukraina
barakobar polaczony z barowa wiata. Odleglosc namiot- dystrybutor z piwem ok. 1m
Eliminuje sie rowniez sytuacje ze ktos po wyczerpujacej imprezie w barze nie moze odnalezc drogi do namiotu
Mam nadzieje ze forumowicze zechca podzielic sie swoimi zdjeciami czy wspomnieniami z noclegow w miejscach nietypowych, nieprzewidzianych, spontanicznych i na dlugo zapadajacych w pamiec (niekoniecznie tylko w gorach)
Na poczatek cos ode mnie:
Najbardziej nietypowy nocleg to chyba ten na dworcu w Sanoku. (z Sanoka nie dalo sie wydostac pociagiem miedzy godzina 18 a 4 rano (zarowno na Ukraine jak i w kierunku Rzeszowa), dlatego spedzilismy na tym dworcu kilka nocy, chyba gdzies z 6-7 razy tam spalismy. Zwykle spalismy po prostu na ławkach ale raz bylo zimno wiec rozbilismy namiot.
Nikt sie w nocy nie krecil kolo namiotu, ale musiala nas przyuwazyc z wiaduktu jakas skretyniala babka bo zadzwonila na policje i nas odwiedzili o 3 rano.. na szczescie byli bardzo sympatyczni, ale zawsze czlowiek jest zly jak go ktos zbudzi w nocy
Kilka ciekawych noclegow mielismy tez podczas wyjazdu na Podlasie w 2004 roku, tam praktycznie kazdy nocleg przynosil jakies ciekawe wrazenia:
- chcielismy zanocowac gdzies w Bialowiezy, ale cala miejscowsc nam sie niezbyt udala, wiec postanowilismy isc na obrzeza, tam gdzie na mapie sa znaczone łąki.. ale jak doszlismy do tych łąk okazalo sie ze sa to bagna! a wlasnie szla burza wiec mielismy motywacje znalezc nocleg w miare szybko.. jedynym niezabagnionym miejscem byl taki dziwny wał.. wiec postawilismy tam namioty.. ledwo co sie schowalismy to rozszalala sie burza.. w pewnym momencie kolega stwierdzil ze cos go uwiera w plecy, cos bardzo twarde i dlugie przez caly namiot, zajrzelismy do przedsionka, rozkopalismy trawe i dziwny przedmiot okazal sie szyna kolejowa! a nasz wał to byl po porstu stary nasyp. Dziwnie sie spi podczas burzy ze swiadomoscia metalowej szyny pod plecami
-nastepny nocleg rozbilismy juz po ciemku w lesie pod Mikłaszewem, w nocy obudzil nas gwizd pociagu i swiatla lokomotywy doslownie 10m przed naszym namiotem, doslownie nie wiedzielimsy co sie stalo, przeciez tym razem nie rozbilismy sie na torach! ale w ostatniej prawie chwili pociag skrecil, jak sie okazalo jakies 5-10m od nas byl zakret torow kolejowych, cala noc nam jezdzily pociagi z gazem z bialorusi
- jeden nocleg tez byl w jakiejs osadzie na skraju Puszczy Bialowieskiej, postawilismy namiot przy domu, gospodarze pozwolili nam korzystac z lazienki, kuchni, lodowki, ogrodu, a sami wsiedli w auto i pojechali do Bialegostoku, zosatwili nam caly otwarty dom..
-fajny byl rowniez nocleg w Cisowce na bagnach, jest taka stacyjka wsrod bagien, idzie sie do niej przez groble na jeziorze Siemianowka a dalej jest juz tylko Bialorus namiot stawialismy tam gdzie na mapie praktycznie bylo znaczone juz jezioro, ale udalo nam sie znalezc jakies 2na 2m suchego gruntu.. noc byla niesamowita, opary znad bagien, skrzeczace ptaki, dziwne swiatla na bagnach, wielki czerwony ksiezyc i oczywiscie nocne pociagi z gazem.. co dziwne, niektore na zgaszonych swiatlach..
- w Świsłoczanach miejscowi nam mowili zeby nie rozbijac sie na gorce bo tam bylo grodzisko.. nie posluchalismy ich bo stamtad byl takie ladny widok.. cala noc cos nam lazilo wokol, dzwiek lamanych grubych galezi (nie wiem czlowiek byl mogl tyle halasu zrobic), szeleszczenie lisci i sapanie.. jak wychodzilismy z namiotu aby sie rozejrzec dzwieki cichly..jakby to cos stalo i sie nam przygladalo, po czym znow obchodzilo nas dookola trzaskajac galeziami, wdychalo i znow przystawalo..
Połonina Borżawa- miejsce namiotowe z sala telewizyjna
Wybrzeze Morza Azowskiego, tzw. 'Generalskie plaze" miedzy wioska Kurotnoje i Zolotoje, 30km dzikich plaz, tereny bez wsi czy jakiegokolwiek innego zagospodarowania z racji ze jeszcze niedawno stanowily obszar zamkniety ze wzgledu na poligon
W nocy zaczelam sie bac sie zrobi sie przyplyw i nas podmyje... Aha! i byl to poki co jedyny raz kiedy rozbiajalismy namiot nie na trawie, piasku, ziemi- tylko w mniej lub bardziej pokruszonych muszelkach!
Jako ze śledzie w muszelkach trzymaja slabo a wiatr byl dosc silny trzeba bylo namiot "ufortyfikowac"
Kinburnska Kosa-sam koniuszek, chersonska oblast, Ukraina
barakobar polaczony z barowa wiata. Odleglosc namiot- dystrybutor z piwem ok. 1m
Eliminuje sie rowniez sytuacje ze ktos po wyczerpujacej imprezie w barze nie moze odnalezc drogi do namiotu
Ostatnio zmieniony 2014-04-03, 12:59 przez buba, łącznie zmieniany 2 razy.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Na ten temat mogłabym napisać całe tomy, ale niestety w większości nie mam zdjęć.
Spania w paśnikach to już nawet nie liczę.
W barze też kiedyś spałam, na Słowacji w czasie przejścia w majowy weekend 2006 całego grzbietu Gór Strażowskich. Kiedy już rozbiliśmy się przyjechali terenowym samochodem właściciele baru. Myśleliśmy, ze nam się każą wynieść, a okazało się, ze jeden z nich miał urodziny i z tej okazji postawił naszej grupie beczkę piwa (było nas 11 osób w tym jedno dziecko).
Dobrze że to było piwo "10", bo ładnie byśmy wyglądali nazajutrz rano.
Tu jemy pulpę:
Mi się nawet nie chciało rozbijać namiotu:
Spania w paśnikach to już nawet nie liczę.
W barze też kiedyś spałam, na Słowacji w czasie przejścia w majowy weekend 2006 całego grzbietu Gór Strażowskich. Kiedy już rozbiliśmy się przyjechali terenowym samochodem właściciele baru. Myśleliśmy, ze nam się każą wynieść, a okazało się, ze jeden z nich miał urodziny i z tej okazji postawił naszej grupie beczkę piwa (było nas 11 osób w tym jedno dziecko).
Dobrze że to było piwo "10", bo ładnie byśmy wyglądali nazajutrz rano.
Tu jemy pulpę:
Mi się nawet nie chciało rozbijać namiotu:
Na ten temat mogłabym napisać całe tomy, ale niestety w większości nie mam zdjęć.
Zawsze mozesz opisac- poczytac tez milo i mozna sobie bedzie wyobrazic te klimatyczne noclegi!
Basia Z. pisze:Spania w paśnikach to już nawet nie liczę.
Tzn na pieterkach nad pasnikami tam gdzie jest skladowane siano czy w samym korytku i sarny ci podgryzaly nad ranem spiworek??
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Z Klimczoka powoli robi się taki "górski Licheń". Kicz aż odrzuca.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
maurycy pisze:A spał ktoś w tak kolorowym szałasie ? .
Fajny szalas! a w srodku prawie jak u mnie w pokoju!
w gdzie sie spi? w lezaku?
Dobromił pisze:Z Klimczoka powoli robi się taki "górski Licheń". Kicz aż odrzuca.
tez sie dopominaja o wolne datki i wieszaja wraze tablice?
Ostatnio zmieniony 2014-04-05, 09:49 przez buba, łącznie zmieniany 2 razy.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
No to kilka kolejnych wspomnien:
Kołoczawa (Ukraina) u podnozy Poloniny Krasnej. Na uboczu wsi znalezlismy domek. Na parterze nie nadawal sie na nocleg bo byl pelen krowiego łajna. A na pietro nie wszyscy potrafili samodzielnie wejsc (n.p ja... :oops: ) ale przy pomocy dzielnych kolegow nawet najwieksze fajtłapy zostaly wsadzone na stryszek jak worki kartofli jednak pojawil sie pewien problem w srodku nocy - trzeba wyjsc do kibelka... a tu ciemno, wysoko i probujac samodzielnie mozna w najlepszym przypadku rozbic sobie pysk... facet by pewnie problemu nie mial ale ja z kolezanka i owszem w koncu znalazlysmy rozwiazanie : kucamy na krawedzi belki wychodzacej poza obreb stryszku, kolezanka trzyma za reke a my sie wychylamy maksymalnie do tylu i daje rade... fajny test na zaufanie do drugiej osoby
Ust Czorna (Ukraina)
W budynku z trubunami na stadionie
Beskid Żywiecki - Łabysówka
Opuszczony domek majacy kuchnie, jedno pomieszczenie mieszkalne, reszta to stajnia i oborka. Na strychu duuuuzo sianka! Zrzucilimsy plecaki na gore i zeszlismy na impreze do kuchni. W nocy ide po drabinie na stryszek, wchodze... a tam cos sie rusza i robi: 'kłaaaaaaa, kłaaaaa"... zwialam w dol i wrocilam z toperzem. Okazalo sie, ze to kuna albo cos podobnego.
Aha! w kanapach na dolnym pietrze cos zylo- nie wiem czy pchly, pluskwy albo jeszcze inna gadzina ale nas okrutnie pogryzlo jak siedzielismy tam wieczorem
W Gorganach postawilismy namiot na nadrzecznej łące. Gdy namiot juz stal okazalo sie ze biegaja tam pol dzikie konie i w pelnym pedzie przegalopowuja kolo namiotu! Zaczelam sie strasznie bac ze nas stratuja w nocy! Wiec zbudowalam wokol namiotu zeribe :
Na obrzezach miasteczka Sniatyn nad rzeka Prut (Ukraina)
Stwierdzenie "spac pod mostem" nabiera nowego wymiaru
Kołoczawa (Ukraina) u podnozy Poloniny Krasnej. Na uboczu wsi znalezlismy domek. Na parterze nie nadawal sie na nocleg bo byl pelen krowiego łajna. A na pietro nie wszyscy potrafili samodzielnie wejsc (n.p ja... :oops: ) ale przy pomocy dzielnych kolegow nawet najwieksze fajtłapy zostaly wsadzone na stryszek jak worki kartofli jednak pojawil sie pewien problem w srodku nocy - trzeba wyjsc do kibelka... a tu ciemno, wysoko i probujac samodzielnie mozna w najlepszym przypadku rozbic sobie pysk... facet by pewnie problemu nie mial ale ja z kolezanka i owszem w koncu znalazlysmy rozwiazanie : kucamy na krawedzi belki wychodzacej poza obreb stryszku, kolezanka trzyma za reke a my sie wychylamy maksymalnie do tylu i daje rade... fajny test na zaufanie do drugiej osoby
Ust Czorna (Ukraina)
W budynku z trubunami na stadionie
Beskid Żywiecki - Łabysówka
Opuszczony domek majacy kuchnie, jedno pomieszczenie mieszkalne, reszta to stajnia i oborka. Na strychu duuuuzo sianka! Zrzucilimsy plecaki na gore i zeszlismy na impreze do kuchni. W nocy ide po drabinie na stryszek, wchodze... a tam cos sie rusza i robi: 'kłaaaaaaa, kłaaaaa"... zwialam w dol i wrocilam z toperzem. Okazalo sie, ze to kuna albo cos podobnego.
Aha! w kanapach na dolnym pietrze cos zylo- nie wiem czy pchly, pluskwy albo jeszcze inna gadzina ale nas okrutnie pogryzlo jak siedzielismy tam wieczorem
W Gorganach postawilismy namiot na nadrzecznej łące. Gdy namiot juz stal okazalo sie ze biegaja tam pol dzikie konie i w pelnym pedzie przegalopowuja kolo namiotu! Zaczelam sie strasznie bac ze nas stratuja w nocy! Wiec zbudowalam wokol namiotu zeribe :
Na obrzezach miasteczka Sniatyn nad rzeka Prut (Ukraina)
Stwierdzenie "spac pod mostem" nabiera nowego wymiaru
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Nie mam zdjęć, bo to było 29 lat temu.
W Wakacje 1985 przejechałyśmy z koleżanką stopem od Chamonix do Lourdes i z powrotem.
Spałyśmy kolejno:
- w szatni kolejarzy na stacji kolejowej Lyon. TGV nam w nocy dość mocno przeszkadzało.
- na plaży w miejscowości Saintes-Maries-de-la-Mer, a właściwie to nie na plaży ale "w takim czymś" - brzegiem plaży była betonowa barierka, która w niektórych miejscach była załamana pod kątem prostym i miała zadaszenia. I my właśnie spałyśmy pod tym zadaszeniem.
- pod gołym niebem w winnicy pod Carcassonne, a nie skorzystałyśmy z oferty kierowcy, który proponował nam hotel (ze sobą w pokoju).
- w Lourdes w autobusie polskiej pielgrzymki, na podłodze. Spał tam również ksiądz. Spałyśmy tam dwie noce.
- w Awinion na stadionie miejskim, na trybunach. W nocy motocykliści urządzili tam sobie wyścigi, co nam bardzo przeszkadzało spać.
Inne miejsca (też bez fotek, w latach podobnych):
- na Słowacji w miejscowości Lúčky - kúpele (pod Choczem), w muszli koncertowej.
- pod mostem, na nieużywanej drodze w miejscowości Valaská Dubová, tyle że w odróżnieniu od Buby bez namiotu, wprost na karimatach na ziemi. Też w czasie "wyprawy" na Chocz.
Jak jeszcze sobie coś przypomnę to dopiszę.
W Wakacje 1985 przejechałyśmy z koleżanką stopem od Chamonix do Lourdes i z powrotem.
Spałyśmy kolejno:
- w szatni kolejarzy na stacji kolejowej Lyon. TGV nam w nocy dość mocno przeszkadzało.
- na plaży w miejscowości Saintes-Maries-de-la-Mer, a właściwie to nie na plaży ale "w takim czymś" - brzegiem plaży była betonowa barierka, która w niektórych miejscach była załamana pod kątem prostym i miała zadaszenia. I my właśnie spałyśmy pod tym zadaszeniem.
- pod gołym niebem w winnicy pod Carcassonne, a nie skorzystałyśmy z oferty kierowcy, który proponował nam hotel (ze sobą w pokoju).
- w Lourdes w autobusie polskiej pielgrzymki, na podłodze. Spał tam również ksiądz. Spałyśmy tam dwie noce.
- w Awinion na stadionie miejskim, na trybunach. W nocy motocykliści urządzili tam sobie wyścigi, co nam bardzo przeszkadzało spać.
Inne miejsca (też bez fotek, w latach podobnych):
- na Słowacji w miejscowości Lúčky - kúpele (pod Choczem), w muszli koncertowej.
- pod mostem, na nieużywanej drodze w miejscowości Valaská Dubová, tyle że w odróżnieniu od Buby bez namiotu, wprost na karimatach na ziemi. Też w czasie "wyprawy" na Chocz.
Jak jeszcze sobie coś przypomnę to dopiszę.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 36 gości