Czarnogóra głównie nadmorska (2025)
Re: Czarnogóra głównie nadmorska (2025)
eee... myślałem, że mieli co swojskiego. Generalnie Czarnogóra jakoś specjalna nie jest tania, więc dlatego wybieram też sąsiednie kraje, a z wożenia jedzenia ze sobą za granicę wyleczyłem się dokładnie 10 lat temu 
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Re: Czarnogóra głównie nadmorska (2025)
eee... myślałem, że mieli co swojskiego
żeby chociaż ryby mieli! albo inne meduzy!
Generalnie Czarnogóra jakoś specjalna nie jest tania
No nie jest...
a z wożenia jedzenia ze sobą za granicę wyleczyłem się dokładnie 10 lat temu
Wiadomo ze nie wezmie się zarcia na 2 tygodnie, nawet jakby ktos chcial. Ale jakas tam żelazna rezerwa nigdy nie zaszkodzi a wiele razy się przydaje.
A co takiego wydarzylo sie 10 lat temu?
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Re: Czarnogóra głównie nadmorska (2025)
10 lat temu byliśmy w Skandynawii. Ta, wiadomo, jest strasznie droga, więc zabraliśmy - nietypowo jak dla nas - jedzenie do przygotowania na kilka dni. Szybko się okazało, że niepotrzebnie: jasne, jest drożej, ale jak się dobrze poszukało w sklepach, to tragedii nie było, a można było zrobić sobie coś miejscowego, a nie to, co w Polsce. W końcu lokalna kuchnia to taka sama atrakcja jak zabytki czy przyroda. Tyle, że wtedy mieliśmy auto, więc nie zajmowało nam to za dużo miejsca, w samolotowym bagażu w ogóle sobie tego nie wyobrażam (choć do Izraela wzięliśmy flaszkę wódki
). Z żelaznej rezerwy to mamy ze sobą tylko jakieś napoje i procenty, te faktycznie wiele razy się przydadzą 
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Re: Czarnogóra głównie nadmorska (2025)
10 lat temu byliśmy w Skandynawii. Ta, wiadomo, jest strasznie droga, więc zabraliśmy - nietypowo jak dla nas - jedzenie do przygotowania na kilka dni.
To ja pamiętam jakąś relacje ze Skandynawii gdy pojechali kilkuosobową ekipą z przyczepa kempingową, na 3 albo 4 tygodnie i w ogóle nie kupowali na miejscu jedzenia. Wzieli z Polski chyba 200 kg żarcia! Takiej akcji to ja sobie w ogole nie wyobrażam!
W końcu lokalna kuchnia to taka sama atrakcja jak zabytki czy przyroda.
To ja chyba nie mam takiego podejścia - tzn. z jedzenia to grunt, żeby był ser, pomidory i cebula
w samolotowym bagażu w ogóle sobie tego nie wyobrażam (choć do Izraela wzięliśmy flaszkę wódki)
Myśle ze moja kasza nie zajęła dużo więcej miejsca jak flaszka wódki
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Re: Czarnogóra głównie nadmorska (2025)
buba pisze:To ja chyba nie mam takiego podejścia
gdybym wiedział, że nie będę w ogóle miał okazji zjeść lokalnej kuchni, to bym zrezygnował z wyjazdu. Bycie gdzieś i futrowanie się standardami, które mogę zjeść w domu jest dla mnie dokładnie takim samym przeżyciem jak oglądanie pięknego kościoła w komputerze
Wódka to lekarstwo, kasza nie
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Re: Czarnogóra głównie nadmorska (2025)
Pudelek pisze:buba pisze:To ja chyba nie mam takiego podejścia
gdybym wiedział, że nie będę w ogóle miał okazji zjeść lokalnej kuchni, to bym zrezygnował z wyjazdu w ogóle. Bycie gdzieś i futrowanie się standardami, które mogę zjeść w domu jest dla mnie dokładnie takim samym przeżyciem jak oglądanie pięknego kościoła w komputerze
Tylko ze w wielu miejscach nie ma jakiejś specjalnie spektakularnej lokalnej kuchni, która zostawia niezatarte wrażenie na całe życie. Przeważnie jakieś potrawy lokalsi reklamuja jako "regionalne" w celach promocyjnych, a potem się okazuje, ze to kolejna odmiana pieroga, szaszłyka albo mielonego kotleta.
A co regionalnego mozna było zjeść np. w Lubaczowie albo Wielkich Oczach? (chyba kiełbasę z renifera
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Re: Czarnogóra głównie nadmorska (2025)
Chodzi mi o wyjazdy zagraniczne oczywiście. W Polsce to inna bajka, bo dzięki II wojnie światowej kuchnia lokalna albo kompletnie zniknęła albo jest dostępna prawie w całej Polsce. Aczkolwiek pamiętam pierwszą wizytę na Suwalszczyźnie, a potem na Podlasiu, jeszcze przed naszymi wędrówkami i wtedy jadłem tam po raz pierwszy rzeczywiście potrawy regionalne (pamiętam, że w Augustowie zamówiłem po raz pierwszy chłodnik).
I to wcale nie chodzi aby lokalna kuchnia była spektakularna na całe życie. Po prostu poruszanie się po obcych krajach i jedzenie zapasów z domu albo faszerowanie się fastfoodami międzynarodowej sieci jako żywo kojarzy mi się ze zwiedzaniem w polskiej wycieczce autokarowej z polskim przewodnikiem i jeszcze spaniem w "polskim" hotelu. Taka bańka, bo niby jesteś daleko, ale nadal blisko, wszędzie słyszysz znajomy język i jesz najlepiej to co znasz, bo wtedy czujesz się bezpiecznie i swojsko, nikt ci krzywdy nie zrobi, nie dostaniesz sraczki i tym podobnych, a piwo ma smak Harnasia, ten ulubiony
Dla mnie to koszmar!
I to wcale nie chodzi aby lokalna kuchnia była spektakularna na całe życie. Po prostu poruszanie się po obcych krajach i jedzenie zapasów z domu albo faszerowanie się fastfoodami międzynarodowej sieci jako żywo kojarzy mi się ze zwiedzaniem w polskiej wycieczce autokarowej z polskim przewodnikiem i jeszcze spaniem w "polskim" hotelu. Taka bańka, bo niby jesteś daleko, ale nadal blisko, wszędzie słyszysz znajomy język i jesz najlepiej to co znasz, bo wtedy czujesz się bezpiecznie i swojsko, nikt ci krzywdy nie zrobi, nie dostaniesz sraczki i tym podobnych, a piwo ma smak Harnasia, ten ulubiony
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Re: Czarnogóra głównie nadmorska (2025)
buba pisze:ale np. kabakowi sie bardzo podobało na owej wielkiej plaży bo ona najbardziej lubi piasek i duze fale. Jak widać gusta są rózne!
No właśnie - my po kilku wakacjach z kąpielą na kamiennych plażach wybraliśmy tym razem piasek.
Re: Czarnogóra głównie nadmorska (2025)
Pudelek pisze: Po prostu poruszanie się po obcych krajach i jedzenie zapasów z domu albo faszerowanie się fastfoodami międzynarodowej sieci jako żywo kojarzy mi się ze zwiedzaniem w polskiej wycieczce autokarowej z polskim przewodnikiem i jeszcze spaniem w "polskim" hotelu. Taka bańka, bo niby jesteś daleko, ale nadal blisko, wszędzie słyszysz znajomy język i jesz najlepiej to co znasz, bo wtedy czujesz się bezpiecznie i swojsko, nikt ci krzywdy nie zrobi, nie dostaniesz sraczki i tym podobnych, a piwo ma smak Harnasia, ten ulubionyDla mnie to koszmar!
Trzeba zrobić jakąś definicje podróży - jak ktoś zje coś ze słoika/mcdonalda to nie odbył podróży! I basta
Re: Czarnogóra głównie nadmorska (2025)
Podejrzewam, że w takim razie nie odbyłeś żadnej wakacyjnej podróży od dawna 
Ale serio, jedzenie w Macu na zagranicznym urlopie to już dla mnie jakaś perwersja
Ostatni raz tak zrobiłem chyba w 1998 roku, gdy byłem z wycieczką z liceum w Wenecji. Włosi, widząc jak wpieprzamy hamburgery na jakiś zabytkowych schodach, nas wyzywali, pluli, a paru to prawie pobiło, od tego czasu mam traumę 
Ale serio, jedzenie w Macu na zagranicznym urlopie to już dla mnie jakaś perwersja
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Re: Czarnogóra głównie nadmorska (2025)
I to wcale nie chodzi aby lokalna kuchnia była spektakularna na całe życie. Po prostu poruszanie się po obcych krajach i jedzenie zapasów z domu albo faszerowanie się fastfoodami międzynarodowej sieci jako żywo kojarzy mi się ze zwiedzaniem w polskiej wycieczce autokarowej z polskim przewodnikiem i jeszcze spaniem w "polskim" hotelu. Taka bańka, bo niby jesteś daleko, ale nadal blisko, wszędzie słyszysz znajomy język i jesz najlepiej to co znasz, bo wtedy czujesz się bezpiecznie i swojsko, nikt ci krzywdy nie zrobi, nie dostaniesz sraczki i tym podobnych, a piwo ma smak Harnasia, ten ulubionyDla mnie to koszmar!
W pewnym sensie rozumiem co masz na myśli. Jest to problem, ze w obecnych czasach wszystko staje się takie ujednolicone - czy sklepy, czy zabudowa czy rejestracje samochodów. Człowiek jedzie daleko i w sumie mało egzotyki. Dlatego np. nie przepadam za atmosferą hosteli - gdziekolwiek by one nie były - wszyscy i tak mówią po angielsku, ciagle myją włosy i domagają się wifi
Wiadomo że jeśli patrzeć na ten aspekt to najlepiej to by było potrafić mówić w lokalnym języku i nie spać w lesie czy pensjonacie, ale u miejscowych w domu i móc choć trochę spojrzeć na teren wokół ich oczami. Patrz np. zwiedzanie Skandawy!
Acz jeśli chodzi o jedzenie to najcześciej jedzenie chleba z serem czy kaszy nie ma na celu zapewnić mi bezpieczenstwa i swojskości, ale zaoszczędzić czas. Bo nie muszę jechać do miasta wtedy kiedy mi nie po drodze i szukać knajpy czy sklepu. Mogę zjeść, nie być głodna i móc się zająć czymś ciekawszym - a tego ciekawego jest na wyjazdach cała masa!. To tak jak z pójściem do kibla - oczywiście fajnie jak jest klimatyczne miejsce do tego celu, wyjatkowy wystrój czy ciekawe rekwizyty, ale najważniejsze żeby to mieć za soba, zrobić co jest do zrobienia, nie czuć dyskomfortu i móc dalej ruszać w drogę ku przygodzie!
(pamiętam, że w Augustowie zamówiłem po raz pierwszy chłodnik).
Chłodnik to mi się niekoniecznie kojarzy z Augustowem ale najbardziej to z Izą
Ale serio, jedzenie w Macu na zagranicznym urlopie to już dla mnie jakaś perwersja![]()
Takie miejsca to w ogole lepiej omijać ze względów zdrowotnych, niezależnie czy się jest w kraju, za granicą, w podróży, czy w domu....
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Re: Czarnogóra głównie nadmorska (2025)
Dostałem traumy i już będę oglądał kościoły na komputerze 
Ja jestem okropnie wybredny i na pierwszym wyjeździe za granicę też byłem wkurzony, że młodej robiliśmy rosół, ale co kolejny wyjazd, to coraz mniej mam ochotę jeść tylko w knajpach. Akurat w Macu jadam w ogóle rzadko (i ja w sumie tam jadam frytki, shake - tego raz na 2lata i jakiegoś burgera z kurczakiem - oczywiście bez sosu) i jak już to w drodze na/z wakacji. W Hiszpanii był to taki zapychacz - był upał i żona się źle czuła przy tej temperaturze, więc poszliśmy posiedzieć i coś zjeść - no i jedzenie w Hiszpanii było dla mnie mega słabe (poza tapasami, ale z sosami podają, a ja sosów nie lubię).
Poza tym jedzenie w Czarnogórze było o wiele mniej smaczne niż w Chorwacji. Nawet cevapcici było takie se (to najlepsze jadłem w Istrii).
Zresztą przez moją cukrzycę, jadąc pół dnia w takich upałach bierzemy lodówkę turystyczną aby w niej przewieźć insulinę, a by lodówka lepiej trzymała chłód oprócz zamrożonych wkładów wkładamy kurczaka/indyka (filety). I potem 2-3 posiłki na 10 dni jemy z tych filetów. Dla mnie - niejadka to super opcja.
Jak byłem sam - to uważałem, że głupotą jest jeść śniadanie na kwaterze. Chodziliśmy do knajp na nie. To jest totalna głupota (młody byłem - głupi) - dziś wolę jednak na balkonie kwatery je zjeść.
Ja jestem okropnie wybredny i na pierwszym wyjeździe za granicę też byłem wkurzony, że młodej robiliśmy rosół, ale co kolejny wyjazd, to coraz mniej mam ochotę jeść tylko w knajpach. Akurat w Macu jadam w ogóle rzadko (i ja w sumie tam jadam frytki, shake - tego raz na 2lata i jakiegoś burgera z kurczakiem - oczywiście bez sosu) i jak już to w drodze na/z wakacji. W Hiszpanii był to taki zapychacz - był upał i żona się źle czuła przy tej temperaturze, więc poszliśmy posiedzieć i coś zjeść - no i jedzenie w Hiszpanii było dla mnie mega słabe (poza tapasami, ale z sosami podają, a ja sosów nie lubię).
Poza tym jedzenie w Czarnogórze było o wiele mniej smaczne niż w Chorwacji. Nawet cevapcici było takie se (to najlepsze jadłem w Istrii).
Zresztą przez moją cukrzycę, jadąc pół dnia w takich upałach bierzemy lodówkę turystyczną aby w niej przewieźć insulinę, a by lodówka lepiej trzymała chłód oprócz zamrożonych wkładów wkładamy kurczaka/indyka (filety). I potem 2-3 posiłki na 10 dni jemy z tych filetów. Dla mnie - niejadka to super opcja.
Jak byłem sam - to uważałem, że głupotą jest jeść śniadanie na kwaterze. Chodziliśmy do knajp na nie. To jest totalna głupota (młody byłem - głupi) - dziś wolę jednak na balkonie kwatery je zjeść.
Re: Czarnogóra głównie nadmorska (2025)
Pudelek pisze: Włosi, widząc jak wpieprzamy hamburgery na jakiś zabytkowych schodach, nas wyzywali, pluli, a paru to prawie pobiło, od tego czasu mam traumę
Więc paru włochów Ci zrobiło traumę do dziś. O mamo...
Re: Czarnogóra głównie nadmorska (2025)
buba pisze:
W pewnym sensie rozumiem co masz na myśli. Jest to problem, ze w obecnych czasach wszystko staje się takie ujednolicone - czy sklepy, czy zabudowa czy rejestracje samochodów. Człowiek jedzie daleko i w sumie mało egzotyki. Dlatego np. nie przepadam za atmosferą hosteli - gdziekolwiek by one nie były - wszyscy i tak mówią po angielsku, ciagle myją włosy i domagają się wifi![]()
globalizacja tak, ale z drugiej strony nigdy nie jadłem poza Czechami naprawdę smacznego hermelina albo utopenca, tak samo jak wszelkie cevapcici w knajpach "bałkańskich" w Polsce smakowały jak podróbki. Bo to musi być nie tylko miejscowy kucharz ale i miejscowa atmosfera.
Z hostelami też prawda, choć z tym "wszyscy mówią po angielsku" to bywa różnie, w Belgradzie mówili głównie po rusku, więc nie podobało mi się jeszcze bardziej
Bo nie muszę jechać do miasta wtedy kiedy mi nie po drodze i szukać knajpy czy sklepu.
wyjazd gdzieś bez odwiedzin knajpy? To tak jakbym nie zabrał aparatu! To jest zawsze podstawowy punkt zwiedzania!
Chłodnik to mi się niekoniecznie kojarzy z Augustowem ale najbardziej to z Izą
te dramatyczne wydarzenie było kilka lat później
Takie miejsca to w ogole lepiej omijać ze względów zdrowotnych, niezależnie czy się jest w kraju, za granicą, w podróży, czy w domu....
ale w Macu się nigdy nie zatrułem, a w restauracjach - i polskich i zagranicznych - czasem się zdarzało. Ale fakt, to zazwyczaj była moja wina, bo nie zapijałem mocnymi procentami
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Re: Czarnogóra głównie nadmorska (2025)
a picie gdzieś samemu, na odludziu - nuda. No chyba, że w parku, jak dookoła pełno Cyganów
Toż aż dziw, że tak ochoczo piłeś na dachu stodoły w Kluczniku - nie dość, że odludzie to jeszcze Cyganów nie było
ale w Macu się nigdy nie zatrułem, a w restauracjach - i polskich i zagranicznych - czasem się zdarzało. Ale fakt, to zazwyczaj była moja wina, bo nie zapijałem mocnymi procentami
Mnie jedzenie w Macu przestalo smakować jakieś 20 lat temu. Kiedyś nieraz kupowałam cheeseburgera czy cos lodopodobnego wracając ze szkoły. Zawsze wiedzialam, ze to jest trujące, ale przynajmniej było smaczne, wiec raz na dwa trzy miesiace sobie pozwalalam. No a potem raz czy drugi kupiłam cos - i poszło od razu do kubła bo jak z plastiku, twarde, gorzkie bleee.
Jak mnie kiedys najdzie na fastfoody to pójde do Subwaya, najlepiej w Opolu!
Z hostelami też prawda, choć z tym "wszyscy mówią po angielsku" to bywa różnie, w Belgradzie mówili głównie po rusku,
A to bardzo ciekawe, bo nawet w takich krajach jak Armenia czy Gruzja to w hostelach sami zachodni turysci gadający po angielsku o wifi i prysznicu.
nie pokazywać tyłka ani cycków, bez sensu...
To chyba główny cel hosteli upadl!
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości
