Późnojesienny Beskid Mały z plecakiem ponad chmurami
Późnojesienny Beskid Mały z plecakiem ponad chmurami
Późnojesienny Beskid Mały ponad chmurami
9-11 listopada 2024 r.
Dzień 1: Ślemień - Chatka Gibasówka
Od jakiegoś czasu chodziła mi listopadowa wyprawa w góry z dużym plecakiem, by zakończyć sezon dłuższych wędrówek. Sprawdzając prognozy pogody kilka dni przed długim weekendem, utwierdziło mnie w przekonaniu, że musi to być ten weekend. Pogoda w górach ma być piękna, w dolinach od kilku dni panuje szarość i mgła, a to znaczy, że jest inwersja! Koniecznie trzeba więc wyjść ponad chmury! Wybór pada na wschodnią część Beskidu Małego, w której nie widzieli mnie od 2 lat. Kolejna zachęta, żeby iść właśnie tam to chęć odwiedzenia Chatki Gibasówki u Staszka, bo jeszcze nigdy tam nie byłem. Jakiś czas temu założyłem sobie, że chcę odwiedzić wszystkie chatki studenckie i w nich nocować, co powoli czynię. Choć chata Staszka typową chatką studencką nie jest, to ma jednak sporo z ich klimatu.
Tak więc w piątek wieczorem szybkie pakowanko plecaka do łózka i pobudeczka wczesnym rankiem, a w zasadzie w nocy co by zdążyć na poranny pociąg o 4:45 z Prudnika do Kędzierzyna. Po drodze na stację spotykam znajomego, który podwozi mnie, a na peron podstawia się Kolzam raciborskiej produkcji, jak ja dawno nie jechałem tym wehikułem. „Kolzłom” jaki jest taki jest, ale wiezie mnie do Kędzierzyna punktualnie. W tym mieście mam dłuższą przesiadkę… bo coś namieszali w rozkładzie. Mam więc czas wyjść na miasto i zrobić poranne zakupy pieczywa, na 3 dni.
Kędzierzyński Ratusz
Z Kędzierzyna inaczej niż zawsze wsiadam w pociąg w kierunku Raciborza, który wyrzuca mnie na stacji Nędza. Stacja Nędza to bida z nędzą... , na szczęście spędzam tu kilka minut i wsiadam w pociąg. Przez czarny, mroczny mglisty Śląsk mknę do Rybnika, a potem już na Żywiec.
Rogalik świętomarciński z kędzierzyńskiej piekarni
W Żywcu wysiadka z pociągu, jest czas to idę zrobić porządne zakupy do biedry, jedzenia muszę mieć na trzy dni. Obładowany jak wielbłąd pędzę na dworzec autobusowy, bus był w internecie, papierowy rozkład potwierdza, busik podjeżdża, więc toczę się do Ślemienia. Gdy wysiadam, idę jeszcze raz uzupełnić zakupy, bo mam jeszcze za lekki plecak… Co ważne, tutaj świeci już słońce, po kilku dni w mroku to duża radość! Potem zaglądam jeszcze do ślemieńskiego kościoła – świątynia pw. Św. Jana Chrzciciela została zbudowana w latach 1842-53.
W końcu ruszam w trasę, początek to wędrówka asfaltówką przez Ślemień, zachowało się tutaj jeszcze parę starych drewnianych domów… choć w naszych Beskidach takich ładnych starych domków jak w czeskich Sudetach już nie zobaczymy…
Namiastką dawnej wsi jest skansen – Żywiecki Park Etograficzny, obok którego przechodzę. Skansen powstał w 2012 r. i na jego terenie znajduje się 19 zabytkowych budynków ze wsi ziemi żywieckiej. W trakcie rekonstrukcji jest także kościółek z Jasiennej (k. Nowego Sącza), który został poniekąd uratowany, gdy miejscowy ksiądz rozpoczął budowę nowego większego kościoła. Pochodzi z 1923 roku i jest to ostatni kościół w Polsce zbudowany techniką zrębową, utrzymany w stylu sakralnej architektury małopolskiej. Pewnie gdyby skansen był otwarty z chęcią bym go odwiedził, w okresie jesienno-zimowym jest on jednak czynny tylko na rezerwację dla grup. Gdy podchodzę do bramy skansenu, coś mi miauczy, po chwili wyskakuje kot i wita mnie serdecznie, chciał iść ze mną.
Idę w górę mijam kamienną kaplicę postawioną w połowie XVIII w. w 100 rocznicę stoczonej na tym miejscu potyczki Konfederacji Barskiej z Moskalami. Jestem już w Koconiu, maszeruję przez wieś, wokół widoczki na jesienne jeszcze góry z mgiełką, widok sięga pod Skrzyczne.
Skrzyczne
Mijam stary sklep i bar nie działający pewnie od wielu lat i wkraczam w góry zostawiając za sobą ostatnie zabudowania. W lesie do kolorków późnej jesieni dołącza jeszcze mgiełka, dzięki czemu między drzewami tworzą się piękne promienie, dalej na polanie pięknie złocą się brzózki. A mówią, że listopad brzydki i szary?
Szarobrązowy jest za to już las bukowy, bo liście zdążyły już opaść. Gdy wychodzę na polanę Gałasie ze starym drewnianym gospodarstwem, na śliskich bukowych liściach wywijam orła. Na hali jest widoczek, to postanawiam, chwilę usiąść i coś przekąsić. Mgła w tym czasie zdaje się podnosić z dolin i po chwili ogarniania okolicę.
Pnę się więc w Górę na Pietraszową, słońce chyli się już ku zachodowi. Listopadowe dni niestety są bardzo krótkie… W okolicy Wielkiego Gibasowego Gronia zmiana szlaku na zielony, ze szczytu widoki bardzo ograniczone, bo las zdążył już wyrosnąć. Widać jednak czerwieniące się morze chmur i beskidzkie szczyty…
Podążam więc szlakiem w kierunku polany Gibasówka. Gdy wchodzę na polanę słońce zdążyło już zajść, ale niebo nadal jest czerwone, niebo przecięły też smugi samolotów. Po środku polany stoi kapliczka w miejscu gdzie stały tu niegdyś dwa domy zwaśnionych gospodarzy. Wojowali oni ze sobą całe życie, lecz na starość w końcu się pogodzili i w podzięce ufundowali kapliczkę. Wewnątrz na postumencie pod figurką są wykute dwie postacie podające sobie ręce na zgodę. W czasie II wojny światowej w kapliczce znajdowała się skrzynka kontaktowa Armii Krajowej.
Poniżej znajduje się kilka domów, w tym jeden Chatka Gibasówka Staszka, do której zmierzam i mam zamiar spędzić tu dwie nocki. Zamian jednak wejdę do chatki idę jeszcze na polanę… oferuje ona piękne widoki. Doskonale widać Babią Górę, Police, Pilsko, Romankę i wiele innych szczytów Beskidu Żywieckiego. Mniej więcej do połowy gór doliny przykrywa gruba warstwa mgieł, na górze mamy czyste niebo! Jest inwersja, a inwersyjne morze chmur to moim zdaniem najpiękniejsze zjawisko w górach! Dawno go nie widziałem, więc sycę oczy tym pięknym widokiem! Niebo ma jeszcze kolory zmierzchu, pokrywa się lekkimi różowymi obłokami, na zachodzie jest bardziej czerwone. Jest też połówka księżyca. Wykonuję parę fotek, jest niemal bezwietrznie, choć przy dłużnym postoju robi się zimno.
Jaworzyna
Pilsko i Romanka
Babia i księżyc
Okrąglica i Polica
Pilsko, świeci Hala Miziowa
Czas uciekać do Gibasówki. W chatce wita mnie Staszek – gospodarz i właściciel chaty. Gibasówka to stara drewniana chatka położona na wys. 810 m na pięknej widokowej polanie. Choć nie jest chatą studencką ma trochę klimatu takich miejsc. W chacie jest prąd, wodę jednak trzeba przynieść ze studni, toaleta to wychodek na zewnątrz, a zamiast łazienki jest umywalnia z miednicą. Mamy tu zatem warunki surowe, tak jak kilkadziesiąt lat temu. Centrum chaty stanowi kuchnia i piec kuchenny służący do gotowania, grzania wody i ogrzewania pomieszczeń. W pokoju obok, gdzie będę spał jest jeszcze kominek, więc gdy Staszek rozpala oba piece w chacie jest bardzo ciepło.
Długi listopadowy wieczór upływa bardzo sympatycznie, dociera jeszcze kilkuosobowa ekipa, siedzimy przy kuchennym stole obok pieca, gadamy, popijamy to i owo do późnej godziny… Dobrze, że to listopad… to wschody słońca są późno i można trochę pospać…
CDN...
9-11 listopada 2024 r.
Dzień 1: Ślemień - Chatka Gibasówka
Od jakiegoś czasu chodziła mi listopadowa wyprawa w góry z dużym plecakiem, by zakończyć sezon dłuższych wędrówek. Sprawdzając prognozy pogody kilka dni przed długim weekendem, utwierdziło mnie w przekonaniu, że musi to być ten weekend. Pogoda w górach ma być piękna, w dolinach od kilku dni panuje szarość i mgła, a to znaczy, że jest inwersja! Koniecznie trzeba więc wyjść ponad chmury! Wybór pada na wschodnią część Beskidu Małego, w której nie widzieli mnie od 2 lat. Kolejna zachęta, żeby iść właśnie tam to chęć odwiedzenia Chatki Gibasówki u Staszka, bo jeszcze nigdy tam nie byłem. Jakiś czas temu założyłem sobie, że chcę odwiedzić wszystkie chatki studenckie i w nich nocować, co powoli czynię. Choć chata Staszka typową chatką studencką nie jest, to ma jednak sporo z ich klimatu.
Tak więc w piątek wieczorem szybkie pakowanko plecaka do łózka i pobudeczka wczesnym rankiem, a w zasadzie w nocy co by zdążyć na poranny pociąg o 4:45 z Prudnika do Kędzierzyna. Po drodze na stację spotykam znajomego, który podwozi mnie, a na peron podstawia się Kolzam raciborskiej produkcji, jak ja dawno nie jechałem tym wehikułem. „Kolzłom” jaki jest taki jest, ale wiezie mnie do Kędzierzyna punktualnie. W tym mieście mam dłuższą przesiadkę… bo coś namieszali w rozkładzie. Mam więc czas wyjść na miasto i zrobić poranne zakupy pieczywa, na 3 dni.
Kędzierzyński Ratusz
Z Kędzierzyna inaczej niż zawsze wsiadam w pociąg w kierunku Raciborza, który wyrzuca mnie na stacji Nędza. Stacja Nędza to bida z nędzą... , na szczęście spędzam tu kilka minut i wsiadam w pociąg. Przez czarny, mroczny mglisty Śląsk mknę do Rybnika, a potem już na Żywiec.
Rogalik świętomarciński z kędzierzyńskiej piekarni
W Żywcu wysiadka z pociągu, jest czas to idę zrobić porządne zakupy do biedry, jedzenia muszę mieć na trzy dni. Obładowany jak wielbłąd pędzę na dworzec autobusowy, bus był w internecie, papierowy rozkład potwierdza, busik podjeżdża, więc toczę się do Ślemienia. Gdy wysiadam, idę jeszcze raz uzupełnić zakupy, bo mam jeszcze za lekki plecak… Co ważne, tutaj świeci już słońce, po kilku dni w mroku to duża radość! Potem zaglądam jeszcze do ślemieńskiego kościoła – świątynia pw. Św. Jana Chrzciciela została zbudowana w latach 1842-53.
W końcu ruszam w trasę, początek to wędrówka asfaltówką przez Ślemień, zachowało się tutaj jeszcze parę starych drewnianych domów… choć w naszych Beskidach takich ładnych starych domków jak w czeskich Sudetach już nie zobaczymy…
Namiastką dawnej wsi jest skansen – Żywiecki Park Etograficzny, obok którego przechodzę. Skansen powstał w 2012 r. i na jego terenie znajduje się 19 zabytkowych budynków ze wsi ziemi żywieckiej. W trakcie rekonstrukcji jest także kościółek z Jasiennej (k. Nowego Sącza), który został poniekąd uratowany, gdy miejscowy ksiądz rozpoczął budowę nowego większego kościoła. Pochodzi z 1923 roku i jest to ostatni kościół w Polsce zbudowany techniką zrębową, utrzymany w stylu sakralnej architektury małopolskiej. Pewnie gdyby skansen był otwarty z chęcią bym go odwiedził, w okresie jesienno-zimowym jest on jednak czynny tylko na rezerwację dla grup. Gdy podchodzę do bramy skansenu, coś mi miauczy, po chwili wyskakuje kot i wita mnie serdecznie, chciał iść ze mną.
Idę w górę mijam kamienną kaplicę postawioną w połowie XVIII w. w 100 rocznicę stoczonej na tym miejscu potyczki Konfederacji Barskiej z Moskalami. Jestem już w Koconiu, maszeruję przez wieś, wokół widoczki na jesienne jeszcze góry z mgiełką, widok sięga pod Skrzyczne.
Skrzyczne
Mijam stary sklep i bar nie działający pewnie od wielu lat i wkraczam w góry zostawiając za sobą ostatnie zabudowania. W lesie do kolorków późnej jesieni dołącza jeszcze mgiełka, dzięki czemu między drzewami tworzą się piękne promienie, dalej na polanie pięknie złocą się brzózki. A mówią, że listopad brzydki i szary?
Szarobrązowy jest za to już las bukowy, bo liście zdążyły już opaść. Gdy wychodzę na polanę Gałasie ze starym drewnianym gospodarstwem, na śliskich bukowych liściach wywijam orła. Na hali jest widoczek, to postanawiam, chwilę usiąść i coś przekąsić. Mgła w tym czasie zdaje się podnosić z dolin i po chwili ogarniania okolicę.
Pnę się więc w Górę na Pietraszową, słońce chyli się już ku zachodowi. Listopadowe dni niestety są bardzo krótkie… W okolicy Wielkiego Gibasowego Gronia zmiana szlaku na zielony, ze szczytu widoki bardzo ograniczone, bo las zdążył już wyrosnąć. Widać jednak czerwieniące się morze chmur i beskidzkie szczyty…
Podążam więc szlakiem w kierunku polany Gibasówka. Gdy wchodzę na polanę słońce zdążyło już zajść, ale niebo nadal jest czerwone, niebo przecięły też smugi samolotów. Po środku polany stoi kapliczka w miejscu gdzie stały tu niegdyś dwa domy zwaśnionych gospodarzy. Wojowali oni ze sobą całe życie, lecz na starość w końcu się pogodzili i w podzięce ufundowali kapliczkę. Wewnątrz na postumencie pod figurką są wykute dwie postacie podające sobie ręce na zgodę. W czasie II wojny światowej w kapliczce znajdowała się skrzynka kontaktowa Armii Krajowej.
Poniżej znajduje się kilka domów, w tym jeden Chatka Gibasówka Staszka, do której zmierzam i mam zamiar spędzić tu dwie nocki. Zamian jednak wejdę do chatki idę jeszcze na polanę… oferuje ona piękne widoki. Doskonale widać Babią Górę, Police, Pilsko, Romankę i wiele innych szczytów Beskidu Żywieckiego. Mniej więcej do połowy gór doliny przykrywa gruba warstwa mgieł, na górze mamy czyste niebo! Jest inwersja, a inwersyjne morze chmur to moim zdaniem najpiękniejsze zjawisko w górach! Dawno go nie widziałem, więc sycę oczy tym pięknym widokiem! Niebo ma jeszcze kolory zmierzchu, pokrywa się lekkimi różowymi obłokami, na zachodzie jest bardziej czerwone. Jest też połówka księżyca. Wykonuję parę fotek, jest niemal bezwietrznie, choć przy dłużnym postoju robi się zimno.
Jaworzyna
Pilsko i Romanka
Babia i księżyc
Okrąglica i Polica
Pilsko, świeci Hala Miziowa
Czas uciekać do Gibasówki. W chatce wita mnie Staszek – gospodarz i właściciel chaty. Gibasówka to stara drewniana chatka położona na wys. 810 m na pięknej widokowej polanie. Choć nie jest chatą studencką ma trochę klimatu takich miejsc. W chacie jest prąd, wodę jednak trzeba przynieść ze studni, toaleta to wychodek na zewnątrz, a zamiast łazienki jest umywalnia z miednicą. Mamy tu zatem warunki surowe, tak jak kilkadziesiąt lat temu. Centrum chaty stanowi kuchnia i piec kuchenny służący do gotowania, grzania wody i ogrzewania pomieszczeń. W pokoju obok, gdzie będę spał jest jeszcze kominek, więc gdy Staszek rozpala oba piece w chacie jest bardzo ciepło.
Długi listopadowy wieczór upływa bardzo sympatycznie, dociera jeszcze kilkuosobowa ekipa, siedzimy przy kuchennym stole obok pieca, gadamy, popijamy to i owo do późnej godziny… Dobrze, że to listopad… to wschody słońca są późno i można trochę pospać…
CDN...
MOJA STRONA O GÓRACH OPAWSKICH: http://www.goryopawskie.eu/
Re: Późnojesienny Beskid Mały z plecakiem ponad chmurami
W pięknych warunkach przyszło Ci spacerować, na niebie działy się cuda i w kolorach i w chmurach
Czekam co będzie dalej ...
Czekam co będzie dalej ...
Re: Późnojesienny Beskid Mały z plecakiem ponad chmurami
Listopad, a zwłaszcza jego pierwsza połowa, od jakiegoś czasu nie jest już szary i ponury, a słoneczny i kolorowy. Tylko dzień coraz krótszy, trzeba mądrze planować wycieczki. W tym roku 11 listopada wypada we wtorek, ja już wiem, że 10 weźmiemy urlop i pojedziemy gdzieś w niskie góry na długi weekend. Może w Rychlebskie?
Pogoda ci siadła, jak Coldmanowi na Śnieżniku i mnie w Wysowej, faktem jest że w ten weekend było pięknie w górach i buro w dolinach. Oby więcej takich weekendów.
Fajnie, że wróciłeś do relacjonowania swoich wycieczek.
Pogoda ci siadła, jak Coldmanowi na Śnieżniku i mnie w Wysowej, faktem jest że w ten weekend było pięknie w górach i buro w dolinach. Oby więcej takich weekendów.
Fajnie, że wróciłeś do relacjonowania swoich wycieczek.
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
Re: Późnojesienny Beskid Mały z plecakiem ponad chmurami
Jakiś czas temu założyłem sobie, że chcę odwiedzić wszystkie chatki studenckie i w nich nocować,
Kiedys zrobiłam sobie identyczne założenie! Acz na którymś etapie to się jednak trochę rozmyło - bo np. nie byłam na Magórach albo w Domu Popielic Tylko czy to jest chatka studencka? Acz może warto przyjąć, że kazdą noclegownię położoną w starej chałupie, nie będącą hotelem - warto odwiedzić.
a na peron podstawia się Kolzam raciborskiej produkcji, jak ja dawno nie jechałem tym wehikułem.
O jaki dziwny! Chyba nigdy takim nie jechałam! Na jakich on jezdzi trasach?
choć w naszych Beskidach takich ładnych starych domków jak w czeskich Sudetach już nie zobaczymy…
A w rejonach Doksy czy Czeskiej Lipy - tam dopiero są wioski! Nieraz same stare ogromne drewniane domy! I wszystkie uzywane. I żadnego nabudowanego nowego g... Nie wiem czy nie wolno, czy ludzie wolą remontowac te stare domki?
Mijam stary sklep i bar nie działający pewnie od wielu lat
Jakby taki bar był czynny to warto by tam zajrzec!
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Re: Późnojesienny Beskid Mały z plecakiem ponad chmurami
Chatek studenckich zostało chyba mniej niż dziesięć, więc to nie jest trudne zadanie W Beskidzie Małym zresztą nie ma takiej ani jednej W przypadku pozostałych to czasem ciężko określić czy to jest jeszcze chatka "studencka" (czyli w klimacie) czy już kwatery prywatne... Bo jak dla mnie Potrójna to zwykły domek, pod Potrójną może klimat ma, ale brak dostępnej kuchni całkowicie dyskwalifikuje, a Gibasy, które zawsze były prywatnym domkiem, coś w sobie mają.
tam się chodziło nawet spod Potrójnej, tanie napitki, a i jedzenie mieli. Ale że w takim miejscu sklep padł, to ciężko uwierzyć...
Jakby taki bar był czynny to warto by tam zajrzec!
tam się chodziło nawet spod Potrójnej, tanie napitki, a i jedzenie mieli. Ale że w takim miejscu sklep padł, to ciężko uwierzyć...
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Re: Późnojesienny Beskid Mały z plecakiem ponad chmurami
tam się chodziło nawet spod Potrójnej, tanie napitki, a i jedzenie mieli. Ale że w takim miejscu sklep padł, to ciężko uwierzyć...
Byłam pod Potrójna chyba z 5 razy, 3 razy na Gibasach, a tam jakos nigdy nie dotarłam. Jak to się mogło stac?
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Re: Późnojesienny Beskid Mały z plecakiem ponad chmurami
Adrian pisze:W pięknych warunkach przyszło Ci spacerować, na niebie działy się cuda i w kolorach i w chmurach
Czekam co będzie dalej ...
Oj tak, weekend był niezwykle fotogeniczny, dawno takiego waruna w górach nie miałem A potem też było ciekawie
Sebastian pisze:Listopad, a zwłaszcza jego pierwsza połowa, od jakiegoś czasu nie jest już szary i ponury, a słoneczny i kolorowy. Tylko dzień coraz krótszy, trzeba mądrze planować wycieczki. W tym roku 11 listopada wypada we wtorek, ja już wiem, że 10 weźmiemy urlop i pojedziemy gdzieś w niskie góry na długi weekend. Może w Rychlebskie?
Pogoda ci siadła, jak Coldmanowi na Śnieżniku i mnie w Wysowej, faktem jest że w ten weekend było pięknie w górach i buro w dolinach. Oby więcej takich weekendów.
Fajnie, że wróciłeś do relacjonowania swoich wycieczek.
Tak, też zauważyłem, że od kilku lat w listopadzie można dalej wędrować przy pięknej pogodzie, a i jeszcze reszki kolorów się ostają. Może już nie takie cukierkowe jak w październiku, ale też jest ładnie. Zauważam też, że właśnie około połowy listopada jest wyż z inwersją i morzem chmur w dolinach.
Do relacji staram się wracać, aczkolwiek, jakoś dużo czasu mi zabierają, jakoś kiedyś mam wrażenie szło mi to szybciej
buba pisze:Jakiś czas temu założyłem sobie, że chcę odwiedzić wszystkie chatki studenckie i w nich nocować,
Kiedys zrobiłam sobie identyczne założenie! Acz na którymś etapie to się jednak trochę rozmyło - bo np. nie byłam na Magórach albo w Domu Popielic Tylko czy to jest chatka studencka? Acz może warto przyjąć, że kazdą noclegownię położoną w starej chałupie, nie będącą hotelem - warto odwiedzić.
Czyli założenia mamy podobne Wiesz moje założenia, nie są jakieś sztywne i nie daję sobie jakiś ram czasu, że muszę je odwiedzić np. w ciągu roku Traktuje to bardziej jako sugestię którędy mam poprowadzić trasę, żeby zanocować właśnie tam, podobnie mam ze szczytami do odznak. Niestety chatki znikają... albo się bardzo zmieniają tj. Gorczańska Chata spłonęła i nie zdążyłem jej odwiedzić, albo taka pod Potrójną, niby stoi, ale czy chata bez kuchni to jeszcze chatka?
PS co to jest Dom Popielic, jakaś chatka?
a na peron podstawia się Kolzam raciborskiej produkcji, jak ja dawno nie jechałem tym wehikułem.
buba pisze:O jaki dziwny! Chyba nigdy takim nie jechałam! Na jakich on jezdzi trasach?
Ten Kolzam jest na stanie opolskiego Polregio, najczęściej można go spotkać właśnie na trasie w mojej okolicy z Nysy do Kędzierzyna, ale jeździ też na Nysa-Brzeg czy Nysa-Opole. Parę lat go nie widziałem, bo stał nieczynny, ale przewoźnik wyciągał go ze swoich rezerw strategicznych bo im zostały cztery czynne szynobusy na całe województwo... Dość awaryjny tabor, w środku siedzenia niewygodne i szumi w nim jak cholera... ale ważne że jeździ. Pierwsze Kolzamy powstawały na bazie drezyn i nawet nie miały kibla na pokładzie, ten jest już bardziej nowoczesny i już kibel ma
buba pisze:A w rejonach Doksy czy Czeskiej Lipy - tam dopiero są wioski! Nieraz same stare ogromne drewniane domy! I wszystkie uzywane. I żadnego nabudowanego nowego g... Nie wiem czy nie wolno, czy ludzie wolą remontowac te stare domki?
W Czechach sporo wsi górskich z drewnianą zabudową objęta jest strefą ochrony zabytków i często zaznaczone jest to na mapy.cz brązową ikonką. W mojej okolicy to min. Rejviz, fragment Petrovic i Hermanovice. Podejrzewam, że w tych strefach za bardzo domów ruszać nie wolno, a jeśli remontować to zgodnie z architekturą, no i przede wszystkim nie stawiać nowoczesnych klocków.
Mam jednak wrażenie, że Czesi bardziej dbają o takie rzeczy niż my, większość domów w tych wioseczkach jest odnowiona, wokół ładny ogród, kwiaty, rośliny, czasem jakaś mała architektura. U nas wiem, że niektóre śląskie wioski (mam na myśli te w moim powiecie/województwie) mają częściową ochronę konserwatorską. Ale w takich beskidzkich, a jeszcze bardziej w podhalańskich to już samowolka i kicz. Tak więc drewniane stare spotkać można już tylko gdzieś na nieco zapomnianych przysiółkach.
buba pisze:Jakby taki bar był czynny to warto by tam zajrzec!
Bar nieczynny od lat, sklep także. Wrzuciłem, bo może macie wspomnienia z tym przybytkiem, jak go zobaczyłem to taki wasz klimat
Pudelek pisze:Chatek studenckich zostało chyba mniej niż dziesięć, więc to nie jest trudne zadanie W Beskidzie Małym zresztą nie ma takiej ani jednej W przypadku pozostałych to czasem ciężko określić czy to jest jeszcze chatka "studencka" (czyli w klimacie) czy już kwatery prywatne... Bo jak dla mnie Potrójna to zwykły domek, pod Potrójną może klimat ma, ale brak dostępnej kuchni całkowicie dyskwalifikuje, a Gibasy, które zawsze były prywatnym domkiem, coś w sobie mają.
Chatek prowadzonych przez studentów rzeczywiście jest już niewiele, ale ja rozszerzam te pojęcie również o chatki "postudenckie" prowadzone przez różne stowarzyszenia itp. byleby był taki klimat. Zresztą, może to być nawet prywatna chałupa jak Gibasówka Staszka, byleby było fajnie
Znów bym sobie gdzieś skoczył do jakiejś chaty... zaszyć się trochę, może jakiś zlot by zrobić
MOJA STRONA O GÓRACH OPAWSKICH: http://www.goryopawskie.eu/
Re: Późnojesienny Beskid Mały z plecakiem ponad chmurami
Tak, też zauważyłem, że od kilku lat w listopadzie można dalej wędrować przy pięknej pogodzie, a i jeszcze reszki kolorów się ostają.
2 lata temu! To był listopad! W ten długi weekend na 11.11 w południe dochodziło do 20 stopni nawet w gorach
z Nysy do Kędzierzyna, ale jeździ też na Nysa-Brzeg czy Nysa-Opole.
Nie jechałam jeszcze nigdy pociągiem do Nysy. Trzeba by wiec się wybrac - a jak kibel jest to można bez obaw
PS co to jest Dom Popielic, jakaś chatka?
Ktos kiedyś mi ją polecał, że fajna. Acz jest niestety tak daleko, ze na weekend tam nie pojadę, trzeba by połaczyć z dłuższym wyjazdem.
https://www.cieklin-ski.pl/serwis/wiado ... pielic-866
Chatek prowadzonych przez studentów rzeczywiście jest już niewiele, ale ja rozszerzam te pojęcie również o chatki "postudenckie" prowadzone przez różne stowarzyszenia itp. byleby był taki klimat.
No ja własnie tez mam takie podejście. "Chatka studencka" nie jako miejsce prowadzone przez studentów, ale symbol pewnego klimatu i standardu - stary drewniany dom ogrzewany piecami, wychodek najlepiej na zewnatrz, ogolnodostepna kuchnia, sale wieloosobowe, zwyczajowe wspólne imprezy wieczorne, brak pierdolca w temacie sterylnej czystosci itp. No i obecność oficjalnego chatkowego, co odróżnia w mojej klasyfikacji "chatkę studencką" od bacówki, gdzie chata stoi otwarta i pusta.
Kiedys myslalam, zeby zrobic zbiorczą relacje o wszystkich chatkach tego typu, które mialam okazję odwiedzić na przestrzeni ostatnich 25 lat. Tylko jakos nigdy nie moge znalezc czasu.
Ostatnio zmieniony 2025-01-12, 19:20 przez buba, łącznie zmieniany 1 raz.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Re: Późnojesienny Beskid Mały z plecakiem ponad chmurami
Pudelek pisze:W Beskidzie Małym zresztą nie ma takiej ani jednej W przypadku pozostałych to czasem ciężko określić czy to jest jeszcze chatka "studencka" (czyli w klimacie) czy już kwatery prywatne... Bo jak dla mnie Potrójna to zwykły domek, pod Potrójną może klimat ma, ale brak dostępnej kuchni całkowicie dyskwalifikuje, a Gibasy, które zawsze były prywatnym domkiem, coś w sobie mają.
.
Z chatek które były w Beskidzie Małym to ja bym jeszcze Trzonkę do tej kategorii zaliczyła. Acz obecnie zupełnie nie wiem co się z nia dzieje. Pewnie juz nie działa, ale dawniej wszystkie punkty klimatu spełniała.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Re: Późnojesienny Beskid Mały z plecakiem ponad chmurami
buba pisze: Gdy podchodzę do bramy skansenu, coś mi miauczy, po chwili wyskakuje kot i wita mnie serdecznie, chciał iść ze mną.
Chińczyk pewnie by zabrał tego kota na wycieczkę
Re: Późnojesienny Beskid Mały z plecakiem ponad chmurami
Trzonka chyba nigdy nie była studencka, tylko PTTK-u. No i to jest chatka na zamówienie, więc dla mnie też poza listą "studenckich".
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Re: Późnojesienny Beskid Mały z plecakiem ponad chmurami
Pudelek pisze:Trzonka chyba nigdy nie była studencka, tylko PTTK-u. No i to jest chatka na zamówienie, więc dla mnie też poza listą "studenckich".
Ale był tam jakis chatkowy? A nie tak jak np. chatka w Raczycach, ze zamawiasz i dostajesz klucze. W ogole myśmy chyba pierwszy raz to przyszli tam z marszu i była otwarta - ale moze mielismy szczescie ze była otwarta bo jakas inna ekipa ją zamówiła?
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Re: Późnojesienny Beskid Mały z plecakiem ponad chmurami
ale symbol pewnego klimatu i standardu - stary drewniany dom ogrzewany piecami, wychodek najlepiej na zewnatrz, ogolnodostepna kuchnia, sale wieloosobowe, zwyczajowe wspólne imprezy wieczorne, brak pierdolca w temacie sterylnej czystosci itp. No i obecność oficjalnego chatkowego, co odróżnia w mojej klasyfikacji "chatkę studencką" od bacówki, gdzie chata stoi otwarta i pusta
hmm, nie wiem czy teraz byśmy znaleźli obiekt spełniający wszystkie warunki... chyba już wszędzie albo prawie wszędzie jest centralne, co prawda z pieca, ale zawsze.
Mi w sumie toaleta w środku, a nawet prysznic nie przeszkadza, zasiąść do wieczornej integracji czysty stoi u mnie wyżej, niż zasiąść brudny, zwłaszcza zimą
Ale był tam jakis chatkowy? A nie tak jak np. chatka w Raczycach, ze zamawiasz i dostajesz klucze.
PTTK chyba delegował swojego człowieka, który otwierał i pilnował delikwentów, czy za bardzo się nie bawią
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Re: Późnojesienny Beskid Mały z plecakiem ponad chmurami
hmm, nie wiem czy teraz byśmy znaleźli obiekt spełniający wszystkie warunki...
Mnie zapał na odwiedzanie chatek spadł gdy w prawie wszystkich obiektach zlikwidowali otwarte kominki
Mi w sumie toaleta w środku, a nawet prysznic nie przeszkadza, zasiąść do wieczornej integracji czysty stoi u mnie wyżej, niż zasiąść brudny, zwłaszcza zimą
Zimą też nie przepadam za wychodzeniem do toalety na dwór.
PTTK chyba delegował swojego człowieka, który otwierał i pilnował delikwentów, czy za bardzo się nie bawią
Tych co kojarzę to nieraz bawili się huczniej niz goście Jednego takiego dziadka to wynosiliśmy do kanciapy jak zasnął na piecu
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Re: Późnojesienny Beskid Mały z plecakiem ponad chmurami
PS co to jest Dom Popielic, jakaś chatka?
buba pisze:Ktos kiedyś mi ją polecał, że fajna. Acz jest niestety tak daleko, ze na weekend tam nie pojadę, trzeba by połaczyć z dłuższym wyjazdem.
https://www.cieklin-ski.pl/serwis/wiado ... pielic-866
Nie znałem w ogóle tego miejsca! Rzeczywiście jest daleko, ale kiedyś gdy będę się błąkał w tamtej okolicy to chętnie zajrzę, bo wygląda ciekawie! Dzięki!
buba pisze:Z chatek które były w Beskidzie Małym to ja bym jeszcze Trzonkę do tej kategorii zaliczyła. Acz obecnie zupełnie nie wiem co się z nia dzieje. Pewnie juz nie działa, ale dawniej wszystkie punkty klimatu spełniała.
Też mi się wydaje, że Trzonka mogłaby spełniać ten warunek, niestety nigdy jeszcze tam nie byłem, bo nieza bardzo wiem jak tam się dostać i kiedy jest czynna. Pytałem Stacha na Gibasach to mówił, że ona istnieje i działa.
Chatek prowadzonych przez studentów rzeczywiście jest już niewiele, ale ja rozszerzam te pojęcie również o chatki "postudenckie" prowadzone przez różne stowarzyszenia itp. byleby był taki klimat.
buba pisze:No ja własnie tez mam takie podejście. "Chatka studencka" nie jako miejsce prowadzone przez studentów, ale symbol pewnego klimatu i standardu - stary drewniany dom ogrzewany piecami, wychodek najlepiej na zewnatrz, ogolnodostepna kuchnia, sale wieloosobowe, zwyczajowe wspólne imprezy wieczorne, brak pierdolca w temacie sterylnej czystosci itp. No i obecność oficjalnego chatkowego, co odróżnia w mojej klasyfikacji "chatkę studencką" od bacówki, gdzie chata stoi otwarta i pusta.
Kiedys myslalam, zeby zrobic zbiorczą relacje o wszystkich chatkach tego typu, które mialam okazję odwiedzić na przestrzeni ostatnich 25 lat. Tylko jakos nigdy nie moge znalezc czasu.
Buba to ten klimat jeśli bierzesz wszystko łącznie to już na niewielu chatach został. Zazwyczaj prysznic, a co raz częściej też i kibelek jest już na chatkach. Jednak moim zdaniem to nic im nie umniejsza w klimacie
A zestawienie rób, na pewno sporo się zmieniło w ciągu tych lat, kilku miejsc pewnie już nie ma. Ty zawsze ciekawie piszesz, jakieś przygody, odczucia
MOJA STRONA O GÓRACH OPAWSKICH: http://www.goryopawskie.eu/
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 44 gości