Z racji tego, że tym razem nie trafiła się żadna bryczka z drwalami trza mi było iść z buta ten długi i już na pamięć znany odcinek doliny. Jak mus to mus, ważne że później na stokach "górki bez nazwy" pojawiły się piękne, ułożone warstwowo nad sobą wychodnie. Bajeczka. W pobliżu, jakieś 300m, pojawił się też kolejny szczycik z niewielkim murem na czubku ale za to z ogromnymi blokami skalnymi na stromym stoku co wyglądało, razem z powalonymi drzewami i szarą pogodą, dość katastroficznie.
Złaziłem więc wszystko ile się dało i gdzie się dało mocno podniesiony na duchu, bo aż takich okazów to się nie spodziewałem
Prócz tego, jako że liści brak i dobrze widać co w lesie piszczy, dopatrzyłem trochę skał na zboczu Zdziczałego Dobromiła które, mimo iż górę zeszliśmy dwa razy, jakoś się przed nami uchroniły. Aż do teraz
Łażenie co prawda miłe nie było na stromiznach pełnych gałęzi jeszcze pokrytych śnieżnym glutem ale cóż, takie życie
Zdjęcia http://www.zuziawdrodze-galeria.cba.pl/ ... nie2022014




