13.30 -meldujemy się pod blokiem mojej siostry. Ewa i szwagier mają ochotę przejść się z nami.
Jedziemy do Rzyk Praciaków i o 13.50 ruszamy na szlak.
Miałem plan, że wyjedziemy na górę wyciągiem, ale zapomniałem ,że z dołu idzie tylko orczyk
Resztki śniegu leżą gdzieniegdzie....Na szlaku błota nie ma.
Przy najwyższej stacji wyciągu pas dośnieżonego stoku kłuje bielą po oczach. A serce kłuje ,na widok marnotrawstwa.. Któryś już sezon, 6-osobowa kanapa marnieje na wniosek ekoterrorystów.
Idziemy dalej w stronę Potrójnej.Trochę nam miny zrzedły, bo zamiast słońca, na niebie pojawia się coraz więcej chmur. A planowałem jego piękny zachód ...
Mija nas grupa 4 samochodów terenowych jadących chyba do Chatki Studenckiej pod Potrójną. Najprawdopodobniej jej nowy gospodarz darzy sympatią zmotoryzowanych.
Sam z resztą, brusi swoim 4x4, obwożąc po okolicy swoich znajomków. Idziemy dalej, bo słońce zaczyna się przebijać i jest nadzieja...
Dziewczyny odbijają do chatki Ani i Rafała, bo głód kofeinowy się w nich odezwał
Krzysztof i ja idziemy twardo na obiecaną sesję. Na szczycie następny fan górskich przejażdżek
Słońce robi nam psikusa i ledwo co prześwieca przez chmury...Dupa nie zachód
Idziemy do chatki trochę się ogrzać , bo piździ delikatnie i czegoś się napić. Kawa, herbata i inne przywracają krążenie. Żeby nie było,że mnie nie było postanowiłem zrobić fotkę z ...porożem
Na zewnątrz są 3'C, więc nie jest źle...
Ciemności zapadają dość szybko, więc wracamy do auta po ćmoku
Nikt z naszej czwórki , poza mną ,nie szedł nigdy w górach nocą. Kiedyś trzeba zacząć
Prowadzę skrótami, co robi dodatkowe wrażenie. Przy aucie jesteśmy ok.18.00. Jedziemy do domu, umawiając się na niedzielę, również w góry...


