Sama nie wiem: Beskid Makowski,Średni czy Myślenicki ;)
Sama nie wiem: Beskid Makowski,Średni czy Myślenicki ;)
Październikowy urlop zaczynamy od Lanckorony. Bo się o tym miejscu nasłuchaliśmy, bo to Miasto Aniołów, bo to ulubione miejsce Grechuty no i blisko stamtąd w Beskid Makowski, który czeka na odkrycie
Już sam dojazd do naszego lokum- Willi Zamek – pokazał, czego mamy się tu spodziewać: wąska brukowana uliczka pnie się pod górę, spacerują środkiem ludzie, po bokach piękne domki a na końcu drogi nasz Zamek
Nocleg tu zarezerwowałam zupełnie przypadkiem, po prostu w wyszukiwarce wyświetliła mi się oferta, cena spoko, krótka rozmowa telefoniczna i już. Nie wertowałam opinii czy galerii zdjęć. Wysiadłam z samochodu i zamurowało mnie. Nawet szyld z nazwą był przykryty bluszczem, więc dopóki nie pojawiła się gospodyni, to nie miałam pewności, że dobrze trafiliśmy. Klamoty zostawiliśmy w pokoju i poszłam odkrywać otoczenie Zamku. Tajemniczy Ogród to mało powiedziane. Morze dalii, aksamitek, róż i innych kwitnących nadal kwiatów, ścieżynki wijące się pomiędzy skupiskami malin, jabłka wiszące jeszcze na drzewie i cała masa leżących pod… I krzesełka, stoliki, ławeczki… umieszczone w różnych zacisznych miejscach i z widokiem na góry. Nic, tylko zasiąść z filiżanką i sycić wszelkie zmysły.
Ale pierwszy spacer po Lanckoronie też nam się należy
Poniedziałek
Prognoza obiecywała słoneczny dzionek a tu jakoś tak niekoniecznie
Dziś w planie zdobycie Koskowej Góry. Auto zostawiliśmy pod sklepem w Bieńkówce i ruszyliśmy w stronę niebieskiego szlaku. Bardzo mi się podobają te nazwy na mapie: U Kruźla czy U Kiełbusa- tędy szliśmy. Ciekawa jestem, czy mieszkańcy na co dzień posługują się tymi określeniami. Skończyła się asfaltowa droga, słońce w końcu przebiło się przez chmury i coraz bardziej nas rozpieszcza, idziemy wzdłuż potoczku Wenców który miło pluszcze. Rawka cały czas kręci nosem i coś niucha. Widzę, że ma ochotę pogonić za jakimś świeżym tropem, bo cała jest w linii prostej: ogon, grzbiet i głowa. No i przebiegła nam sarna przed nosami i została donośnie obszczekana Skończyły się łąki, zaczął się las. Szukam grzybów. Pazerna jestem na te leśne skarby od zawsze, a że tej jesieni nie miałam kiedy jechać w porządny las, to mam nadzieję, że na urlopie się odkuję Przy małej kapliczce zawieszonej na drzewie robimy krótki postój i instruuję moją psicę, że dziś nie polujemy na sarny tylko na borowiki. Mina zwierza bezcenna Jacek spoglądając na mapę wyraził nadzieję, że jak pójdziemy nie szlakiem, tylko ścieżką na skróty, to może coś w końcu znajdę i dam wszystkim spokój No i poszliśmy wąską ścieżyną, i
Satysfakcja gwarantowana
Jeszcze kawałek lasem i już weszliśmy z powrotem na niebieski szlak, a zaraz potem dołączył żółty. Piękne łąki i… place budowy. Ludzie będą mieli fajne widoki z okien. Weszliśmy na asfaltową drogę, przy kapliczce zobaczyliśmy parking – płatny. Za parkomat służy pudełeczko albo słoik przytwierdzone do słupka: cena 7 zł za cały dzień.
Idziemy sobie dalej drogą, podziwiamy pola uprawne
A właściwie pomysłowe odstraszacze w postaci zawieszonych puszek. Stracha na wróble nie ma
W pewnym momencie mam wrażenie, że wchodzimy na czyjąś posesję, ale nie- są szlakowe niebieskie znaczki, bo żółte gdzieś tam wcześniej sobie skręciły, więc chyba tak ma być. Dopiero kilkanaście metrów dalej zbaczamy na polną dróżkę by wejść na szczyt Koskowej Góry. Spora polana, widoki na wszystkie strony świata
Nokautuję swe dzieci tekstem: a Wy co macie za oknem?
Na drzewie zawieszone 3 tabliczki z nazwą szczytu (zawsze mnie to zastanawia: jedna to za mało?) – komuś chyba nazewnictwo nie odpowiadało i musiał to naprawić
Rawka podbija serca dwójki fotografów łapiąc w locie swą piłeczkę i tarzając się w trawie i zamiast robić zdjęcia okolicy, to ją fotografują A zadanie do łatwych nie należy, bo modelką to ona nie jest w żadnym calu. Wiecznie się rusza ewentualnie odwraca się tyłem, więc przypuszczam, że z artystycznych zdjęć to im niewiele wyszło
Piknikujemy sobie dość długo w tych pięknych okolicznościach przyrody - lanckorońskie bułki z szynką po kujawsku plus herbata z własną działkową pigwą – zestaw prawie idealny. Czego brakuje? Kawki, najlepiej z pianką. Zapamiętałam z niedawnej relacji Sprocketa, że gdzieś w okolicy jest kiczowata knajpa. Mapa w ruch i zlokalizowaliśmy Wrzosowy Dwór. Zatem po łąkach i bezdrożach schodzimy z powrotem do kaplicy na Łazach i dalej już żółtym szlakiem idziemy niespiesznie bardzo malowniczą ścieżką w stronę Parszywki. W pewnym momencie rzucił mi się oczy taki znaczek
Nigdy o konfederatach tatrzańskich nie słyszałam, i bardzo mnie zaintrygowało. Doczytałam później, że to Oddział Tatrzański PTTK wyznakował trasę z Bogdanówki na Koskową Górę , bo właśnie taką drogę wielokrotnie przemierzali przywódcy Konfederacji Tatrzańskiej: Jadwiga Apostoł i Tadeusz Popek, a w roku 1942, przez 7 miesięcy ukrywali się tam przed gestapo. Tylko że w terenie zobaczyliśmy ten jeden jedyny znaczek i to mocno zarośnięty.
Wrzosowy Dwór widać z daleka. Jest wielki Zalegliśmy na leżakach i przy pysznej kawie i ciasteczku uskuteczniliśmy relaksik
Powrót do Bieńkówki miał być tą samą trasą, ale gdzieś tam pojawiła się leśna droga w obiecującym kierunku, zatem sobie w nią skręciliśmy. No cóż, czasem okazuje się, że obiecujący kierunek potem zmienia swój bieg Tak było właśnie tym razem i musieliśmy co nieco kluczyć, by dostać się do drogi, która sprowadzi nas w pobliże samochodu Po wyjściu z lasu kamienista ścieżka wiodła pomiędzy pastwiskami, na których krowy nie przerywały przeżuwania na nasz widok, a pasterze kierowali swymi stadami z wysokości quadowego siodełka.
Usatysfakcjonowani w pełni dzień zakończyliśmy w czarodziejskim ogrodzie na pogaduszkach z gospodynią.
https://pl.mapy.cz/s/lagososesa
Już sam dojazd do naszego lokum- Willi Zamek – pokazał, czego mamy się tu spodziewać: wąska brukowana uliczka pnie się pod górę, spacerują środkiem ludzie, po bokach piękne domki a na końcu drogi nasz Zamek
Nocleg tu zarezerwowałam zupełnie przypadkiem, po prostu w wyszukiwarce wyświetliła mi się oferta, cena spoko, krótka rozmowa telefoniczna i już. Nie wertowałam opinii czy galerii zdjęć. Wysiadłam z samochodu i zamurowało mnie. Nawet szyld z nazwą był przykryty bluszczem, więc dopóki nie pojawiła się gospodyni, to nie miałam pewności, że dobrze trafiliśmy. Klamoty zostawiliśmy w pokoju i poszłam odkrywać otoczenie Zamku. Tajemniczy Ogród to mało powiedziane. Morze dalii, aksamitek, róż i innych kwitnących nadal kwiatów, ścieżynki wijące się pomiędzy skupiskami malin, jabłka wiszące jeszcze na drzewie i cała masa leżących pod… I krzesełka, stoliki, ławeczki… umieszczone w różnych zacisznych miejscach i z widokiem na góry. Nic, tylko zasiąść z filiżanką i sycić wszelkie zmysły.
Ale pierwszy spacer po Lanckoronie też nam się należy
Poniedziałek
Prognoza obiecywała słoneczny dzionek a tu jakoś tak niekoniecznie
Dziś w planie zdobycie Koskowej Góry. Auto zostawiliśmy pod sklepem w Bieńkówce i ruszyliśmy w stronę niebieskiego szlaku. Bardzo mi się podobają te nazwy na mapie: U Kruźla czy U Kiełbusa- tędy szliśmy. Ciekawa jestem, czy mieszkańcy na co dzień posługują się tymi określeniami. Skończyła się asfaltowa droga, słońce w końcu przebiło się przez chmury i coraz bardziej nas rozpieszcza, idziemy wzdłuż potoczku Wenców który miło pluszcze. Rawka cały czas kręci nosem i coś niucha. Widzę, że ma ochotę pogonić za jakimś świeżym tropem, bo cała jest w linii prostej: ogon, grzbiet i głowa. No i przebiegła nam sarna przed nosami i została donośnie obszczekana Skończyły się łąki, zaczął się las. Szukam grzybów. Pazerna jestem na te leśne skarby od zawsze, a że tej jesieni nie miałam kiedy jechać w porządny las, to mam nadzieję, że na urlopie się odkuję Przy małej kapliczce zawieszonej na drzewie robimy krótki postój i instruuję moją psicę, że dziś nie polujemy na sarny tylko na borowiki. Mina zwierza bezcenna Jacek spoglądając na mapę wyraził nadzieję, że jak pójdziemy nie szlakiem, tylko ścieżką na skróty, to może coś w końcu znajdę i dam wszystkim spokój No i poszliśmy wąską ścieżyną, i
Satysfakcja gwarantowana
Jeszcze kawałek lasem i już weszliśmy z powrotem na niebieski szlak, a zaraz potem dołączył żółty. Piękne łąki i… place budowy. Ludzie będą mieli fajne widoki z okien. Weszliśmy na asfaltową drogę, przy kapliczce zobaczyliśmy parking – płatny. Za parkomat służy pudełeczko albo słoik przytwierdzone do słupka: cena 7 zł za cały dzień.
Idziemy sobie dalej drogą, podziwiamy pola uprawne
A właściwie pomysłowe odstraszacze w postaci zawieszonych puszek. Stracha na wróble nie ma
W pewnym momencie mam wrażenie, że wchodzimy na czyjąś posesję, ale nie- są szlakowe niebieskie znaczki, bo żółte gdzieś tam wcześniej sobie skręciły, więc chyba tak ma być. Dopiero kilkanaście metrów dalej zbaczamy na polną dróżkę by wejść na szczyt Koskowej Góry. Spora polana, widoki na wszystkie strony świata
Nokautuję swe dzieci tekstem: a Wy co macie za oknem?
Na drzewie zawieszone 3 tabliczki z nazwą szczytu (zawsze mnie to zastanawia: jedna to za mało?) – komuś chyba nazewnictwo nie odpowiadało i musiał to naprawić
Rawka podbija serca dwójki fotografów łapiąc w locie swą piłeczkę i tarzając się w trawie i zamiast robić zdjęcia okolicy, to ją fotografują A zadanie do łatwych nie należy, bo modelką to ona nie jest w żadnym calu. Wiecznie się rusza ewentualnie odwraca się tyłem, więc przypuszczam, że z artystycznych zdjęć to im niewiele wyszło
Piknikujemy sobie dość długo w tych pięknych okolicznościach przyrody - lanckorońskie bułki z szynką po kujawsku plus herbata z własną działkową pigwą – zestaw prawie idealny. Czego brakuje? Kawki, najlepiej z pianką. Zapamiętałam z niedawnej relacji Sprocketa, że gdzieś w okolicy jest kiczowata knajpa. Mapa w ruch i zlokalizowaliśmy Wrzosowy Dwór. Zatem po łąkach i bezdrożach schodzimy z powrotem do kaplicy na Łazach i dalej już żółtym szlakiem idziemy niespiesznie bardzo malowniczą ścieżką w stronę Parszywki. W pewnym momencie rzucił mi się oczy taki znaczek
Nigdy o konfederatach tatrzańskich nie słyszałam, i bardzo mnie zaintrygowało. Doczytałam później, że to Oddział Tatrzański PTTK wyznakował trasę z Bogdanówki na Koskową Górę , bo właśnie taką drogę wielokrotnie przemierzali przywódcy Konfederacji Tatrzańskiej: Jadwiga Apostoł i Tadeusz Popek, a w roku 1942, przez 7 miesięcy ukrywali się tam przed gestapo. Tylko że w terenie zobaczyliśmy ten jeden jedyny znaczek i to mocno zarośnięty.
Wrzosowy Dwór widać z daleka. Jest wielki Zalegliśmy na leżakach i przy pysznej kawie i ciasteczku uskuteczniliśmy relaksik
Powrót do Bieńkówki miał być tą samą trasą, ale gdzieś tam pojawiła się leśna droga w obiecującym kierunku, zatem sobie w nią skręciliśmy. No cóż, czasem okazuje się, że obiecujący kierunek potem zmienia swój bieg Tak było właśnie tym razem i musieliśmy co nieco kluczyć, by dostać się do drogi, która sprowadzi nas w pobliże samochodu Po wyjściu z lasu kamienista ścieżka wiodła pomiędzy pastwiskami, na których krowy nie przerywały przeżuwania na nasz widok, a pasterze kierowali swymi stadami z wysokości quadowego siodełka.
Usatysfakcjonowani w pełni dzień zakończyliśmy w czarodziejskim ogrodzie na pogaduszkach z gospodynią.
https://pl.mapy.cz/s/lagososesa
Podróżnik widzi to, co widzi. Turysta widzi to, co przyszedł zobaczyć. (Gilbert Keith Chesterton).
Re: Sama nie wiem: Beskid Makowski,Średni czy Myślenicki ;)
[attachment=0]20241007_070652.jpg[/attachment]
Bardzo przyjemnie się patrzy na to zdjęcie, fajne łagodne kolorki, a w oddali wieloplany
Bardzo przyjemnie się patrzy na to zdjęcie, fajne łagodne kolorki, a w oddali wieloplany
- Załączniki
-
- 20241007_070652.jpg (230.09 KiB) Przejrzano 742 razy
Re: Sama nie wiem: Beskid Makowski,Średni czy Myślenicki ;)
W tym roku zawitaliśmy do Lanckorony - bardzo fajna mieścina. Podobała nam się. A Wam?
Zwiedzaliście je?
Ale, że zdjęcia kapliczki nie zrobiłaś... koło Koskowej.
Na Parszywce jest fajny punkt widokowy, a we wsi ładny kościół z piękną panoramą:
https://photos.app.goo.gl/x9uNmq3yFoHa8a5W8
Zwiedzaliście je?
Ale, że zdjęcia kapliczki nie zrobiłaś... koło Koskowej.
Na Parszywce jest fajny punkt widokowy, a we wsi ładny kościół z piękną panoramą:
https://photos.app.goo.gl/x9uNmq3yFoHa8a5W8
Re: Sama nie wiem: Beskid Makowski,Średni czy Myślenicki ;)
Lanckorona fajne miasto, tylko widok psują zaparkowane na rynku samochody. A Wrzosowy Dwór kiczowaty, w klasycznym, kiczowatym zakopiańskim stylu. Do takiej architektury mają słabość ludzie sportu, wygooglajcie sobie jak wyglądają domy Kamila Stocha i Franciszka Smudy.
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
Re: Sama nie wiem: Beskid Makowski,Średni czy Myślenicki ;)
Noclegowa miejscówka pierwsza klasa! A i pierwszy dzień bardzo widokowy i sielankowy. Ciekawe, co wymyślicie na kolejne
- sprocket73
- Posty: 5994
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Re: Sama nie wiem: Beskid Makowski,Średni czy Myślenicki ;)
Z Lanckorony na Koskową to można było pieszo iść
Ludziom prostym taka architektura jak Wrzosowy Dwór się podoba... mnie się podoba
Ludziom prostym taka architektura jak Wrzosowy Dwór się podoba... mnie się podoba
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Re: Sama nie wiem: Beskid Makowski,Średni czy Myślenicki ;)
Wiolcia, sielanka to moje drugie imię
Adrianie, taka pochwała z Twoich ust, aż się chyba zarumieniłam
Bo te place budowy obok psują cały efekt Poza tym ja wogóle robię mało zdjęć- bardziej jako dokumentacja niż jako dzieło
sprocket73, jeszcze kiedyś tę trasę przejdę
Adrianie, taka pochwała z Twoich ust, aż się chyba zarumieniłam
Ale, że zdjęcia kapliczki nie zrobiłaś... koło Koskowej.
Bo te place budowy obok psują cały efekt Poza tym ja wogóle robię mało zdjęć- bardziej jako dokumentacja niż jako dzieło
sprocket73, jeszcze kiedyś tę trasę przejdę
Podróżnik widzi to, co widzi. Turysta widzi to, co przyszedł zobaczyć. (Gilbert Keith Chesterton).
Re: Sama nie wiem: Beskid Makowski,Średni czy Myślenicki ;)
wtorek
Słońce już od samego rana śmiało się do nas na maxa.
Znów jedziemy do Bieńkówki- dziś będziemy zdobywać Babicę- i na znajomym już przysklepowym parkingu zostawiamy auto i idziemy wąską ulicą przez U Gielaty i U Kieroska, aby dojść do niebieskiego szlaku, którym tym razem będziemy wędrować w drugą stronę. Podejście mamy w stylu: łatwo lekko i przyjemnie. Polna droga – im wyżej, tym lepszy widok na nasze wczorajsze miejscówki.
Jeszcze kilka kroków i dotarliśmy do czerwonego szlaku i tym samym na szczyt Babicy Zach.
Dalsza wędrówka jest jeszcze bardziej lekka łatwa i przyjemna- czerwonym szlakiem w kierunku wschodnim. Idziemy szeroką leśną drogą (mija nas quad z przyczepką pełną drewna) , co chwilę mamy widokowe polany, gdzieś tam ma być wiata, przy której zaplanowaliśmy pierwszy pit stop.
Widzę prawdziwka! No to włażę w las i idę prawie równolegle do drogi. Z naciskiem na „prawie” Od grzybka do grzybka i… chyba dość daleko mnie zniosło . Dzielnie zatem przedzieram się przez pole jeżyn, żeby wrócić z powrotem na szlak, ale duma z pełnej torby wynagradza podarte nogi
Jacek czeka przy wiatce, ale nie bezczynnie- uskutecznia pogaduchy z dwiema plecakowiczkami. Dziewczyny idą Małym Szlakiem Beskidzkim, a na widok moich podrapanych kończyn kręcą głowami i śmieją się, że przez ostatnie 2 dni to by ciężarówkę grzybów uzbierały bez takiego poświęcenia, bo rosną przy drodze. Tak tak, jasne , ale pewnie są czerwone i w kropki
My tu śmichu chichu, bo czasu mamy pod dostatkiem, ale one pędzą dziarsko dalej. Pokiwaliśmy sobie zatem i życzyliśmy tylko dobrych przygód na szlaku. Jeszcze chwila na godne i delikatne upchnięcie grzybowego dorobku w plecaku i też ruszamy: Jacek z Rawką szlakiem, a ja obok. Tym razem omijałam już jeżynowiska. Musiałam też ominąć ogrodzone tereny prywatne, które pojawiały się pośrodku niczego, tzn. na leśnych polanach, a przed Klińcem weszłam już grzecznie na szlak i dogoniłam moje towarzystwo czekające pomiędzy kałużami na Babicy. Tu znów wiszą 3 tabliczki z nazwą szczytu i tez komuś ten Beskid Myślenicki nie pasuje
Ponieważ nie ma tu za bardzo miejsca na świętowanie kolejnej naszej diademowej zdobyczy, bo stoimy na gliniastej rozjeżdżonej i pełnej kałuż drodze, więc idziemy sobie dalej na wschód- na mapie mamy zaznaczony punkt widokowy. No i jest kolejna polana- rozsiadamy się zatem wygodnie i uskuteczniamy konsumpcję . Słońce świeci nam w dzioby, Rawka przysypia (widać w najbliższej okolicy nie czai się żaden dziki zwierz, albo jest strasznie zmęczona) i lenimy się aż miło.
No, ale pora zebrać nasze manatki. Ruszamy więc z powrotem i jakowąś drogą wiodącą w dół schodzimy do Bieńkówki. Po drodze mijamy ogrodzoną wielką wiatę obok której stoją ogrodowe rzeźby: mini konie i jakiś bocian. Ptaszydło Rawka zlekceważyła, ale konik musiał zostać obszczekany Ta wiata jest zaznaczona na mapie – czyli chyba powinna być ogólnodostępna, a nie za zamkniętą na kłódkę bramą …
Wylądowaliśmy U Lacha na Górze Przed nami jakiś 3 km marszu drogą przez wieś. Ja nie mam nic przeciwko, bo jest tu kilka fajnych kapliczek, które sobie chcę spokojnie zobaczyć, ale Jacek mruczy coś o jeżdżących busach. No to i został na przystanku, a ja poszłam spacerkiem. Do auta dotarliśmy prawie jednocześnie U miłej sprzedawczyni zrobiliśmy jeszcze zakupy- i pojechaliśmy na obiad. Ja smazyłam
A Jacek przetwarzał resztę
Jutro wybywamy dalej na wschód, więc ostatni spacer po Lanckoronie na deser. Straszliwie spodobała mi się tamtejsza ceramika
Rynek to w ogóle osobna kategoria- nieproporcjonalnie wielki w stosunku do samej wsi. Zgadzam się z Sebastianem- samochody przeszkadzają. Tam mogą stać konne wozy Jest wtorkowe popołudnie- z turystów to chyba tylko nasza dwójka. Muzeum zamknięte, ale niespecjalnie się tym przejmuję- mi wystarcza, że mogę się poszwendać po tych wąziutkich uliczkach. I jeszcze zajrzeć do kościoła i przez Leśny Ogród wleźć na Lanckorońską Górę. (Ruiny zamku są ogrodzone i jakiś remont czy inne działania są tam uskuteczniane) Aleja Cichych Szeptów i Aleja Zakochanych- no jak tu nimi nie pospacerować
Rano wyjrzałam przez okno
Tak, do Lanckorony z pewnością jeszcze kiedyś wrócimy.
Słońce już od samego rana śmiało się do nas na maxa.
Znów jedziemy do Bieńkówki- dziś będziemy zdobywać Babicę- i na znajomym już przysklepowym parkingu zostawiamy auto i idziemy wąską ulicą przez U Gielaty i U Kieroska, aby dojść do niebieskiego szlaku, którym tym razem będziemy wędrować w drugą stronę. Podejście mamy w stylu: łatwo lekko i przyjemnie. Polna droga – im wyżej, tym lepszy widok na nasze wczorajsze miejscówki.
Jeszcze kilka kroków i dotarliśmy do czerwonego szlaku i tym samym na szczyt Babicy Zach.
Dalsza wędrówka jest jeszcze bardziej lekka łatwa i przyjemna- czerwonym szlakiem w kierunku wschodnim. Idziemy szeroką leśną drogą (mija nas quad z przyczepką pełną drewna) , co chwilę mamy widokowe polany, gdzieś tam ma być wiata, przy której zaplanowaliśmy pierwszy pit stop.
Widzę prawdziwka! No to włażę w las i idę prawie równolegle do drogi. Z naciskiem na „prawie” Od grzybka do grzybka i… chyba dość daleko mnie zniosło . Dzielnie zatem przedzieram się przez pole jeżyn, żeby wrócić z powrotem na szlak, ale duma z pełnej torby wynagradza podarte nogi
Jacek czeka przy wiatce, ale nie bezczynnie- uskutecznia pogaduchy z dwiema plecakowiczkami. Dziewczyny idą Małym Szlakiem Beskidzkim, a na widok moich podrapanych kończyn kręcą głowami i śmieją się, że przez ostatnie 2 dni to by ciężarówkę grzybów uzbierały bez takiego poświęcenia, bo rosną przy drodze. Tak tak, jasne , ale pewnie są czerwone i w kropki
My tu śmichu chichu, bo czasu mamy pod dostatkiem, ale one pędzą dziarsko dalej. Pokiwaliśmy sobie zatem i życzyliśmy tylko dobrych przygód na szlaku. Jeszcze chwila na godne i delikatne upchnięcie grzybowego dorobku w plecaku i też ruszamy: Jacek z Rawką szlakiem, a ja obok. Tym razem omijałam już jeżynowiska. Musiałam też ominąć ogrodzone tereny prywatne, które pojawiały się pośrodku niczego, tzn. na leśnych polanach, a przed Klińcem weszłam już grzecznie na szlak i dogoniłam moje towarzystwo czekające pomiędzy kałużami na Babicy. Tu znów wiszą 3 tabliczki z nazwą szczytu i tez komuś ten Beskid Myślenicki nie pasuje
Ponieważ nie ma tu za bardzo miejsca na świętowanie kolejnej naszej diademowej zdobyczy, bo stoimy na gliniastej rozjeżdżonej i pełnej kałuż drodze, więc idziemy sobie dalej na wschód- na mapie mamy zaznaczony punkt widokowy. No i jest kolejna polana- rozsiadamy się zatem wygodnie i uskuteczniamy konsumpcję . Słońce świeci nam w dzioby, Rawka przysypia (widać w najbliższej okolicy nie czai się żaden dziki zwierz, albo jest strasznie zmęczona) i lenimy się aż miło.
No, ale pora zebrać nasze manatki. Ruszamy więc z powrotem i jakowąś drogą wiodącą w dół schodzimy do Bieńkówki. Po drodze mijamy ogrodzoną wielką wiatę obok której stoją ogrodowe rzeźby: mini konie i jakiś bocian. Ptaszydło Rawka zlekceważyła, ale konik musiał zostać obszczekany Ta wiata jest zaznaczona na mapie – czyli chyba powinna być ogólnodostępna, a nie za zamkniętą na kłódkę bramą …
Wylądowaliśmy U Lacha na Górze Przed nami jakiś 3 km marszu drogą przez wieś. Ja nie mam nic przeciwko, bo jest tu kilka fajnych kapliczek, które sobie chcę spokojnie zobaczyć, ale Jacek mruczy coś o jeżdżących busach. No to i został na przystanku, a ja poszłam spacerkiem. Do auta dotarliśmy prawie jednocześnie U miłej sprzedawczyni zrobiliśmy jeszcze zakupy- i pojechaliśmy na obiad. Ja smazyłam
A Jacek przetwarzał resztę
Jutro wybywamy dalej na wschód, więc ostatni spacer po Lanckoronie na deser. Straszliwie spodobała mi się tamtejsza ceramika
Rynek to w ogóle osobna kategoria- nieproporcjonalnie wielki w stosunku do samej wsi. Zgadzam się z Sebastianem- samochody przeszkadzają. Tam mogą stać konne wozy Jest wtorkowe popołudnie- z turystów to chyba tylko nasza dwójka. Muzeum zamknięte, ale niespecjalnie się tym przejmuję- mi wystarcza, że mogę się poszwendać po tych wąziutkich uliczkach. I jeszcze zajrzeć do kościoła i przez Leśny Ogród wleźć na Lanckorońską Górę. (Ruiny zamku są ogrodzone i jakiś remont czy inne działania są tam uskuteczniane) Aleja Cichych Szeptów i Aleja Zakochanych- no jak tu nimi nie pospacerować
Rano wyjrzałam przez okno
Tak, do Lanckorony z pewnością jeszcze kiedyś wrócimy.
Podróżnik widzi to, co widzi. Turysta widzi to, co przyszedł zobaczyć. (Gilbert Keith Chesterton).
Re: Sama nie wiem: Beskid Makowski,Średni czy Myślenicki ;)
Kolejne relacje z dobrze mi znanych terenów.Lubię takie wycieczki na zupełnym luzie.No i przy okazji wpadły do siateczki piękne prawdziweczki.
- sprocket73
- Posty: 5994
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Re: Sama nie wiem: Beskid Makowski,Średni czy Myślenicki ;)
Wojny tabliczkowe... To poprawianie nazwy flamastrem to bardziej powszechne działanie. Zobaczymy kto wygra?
Co do grzybków - na zdjęciu muchomor czerwony. Podobno jadalny i halucynogenny. Kolejne dni pewnie będą ciekawe, o ile przeżyliście.
Co do grzybków - na zdjęciu muchomor czerwony. Podobno jadalny i halucynogenny. Kolejne dni pewnie będą ciekawe, o ile przeżyliście.
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Re: Sama nie wiem: Beskid Makowski,Średni czy Myślenicki ;)
Lidka pisze za grobu.
Przed wojną to były wojny na znaki ... Tak się prali, że doprowadzili do wybuchu II światowej.
Przed wojną to były wojny na znaki ... Tak się prali, że doprowadzili do wybuchu II światowej.
Ostatnio zmieniony 2024-12-02, 08:01 przez Dobromił, łącznie zmieniany 1 raz.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Re: Sama nie wiem: Beskid Makowski,Średni czy Myślenicki ;)
Dobromił pisze:Przed wojną to były wojny na znaki ... Tak się prali, że doprowadzili do wybuchu II światowej.
Tak, dzisiejsi znakarze to nie to, co kiedyś...
Lidka pisze:wtorek
Słońce już od samego rana śmiało się do nas na maxa.
Bardzo ładny balkon!
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
Re: Sama nie wiem: Beskid Makowski,Średni czy Myślenicki ;)
Sebastian pisze:Dobromił pisze:Przed wojną to były wojny na znaki ... Tak się prali, że doprowadzili do wybuchu II światowej.
Tak, dzisiejsi znakarze to nie to, co kiedyś...
Bez przesady. Mam dobre zdanie o dwojgu z nich.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Re: Sama nie wiem: Beskid Makowski,Średni czy Myślenicki ;)
wpadły do siateczki piękne prawdziweczki
Poeta
Muchomory są po to , by na nie patrzeć, bo śliczne, niekoniecznie spożywać
Podróżnik widzi to, co widzi. Turysta widzi to, co przyszedł zobaczyć. (Gilbert Keith Chesterton).
Re: Sama nie wiem: Beskid Makowski,Średni czy Myślenicki ;)
Lidka pisze: Od grzybka do grzybka
My też bardzo często tak wycieczkujemy. Szczególnie, gdy nie ma za dużo widoków czy innych atrakcji. I w sumie nie wiem czy to jest wtedy wycieczka na nową górkę z elementami grzybobrania czy grzybobranie z wejściem na nową górkę
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości