Czarnogóra głównie nadmorska (2025)

Relacje pozagórskie ze świata.
Awatar użytkownika
buba
Posty: 6703
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Re: Czarnogóra głównie nadmorska (2025)

Postautor: buba » 2025-10-19, 21:31

Wjeżdżamy wgłąb półwyspu. Wąskie, asfaltowe drogi rozchodzą się na wszystkie strony. Ruch jest tu niewielki, acz nie można ani na chwilę tracić czujności. Co jakiś czas mija nas wywrotka widmo! Pojawia się jakby znikąd, wyłaniając z obłoku kurzu. Niknie tak samo, gdzieś za zakrętem, jakby wjeżdżała w zarośla i ulegała dematerializacji. Jednak to chwilowe spotkanie może być mocno nieprzyjemne - popyla ona chyba setką i biorąc pod uwagę gabaryty - zajmuje praktycznie całą szerokość drogi. Spotykamy ją trzykrotnie. Czy ona jest jedna i krąży w kółko? Czy jest ich kilka? W sumie nie ma to znaczenia. Biedny Babf ratuje się ucieczką w krzaki, do rowu, próbuje przykleić się do skalnych ścian. Wściekła wywrotka zdaje się zupełnie ignorować czy na drodze jest sama czy nie. Masakra jakaś...

Z wielką radością więc witamy ten moment, gdy w końcu możemy zaparkować i dalej iść pieszo (łatwiej się ucieka w krzaki jakby co ;)

Na półwyspie Luštica miłośnik ruin nie będzie zawiedziony. Zwłaszcza nie brakuje tutaj takich o wojskowej przeszłości. Na początek trafia się nam opuszczona baza z czasów jugosławiańskich. W różnych źródłach podają o niej odmienne informacje - jedni że to była baza radarowa, gdzie indziej że skład paliw. Ruinki są równie malownicze czymkolwiek by niegdyś nie były. Ponoć koło roku 2000 jeszcze działała, ale już wtedy była w stanie z lekka rozpadłym.

Kanał naprawczy i wpełzające na niego bluszcze.

Obrazek

Zaraz obok nieco ażurowy hangar w otoczeniu dorodnych tuj czy tam innych cyprysów.

Obrazek

Obrazek

Kilka domów mieszkalnych - również już niezasiedlonych.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Mam tu nieodparte wrażenie chodzenia po zdziczałym parku albo innym ogrodzie botanicznym.

Obrazek

Z gąszczów wyłania się kilka podłużnych, obłych budynków o żebrowanych stropach. Hangary? Zbiorniki? Wewnątrz mocno daje paliwem. Ogniska bym tu nie rozpalała ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wychodzimy na spory plac wyłożony betonowymi płytami.

Obrazek

Do placu przytykają kamienne ściany, które już prawie podejrzewamy o bycie kolejnym fortem. No ale jednak nie... Tylko mur. Acz forty są całkiem niedaleko stąd.

Obrazek

Obrazek

Bardzo nam przypadły do gustu rosnące w murze agawy! To się nazywa skalniaczek! :) I te wodospady bluszczy! Nawet jakby ktoś nie lubił ruin, rozwalisk i miejsc opuszczonych - to warto się tu powłóczyć dla samych odczuć botaniczno - estetycznych :)

Obrazek

Obrazek

A jak wyleźć na dach to i góry się ukazują! :)

Obrazek

Toperz się trochę z nas śmieje, żeśmy się ubrały jak na spacer promenadą, a nie na eksplorację podziemi, dachów i bunkrów. No cóż... Trochę racji ma... Ale przynajmniej dobrze się maskujemy w kwiatach :P A do podrapanych nóg, pleców i podartych ciuchów - to w Czarnogórze niestety musimy sie przyzwyczaić ;) Tak tu jest. Ale przynajmniej kleszczy nie ma.

Obrazek

Przyjemna droga wije się po wzgórzach. Na widoki w tym kraju nie można narzekać. Gdzie indziej to się trzeba wysilić, żeby jakis widoczek zobaczyć - tu po prostu wystarczy być i nie zamykać oczu.

Obrazek

Droga momentami nawet nosi ślady asfaltu. Wije się i opada w dół, w stronę morza. Moglibyśmy pojechać tu Babfem, bo nawierzchnia jest całkiem dobra. Jednak gdyby tu wyskoczyła nasza ulubiona wywrotka - to by raczej nie było ratunku.

Obrazek

Po drodze mijamy kolejne ruiny z czasów, gdy półwysep służył za poligon. Rozważamy czy tu nie przyjechać na nocleg (z dachów powinien być ładny widok). Ostatecznie jednak pojedziemy gdzie indziej. Ale miejsce rokuje bardzo pozytywnie (o ile oczywiście cię wcześniej nie staranuje wywrotka na tej wąskiej drodze ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W końcu docieramy na wybrzeże. Pośrodku niczego pojawiają się takie wielkie schody.

Obrazek

Obrazek

Prowadzą one na betonowy placyk - to chyba jakaś dawna przystań.

Obrazek

Obrazek

Stary beton, rdza, skały i bezmiar morskiego błękitu. No i góry! Nie zapominajmy o malowniczo sfalowanych horyzontach :)

Obrazek

Można też przysiąść w miejscu o przyrodzie bardziej naturalnej. Niezależnie czy to beton czy skała - przyjemnie grzeje od spodu :)

Obrazek

Obrazek

No to chlup!

Obrazek

Dużo łódek pływa po zatoce, ale droga tutaj i placyk są zupełnie puste. Tzn. nie ma ludzi. Inne gatunki występują. Odwiedza nas całkiem spory wąż, który wyłazi ze skał. Wężowi się chyba bardzo nie spodobało, że ktoś mu wlazł na JEGO placyk. Bardzo nas osyczał. Nie lubię jak wąż pełznie w moją stronę, syczy i podnosi łeb patrząc mi prosto w oczy... Cóż, ciepły klimat ma swoje wady - tego dziadostwa jest tutaj w cholerę... Przekonamy się o tym jeszcze nie raz na tym wyjeździe.

Obrazek

Dobrze żeśmy się pokąpali wcześniej, bo po spotkaniu z wężem jakoś nam opadł zapał do dalszego przebywania w tym miejscu. Bo co jak on ma rodzinę i znajomych? ;)

I jeszcze jedna przydrożna ruinka o nieznanym nam przeznaczeniu.

Obrazek

Na północy półwyspu jest jeszcze przynajmniej jedna opuszczona baza wojskowa i dwa bunkry dla łodzi podwodnych. Ale tam tym razem nie dotarliśmy. Może kiedyś tu jeszcze wrócimy to porządnie obczaić?

Bo z tymi bunkrami łączy się pewna tajemnica ;) W jednym z nich byliśmy w 2016 roku. No ale ten "nasz" bunkier nie bardzo przypomina te dwa znaczone na internetowych mapach. Nie ma metalowych konstrukcji przy wejściu. Czy jest więc trzeci?

Obrazek

Obrazek

Obrazek



cdn
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8801
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Re: Czarnogóra głównie nadmorska (2025)

Postautor: Pudelek » 2025-10-19, 23:43

Do placu przytykają kamienne ściany, które już prawie podejrzewamy o bycie kolejnym fortem. No ale jednak nie... Tylko mur. Acz forty są całkiem niedaleko stąd.

czy na drugim zdjęciu jest fort czy te "kamienne ściany"?

Austriackich fortów jest całkiem sporo w Czarnogórze i technika budowy praktycznie taka sama jak w Krakowie ;) Aczkolwiek chyba nie widziałem na własne oczy ani jednego.

A wywrotkę taką też kiedyś spotkałem na wąskich górskich drogach, zastanawiałem się co ona tam robi, ale okazało się, że w bocznych drogach były jakieś przysiółki liczące kilka chałup
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Awatar użytkownika
buba
Posty: 6703
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Re: Czarnogóra głównie nadmorska (2025)

Postautor: buba » 2025-10-20, 11:00

czy na drugim zdjęciu jest fort czy te "kamienne ściany"?


Ściana. Tyle tylko było co na tych zdjeciach. Być może to pozostałość po jakimś forcie, ale w tym miejscu nic więcej nie znaleźlismy. Wyraźnie wygląda to na konstrukcje duzo starszą niz ta baza. Dziwne takie... Forty były dopiero kawałek dalej.

Austriackich fortów jest całkiem sporo w Czarnogórze i technika budowy praktycznie taka sama jak w Krakowie ;) Aczkolwiek chyba nie widziałem na własne oczy ani jednego.


W kolejnych częściach relacji beda wlasnie te forty. W sumie chyba 8 sztuk. Bardzo one mi przypominają te krakowskie albo te z Przemyśla.

A wywrotkę taką też kiedyś spotkałem na wąskich górskich drogach, zastanawiałem się co ona tam robi, ale okazało się, że w bocznych drogach były jakieś przysiółki liczące kilka chałup


Może to ta sama? Błąka się po górskich drogach a jej celem jest straszenie turystow ;)

Acz tutaj tez te drogi szły przez pustkowia, ale ostatecznie dochodzily do zamieszkanych miejscowosci.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"



na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8801
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Re: Czarnogóra głównie nadmorska (2025)

Postautor: Pudelek » 2025-10-20, 11:16

Rząd Czarnogóry wynajmuje śmieciarkę, aby podnieść atrakcyjność odwiedzin :)

Ta ściana ewidentnie wygląda na forteczną, może jej użyli do późniejszej konstrukcji.
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Awatar użytkownika
buba
Posty: 6703
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Re: Czarnogóra głównie nadmorska (2025)

Postautor: buba » 2025-10-20, 15:46

Pudelek pisze:Rząd Czarnogóry wynajmuje śmieciarkę, aby podnieść atrakcyjność odwiedzin :)


Na kempingu w Ulcinj mowili, że rząd Czarnogory czasem cos podpala, aby podniesc atrakcyjnosc regionu - bo turysci chetnie się fotografują z pożarami, a potem jest gdzie zbudowac nowe hotele ;) No wiec po tym stwierdzeniu - smieciarka nie jawi sie jako coś niemozliwego ;)


Pudelek pisze:Ta ściana ewidentnie wygląda na forteczną, może jej użyli do późniejszej konstrukcji.


W linii prostej od tej sciany do fortu Kabala jest jakieś 300 metrów. W przeciwną stronę do fortu Lustica tez jakies 300-350 m.
Dokładnie jest to ta ściana, w tym miejscu 42.417466, 18.553554 - jakbys chciał sobie zobaczyc na mapie jak to się ma do fortów.

Jak to zobaczylam to mialam nadzieję, ze wlasnie odkrylismy jakis nieznany fort, ale się okazalo ze nie ma tak dobrze ;)
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"



na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
buba
Posty: 6703
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Re: Czarnogóra głównie nadmorska (2025)

Postautor: buba » 2025-10-22, 11:55

Kamienista droga usiana kwiatami wije się przez wzgórza. Zeschłe trawy rozgniecione ciężkim butem zmieniają się w pył. Jaszczurki całymi stadami uciekają spod nóg. Morze cały czas pozostaje w zasięgu wzroku.

Obrazek

Pierwszy na naszej trasie jest fort Kapala. Duży fort austro-węgierski, zbudowany pod koniec XIX wieku. Wraz z innymi fortami na wyspach i półwyspach miał ochraniać Zatokę Kotorską. Takie forty lubimy najbardziej - opuszczone, puste i ogólnodostepne.

Spomiędzy dżungli wyłania się wielka brama, o lekko rdzawym zabarwieniu.

Obrazek

Przy bramach w podłodze widoczne są resztki jakby toru. Pewnie jakieś gigantyczne drzwi kiedyś po tym jeździły.

Obrazek

W kącie choinka jak na Boże Narodzenie - tylko ozdoby powiesić ;)

Obrazek

Wąska ścieżka prowadzi "wąwozem" o wysokich, pionowych ścianach.

Obrazek

Wślizgujemy się w ciemne, chłodne czeluście.

Obrazek

Obrazek

Zdecydowanie jest tu gdzie połazić. Niektóre pomieszczenia mają metalowe sufity.

Obrazek

Obrazek

Inne ceglane i półkoliste.

Obrazek

Obrazek

Ciekawe co tu napisali?

Obrazek

Ścienne malunki...

Obrazek

Inne dzieła artystyczne wyklejane są z kamyczków.

Obrazek

Okienko zawiera jeszcze dawne elementy metalowe.

Obrazek

Tu jakby koryto?

Obrazek

Wąskie schody prowadzą na piętro.

Obrazek

Malownicze korytarze drugiego poziomu dużo bardziej są przesiane słońcem niż utopiony w mrokach parter.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Widoki z okna można uznać za całkiem akceptowalne :)

Obrazek

Schody na dach spełniają warunek zarówno użyteczności, jak i klimatu.

Obrazek

Obrazek

Tarasy dachowe podobają nam się chyba najbardziej z całego fortu. Połączenie słońca i wiatru zawsze cieszy!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Fajnie widać kopuły pancerne. Niestety nie bardzo się da je zobaczyć od wewnątrz - jest tylko żebrowany, metalowy sufit.

Obrazek

Fort widziany z oddali, przysłonięty nieco przez zjadającą go z apetytem roślinność.

Obrazek

Obrazek

Miłośnicy kaktusów również będą zadowoleni.

Obrazek

Obrazek

Drugi odwiedzamy fort Luštica, odległy w linii prostej o jakieś pół kilometra. Strzegą go kolczatki naturalne i sztuczne.

Obrazek

Okołofortowe umocnienia rozłożyły się pod aromatycznymi iglakami.

Obrazek

Obrazek

Las agaw porasta skarpę.

Obrazek

Obrazek

Fort Lusica kiedyś był chyba identyczny jak odwiedzona wcześniej Kapala. Teraz widać wyraźną różnicę - jest w nieporównywalnie gorszym stanie zachowania. Porasta go też dużo bujniejsza roślinność - chyba mniej osób go odwiedza, więc ścieżki nie są przedeptane.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Całkiem sensowne miejsce na ognisko - raczej ogień się nie powinien roznieść, nawet w czasie suszy. Acz przy 35 stopniach to nawet mój instynkt ogniskowy nieco słabnie ;)

Obrazek

Fort wewnątrz jest mocno zruinowany. Rozburzone schody, pozapadane piętra, wszędzie leżą bryły gruzu. Wyraźnie widać, że nie zawalił się tak sam ze starości. Na pobliskiej, wyblakłej tablicy napisali, że został wysadzony przez Austriaków w 1918 roku, kiedy się wycofywali z tych terenów.

Obrazek

Obrazek

Dachu praktycznie nie ma. Rozpierduszka w stopniu znacznym.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

To chyba najwyżej położony punkt widokowy w tym forcie ;)

Obrazek

Fort Kapala napewno jest ciekawszy na dłuższe zwiedzanie i zaglądanie w różne kąty. Luštica - lepsza na biwak i ognisko, bo dużo mniejsza szansa na nieproszonych gości. Moim zdaniem warto odwiedzić obydwa - każdy ma swoj urok :)

cdn
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"



na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
sprocket73
Posty: 6577
Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
Kontakt:

Re: Czarnogóra głównie nadmorska (2025)

Postautor: sprocket73 » 2025-10-22, 12:51

Pięknie położony kemping i super skaliste wybrzeże.
Ale Buba znajdzie zawsze jakieś brzydkie ruiny do zachwycania się ;)
Awatar użytkownika
buba
Posty: 6703
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Re: Czarnogóra głównie nadmorska (2025)

Postautor: buba » 2025-10-22, 16:52

sprocket73 pisze:Pięknie położony kemping i super skaliste wybrzeże.
Ale Buba znajdzie zawsze jakieś brzydkie ruiny do zachwycania się ;)


W Czarnogórze każdy znajdzie coś dla siebie! :) Choc szukanie ruin jest tam trudniejsze niż np. w Bułgarii - na tym wyjezdzie nie mamy na co narzekać. "Brzydkich ruin" do zachwycania będzie jeszcze masa! Ale skalistych wybrzeży, widoków na gory i pieknie połozonych kempingów równiez!
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"



na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
buba
Posty: 6703
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Re: Czarnogóra głównie nadmorska (2025)

Postautor: buba » 2025-10-24, 12:00

Zatrzymujemy się na ładnym widokowym placyku. Nawet rozważamy czy tu nie zostać na noc, ale nie bardzo jest gdzie postawić namiot - wszędzie twardo i nierówno. W takich momentach trochę żałujemy, że jednak nie przywieźliśmy tu busia.

Obrazek

W pobliskiej skale widzimy jakiś otwór. Jaskinia?

Obrazek

Chyba raczej sztolnia? U wejścia nieco zaśmiecona.

Obrazek

Dalej korytarzyk robi niewielkie zakole i wychodzi drugim otworem, częściowo zamurowanym.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Są tu też obok kamienne misy - jakby kiedyś było jakieś źródełko?

Obrazek

Obrazek

Potem idziemy kawałek wzdłuż morza (są to rejony miejscowości Mirišta). Mamy w planie rzucić tu okiem na kolejne forty, położone tym razem nie wysoko w górze, ale nad samą wodą - na wyspach czy półwyspach. Gruntowa, acz dość ruchliwa droga wiedzie przez zarośla, skrajem prywatnych domków czy ogrodów.

Obrazek

Trafia się też przedstawiciel tradycyjnej motoryzacji.

Obrazek

Samo morze tutaj średnio zachęca do kąpieli. Zatoczka pełna jest motorówek - to tak jakby się kąpać w porcie. Silniki hałasują, ludzie się kręcą... A może to my zrobiliśmy się zbyt wybredni? ;)

Obrazek

Rzucają się w oczy też jakieś ruiny jakby knajpy.

Obrazek

Obrazek

Molo z torowiskiem. Początkowo mi przeszło przez głowę, że to pewnie zjazd dla łódek. Tory jednak nie dochodzą do końca, a molo kończy się dość wysoko nad wodą - łódki musiały by nauczyć się latać!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Leżak plażowy dla miłośników industrialu.

Obrazek

Budynki, które początkowo wzięliśmy za opuszczone, są jednak zamieszkane przez kocią rodzinkę.

Obrazek

Obrazek

Nieopodal jest wyspa Otocic Gospa, gdzie znajduje się monastyr. Z daleka początkowo też go wzięliśmy za fort ;) Wyspa jest blisko, rozważaliśmy nawet czy nie udać się tam wpław, ale ostatecznie odpuściliśmy, bo głupio by zostać staranowanym przez motorówkę.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na drugiej wyspie, położonej kawałek dalej, znajduje się fort Mamula. W czasie II wojny światowej był wykorzystywany jako więzienie, pobytu w którym sporo osadzonych nie przeżyło. Obecnie zrobiono tam hotel (ciekawe czy wczasowiczów czasem coś straszy? ;)

Obrazek

Na większym zoomie:

Obrazek

Szkoda, że nie zdecydowaliśmy się tam wybrać podczas poprzednich pobytów w Czarnogórze, gdy miejsce było jeszcze bezludną wyspą ze zruinowanym fortem. Cóż... Nie da się wszędzie zdążyć na czas... Tak prezentowała się wyspa Mamula z łódki, w roku 2008.

Obrazek

Na powyższe zdjęcie załapał się jeszcze jeden fort - na półwyspie Prevlaka, już po chorwackiej stronie (z lewej strony zdjęcia). Obecnie też jest w remoncie, więc można o nim zapomnieć.

Przyjemna droga prowadzi na sam czubek półwyspu.

Obrazek

Obrazek

Stoi tam fort Arza. Budynek zdaje się być całkiem fajny, ale niestety jest zamknięty i nie udaje się nam dostać do środka. Można się poczuć jak w Polsce - pokratowali wszystko jak wściekli :(

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Tędy pewnie dało by się wleźć, ale to nie nasz poziom wspinaczkowy...

Obrazek

Fort Arza widziany od strony morza w roku 2008.

Obrazek

Obrazek

Ogólnie więc wychodzi, że forty położone w górskich chaszczach są dużo ciekawsze niż te przycupnięte na brzegu morza. I tego będziemy się trzymać przy planowaniu kolejnych wycieczek!



cdn
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"



na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
buba
Posty: 6703
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Re: Czarnogóra głównie nadmorska (2025)

Postautor: buba » 2025-10-26, 22:50

Droga ku kolejnym górskim fortom już od początku jest malownicza. Kwiaty, cykady i białe góry zamykające horyzont.

Obrazek

Obrazek

Dalej jakby dzikość i pierwotny urok okolicy nieco spada - włazimy na dzikie wysypisko. Tym razem to nie trawa chrzęści nam pod nogami ;)

Obrazek

Szczęśliwie odcinek naznaczony współczesną działalnością człowieka nie zajmuje dużej powierzchni - w porywach kilkanaście metrów. Dalej znowu jest miło.

Obrazek

Wychodzimy na wąskie wzgórze skąd się otwierają rozległe widoki!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Możemy sobie popatrzeć jak startują samoloty z lotniska w Tivacie.

Obrazek

Błota na brzegu zatoki. Dawniej były tu zakłady pozyskiwania soli, teraz jest ponoć rezerwat ptaków.

Obrazek

No dobra. Wszystko ładnie pięknie - ale gdzie fort??? Wygląda na to, że chyba tutaj - pośrodku zdjęcia ;)

Obrazek

Oglądałam zdjęcia z tego miejsca, ale teraz jak o tym myślę, to one były z bezlistnych okresów roku... I wychodzi na to, że mój fort zarósł tak maksymalnie, że chyba nikomu z nas nie chce się do niego przedzierać.

Obrazek

Odpuszczamy sobie więc temat, ciesząc się, że chociaż widoki były ładne. Stąd też widać kolejny fort, do którego zaraz pójdziemy. Może tam bardziej dopisze nam szczęście? Czy widać go pośród zieloności?

Obrazek

A tu na większym zoomie:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Droga do fortu Škaljari początkowo biegnie szeroką drogą.

Obrazek

Jest ona dobrze przejeżdżona, bo użytkowana przez miejscowych jako wysypisko. Wbrew pozorom droga przez śmietnisko może być ciekawa! Oprócz opon czy starych lodówek można tu napotkać porzucone okazy dziwnej broni. Wygląda trochę jak oręże kosynierów, ale na bazie nie kosy a sierpa ;) Nawet chciałyśmy z kabakiem sobie to zabrać na pamiątkę, ale toperz nam przypomniał, że do domu nie wracamy busiem tylko samolotem...

Obrazek

Walają się tu też dykty o bardzo ciekawych fakturach - jak jakieś mandale!

Obrazek

Dalej są opuszczone bacówki... no i na tym etapie można powiedzieć, że kończy się wszystko mogące być nazwane ścieżką...

Obrazek

Obrazek

Dalej czeka nas jakieś 200 metrów dżungli. Niby nie dużo, ale tak wygląda nasza droga - zwarta ściana zieloności, w którą musimy zanurkować.

Obrazek

Nie wszyscy bywający tu przed nami przeżyli.

Obrazek

Wygląda niegroźnie, ale pomiędzy tymi ziołami czają się również jeżyny i kolczaste pnącza. Czapkę to muszę przywiązać pod brodą jak przy silnym wietrze, bo nie jest w stanie utrzymać się na głowie.

Obrazek

Dobrze, że nie było nikogo kto by nas słuchał, bo na tych odcinku, mimo jego niezaprzeczalnego piękna, padło wiele przekleństw ;)

Obrazek

No ale w końcu się udało! Jest nasz fort! I to taki fajny - spowity atmosferą dzikości. Przypomina mi nieco ormiańskie kościółki zagubione gdzieś w przepastnych górach. Jak się można domyślać - nikogusieńko ani po drodze ani na forcie ;) No są ptaki, cykady, jaszczurki!

Obrazek

Wspinamy się na mur. To trochę jakby skalista wyspa wyłaniająca się z morza zieleni.

Obrazek

Ciepły wiatr owiewa nam pyski. Przed oczami szerszy widok - na góry, chmury, a nie tylko zaduch, gąszcz i kolejne gałązki smagające cie po nosie.

Obrazek

Obrazek

No ale nie na długo jest nam dana ta przestrzeń. Nasza trasa wiedzie tam:

Obrazek

Mały otwór gęsto opleciony pnączem. Fragment betonowej konstrukcji juz na tyle nadgryziony przez czas, że zaczyna przypominać naturalną skałę i wejście do jaskini.

Obrazek

Idąc dalej jednak wyraźnie widać, że miejsce jest wytworem człowieka, a przyroda stopniowo usiłuje to połknąć. Póki co - z całkiem dużą skutecznością.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wiekszość komór ma półkoliste sufity.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Nieraz mur jest całkiem mocno obudowane metalem, który ze starości zaczyna mieć fakturę kory drzewa. Skubaniec podobnie jak beton próbuje się coraz bardziej upodobnić do wytworów naturalnie przyrodniczych.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Tu mamy sufit żebrowany, ale chyba z betonu.

Obrazek

Chyba trochę mało wody zabraliśmy. Do picia jest jej pod dostatkiem, ale próbujemy jej używać również do ablucji - prób zmycia z siebie dziesiątek pajęczyn, które nas oblepiły w chaszczach (tzn. głównie mnie, bo szłam pierwsza torując drogę i zgarniając większość na siebie). Ostatecznie dochodzimy do tego, że wody szkoda i próbuję się omiatać prowizoryczną miotłą zrobioną z zerwanych ziół. Nie jest to najlepszy pomysł (bo na tych ziołach też są pajęczyny), no ale lepszego nie mam ;) Pozostaje mieć nadzieję, że wieczorna morska kąpiel rozwiąże problem całkowicie.

Na sam koniec krużganku idę sama. Gruzowisko połączone z lasem pokrzyw oraz innych ziół dorodnych i kolczastych - toperza i kabaka skutecznie powstrzymuje. Szczerze mówiąc nie tak wiele stracili, ale ja bym miała poczucie niedosytu nie docierając do końca zamierzonej "ścieżki". A! I było tu jedno niezwykle drapieżne pnącze. Miało kolce na chyba 2 cm, jeszcze takie zagięte na końcu i z zadziorem! Na ryby pewnie taki kształt haczyka byłby zabroniony, bo uznany za niehumanitarny. I atakowało znienacka bo od góry. No i ryba się złowiła ;) Nawet przez chwilę się zastanawiałam czy to nie był żyletkowy drut kolczasty, pozostały tu z dawnych lat - ale nie! Roślinka! Ślady wyrwanego mięsa z ręki mam do dziś - ot pamiątka z tej właśnie ścieżki. Pamiątka z Czarnogóry. Jedni kupują magnesiki, inni mają inne "suweniry" ;) Widać różne są zboczenia ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Tu sobie chyba czasem ktoś pomieszkuje?

Obrazek




cdn
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"



na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
Coldman
Posty: 1696
Rejestracja: 2020-05-19, 22:34
Lokalizacja: Wysoczyzna Kaliska
Kontakt:

Re: Czarnogóra głównie nadmorska (2025)

Postautor: Coldman » 2025-10-28, 21:28

Te forty to jak z gier wojennych mojego dzieciństwa, od razu mi się tak skojarzyło :D
Świat gór! Aby go nazwać swoim, trzeba zainwestować znacznie więcej niż krótkotrwałą radość oczu. I może dlatego właśnie człowiek naprawdę kochający góry chce znosić trudy, wyrzeczenia i niebezpieczeństwa na ich skalnych szlakach
Awatar użytkownika
buba
Posty: 6703
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Re: Czarnogóra głównie nadmorska (2025)

Postautor: buba » 2025-10-28, 21:49

Coldman pisze:Te forty to jak z gier wojennych mojego dzieciństwa, od razu mi się tak skojarzyło :D


Niestety nie grałam nigdy w dzieciństwie w gry wojenne, więc jak widać muszę nadrabiać w realu :lol
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"



na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
buba
Posty: 6703
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Re: Czarnogóra głównie nadmorska (2025)

Postautor: buba » 2025-10-29, 13:48

Vrmac i Gorazda to dwa forty, w których już byliśmy całą naszą trójką, ale kabak nie ma szans ich pamiętać. No więc nie zaszkodzi powtórzyć zwiedzania.

Oba forty są duże i łatwo dostępne. Nie trzeba z maczetą forsować buszu. Jest gdzie połazić i to bez strat we włosach i odzieniu ;) Acz i tu warto zachować czujność - bo nabić się jest na co...

Obrazek

Pierwszy odwiedzamy Vrmac. Solidna bryła z kamiennych bloków. Ponoć to jeden z lepiej zachowanych fortów w tych okolicach. Brał udział w walkach podczas I wojny światowej. Obszar Zatoki Kotorskiej był najbardziej wysuniętym na południe krańcem Austro-Węgier stąd takie umocnienie okolicznych gór czy wysp.

Obrazek

Obrazek

Okalające go fosy pełne są malowniczych pnączy oplatających stare mury.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W okienkach i drzwiczkach też nie brakuje zieloności.

Obrazek

Obrazek

Jedno z drzew leżących w fosie wygląda jak gigantyczny wij.

Obrazek

O taki! Tych małych jest pełno wewnątrz fortu.

Obrazek

Wciąga nas chłód korytarzy. Ścienne nacieki pachną wilgocią.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Co my tu mamy na poprzednim zdjęciu? :) Ta plama sufitowa z lewej strony coś dziwnie popiskuje! A czasem jej fragmenty się urywają i szybują przez korytarze!

Obrazek

A tu jak raz musiały być kibelki.

Obrazek

Obrazek

W korytarzu zamontowali nawet huśtawkę! :)

Obrazek

Schody na górne poziomy.

Obrazek

Miejsca, gdzie między piętrami można się przemieszczać szybciej niż po schodach ;)

Obrazek

Chyba główną atrakcją tego fortu są dobrze zachowane pancerne kopuły i stanowiska strzałowe. Nie brakuje więc metalowych wzmocnień ścian i sufitów. Z wytłaczanymi napisami i dużą ilością rdzy.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W jednym z zaokrąglonych pomieszczeń była kiedyś kaplica. Do teraz widać ślady tematycznych malowideł.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ogólnie mówiąc można tu poużywać na różnych ciekawych detalach. Co chwilę coś ściąga wzrok.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A nieraz łatwo można coś przegapić! Ale się zamaskowały skubańce! :)

Obrazek

Dzięki posiadaniu zooma można im się przyjrzeć z bliska, bez konieczności kładzenia aparatu na pyszczku.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na parterze fortu ktoś się osiedlił. Zrobili porządną podłogę z desek, wstawili meble. Kręci się kilka osób, słychać muzykę. Teraz pora obiadowa, więc po korytarzach krążą takie zapachy grillowanych potraw, że zaczyna nam skręcać wszystkie wnętrzności. Chyba jesteśmy głodni ;)

Wyłazimy oczywiście też na dach, skąd mamy fajne widoki. Acz zdecydowanie to nie jest najbardziej widokowy fort na naszej trasie!

Obrazek

Obrazek

W oddali widać budynki, do których też zaraz pójdziemy.

Obrazek

Widoczne zabudowania podczas naszego poprzedniego pobytu były opuszczone i walało się tam sporo powojskowego sprzętu - buty, ubrania, dokumenty. Teraz na pierwszy rzut oka budynki też wydają się puste i nieużywane.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W jednej z ruin widać malowidło przedstawiające jakiegoś świętego.

Obrazek

Jak się okazuje - jednak się tu pozmieniało. Teren przerobiono na farmę.

Obrazek

Chudoba występuje tu bardzo wszechstronna. Czarne świnki z prosiętami, kury, indyki, kozy - czegóż tu nie ma! Zwierzęta chodzą sobie zupełnie swobodnie i hodują się na wpół dziko. Największe wrażenie robią ogromne świniaki, których dorośli przedstawicie patrzą na nas nieco spode łba. Można się poczuć jak w Bytomiu - gdzie między mieszkalną zabudową ochoczo biegają dziki ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Można też usiaść za stołem, podziwiać widok na zatokę, a buty obgryzają ci prosięta! :)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Jest też huśtawka, z której nie omieszkamy skorzystać :)

Obrazek

Można tu kupić sery, mleko czy jaja, ale akurat teraz nie ma właściciela. Może i dobrze, bo zaraz by się nam to wszystko zepsuło. Zwykle takie pyszne ekologiczne produkty mają czas przechowywania w temperaturze 30+ liczony bardziej w minutach niż godzinach...


Dzisiejszy wieczór, noc i poranek również planujemy spędzić w przyfortowych okolicach. Ale nie wśród prosiąt. Jedziemy na kolejny fort. Wąska nitka wygryzionego asfaltu prowadzi wyżej i wyżej - aż przed oczami zaczynają się roztaczać jedne z piękniejszych widoków jakich można doświadczyć w tej okolicy!

Obrazek

Fort Gorazda - miejsce, które chyba nie ma sobie równych! :)

Obrazek

Ciekawe czy stacjonujący tu niegdyś żołnierze też się zachwycali widokami - czy raczej tylko myśleli, z której skały im łeb odstrzelą??

My szczęśliwie możemy się skupić wyłącznie na zwiedzaniu i radości z obcowania z otaczającą nas przestrzenią. Najpierw obchodzimy fort dookoła, zaglądając we wszystkie fosy, baszty i inne "wypustki" konstrukcji.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A wokół morze gór! (czy będąc bardziej dosłownym - góry schodzące wprost do morza)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wieczorne słońce przegląda się w zatoce...

Obrazek

Do fortowych wnętrz prowadzą fajne mostki.

Obrazek

Obrazek

Tak jak Vrmac był we władaniu nietoperzy - to tutaj piski innych gatunków powtarza echo w korytarzach.

Obrazek

Ze środka nie mam dużo zdjęć.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Bo wszystko co najlepsze czai się tutaj na górze! :) O tu, tymi schodami...

Obrazek

... i wyłazimy na dach!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Czy można sobie wyobrazić lepsze miejsce na wypicie wina z granatów? :)

Obrazek

Obrazek

Sporo czasu spędzamy skacząc po kopułach, wylegując się na ciepłym betonie/metalu i podziwiając różne fazy zachodu słońca.

Obrazek

Obrazek

To samo kabaczę na forcie Gorazda - w maju 2016 i w czerwcu 2025. Trochę urosło, nie? :)

Obrazek

Obrazek

Na dół, do namiotu i Babfa, schodzimy już o zmierzchu. Przejście przez fort jest zupełnie inne niż te dwie godziny temu. Korytarze są pełne dziwnych odgłosów - ni to westchnień, ni to chrząknięć. Daje o sobie znać szczególna akustyka czy melodia starych, wilgotnych murów. A może to jakieś ptaki, nietoperze czy inni turyści? Błąkało się nam po głowie czy nie spać gdzieś w forcie (przynajmniej by nas nie obudziło słońce skoro świt), ale jednak stwierdzamy, że tym razem czujemy potrzebę spania na trawie, z widokiem na zatokę. Jakoś tak - nie wiem czemu ;)

Dziś zakładamy tropik. Wieczór nie jest bardzo gorący, a zza gór wyłażą jakieś poszarpane chmury. Szlag wie czy w nocy nie poleje...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obok namiotu mamy mrowisko. Wielkie to szczęście, że mamy nowy namiot - do poprzedniego z dziurawymi powłokami by nam to wszystko wlazło! A tu tylko obserwujemy ich ścieżki. Bo co ciekawe - rozbiliśmy się chyba na odwiecznej ścieżce mrówek. No i one się nie przejęły - chodzą tak samo jak wcześniej. A że na ich drodze wyrosła stroma, stożkowata góra? Nic to! Zatem lezą przez górę. Mrówka za mrówką. Mozolnie jedna za drugą, najpierw w górę, potem w dół. Skubane! Jak taka karawana sunie przez namiot to jest strasznie dziwny dźwięk! Tupanie? Chyba bardziej szeleszczenie.

W nocy szczęśliwie nie padało. Poranek również wstaje pogodny, więc dłużej niż do 7 nie udaje się pospać na słońcu. Musimy o tym pamiętać przy kolejnych noclegach - namiot musi być w cieniu.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A jak ktoś jest ciekawy jak bywało na tych fortach w 2016 roku to relacja TUTAJ: https://jabolowaballada.blogspot.com/20 ... gi_25.html


cdn
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"



na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
buba
Posty: 6703
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Re: Czarnogóra głównie nadmorska (2025)

Postautor: buba » 2025-10-31, 11:42

Przejazd przez Budvę, Święte Stefany i ich najbliższe okolice to jakiś horror, na który lepiej spuścić zasłonę milczenia, bo opisać to (nie używając słów uznawanych za niecenzuralne) jest poza zakresem moich możliwości. Powiedzmy więc, że z fortu Gorazda ulegamy teleportacji pod opuszczony hotel koło Petrovaca, przynależący administracyjnie chyba do miejscowości Perazica Do.

Jak się można zapewne domyślać - ów szkieletor jest główną atrakcją, która nas sprowadza akurat w ten zakątek wybrzeża.

Obrazek

Początkowo myśleliśmy, że to przerwana budowa, na dość wczesnym etapie. Jak później udało się dowiedzieć - fragment owej konstrukcji kiedyś działał! Lewa część budynku, (ta niższa) zbudowana była jeszcze za jugosławiańskich czasów, w latach 70-80 tych. Hotel zwał się "As". Po rozpadzie Jugosławii i w czasie wojen na Bałkanach turystyka w rejonie nieco podupadła i takie molochy przestały być rentowne. "Asa" spotkał więc los podobny jak np. różniste hotele w Chorwacji, które mieliśmy już okazję odwiedzać. ( https://jabolowaballada.blogspot.com/20 ... wacja.html )


W 2002 roku ów hotel kupiła rosyjska spółka, a w 2006 ponoć odkupił inny irlandzki biznesmen. Jedni i drudzy mieli bardzo ambitne plany rozbudowy, ale coś poszło nie tak. Ostatecznie projekty nie zostały nigdy dokończone. Jak można się domyślać były w to wmieszane różne sprawy sądowe, defraudacje pieniędzy, kredyty, mafijne porachunki - no klasyka gatunku.

Prawa część (ta z dźwigami) jest faktycznie niedokończonym szkieletem - była dobudowywana znacznie później. Niektórzy twierdzą, że to samowola budowlana i powinna zostać rozebrana (aby ją zbudować wysadzono sporą część skały, bo inaczej tak gigantyczny gabaryt by się tutaj nie zmieścił). Faktycznie jest to tak wielkie, że stojąc u podnóża ciężko toto objąć obiektywem, a nie cofniesz się, bo by trzeba wleźć do morza z aparatem.

Obrazek

Obrazek

Dźwigi też tu zostały i na dobre wrosły w krajobraz. Ciekawe, że ich nikt nie zabrał - by się wydawało, że dźwig to dość drogie ustrojstwo i w odróżnieniu od hotelu łatwo można je przenieść w inne miejsce. Teraz to już zapewne totalny złom, ale przed laty?

Obrazek

Okolice hotelu wbrew pozorom puste nie są. Nie jest to odizolowany zakątek zapomniany przez Boga i ludzi. Na parkingu pod szkieletorem stoi kupa aut, a plaże są dosyć zatłoczone - bardzo dużo plażowiczów przychodzi tu z Petrovaca. Może wbrew pozorom ludzie lubią wypoczywać w cieniu ruin i w takie miejsca ściąga ich jakaś magiczna siła?

Woda jest przyjemna, przejrzysta, jak to praktycznie wszędzie w Czarnogórze bywa. Ja się nie mogę nazachwycać kolorem tej wody i błyskotkami słońca, którymi jest przesiana.

Obrazek

Obrazek

Kabak wyczaił, że śliska skałka jest świetną zjeżdżalnią!

Obrazek

Korzystamy więc ochoczo z możliwości przekąpki, jednocześnie ciesząc się, że za chwilę będziemy wędrować - o TAM!

Obrazek

U wejścia. Jak widać ktoś próbuje przestrzegać turystów przed niebezpiecznymi rybami! :D

Obrazek

Potem musimy przejść przez oranżerię.

Obrazek

Kiedyś mieli tu windy. My chyba jednak będziemy musieli skorzystać ze schodów.

Obrazek

Obrazek

Sam hotel to inny świat. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki znika plażowy zgiełk i kociokwik. Wszystko tamto zostaje w dole i wraz ze wspinaczką na kolejne piętra - hałasy zmieniają się w cichy pogłos jakby z zaświatów i ostatecznie giną, zlewając się z szumem morza i skrzypieniem dźwigów na wietrze.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Można rozsiąść się na krzesełkach ze starego kina i zagapić w siną dal.

Obrazek

Na największy z dźwigów można też bez problemu wejść, choćby korzystając z kładeczki na wyższych piętrach. Ale mi jakoś zabrakło odwagi. Lęku wysokości nie mam kompletnie, ale również nie mam zbyt dużo wiary w swoje ręce i nogi. No ale jak ktoś się czuje na siłach to technicznie się da bez problemu.

Obrazek

Obrazek

Duży dźwig w pełnej krasie. Widziany z dachu.

Obrazek

Dach, pozostałe dźwigi i duuuuużo pięknych gór wokoło!

Obrazek

Widok ze skraju dachu na dwukolorowe morze też jest całkiem przyjemny. A w dole ludzie jak mróweczki, podążają w stronę tunelu.

Obrazek

Kwitnące krzewy można tu napotkać. W pęknięciach betonu różne roślinki się zahaczyły korzeniami. I bardzo to tutaj pasuje - na balkonach powinny być kwiaty!

Obrazek

Obrazek

Są też resztki różnych maszyn.

Obrazek

Obrazek

Obiekt ma chyba z 15 pięter. Na niższych kondygnacjach są pokoje hotelowe (dosyć niewielkie, widać, że plany były takie, aby upchać tu jak najwiecej ludzi, jak śledzi w puszce).

To chyba była (lub miała być) knajpa? Albo zaplecza kuchenne?

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Jeszcze wyżej są ogromne hale, wewnętrzne dziedzińce - nie wiem czy koncerty mieli dawać czy urządzać kryte boiska piłkarskie.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Nawet jakiś amfiteatr tu zapodali?

Obrazek

Gdzieś w tych rejonach zaczynamy słyszeć dziwne świsty i obecność czegoś nietypowego.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Coś nam towarzyszy w korytarzach i salach - i to coś się przemieszcza z dużymi prędkościami. Dron! I zachowuje się jakby nas gonił. Albo się zawiesza półtora metra nad naszymi głowami i wisi. I patrzy... Tak oględnie mówiąc, trochę niekomfortowo się robi... Jak się potem okazuje, gdy wychodzimy w okolicę wielkiej studni, że odnajduje się i operator drona - szalony Francuz, który ponoć trenuje "latanie w pomieszczeniach". Pokazuje nam różne akrobacje np. jak leci z zawrotną prędkością prosto w betonową ścianę, a potem nagle zawraca. Albo wlatuje w rurę, gdzie z każdej strony swojego wehikułu ma 5 cm zapasu. Ciekawa zajawka! I chyba rewelacyjna miejscówka na takie ćwiczenia!

Na ścianach jest sporo malunków i napisów, od zwykłych gryzmołów po naprawdę artystyczne wizje. Napisy sugerują, że są wykonywane głównie przez turystów, a nie miejscowych. Najwięcej jest chyba rosyjskojęzycznych, a na drugim miejscu plasuje się język angielski. No chyba że lokalsi tak dają upust swojej "światowości", że nie piszą po swojemu?

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Fajny pomysł z tymi filarami - na trzech kolejnych piętrach. Może było ich więcej, ale nie znaleźliśmy.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Najbardziej przypadło mi do gustu jedno "malowidło" - dużo okien, robiących z sali jakby świątynię.

Obrazek

Oprócz wielkich dźwigów przed hotelem stoją też inne maszyny budowlane. Jeden jakby mały dźwig na gąsienicach i takie wielkie szczypce.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zaraz za szkieletorem kończy się możliwość wędrowania ścieżką wzdłuż wybrzeża - dochodzimy do pionowej skały.

Obrazek

Dalej do miasta wiedzie tunel.

Obrazek

Główna nitka tunelu robi za lokalny deptak, więc jest wybetonowana, ma latarnie, no ale skalne ściany czy sufity zawsze jednak cieszą i dają nieco sztolniowy klimat.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Największy urok mają boczne odgałęzienia, które nie są oświetlone.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Tunel momentami się kończy i wychodzi na fragment chodnika wiodącego skalną półką.

Obrazek

Obrazek

W tym miejscu widać w dole fajną, pustą plażę, na którą trzeba by schodzić po linie albo dopłynąć morzem.

Obrazek

Po wyjściu z tunelu droga do Petrovaca dalej jest bardzo widokowa i wędruje się nią całkiem przyjemnie.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Teren przywodzi na myśl jakieś dawne kurortowe parki, gdzie przyroda zaczyna już powoli nadgryzać asfalty i ławeczki.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na poniższych zdjęciach są widoczne dwie skaliste wysepki.

Obrazek

Obrazek

Jedna to Sveta Neđelja, gdzie znajduje sie mała, kamienna kaplica. Według legendy zbudował ją żeglarz - rozbitek.

Obrazek

Druga, pusta wysepka, zwie się Katiĉ.

Obrazek

Z Petrovaca można tam popłynąć wodnym taxi. Nie ma problemu go znaleźć - po głównym deptaku chodzi dużo naganiaczy. Myśmy rozważali, ale było już za późno. To jest zawsze problem w takich miejscach, że czas nie jest z gumy i nie da się obskoczyć wszystkiego. I potem żal tych atrakcji, które trzeba było odpuscić :(

Te same wyspy widziane kolejnego dnia od drugiej strony.

Obrazek

Sam Petrovac to klasyczny kurort, więc ogólnie masakra, jak to zwykle bywa w takich okolicznościach. Jest jednak kilka pozytywnych rzeczy, jakie mogę powiedzieć o tym miejscu np. widoki są całkiem ładne.

Obrazek

Udaje się znaleźć knajpę, gdzie zjadamy ryby i inne robaki wyjęte z morza.

Obrazek

Dla spotęgowania apetytu ryby wystawiono w gablotce przy deptaku :)

Obrazek

W całej okolicy występuje sporo kotów.

Obrazek

Obrazek

Godzina czy półtorej spędzone w kurorcie, ryby zjedzone, pocztówek nie udało się znaleźć - czas spierdzielać, bo głowa zaczyna boleć od hałasu i tumultu. Do tunelu! Szybko!!! Nasz szkieletor jawi się bezpieczną, spokojną przystanią. Myślę, że gdyby nie spacer do Petrovaca - nie docenilibyśmy go aż tak bardzo! :)

Po drodze jeszcze znajdujemy z lekka zapomniane i dość strome schody prowadzące do skał. Łatwo można przeoczyć mini przerwę w żywopłocie, gdzie się odgałęzia ścieżka.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ciekawa, ukośna struktura skał.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Nocujemy na drugim piętrze pokojów hotelowych. Długo nie mogliśmy się zdecydować. Początkowo był plan spania na samym szczycie dachu - widoki byłyby przednie, ale znów by nas słońce obudziło. Rozważaliśmy którąś z ogromnych hal, ale tam zazwyczaj fragmenty konstrukcji mocno świszczały na wietrze, co w godzinach nocnych mogłoby nas straszyć ;) Poza tym wyższe piętra wymagałyby więcej trudu z noszeniem wszystkich potrzebnych pakunków, jako że jesteśmy spakowani tak jak na wycieczkę objazdową, więc nie jest wszystko w jednym wygodnym plecaku (bo trzy rosochate plecaki w żaden sposób by do takiego Babfa nie wlazły). Śpiąc więc na 12 piętrze trzeba by latać po schodach z torbami, a to nam się jakoś nie uśmiecha. Zwłaszcza że dotarcie w rejon, który nam się najbardziej podobał, nie jest też oczywiste logistycznie (nie wszędzie są schody, część klatek jest zerwana lub niedokończona). Można by się pogubić, zwłaszcza w ciemności - bo jest szansa, że wieczorem się komuś przypomni, że jednak coś niezwykle ważnego zostało w aucie.

Pomieszczenie, które wybraliśmy na biwak, było zapewne juz używane do celów sypialnych. Jest bardzo ładnie pozamiatane, nie ma w ogóle gruzu, pyłu, itp.

Obrazek

Obrazek

Jako że mamy ze soba mazaki do malowania wędrujących kamieni - postanawiamy też nieco udekorować ściany. Nie mamy wprawdzie ani takich zdolności, ani takiego sprzętu jak graficiarze z wyższych pięter, ale przynajmniej jest zapał :) Od razu robi się bardziej swojsko i przytulnie.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Łazimy też z kabakiem po sąsiednich pomieszczeniach zbierając cegły, deski i resztki dawnych mebli. Budujemy stół i ławki! No co - pokój hotelowy powinien być komfortowo urządzony! :)

Obrazek

Mamy widok na morze z szumem fal, które w nocy się wzmagają. A do tego piski jaskółek, które wieczorem stają się jakoś bardziej aktywne. Są też nietoperze, ale one mieszkają na wyższych kondygnacjach, widzimy jedynie jak wlatują do budynku. Miejsce bardzo dobrze komponuje się z domowym winem z jeżyn, które jest pyszne, ale nie wiem czemu bardziej zapodaje czereśnią. Może producent pomylił naklejki? ;)

O zachodzie słońca:

Obrazek

Wieczorem okolica pustoszeje. Znikają ostatni plażowicze, a z parkingu stada samochodów. Zostają jakieś dwa kampery i jeszcze jedna osobówka, co do której mamy wątpliwości czy jeżdżący nią turyści śpią gdzieś w terenie czy została porzucona już dawno temu ;)

Schodząc na dół w celu poszukiwania kibelka, tak sobie myślę, że dziś to wyszedł bardzo fajny, taki nasycony atrakcjami dzień. Niby nie jest późno, ale czuję się bardzo zmęczona. Trzeba iść spać - na dziś wrażeń wystarczy! I tu włażę na taki napis! Ki diabeł? Akurat w tym momencie? Dziwne są czasem zbiegi okoliczności. Ktoś chyba musiał mieć bardzo podobne przemyślenia ;)

Obrazek


Koło 23, gdy już mamy układać się spać, słyszymy jakieś głosy i tupoty w korytarzach. Najpierw pod nami, potem w naszym korytarzu, co łączy się również z wyraźnie widocznymi błyskami latarek. Ze strzępków rozmowy (prowadzonej po angielsku) wynika, że to dwóch turystów. Jeden chce zwiedzać i wejść na dach, a drugi się boi i chce tu wrócić, ale w dzień. Ostatecznie szczęśliwie nie trafiają do naszego pokoju (im mniej ludzi wie gdzie nocujemy tym lepiej) i chyba ten przestraszony przekonał towarzysza, bo po chwili widać dwie smugi światła wychodzące na zewnątrz i nurkujące w kamperze. Po chwili kamper odjeżdża, więc porannego zwiedzania też chyba nie będzie. Do rana już nikt nas nie niepokoi i nie włóczy się po naszych apartamentach. Albo przespaliśmy.

Śpimy chyba do 10. Zjadamy śniadanie na balkonie z widokiem na morze.

Obrazek

Obrazek

Długo nam to śniadanie zajmuje. Jakoś nie chce się stąd odchodzić. Chce się posiedzieć dłużej, pogapić w niebieską dal, jak najwięcej wciągnąć w siebie tej wyjątkowej atmosfery, która nas otacza. Można np. przyglądać się rybackim łódkom. Ci chyba wyciagają jakieś ośmiornice?

Obrazek

Jeszcze na tym etapie tego nie wiemy, ale nie jest to najbardziej klimatyczna miejscówka w ruinach na brzegu morza na tym wyjeździe! Urocza, wyjątkowa, ale udało się ją przebić. No ale nie uprzedzajmy faktów ;)

Potem toperz z kabakiem idą się kąpać, a ja pozwiedzać część hotelowego kompleksu, która jest położona dalej od brzegu. Głównie mnie zainteresował fragment z żebrowanym dachem z metalowych rur.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Trafiam tam na 2 dziewczyny i chłopaka, którzy akurat dokarmiają stado kotów. Wyraźnie widać, że pomieszkują tu już od jakiegoś czasu. Chłopak jest z Odessy. Wyjechał 3 lata temu, dwa miesiące przed swoimi osiemnastymi urodzinami. Bo wtedy jeszcze mógł - bez ogromnych łapówek czy wielodniowych zabaw w kotka i myszkę na zielonych granicach. Dziewczyny, siostry, pochodzą z dalekiej północy Rosji, z miasteczka Nowy Urengoj. One uciekły przed śniegiem i komarami. Tolik, Oreszka i Nana. Tworzą wspólny trójkącik, bo Tolik uważa, że obie siostry są równie fajne i nie chce wybierać jednej. One również są zadowolone, że nie muszą się pokłócić o chłopaka. Tolik twierdzi, że jest taki nowoczesny termin co się nazywa "poliamoria", że chłopak ma 2 lub więcej dziewczyn i wszystkie kocha, a jednej wybrać nie potrafi i nie chce. Ot takie odrzucenie konwenansów i stereotypów starych dziadków. Mówię mu, że wiem, słyszałam, ale to chyba nazywa się harem i wcale nie jest tak nowoczesnym odkryciem jakby się wydawało. Bo sprawa stara jak świat, że koleś ma tyle kobiet ile jest w stanie utrzymać. Dziewczyny zaczynają się kulać ze śmiechu. Nana twierdzi, że teraz Tolik musi je utrzymywać, a w ogóle to ona jest najstarsza i teraz to ona (a nie Tolik) będzie wybierać kolejną "żonę" do ich ekipy. Jak się można domyślać Tolikowi bardzo nie w smak kierunek, w który potoczyła się rozmowa. Coś długo burczy niezrozumiałego pod nosem (tzn. dla mnie, bo dziewczyny chichrają się coraz bardziej). W końcu stwierdza, że się rozczarował, bo myślał, że "my tam w tej Europie jesteśmy bardziej otwarci na niekonwencjonalne formy miłosne". Ja mówię, że oczywiście tak jest, że my to nawet żaby do haremów przyjmujemy - i tu niespodzianka! To nie miało prawa się wydarzyć! Akurat w tym momencie przez podłogę zaczyna kicać zielona żaba, robiąc donośne kła kła kła. Wszyscy jesteśmy w szoku! No i atmosfera nieco się rozładowuje i wszyscy się śmiejemy.

Nie wiem czemu osiedlili się akurat w tej części budynku. Wydaje się, że nasz apartament z widokiem na morze jest dużo fajniejszy, bardziej przytulny - no ale każdy ma swoje gusta.

Dalej przy wąskiej, płytowej drodze stoją kolejne budynki hotelowego molocha. Tu znów chyba jacyś Niemcy zeskłotowali teren. Musi ich być całkiem sporo, słychać śpiewy, pokrzykiwania i dudniącą muzykę.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ile osób i jak się tam urządzili - nie wiem. Muzyka dochodzi zza zamkniętych okiennic, a jak wejść do budynku - też na pierwszy rzut oka nie wiem. Trzeba by się chyba mocno czochrać po krzakach. Poza tym dość długo mi zeszło z poprzednią ekipą, więc toperz i kabak pewnie się już niepokoją co mnie zeżarło. Muszę wracać.

Zatem przekąpka i w dalszą drogę!

Obrazek


cdn
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"



na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
buba
Posty: 6703
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Re: Czarnogóra głównie nadmorska (2025)

Postautor: buba » 2025-11-03, 17:40

Kolejnego dnia zatrzymujemy się na kempingu Restella. Już nie pamiętam kto i kiedy mi go polecał, ale mówił, że miejsce jest ciche, położone na totalnym zadupiu, a do jakiejkolwiek miejscowości o zwartej zabudowie jest w cholerę i jeszcze dalej. I wygląda na to, że to wszystko prawda! :)

Widok mamy zarówno na góry, jak i na morze. Krajobraz z zielonym namiotem, chyba z każdej możliwej strony ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zaraz koło namiotu rośnie drzewko brzoskwiniowe. I dowiadujemy się, że mamy jeść brzoskwinie do woli :) Tylko, żeby się nie wspinać na drzewo, żeby nie połamać gałęzi. Jakby się skończyły owoce na dole - mamy się upomnieć o drabinę.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na jednym z drzew jest tarasik, który robi tu za główny punkt widokowy.

Obrazek

Obrazek

Najbardziej spektakularne widoki były po burzy, o zachodzie słońca.

Obrazek

Obrazek

Wyspa Sveta Neđelja na dużym zoomie.

Obrazek

Nawet kible z góry prezentują się bardziej uroczo ;)

Obrazek

Nieopodal wisi nadrzewna huśtawka.

Obrazek

Obrazek

Można też korzystać z wiaty kuchennej.

Obrazek

W kuchni oprócz palników, patelni czy stolika jest też lodówka z miejscowym winem, więc odwiedzamy ją nadpodziw często. Wino jest przepyszne! Takie właśnie kwaskowate jak trzeba. Może nie tak idealne jak kisłe wina z delty Dunaju, ale jak na napój nie mający z Dunajem nic wspólnego - nie ma mu co zarzucić. Jakby ktoś nie miał ochoty na wino - jest też rakija.

Obrazek

Obrazek

Po całym terenie, a najbardziej w rejonie przykuchennym (jak się można domyślać) kręci się cała kocia rodzinka. Najsłodsze są oczywiście kocięta.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Jak widać na poniższym zdjęciu koty lubią także kibelki ;)

Obrazek

W kibelku mamy też żabę. Może w Czarnogórze jest taki zwyczaj, że w każdym kibelku oprócz srajtaśmy jest też na stanie zielona żaba ścienna? Bardzo mi się taki zwyczaj podobał!

Obrazek

Jest tu też okienko, więc nawet jak ktos zamknie od środka drzwi - to można go odwiedzić!

Obrazek

Za kibelkiem jest duży zlew, idealny do robienia prania. Od razu na wejściu dostaję też stojącą suszarkę. Nie wiem czy wszyscy tak dostają, czy tylko mnie patrzyło z oczu w ten sposób, że opiekun kempingu już widział całe drzewko brzoskwiniowe obwieszone gaciami? ;)

Obrazek

Za sąsiadów za żywopłotem mamy parę nieco nieogarniętych Holendrów, którzy nie bardzo mają pomysł co ze sobą zrobić "w takim dzikim i niecywilizowanym kraju". W morzu się nie kąpią, bo boją się jeżowców. W góry nie idą, bo boją się węży.

Kawałek dalej stoi też zabytkowa niemiecka przyczepa, ale nie nawiązujemy z jej mieszkańcami kontaktu większego niż poranne "Guten Morgen".

Obrazek

Drogi do kempingu od głównej szosy i dalej ku morzu - to wąskie nitki starego asfaltu, troche przywodzące na myśl dawne bieszczadzkie stokówki.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Idzie się głównie przez zarośla, łąki czy ślady jakiś mocno zarośniętych ruin.

Obrazek

Do morza mamy jakieś półtora kilometra. Wzdłuż wybrzeża do wioski jakieś kolejne dwa. Bliżej morza pojawiają się daczowe domeczki. Cały teren jest królestwem ptaków i cykad oczywiście. Białe skały zamykają horyzont. Czasem na szosie pojawi się wąż. I to ciekawe, że nie wyleguje się, nie przemyka gdzieś w oddali - tylko zawsze rzuca się nam prawie pod nogi. Trzy sztuki spotkaliśmy na tym odcinku. A tu akurat jeden już nieżyjący (albo dobrze udawał ;)

Obrazek

Plaże mają tu kamieniste.

Obrazek

Obrazek

"Wydmy" przeważnie porasta bagienna roślinność i dużo kwiatów.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Woda jest płytka i ciepła jak zupa. Może to kwestia niewielkiej głębokości, a może dlatego, że zatoka? Trochę ciężko przebyć pierwsze 10-15 metrów od brzegu, bo wygląda to jak zalane morzem gołoborze - głazy są duże, śliskie i chybotliwe. No ale trzeba je jakoś przebyć, żeby się dostać do głębszej wody, gdzie można popływać. Pełznąc ku głębinie warto uważać by nie podpierać się rękoma o dno - jeżowce tylko na to czekają! No chyba, że ubierze się też wodne buty na ręce! ;) Największą zaletą tutejszych plaż jest to, że jak okiem sięgnąć nie ma kompletnie nikogo.

Obrazek

Nieopodal rzuca się w oczy nadbrzeżne biwakowisko zwane "Robinzonka". Taka infrastruktura plażowa to ja rozumiem! :)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Dalej w stronę miejscowości Buljarica prowadzi przyjemna, gruntowa droga.

Obrazek

Obrazek

A słońce wisi już dosyć nisko...

Obrazek

Im bliżej wioski tym pojawia się więcej ludzi i zabudowań. Niektóre obiekty całkiem spełniają nasze oczekiwania - jako ławeczka, jako przebieralnia. Szkoda, że nie zabralismy hamaka - byłoby gdzie go powiesić.

Obrazek

Obrazek

Bagienny strumyk sobie wpływa do morza.

Obrazek

Główne cele osiągnięte: lody kupione, przekąpki zrobione, teren obczajony - można wracać. Droga powrotna mija w coraz to bardziej wieczornych klimatach.

Obrazek

Obrazek

Pierwsza noc na kempingu jest bardzo przyjemna. Najpierw wyją jakieś szakale czy inne kojoty. Co ciekawe, gdy one dają głos to cykady milkną. Gdy głos wyjców ustaje - to cykady zaraz zaczynają dawać pełną parą. Potem zrywa się wiatr - cudowny, ciepły wiatr! I rano też wieje. Uwielbiam taką pogodę, +34 i duje, że urywa łeb! Jedyny minus, że ciągle przewraca moją suszarkę z praniem. Robię obchód po okolicy i udaje mi się wykopać z ziemi około sześciu cegieł, którymi przygniatam nóżki suszarki.

Kolejna noc okazuje się gorsza. Już z wieczora zaczyna być słychać niosącą się z dali muzykę. Początkowo jest całkiem przyjemna, jak jakiś dansing czy wesele. Niosą się różne bałkańskie rytmy, coś w stylu tej piosenki: https://www.youtube.com/watch?v=xddv48_rCs4 Im jednak godzina staje późniejsza, tym bardziej przeradza się to w dyskotekowe umck umck, a głosność stale jest podkręcana. Idziemy się nawet przejść w tamtą stronę, zdziwieni skąd niesie się takie łupanie, bo wydawało się, że tam nic nie ma. Taka okolica:

Obrazek

Obrazek

Jak się nie da spać - to chociaż będzie wieczorny spacer. Może to jaki festyn? Może chociaż rakiji poleją? :P Ale to nie festyn, nie koncert, tylko najprawdopodobniej impreza w prywatnym domu, gdzie uczestnicy postanowili uatrakcyjnić innym życie... I to my mamy tam prawie kilometr. A mieszkańcy z domu obok? Ci to mają przesrane, chyba szklanki ze stołu im spadają..

Napierdziela gdzieś do drugiej w nocy. Reszta usnęła a ja ni cholery nie mogę. To g... wwierca się do mózgu i próbuje rozerwać łeb od środka. Wsadzenie w uszy stoperów w ogóle nie pomaga - jest wręcz gorzej. Bo wtedy słyszę muzykę głośniej. Stopery całkowicie wygłuszają granie cykad, łopotanie wiatru w tropiku - zostaje tylko ta upiorna łupanina. Łażę więc bez celu po kempingu, wychodzę na drzewo, patrzę na ciemne góry, na morze w oddali i coraz bardziej narastają we mnie instynkty mordercze. A wydawało się, że ten kemping będzie dobry na przetrwanie soboty. Wydawało się, że z dala od wszystkiego. Ale jak widać nie ma dobrego miejsca na ukrycie się w weekend, chyba pod ziemię by się trzeba wryć jak dżdżownica...

I jeszcze jedno - istotna sprawa dla sympatyków zabawy w wędrujące kamienie. Tyle co pięknych, płaskich i dogodnych do malowania kamieni można znaleźć w Czarnogórze, to chyba nigdzie! Mamy tu używanie! To dzisiejsza porcja, która rusza w podróż!

Obrazek



cdn
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"



na wiecznych wagarach od życia..

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości