Znów Bałkany
Re: Znów Bałkany
Zawsze na wakacje jeździliśmy tylko z dziećmi i to był czas dla naszej czwórki, a od 2017 roku jeździmy tylko we dwójkę.
Jedni poszukują na wakacjach towarzystwa, inni zwiedzania w spokoju i ja się zaliczam do tej drugiej grupy. W większej grupie zawsze pojawiają się różne koncepcje i trzeba iść na kompromis, różne są gusta, pory wstawania i lista miejsc do zwiedzenia, wolę ustalać sobie program samodzielnie.
Jedni poszukują na wakacjach towarzystwa, inni zwiedzania w spokoju i ja się zaliczam do tej drugiej grupy. W większej grupie zawsze pojawiają się różne koncepcje i trzeba iść na kompromis, różne są gusta, pory wstawania i lista miejsc do zwiedzenia, wolę ustalać sobie program samodzielnie.
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
Re: Znów Bałkany
U mnie kompromis wygląda najczęściej na tym ile knajp odwiedzamy wieczorem
A potem zawsze mogę sobie pójść z piwkiem na ławce - to też już taka tradycja, że jak jestem ostatni dzień w jakimś kraju, to przed snem piwko i gdzieś w plener 
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Re: Znów Bałkany
Sebastian pisze:Zawsze na wakacje jeździliśmy tylko z dziećmi i to był czas dla naszej czwórki, a od 2017 roku jeździmy tylko we dwójkę.
Jedni poszukują na wakacjach towarzystwa, inni zwiedzania w spokoju i ja się zaliczam do tej drugiej grupy. W większej grupie zawsze pojawiają się różne koncepcje i trzeba iść na kompromis, różne są gusta, pory wstawania i lista miejsc do zwiedzenia, wolę ustalać sobie program samodzielnie.
Ja sobie troszkę żartuje...ale:
Was była czwórka, nas jest trójka, więc jeździmy co jakiś czas z naszymi znajomymi, co by młoda miała też jakieś towarzystwo.
Mamy już sporo wyjazdów jednodniowych, mamy już za nami drugi wspólny urlop, mamy weekend w górach i się świetnie zgrywamy.
Jak pisałem - w ten urlop nie było zgrzytów, że my tam chcemy, a oni gdzie indziej. Może po prostu nie trafiliście na takich znajomych? Albo to my jesteśmy bardziej elastyczni? U nas wszystko grało na tip top. Wysypialiśmy się, co wieczór razem piwkowaliśmy, w dzień plażowaliśmy, na kilka wycieczek pojechaliśmy.
Re: Znów Bałkany
Pudelek pisze:U mnie kompromis wygląda najczęściej na tym ile knajp odwiedzamy wieczoremA potem zawsze mogę sobie pójść z piwkiem na ławce - to też już taka tradycja, że jak jestem ostatni dzień w jakimś kraju, to przed snem piwko i gdzieś w plener
My zaś przed wyjazdem jemy najbardziej wypasioną kolację na mieście. Ale też fajną masz tradycję - piwko w plenerze super.
Choć w takim upale jak u nas potem był, to trzeba by duszkiem wypić, by ono się nie zagrzało
Ostatnio zmieniony 2025-09-03, 22:07 przez _laynn, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Znów Bałkany
Piwko jest po kolacji
Wyjeżdżam zawsze rano, więc piwo piję wieczorem 
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Re: Znów Bałkany
_laynn pisze:Was była czwórka, nas jest trójka, więc jeździmy co jakiś czas z naszymi znajomymi, co by młoda miała też jakieś towarzystwo.
Mamy już sporo wyjazdów jednodniowych, mamy już za nami drugi wspólny urlop, mamy weekend w górach i się świetnie zgrywamy.
Jak pisałem - w ten urlop nie było zgrzytów, że my tam chcemy, a oni gdzie indziej. Może po prostu nie trafiliście na takich znajomych? Albo to my jesteśmy bardziej elastyczni? U nas wszystko grało na tip top. Wysypialiśmy się, co wieczór razem piwkowaliśmy, w dzień plażowaliśmy, na kilka wycieczek pojechaliśmy.
To prawda, z dwójką dzieci jest łatwiej, zwłaszcza jak mają zbliżone upodobania. Po prostu nie szukaliśmy nigdy towarzystwa na wakacje, jakbyśmy poszukali, to pewnie ktoś ze znajomych by się znalazł.
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
Re: Znów Bałkany
buba pisze:Przynajmniej w Czarnogorze nie ma problemu, że pół dnia jezdzisz z cuchnącym workiem śmieci w aucie - bo kubły są wszędzie a nie tak jak u nas...
Fakt - koszy jest sporo:
Re: Znów Bałkany
Fakt - koszy jest sporo:
To są jakieś małe popierdółki, przepełnione jak i plaża obok. Ja miałam na myśli zupełnie co innego - duze, metalowe kontenery, które stoją prawie w każdym miasteczku lub wsi, gdzie jak masz 30 litrowy worek śmieci to możesz go spokojnie i legalnie wyrzucić, bo kontener nie jest prywatny tylko ogólnodostępny.
Zdjęcie poglądowe: (mam nadzieję ze fotka się wyświetla)
I widzę, żeście do Valdanor zawędrowali! Jakbym wiedziała to byśmy wam ukryli jakąś paczuszkę niespodziankę! No bo ukryć to tam było gdzie!
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Re: Znów Bałkany
Zdjęcia nie widać.
Pod koszami (akurat ja kojarzę takie czarne na kółkach jak i u nas), które stoją na ulicy też widzieliśmy sporo worków na śmieci - ale faktycznie stoją.
Takie same stoją też w Hiszpanii:

Zdjęcia nie widać.
O tak - tam było gdzie by coś schować
Pod koszami (akurat ja kojarzę takie czarne na kółkach jak i u nas), które stoją na ulicy też widzieliśmy sporo worków na śmieci - ale faktycznie stoją.
Takie same stoją też w Hiszpanii:
Zdjęcia nie widać.
żeście do Valdanor zawędrowali! Jakbym wiedziała to byśmy wam ukryli jakąś paczuszkę niespodziankę! No bo ukryć to tam było gdzie
O tak - tam było gdzie by coś schować
Re: Znów Bałkany
Pod koszami (akurat ja kojarzę takie czarne na kółkach jak i u nas), które stoją na ulicy też widzieliśmy sporo worków na śmieci - ale faktycznie stoją.
To mi chodziło o takie na kółkach, ale blaszane kontenery, z przesuwną klapą. U nas tez dawniej takie bywały. Tu mam zdjęcie takiego z Bułgarii, ale identyczne były w Czarnogórze.

Nie przypominam sobie żeby któres z nich były przepełnione, ale może inaczej wygląda sprawa w sezonie, gdy pojawia się duzo wiecej turystów - może wtedy nie wydalają z opróżnianiem (albo śmieciarki utknęły w korkach o ktorych wspominales w relacji??
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Re: Znów Bałkany
A fakt, też takie gdzieś były.
Możliwe, że w sezonie wakacyjnym jest za dużo turystów i sobie nie radzą - patrz słowa Pudla.
Możliwe, że w sezonie wakacyjnym jest za dużo turystów i sobie nie radzą - patrz słowa Pudla.
Re: Znów Bałkany
Czarnogóra - Ulcnij oraz okolice
Po trzech pobytach w Chorwacji, w tym roku naszym celem na urlop wakacyjny jest Czarnogóra.
Do której mieliśmy pojechać rok temu, (w 2024tym).

Czarnogóra leży na półwyspie Bałkańskim, nad Adriatykiem i jest to jedna z dawnych republik Jugosławii. Powstała 3 czerwca 2006 roku w wyniku z rozpadu Serbii i Czarnogóry. Graniczy z Chorwacją, Bośnią i Hercegowiną, Serbią, Kosowem i Albanią.
Jest to kraj górzysty - ok 60% powierzchni kraju to góry. Nie jest to obszarowo duży kraj; jego powierzchnia jest mniejsza od województwa małopolskiego. Nie jest to też liczny kraj - liczy on nieco ponad 633 tysiące ludzi - Kraków ma więcej mieszkańców. Główną religią jest prawosławie.
Najbardziej znane miejscowości leżą wzdłuż morza Adriatyckiego. Kotor, Bar, Budva, to miejscowości które najczęściej przychodzą na myśl turystom. Północna część jest mocno górzysta, natomiast na południu przy granicy z Albanią, nad ujściem rzeki Bojana znajduje się nieco płaskiego terenu i to właśnie ten rejon wybraliśmy na naszą bazę urlopową. Nasze kwatery mamy we wsi Donji Štoj (Доњи Штој), leżącej na wschód od miasta Ulcinj.
W planach mieliśmy zrobić dwie, trzy wycieczki objazdowe. Jednak pod koniec pierwszego dnia plażowania, temperatura jest nieco wyższa niż miała być. Prognozy przed wyjazdem pokazywały temperatury rzędu 28-32 stopni, a dziś jest 37 i na kolejne dni prognozy mówią o takich samych temperaturach z tendencją wzrastającą. I to właśnie w połączeniu z korkami na drogach (podczas przyjazdu pierwszego wieczoru, droga w kierunku miasta to był jeden wielki korek, 10 km od wyjazdu z tunelu Sozina aż do ronda w Barze jechaliśmy ok godziny); to wszystko wszystkich nas zniechęca do ruszania się gdziekolwiek. Więc czas na odpoczynek.
Pierwsze dwa dni spędzamy na plaży. Na plaży, przez którą wybraliśmy ten rejon na odpoczynek. Ta plaża to Velika Plaža, czyli Wielka Plaża.
Wielka Plaża jest na prawdę...długa. Ma ok 12 km długości - jest jedną z najdłuższych plaż w Europie. Ma czarny piasek i w sumie nieco przypomina bałtyckie plaże. No poza kolorem piasku i cieplejszą wodą morza. Można tu do morza wejść bez butów, choć nie popływamy w maskach - woda jest zmącona.
Plaża porozdzielana jest kolejnymi barami, koło których są płatne leżaki i baldachimy. Do każdego z nich dojazd jest szutrową drogą - parkingi są bezpłatne, niektóre mają miejsca zadaszone (w upale bardzo pomagają, do auta da się wsiąść bez długiego wietrzenia). Są przebieralnie, toalety oraz prysznice - bezpłatne (pierwszy plus w stosunku do Chorwacji; w Senj w 2024 prysznic kosztował 0,5 euro). Minusem są płatne leżaki, które w Czarnogórze są elementem charakterystycznym dla plaż, ale między poszczególnymi barami są przestrzenie, pasy plaży gdzie można rozłożyć koc i plażować bez opłat.
Pierwszy szok - tu są tłumy ludzi. Wiedziałem, że ludzi tu jest sporo, ale jednak liczba plażowiczów mnie zaskoczyła - wyjazd późnym popołudniem/wieczorem to znów jeden wielki korek. Choć drugiego dnia znaleźliśmy miejsce luźniejsze.
Kolejnym minusem są śmieci. Piasek jest pełen petów, śmieci, a w wodzie też pływały reklamówki. Niby kosze są, ale mentalność ludzi robi swoje. Pod koniec urlopu na plaży widzimy zbiegowisko tuż obok nas - coś się stało jakiejś osobie. Po chwili ratownicy (każdy bar/plaża ma swoich) zabierają, chyba kobietę na leżaku. Kilka osób, chyba od tej osoby w pośpiechu się pakuje. Zabierają rzeczy, pustą lodówkę a zostawiają puste puszki...

Z innych różnic, na plaży jest sporo kobiet kąpiących się w burkach.

Trzeciego dnia jedziemy z rana do Ulcinj do supermarketu. Popołudniu droga jest zakorkowana, dlatego szykujemy się na poranek - tak nienormalnie wczesną porę
. O 7 z rana korków nie ma, jedziemy ok 10 minut (wieczorem nawigacja mówi o ok godzinie). To nas zachęca by może spróbować gdzieś jednak pojechać.
Uwaga - nie będzie po kolei.
Ulcnij

Ulcnij (Улцињ, alb. Ulqin, czyt. Ulcyń) to miasto leżące na południu Czarnogóry. Jedna z najstarszych osad na wybrzeżu Adriatyku, założona w V wieku p.n.e. Zamieszkana przez niecałe 11 tys. mieszkańców, w większości Albańczyków. W mieście znajduje się 25 meczetów, średniowieczna twierdza oraz Mała Plaża.
Miasto zbudowane jest na końcu wzniesień, główne ulice wiodą dolinami, a wzdłuż nich na zboczach bielą się domostwa większe i mniejsze:



Po odwiedzinach nad Jeziorem Szkoderskim, dwa dni później postanawiamy z rana odwiedzić pobliskie miasto. Warto coś zwiedzić, oraz kupić pamiątki
i może poplażować na pięknej Małej Plaży? Już nieco przyzwyczajeni do stylu jazdy albańsko-czarnogórskiego przejeżdżamy przez zatłoczone ulice i zjeżdżamy w stronę plaży.

Parkujemy pod zamkiem (2euro/godzinę) i ruszamy zwiedzić stare miasto.

Wchodzimy na teren Crkva Svetog Nikole, czyli prawosławnego kościoła zbudowanego w 1890 roku na rozkaz księcia Nikoli Petrovicia, dwa lata po wyzwoleniu miasta z panowania tureckiego. Znajduje się on w otoczeniu gaju oliwnego:


Przy wejściu na teren kościoła jest informacja z zakazem wchodzenia w strojach kąpielowy:

Niestety ale chyba jest zamknięty. Obchodzę go ale jest tylko wejście do sklepu z pamiątkami?
Oglądamy więc kościół z zewnątrz, tablice poświęcone żołnierzom, którzy zginęli zdobywając miasto, oraz obraz świętego patrona kościoła, świętego Mikołaja:

Poniżej znajduje się cmentarz prawosławny:

Z racji upału uciekamy w stronę zamku.

Wejście płatne kilka euro, powyżej 5 osób można kupić bilety grupowe i my tak robimy. Zwiedzamy pozostałości twierdzy pirackiej. Zaczynamy od placu, gdzie niegdyś mieścił się targ niewolnikami (Tregu i Peshkatarëve) - w celach stoją dziś eksponaty kul armatnich, oraz wszelakie pozostałości architektoniczne z dawnych czasów, a według legend trzymano w nich niewolników...



Zaglądamy w każdą dziurę i wdrapujemy się na mury skąd jest piękny widok na okolice.
Morze ma tu przepiękny kolor:

Robimy zdjęcia pamiątkowe i podziwiamy okolice.
Samo miasto równie pięknie się prezentuje, nieco orientalnie, widać w dole wieżę meczetu:

W zamku można zwiedzić:
- Wieżę Balshaj:

- Kościół-Meczet (Kishë-Xhamia) z XIV wieku, również są dziś w nim wystawione różne eksponaty:

I jeszcze muzeum Etnograficzne.
Jak ktoś jest wysoki, albo ma długie ręce (jak ja
) to dostrzeże nad murami Małą Plażę w zatoczce:

Są tam tłumy. Czyli na pewno tam nie idziemy.


W wieży wystawione są obrazy sztuki współczesnej:

obok zaś, w Muzeum Etnograficznym lokalne stroje, dwie strzelby, sieci i inne rzeczy używane przez okolicznych mieszkańców:



Eksponaty w kościele-meczecie to ceramika, monety i częściowa rekonstrukcja cyborium, oraz kawałek schodów:

Czas na coś nieco bardziej współczesnego. Pamiątki i lody. Z nimi przechadzamy się po uliczkach, słuchając śpiew muezzina nawołującego wiernych do modlitwy.
Mija nas mały traktor jadący w tych wąskich uliczkach, a wodę można pobrać z takiego ciekawego kraniku:


Następnie schodzimy do nowszej dzielnicy, mijamy meczet:

Pasha's Mosque -Meczet Paszy
tu kupujemy pamiątki, a potem idziemy na obiad.
Kilka dni później, wracając z plaży Valdanos podrzucam dziewczyny do miasta na zakupy, a ja jadę umyć auto z kurzu. Wracając po nie mam kilka minut luzu, więc podjeżdżam w górę miast robiąc kilka zdjęć (wyżej już są dwa). Fotografuje widoki oraz dwa meczety:

widok na wschód, widoczne góry leżą w Albanii, pod nimi widać płaski teren między Ulcnij a ujściem rzeki Bojana

Xhamia e Lamit - Meczet Lama
Rondo łączące ulicę główne ulice Ulcnij, oraz Xhamia e Kryepazarit - Meczet Kryepazari:

Oraz ruch uliczny:

ścisk, przeciskające się skutery i piesi wchodzący ot tak na ulicę...
Po trzech pobytach w Chorwacji, w tym roku naszym celem na urlop wakacyjny jest Czarnogóra.
Do której mieliśmy pojechać rok temu, (w 2024tym).
Czarnogóra leży na półwyspie Bałkańskim, nad Adriatykiem i jest to jedna z dawnych republik Jugosławii. Powstała 3 czerwca 2006 roku w wyniku z rozpadu Serbii i Czarnogóry. Graniczy z Chorwacją, Bośnią i Hercegowiną, Serbią, Kosowem i Albanią.
Jest to kraj górzysty - ok 60% powierzchni kraju to góry. Nie jest to obszarowo duży kraj; jego powierzchnia jest mniejsza od województwa małopolskiego. Nie jest to też liczny kraj - liczy on nieco ponad 633 tysiące ludzi - Kraków ma więcej mieszkańców. Główną religią jest prawosławie.
Najbardziej znane miejscowości leżą wzdłuż morza Adriatyckiego. Kotor, Bar, Budva, to miejscowości które najczęściej przychodzą na myśl turystom. Północna część jest mocno górzysta, natomiast na południu przy granicy z Albanią, nad ujściem rzeki Bojana znajduje się nieco płaskiego terenu i to właśnie ten rejon wybraliśmy na naszą bazę urlopową. Nasze kwatery mamy we wsi Donji Štoj (Доњи Штој), leżącej na wschód od miasta Ulcinj.
W planach mieliśmy zrobić dwie, trzy wycieczki objazdowe. Jednak pod koniec pierwszego dnia plażowania, temperatura jest nieco wyższa niż miała być. Prognozy przed wyjazdem pokazywały temperatury rzędu 28-32 stopni, a dziś jest 37 i na kolejne dni prognozy mówią o takich samych temperaturach z tendencją wzrastającą. I to właśnie w połączeniu z korkami na drogach (podczas przyjazdu pierwszego wieczoru, droga w kierunku miasta to był jeden wielki korek, 10 km od wyjazdu z tunelu Sozina aż do ronda w Barze jechaliśmy ok godziny); to wszystko wszystkich nas zniechęca do ruszania się gdziekolwiek. Więc czas na odpoczynek.
Pierwsze dwa dni spędzamy na plaży. Na plaży, przez którą wybraliśmy ten rejon na odpoczynek. Ta plaża to Velika Plaža, czyli Wielka Plaża.
Wielka Plaża jest na prawdę...długa. Ma ok 12 km długości - jest jedną z najdłuższych plaż w Europie. Ma czarny piasek i w sumie nieco przypomina bałtyckie plaże. No poza kolorem piasku i cieplejszą wodą morza. Można tu do morza wejść bez butów, choć nie popływamy w maskach - woda jest zmącona.
Plaża porozdzielana jest kolejnymi barami, koło których są płatne leżaki i baldachimy. Do każdego z nich dojazd jest szutrową drogą - parkingi są bezpłatne, niektóre mają miejsca zadaszone (w upale bardzo pomagają, do auta da się wsiąść bez długiego wietrzenia). Są przebieralnie, toalety oraz prysznice - bezpłatne (pierwszy plus w stosunku do Chorwacji; w Senj w 2024 prysznic kosztował 0,5 euro). Minusem są płatne leżaki, które w Czarnogórze są elementem charakterystycznym dla plaż, ale między poszczególnymi barami są przestrzenie, pasy plaży gdzie można rozłożyć koc i plażować bez opłat.
Pierwszy szok - tu są tłumy ludzi. Wiedziałem, że ludzi tu jest sporo, ale jednak liczba plażowiczów mnie zaskoczyła - wyjazd późnym popołudniem/wieczorem to znów jeden wielki korek. Choć drugiego dnia znaleźliśmy miejsce luźniejsze.
Kolejnym minusem są śmieci. Piasek jest pełen petów, śmieci, a w wodzie też pływały reklamówki. Niby kosze są, ale mentalność ludzi robi swoje. Pod koniec urlopu na plaży widzimy zbiegowisko tuż obok nas - coś się stało jakiejś osobie. Po chwili ratownicy (każdy bar/plaża ma swoich) zabierają, chyba kobietę na leżaku. Kilka osób, chyba od tej osoby w pośpiechu się pakuje. Zabierają rzeczy, pustą lodówkę a zostawiają puste puszki...
Z innych różnic, na plaży jest sporo kobiet kąpiących się w burkach.

Trzeciego dnia jedziemy z rana do Ulcinj do supermarketu. Popołudniu droga jest zakorkowana, dlatego szykujemy się na poranek - tak nienormalnie wczesną porę
Uwaga - nie będzie po kolei.
Ulcnij
Ulcnij (Улцињ, alb. Ulqin, czyt. Ulcyń) to miasto leżące na południu Czarnogóry. Jedna z najstarszych osad na wybrzeżu Adriatyku, założona w V wieku p.n.e. Zamieszkana przez niecałe 11 tys. mieszkańców, w większości Albańczyków. W mieście znajduje się 25 meczetów, średniowieczna twierdza oraz Mała Plaża.
Miasto zbudowane jest na końcu wzniesień, główne ulice wiodą dolinami, a wzdłuż nich na zboczach bielą się domostwa większe i mniejsze:
Po odwiedzinach nad Jeziorem Szkoderskim, dwa dni później postanawiamy z rana odwiedzić pobliskie miasto. Warto coś zwiedzić, oraz kupić pamiątki
Parkujemy pod zamkiem (2euro/godzinę) i ruszamy zwiedzić stare miasto.
Wchodzimy na teren Crkva Svetog Nikole, czyli prawosławnego kościoła zbudowanego w 1890 roku na rozkaz księcia Nikoli Petrovicia, dwa lata po wyzwoleniu miasta z panowania tureckiego. Znajduje się on w otoczeniu gaju oliwnego:
Przy wejściu na teren kościoła jest informacja z zakazem wchodzenia w strojach kąpielowy:
Niestety ale chyba jest zamknięty. Obchodzę go ale jest tylko wejście do sklepu z pamiątkami?
Oglądamy więc kościół z zewnątrz, tablice poświęcone żołnierzom, którzy zginęli zdobywając miasto, oraz obraz świętego patrona kościoła, świętego Mikołaja:
Poniżej znajduje się cmentarz prawosławny:
Z racji upału uciekamy w stronę zamku.
Wejście płatne kilka euro, powyżej 5 osób można kupić bilety grupowe i my tak robimy. Zwiedzamy pozostałości twierdzy pirackiej. Zaczynamy od placu, gdzie niegdyś mieścił się targ niewolnikami (Tregu i Peshkatarëve) - w celach stoją dziś eksponaty kul armatnich, oraz wszelakie pozostałości architektoniczne z dawnych czasów, a według legend trzymano w nich niewolników...
Zaglądamy w każdą dziurę i wdrapujemy się na mury skąd jest piękny widok na okolice.
Morze ma tu przepiękny kolor:
Robimy zdjęcia pamiątkowe i podziwiamy okolice.
Samo miasto równie pięknie się prezentuje, nieco orientalnie, widać w dole wieżę meczetu:
W zamku można zwiedzić:
- Wieżę Balshaj:
- Kościół-Meczet (Kishë-Xhamia) z XIV wieku, również są dziś w nim wystawione różne eksponaty:
I jeszcze muzeum Etnograficzne.
Jak ktoś jest wysoki, albo ma długie ręce (jak ja
Są tam tłumy. Czyli na pewno tam nie idziemy.
W wieży wystawione są obrazy sztuki współczesnej:
obok zaś, w Muzeum Etnograficznym lokalne stroje, dwie strzelby, sieci i inne rzeczy używane przez okolicznych mieszkańców:
Eksponaty w kościele-meczecie to ceramika, monety i częściowa rekonstrukcja cyborium, oraz kawałek schodów:
Czas na coś nieco bardziej współczesnego. Pamiątki i lody. Z nimi przechadzamy się po uliczkach, słuchając śpiew muezzina nawołującego wiernych do modlitwy.
Mija nas mały traktor jadący w tych wąskich uliczkach, a wodę można pobrać z takiego ciekawego kraniku:
Następnie schodzimy do nowszej dzielnicy, mijamy meczet:
Pasha's Mosque -Meczet Paszy
tu kupujemy pamiątki, a potem idziemy na obiad.
Kilka dni później, wracając z plaży Valdanos podrzucam dziewczyny do miasta na zakupy, a ja jadę umyć auto z kurzu. Wracając po nie mam kilka minut luzu, więc podjeżdżam w górę miast robiąc kilka zdjęć (wyżej już są dwa). Fotografuje widoki oraz dwa meczety:
widok na wschód, widoczne góry leżą w Albanii, pod nimi widać płaski teren między Ulcnij a ujściem rzeki Bojana
Xhamia e Lamit - Meczet Lama
Rondo łączące ulicę główne ulice Ulcnij, oraz Xhamia e Kryepazarit - Meczet Kryepazari:
Oraz ruch uliczny:
ścisk, przeciskające się skutery i piesi wchodzący ot tak na ulicę...
Re: Znów Bałkany
Będąc rok temu pod koniec kwietnia w Czarnogörze, zrozumiałem, że w lecie będą tu straszne tłumy.
Skoro już w tej dacie przejechanie przez Kotor, trwało wieki. Wtedy polecieliśmy w czwórkę samolotem (lot za 220 zł w obie strony),
wynajęliśmy auto przy lotnisku Podgorica (180 zł, tak tak, za pięć dni). Plaże w okolicy Budvy i Stefi Stefan były prawie puste.
Kąpaliśmy się zresztą w morzu ( chłopaki, dziewczyny nie).
Bardzo miło wspominam te rejony, ale tak jak już pisałem, w lecie bym nie pojechał.
Jestem bardzo ciekaw dalszej części relacji..
Skoro już w tej dacie przejechanie przez Kotor, trwało wieki. Wtedy polecieliśmy w czwórkę samolotem (lot za 220 zł w obie strony),
wynajęliśmy auto przy lotnisku Podgorica (180 zł, tak tak, za pięć dni). Plaże w okolicy Budvy i Stefi Stefan były prawie puste.
Kąpaliśmy się zresztą w morzu ( chłopaki, dziewczyny nie).
Bardzo miło wspominam te rejony, ale tak jak już pisałem, w lecie bym nie pojechał.
Jestem bardzo ciekaw dalszej części relacji..
Re: Znów Bałkany
He, gdybym to wiedział wcześniej...
Informacyjnie już miesiąc wcześniej wiedziałem, że są przebudowy drogi, że są korki. Ale szczerze mówiąc nie spodziewałem się takich korków...
Mówisz, że w kwietniu już korki w Kotorze? Aha (ten zwrot to na moje plany - chyba się posypały
).
Informacyjnie już miesiąc wcześniej wiedziałem, że są przebudowy drogi, że są korki. Ale szczerze mówiąc nie spodziewałem się takich korków...
Mówisz, że w kwietniu już korki w Kotorze? Aha (ten zwrot to na moje plany - chyba się posypały
Re: Znów Bałkany
Są tam tłumy. Czyli na pewno tam nie idziemy.
Kilka zdjec wczesniej była fajna, pusta plaża!
Mówisz, że w kwietniu już korki w Kotorze?
W tym czerwcu w Kotorze nie było korków. A przejeżdżalismy chyba 3 razy, w roznych godzinach i wręcz bym powiedziała, że pustawo. Tzn. nie zatrzymywalismy sie żeby pochodzić po mieście, wiec nie wiem jak tam na deptakach, ale w sensie na głównej szosie bez problemu.
Plaże w okolicy Budvy i Stefi Stefan były prawie puste.
Za to przejechanie przez Budvę to był jakis koszmar. Własnie Budva, ten Stefan i najblizsza okolica to jedyne miejsca, ktore nam sie w Czarnogorze totalnie nie spodobało i wolę w ogóle zapomnieć, że je kiedykolwiek widziałam. Usilnie próbuję te 3 godziny wymazać z pamięci
Więc moze w zależnosci od roku są rózne "mody", gdzie ruch turystyczny sie kumuluje?
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości
