Przez Beskid Sądecki i Gorce - z Rytra do Nowego Targu (2025)

Relacje z Beskidów od bieszczadzkich połonin po Beskid Śląsko-Morawski.
Awatar użytkownika
opawski1
Posty: 1187
Rejestracja: 2016-02-21, 09:15
Lokalizacja: Prudnik
Kontakt:

Re: Przez Beskid Sądecki i Gorce - z Rytra do Nowego Targu (2025)

Postautor: opawski1 » 2025-12-14, 20:20

buba pisze:
Ps z czego parzysz herbaty?


Macierzanka, dziurawiec, mięta, krwawnik, liście malin. Czasem taki czubek czy gałązka z sosny. Uwielbiam też taką zeby tam wrzucić kilka owocków jałowca, ale to nieczęsto się zdarza.

O to muszę spróbować kiedyś! Herbty w górach jak mam dostęp do wrzątku piję dużo, więcej niż w domu. Ale zawsze tą sklepową, a tu proszę pod nogami mogą być składniki, które depczę ;)

buba pisze:To mam nadzieję, że to będzie kolejna relacja którą opiszesz :)

Kiedyś będzie... ;) Postaram się żeby tej zimy, , a jest co pisać bo to było 6 dni.
MOJA STRONA O GÓRACH OPAWSKICH: http://www.goryopawskie.eu/
Awatar użytkownika
buba
Posty: 6806
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Re: Przez Beskid Sądecki i Gorce - z Rytra do Nowego Targu (2025)

Postautor: buba » 2025-12-14, 23:14

Nooo fajnie było.
Druga burza:


Tak pieknego grzyba burzowego to nigdy nie widzialam!

Jak się kiedyś dowiesz, daj znać.


Jakby co - dam ci napewno znać. Ty mi tez jakby to tobie sie udalo.

O to muszę spróbować kiedyś! Herbty w górach jak mam dostęp do wrzątku piję dużo, więcej niż w domu. Ale zawsze tą sklepową, a tu proszę pod nogami mogą być składniki, które depczę ;)


Warto! Smak jest wyjatkowy! Czasem mała gałązka macierzanki wystarczy aby ubarwic zwykla herbate.

Kiedyś będzie... ;) Postaram się żeby tej zimy, , a jest co pisać bo to było 6 dni.


Juz sie ciesze! :D
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
buba
Posty: 6806
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Re: Przez Beskid Sądecki i Gorce - z Rytra do Nowego Targu (2025)

Postautor: buba » 2025-12-15, 11:25

Rozległe łąki opadają w dół, ale też ciągna się kawałek dalej wzdłuż szlaku. Poszukiwana chatka okazuje się być tak schowana, że nie wiedząc o niej można by przejść zaraz obok i nie zauważyć. To chyba dawna bacówka, ale nie mam pewności.

Obrazek

Położona jest w całkiem widokowym miejscu.

Obrazek

Acz siedząc na progu raczej nie uda się paść wzroku górskimi krajobrazami ;) Gęsty chaszcz, który otacza chatkę ma jednak pewne zalety np. spore ognisko palone za chatką będzie niewidoczne ze szlaku.

Obrazek

Obrazek

Po wejściu do wnętrz mamy "przedpokój", dosyć wąski i przewiewny, z racji na pewną niekompletność ścian.

Obrazek

Po lewej stronie jest niewielki pokoik, który niegdyś ktoś próbował ocieplać/uszczelniać obijając ściany za pomocą linoleum.

Obrazek

Widać też ślady jakiegoś piecyka/kominka.

Obrazek

Z wyposażenia został tylko święty obrazek.

Obrazek

Okienko.

Obrazek

Jest tu pięterko z fajnym, równym miejscem do spania, ale tylko na jedną osobę. Poza tym nie ma drabiny.

Obrazek

Dolny pokoik jest nieco wilgotny - wyraźnie zacina przez okno albo cieknie coś w innym miejscu. Namiot się nie zmieści. Z żalem, ale jednak postanawiamy rozbić się na łące nieopodal. Plus taki, że będzie zaciszniej niż w bacówce, a noce w tym roku są bardzo chłodne.

Ale napewno zrobimy dobry użytek z tutejszej przyzby z tyłu bacówki. W razie deszczu jest tu daszek.

Obrazek

I co najważniejsze - możemy popalić ognisko w fajnym, ukrytym miejscu. Nawet trochę suchego drewna jest schowane pod ławką. Miło nam więc mija wieczór na wędzeniu się w dymie, pieczeniu grzanek i podsuszaniu mokrych ubrań. A z lasu dobiega kląskanie nocnych ptaków, które stopniowo przechodzą w pohukiwania sów.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Namiot stawiamy kilkanaście metrów dalej, na skraju łąki.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Kolejnego ranka suniemy w kierunku Lubania. Po drodze spotykamy domorosły drogowskaz kierujący na "Zbójeckie Stoły".

Obrazek

Zaintrygowało nas to, więc idziemy kawałek w tamtą stronę. W sumie nie znajdujemy nic bardzo spektakularnego. Jest skałka.

Obrazek

Jest stos kamieni.

Obrazek

I kilka drzew, na których ktoś 30-40 lat temu rył napisy.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Jak potem wyczytałam w internecie - chodziło o ten stos kamieni, że niektóre z nich przypominają swoim kształtem stół. I że były legendy, że w tym miejscu niegdyś spotykali się rozbójnicy, a pod skałami są wydrążone tunele, gdzie owi zbójcy ukrywali łupy. Dowiedziałam się o tym dopiero po powrocie, więc skarby zostały nietknięte, a my nie staliśmy się obrzydliwie bogaci. Korytarze z dobrem wszelakim wciąż czekają na swój dzień ;)

Idąc dalej mijamy wiatę z miejscem ogniskowym.

Obrazek

Im wyżej tym ładniejsze widoczki rozpościerają się przed wędrowcami.

Obrazek

A wierzbówki urozmaicają krajobraz.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Mijamy bazę namiotową z przyjemną wiatą kuchenną obwieszoną kubeczkami.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ciekawe, że teraz rozbijają wszędzie na bazach te małe namioty. A nie te duże wojskowe z łóżkami polowymi. Tu ostał się tylko jeden taki jak dawniej.

Obrazek

Czemu? Łatwiej przywieźć? Albo tamte już się całkowicie rozpadły ze starości? Te duże były trochę jak chatka. Nie miały w sobie namiotowej klaustrofobii i umożliwiały np. w czasie deszczu wstanie z łóżka i zrobienie kilku kroków w suchym miejscu. Wygodne przebranie się czy spakowanie plecaka. Rozwieszenie mokrych łachów. Pewnie jakby takie stały to byśmy nie raz zdecydowali się na nocleg na bazie. Ale w małych? To już lepszy własny i rozbity w miejscu, który sobie sam człowiek wybierze...

Baza widziana z nieco innego rzutu.

Obrazek

Na zbliżeniu.

A te zabudowania na prawo od bazy to schronisko. Przeszłe i przyszłe. Występują tam kamienie po przedwojennym schronisku, spalonym przez Niemców bo się partyzanty w nim osiedliły. No i teraz budują tam ponoć nowe schronisko.

No i jest jeszcze wieża na Lubaniu.

Obrazek

Obrazek

Widoki z niej są całkiem akceptowalne, tzn. widać okoliczne pagóry a nie tylko mgłę.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Oj tam na górze straszliwie pizgało!

Obrazek

Idziemy też do źródła uzupełnić wodę i tam robimy sobie zupki, coby potem mniej nosić.

Obrazek

Źródełko położone jest dużo niżej niż baza. Sporo trzeba zjechać na tyłku po stromym zboczu. Nie jest przesadnie wydajne, ciurka z niego bardzo delikatnie. Cały czas więc stoją tu bazowe kontenery, do których po malutku kapie woda. Od czasu do czasu ktoś z bazy przychodzi i wnosi na górę dziesięcio czy dwudziestolitrowy bukłak. Dziwimy się, że nie przychodzą po nie z plecakiem, bo nieść w łapach śliskie, obłe coś o tej masie - nie brzmi zbyt zachęcająco. A jak wyślizgnie się z rąk i wyrżnie o kamienie (co mamy okazję obserować dwukrotnie) - to chyba łatwo może się przedziurawić?

Jak na środek tygodnia i niezbyt rewelacyjną pogodę, kręci się tu całkiem sporo ludzi. Więcej podchodzi tu tym stromym zboczem niż wali czerwonym szlakiem (który zawsze myślałam, że jest najbardziej popularny). Podchodzi do nas jakaś rodzinka: "przepraszam, gdzie tu jest źródełko?". Pokazujemy więc gdzie. Koleś tam idzie, patrzy na baniaki, wraca. "Nie mogę znaleźć". Poszłam więc te kilkanaście metrów z gościem i mu pokazuje palcem, że tu woda płynie. Koleś staje się z lekka agresywny: "Pani sobie jaja ze mnie robi?? Ja o źródło pytam! Pani wie i nie chce mi powiedzieć! Gdzie ono jest????". Dwójka dzieci zaczyna płakać, a babka, która z nim przyszła mówi: "Lepiej już wracajmy. Nie podoba mi się tutaj!". Ja też się oddalam. Mi się też nie podoba. A oni chyba nie poszli na szczyt, zawrócili w dół.

Wędrujemy dalej.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Szukamy chatki, której już chyba od dawien dawna nie ma, bo nie został ani ślad. Fundamenty pewnie zarosły. Już nawet nie pamiętam z kiedy i od kogo miałam ten namiar. Nie widziałam jej też nigdy na żadnym zdjęciu, więc to może w ogóle nie chatka-widmo, ale jakaś zupełna ściema? W sensie - nie że jej teraz nie ma, ale nigdy nie było?

Dużo malin się pojawia, więc nie omieszkamy skorzystać. No i rozglądamy się za noclegiem.

cdn
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"



na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
Adrian
Posty: 10469
Rejestracja: 2017-11-13, 12:17

Re: Przez Beskid Sądecki i Gorce - z Rytra do Nowego Targu (2025)

Postautor: Adrian » 2025-12-16, 05:53

Na wieży zawsze pizga, nawet gorszym latem zdarzyło się zmarznąć :lol
Awatar użytkownika
buba
Posty: 6806
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Re: Przez Beskid Sądecki i Gorce - z Rytra do Nowego Targu (2025)

Postautor: buba » 2025-12-16, 10:37

Adrian pisze:Na wieży zawsze pizga, nawet gorszym latem zdarzyło się zmarznąć :lol


Tu dzień był w miarę ciepły, a na górze jak w listopadzie. Toperz się ze mnie śmiał jak wróciłam owinięta we wszystko co się da ;) A on sobie siedział i grzał się w słoneczku (toperz jeszcze bardziej niż ja jest przeciwny budowaniu wież, ale wykazuje się nieporównywalnie większą konsekwencją - bojkotuje je wszystkie i na nie nie wchodzi ;)
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"



na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
Wiolcia
Posty: 3873
Rejestracja: 2013-07-13, 19:14
Kontakt:

Re: Przez Beskid Sądecki i Gorce - z Rytra do Nowego Targu (2025)

Postautor: Wiolcia » 2025-12-16, 10:50

Bardzo fajna ta polanka z ukrytą w chaszczach chatką. Nawet przyjemniej byłoby tam spać w namiocie!
Zbójeckie Stoły też mnie skusiły, ale przeszłam kawałek i niczego ciekawego za bardzo nie zauważyłam, więc wróciłam. Gdybym wiedziała, że mogę się obłowić przy tym stosie kamieni (nawet nie wiem, czy do niego dotarłam), to bym może była bardziej dociekliwa...
Wierzbówki to był jeden z hitów tego wyjazdu! Już na Lubaniu pięknie kwitły!
Baza nas Lubaniu nie skusiła Was ze względu na małe namioty? Dla mnie często one są lepszą opcją. Wiem, że niskie, ale przynajmniej człowiek ma trochę prywatności. W dużym namiocie istnieje, nomen omen, duże ryzyko napotkania chrapacza, często miejsca są wytrzebione i zajmujesz jakieś środkowe, a rzeczy nie bardzo gdzie można zostawić, gdyby był full. Do integracji zdecydowanie lepsze miejsce, ale gdy po całym dniu wyrypy niekiedy zdarzało mi się padać, to ceniłam swój namiot. Często dostawałam większy, z przedsionkiem, z drugą stroną, gdzie mogłam zostawić rzeczy, więc ja sobie chwalę.
Jeśli chcesz wojskowe, to takie ma baza na Polanie Wały i Głuchaczki. Madejowe Łoże już ma miks. A tych dalej na wschód baz nie znam pod kątem namiotów, więc chętnie sprawdzę w przyszłym roku :)
To źródło poniżej bazy rzeczywiście niezbyt fortunne. Zanosiłam tam baniaki i niosłam na górę wodę, bo wieczorem poprzedniego dnia użyczono mi jej na kąpiel, więc taka była zasada, że trzeba przynieść. Ja brałam pięciolitrówki, bo wielkiego baniaka bym nie była w stanie dotachać.
A ci ludzie spotkani przy źródle, co go szukali, to jakiś kosmos...
Awatar użytkownika
buba
Posty: 6806
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Re: Przez Beskid Sądecki i Gorce - z Rytra do Nowego Targu (2025)

Postautor: buba » 2025-12-16, 14:40

Bardzo fajna ta polanka z ukrytą w chaszczach chatką. Nawet przyjemniej byłoby tam spać w namiocie!


Mysmy się wahali, ale zdecydowalismy się jednak na namiot, bo zawsze cieplej. No i chatynka już taka lekko przeciekająca.

Zbójeckie Stoły też mnie skusiły, ale przeszłam kawałek i niczego ciekawego za bardzo nie zauważyłam, więc wróciłam. Gdybym wiedziała, że mogę się obłowić przy tym stosie kamieni (nawet nie wiem, czy do niego dotarłam), to bym może była bardziej dociekliwa...


Pewnie większosc osob dowiaduje sie dopiero po powrocie - i tak skarby przetrwały przez stulecia pod skałą ;)

Wierzbówki to był jeden z hitów tego wyjazdu! Już na Lubaniu pięknie kwitły!


Ja bardzo lubie te rosliny, raz ze bardzo ładne, a dwa, że zawsze mi się przypomina jak na wschodzie czestowali nas herbatką "iwan-czaj" z kiszonej wierzbówki. Była pyszna, wiec mi sie teraz dobrze kojarzy. Sama tez próbowałam robic ten iwanczaj według przepisu, ale wszystko mi zgniło...

Baza nas Lubaniu nie skusiła Was ze względu na małe namioty? Dla mnie często one są lepszą opcją. Wiem, że niskie, ale przynajmniej człowiek ma trochę prywatności. W dużym namiocie istnieje, nomen omen, duże ryzyko napotkania chrapacza, często miejsca są wytrzebione i zajmujesz jakieś środkowe, a rzeczy nie bardzo gdzie można zostawić, gdyby był full. Do integracji zdecydowanie lepsze miejsce, ale gdy po całym dniu wyrypy niekiedy zdarzało mi się padać, to ceniłam swój namiot. Często dostawałam większy, z przedsionkiem, z drugą stroną, gdzie mogłam zostawić rzeczy, więc ja sobie chwalę.
Jeśli chcesz wojskowe, to takie ma baza na Polanie Wały i Głuchaczki. Madejowe Łoże już ma miks. A tych dalej na wschód baz nie znam pod kątem namiotów, więc chętnie sprawdzę w przyszłym roku :)


Nie planowalismy teraz noclegu na Lubaniu, no bo to trochę za blisko od tej chatki na Kotelnicy - nawet jak dla nas ;) Acz od jakiegos czasu mówimy, że fajnie by kiedyś zanocować znów w takim wojskowym namiocie. Tak z nostalgii i chęci poczucia tego zapachu wilgotnego brezentu i zardzewiałych rurek łóżek polowych. Juz nie pamietam kiedy ostatnio spałam w takim? Chyba z 20 lat temu! Jakos potem nigdy nie było okazji. Może gdyby było spełnionych kilka punktów np. :
- akurat by padało
- bysmy zobaczyli te wojskowe namioty
- akurat było mało ludzi na bazie albo ci co byli urzekli nas swoją sympatycznością
- nam by się nie chciało iść dalej w deszczu i potem wpełzać do małego namiotu przez mokry przedsionek

To byśmy zostali na Lubaniu?? ;)

A prywatnosc sobie tez bardzo cenię (toperz chyba jeszcze bardziej, bo zawsze był duzo mniej towarzyski ode mnie), wiec mając wybór zanocować w małym namiocie, gdzie metr dalej jest drugi namiot (z potencjalnym chrapaczem) - nie do końca mnie pociąga taka obecna baza, zwłaszcza jak alternatywą jest sąsiednia łąka gdzie jest tylko i wyłącznie nasz namiot. A niestety z namiotu rozbitego blizej niz 20 metrów chrapanie słychać na tyle, ze uniemożliwia spanie. Więc nie ma ani spania, ani wygody/klimatu wojskowego namiotu ;)


Napewno bazowe namioty - nawet te małe, są dobrą opcją jak się planuje wędrować bez namiotu. Bo ma się lżej, nie trzeba składać/rozkładać a namiot jest. W sensie nie widzę sensu nocowania na takiej bazie jak obecnie jak sie ma ze sobą własny namiot. Bo jak się nie ma - to użyteczność bazy jest niepodważalna :D

Polanie Wały i Głuchaczki. Madejowe Łoże


W tych bazach nigdy nie byłam - chyba nawet nie przechodziłam obok. Może więc bedzie kiedys okazja zajrzeć.

To źródło poniżej bazy rzeczywiście niezbyt fortunne. Zanosiłam tam baniaki i niosłam na górę wodę, bo wieczorem poprzedniego dnia użyczono mi jej na kąpiel, więc taka była zasada, że trzeba przynieść. Ja brałam pięciolitrówki, bo wielkiego baniaka bym nie była w stanie dotachać.


Kurde tam tak stromo, ze miałam problem się tam z plecakiem wtargać (miejscami na czworakach ;) a jeszcze wode niesc w rece to sobie nie wyobrażam!

A ci ludzie spotkani przy źródle, co go szukali, to jakiś kosmos...


Czasem zdarzają się sytuacje, do których w ogole nie wiadomo jak się odniesc, jak je skomentowac... Wrecz sie czlowiek zastanawia czy nie ma jakiejs ukrytej kamery i to wszystko nie jest na jaja!
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"



na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
buba
Posty: 6806
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Re: Przez Beskid Sądecki i Gorce - z Rytra do Nowego Targu (2025)

Postautor: buba » 2025-12-17, 11:49

Na nocleg zatrzymujemy się na Polanie Kudowskiej. To chyba nasz jedyny nocleg na tym wyjeździe, gdy nie mamy żadnego daszku nieopodal. No ale dziś na szczęście pogoda jest jakby ciut lepsza. Widok też jest przyjemny, choć Tatry wciąż pozostają zeżarte przez chmury.

Obrazek

Znajdujemy fajne miejsce na namiot - na skraju polany, między niewielkimi drzewkami, niewidoczne ze szlaku.

Obrazek

Ognisko palimy w kamiennym piecyku, który ktoś wcześniej tu zbudował. Kupa roboty - tyle przytargać kamulców!

Obrazek

Widać wyraźnie, że to popularne miejsce ogniskowe - wszędzie w pobliżu zagajniki są wysprzątane z wszelakiego chrustu. Dla większych zbiorów trzeba isć do lasu za podmokłą łąką.

Obrazek

Oj te ciepłe, wakacyjne wieczory... A ludziska się pytają: "co masz buba w tym wielkim plecaku?", "Po co ci latem puchowa kurtka w Beskidach?" Nie, nie było mi za gorąco...

Obrazek

Samoloty zaszywają dziury w chmurach.

Obrazek

Zachód słońca dziwnym trafem wypada nie na południu (gdzie panoramę mamy najlepszą), a złośliwie z innej strony ;) Idziemy więc podziwiać kolory nieba za drogą - coś tam nawet majaczy za drzewami.

Obrazek

Obrazek

Po 18 już nikt nie łazi szlakiem. Pusto. Jakoś późnym wieczorem przyjeżdża jednak terenówka, która gra i świeci jak dyskoteka. Robi chyba z trzy kółka po łące. Co chwilę ktoś wysiada, rozgląda się, kręci głową i znów wsiada, jedzie kilkanaście metrów i sytuacja się powtarza. Ostatecznie parkują jakieś 50 metrów od nas. Mam nadzieję, że nie włączą tej dyskoteki co zapodawała wszem i wobec w czasie jazdy. Ale nie.. Wysiadają i rozbijają namiot na środku łąki. Namiot zostaje podświetlony od wewnątrz jakimiś lampami, że świeci jak latarnia. Obok namiotu wbijają rosochaty kij i wieszają na nim trzy kociołki. Po czym stawiają dwa statywy z wielkimi aparatami, a dodatkowo dwie osoby biegają wokół z kamerami, wznosząc okrzyki jakby ich goniło stado wściekłych jenotów. Później zostaje jeden koleś siedzący przed namiotem, jeden statyw i koleś przez pół godziny coś bla bla bla - popełnia przydługi monolog. Po czym wszystko chowają do auta (łącznie z namiotem) i... odjeżdżają. Chyba byliśmy więc świadkami powstawania jakiegoś mrożącego krew w żyłach filmu pt: "zagubieni w głuchej puszczy" ;) Ostatecznie głucha puszcza pozostaje tylko dla nas, z czego cieszymy się niepomiernie, bo nie po to jedziemy w góry, żeby co chwilę dostawać po oczach szperaczem i słuchać jakiejś idiotycznej, pompatycznej paplaniny.

Pijemy herbatkę z dziurawca i liści malin. Oglądamy gwiazdy, które dziś pięknie i masowo wylazły (chyba dwa takie dni były na tegorocznym wyjeździe).

A tak się prezentuje nasz biwak o poranku :)

Obrazek

Obrazek

Dalekie horyzonty przedstawiają się nieco mniej chmurzasto niż dnia poprzedniego.

Obrazek

Toperzowe gacie suszyły się na drzewie, a przez noc pająk w nich zamieszkał.

Obrazek

Idziemy dalej czerwonym szlakiem przez Runek, a potem w dół do Ochotnicy. Czasem nietypowe wiewiórki zasiedlają tutejsze dziuple ;)

Obrazek

Obrazek

Czasem przysiądziemy i zagapimy się w dal.

Obrazek

Schodzimy ścieżkami w stronę wsi. Ciężko się idzie, występują tu strasznie chybotliwe kamienie, co chwilę się przewracamy, a z ciężkim plecakiem człowiek ma bardzo zaburzoną równowagę i z byle powodu leci na pysk jak worek kartofli.

Obrazek

Mam w planie zobaczyć wystepujące tu dwa niewielkie jeziorka - Zawadowskie i Iwanowskie. Niestety bajora wyschły, nie ma nawet młaczki, tylko łąki w tym miejscu. Ponoć w 2018 roku była tam woda - tak nam powiedzieli panowie-smakosze pod sklepem.

W Ochotnicy odwiedzamy sklep i fajny bar, gdzie zjadamy rybkę i po trzy lody włoskie.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Nieopodal sklepu, nad rzeką, jest super miejsce, żeby się umyć czy zrobić drobną przepierkę. Stoi tu też menelska ławeczka. Jak widać jest to nieco nietypowe, oddalone podsklepie, gdzie można sobie w spokoju spożyć zakupione wiktuały, patrząc jak płynie woda. Za rzeką stoją dwa domki, jakby przeniesione żywcem ze starych kempingów.

Obrazek

Obrazek

Ścieżka łącząca sklep z ławeczką.

Obrazek

Potem idziemy doliną zwaną Jaszcze. Czasem ucieszy oko jakaś stara, drewniana zabudowa, ale nie ma tego za dużo.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Spotykamy też ogromny, zorganizowany rajd Słowaków. Wszyscy mają podobne koszulki. Chyba ze 100 osób. Idą i śpiewają :) Mam wrażenie, że ci na początku śpiewają zupełnie co innego niż ci na końcu, ale i tak prezentują się nadwyraz sympatycznie :)

Zielone łąki pną się pod górę.

Obrazek

Gospodarstwo położone wysoko nad doliną.

Obrazek

Jeden z pogodniejszych wieczorów dziś mamy!

Obrazek

Podchodząc w górę mijamy bacówkę należącą do "Szlaku Kultury Wołoskiej". Teraz to każda buda czy każdy kamień musi być fragmentem jakiegoś szlaku - czy papieski, czy ptasi czy wołoski. Wszystko trzeba upstrzyć tablicami. Im tablica bardziej zasłania krajobraz - tym lepiej.

Tu dla odmiany - "szlak porzuconej infrastruktury łazienkowej". Dla koneserów.

Obrazek

A wracając do chałupy. Z plusów - jest bardzo ładnie położona. Z minusów - jej obecny stan jest mocno ażurowy. Z plusów opiewanych na tablicy - ma ponoć jakąś wyjątkową formę przestrzenną, stąd znalazła się owym szlaku i jest obiektem zachwytów różnych etnografów.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Z braku laku pewnie na nocleg by się nadała, acz pewnie większość jej wnętrz cieknie jak durszlak.

Obrazek

Obrazek

Z jednego z pomieszczeń raczej by się nie udało podziwiać gwiazd (z racji na w miarę solidny sufit pięterka), więc może i przed deszczem by się tu ukrył. Szczęśliwie nie musimy dziś tego sprawdzać.

Obrazek

Obrazek

Tuptamy dalej, a kolory krajobrazu robią się przyjemnie ciepłe wieczornie...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek



cdn
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"



na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8847
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Re: Przez Beskid Sądecki i Gorce - z Rytra do Nowego Targu (2025)

Postautor: Pudelek » 2025-12-17, 14:33

Wiolcia pisze: A tych dalej na wschód baz nie znam pod kątem namiotów, więc chętnie sprawdzę w przyszłym roku :)

na Łopience są duże, ale dość nowe. Zamiast ludzi można spotkać tysiące owadów ;) Na Rabe są małe. Na Wisłoczku chyba są wojskowe.
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Awatar użytkownika
buba
Posty: 6806
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Re: Przez Beskid Sądecki i Gorce - z Rytra do Nowego Targu (2025)

Postautor: buba » 2025-12-17, 15:21

Zamiast ludzi można spotkać tysiące owadów ;)


Czyżby były żółte?
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"



na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8847
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Re: Przez Beskid Sądecki i Gorce - z Rytra do Nowego Targu (2025)

Postautor: Pudelek » 2025-12-17, 15:27

czarne. Całe roje powlatywały do namiotu przez uchylone boki, sufit się wręcz ruszał. To też jest minus dużych namiotów, bo one niemal zawsze są częściowo otwarte.
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Awatar użytkownika
buba
Posty: 6806
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Re: Przez Beskid Sądecki i Gorce - z Rytra do Nowego Targu (2025)

Postautor: buba » 2025-12-17, 16:09

Pudelek pisze:czarne. Całe roje powlatywały do namiotu przez uchylone boki, sufit się wręcz ruszał. To też jest minus dużych namiotów, bo one niemal zawsze są częściowo otwarte.


Obecność much to napewno wielki minus! To stamtad bym na bank uciekła i wolała spać w małym.

Znajomy miał kiedyś żółty namiot, ktory zawsze był cały w owadach. No ale tylko od zewnatrz, w srodku było normalnie.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"



na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8847
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Re: Przez Beskid Sądecki i Gorce - z Rytra do Nowego Targu (2025)

Postautor: Pudelek » 2025-12-17, 21:48

To były nie tylko muchy, ale chyba wszystko co latało w promieniu kilometra :D Na szczęście położyły się spać wcześniej niż ja ;)
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Awatar użytkownika
buba
Posty: 6806
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Re: Przez Beskid Sądecki i Gorce - z Rytra do Nowego Targu (2025)

Postautor: buba » 2025-12-17, 22:27

Pudelek pisze:To były nie tylko muchy, ale chyba wszystko co latało w promieniu kilometra :D Na szczęście położyły się spać wcześniej niż ja ;)


Najgorzej jak takie dziadostwo wstaje wczesniej niz ty... I budzi cie wszechobecne bzzzzzzz i siadanie na twarzy :zly
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"



na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8847
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Re: Przez Beskid Sądecki i Gorce - z Rytra do Nowego Targu (2025)

Postautor: Pudelek » 2025-12-17, 23:51

Tego też się obawiałem, ale najwyraźniej wstałem szybciej :P
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 18 gości