
Świtało, a schronisko smacznie chrapało.

W prognozach pogody polegam na zmianach trendów.

Zgodnie z ostatnią - Grześ przywitał mnie 1mm opadem gradu - byłem na to więcej niż przygotowany.

Odrobina pokory mimo wszystko

i front chmur deszczowych minąłem bokiem, obchodząc go przyjemną granią Javoriny.

i dalej w dół od Polany pod Osobitą.

Na rozpadających się tablicach informacyjnych blaknie zapis podania, zgodnie z którym sam Dobromił uczył się tu pływać. Znacznie później dowiedział się iż była to jednak religijna ceremonia.
(Mark Twain)
We wnęce pod Białą Skałą przeczekałem mocniejszą zlewę jak na powsinogę przystało.

Ruch tu taki, że lekko w prawo od centrum obrazka na tle trawy, można powiększyć/dostrzec spacerującą środkiem ścieżki cieciorkę z dwojgiem piskląt. Miłe szlakowe spotkanie.

Seneca mawiał że natura nie ujawnia swych tajemnic raz na zawsze. Cyfrowy zoom 10x jednak pozwolił mi zlokalizować zamaskowania tytułowej ostatniej chatki. Sekretnego mobilizatora by zbudować formę, wrócić i ją odnaleźć.

Góry poczekały, nie oceniając, tylko weryfikując. Na tym padole wszystko jest testem, łatwiej wtedy określić najsłabszy punkt.

Na trzy sposoby można się tam dostać. Z przełęczy dostrzegłem zarys ścieżki. Wystarczy. Od pradawnych czasów ludzie lękali się uwięzienia w świecie iluzji. W efekcie każdy chełpi się swą fikcją, w której ugrzązł i nie oczekuje kogoś kto by go z niej wyrwał.

W Rozdrożu Kruków prawda jest dla tych, co potrafią ją znieść.

Cóż. Człowiek jest wolny dopóki nie pozna prawdy, w labiryncie duchów Zafona.

każdemu, kto pragnie zachować zdrowy rozsądek, niezbędne jest na tym świecie miejsce, w którym będzie mógł i będzie chciał się zgubić. Miejscem tym, ostatnim azylem, jest drobny zakamarek duszy, do którego można uciec, schronić się, a potem zamknąć się i wyrzucić klucz, gdy świat w absurdalnej komedii zmierza ku katastrofie.(tamże)

Chwilowo zażegnana wizja świata zalanego fabrykami spinaczy (taki żarcik).

Cietrzew zapiał.. chyba wypisał mi się długopis.

Następnego dnia w drodze powrotnej postanowiłem przeszwarcować przez Baraniec i Rohacze.

Na wschód brakło już motorka w dupie.

Stare nieaktualne założenia są również pewnego rodzaju fikcją.

Każdy ma swój alkohol. Dla mnie wystarczającym alkoholem jest to, że istnieję.(Pessoa)

Tyle za mną,

również Baraniec.

Pierwszych turystów spotkałem dopiero na pozaszlakowym fragmencie Rohacza Ostrego(na obrazku ten z prawej).

Napędzane wiatrem śnieżne chłodziarki robiły robotę.

Rozumiem pustki w deszczową pogodę. Zacząć można kichać lub więcej nie kichać już. Chłód jest dobry, człowiek się zaprawia. To po prostu kolejny wróg do pokonania. Rozkminy z Głodu Bogów.

https://www.youtube.com/watch?v=bePCRKGUwAY
Master the fear (Cus D'amato)

Ploty jakieś o "milionowych tłumach zadeptujących umiłowane taterki".

Jak mawiał pewien mnich wspomniany w Problemie Trzech Ciał: Ci, którzy naprawdę miłują spokój, mogą go znaleźć w tętniącym życiem mieście. By osiągnąć ten stan, trzeba się pozbyć wszelkich pragnień, oczyścić umysł z wszelkich myśli o świecie.

Razem przeszło 75km i 4.100m przewyższenia w dwa dni.
Zrobiłem wszystko by wrócić, nie robiąc niczego by nie powrócić.

Z czasem wcale nie stajemy się mądrzejsi, stajemy się tylko bardziej tchórzliwi.(Marina)













